Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2019
Dystans całkowity: | 1990.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 68:06 |
Średnia prędkość: | 25.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 81.00 km/h |
Suma podjazdów: | 32090 m |
Maks. tętno maksymalne: | 187 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 152 (77 %) |
Suma kalorii: | 35054 kcal |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 71.07 km i 2h 43m |
Więcej statystyk |
Miasto 11
Poniedziałek, 3 czerwca 2019 Kategoria Miasto
Km: | 101.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:20 | km/h: | 23.31 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2010kcal | Podjazdy: | 1710m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podsumowanie 22 tygodnia 2019
Niedziela, 2 czerwca 2019 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Miniony tydzień był kolejnym w którym nie miałem zbyt dużo czasu. Udało się zaliczyć cztery dobre treningi a z powodu pogody wypadł tylko jeden. Skupiłem się przede wszystkim na wyższych strefach mocy i udało się zrobić sporo dobrych powtórzeń. Nie brakło czasu na podjazdy i szlifowanie techniki zjazdu. Zaliczyłem kilka nowych i trudnych podjazdów. Dobrze czuje się na ściankach ale gdy nachylenie przekracza 20 % to trochę brakuje i jazda przypomina męczarnię. Na szczęście na wyścigach nie będzie zbyt dużej ilości takich podjazdów. Na razie jestem na dobrej drodze i zaczynam jeden z ostatnich etapów przygotowań do TRR. Z dystansem nie mam problemów, równa jazda też ich nie stwarza, rezerwy są w podjazdach i zjazdach.
1.Waga w ostatnim tygodniu:
Równa waga w ostatnim czasie sprzyja stabilizacji formy.
2.Obciążenie treningowe:
Po okresie odpoczynku wróciłem do treningów. Duże obciążenie w ostatnim czasie wpłynęło na wzrost ATL i CTL a przy obecnym poziomie wytrenowania TSB wyszło bliższe zera niż wcześniej przy podobnym obciążeniu.
3.Wygenerowane wartości mocy:
3.1.Krótkie odcinki:
3.2.Dłuższe odcinki:
Większych różnic w mocach nie zaobserwowałem. Skupiłem się na powtórzeniach w danej strefie i w tym zakresie udało się zrobić postęp.
4.Intensywność treningów:
Wszystkie treningi były intensywne. Różniły się długością oraz charakterystyką.
5.Podsumowanie liczbowe:
5.1.Podsumowanie z programu Golden Cheetach:
5.1.1.Dane ogólne:
5.1.2.Czas w strefach:
5.1.3.Dane szczegółowe:
5.2.Wstępny rozpis na 23 tydzień 2019:
Dużych zmian w treningach nie będzie. Nie zapowiada się abym miał więcej czasu i znowu skupie się na intensywności. Chyba nie zdecyduje się na treningowy start w zawodach i zastąpię go solidnym treningiem w górach. Z takich treningów czerpie dużą przyjemność a dodatkowo wpływają one korzystanie na formę a przy wyścigach w jakich zamierzam startować są one niezbędne.
5.3.Podsumowanie podjazdów:
Wpadło kilka nowych podjazdów oraz jeden rekord czasowy na podjeździe który nigdy mi nie leżał.
1.Waga w ostatnim tygodniu:
Równa waga w ostatnim czasie sprzyja stabilizacji formy.
2.Obciążenie treningowe:
Po okresie odpoczynku wróciłem do treningów. Duże obciążenie w ostatnim czasie wpłynęło na wzrost ATL i CTL a przy obecnym poziomie wytrenowania TSB wyszło bliższe zera niż wcześniej przy podobnym obciążeniu.
3.Wygenerowane wartości mocy:
3.1.Krótkie odcinki:
3.2.Dłuższe odcinki:
Większych różnic w mocach nie zaobserwowałem. Skupiłem się na powtórzeniach w danej strefie i w tym zakresie udało się zrobić postęp.
4.Intensywność treningów:
Wszystkie treningi były intensywne. Różniły się długością oraz charakterystyką.
5.Podsumowanie liczbowe:
5.1.Podsumowanie z programu Golden Cheetach:
5.1.1.Dane ogólne:
5.1.2.Czas w strefach:
5.1.3.Dane szczegółowe:
5.2.Wstępny rozpis na 23 tydzień 2019:
Dużych zmian w treningach nie będzie. Nie zapowiada się abym miał więcej czasu i znowu skupie się na intensywności. Chyba nie zdecyduje się na treningowy start w zawodach i zastąpię go solidnym treningiem w górach. Z takich treningów czerpie dużą przyjemność a dodatkowo wpływają one korzystanie na formę a przy wyścigach w jakich zamierzam startować są one niezbędne.
5.3.Podsumowanie podjazdów:
Wpadło kilka nowych podjazdów oraz jeden rekord czasowy na podjeździe który nigdy mi nie leżał.
Trening 53
Niedziela, 2 czerwca 2019 Kategoria 100-200, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 130.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:22 | km/h: | 24.22 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 139( 71%) |
Kalorie: | 2560kcal | Podjazdy: | 2820m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trochę inaczej miał wyglądać ten dzień. Niewiele spałem w nocy a popołudnie znowu miałem zarezerwowane na inne rzeczy i nie byłem w stanie pojawić się na wyścigu. Postanowiłem zrobić solidny trening w górach. Wyjechałem najwcześniej jak było to możliwe, po raz pierwszy nie brałem ze sobą ani rękawków ani wiatrówki.
Byłem zaskoczony swoją jazdą, noga była całkiem dobra i przez to przyszło mi do głowy kilka głupich pomysłów. Dosyć wczesna pora była idealna aby bez przeszkód przejechać przez miasto. Później tradycyjnie skorzystałem ze ścieżki rowerowej a na zwężeniu udało się przejechać bez dłuższego postoju. Zbliżając się do Szczyrku coraz bliżej było do pierwszego podjazdu. Potraktowałem go ulgowo, wjechałem na dużym luzie i będąc przy Sanktuarium na Orlim Gnieździe postanowiłem wjechać do końca asfaltu. Jazda nie była już spokojna ale nie mogę powiedzieć, że jechałem na maksa. Udało się poprawić czas na tym odcinku o kilkanaście sekund. Na szczycie długo nie zabawiłem i rozpocząłem zjazd, wydawało się, że jadę wolno i słabo a po analizie okazało się, że nie było tak tragicznie. Przyjemny chłodek na zjeździe ostudził trochę moje ambicje i podjazd na Salmopol potraktowałem bardziej ulgowo niż zamierzałem. Tempo jakie dobrałem było idealne bo byłem w stanie wjechać z podobną mocą kilka innych podjazdów. Na zjeździe znowu skupiłem się na technice i poza dwoma zakrętami wszystko wyglądało bardzo dobrze. Zawahałem się w miejscu gdzie na drodze była woda i na jednym z ostatnich zakrętów gdy z przeciwka wyskoczyło motocykl. Sam koniec zjazdu był dosyć szybki a później po raz drugi zweryfikowałem plany. Myślałem o zaliczeniu podjazdu na Kubalonkę przez Kozińce a wybrałem łatwiejszy podjazd na Cieńków od Malinki. Początek był obiecujący a im dalej tym gorzej. Gdy pojawiły się płyty to i nachylenie wzrosło. Na szczęście pomiędzy dwoma rzędami płyt był kawałek równiejszej nawierzchni. Dopóki nie pojawiły się samochody z przeciwka to jazda wyglądała dobrze, później gdy zmuszony byłem zjechać na płyty to zgubiłem rytm i miałem spory problem z utrzymaniem równowagi. Na całym podjeździe miałem trzy takie momenty. Gdy myślałem, że już koniec to pojawiła się jeszcze większa stromizna i po raz pierwszy wstałem z siodełka. Nachylenie wynosiło ponad 25 % i jazda w siodle przy zmęczeniu i nienajlepszej nawierzchni nie była możliwa. Na całe szczęście wjechałem cały podjazd i to w nienajgorszym czasie. Na szczycie chwila oddechu i spokojny zjazd do Czarnego. Tutaj nie miałem zbyt dużego wyboru i skierowałem się na Zameczek. Początkowo nie umiałem złapać rytmu a gdy zrobiło się stromiej to moja jazda wyglądała lepiej. Wjechałem z podobną mocą jak na Salmopol. Na zjeździe trochę odpocząłem i skierowałem się w kierunku kolejnego nieznanego podjazdu na Wilcze. Początek spokojny a gdy droga skręciła w prawo to pojawiło się dużo wyższe nachylenie i zdecydowałem się na mocniejszą jazdę. Całkiem dobrze przejechałem pierwszą stromiznę a po wypłaszczeniu pojawiła się druga ścianka z którą już miałem drobne problemy. Gdy dotarłem na szczyt to szybko ruszyłem w dół. Podczas przejazdu przez Istebną wypadł mi baton i nie uzupełniłem odpowiedniej ilości kalorii. Nie obyło się bez innych przeszkód, m.in. tłumu ludzi w Centrum czy robót drogowych przed dojazdem do ronda w Jaworzynce. To sprawiło, że dojechałem na rondo kilka minut z grupą Jas-Kółek, sądząc, że jeszcze nie jechali krążyłem w okolicy ronda przez 10 minut i samotnie ruszyłem w kierunku Ochodzitej. Nie miałem motywacji do mocnej jazdy i łatwiejszą część podjazdu przejechałem spokojnie. Po drodze minąłem Wojtka mającego duże problemy a reszta Jas-Kółek była daleko z przodu. Po wjeździe do Koniakowa nieco podkręciłem tempo i na ostatnich 2500 metrach wygenerowałem podobną moc jak na Salmopol i Zameczek. Niecałe 20 minut podjazdu od ronda jest wynikiem o ponad 2 minuty gorszym niż rekord. Gdybym się zagiął to spokojnie jest to czas do poprawienia. Na szczycie dłuższa przerwa i bufet. Później postój po wodę i droga powrotna do domu. Czekały na mnie jeszcze dwa podjazdy. Pierwszy z nich zaczynał się jeszcze w Istebnej. Miałem kilka wariantów do wyboru, ale ze względu na dobrą pogodę i tłumy pieszych w okolicy Stecówki wybrałem wariant podjazdu główną drogą. Miałem sobie całkowicie odpuścić ten podjazd i wjechać na luzie i z taką myślą rozpoczynałem podjazd. Gdy pojawiło się wypłaszczenie podkręciłem tempo i dobrą moc generowałem do końca podjazdu. Dosyć szybko i efektywnie wjechałem na Przełęcz i chcąc minąć Wisłę zjechałem koło Zameczka do Czarnego. Zjazd był fatalny, dziury, sporo pieszych, rowerzystów i samochodów nie pozwoliło na szybką a ni techniczną jazdę. Zwężenie drogi minąłem bezproblemowo i skierowałem się w stron ostatniego tego dnia podjazdu – Salmopolu. Noga podawała całkiem nieźle wiec przesadnie się nie oszczędzałem i dosyć szybko znalazłem się u podnóża podjazdu. Ruszyłem dosyć mocno a później trochę popuściłem i trzymając moc w okolicy FTP. Przez 3 kilometry jechało się fajnie z później jakby ktoś nagle wrzucił mi na plecy worek pełny kamieni. Generując podobną moc jechałem sporo wolniej niż wcześniej. Byłem w stanie utrzymać dobrą moc do końca podjazdu. Spodziewałem się czasu w okolicy 16 minut, na tyle też wskazywała moja jazda w pierwszej części podjazdu. Przy dobrej mocy czas ponad 17 minut nie może mnie zadowolić. Końcówka podjazdu była dopiero zapowiedzią tego co będzie dalej. Już na początku zjazdu musiałem odpuścić, kilka samochodów i spory ruch z przeciwka nie pozwoliły na szybką jazdę. Później się nieco poprawiło ale przed Szczyrkiem pojawił się samochód który za punkt honoru postawił sobie nie przekroczenie 30 km/h. Wlekłam się za nim aż do Centrum gdzie wjechałem w korek. Przedzieranie się przez miasto nigdy nie było tak trudne i skomplikowane. Straciłem sporo czasu a kolejny problem w Buczkowicach na zwężeniu gdzie oczekiwałem 8 minut na przejazd. Później nie mając już czasu gnałem szybko przez miasto na koniec fundując sobie mocniejszy odcinek. Czułem w nogach podjazdy i o to chodziło. Problem z przejechaniem przez Szczyrk prawdopodobnie by zniknął gdybym jak zwykle był tam o godzinę szybciej. Odcinek od Salmopola do domu przejechałem o prawie 20 minut wolniej niż przeciętnie.
Całkiem dobry trening kończący ciężki ale dobry treningowo tydzień.
Informacje o podjazdach:
Byłem zaskoczony swoją jazdą, noga była całkiem dobra i przez to przyszło mi do głowy kilka głupich pomysłów. Dosyć wczesna pora była idealna aby bez przeszkód przejechać przez miasto. Później tradycyjnie skorzystałem ze ścieżki rowerowej a na zwężeniu udało się przejechać bez dłuższego postoju. Zbliżając się do Szczyrku coraz bliżej było do pierwszego podjazdu. Potraktowałem go ulgowo, wjechałem na dużym luzie i będąc przy Sanktuarium na Orlim Gnieździe postanowiłem wjechać do końca asfaltu. Jazda nie była już spokojna ale nie mogę powiedzieć, że jechałem na maksa. Udało się poprawić czas na tym odcinku o kilkanaście sekund. Na szczycie długo nie zabawiłem i rozpocząłem zjazd, wydawało się, że jadę wolno i słabo a po analizie okazało się, że nie było tak tragicznie. Przyjemny chłodek na zjeździe ostudził trochę moje ambicje i podjazd na Salmopol potraktowałem bardziej ulgowo niż zamierzałem. Tempo jakie dobrałem było idealne bo byłem w stanie wjechać z podobną mocą kilka innych podjazdów. Na zjeździe znowu skupiłem się na technice i poza dwoma zakrętami wszystko wyglądało bardzo dobrze. Zawahałem się w miejscu gdzie na drodze była woda i na jednym z ostatnich zakrętów gdy z przeciwka wyskoczyło motocykl. Sam koniec zjazdu był dosyć szybki a później po raz drugi zweryfikowałem plany. Myślałem o zaliczeniu podjazdu na Kubalonkę przez Kozińce a wybrałem łatwiejszy podjazd na Cieńków od Malinki. Początek był obiecujący a im dalej tym gorzej. Gdy pojawiły się płyty to i nachylenie wzrosło. Na szczęście pomiędzy dwoma rzędami płyt był kawałek równiejszej nawierzchni. Dopóki nie pojawiły się samochody z przeciwka to jazda wyglądała dobrze, później gdy zmuszony byłem zjechać na płyty to zgubiłem rytm i miałem spory problem z utrzymaniem równowagi. Na całym podjeździe miałem trzy takie momenty. Gdy myślałem, że już koniec to pojawiła się jeszcze większa stromizna i po raz pierwszy wstałem z siodełka. Nachylenie wynosiło ponad 25 % i jazda w siodle przy zmęczeniu i nienajlepszej nawierzchni nie była możliwa. Na całe szczęście wjechałem cały podjazd i to w nienajgorszym czasie. Na szczycie chwila oddechu i spokojny zjazd do Czarnego. Tutaj nie miałem zbyt dużego wyboru i skierowałem się na Zameczek. Początkowo nie umiałem złapać rytmu a gdy zrobiło się stromiej to moja jazda wyglądała lepiej. Wjechałem z podobną mocą jak na Salmopol. Na zjeździe trochę odpocząłem i skierowałem się w kierunku kolejnego nieznanego podjazdu na Wilcze. Początek spokojny a gdy droga skręciła w prawo to pojawiło się dużo wyższe nachylenie i zdecydowałem się na mocniejszą jazdę. Całkiem dobrze przejechałem pierwszą stromiznę a po wypłaszczeniu pojawiła się druga ścianka z którą już miałem drobne problemy. Gdy dotarłem na szczyt to szybko ruszyłem w dół. Podczas przejazdu przez Istebną wypadł mi baton i nie uzupełniłem odpowiedniej ilości kalorii. Nie obyło się bez innych przeszkód, m.in. tłumu ludzi w Centrum czy robót drogowych przed dojazdem do ronda w Jaworzynce. To sprawiło, że dojechałem na rondo kilka minut z grupą Jas-Kółek, sądząc, że jeszcze nie jechali krążyłem w okolicy ronda przez 10 minut i samotnie ruszyłem w kierunku Ochodzitej. Nie miałem motywacji do mocnej jazdy i łatwiejszą część podjazdu przejechałem spokojnie. Po drodze minąłem Wojtka mającego duże problemy a reszta Jas-Kółek była daleko z przodu. Po wjeździe do Koniakowa nieco podkręciłem tempo i na ostatnich 2500 metrach wygenerowałem podobną moc jak na Salmopol i Zameczek. Niecałe 20 minut podjazdu od ronda jest wynikiem o ponad 2 minuty gorszym niż rekord. Gdybym się zagiął to spokojnie jest to czas do poprawienia. Na szczycie dłuższa przerwa i bufet. Później postój po wodę i droga powrotna do domu. Czekały na mnie jeszcze dwa podjazdy. Pierwszy z nich zaczynał się jeszcze w Istebnej. Miałem kilka wariantów do wyboru, ale ze względu na dobrą pogodę i tłumy pieszych w okolicy Stecówki wybrałem wariant podjazdu główną drogą. Miałem sobie całkowicie odpuścić ten podjazd i wjechać na luzie i z taką myślą rozpoczynałem podjazd. Gdy pojawiło się wypłaszczenie podkręciłem tempo i dobrą moc generowałem do końca podjazdu. Dosyć szybko i efektywnie wjechałem na Przełęcz i chcąc minąć Wisłę zjechałem koło Zameczka do Czarnego. Zjazd był fatalny, dziury, sporo pieszych, rowerzystów i samochodów nie pozwoliło na szybką a ni techniczną jazdę. Zwężenie drogi minąłem bezproblemowo i skierowałem się w stron ostatniego tego dnia podjazdu – Salmopolu. Noga podawała całkiem nieźle wiec przesadnie się nie oszczędzałem i dosyć szybko znalazłem się u podnóża podjazdu. Ruszyłem dosyć mocno a później trochę popuściłem i trzymając moc w okolicy FTP. Przez 3 kilometry jechało się fajnie z później jakby ktoś nagle wrzucił mi na plecy worek pełny kamieni. Generując podobną moc jechałem sporo wolniej niż wcześniej. Byłem w stanie utrzymać dobrą moc do końca podjazdu. Spodziewałem się czasu w okolicy 16 minut, na tyle też wskazywała moja jazda w pierwszej części podjazdu. Przy dobrej mocy czas ponad 17 minut nie może mnie zadowolić. Końcówka podjazdu była dopiero zapowiedzią tego co będzie dalej. Już na początku zjazdu musiałem odpuścić, kilka samochodów i spory ruch z przeciwka nie pozwoliły na szybką jazdę. Później się nieco poprawiło ale przed Szczyrkiem pojawił się samochód który za punkt honoru postawił sobie nie przekroczenie 30 km/h. Wlekłam się za nim aż do Centrum gdzie wjechałem w korek. Przedzieranie się przez miasto nigdy nie było tak trudne i skomplikowane. Straciłem sporo czasu a kolejny problem w Buczkowicach na zwężeniu gdzie oczekiwałem 8 minut na przejazd. Później nie mając już czasu gnałem szybko przez miasto na koniec fundując sobie mocniejszy odcinek. Czułem w nogach podjazdy i o to chodziło. Problem z przejechaniem przez Szczyrk prawdopodobnie by zniknął gdybym jak zwykle był tam o godzinę szybciej. Odcinek od Salmopola do domu przejechałem o prawie 20 minut wolniej niż przeciętnie.
Całkiem dobry trening kończący ciężki ale dobry treningowo tydzień.
Informacje o podjazdach:
Trening 52
Sobota, 1 czerwca 2019 Kategoria 50-100, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 69.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 26.37 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 186186 ( 95%) | HRavg | 146( 74%) |
Kalorie: | 1394kcal | Podjazdy: | 1340m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny dzień w którym nie miałem zbyt dużo czasu na trening. Nie chciałem robić płaskiego tlenu wiec do wyboru miałem trasę z pagórkami lub dłuższymi podjazdami. Wyjechałem dosyć wcześnie i było przyjemnie chłodno. Noga nie podawała zbyt dobrze ale liczyłem, że się to zmieni. Zdecydowanym plusem był bardzo mały ruch na drogach i szybko przedostałem się przez Bielsko. O ostatecznej formie treningu miał zdecydować podjazd na Przegibek. Już na dojeździe czułem, że będzie ciężko, podjazd zacząłem względnie spokojnie, trzymałem się odpowiedniej strefy mocy i kadencji i tak powoli zbliżałem się do końca podjazdu. Tempo na podjeździe nie było zadowalające i odrzuciłem pierwotny pomysł czterokrotnego zaliczenia Przegibka z mocą progową. Początek zjazdu znowu wolny, skupiłem się na uzupełnieniu kalorii a dalej pojechałem bardziej odważnie i technicznie. Gdyby tak nie wiało to byłoby o wiele przyjemniej. W Międzybrodziu złapałem fajny rytm i walczyłem z przeciwnymi podmuchami wiatru. Wszystko wyglądało nieźle aż naprzeciwko pojawił się jakiś idiota który postanowił skręcić w lewo przecinając mój tor jazdy. Nacisnąłem z całych sił klamki, zablokowałem tylne koło i zrobiłem fajny kilkumetrowy ślad na jezdni. Nie wiem jak udało się uniknąć gleby ale w oczach już miałem śmierć. Właśnie teraz gdy zacząłem na nowo czerpać przyjemność ze zjazdów i lepiej zjeżdżać musiało stać się takie coś co mogło spowodować, że wrócę do punktu wyjścia. Skończyło się na strachu a tętno skoczyło do ponad 160 i trochę trwało zanim wróciło do normy. Dalej jechało się jakby lepiej i wtedy pojawił się pomysł zrobienia minimum 15 minutowej tempówki w 5 strefie mocy. Podjazd na Górę Żar idealnie się do tego nadawał. Przed mostem na Sole zrobiłem krótki postój i ruszyłem dosyć spokojnie. Odcinek dojazdowy miał być wprowadzeniem i tak też było. Chcąc walczyć o jak najlepszy czas musiałbym ten fragment pojechać dużo mocniej. Gdy zrobiło się stromo to ruszyłem mocno. Trzymałem założoną moc a jedynie na nieco łatwiejszych fragmentach nie mieściłem się w 5 strefie mocy. Noga podawała dużo lepiej niż na podjeździe pod Przegibek i było widać tego efekty. Im bliżej końca tym jechałem równiej i z czasem miałem obawy czy 17 minut tempa skończy się na podjeździe czy na odcinku zjazdu. Ostatecznie skończyłem mocną jazdę po 16 minutach zaraz przed początkiem zjazdu. Potem zluzowałem a na zjeździe nie rozpędziłem się na maksa. Siłą rozpędu zacząłem ostatni odcinek na szczyt. Samą końcówkę pojechałem bardzo mocno. Na Górze nie było żywej duszy, zwykle jak tam byłem top były tłumy. Zbyt długo tam nie zabawiłem i spokojnie ruszyłem w dół. Na zjeździe nie dokręcałem a wszystkie zakręty pokonałem technicznie i moje wcześniejsze obawy nie potwierdziły się. Miałem całkiem niezły czas i nie musiałem się zbytnio śpieszyć. Teoretycznie wracałem z wiatrem i dlatego powinno być lżej ale czy tak faktycznie było to bym się kłócił. Swoje trzeba jechać aby wjechać pod Przegibek. Nie zaginałem się a tempo jakim jechałem nie było takie złe. Podjazd poszedł jako tako ale o szybkim zjeździe mogłem zapomnieć. Akurat pojawił się sznurek samochodów i musiałem dostosować do nich tempo. Przejazd przez Bielsko toporny, jakoś nie było motywacji do szybszej jazdy. Ostatni odcinek już na luzie. Całkiem dobry trening zaliczony. Zaczynam łapać automatyzm a gdy zmotywuję się do mocniejszej jazdy to i generowana moc wygląda całkiem dobrze co z kolei zaczyna przekładać się na czasy podjazdów. Nigdy nie umiałem dobrze wjechać na Żar, zwykle miałem jakiś kryzys a podjazd mi nie podchodził. Poprawienie czasu było następstwem tempówki a zarówno na początku i końcu straciłem dosyć sporo, nie nastawiam się na rekordy. Nawet na tym podjeździe da się wjechać około minutę szybciej. Atakowanie po kolei rekordów miałoby sens gdybym szykował się do czasówek gdzie trzeba pojechać raz a dobrze. Podczas wyścigu trzeba umieć pojechać kilka podjazdów tym samym tempem które jest nieco słabsze niż maksymalne.
Informacje o podjazdach:
Informacje o podjazdach: