Infrasettimanale Classico
Środa, 29 sierpnia 2012 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: | 142.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:40 | km/h: | 30.43 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 189189 ( 95%) | HRavg | 145( 73%) |
Kalorie: | 3136kcal | Podjazdy: | 900m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjazd na ten cotygodniowy środowy trening chodził po głowie mi już od dłuższego czasu. Zwykle coś nie pasowało i dopiero teraz udało się znaleźć czas i pojechać. Pierwsza część to dojazd na Plac IC w Katowicach. Dojazd zajął 2 godziny po których zrobiłem bufet w Parku Kościuszki. Na Placu IC pojawiłem się około 17:30.
Start honorowy nastąpił ok.18:10. W spokojnym tempie ruszyliśmy w dużym peletonie przez zatłoczone ulice Katowic w kierunku Brynowa i Ligoty. Momentami było ciasno, nie lubię takich warunków i dosyć szybko zostałem w tyle. Po starcie ostrym na jednej z uliczek spadł mi łańcuch i musiałem zakładać, potem goniłem grupę aż do Podlesia. Na hopkach doszedłem dosyć sporą grupę, w oddali widać było czołówkę, w Mikołowie stanęliśmy na światłach i było po ptokach. Część na czerwonym przeleciała ale ja byłem wśród tych którzy nie ryzykowali i czekaliśmy. W Tej grupce doleciałem aż do Łazisk zgarniając po drodze kilka osób. Na zjazdach do Wyr spadł mi łańcuch i jechałem bez kręcenia i trochę odstałem, doszedłem grupę dopiero w Wyrach. Dotrwałem w grupie do Wyr i tam klapa, kolejny raz spadł mi łańcuch i po nałożeniu nie mogłem wrzucić blatu, grupa pojechała a ja mieliłem. W Podlesiu stałem na zamkniętym przejeździe kolejowym i udało mi się wrzucić blat. Gnałem ile sił w nogach i w końcu w okolicy Murcek złapałem grupę i razem dojechaliśmy w mocnym tempie do mety. Strata około 10 minut do czołówki. Średnia prawie 35km/h. Po dojechaniu na plac IC pojechałem jeszcze pozwiedzać Katowice, rozjazdowo na małej traczy. Potem na dworzec, byłem przed czasem a na pociąg ledwo zdążyłem. Na koniec jeszcze z dworca do domu. Za tydzień powtórka z rozrywki.
Start honorowy nastąpił ok.18:10. W spokojnym tempie ruszyliśmy w dużym peletonie przez zatłoczone ulice Katowic w kierunku Brynowa i Ligoty. Momentami było ciasno, nie lubię takich warunków i dosyć szybko zostałem w tyle. Po starcie ostrym na jednej z uliczek spadł mi łańcuch i musiałem zakładać, potem goniłem grupę aż do Podlesia. Na hopkach doszedłem dosyć sporą grupę, w oddali widać było czołówkę, w Mikołowie stanęliśmy na światłach i było po ptokach. Część na czerwonym przeleciała ale ja byłem wśród tych którzy nie ryzykowali i czekaliśmy. W Tej grupce doleciałem aż do Łazisk zgarniając po drodze kilka osób. Na zjazdach do Wyr spadł mi łańcuch i jechałem bez kręcenia i trochę odstałem, doszedłem grupę dopiero w Wyrach. Dotrwałem w grupie do Wyr i tam klapa, kolejny raz spadł mi łańcuch i po nałożeniu nie mogłem wrzucić blatu, grupa pojechała a ja mieliłem. W Podlesiu stałem na zamkniętym przejeździe kolejowym i udało mi się wrzucić blat. Gnałem ile sił w nogach i w końcu w okolicy Murcek złapałem grupę i razem dojechaliśmy w mocnym tempie do mety. Strata około 10 minut do czołówki. Średnia prawie 35km/h. Po dojechaniu na plac IC pojechałem jeszcze pozwiedzać Katowice, rozjazdowo na małej traczy. Potem na dworzec, byłem przed czasem a na pociąg ledwo zdążyłem. Na koniec jeszcze z dworca do domu. Za tydzień powtórka z rozrywki.