Śląska setka
Poniedziałek, 9 maja 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: | 109.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:50 | km/h: | 28.43 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1556kcal | Podjazdy: | 390m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Mazańcowice-Ligota-Zabrzeg-Goczałkowice-Pszczyna-Miedźna-Gilowice-Wola-Międzyrzecze-Bojszowy-Bieruń-Świerczyniec-Tychy-Kobiór-Piasek-Pszczyna-Goczałkowice-Zabrzeg-Ligota-Międzyrzecze Górne-Bielsko
Wyjazd zaplanowany rano po powrocie z pracy. Pojechałem do Bierunia odebrać dętki dla kolegi. Wyjazd o 13:30, pojechałem w kierunku Pszczyny omijając DK1, na zaporze w Goczałkowicach pełno ludzi, rowerzystów i rolkarzy, przepchałem się i pojechałem do Pszczyny, trochę aut było ale szybko się wydostałem i pojechałem w kierunku Oświęcimia. Strasznie wiało i nie mogłem jechać więcej niż 27km/h. W Ćwiklicach złapałem jakiś ciągnik rolniczy i jechałem za nim przez 3km aż do Miedźnej gdzie ciągnik skręcił w boczną drogę, nie była to szybka jazda ok.25km/h, kawałek dalej złapałem kolejny ciągnik ale jechałem za nim z prędkością ok.35km/h. Za Gilowicami ciągnik skręcił a ja pojechałem do Woli, odpocząłem przez te ok.8km i fajnie się jechało mimo że było pod wiatr. W Woli objazd i im pojechałem. Kiedy dojechałem do Bierunia załatwiłem co mam załatwić i wracałem. Przy wyjeździe z miasta minęła mnie kolumna tirów i zrobiła fajny tunel w który wskoczyłem i ciągnąłem ok.50km/h, tiry pojechały a ja dalej jechałem ok.50km/h i słyszałem tylko szum opon po asfalcie. postanowiłem pojechać jeszcze do Świerczyńca, gdzie się zagapiłem i pojechałem na Tychy. Przez miasto przeleciałem ścieżkami rowerowymi i dotarłem do Kobiora skąd kawałek jechałem DK1 do Piasku. przed Pszczyną trafiłem na zamknięty przejazd kolejowy i czekałem. przez miasto przejechałem sprawnie i dotarłem na Zaporę skąd już 35minut do domu. Pod domem jakieś dzieci bawiły się piłką i jeden z nich kopnął mi ją pod koło i przeleciałem przez kierownicę i walnąłem głową o asfalt, miałem kask i nic mi się nie stało. Wyjazd udany, pogoda ładna ale ten wiatr. Jutro chyba znowu pojadę w góry.
Wyjazd zaplanowany rano po powrocie z pracy. Pojechałem do Bierunia odebrać dętki dla kolegi. Wyjazd o 13:30, pojechałem w kierunku Pszczyny omijając DK1, na zaporze w Goczałkowicach pełno ludzi, rowerzystów i rolkarzy, przepchałem się i pojechałem do Pszczyny, trochę aut było ale szybko się wydostałem i pojechałem w kierunku Oświęcimia. Strasznie wiało i nie mogłem jechać więcej niż 27km/h. W Ćwiklicach złapałem jakiś ciągnik rolniczy i jechałem za nim przez 3km aż do Miedźnej gdzie ciągnik skręcił w boczną drogę, nie była to szybka jazda ok.25km/h, kawałek dalej złapałem kolejny ciągnik ale jechałem za nim z prędkością ok.35km/h. Za Gilowicami ciągnik skręcił a ja pojechałem do Woli, odpocząłem przez te ok.8km i fajnie się jechało mimo że było pod wiatr. W Woli objazd i im pojechałem. Kiedy dojechałem do Bierunia załatwiłem co mam załatwić i wracałem. Przy wyjeździe z miasta minęła mnie kolumna tirów i zrobiła fajny tunel w który wskoczyłem i ciągnąłem ok.50km/h, tiry pojechały a ja dalej jechałem ok.50km/h i słyszałem tylko szum opon po asfalcie. postanowiłem pojechać jeszcze do Świerczyńca, gdzie się zagapiłem i pojechałem na Tychy. Przez miasto przeleciałem ścieżkami rowerowymi i dotarłem do Kobiora skąd kawałek jechałem DK1 do Piasku. przed Pszczyną trafiłem na zamknięty przejazd kolejowy i czekałem. przez miasto przejechałem sprawnie i dotarłem na Zaporę skąd już 35minut do domu. Pod domem jakieś dzieci bawiły się piłką i jeden z nich kopnął mi ją pod koło i przeleciałem przez kierownicę i walnąłem głową o asfalt, miałem kask i nic mi się nie stało. Wyjazd udany, pogoda ładna ale ten wiatr. Jutro chyba znowu pojadę w góry.