Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Podsumowanie 20 tygodnia 2021

Niedziela, 16 maja 2021 · dodano: 19.05.2021 | Komentarze 5

Tydzień regeneracyjny zwykle nie jest dla mnie wyłącznie czasem odpoczynku. Zazwyczaj obowiązki którym nie poświęcam zbyt dużo czasu w tym okresie zabierają mi go więcej. Tym razem nie byłem w stanie wygospodarować zbyt wiele czasu na trening i łatwiej byłoby zrobić 2 treningi po 45 minut w ciągu dnia niż jeden 90 minutowy. Takie już są uroki życia i w sumie nawet nie mam ochoty aby z tym walczyć i za wszelką cenę szukać czasu na rower bo na razie w weekendy mam go dosyć dużo i wtedy mogę spokojnie trenować. Mimo małej ilości czasu, w tym snu zdążyłem nieco odpocząć. Brak czasu na rower a także kapryśna pogoda spowodowały, że testy sprzętu które miałem rozplanowane na cały tydzień skumulowały się do jednego dnia. Karbonowe koła dały dużo większą różnicę niż się spodziewałem, komfort jazdy wzrósł dwukrotnie a jeździ się szybciej zarówno na płaskim, zjazdach ale i podjazdach gdzie jednak różnica jest minimalna. Po wielu problemach z opaskami do pomiaru tętna, które raz działały dobrze, innym razem gubiły sygnał, dużo zależało od stroju zdecydowałem się na zakup opaski mierzącej tętno z nadgarstka lub innej części ręki. Przy tej opasce pomiar będzie już bardziej bezpośredni ale czy tak dokładny jak z piersi to nie wiem. Od pewnego czasu jest to dla mnie tylko dodatek i statystyka. Opaska na rękę reaguje dosyć szybko na zmiany obciążeń ale dosyć wolno tętno opada do redukcji mocy, wygląda na to, że rozkład tętna jest nieco inny niż przy tradycyjnym pomiarze. Po ostatnich problemach z butami rowerowymi zdecydowałem się na wymianę bloków na oryginalne Locka. Komfort jazdy wzrósł i zniknął problem z wypinaniem się bloków podczas jazdy. Ustawiłem je na oko i po pierwszych jazdach problemów z kolanami ani innymi częściami ciała nie stwierdziłem. Na razie wciąż czekam na zamienne części do miernika mocy ale po problemach jakie się pojawiły i kilku konfiguracjach miernik znów działa poprawnie ale wydaje się, że wskazuje niższe wartości. Może to być wyłącznie zasługa kół czy bloków ale chyba takich różnic sprzętem nie da się uzyskać. Na początku wydawało mi się, że miernik zaniża, w perspektywie testów jakie mnie czekały nie była to sprzyjająca okoliczność. Z zaplanowanych 5 prób zrobiłem tylko 4, dwie z nich były udane, dwie kolejne już nie. Same testy potwierdziły kilka wniosków jakie wyciągnąłem z ostatnich tygodni. Moce stopniowo są coraz lepsze ale zmęczenie po każdym mocnym zrywie jest ogromne, nawet będąc bez formy i zmęczony sezonem mój organizm szybciej się regenerował. To nie jest normalne, wystarczy kilka minut w trupa aby organizm odmówił posłuszeństwa i na regenerację potrzebował znacznie więcej czasu niż dotychczas po kilku godzinnym wymagającym treningu w górach. W dalszym ciągu mogę jeździć długo na niskiej intensywności ale bardzo krótko na wysokiej. W tym stanie o ściganiu mowy być nie może więc świadomie z tego rezygnuję. Liczę na to, że jeszcze w tym roku wrócę na właściwe tory ale nie stawiam tego za cel. Próby czerpania przyjemności z jazdy, mimo problemów często kończą się porażką, nie wszystko zależy ode mnie, na drogach jest niebezpiecznie, wielokrotnie cudem udaje się uniknąć zderzenia z samochodem czy upadku. Bardzo cierpi na tym głowa która potrzebuje resetu, kiedyś podczas jazd byłem w stanie całkowicie uwolnić myśli i czerpać przyjemność z życia a obecnie o to coraz trudniej. W życiu człowieka jest kilka ważnych momentów kiedy przychodzi czas na zmiany i jeden z nich właśnie nastał. Po kilku latach uczciwej i sumiennej pracy zdecydowałem się na zmianę pracodawcy. Złożyło się na to wiele czynników i poniekąd zmusiły mnie do tego okoliczności. Jest to jednak początek zmian życiowych i być może wywrócenie życia o 180 stopni. Jestem jednak na to przygotowany i nie żałuję niczego. Uważam, że przez kilka ostatnich lat zrobiłem bardzo dużo dla siebie, skorzystałem z życia i powoli przychodzi czas na zbudowanie czegoś trwałego co będzie można pozostawić innym. Zmiana pracy to dopiero początek, na ten moment nie wiem jak to wszystko będzie wyglądać dalej, nawet jeżeli będę musiał tylko patrzeć na rower lub jeździć jedynie w weekendy to uważam, że jest to właściwy ruch który może dać więcej korzyści niż szkód przyniosłoby po raz kolejny zbyt duże poświęcenie się rowerami bo żaden puchar czy inne trofeum nie jest warte zaniedbań które odczuwalne będą przez kolejne lata. Patrząc na to co dzieje się na świecie to zbytniego wyboru nie ma, kiedyś był bardzo bogaty wybór, trzeba było kombinować czy lepiej pojechać w sobotę na wyścig czy z bliskimi osobami pozwiedzać jakieś ciekawe zabytki czy zjeść obiad w dobrej restauracji. Dzisiaj kombinuje się, żeby wyjść gdziekolwiek a wyścigów szuka się już po całym kraju i wyboru dużego nie ma. Pomijam już fakt, że sporo się zmieniło w organizacji zawodów i wiele z nich jest niebezpiecznych, wypadków coraz więcej a gdy trzeba brać za nie odpowiedzialność to każdy broni się jak może by nie ponieść konsekwencji. Nic nie jest warte utraty zdrowia czy życia i dlatego świadomie rezygnuję z wyścigów. Gdy będę miał czas i chęci a termin mi spasuje to pewnie gdzieś wystartuję ale specjalne planowanie urlopu, noclegów po to aby ścigać się o kawałek plastiku lub komuś coś udowadniać mija się już dla mnie z celem. Są rzeczy ważne i ważniejsze i przyjemności nigdy nie mogą stać ponad obowiązkami zwłaszcza wtedy gdy przez lata było odwrotnie. Swoje już w życiu przejechałem, mam za sobą ponad 100 startów w zawodach, nie kręci mnie to tak jak kiedyś, jest coraz więcej osób z którymi muszę i chcę się liczyć, trochę przygód zaznałem a zmiany w życiu osobistym są wystarczającym argumentem aby nie myśleć już o głupotach a takimi są m.in. wyścigi i zajeżdżanie się w trupa bez celu, zdrowie mamy tylko jedno, ja już wiele z tego tytułu w życiu wycierpiałem i pora zacząć szanować swój organizm. Ostatnie dwa lata to były wyżyny moich możliwości, w zawodach startowałem mało, postawiłem na jakość ale obecnie jak nic nie wychodzi to nawet na dobrą jakość nie ma co liczyć. Uświadomiłem sobie, że bez regularnych startów mam dużo więcej czasu na inne, ważniejsze sprawy i nie wyobrażam sobie powrotu np. do 2018 gdy postawiłem zbyt wiele na szali i ani nie było z tego przyjemności ani żadnych wymiernych efektów a tylko same problemy to stwierdziłem, że drugi raz tego błędu nie popełnię. Wyścigi szosowe w Polsce raczej przeżywają kryzys i przy małej ich ilości zainteresowanie jest duże a co za tym idzie, większe parcie na wynik i mniejsze bezpieczeństwo. Ja nawet w dobrych czasach nie czułem się pewnie w peletonie a teraz jest z tym znacznie gorzej. Większej ilości argumentów nie potrzebuję, może za jakiś czas sytuacja się zmieni i znów będę miał więcej możliwości i wrócę do wyścigów ale na ten moment mam ważniejsze sprawy na głowie i nie chcę czegoś znów zaniedbać. W ciągu dwóch najbliższych tygodni wykorzystuję tegoroczny urlop, niestety prognozy są fatalne i to kolejny kubeł zimnej wody jaki wylewa się na moją głowę. Jedyny plus jest taki, że łatwiej trafić na okno pogodowe co przy 8 godzinnej pracy zazwyczaj było niemożliwe.
1.Waga w ostatnim tygodniu:

Po wielu tygodniach walki o zbicie wagi wreszcie coś ruszyło, nie mam za bardzo z czego zrzucać bo widać, że przybyło sporo masy mięśniowej i aby zejść z wagą jeszcze niżej będę musiał się jej trochę pozbyć. Pozostałe parametry w normie i bez dużych wahań.
2.Obciążenie treningowe:

Przy małej ilości treningów wystąpiły duże wahania wartości danych zarówno ATL, CTL jak i TSB.
3.Najlepsze wartości mocy:

Dobre wyniki mocy udało się wygenerować w czasie 5,20 oraz 30 minut.
4.Dane liczbowe:

5.Dane o podjazdach:

Zaliczyłem mało podjazdów ale z lepszymi czasami niż dotychczas.
6.Analiza wyników testów:
Jedną z najbardziej ulubionych czynności po treningowych jest dla mnie analiza danych liczbowych. W tym roku testuję się regularnie co 8 tygodni, wypada to dokładnie w co drugim tygodniu regeneracyjnym. Do tych testów byłem bardzo sceptycznie nastawiony i nie mogłem być pewny, że są konieczne. Ostatnie tygodnie to pasmo niepowodzeń i walki ze słabościami i problemami zdrowotnymi które nie chciały mnie opuścić. Nie miałem jednak nic do stracenia i zdecydowałem się jedynie na drobne modyfikacje w sposobie przeprowadzenia testów. Pogoda oczywiście trafiła się najgorsza z możliwych czyli deszcz i zimno ale nie zniechęciło mnie to do jazdy. Testy poszły podobnie jak większość treningów w tym roku, część była dobra a część lepiej przemilczeć. Wśród 4 prób dwie pokazały regres, pozostałe niewielki lub większy progres. Na testach osiągnąłem następujące wyniki:

Wynik z testu 30 minutowego jest identyczny jak pokazał licznik. Próba 5 minutowa różni się o 2 Waty. Większa różnica jest już podczas wysiłku 1 minutowego gdzie licznik pokazał 30 Wat mniej niż faktycznie było. Sprintu nie monitorowałem na bieżąco i nie jestem w stanie stwierdzić jaka jest dokładnie różnica. Trenowanie z licznikiem iGPSPORT nie jest takie łatwe jak się wydawało i wychodzą dużo większe różnice niż wówczas gdy trenowałem z Garminem czy Brytonem.
Przez dwa miesiące nastąpiły jednak zmiany i moje maksymalne moce się różnią:

Spory wzrost maksymalnej mocy 5 minutowej napawa optymizmem, zwłaszcza w wypadku gdy jest to wynik niewiele gorszy niż życiowy. Lepiej spisałem się także podczas próby 30 minutowej, dopiero w tym roku wykonuję takie próby i za każdym razem wynik wychodzi lepszy, obecnie tylko o 1 % ale poprzedni test robiony był na trenażerze gdzie cały czas kręci się równo i mocno a na szosie następują momenty nawet z zerową mocą. Z maksymalnej 30 minutowej mocy można dokładniej wyznaczyć FTP niż z 20 minutowej czasówki. Wyniki na 1 minutę oraz sprintu wyszły gorsze niż 8 tygodni. Temu, złożyło się na to wiele czynników ale na pewno nie obniżenie możliwości. Moje doświadczenia z krótkimi wysiłkami nie są najlepsze i dobrych wyników nigdy nie miałem więc nie ma co się tym przejmować. Wyniki testu wyszły dobre ale same moce nie wystarczą aby określić formę. Wiele innych elementów leży i nad nimi muszę pracować.





Komentarze
PiotrKukla2
| 19:20 środa, 19 maja 2021 | linkuj Testy są dla mnie motywacją do dalszej pracy. Z kolejnych już faktycznie zrezygnuję, jak zwykle w połowie sezonu. Tygodnie regeneracyjne też są umowne bo w zasadzie luźniejszy czas to maksymalnie 3-4 dni. Wiem, że FTP jest zmienne i widzę to po treningach, raz z trudem wytrzymuje się na progu a innym taka jazda przychodzi dużo łatwiej. Rozważam zakup trenażera interaktywnego, laptopa mam dobrego ale w miejscu w którym mogę trenować często brakuje stabilnego łącza internetowego. Trenażer nawet ze Zwiftem szybko mi się znudził i nie mam motywacji aby nawet przy gorszej pogodzie z niego korzystać. Coraz częściej nie patrzę na cyferki, w tym roku zredukowałem ilość mocnych treningów do 2 w tygodniu i to powinno pomóc. Na stały progres nie liczę, cyferki nie są wcale gorsze niż w ubiegłym roku ale regeneracja po wysiłku i pojedynczym strzale trwa znacznie dłużej, to mnie irytuje. Na Rajdy dla Frajdy zapisałem się na najdłuższy dystans, na trasie sportowej bym się pewnie znów podpalił i nic by z tego nie było. W tym roku jedyny trudniejszy wyścig jaki mam w planach to Tatra Road Race, wcześniej może kilka czasówek i Małopolska 250ka w prawdziwie górskim terenie. Czasami faktycznie za dużo od siebie oczekuję, ale bez oczekiwań nie ma motywacji do treningów. Planowanie też nie ma sensu bo ciągle się coś zmienia i nic nie jest pewne.
Patryk | 16:53 środa, 19 maja 2021 | linkuj Do niedzieli masz szansę zapisać się na https://rajdydlafrajdy.pl/edycja-2021/slaskie/ i to chyba byłaby dobra impreza dla Ciebie! Pozdrawiam cię Piotrek, życzę dużo zdrowia i czerpania radości z jazdy na rowerze.
Patryk | 16:50 środa, 19 maja 2021 | linkuj Ale najważniejsze to CIESZ się jazdą! Jak w treningu nie idzie, to lepiej to zostawić na jakiś czas i odpocząć od cyferek, analiz i oczekiwań. Zresztą oczekiwania to nasz największy wróg, który zżera kolarską przyjemność. Dążenie do ciągłych wzrostów to straszna pukała.
Patryk | 16:50 środa, 19 maja 2021 | linkuj Świetnie idzie ci jazda na trenażerze. Szczerze ci tego zazdroszczę, bo też bym tak chciał! :) Dlatego radzę ci: kup trenażer interaktywny, porządnego laptopa, który uciągnie Zwifta i ścigaj się tam! Wybierasz górskie zawody i ścigasz się z ludźmi z całego świata, na trasach które ci odpowiadają. Ja w tym roku zaliczyłem 15 wyścigów i na każdym bawiłem się świetnie. Czasem emocje są nie mniejsze niż w rzeczywistości, a nie ma ryzyka, że się wypieprzysz na zjeździe czy, że ktoś zepchnie cię z trasy. Naprawdę świetna sprawa! Kiedyś budziło to moje politowanie ale zmieniłem zdanie o 180 stopni.
Patryk | 16:50 środa, 19 maja 2021 | linkuj Piotrek! Czy ty się nie zajedziesz tymi ekstremalnymi testami co 8 tygodni? Jeśli w tygodniu regeneracyjnym wykonujesz dwie ekstremalnie ciężkie jednostki treningowe, to ten tydzień regeneracyjny jest tylko z teorii. Bo regenerujesz się od treningów tlenowych a beztlenowo się dobijasz. Natomiast głowa nie odpoczywa wcale, bo przecież pojawiają się oczekiwania i presja (bez tego testy nie mają sensu). A to głowa często jest ważniejsza niż cała reszta. Z drugiej strony co tak zaawansowanemu i doświadczonemu zawodnikowi jak ty dają te testy? Założę się, że na postawie treningów jesteś wstanie określić swoje FTP (które jest zmienne w pewnym zakresie z dnia na dzień!) w miarę dokładnie. Test sprzed tygodnia za tydzień może być i pewnie już jest nieaktualny.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa pobie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]