Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 128.00km
  • Czas 04:54
  • VAVG 26.12km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 184 ( 94%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 2977kcal
  • Podjazdy 2070m
  • Sprzęt Litening C:62 Pro
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 60

Niedziela, 20 czerwca 2021 · dodano: 29.06.2021 | Komentarze 0

Czekałem cierpliwie na ten dzień w którym mój organizm będzie na tyle mocny, że będę mógł wrócić do bardziej intensywnej jazdy. W zasadzie już tydzień temu mógłbym spróbować mocniejszej jazdy ale wolałem dać sobie jeszcze kilka dni niż za szybko zacząć i przedobrzyć. Po raz pierwszy w tym roku miałem okazję wjechać do Czech i również ją wykorzystałem, kolejna rzecz która zdarzyła się pierwszy raz w tym roku to wspólna jazda z Jas-Kółkami. Sporo rzeczy złożyło się do kupy i nawet jak bardzo nie chciało mi się wcześnie wstawać miałem odpowiednią motywację. Wyjechałem z domu kilka minut później niż zakładałem ale warunki wietrzne były sprzyjające i już w Skoczowie byłem o założonej wcześniej godzinie. Ruch na drogach zerowy więc mogłem cieszyć się jazdą, pierwsze podjazdy na trasie pojechałem spokojnie ale na jednym przed Cieszynem postanowiłem przepalić nieco nogę, coś było nie tak, jechałem bardzo mocno, bardzo szybko pokonałem podjazd ale nie byłem w stanie generować więcej niż 320 Wat a zwykle takie hopki wchodziły w okolicy 400 Wat a wcale szybciej ich nie pokonywałem, będę musiał rozwikłać ten problem w wolniej chwili ale chyba jest coś nie tak z miernikiem. W Cieszynie nieco się zagapiłem i niepotrzebnie wjechałem na chodnik z którego później nie umiałem zjechać. Miałem spory zapas czasowy i zamiast czekać w bliżej nieokreślonym miejscu wyjechałem naprzeciw Jas-Kółkom, akurat gdy postanowiłem się zatrzymać za potrzebą i miałem ruszać dalej nadjechali z przeciwka więc podpiąłem się pod peletonik. W stronę gór dojechaliśmy drogami z których większości nie znałem, były ciekawe podjazdy ale i miejsca gdzie panował przyjemny chłodek w tym skwarze jaki w międzyczasie się zrobił. Tempo nie było równe, zwłaszcza na podjazdach grupka się rozrywała, ale jakiś ataków nie zaobserwowałem. Głównym daniem dnia miała być Godula, planowałem zaliczyć jeszcze dwa inne podjazdy ale tak naprawdę wszystko uzależniałem od tego jaki pójdzie mi ten pierwszy. Przed Godulą na szybko jeszcze skalibrowałem miernik i ruszyłem kilka sekund za innymi. Byłem ciekawy jak wypadnę po miesiącu bez intensywnych treningów na tle osób które regularnie trenowały. Gdzieś tam na horyzoncie widziałem swój najlepszy czas sprzed 2 lat gdy odkrywałem ten podjazd i chciałem do niego nawiązać lub możliwie jak najmniej stracić. Ruszyłem dosyć mocno ale nie było tego widać w Watach, ciąłem równo pierwsze kilkaset metrów zbliżając się do Otfina, po kilometrze jechaliśmy już razem ale chyba nie za długo bo nie bardzo wiedziałem co dzieje się za moimi plecami. Z rytmu wybijały mnie rynny na wodę a także piesi którzy pojawiali się w najmniej spodziewanych momentach. Podjazd zaczął mi się dłużyć, pot lał się ze mnie strumieniami, w nogach przyjemny ból, pojawiały się chwile zwątpienia ale motywowała mnie myśl, że sztajfa którą widzę przed sobą jest już tą ostatnią i tak też było. Przed wypłaszczeniem pierwszy raz spojrzałem na stoper, jechałem na czas około 1:30 lepszy niż poprzednim razem. Nie było sił już dokręcić i niewiele brakło aby złamać 12 minut na segmencie. Z miernikiem chyba jest coś nie tak bo zwykle potrzebowałem 20 – 30 Wat więcej na to aby walczyć o czołowe pozycje na segmencie, trochę Watów zabrały warunki, trochę niższa waga ale wciąż brakuje jakiś 15, gdyby czas był słabszy a odczucia inne to mógłbym powiedzieć, że przerwa w treningach zabrała Waty ale czułem się dobrze, jechałem cały czas równo i mocno, poprawiłem swój o 90 sekund wcale nie generując wyraźnie wyższej mocy. Nie miała to zagadka z tą mocą ale czy ma duże znaczenie, dla mnie nie ma a porównania z innymi nie mają sensu, aby tylko miernik zawsze działał tak samo i pokazywał podobne różnice to niewielka korekta stref i można trenować dalej. Po podjeździe czekałem znowu na resztę, może trochę krócej niż wówczas jak byłem w formie ale niewiele się zmieniło. Na Goduli kofola okazała się idealnym wyborem i jej smak wynagrodził pot i trud włożony w podjazd. Niestety mniej przyjemną nagrodą był zjazd gdzie nie szło mi totalnie i odpuściłem. Na powrocie miałem zaliczyć jeszcze przynajmniej jeden podjazd i sporo hopek. Wahałem się czy jechać Javorovy, Koziniec, Loukcę czy Nydek. Po drodze jednak chciałem znowu nieco przepalić nogę, pokonałem mocno kilka hopek ale bez rezultatów, z trudem przekroczyłem 300 Wat które zwykle wchodziło bez większego wysiłku. W międzyczasie zabrakło mi wody i musiałem zatrzymać się w sklepie. Zrezygnowałem z dodatkowego podjazdu z którego trzeba zjechać tą samą drogą i postanowiłem wjechać na Budzin od Nydka gdzie rok temu zabłądziłem i pomyliłem drogi. Droga w tym kierunku dłużyła mi się strasznie ale w końcu dojechałem do momentu, że pojawiło się trochę cienia ale i nachylenie wzrosło. Teraz już miałem problem z utrzymaniem 300 Wat mimo tego, że jechałem pod wiatr i mocnym tempem, dopiero na końcowym odcinku gdzie przez dłuższy czas nachylenie nie spada poniżej 10 % utrzymywałem 300 Wat. Równo jechać się już nie dało, stan drogi na to nie pozwalał, bezpiecznie dojechałem do granicy a następnie na Budzin gdzie zatrzymałem się na moment. Zjazd w dół był bardzo dziurawy i na jednej z wyrw uszkodziłem koszyk na bidon, na szczęście bidon oparł się na ramie, nie ruszał się i nie musiałem go chować do kieszeni. Trochę żałowałem, że nie pojechałem na Leszną i później w kierunku Skoczowa. Po bardzo słabym zjeździe do Cisownicy ogólnie moja jazda wyglądała mizernie, próba sprintu na hopce potwierdziła to, że jestem słaby, przez 30 sekund utrzymałem ledwo 380 Wat a powinienem znacznie więcej. Nie bardzo oszczędzałem się także później i na podjazdach trzymałem mocne tempo. Na ostatnie 3 kilometry brakło wody ale jakoś dojechałem. Ten wyjazd dał odpowiedzi na wiele pytań ale też pojawiły się kolejne pytania. Najważniejsze z nich jest takie, czy osiągnąłem tak ogromny regres formy, że moje moce spadły o co najmniej 10 % w krótkim czasie czy coś jest nie tak ze sprzętem, że wkładając tyle samo siły wskazania mocy są niższe. Rozwiązań problemu muszę szukać przede wszystkim w ustawieniu bloków i butach, musiałem skorzystać z zapasowej pary gdzie mam inne bloki i nieco inne ustawienia. Jeżeli to nie pomoże to będzie trzeba zrobić sprawdzian i skorygować FTP. Wtedy z czystym sumieniem będę mógł zacząć wszystko od początku bo od kiedy korzystam z miernika mocy zawsze w czerwcu miałem najwyższe moce w sezonie a takie jak teraz się pojawiają generowałem w styczniu czy lutym. Po raz pierwszy znalazłem się w sytuacji, że moce jakie jestem w stanie generować są znacznie niższe niż te jakie powinny przy mojej wadze dawać takie czasy na podjazdach jakie jestem w stanie osiągać. Jeżeli jednak problemu nie uda się rozwiązać nie będę patrzył na to co było, porównywał mocy z życiowymi z poprzednich lat ponieważ zawsze wyjdzie regres. Mimo tego moje odczucia z jazdy są dobre, wciąż towarzyszy mi wysokie tętno ale na to nie mam na razie wpływu, jeszcze jakiś czas temu po jednym mocnym podjeździe byłem ujechany na maksa, obecnie już tak nie jest, po Goduli byłem w stanie mocno pokonać kilka hopek a następnie kolejny wymagający podjazd. Nie jest to jeszcze to co być powinno i do czego jestem przyzwyczajony ale wszystko jest na najlepszej drodze. Powtarzalność jest mi bardzo potrzebna bo już za miesiąc jadę najtrudniejszą trasę życia z kilkunastoma podjazdami gdzie liczyć się nie będzie tylko siła i moc ale też umiejętność rozłożenia sił.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ebylo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]