Po nieudanym wyścigu przyszedł czas na uphill. Pogoda była niezbyt pewna, nie wiedziałem jak się ubrać, ostatecznie wybór padł na krótki strój i rękawki. Po krótkiej rozgrzewce, punktualnie o 10:59 ruszyłem na trasę, początek bardzo spokojny, nie przekroczyłem 28km/h, po około 1,2km zaczął się właściwy podjazd, początkowo jechałem równym tempem, kiedy wjechałem do lasu, chąc zmienić bieg zaciął mi sie łańcuch, musiałem zejść z roweru, szybko to naprawiłem, nie mogłem ruszyć bo było ok.20% nachylenia, przeszedłem jakieś 200m, straciłem na tym około 45s, kiedy lekko się wypłaszczyło wsiadłem na rower i jechałem dalej, minąłem dwóch zawodników i zaczęła się zabawa, kolejno 28,29,30%, wszystko udało się wjechać, chociaż prędkość miejscami wynosiła 8km/h. Końcówka już lżejsza to jechałem miękko i w miarę szybko dotarłem do mety. Ostatecznie zająłem 4 miejsce w kategorii i 20 w OPEN. Mogło być lepiej, ale nie było źle, pokonałem wielu zawodników z którymi jeszcze nigdy nie wygrałem. Gdyby nie ten łańcuch to może byłoby podium i miejsce w 10 OPEN a to byłby już konkret.
Długo oczekiwany wyścig, najważniejszy start w pierwszej części sezonu. Długo się szykowałem, próbowałem się dobrze do niego przygotować, niestety przy tej liczbie treningów nie udało się osiągnąć optymalnej formy. Planowany na ten weekend szczyt formy został co prawda osiągnięty czyli plan treningowy zadziałał, ale forma była porównywalna do zeszłorocznej, a miało być nieco lepiej. Do Nowego Wiśnicza przyjechałem po 8:00, wizyta w biurze, krótka rozmowa ze znajomymi i szykowanie sprzętu. Przed startem przeszła ulewa, akurat wtedy, gdy ruszałem na rozgrzewkę. Zrezygnowałem z dalszej rozgrzewki i po deszczu ustawiłem się na starcie, bylem gdzieś bliżej początku niż końca stawki. Po starcie tempo było od razu wysokie, cały czas jechałem tempem czołówki, nerwówka była duża, bo ciągle ktoś próbował się wcisnąć do przodu. Na pierwszej zmarszczce ci co się pchali zostawili przerwę za czołówką i musiałem gonić, niestety moje próby okazały się nieskuteczne i na premii górskiej traciłem już około minuty do czołówki. Na zjeździe złapałem jakąś grupę i jechałem z nimi dalej, niestety z około 15 osób pracowały 3-4 osoby i szybko na kolejnej górce oderwaliśmy się od reszty. W grupie pozostał m.in. Piotr Wrona i Szymon Sikora. Niestety zaczęły się problemy, poluzowała się klamkomanetka, po ostatniej wymianie linki musiałem ją zbyt lekko dokręcić. Szukałem imbusa w kieszeni, ale niestety zostawiłem je w samochodzie. Niestety dalsza jazda nie była przyjemnością i puściłem koło, minęła mnie jeszcze jedna grupa z którą udało się utrzymać do około 30 kilometra. Tam na podjeździe pożyczyłem imbusa i wziąłem się za dokręcanie klamkomanetki. Niestety trwało to około 5 minut, starta była już spora, w trakcie postoju wyprzedziło mnie z 50 osób. Dalsza jazda to samotna gonitwa pod wiatr, wyszarpałem się nieźle ale nikogo nie dogoniłem, dopiero na podjeździe na bufet dogoniłem kilka osób, ale szybko zostawiłem ich w tyle, dojeżdżając na bufet widziałem przed sobą około 30 osobową grupę, po postoju na bufecie złapałem koło dwóch zawodników i omyłkowo skręciliśmy w lewo a nie w prawo, po szaleńczym zjeździe około 80 km/h po kilku kilometrach zauważyłem pomyłkę, znaleźliśmy się spowrotem na trasie lecz kilka kilometrów przed bufetem. Wróciliśmy tą samą drogą, spory podjazd był do pokonania na którym urwałem resztę i dojechałem do bufetu. Nadrobiłem 11 km i straciłem prawie 30 minut. Dalsza jazda to gonitwa, mało kto próbował złapać koło, wyprzedzałem pojedynczych kolarzy, dopiero przed 2 bufetem na stromym podjeździe dogoniłem jakąś grupę, szybko ich zostawiłem i dalej jechałem sam, po zjeździe dogonił mnie jeden zawodnik i razem zgodnie współpracując dotarliśmy do mety. Na ostatnim podjeździe wyprzedziłem jeszcze kilka osób i ostatecznie zająłem miejsce 84 w OPEN i 13 w kategorii H. Starta do zwycięzcy to 48minut a do 2m to już tylko 40min. Gdyby nie te moje przygody to spokojnie dojechałbym w drugiej grupie i otarłbym sie o podium w kategorii. Z formy bylem zadowolony, jazda też nie była zła, solo przez połowę trasy i walka z wiatrem. Kolejny wyścig w planach to Pętla Beskidzka, w tym roku jadę dystans PRO, potraktuję go całkowice treningowo.