Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2017
Dystans całkowity: | 1851.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 62:39 |
Średnia prędkość: | 26.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 80.00 km/h |
Suma podjazdów: | 27219 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (91 %) |
Suma kalorii: | 31331 kcal |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 80.48 km i 2h 50m |
Więcej statystyk |
Rozjazd
Niedziela, 18 czerwca 2017 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:54 | km/h: | 21.11 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 137137 ( 70%) | HRavg | 103( 52%) |
Kalorie: | 425kcal | Podjazdy: | 210m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Popołudniu wyjechałem na spokojny rozjazd. Wziąłem gorszy rower, jeden bidon i w palnie miałem się zatrzymać na coś do picia na trasie. Pojechałem na Jasienicę a później Jaworze. Tam spotkałem kolarza z grupy Skoczów Cycling Team. Kawałek jechaliśmy razem i w tym czasie zdążył ponarzekać na jednego z kolarzy Jas-Kółek, którego spotkał kiedyś na Salmopolu. Kiedy powiedział na jakim rowerze jeździ to od razu domyśliłem się o kogo chodzi i mu odpowiedziałem "Ten typ tak ma" i na tym koniec tematu. Kończąc temat to osoba o której mowa, narzeka na wszystko a chcąc mu coś doradzić lub pomóc to się obraża. Niech sobie jeździ jak chce i z kim chce ale niech nie opowiada głupot na tematy o których nie ma pojęcia. Nie chcę o nim źle mówić ale z jego podejściem to kolarza z niego nigdy nie będzie. Mi to też nie pozostaje obojętne, to wszytko wpływa na wizerunek drużyny.
Dalszą część trasy jechałem sam, niestety wszystkie miejsca gdzie mógłbym się czegoś napić były całkowicie pełne i duże kolejki więc pojechałem prosto do domu. Jutro odpoczynek a od wtorku kolejne treningi. Do Pętli pozostały dwa tygodnie, tydzień treningów i tydzień odpoczynku.
https://www.strava.com/activities/1042961364/overv...
Dalszą część trasy jechałem sam, niestety wszystkie miejsca gdzie mógłbym się czegoś napić były całkowicie pełne i duże kolejki więc pojechałem prosto do domu. Jutro odpoczynek a od wtorku kolejne treningi. Do Pętli pozostały dwa tygodnie, tydzień treningów i tydzień odpoczynku.
https://www.strava.com/activities/1042961364/overv...
Dojazd, rozgrzewka i powrót
Niedziela, 18 czerwca 2017 Kategoria 50-100, w grupie, Szosa
Km: | 95.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:33 | km/h: | 26.76 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 166166 ( 85%) | HRavg | |
Kalorie: | 1890kcal | Podjazdy: | 1100m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 68
Czwartek, 15 czerwca 2017 Kategoria w grupie, Trening 2017, Szosa, Samotnie, 100-200
Km: | 145.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:37 | km/h: | 25.82 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 138( 70%) |
Kalorie: | 4127kcal | Podjazdy: | 3210m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiejszy trening był jednym z najlepszych w tym sezonie. Sporo podjazdów, trochę jazdy w grupie, dobra pogoda a także brak ... pecha. Nie miałem wczoraj czasu zrobić z rowerem więc wziąłem lepszy sprzęt. Różnica jest taka, że przyjemniej się podjeżdżało i bezpieczniej zjeżdżało. Wyjechałem przed 6 i pod Twomarkiem były 2 osoby. Czekaliśmy na "Młodego" i w czterech jazda dalej. Po drodze dołączyły kolejne osoby w tym Jarek i w sumie było nas 10 osób. Dosyć równa i dobra jazda po podwójnych zmianach do Szczyrku. Pierwszym podjazdem był Salmopol. Tempo nie było jakieś szaleńcze i dosyć długo jechaliśmy w 7 osób. Nie zamierzałem podkręcać tempa i jadąc równo wjechałem jako 3 na szczyt. Do rekordu brakło sporo, czas wyszedł najlepszy w tym roku. Na szczycie zimno i podczas czekania na wszystkich trochę zmarzłem. Okazało się, że "Młody" zawrócił i dalej jechaliśmy w 9. Zjeżdżałem wolno i asekuracyjnie na końcu grupy i musiałem się zatrzymać odebrać telefon. Po zjeździe do Malinki podkręciłem tempo i dogoniłem grupkę przed Zaporą w Czarnem. Drugi podjazd to Zameczek. Początek znowu razem a później kolejne osoby odpadały i na górze byłem tuż za Jankiem. Czas też wyszedł najlepszy w tym roku, jednak sporo gorszy od rekordu. Na górze chwila rozluźnienia i po dojechaniu wszystkich zjazd do Istebnej główną drogą. Tam remont drogi i korek. Po przedostaniu się przez wahadło przyszła kolej na Ochodzitą. Nie jechałem od tej strony chyba 5 lat i pomimo dosyć spokojnej jazdy rekord wpadł, wjechałem znowu w czołówce i na szczycie chwila przerwy. Grupa pojechała w stronę Milówki, ja zawróciłem i zjechałem przez Istebną do Zaolzia. Kolejny podjazd na mojej trasie to Koczy Zamek. Jechało się dosyć dobrze i ten podjazd pojechałem mocniej. Końcówka jest sztywna i bardzo mi to pasowało. Wjechałem na Ochodzitą i drugi raz zjechałem główną drogą do Koniakowa i dalej do Jaworzynki. Na rondzie skręt na Istebną i kolejny, krótki ale stromy podjazd. Do świateł dosyć spory korek i postanowiłem czekać na zielone. Kiedy w końcu się zapaliło to szybko przez zwężenie i na chwilę się zatrzymałem w okolicy Amfiteatru pod Skocznią. Zobaczyłem Wieśka, nie miał czasu by ze mną porozmawiać więc jechałem dalej. Na Kubalonkę chciałem wjechać przez Olecki, intuicja jednak mi podpowiedziała by jechać główną. Dobrze zrobiłem, bo droga na Osiedle była zablokowana i musiałbym zawrócić po podjeździe. Po spokojnym wjeździe na szczyt, zjazd pod wiatr do Wisły. Cieżko się jechało a w planie miałem jeszcze trzy podjazdy. Na pierwszy ogień poszedł niezbyt długi podjazd na tzw. Kamienną, jechałem tam bardzo dawno temu i podjazd ciekawy i nie taki łatwy. Przez większą część prowadzi po równej kostce brukowej. Szkoda tylko, że w pewnym momencie jest tablica "Teren Prywatny" I musiałem zawrócić. Zjazd nie był całkiem przyjemny i pośpiesznie przejechałem przez Centrum Wisły i skierowałem sie na Skoczów. Przed drugim podjazdem kolejowym skręciłem sobie w lewo i jechałem tak długo aż nawierzchnia nie stała się żwirowa. Podjazd ciekawy, początek łatwy a później coraz stromiej i momentami płyty. Asfalt kończy się nagle w miejscu gdzie jest 11 % i ciężko zawrócić. Uwagę moją zwróciła jeszcze jedna uliczka odchodząca w bok, następnym razem ją sprawdzę. Na deser została Równica. Myślałem wjechać od Jaszowca po kostce ale gdy zobaczyłem dużą grupę turystów zajmujących prawie całą szerokość drogi skręciłem w prawo i wjechałem asfaltowym podjazdem. Jechałem dosyć spokojnie i przed Skalicą minąłem się z Grzesiem zjeżdżającym z góry. Zwolniłem i przy skrzyżowaniu jechaliśmy już razem. Przez większą część podjazdu jechaliśmy wspólnie, później Grześ trochę odpuścił bo miał wjeżdżać jeszcze raz i samotnie wjechałem na szczyt a następnie na Skibówkę. Chwilka przerwy i wspólny zjazd w dół. Ja pojechałem do mostu a Grześ odbił w lewo na Jaszowiec. Przez Lipowiec i Górki dojechałem do drogi na Bielsko i jechałem nią do Jasienicy. Przez Jaworze dołożyłem sobie jeszcze dwa podjazdy i z przewyższeniem 3210 metrów wróciłem do domu. Na dzisiejszym treningu miałem problemy z ubiorem i jedzeniem, ubrałem się za ciepło i nie zabrałem bananów. Na taki dystans same batony i żel nie wystarczą. Jutro zasłużony dzień odpoczynku.
Podjazdy:
I. Przełęcz Salmopolska od Szczyrku 4,4 km 270 m ( 6,1 % ) 0:14:40 ( 18,0 ) 162 ( 82% )
II. Przełęcz Szarcula od Wisły Czarne 2,2 km 180 m ( 8,2 % ) 0:09:16 ( 14,2 ) 158 ( 80% )
III. Ochodzita z Istebnej 5,9 km 250 m ( 4,2 % ) 0:17:40 ( 20,0 ) 147 ( 74% ) - rekord
IV. Koczy Zamek z Rastoki przez Kliszówkę 1,9 km 120 m ( 6,3 % ) 0:06:53 ( 16,6 ) 163 ( 82% ) - rekord
V. Przełęcz Kubalonka od Istebnej 3,8 km 210 m ( 5,5 % ) 0:12:35 ( 18,1 ) 154 ( 78% )
VI. Kamienna z Wisły 1,4 km 90 m ( 6,4% ) 0:05:15 ( 16,0 ) 155 ( 78 % ) - rekord
VII. Gahura z Wisły 1,8 km 160 m ( 8,9% ) 0:06:25 ( 16,8 ) 157 ( 79% ) - rekord
VIII. Równica od Jaszowca ul. Wczasową 5,7 km 380 m ( 6,7 % ) 0:21:06 ( 16,2 ) 155 ( 78% )
Równica od Skalicy ( koniec kostki brukowej ) 3,2 km 260 m ( 8,1% ) 0:12:57 (14,8 ) 159 ( 80% )
https://www.strava.com/activities/1037557824
Podjazdy:
I. Przełęcz Salmopolska od Szczyrku 4,4 km 270 m ( 6,1 % ) 0:14:40 ( 18,0 ) 162 ( 82% )
II. Przełęcz Szarcula od Wisły Czarne 2,2 km 180 m ( 8,2 % ) 0:09:16 ( 14,2 ) 158 ( 80% )
III. Ochodzita z Istebnej 5,9 km 250 m ( 4,2 % ) 0:17:40 ( 20,0 ) 147 ( 74% ) - rekord
IV. Koczy Zamek z Rastoki przez Kliszówkę 1,9 km 120 m ( 6,3 % ) 0:06:53 ( 16,6 ) 163 ( 82% ) - rekord
V. Przełęcz Kubalonka od Istebnej 3,8 km 210 m ( 5,5 % ) 0:12:35 ( 18,1 ) 154 ( 78% )
VI. Kamienna z Wisły 1,4 km 90 m ( 6,4% ) 0:05:15 ( 16,0 ) 155 ( 78 % ) - rekord
VII. Gahura z Wisły 1,8 km 160 m ( 8,9% ) 0:06:25 ( 16,8 ) 157 ( 79% ) - rekord
VIII. Równica od Jaszowca ul. Wczasową 5,7 km 380 m ( 6,7 % ) 0:21:06 ( 16,2 ) 155 ( 78% )
Równica od Skalicy ( koniec kostki brukowej ) 3,2 km 260 m ( 8,1% ) 0:12:57 (14,8 ) 159 ( 80% )
https://www.strava.com/activities/1037557824
Trening 67
Środa, 14 czerwca 2017 Kategoria Trening 2017, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:21 | km/h: | 23.40 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 155155 ( 79%) | HRavg | 112( 57%) |
Kalorie: | 1263kcal | Podjazdy: | 759m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Myślałem, że wyczerpałem już limit pecha, w tej kwestii dal mnie chyba nie ma limitu, nawet w urodziny musiałem mieć przygody na trasie. Wyjechałem przed 7 i spokojnie bez utrudnień przez Bielsko. W Straconce dojechał do mnie kolarz i chwilę jechaliśmy razem, chciałem wjechać na Przegibek i dlatego puściłem go przodem. Jechałem równym tempem cały podjazd i na około kilometr przed szczytem go złapałem, nie miał już sił i dojechał za mną na górę. Zacząłem spokojnie zjeżdżać i po chwili śmignął koło mnie jak burza. Po kilometrze zobaczyłem go zbierającego się z pobocza, tak się kończą szaleńcze zjazdy, nie poważnego mu się nie stało i jechaliśmy dalej, chciał pokazać, że jest mocny a nie wyszło. W Międzybrodziu skręciłem w prawo, on w lewo i dalej jechałem już sam. Coś mi strzeliło w rowerze, myślałem, że to korba ale chyba nie. Dojechałem do Czernichowa i drugą stroną jeziora na zaporę w Tresnej. Na początku bruku coś strzeliło drugi raz i rower zaczął latać na boki. Zatrzymałem się, sprawdziłem korbę, przerzutkę, tylne koło i nic. Problemem było przednie koło, a dokładnie piasta, nie wiem jak to się stało ale się rozkręciła, większość kulek udało się znaleźć i wybrać wszystkie i schować do torebki. Jakiś miesiąc temu serwisowałem to koło i nic się później nie działo, zwykle takie rzeczy wychodzą po pierwszej jeździe. Kombinowałem co zrobić by zmniejszyć bicie koła, po długich kombinacjach wyjąłem porozcinaną dętkę i napchałem gumy i przykleiłem taśmą, koło biło ale nie na tyle by nie mieściło się w widełkach i bardzo wolno ruszyłem dalej. Droga do domu to katorga, bałem się przekroczyć 20 km/h, do tego sporo krótkich podjazdów, dwa lub trzy razy musiałem się zatrzymać i poprawić koło i jakoś dowlekłem się do domu. Miały być dobre lody w Szczyrku a wyszło znowu nic. Może jutro sobie odbiję, w planie pierwszy z trzech długich treningów w górach przygotowujących do Pętli Beskidzkiej.
https://www.strava.com/activities/1035924820
https://www.strava.com/activities/1035924820
Trening 66
Wtorek, 13 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 84.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:01 | km/h: | 27.85 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 165165 ( 84%) | HRavg | 126( 64%) |
Kalorie: | 1863kcal | Podjazdy: | 1010m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny trening, spory ruch na drogach i sporo bardzo wolnych odcinków. Wyjechałem po 7 i znowu odruchowo pojechałem na główną a miałem jechać przez Jaworze. Dojechałem do kolejki samochodów i skręciłem w prawo i bocznymi przedostałem się do Jasienicy. Po drodze zauważyłem kolarza walczącego z dętką, zatrzymałem się i użyczyłem mu pompki. Pojechał w przeciwną stronę. Od Jasienicy do Skoczowa nie było większych utrudnień może poza silnym wiatrem w twarz. W Skoczowie znowu korek i postój. Kolejny odcinek był ciężki, kilka górek i spory odcinek drogi lekko w górę co w połączeniu z wiatrem nie było największą przyjemnością. W Kaczycach skręciłem w lewo na Cieszyn i zaczęło się jechać dużo lepiej. Wiatr też lekko zmienił swój kierunek i jazdy z wiatrem idealnie w plecy nie było zbyt dużo. Bardzo szybki odcinek nową drogą do Cieszyna i tam znowu lekkie utrudnienia. Skręciłem w prawo na rondzie na Ustroń i dosyć sprawnie jechałem pagórkowatym odcinkiem do Goleszowa. Później znowu kilka spowolnień i znalazłem się w Ustroniu. Do domu wróciłem zaliczając jeszcze kilka górek po drodze. Jutro znowu spokojna jazda tylko chyba obiorę inny kierunek, za dużo samochodów i utrudnień jest na drodze w kierunku Skoczowa.
https://www.strava.com/activities/1034204412
https://www.strava.com/activities/1034204412
Wieczorne przepalenie
Niedziela, 11 czerwca 2017 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 35.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 25.61 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 126( 64%) |
Kalorie: | 874kcal | Podjazdy: | 570m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wymieniłem przednią oponę i dopompowałem powietrza. Wyjechałem o 17:30 z zamiarem pojechania Przegibka na czas. Po drodze kilka podjazdów i dwa krótkie przepalenia, sporo ludzi i samochodów na drodze, musiałem bardzo uważać, dosyć szybko dojechałem do Straconki. Mocną jazdę miałem zacząć od mostu z którego zawsze mierzę czas. Zacząłem jednak o 500 metrów wcześniej przy przystanku autobusowym. Ruszyłem bardzo mocno i pierwszy kilometr przejechałem w 2 i pół minuty. Później było już gorzej, jechałem równo mocno do wypłaszczenia na którym musiałem lekko zwolnić i troszkę straciłem, druga część podjazdu zaczyna się trudniejszym fragmentem na którym mnie lekko przytkało ale i tak było ciągle bardzo dobrze, lekkie zmiany biegów były ale ogólnie cały czas na blacie. W pewnym momencie musiałem jechać bardziej siłowo i na chwilę wstałem z siodełka. Ostatnie 700 metrów pojechałem już bardzo mocno i szybko, może odrobinę więcej mógłbym jeszcze z siebie wykrzesać i ostatecznie rekord poprawiony o prawie 30 sekund. Na szczycie chwila odpoczynku i powolny zjazd do Straconki i już luźny powrót do domu trochę inną drogą. Cała złość jaką miałem przed jazdą mi przeszła i myślę, że ten czas jest bardzo dobry, do Przemysława Niemca na tym odcinku straciłem około 1 minuty a on też jechał wtedy na maksa i był w dosyć dobrej formie. Za tydzień na Javorovym spróbuję potwierdzić swoją formę. Jutro jak w każdy poniedziałek dzień wolny od roweru.
Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % ) 0:08:45(23,31) 175(88%) - puls niski(chyba słaba bateria)
https://www.strava.com/activities/1031956205/overv...
Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % ) 0:08:45(23,31) 175(88%) - puls niski(chyba słaba bateria)
https://www.strava.com/activities/1031956205/overv...
Bardzo pechowy dzień
Niedziela, 11 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 80.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:06 | km/h: | 25.81 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 164164 ( 84%) | HRavg | 123( 63%) |
Kalorie: | 2000kcal | Podjazdy: | 1250m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miały być zawody w Czechach a wyszło wielkie ... nic. Jedyny pozytyw z dzisiejszego dnia jest taki, że nic poważnego mi się nie stało. Wyjechałem planowo o 7 i o 9 miałem być w biurze zawodów. Spokojnie jechałem tak by idealnie być na czas, do zjazdu z Kubalonki. Przed jednym z zakrętów wyskoczył z przeciwka samochód który wyprzedzał na zakręcie, jakiś po...any gościu powinien od razu stracić Prawo Jazdy. Byłem w takiej pozycji, że nie bardzo miałem co zrobić, hamować lub na czołówkę, zdecydowałem się na hamowanie i niestety przez pewien odcinek opona tarła o asfalt do momentu przetarcia. Zatrzymałem się, telefon mi wypadł z kieszeni i wylądował na poboczu. Kierowca wyskoczył z swojego samochodu i zaczął wyjaśniać i jako tłumaczenie mówił, że ja jechałem za szybko. Nie chciałem się z nim kłócić, ja byłem cały, dętkę się wymieni a telefon powinien działać. Gościu szybko odjechał ale mam numery rejestracyjne i już Policja wie o całym zajściu. Wziąłem się za wymianę dętki, oponę z tyłu rzuciłem na przód a na tył założyłem lepszą. Zabezpieczyłem największą dziurę w oponie i założyłem dętkę. Napompowałem szybko oba koła i wziąłem telefon. Straciłem prawie 15 minut. Ruszyłem dalej w dół i po jakiś 2 kilometrach już w Istebnej przy stacji znowu powietrze zeszło, tym razem w obu kołach jednocześnie. O zawodach już mogłem zapomnieć, wziąłem się za łatanie dętek. Miałem tylko 2 łatki i musiały wystarczyć. Okazało się, że w przedniej oponie jest jeszcze jedna dziura w innym miejscu. Nie miałem jej czym załatać więc wziąłem kamień, dziurawą dętkę i z niej zrobiłem łatę. Dętki szybko załatałem, przednią napompowałem na tyle by spokojnie jechać a tylną na tyle ile pozwoliła mi pompka, nie wziąłem pompki na naboje i męczyłem się ręczną. W pośpiechu urwałem wentyl w tylnym kole. Jak skończyłem to była 9:45, biuro zwodów już 15 minut zamknięte a start za 15 minut. Nie mając już chęci ruszyłem bardzo wolno na Kubalonkę i nie dojechałem do szczytu a tył znowu "pływał". Nie miałem już zapasowej dętki i łatek. Zdenerwowałem się, podczas tych wczystkich postojów i napraw wyprzedziły mnie dziesiątki kolarzy i rowerzystów, nikt się nie zatrzymał ani nawet zapytał czy coś potrzeba. Mignęła nawet koszulka Jas-Kółek i nic. Parę razy wołałem ale nikt nie reagował. Byłem już totalnie zniechęcony z różnymi dziwnymi myślami w głowie, telefon nie działał, nie mogłem nawet zadzwonić po pomoc. Postanowiłem dojść do Wisły piechotą i kupić dętkę. Dokładnie 6 kilometrów musiałem iść. Gdyby nie skrót z Kubalonki to byłoby dalej. W Centrum byłem około 12:30 i znalazłem sklep, w którym mnie skierowali do drugiego oddalonego o około 1 kilometr. Jeszcze sobie źle skręciłem i nadrobiłem kolejny kilometr. W końcu znalazłem sklep, kupiłem dętkę i wymieniłem. O 13:15 ruszyłem dalej i bez przygód już wróciłem do domu. Noga była dzisiaj mocna tylko nie mogłem tego pokazać, może wieczorem jeszcze wyskoczę na Magurkę lub Przegibek i pojadę na czas. Dawno nie miałem aż takiego pecha, powoli zastanawiam się czy mnie kiedykolwiek pech opuści, przez ostatnie lata mogę policzyć na jednej ręce zawody w których pecha nie miałem. Po dzisiejszym dniu stwierdzam, że przyjęte motto " Umiesz liczyć to licz na siebie" znowu się sprawdziło. Każdy oczekuje pomocy jak mu się coś stanie a sam takiej pomocy nie udzieli. Straciłem prawie cały weekend a prawie nic nie pojeździłem, bardzo chciałem dzisiaj zaliczyć kolejny start w tym sezonie, nie udało się. Tym samym w czerwcu będę miał chyba tylko 3 starty, jedne zawody przeniesiono na lipiec i za tydzień tylko Javorovy, nie mam tam zbyt dużych szans, niby jest pod górę ale dużo za mocnych zawodników tam startuje. Teraz czekają mnie 2 luźne treningi i czwartkowy ciężki trening w górach. Planuję około 150 km i ponad 3000 m przewyższenia.
Trening 65
Czwartek, 8 czerwca 2017 Kategoria 100-200, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: | 116.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:08 | km/h: | 28.06 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 2433kcal | Podjazdy: | 1020m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny trening, w nogach czułem dwa poprzednie dni i pomimo dobrze kręcącej nogi moc nie była najwyższa. W Jastrzębiu miałem być o 17 i wyjechałem około 15:20. Po drodze jeszcze do załatwienia klika spraw. Miałem jechać przez Centrum Jaworza a odruchowo pojechałem na główną i od razu korek. Zdenerwowałem się lekko i zrobiłem sobie sprint chodnikiem. Po przejechaniu kilku kilometrów wróciłem na drogę. W Świętoszówce postój w kantorze i równym tempem do Skoczowa. Wiało jak zwykle w twarz lub bocznie, pomimo tego udało się jechać równym tempem,, w Skoczowie znowu korek i jakoś się przepchałem pomiędzy samochodami. Po wjeździe na dwupasmówkę równym spokojnym tempem zajechałem do Bąkowa. Po skręcie w lewo zwolniłem, miałem zapas czasu a stać pod McD za długo mi się nie chciało. W Bziu na moment się zatrzymałem i na miejscu byłem o 16:55. Parę minut po 17 ruszyliśmy w kierunku Marklowic Górnych. Nieznajomymi mi drogami z różnego stanu nawierzchnią i spokojnym tempem dojechaliśmy do głównej drogi. Do Petrovic już trochę szybszym tempem i tam 3 podjazdy. Pierwszy długi, o różnym nachyleniu ale nie na tyle trudny by móc się samotnie oderwać. Rozpocząłem z tyłu i już po starcie miałem sporą stratę, kiedy zrobiło się stromiej przyśpieszyłem na tyle by w krótkim czasie znaleźć się z przodu, dałem mocną zmianę ale nie udało się oderwać i później jechałem z tyłu grupy nie wysilając się zbytnio i miałem próbować na kolejnych podjazdach. Po dojechaniu wszystkich i spokojnym zjeździe przyszedł czas na drugi podjazd. Nawet zbytnio nie zauważyłem tego podjazdu, nim się na dobre nie rozpoczął to już się skończył. Odpuściłem sobie szarpaninę i nawet będąc na dobrej pozycji po podjeździe na głównej drodze zostałem wyprzedzony, lubię takie sytuacje jak widzę jak wszyscy się zaginają a ja sobie luźno jadę. Miałem plan by "pójść w trupa" na trzecim podjeździe. Podjazd też był krótki z nerwowym początkiem, sporo zakrętów i niemal płasko nie sprzyjało agresywnej jeździe. Zacząłem z tyłu i trochę straciłem na początku, gdy zrobiło się trudniej przyśpieszyłem na tyle by dogonić resztę ale podjazd się skończył i do końca było niemal płasko i wjechałem tuż za najlepszą czwórką. Fajne podjazdy, ale dla mnie za krótkie, w górach sytuacja wygląda inaczej. Po raz kolejny jestem słabszy od innych na treningu, tak już chyba musi być. W sumie wolę się wykazać na zawodach. Po tych trzech podjazdach pojechaliśmy na kofolę to knajpy. Jednak nim to nastąpiło czekał nas jeszcze jeden podjazd. Krótki i stromy, przed dojazdem do niego oczywiści mi odjechali i wjechałem jako jeden z ostatnich ale bardzo szybko i na blacie. Po półgodzinnej przerwie pojechałem z Adamem w kierunku Zebrzydowic. Po drodze mineliśmy jadącego z przeciwka Pawła. Jazda po zmianach zakończyła się w Kończycach skąd już spokojnym tempem do domu. Jutro wolne lub godzinny rozjazd i w niedzielę Bahenec. Cel to czas poniżej 17 minut.
https://www.strava.com/activities/1027140876
https://www.strava.com/activities/1027140876
Trening 64
Środa, 7 czerwca 2017 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: | 63.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 34.36 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 148( 75%) |
Kalorie: | 1217kcal | Podjazdy: | 330m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miał być fajny trening w grupie, po zmianach i nie było tak jak się spodziewałem. Początek o 18 i w planie runda prawie 80 kilometrów. Początkowo było nas 9 osób. Tempo od początku szybkie i średnia rosła z kilometra na kilometr. Właściwa jazda po zmianach rozpoczęła się w Jasienicy. Założenie było takie, że każdy daje minutową zmianę i schodzi na tył. Jeden kolega był pierwszy raz i z racji tego nie dawał zmian. Przy dobrej współpracy i organizacji w grupie nie byłoby żadnych problemów, niestety kilka osób nie potrafiła pokazywać dziur, ostrzegać przed utrudnieniami i hamowała w ostatniej chwili. Tempo też nie było równe, tylko byle szybciej i lepiej. Moja zmiana przypadła na granicy z Rudzicą i na szczęście skończyła się przed podjazdem. Na pierwszej górce nie było przyśpieszenia i udało się utrzymać koło, na drugiej niestety już trochę gorzej i jeden kolega zaczął odstawać i w porę nie przeskoczyłem do grupki i wjechałem parę sekund za resztą. Na zjeździe uparcie goniłem, ale różnica się powiększyła, dopiero po lekkim zwolnieniu w grupie do ... 45 km/h dojechałem do grupy. Mocne tempo było cały czas, spore odcinki ponad 50 km/h, w głowie siedzi dalej kraksa z marca i nie jestem w stanie jechać na kole, tylko trochę z tyłu. Wielu osobom się to nie podobało, trudno, każdy tylko potrafi krytykować, nikt nie potrafi zrozumieć. Parę razy musiałem przepuścić innych bo się pchali i przez to większość czasu wspólnej jazdy jechaliśmy na kole. Nie liczyłem ile razy wpadłem w dziurę, prawie nikt ich nie pokazywał, prostych zasad nie znają a chcą jechać szybko i agresywnie. Przestało mi się to podobać i stwierdziłem, że skracam trasę bez względu na to czy utrzymam tempo grupy czy nie. Jakoś udało się jeszcze wyjść na zmianę, jedną z niewielu równych zmian na trasie, jechałem cały czas "tylko" 45-48 km/h i to było za mało. Odpuściłem po minucie i wtedy zjeżdżając na tył wpadłem w dziurę, coś w kole zatrzeszczało, łańcuch się zaklinował i po jeździe. Tempo oczywiście wzrosło i te kilka sekund bez kręcenia korbą zrobiło około 15 metrową różnicę, już ie do odrobienia. Wściekle goniłem, ale po kilometrze stwierdziłem, że nie ma to sensu. W tym momencie miałem średnią prawie 41 km/h. Masakra, tempo jak na wyścigu, tylko kolarze jak z piaskownicy. W Pszczynie skręciłem na główną do Bielska i tak do Goczałkowic. Nogi kręciły coraz gorzej i jechałem spokojnie dalej w kierunku Czechowic ale już bocznymi drogami. Przez Mazańcowice do Międzyrzecza, chciałem mocno pojechać podjazd ale mnie brakło i już na zupełnym luzie do domu. Nie było źle, tylko szkoda, że co drugi kolarz to "gwiazdor" który myśli kim on to nie jest i co nie potrafi a przychodzi prawdziwy wyścig i "dętka" i ciągle ta sama śpiewka "nie wyszło, noga nie podawała, formy nie ma". Jutro trening z Jas-Kółkami i myślę, że tam mnie nie zostawią.
https://www.strava.com/activities/1025544113
https://www.strava.com/activities/1025544113
Trening 63
Wtorek, 6 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 85.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:23 | km/h: | 25.12 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 194194 ( 99%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 2328kcal | Podjazdy: | 1480m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj chciałem zrobić trening na podjazdach. Miałem trzy warianty do wyboru, męczenie Przegibka, Pętlę przez Salmopol i Zameczek lub Kocierz. Wybór padł na tą trzecią opcję. Niemal rok temu wykręciłem swój rekordowy czas na Kocierz od strony Targanic, dzisiaj postanowiłem spróbować poprawić czas od strony Żywca. Wyjechałem o 15:30 i przez miasto duże utrudnienia, na bocznych drogach sporo samochodów i bardzo dużo czasu zajęło przedostanie się do Straconki. Pierwszy podjazd na Przegibek spokojnie, zjazd dosyć asekuracyjny i walka z wiatrem w Międzybrodziu. Przed zaporą w Tresnej miałem paru kolesi na MTB na kole, po wjechaniu na tamę już byli z tyłu i nie dogonili mnie. Spokojnie dojechałem do Łękawicy i skręciłem w lewo w stronę Kocierza. Przed samym podjazdem zrównał się ze mną gościu, nie zauważyłem na jakim rowerze jedzie tylko to, że ważył dobrze ponad setkę. Zaczął się podjazd, jechałem mocno od początku a gościu trzymał się za mną i nie dawał żadnych oznak wysiłku. Po kilkuset metrach w jego rowerze coś strzeliło i został z tyłu. Na serpentynie odwróciłem się i zauważyłem dym wychodzący z silnika w rowerze. Jechałem dalej mocno i przed wypłaszczeniem już wiedziałem, że będzie bardzo dobry czas. Przyszło wypłaszczenie i łańcuch powoli wędrował w dół kasety. Jakieś 150 metrów do szczytu chciałem wrzucić na blat i zablokowało łańcuch, łańcuch się urwał, na spince i nie myśląc już o niczym szybko wyskoczyłem z butów rzuciłem rower na ramię i sprint do końca podjazdu. Czas wyszedł rekordowy 11:17 ale była realna szansa wjechać poniżej 11 minut. Zjechałem na luzie na pierwszą serpentynę i wziąłem się za naprawę, miałem ze sobą spinki, jedna była na 11 a druga była mieszana 8 i 9 i dupa blada, tą 8 próbowałem założyć ale nie dało się. Miałem też zapasowego i pina i szukałem jakiegoś kamienia by go wbić i jechać dalej. Wtedy zatrzymał się jakiś kolarz i użyczył mi spinki, uratował mi skórę. Straciłem sporo czasu i w końcu mogłem jechać dalej. Zjazd na luzie i czekał kolejny podjazd w Targanicach. Wjechałem go średnim tempem i zjazd do Wielkiej Puszczy. W potoku umyłem trochę uświnione ręce i spokojnym tempem do domu. Konkretna moc jest w nogach, w niedzielę może być bardzo dobry czas na Bahenec. Jutro w planie Trening z Twomark a w czwartek z Jas-Kółkami.
https://www.strava.com/activities/1024047753
https://www.strava.com/activities/1024047753