Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2017
Dystans całkowity: | 2057.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 68:14 |
Średnia prędkość: | 27.76 km/h |
Maksymalna prędkość: | 90.00 km/h |
Suma podjazdów: | 25290 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 160 (82 %) |
Suma kalorii: | 34100 kcal |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 82.28 km i 2h 58m |
Więcej statystyk |
Trening 76
Wtorek, 4 lipca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 74.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:54 | km/h: | 25.52 |
Pr. maks.: | 71.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 168168 ( 86%) | HRavg | 124( 63%) |
Kalorie: | 1941kcal | Podjazdy: | 1300m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ciężki trening. Przed wyjazdem byłem zmęczony, ciężko było się zmotywować, straciłem sporo wiary w to co robię i staram się ją odzyskać. Nie miałem specjalnego pomysłu na dzisiejszą jazdę więc pojechałem przetestować rower po wymianie łańcucha i wyprostowaniu haka. Przerzutkę jeszcze muszę podregulować i wszystko będzie dobrze. Wyjazd około 17 i bardzo dużo samochodów na drodze, muszę jeździć bocznymi drogami by uniknąć postojów i utrudnień i tam też sporo samochodów. Po przejechaniu tego odcinka zorientowałem się, że wieje i to w twarz. Nie jechałem za mocno i szybko i jakoś dojechałem do górek Wielkich i wzdłuż rzeki do Brennej. Będąc w Ustroniu postanowiłem wjechać na Równicę by spróbować szybko zjechać w dół. Nic z tego, ruch taki, że momentami zjeżdżałem wolniej niż podjeżdżałem. Po zjeździe do Jaszowca skręciłem w prawo i po kostce wjechałem do skrzyżowania i na dół do mostu. Pojechałem jeszcze na Goleszów i później Skoczów. Od tego momentu wiatr już nie przeszkadzał i jakoś dojechałem do domu. Jutro Trening z TwomarkSport, może mnie nie zostawią na pierwszej rundzie.
Równica od Mostu na Wiśle 4,8 km 390 m ( 8,2 % ) 0:18:55 ( 15,22 ) 161 ( 82 % )
https://www.strava.com/activities/1067510158/overv...
Równica od Mostu na Wiśle 4,8 km 390 m ( 8,2 % ) 0:18:55 ( 15,22 ) 161 ( 82 % )
https://www.strava.com/activities/1067510158/overv...
Czasówka Zameczek 2017
Niedziela, 2 lipca 2017 Kategoria Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 2.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:08 | km/h: | 15.00 |
Pr. maks.: | 22.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 176176 ( 90%) | HRavg | 160( 82%) |
Kalorie: | 183kcal | Podjazdy: | 180m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy Uphill w tym roku. Myślałem, że w końcu uda się stanąć na podium a wyszło jak zwykle. Nie czułem się najlepiej, nie chcę zwalać winy na sprzęt i pogodę ale po wczorajszych przygodach z łańcuchem cały czas myślałem tylko o tym by go nie zerwać. Do tego jeszcze przed startem zaczęło padać, zmokłem i pomimo rozgrzewki było mi zimno na starcie. Zdecydowałem się jechać w rękawkach. Ruszyłem bez problemów ale nogi nie chciały kręcić, nie mogłem zbytnio przyśpieszyć i ledwo 20 km/h przekroczyłem. Jechałem cały czas równo ale trochę wolno by myśleć o super wyniku. Przy górnej bramie miałem czas o 12 sekund lepszy niż zazwyczaj i drugą część podjazdu tradycyjnie pojechałem lepiej i na tym odcinku trochę odrobiłem. Czas wyszedł dobry ale do podium znowu brakło, 8 sekund to dużo i mało. Wjechałem z 9 czasem z czego 2 zawodników z kategorii C jechało w lepszych warunkach. Pojechałem na tyle ile mogłem, trudno, muszę jeszcze poczekać na podium. Biorąc pod uwagę wczorajsze przygody i to, że przegrałem z osobami z których tylko 2 przejechały długi dystans, 2 pokonały jedną pętlę a reszta albo nie startowała albo nie przejechała nawet jednej pętli. To też ma wpływ na dyspozycję. Wczoraj jechało mi się super, po analizie wyników miałem szansę nawet na 2 miejsce. Tak już chyba musi być, że zawsze będę w cieniu niekoniecznie lepszych zawodników. Wolę uczciwie zająć 4 czy 5 miejsce niż na siłę próbować coś poprawiać. Ja wiem gdzie jest moje miejsce, nie zawsze wyniki to potwierdzają, inni sobie mogą gadać na mój temat co chcą, "Gwiazdą" nigdy nie będę i nie bardzo chcę mieć z takimi ludźmi do czynienia. Jeżeli ktoś po raz pierwszy od jakiegoś czasu nie wygrał i robi z tego wielki problem to się najpierw powinien zastanowić czy to ma sens. Nie żyjemy z kolarstwa, to ma nas cieszyć, sprawiać przyjemność i być odskocznią od innych spraw, niektórzy traktują to zbyt poważnie, uważają się za mądrzejszych od innych a niejednokrotnie nie mają racji. Wiele osób żyje chwilą a nie zastanawiają się co będzie dalej, zdrowie mamy tylko jedno, dzisiaj jeden z zawodników uświadomił mnie, że bez suplemencji, golenia nóg i masażów nie osiągnę nic w tym sporcie. Jak chce się truć i do końca życia golić nogi to niech to robi, tylko niech nie wciska kitu innym, że tak trzeba robić. Jestem ciekaw jakby była kontrola przed jakimiś zawodami i każdy by musiał ją przejść ile osób złapano by na niedozwolonych środkach. Jeżeli wszystko będzie dalej zmierzało w tym kierunku to ja całkowicie zmienię swoje podejście do rywalizacji. Nie będę patrzył na żadne wyniki tylko jeździł dla zwykłej satysfakcji. Forma w ten weekend dopisała, zabrakło mi sporo szczęścia, zwłaszcza na wczorajszym maratonie. Trudno, nie poddaję się i w najbliższy weekend chyba znowu stanę na starcie tym razem arcytrudnego wyścigu Tatra Road Race.
Rozjazd
Niedziela, 2 lipca 2017 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 17.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:49 | km/h: | 20.82 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 129129 ( 66%) | HRavg | 96( 49%) |
Kalorie: | 308kcal | Podjazdy: | 200m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Szybki wieczorny rozjazd. Nogi bolą po całym weekendzie, niby nic takiego nie pokazałem a w nogach czuć, że było ciężko. Trzeba zapomnieć o tym weekendzie i skupić się na Klasyku Kłodzkim który jest kolejnym celem na ten sezon.
https://www.strava.com/activities/1064430119
https://www.strava.com/activities/1064430119
Dojazd, rozgrzewka i powrót
Niedziela, 2 lipca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 51.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:22 | km/h: | 21.55 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1010kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd, rozgrzewka i powrót
Sobota, 1 lipca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 51.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 26.61 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1010kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pętla Beskidzka 2017
Sobota, 1 lipca 2017 Kategoria 100-200, Maraton, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 161.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:29 | km/h: | 29.36 |
Pr. maks.: | 90.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 152( 77%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 3000m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny nieszczęśliwy dzień, nieoczekiwany zbieg kilku zdarzeń spowodował, że znowu straciłem realną szansę na walkę o podium. Trudno, co się odwlecze to nie uciecze. Pogoda też dołożyła swoje trzy grosze. Spodziewałem się upału a było nieco chłodniej i przez większą część trasy nie padało. Ustawiłem się z przodu sektora i oczywiście kilka osób by być zauważonym musiało przed samym startem wejść od przodu. Początkowo tempo było mocno szarpane, ku mojemu zdziwieniu nie straciłem zbyt wiele na odcinku startowym i przed Zameczkiem byłem na dobrej pozycji. Marek był nawet nieco bardziej z przodu i myślałem, że dobrze pojedzie pierwszy podjazd. od początku dosyć mocne tempo, oczywiście swoją "moc" musiał pokazać Krzysztof Kubik, jednak szybko został doścignięty. Niepotrzebne przyśpieszenie z przodu, Piotrek Tomana postanowił rozerwać peleton już na pierwszym podjeździe. Ja byłem nieco przyblokowany i dopiero za bramą przesunąłem się na przód. Na czele były 4 osoby i później luka. Stopniowo wyprzedzałem kolejne osoby i nieco zbyt mocno wjechałem na szczyt. Na kole był tylko Przemek Szlagor a m.in. Janek Grzempa parę sekund z tyłu. Nie zorientowałem się czy przejechaliśmy przez matę, okazało się, że maty jeszcze nie było i można było się dołączyć w dowolnej chwili. Jakoś mnie przytkało i Przemek mi odjechał a na kole znikąd pojawił się Zdzisław Prochoń. Nie interesowało mnie to, oszukuje głownie sam siebie stosując tego typu manewry. Na zjeździe trochę straciłem i dojechało kilka osób. Po drodze minęliśmy jakiegoś dziadka na trekingowym rowerze, nie zwróciłem uwagi czy jedzie za nami. Dalszą część zjazdu pokonałem w grupie i będąc już w Zaolziu przy niedużej prędkosci poczułem zgrzyt w tylnym kole, byłem pewny, że to szprycha. Ten dziadek wjechał mi w tylną przerzutkę i musiałem się zatrzymać, przerzutka przestała działać poprawnie i do dyspozycji miałem już tylko 21 z tyłu. Wiedziałem, że przy tej formie powinno to wystarczyć, grupa oczywiście odjechała na sporą odległość i podjąłem próbę gonitwy. Jechałem parwie na maksa, tętno cały czas 170-180 i nie mogłem dojechać do grupki. Udało się na końcu Koczego Zamku ale po szybkim zjeździe, rekord prędkości pobity, 90 km/h miałem stratę około 100-200 metrów. Odpuściłem i lżejszym tempem jadąc czekałem na kolejną grupę, dogonili mnie dopiero za Milówką i mogłem chwilę odpocząć w środku grupy. Ruch spory i dosyć szybkie tempo. Gdy zaczęły się hopki przesunąłem się na przód i zaczęłem wychodzić na zmainy. Współpraca nie była wzorowa ale jako tako to wyglądało. Przed Szczyrkiem starta wynosiła 8 minut. Pomimo sporego rozluźnienia w grupie nie traciliśmy do czołówki. Gdy tylko wychodziłem na zmainę to od razu robiła się przerwa więc odpuszczałem. Na Salmopol, wjechaliśmy równym tempem, ja miałem spore rezerwy, towarzysze niekoniecznie, kilka osób odpadło a jeden odjechał. Po drodze wypadł mi bidon i się zatrzymałem, szybko jednak dogoniłem resztę. Na Salmopolu starta 8 minut i bardzo szybki zjazd w dół. Był to chyba mój najszybszy zjazd w ostatnim czasie a i tak zostałem sporo za resztą. Dzięki Łukaszowi Kramarczykowi dojechałem przed Zameczkiem do grupki. Podjazd wjechałem swoim tempem i zyskałem nad grupą około 20 sekund. Złapałem też jednego z moich głównych rywali i walka toczyła się już o 3 miejsce. Na bufecie złapałem kubek i banana i w dalszą drogę. Złapała mnie dwójka z ActivJet w tym jeden bez numeru. Znowu kolejny cwaniak się znalazł, ja za takie coś już dostałem karę a teraz nawet nie ma upomnienia. Odjechali mi na 100 metrów ale w Zaolziu znowu jechałem w grupce i szybko ich dogoniliśmy. Początek Koczego Zamku pojechałem mocno, przełożenie mi nie pozwalało jechać wolniej i na końcu ścianki strzelił łańcuch, poleciałem na lewą stronę na trawę i wiedziłęm, że już po ptokach. Nikt nie miał skuwacza więc zacząłem się wspinać na Koczy Zamek piechotą. Po 10 minutach z ciekawości sprawdziłem czy nie mam chociaż spinki a w torebce był skuwacz. Znalazłem kawałek płaskiego i wziąłem się za robotę. Nie wiem ile osób mnie minęło ale sporo i gdy myślałem, że już mogę jechać okazało się, że łańcuch przeskakuje i muszę go skrócić. Skuwacz już się nie nadawał do użytku i musiałem od kogoś pożyczyć. Jechać sie nie dało i w końcu Zbyszek mnie poratował, skróciłem łańcuch trochę zbyt dużo i miałem ograniczone pole manewru. Nie udało się za pierwszym razem i po 100 metrach znowu musiałem się brać za skuwanie. Tym razem poszło szybko po kolejnym skróceniu łańcucha na szczyt doszedłem już pieszo. Wyprzedziło mnie sporo osób i byłem pewny, że jestem jednym z ostatnich i gdy szykowałem się do zjazdu, zauważyłem, że nie mam okularów. Trudno, nie będę się wracał i zacząłem zjazd w dół. Chęci do jazdy nie było i wyprzedziły mnie jeszcze 2 osoby. Niemrawo dojechałem do Milówki i tam zobaczyłem jednego z rywali na poboczu. Zatrzymałem się ale mówił, że organizm odmówił mu posłuszeństwa i musiał się wycofać. Chęci do jazdy wróciły i dosyć dobrze mi się jechało, jak na samotną jazdę to jechałem dosyć szybko i nawet nie wiem kiedy znalazłem się na bufecie. Chwila przerwy i już bez nadzieji, że kogoś dogonię ruszyłem w dalszą drogę. Do Szczyrku jakoś dojechałem i tam zacząłem doganiać kolejno zawodników. Jechałem równym tempem i droga szybko zleciała. Na Salmopol wjechałem dosyć mocno i pozostał zjazd w dół. Żeby było ciekawie droga była mokra a w połowie zjazdu zaczęło padać a w Wiśle już lało. Zmotywowałem się do dalszej jazdy i dosyć sprawnie przejechałem ostatni odcinek notując kolejny czas poniżej 10 minut na Zameczek. Wynik nie wyszedł taki zły jak na te przygody, jeszcze 2,3 lata temu taki wynik był szczytem możliwości. Z taką jazdą to podium dzisiaj było w zasięgu. Patrząc na poziom jaki niektórzy prezentują to dosyć dużo pracy jeszcze mnie czeka lub trzeba będzie sięgnąć po inne metody poprawy wydolności. Jutro rewanż na czasówce, nic nie ruszam w rowerze, przejechałem tak 70 kilometrów i wytrzymało to jeden podjazd też wytrzyma. Po weekendzie wymiana łańcucha na nowy.