Nieudany wyjazd
Niedziela, 11 września 2011
Km: | 50.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 27.27 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 976kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Jasienica-Rudzica-Iłownica-Landek-Chybie-Strumień-Wisła Wielka-Łąka-Goczałkowice Zdrój-Ligota
Wyjazd po 16:00, pojechałem jeszcze raz ponieważ w tygodniu mam mało czasu a jeździć trzeba. Jechało się bardzo fajnie. Przez zaporę na jeziorze było ciężko przejechać ale się udało. Kawałek za Zabrzegiem miał miejsce przykry incydent. Jechałem sobie spokojnie drogą, powoli brałem się do omijania z lewej dwóch dziur które były kawałek dalej a tutaj nagle wyprzedza mnie samochód, zahaczył mnie lusterkiem i cudem mi nic się nie stało tylko koło roweru wleciało w dziurę i się zablokowało, zdąrzyłem się wypiąć i nic się nie stało. Kierowca tego Audi nawet się nie zatrzymał a jechał grubo ponad 70km/h. Jeden z kierowców zatrzyma się i spytał czy wszystko w porządku, powiedziałem że nic mi nie jest i pojechał. Wyciągnąłem rower z dziury i zeszłem na pobocze, w rowerze zauważyłem tylko kapeć w przednim kole i rozkręconą piastę, zmieniłem dętkę zacząłem pompować, napompowałem do 4bar i chciałem jeszcze trochę dobić i urwałem wentyl, kicha. Telefon do siostry i z buta do Międzyrzecza a potem autem do domu.
Wyjazd po 16:00, pojechałem jeszcze raz ponieważ w tygodniu mam mało czasu a jeździć trzeba. Jechało się bardzo fajnie. Przez zaporę na jeziorze było ciężko przejechać ale się udało. Kawałek za Zabrzegiem miał miejsce przykry incydent. Jechałem sobie spokojnie drogą, powoli brałem się do omijania z lewej dwóch dziur które były kawałek dalej a tutaj nagle wyprzedza mnie samochód, zahaczył mnie lusterkiem i cudem mi nic się nie stało tylko koło roweru wleciało w dziurę i się zablokowało, zdąrzyłem się wypiąć i nic się nie stało. Kierowca tego Audi nawet się nie zatrzymał a jechał grubo ponad 70km/h. Jeden z kierowców zatrzyma się i spytał czy wszystko w porządku, powiedziałem że nic mi nie jest i pojechał. Wyciągnąłem rower z dziury i zeszłem na pobocze, w rowerze zauważyłem tylko kapeć w przednim kole i rozkręconą piastę, zmieniłem dętkę zacząłem pompować, napompowałem do 4bar i chciałem jeszcze trochę dobić i urwałem wentyl, kicha. Telefon do siostry i z buta do Międzyrzecza a potem autem do domu.