Trening 58
Czwartek, 17 czerwca 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa
Km: | 62.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:11 | km/h: | 28.40 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 1548kcal | Podjazdy: | 770m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wczorajszym dniu wahałem się czy kolejna jazda ma jakiś sens ale zmobilizowałem się i wyjechałem tym razem w kierunku Skoczowa. Byłem zmęczony już przed jazdą więc chciałem się po prostu przejechać nie zwracając uwagi m.in. na to, że powrót będzie z silnym wiatrem w twarz. Miałem kilka koncepcji tras w głowie ale ostatecznie postawiłem na wariant który jechałem już w ubiegłym roku tylko w drugą stronę. Miałem także alternatywę pozwalającą ominąć Skoczów w razie dużego ruchu na drodze. Było jednak na tyle spokojnie, że nie musiałem nic kombinować i bez problemów znalazłem się w Skoczowie. Za miastem na moim kole pojawił się jakiś turysta na elektryku, później się zrównał ze mną, chciałem go puścić do przodu ale wówczas też zwalniał, najwyraźniej bawiło go to, że ja muszę się męczyć z podjazdem a on jedzie sobie bez wysiłku. Na szczęście nasze drogi rozeszły się w Międzyswieciu gdzie ja pojechałem prosto a towarzysz w prawo na Iskrzyczyn. Irytowało mnie to, że po raz kolejny nie byłem w stanie wykorzystać sprzyjającego wiatru, na zjeździe musiałem hamować z powodu dziur lub samochodów jadących dużo wolniej a na podjeździe brakowało rozpędu aby wjechać szybko bez wchodzenia w wyższe strefy. Nawet nie było zawiesić na czym oczu bo góry były zamglone i ledwo dojrzałem Lysą Horę w oddali. Gdy tylko zjechałem z głównej drogi w prawo już poczułem niesprzyjający wiatr, miałem jeszcze czas aby się przyzwyczaić do tego, że przez najbliższą godzinę będę miał stały opór przed sobą. Na podjazdach starałem się trzymać w 2 strefie mocy ale zazwyczaj wchodziłem na moment do 3, kadencja też była cały czas wysoka a tylko momentami gdy wstawałem z siodełka spadała poniżej 80. Nie musiałem nawet pilnować tego elementu i mogłem się skupić na innych. Gdy jechałem pod wiatr każdy podjazd wydawał się dużo trudniejszy, nawet na płaskim nie byłem w stanie jechać równo. W poprzednich latach przychodził moment, że wiatr przestał robić na mnie wrażenie i radziłem sobie dobrze w każdych warunkach, w tym roku jeszcze ten moment nie nadszedł. Mimo to starałem się jak mogłem aby utrzymać dobry poziom do końca treningu. Nie wszystko jednak wyszło jak trzeba, tą trasę miałem przejechać na 2 bidonach ale już po 54 kilometrach nie było wody wiec zatrzymałem się w sklepie. To już chyba ten czas, że bez postoju po wodę się nie obędzie nawet podczas krótkich treningów, zabieranie bardziej pojemnych bidonów tez nie zawsze rozwiąże sprawę. Po postoju jechałem już spokojniej, temperatura zrobiła się bardziej przyjemna ale nie zdecydowałem się na wydłużenie jazdy bo z planowanych 2 godzin zrobiło się 10 minut więcej. Po treningu nie byłem bardziej zmęczony niż przed, noga podawała całkiem fajnie to kolejny znak, ze wszystko idzie w dobrym kierunku i jest duża szansa na dobrą nogę jesienią tego roku.