Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Podsumowanie 52 tygodnia 2021

Niedziela, 2 stycznia 2022 · dodano: 05.01.2022 | Komentarze 0

Tydzień będący przełomem roku okazał się także pewnym przełomem w moim życiu i przełamaniem niefortunnej passy która trwała od jesieni 2020 roku. Zdołałem przed końcem roku podjąć kilka decyzji które wcześniej odkładałem na później i mimo okresu świątecznego trzymałem się pewnego reżimu żywieniowego co pozwoliło utrzymać wagę w akceptowalnych dla mnie ryzach.
Po raz pierwszy wziąłem udział w rywalizacji Rapha 500. Największe „gwiazdy” tego sportu uważają, że zaliczenie tej rywalizacji na trenażerze się nie liczy. Będąc przeciwnikiem trenażera i zwolennikiem starej kolarskiej szkoły można tak myśleć. Ale świat poszedł do przodu, dzisiaj praktycznie każdy korzysta z trenażera, nie każdy ma opcję trenowania stale w dobrych warunkach a przeciwnicy trenażera próbujący trenować w tradycyjny sposób już nie są w stanie wygrywać zawodów. Gdybym nie musiał pracować w ostatnich dniach roku i miał możliwość jeździć po suchych drogach i w temperaturze około 5 stopni to też nie korzystałbym z trenażera. Przy moich warunkach do treningów które są od lat znacznie gorsze niż innych najczęściej jedyną opcją jest trenażer. Nie ocenia się ludzi nie wiedząc nic o jego życiu a tym bardziej nie będąc w porządku. Dla mnie osoba unikająca pracy zarobkowej i myśląca tylko o przyjemnościach nie jest kimś kogo należy traktować poważnie więc obrażanie trenażerowców przez „nierobów” jest co najmniej niewłaściwe. Czasami warto zrobić sobie przerwę od jazdy na rowerze w plenerze. Dzięki temu dwie ostatnie jazdy były dla mnie bardzo przyjemne i całkiem efektywne mimo tego, że cyferki tego nie potwierdzają.
W nowym roku postanowiłem zmienić podejście do wielu spraw. Mimo tego, że wciąż trenuję na podobnym poziomie jak w poprzednich latach, nie skupiam się tylko na poprawieniu swojej formy. Zmiana podejścia już przynosi efekty w wielu postaciach, m.in. nie pamiętam kiedykolwiek w styczniu jeździło mi się tak lekko i przyjemnie mimo podobnych wartości mocy na budziku. Podczas treningów dalej daję z siebie dużo ale wyłączam całkowicie głowę, po treningu także przestaję o tym myśleć. Jest to tylko hobby a nie praca i w tym momencie chcę trenować, mogę trenować ale nie muszę ani sobie ani innym niczego udowadniać. Na wiele spraw można spojrzeć z różnych perspektyw i tak też patrzę na kolarstwo w tym momencie. Inni próbują mi coś udowadniać, wykorzystywać moją słabość ale jakoś mnie to nie interesuje, w tym roku chcę być bardziej sobą, wrócić do lat gdy cieszyłem się życiem i każdym małym sukcesem mimo tego, że dla innych nie był to sukces a powód do wyśmiewania.
Szykuje się u mnie wiele zmian. Po zmianie pracy cały czas trafiam na nowe wyzwania, jestem komuś potrzebny, realizuję w ten sposób jedną ze swoich pasji a jest nią od wielu lat Budownictwo pod wieloma postaciami. Miałem już swój wkład w wydanie dwóch książek z tej dziedziny i na tym chyba się nie skończy. W życiu osobistym również nastąpiły zmiany, kiedyś byłem bardzo obojętnie nastawiony do wszelkiego rodzaju imprez okolicznościowych czy kulturalnych. Obecnie coraz częściej i chętniej chodzę do Teatru czy na koncerty. W latach gdzie za bardzo angażowałem się w kolarstwo, poświęcałem wiele i zazwyczaj nie było to zauważone a wręcz traktowane jak mój obowiązek bardzo się zaniedbałem pod tym względem, poza rowerem nie miałem nic co byłoby odskocznią od problemów życia codziennego. W tym momencie na pewno jest lepiej niż przez ostatnie lata. Trzeba czerpać z życia co się da a nie ograniczać tylko do kolarstwa, ostatnie miesiące i wydarzenia pokazują, że każdy kolejny dzień może być dla nas ostatnim.
W tym roku trafia się okazja by pojechać na południe Europy naładować akumulatory i potrenować w nowych dla mnie okolicznościach przyrody. Nie ograniczają mnie finanse, brak urlopu czy inne czynniki więc jak najbardziej chcę tam pojechać bo kolejnej okazji może już nie być. Na ten moment to jedyny sprecyzowany plan, innych na razie nie ma i nie będzie, zamierzam żyć chwilą i nie podejmować decyzji ze zbytnim wyprzedzeniem. Dotychczas miałem sporo planów, jak nie dało się ich zrealizować, pojawiała się frustracja i zniechęcenie a nie o to chodzi by chodzić zdołowanym.
W tym roku chciałbym wrócić także do pisania recenzji na temat różnych użytkowanych przeze mnie urządzeń i sprzętów. Tematem na czasie będzie obecnie recenzja trenażera Direto XR.
Na zakup tego urządzenia zdecydowałem się już jesienią. Poprzedni trenażer ma już swoje lata i nie spełnia moich oczekiwań. Przy wyborze tego urządzenia kierowałem się kilkom kryteriami:
Pierwszym z nich był hałas jaki wydaje, stary był niemiłosiernie głośny i nie nadawał się do użytkowania w mieszkaniu.
Drugie kryterium jakie brałem pod uwagę to wbudowany miernik mocy. Garmin Vector 2 którego używam ostatnio nie działał jak należy i chciałem skontrolować jak bardzo przekłamuje wartości.
Ostatni czynnik jaki brałem pod uwagę to cena. Nie chciałem wydawać fortuny na trenażer ale z drugiej strony potrzebowałem urządzenia które sprosta moim oczekiwaniom i na którym da się zrobić każdy rodzaj treningu.
Biorąc pod uwagę wszystkie te kryteria miałem do wyboru jeden z trzech trenażerów: Direto XR – T, Wahoo Kickr Core oraz Tacx Fluis. Najbardziej przystępny cenowo okazał się Direto XR – Tm nie było także problemów z dostępnością więc zdecydowałem się na zakup.
Jak każdy produkt, urządzenie, rzecz trenażer ma swoje wady i zalety. Do pozytywnych cech zapewne należą:
- kompatybilność z wieloma aplikacjami komunikującymi się z trenażerem poprzez Ant + lub Bluetooth,
- niska emisja hałasu, trenażer może być wykorzystywany nawet tam gdzie wymagany jest spokój otoczenia,
- praca w dwóch trybach – symulacji ukształtowania terenu wybranej trasy lub ERG czyli stałego oporu,
- darmowe subskrypcje na różne aplikacje m.in. Zwift, Rouvy czy Bkool Cycling
- duża wydajność – ponad 5 kilogramowe koło zamachowe, symulacja nachylenia do 16 % i maksymalna moc ponad 1500 Wat, każdy trening da się przeprowadzić na tym trenażerze
Wśród niepożądanych cech można wyróżnić:
- Cenę – dosyć wysoka jak na urządzenie do treningu,
- Problemy z łącznością poprzez Bluetooth
- Kompatybilność z wydajnym urządzeniem obsługującym Ant + lub Bluetooth i jedną z wielu dostępnych aplikacji,
- Wysoka waga i duży gabaryt urządzenia nie pozwalają tak łatwo go złożyć i schować jak zwykły trenażer,
- Awaryjność sprzętu, ze względu na skomplikowany układ sterujący każda awaria wymaga wizyty w serwisie.
Decydując się na zakup trenażera musimy wiedzieć do czego on jest nam potrzebny. Model Direto XR służy zarówno najbardziej wymagającym użytkownikom, osobą trenującym specjalistycznie oraz tym co lubią poznawać nowe tereny, dostępność tras online jest tak ogromna, że proces poznawania nowych odcinków i terenów trwa wiele lat a wciąż pojawiają się nowe trasy w bazach. Trenażer nie zadowoli jedynie najbardziej zagorzałych przeciwników trenowania w pomieszczeniu. Model Direto XR jest bardzo rozbudowanym trenażerem, jednakże nie wartym swojej cen, płacimy wyłącznie za miernik mocy którego w tańszych modelach nie ma a w obecnej chwili większość zawodników korzysta już z zewnętrznego pomiaru mocy więc w takiej sytuacji wydawanie ponad 3000 złotych na trenażer jest trochę bezsensowne. Mogę z czystym sumieniem polecić firmę Elite i trenażer Direto XR a także tańsze modele okrojone o ledwie kilka funkcji.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wkeoc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]