Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 123.00km
  • Czas 04:31
  • VAVG 27.23km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 3141kcal
  • Podjazdy 1840m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 79

Piątek, 22 lipca 2022 · dodano: 02.08.2022 | Komentarze 0

Korzystając z wolnego w pracy i chcąc uniknąć jazdy w upale wyjechałem już po 7 z domu w kierunku Istebnej. Kiedyś bardzo często tam jeździłem ale w ostatnich latach pojawiałem się tam zazwyczaj tylko gdy trenowałem podjazdy. Początek jazdy wyglądał bardzo fajnie, przyjemna temperatura do jazdy oraz mały ruch na drogach. Nawet w Ustroniu czy Wiśle panował dziwny jak na początek weekendu spokój. Nieco więcej samochodów pojawiło się na podjeździe pod Kubalonkę ale nie przeszkodziło to w równej i przyjemnej jeździe. Szybko byłem na przełęczy gdzie się nie zatrzymywałem nawet na moment. Na zjeździe pierwszy raz od dawna nie musiałem hamować i patrzeć na zachowanie innych uczestników ruchu bo ich po prostu nie było. Pierwszy samochód minął mnie dopiero w Istebnej. Tam zatrzymałem się podjąć gotówkę w bankomacie i kupić wodę. Nie miałem wcześniej pomysłu gdzie jechać dalej więc plan ułożył się sam, najpierw ruszyłem w kierunku Jaworzynki i Trójstyku gdzie po raz ostatni byłem w 2009 lub 2010 roku. Ponad 50 kilometrów byłem w stanie przejechać w mniej niż 2 godziny spokojnym tempem i czerpiąc z jazdy bardzo dużą przyjemność. Jak już byłem na Trójstyku to zatrzymałem się na moment i zaczynałem kombinować trasę na powrót, po głowie chodziła mi szarlotka na Ochodzitej ale nie chciałem jechać tą samą drogą którą przyjechałem więc ruszyłem w kierunku Czech a następnie odbiłem na Słowację i wzdłuż granicy z Polską jechałem w kierunku znanego mi przejścia granicznego w Jaworzynce. Postanowiłem sprawdzić jedną z dróg odchodzących w lewo, po zaliczeniu konkretnego podjazdu dojechałem do końca drogi i musiałem zawrócić. Myślałem, że kilka dróg które odchodzą w tym samym kierunku łączą się ze sobą ale tak nie jest. Zjechałem więc w dół do drogi którą jechałem i po chwili byłem w Dolinie Czadeczki, tutaj też miałem kilka wariantów ale postawiłem na jak najdłuższy odcinek bez samochodów więc ruszyłem na Krężelkę a następnie okrążyłem Ochodzitą zboczem po lewej stronie i dopiero ostatni kilometr męczyłem się główną drogą. Widoków tym razem z Ochodzitej nie było tak okazałych jak zwykle więc szybko złożyłem zamówienie na kawę i ciasto. Szarlotka była dobra jak zawsze a nawet lepsza bo z dodatkiem świeżych borówek, czerwonej porzeczki a także pomarańczy i innych dobrych owoców, aż żal było zjadać to cudo. Po krótkiej i przyjemnej przerwie ruszyłem w kierunku Bielska. Miałem wiele wariantów tras do wyboru ale postawiłem na powrót przez Wisłę i Ustroń. Jak ruszałem to już było 27 stopni na termometrze a dopiero zaczynało grzać, do Koniakowa zjechałem jednak inną drogą, najpierw przez Koczy Zamek, przełęcz Koniakowską a następnie przez Zimną Wodę, do głównej drogi pod Ochodzitą. Ruch na drogach był już dużo większy niż rano i nawet na zjeździe przez Jasiówkę towarzyszył mi duży ruch samochodów. Z ulgą więc ruszyłem w kierunku Zaolzia, Stecówki a mogłem jeszcze zjechać Doliną Czarnej Wisełki a niepotrzebnie wjechałem na Kubalonkę gdzie znowu pojawił się duży ruch. W Wiśle już sporo turystów więc po szybkim postoju w sklepie bardzo szarpanym tempem dojechałem do Ustronia. Na pewno było szybciej i płynniej niż jadąc przez Szczyrk gdzie skrzyżowań i przejść dla pieszych jest znacznie więcej a nawierzchnia już strasznie nierówna a później trzeba jeszcze przejechać przez Bielsko. Na ostatnich kilometrach już strasznie się gotowałem więc połowę 6 bidonu wylałem na głowę i kark i chyba dzięki temu dojechałem w dobrym tempie do domu. Ponad 4 godziny w siodle, 120 kilometrów i ponad 1800 metrów w pionie to całkiem niezły wynik jak na ten sezon. Jazda na nowym rowerze to czysta przyjemność więc może to był taki impuls dla organizmu po którym znowu odzyskałem radość z jazdy i dzięki temu powoli dochodzę do formy wyścigowej.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dzies
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]