Trening 21
Niedziela, 27 marca 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022, Zawody 2022
Km: | 72.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:04 | km/h: | 23.48 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 192192 ( 98%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 1662kcal | Podjazdy: | 1070m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po zmianie czasu na letni, ciężko było się zebrać do jazdy. Miałem jeszcze inne obowiązki i z dłuższej jazdy nic nie wyszło. Wyjechałem z domu około 10:30, od samego początku sprzęt nie działał jak należy. Łańcuch przeskakiwał na niemal każdym przełożeniu, Di2 raz zmieniało przełożenie, raz nie chciało, do tego pokazujący głupoty miernik mocy i czujnik tętna. Noga jakoś kręciła ale żadnej przyjemności z jazdy nie miałem. Starałem się jechać jak najtrudniejszą trasą skoro czasu na dłuższą jazdę nie miałem. Wiatr w plecy pozwolił zaliczyć kilka podjazdów i będąc w Skoczowie zatrzymałem się aby sprawdzić czy da się coś zrobić z rowerem. Przednia przerzutka już umarła i zmuszony byłem jechać na małej tarczy, zmiana położenia wózka przerzutki tylnej nie wiele pomogło i łańcuch dalej przeskakiwał. Przyjemności nie było już żadnej, dojechałem jednak na klubowe Rozpoczęcie Sezonu by chociaż zaznaczyć swoją obecność. Nie miałem ochoty na rozgrzewkę więc tylko przez chwilę pokręciłem i stanąłem na starcie. Trasa czasówki bardzo mi pasowała więc gdzieś w głębi serca czułem żal, że mój sprzęt nie działa jak należy. Nie przywiązywałem do tego większej wagi, miałem zamiar dać z siebie wszystko, bez względu na okoliczności tak by być zadowolonym i zmęczonym na mecie. Już na starcie miałem kilka sekund w plecy bo nie umiałem szybko i pewnie ruszyć i wpiąć w pedały. Szybko łańcuch znalazł się na możliwe twardym przełożeniu, patrząc na wskazania mocy mogłem już pomstować bo pomiar wskazywał, że nie przekraczam nawet 3 strefy mocy, po kilkuset metrach trafiłem na wąskie gardło, jadący środkiem rowerzysta na elektryku a z przeciwka motocykl i musiałem jeszcze zwolnić. Później udało się znowu rozpędzić i przyjąć inną taktykę, jadąc w górę rozkręcałem rower do maksymalnie wysokiej kadencji a na zjazdach przyjmowałem pozycję aerodynamiczną i dzięki temu nie traciłem tyle, bardzo odpowiadało mi to, że cały czas jest pod wiatr bo moje straty nie były tak duże. Dużo czasu zajął mi dojazd do Dębowca ale w drugiej części trasy mogłem tylko zyskać ze względu na to, że czekało na mnie więcej podjazdów. Pierwszy z nich nie poszedł mi zbyt dobrze, przeskakujący łańcuch nie sprzyjał utrzymywaniu równej mocy i w ten sposób kilka kolejnych sekund straciłem. Na kolejnym podjeździe już widziałem, że nie jest tak źle jak być mogło bo zobaczyłem przed sobą kolarza. Nie dałem sobie rady z tym podjazdem, starałem się jechać mocno ale niewiele z tego wyszło. Na najtrudniejszym technicznie zjeździe najadłem się sporo strachu bo na niewidocznym łuku w prawo wyskoczył mi samochód a ja jechałem dosyć szybko ale zmieściłem się na drodze, na kolejnym łuku w lewo musiałem uważać na biegającego sobie pieska. Na ostatnim podjeździe już dałem z siebie wszytko, w nogach była jeszcze przerwa a płuca już nie dawały rady. Wyprzedziłem jedną osobę ale w końcówce podjazdu już na tyle mnie brakowało, że musiałem spuścić z tonu, ostatnie 500 metrów nie było już tak dobre, nawet nie wiem jaki osiągnąłem czas ale moc była dosyć słaba więc nie mam żadnego punktu zaczepienia. Mogę z siebie być zadowolony, noga podaje całkiem nieźle, po raz kolejny moją słabością był sprzęt który miał bezpośredni wpływ na to jak wyglądała moja jazda. Ta wyglądała bardzo słabo zarówno technicznie jak i pod względem wykorzystania możliwości mojego organizmu. Stać mnie było na dużo lepszy czas, do sezonu jestem przygotowany bardzo dobrze, ważne starty dopiero przede mną więc nie przykładam żadnej wagi do tych zawodów, potraktowałem je jako trening. Po czasówce pojechałem jeszcze na kawę do Dębowca gdzie był czas m.in. na rozmowy. Wracałem znowu zaliczając sporą ilość hopek. Za Skoczowem Di2 umarło już całkowicie, na moje nieszczęście stało się to na podjeździe i łańcuch został na przełożeniu 36x25 więc powrót był bardzo wolny ale z wysoką kadencją. Tego dnia podjąłem tez kolejną decyzję i większą uwagę muszę przywiązywać do sprzętu ale niekoniecznie brać pod uwagę uwagi innych osób bo nie zawsze przemawia przez nich troska a czasami także zwrócenie na siebie uwagi i potrzeba wpływu na osiągniecia innych osób skoro nasze są przewidywalne bo łatwiej wymagać czegoś od innych niż od siebie samego.