Trening 54
Poniedziałek, 6 czerwca 2022 Kategoria 100-200, Cube '22, Góry, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 118.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:47 | km/h: | 24.67 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 177177 ( 90%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 3602kcal | Podjazdy: | 2660m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Długo czekałem na dzień w którym uda się zaliczyć kilka podjazdów w mocniejszym tempie. Korbę po ostatniej awarii udało się pokleić i liczyłem na to, że sprawa zostanie szybko rozwiązana. Miałem cały dzień do dyspozycji więc wyjechałem dopiero po 10. Po rozgrzewkowym przejeździe przez Bielsko gdzie tradycyjnie straciłem czas i nerwy ruszyłem na Magurkę. Wydawało mi się, że dobrze podjeżdżam ale sił brakło i łańcuch szybko wylądował na największej koronce kasety, utrzymując założoną moc doczłapałem do szczytu gdzie w momencie obleciało mnie stado much więc szybko ruszyłem w dół. Przy doświadczeniu zdobytym w MTB dużo łatwiej zjeżdżało się stromą i krętą szosą do Wilkowic. Przed drugim podjazdem miałem trochę czasu na regenerację, jakoś nie chciało mi się jechać na Żar czy jeszcze bardziej oddaloną Łysinę więc ruszyłem w kierunku Szczyrku gdzie zaliczyłem równie trudny ale nieco krótszy podjazd – Osiedle Podmagura od Biłej. Tak się złożyło, że generowałem dokładnie taką samą moc jak na Magurce ale w czasie 5 minut krótszym. Po tym podjeździe już czułem się ujechany więc kolejny podjazd na Trasie – Salmopol wjechałem już znacznie spokojniejszym tempem. Planowałem jeszcze jechać Zameczek i Równicę ale zmieniłem zdanie i po zjeździe do Wisły nawróciłem i zaliczyłem drugi raz Salmopol, tym razem ze sporą niespodzianką w postaci spadniętego łańcucha w trakcie jazdy. Musiałem się zatrzymać i już motywacja do dalszej jazdy spadła znacznie. Doczołgałem się do końca podjazdu i od razu ruszyłem w dół do Szczyrku gdzie musiałem odwiedzić sklep. Na postoju stwierdziłem, że korba znowu dostała luz i konieczna będzie wymiana ramion i być może osi na nową. Czasu miałem jeszcze sporo więc postanowiłem zaliczyć jeszcze Przegibek, tradycyjnie z dwóch stron. Jadąc do Bielska biłem się jeszcze z myślami czy jednak nie odpuścić ale pojechałem i nie żałuję bo całkiem nieźle się podjeżdżało chociaż tempo było spokojne. Mając w nogach ponad 100 kilometrów i 2500 metrów w pionie wróciłem do domu. Co prawda liczyłem na więcej ale plan minimum jaki założyłem przed jazdą został wykonany.