Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2022
Dystans całkowity: | 1163.00 km (w terenie 107.00 km; 9.20%) |
Czas w ruchu: | 50:54 |
Średnia prędkość: | 24.31 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Suma podjazdów: | 16570 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 162 (83 %) |
Suma kalorii: | 32737 kcal |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 44.73 km i 1h 45m |
Więcej statystyk |
Trening 24
Poniedziałek, 4 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Samotnie, Szosa, Tlen, Trening 2022
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 28.15 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1668kcal | Podjazdy: | 830m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki trening
po pracy, w obliczu braku czasu i kapryśnie pogody to wszystko na co mogłem
sobie pozwolić. Po weekendzie gdy mało
kręciłem nie jechało mi się zbyt dobrze już od samego początku. Już na starcie
walczyłem z kalibracją pomiaru mocy. W końcu się udało i mogłem ruszyć w dróg,
było już dosyć późno i musiałem się liczyć z tym , że mogę wrócić po ciemku.
Przez pierwsze 30 kilometrów walczyłem z dokuczliwym i zimnym wiatrem, trzymałem
się odpowiednich Watów i nawet udawało się jechać równo cały czas. Postanowiłem
minąć takie miasta jak Skoczów czy Ustroń więc liczyłem się z tym, że muszę
jechać główną drogą, ruch nie był na tyle duży, że bezpiecznie dało się jechać.
Po zjeździe z Wiślanki na Goleszów nie umiałem złapać rytmu a raczej odezwały
się moje problemy z układem oddechowym i robiłem wszystko aby nie złapać
zadyszki, wiązało się to z tym, że momentami strasznie się wlekłem ale jakoś
udało się dojechać do Cieszyna gdzie zadzwonił telefon. Był na tyle ważny, że
musiałem go odebrać. Po postoju ciężko było ruszyć i nawet wiatr w plecy nie
pomagał na tyle aby nadrobić stracony czas. Parłem już najkrótszą drogą do
domu, sprawnie pokonałem wszystkie podjazdy i Skoczów a później znowu zaczęły
się schody. Spadek temperatury miał wyraźny wpływ na moją dyspozycję, jechało
się coraz ciężej. Mimo to w Jaworzu dołożyłem dwa podjazdy w tym jeden
wymagający. Ostatnie ciężkie dni mają duży wpływ na dyspozycję na rowerze, już
jeździło się naprawdę przyjemnie by znowu złapać zadyszkę. Bez sprawnego układu
oddechowego nie da się czerpać przyjemności z jazdy bo każdy mocniejszy podjazd
wywołuje szybkie zakwaszenie mięśni, im zimniej tym szybciej się tak dzieje. Mimo
tego, że jestem w najlepszym wieku dla uprawiania sportu problemy zdrowotne
odbierają mi wszelkie szanse na wykorzystanie możliwości jakie rzeczywiście
posiadam. W tym roku jest to bardziej denerwujące bo solidnie przepracowałem
zimę i jestem mocniejszy niż zazwyczaj o tej porze roku.
Podsumowanie 15 tygodnia 2022
Niedziela, 3 kwietnia 2022 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Po kilku tygodniach które mogę uznać za dobre pod względem treningowym trafił się taki w którym posypało się kilka rzeczy i musiałem zrezygnować z pierwszego startu na który zapatrywałem się przez ostatnie tygodnie. Wykorzystałem czas gorszej pogody na testy mocy które dały zaskakująco dobre wyniki. Dobrze przepracowany czas od listopada do marca przyniósł efekty w postaci solidnej nogi na początku kwietnia. Przy tym elemencie mogę postawić plusa a przy innych jest już różnie. Czeka mnie sporo pracy aby wszystko zaczęło się zazębiać i doprowadzić mnie do formy pozwalającej na walkę nie tylko na wyścigach ale pewne pokonywanie trudnych tras, unikanie kryzysów czy bez problemowy proces regeneracji, obecnie jest z tym problem. Już w ostatnich latach walczyłem o to aby nie doszło do sytuacji w której regularność treningów zostanie w większym stopniu zaburzona. Ten tydzień wyglądał właśnie tak, że z powodu fatalnej pogody i robienia wszystkiego aby nie musieć korzystać już z trenażera musiałem nieco spuścić z tonu. Już kilka razy w życiu gdy coś zaczęło się sypać to nie trwało to kilka dni czy tydzień tylko znacznie dłużej, oby w tym przypadku nie skończyło się tak samo. Po tym co działo się przez ostatnie dwa lata gdy nie można było niczego na dłuższą metę zaplanować i wielu kwestiach były problemy, organizacyjne, logistyczne myślałem, że nic już mnie nie zdziwi, przez wojnę za wschodnią granicą Polski problemy pojawiły się również w pracy, z dostępnością materiałów czy rąk ludzkich do pracy co poskutkowało opóźnieniami i oczywiście dużym stresem bo terminy nie są z gumy a za niedotrzymanie ich dla nikogo nie jest korzystne. Początek kwietnia okazał się najgorszym okresem w ostatnim czasie, po fatalnym roku 2021 ten wyglądał całkiem optymistycznie właśnie do początku obecnego miesiąca. Śmierć bardzo bliskiej osoby nie mogła przejść obok mnie obojętnie, to że znajomy zginął na drodze można uznać za wypadek ale śmierć w cierpieniach po długiej chorobie przy bardzo dobrych warunkach opiekuńczo – sanitarnych wywołała wielki smutek i pustkę w sercu, przy tym to nawet moje życie, pełne porażek i pecha który niemal na każdym kroku mi towarzyszy przestaje mieć znaczenie a człowiek jeszcze bardziej docenia dar jakim jest zdrowie i życie ludzkie które kiedyś się skończy i to jest najpewniejsza rzecz jaka człowieka w życiu czeka. Wszystko inne to tylko sprawy przyziemne. To właśnie tego dnia uświadomiłem sobie, że warto żyć chwilą i mimo sytuacji życiowej która jest różna znajdować czas dla siebie. To właśnie dlatego mimo braku czasu, sporej ilości problemów i obowiązków na głowie nie rezygnuję z jazdy na rowerze, dla lepszego zdrowia psychicznego chciałem od początku startować w zawodach i pokonywać własne słabości. Niestety los uważa inaczej i najpierw przez brak sprawnego sprzętu nie byłem w stanie cieszyć się z udanego rozpoczęcia sezonu rowerowego, następnie przez zdrowie które nie pozwala mi na jazdę w niskich temperaturach zrezygnować ze startu w Force MTB Maraton w Orzeszu i przez narastające zmęczenie tracić motywację do treningów. Oby coś w końcu drgnęło bo kolejnego pechowego sezonu nie zamierzam ciągnąć na siłę i być może skończę go nim się zacznie. Od 5 lat nie zacząłem dobrze sezonu i ta klątwa wciąż działa, jak nie choroby to Covid, jak nie problemy ze sprzętem to fatalna pogoda, jak nie brak czasu to mała ilość zawodów lub kompletnie nie odpowiadające mi trasy. Gdzie w takiej sytuacji znaleźć przyjemność, tylko na treningach które można realizować w dowolnym terminie a nie w sztywnie określonym dniu zawodów.
1.Dane o parametrach ciała:
Bez większych zmian wagi oraz innych parametrów.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Mała ilość treningu oznaczała oczywiście spadek wartości wskaźników ATL, CTL oraz wzrost TSB.
1.Dane o parametrach ciała:
Bez większych zmian wagi oraz innych parametrów.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Mała ilość treningu oznaczała oczywiście spadek wartości wskaźników ATL, CTL oraz wzrost TSB.
Trenażer 65
Sobota, 2 kwietnia 2022 Kategoria Trenażer
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 186186 ( 95%) | HRavg | 151( 77%) |
Kalorie: | 982kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ciężko było się zmotywować do testu, zwłaszcza jak czasu brakuje więc już samo zwleczenie się z łóżka o 5:30 było wyzwaniem dla organizmu. Po lekkim śniadaniu i chwili na przetrwanie wsiadłem na trenażer. Na rozgrzewce szybka próba i porównanie mocy z trenażera i Garmina Vector 2, całe 3 % mniej wskazywał Garmin i ten pomiar zastosowałem jako właściwy do testu. Ciężko było się rozkręcić ale już 5 minutowa wstawka na wyższej mocy wydawała się całkiem dobra więc byłem dobrej myśli. Udało się znowu całkowicie odciąć myśli i bujać w obłokach. Będąc w swoim świecie nie czułem bólu a na twarzy nie było grymasu który zwykle towarzyszył mi podczas intensywnych wysiłków. Po kilkunastu minutach zdałem sobie sprawę, że nie jestem wyjechany i mam rezerwy, także w płucach więc postanowiłem kręcić do odcięcia. Minęło 20 minut a ja byłem w stanie dołożyć kolejne Waty, już chwilę później brakowało mi oddechu i czułem coraz bardziej płonące mięśnie, po 28 minutach powoli miałem dość ale siłą woli dokręciłem do 30 minut. Nie myślałem o wyniku tylko skupiłem się na tym aby wyrównać oddech i znowu doprowadzić tlen do mięśni. Po kilku minutach spokojnego kręcenia poczułem ulgę. Z oszacowaniem progu FTP nie miałem problemu, najlepszą moc z 20 minut zmniejszyłem o 10 % i stwierdziłem, że mój FTP wzrósł od ostatniej próby o całe 1,3 %, niby nie dużo ale na tym poziomie i przy treningu zupełnie nieukierunkowanemu na poprawę mocy progowej nie jest to zły wynik, lepszy delikatny plus niż stagnacja lub regres. Specjalnie nie zawyżam FTP, lepiej trenować na 101 – 105 % i czuć satysfakcję, niż na około 95 % i czuć frustrację z powodu zbyt słabej jazdy i nie trzymania mocy progowej. Cały sekret sytuacji w jakiej się znalazłem jest taki, że nie czuję się jakbym był obecnie w formie, odczucia są podobne jak w poprzednich 2 sezonach, z tą różnicą, że w nogach jest więcej mocy. Na tydzień przed startem sezonu jestem w dobrej sytuacji i może już od początku będę w stanie naciskać na czołówkę peletonu.
Trenażer 64
Piątek, 1 kwietnia 2022 Kategoria Czasówka Testowa, Trenażer
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:59 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 539kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
W nocy padający deszcz zmienił się w śnieg więc już darowałem sobie jazdę na zewnątrz i odkurzyłem trenażer, tym razem postawiłem go w innym miejscu bo już schowałem go do szafy a rower przystosowałem do jazdy więc łatwiej było znieść trenażer niżej niż czyścić dokładnie rower by wstawić go do mieszkania na poddaszu. Z tego też względu zrezygnowałem z aplikacji treningowych, nie chciało mi się brać komputera a telefon musiałem mieć cały czas w pogotowiu. Po kilku dniach pracy po 10 -12 godzin byłem zmęczony i nie był to dobry stan na test mocy ale dawno go nie robiłem a warunki atmosferyczne sprzyjały wyłącznie treningom pod dachem więc łatwiej było zmobilizować mi się na test niż konkretny trening według planu. Zrobiłem po raz kolejny próbę miernika mocy, po kalibracji porównałem wskazania mocy na dwóch urządzeniach. Najpierw połączyłem Direto XR z licznikiem IGPSPORT IGS 620 a Garmin Vector 2 z Garminem Edge 830. Przy lekkiej jeździe na poziomie 100 – 150 Wat różnica była około 3 % na korzyść Direto, przy depnięciu około 400 Wat już prawie 5 % na korzyść Direto. Po kilku minutach zrobiłem zmianę, IGPSPORT połączyłem z Vectorami a Direto XR z Garminem Edge 830. Przy podobnym teście jak wcześniej różnica była stała na poziomie 4 %, zimą przy treningu regularnym było to między 5 a 7 % na korzyść Direto. Test jednak postanowiłem zrobić na Vectorach aby ewentualnie być zawiedzionym słabą mocą. W ubiegłym roku dwa razy wykonałem pełny test na krzywą mocy, wyniki były dobre i wydaje się, że miarodajne ale test jest bardzo wymagający i czasochłonny i do pełnego obrazu wystarczy tradycyjny test FTP poprzedzony próbami na 5, 1 minutę oraz 15 sekundowym sprintem. Do testu podszedłem na luzie i zupełnym spontanie więc nie spodziewałem się niczego i zaskoczyć mnie mógł zarówno słaby jak i dobry rezultat. Rozgrzewka była taka jak zwykle przy testach czyli spokojna jazda z kilkoma minutowymi zrywami, noga nie chciała kręcić jak należy więc już podświadomie myślałem aby odpuścić mocną jazdę. Jak już zacząłem test to wypadało go jednak skończyć. Gdy przyszedł czas pierwszej próby całkowicie wyłączyłem myślenie i parłem ile sił w nogach, po około 3 minutach zaczęło mi się dłużyć ale dzielnie walczyłem do końca, ostatnie sekundy już na totalnych oparach ale wycisnąłem z siebie absolutne maksimum i poczułem ulgę gdy mogłem zluzować nogę. Na przypalonych już mięśniach każdy mocniejszy obrót korbą był odczuwalny a czekała mnie jeszcze minuta maksymalnej jazdy. Tą próbę zapamiętam na długo, po cichu wymówiłem sporo przekleństw próbując utrzymać maksymalną moc przez jak najdłuższy czas, brakło mnie na ostatnich sekundach ale chyba źle nie było. Sprint zrobiłem już z obowiązku będąc pewnym tego, że jak zwykle wyszedł słabo. Po odklepaniu kilkunastu minut zupełnie luźnej jazdy dopiero spojrzałem na wyniki i byłem bardzo zaskoczony, do maksymalnej mocy w sprincie co prawda trochę brakło ale zarówno w czasie 5 minut oraz 1 minuty wygenerowane Waty wyszły rekordowe osiągane zwykle w czerwcu danego sezonu więc jest dobrze. Nie traciłem czasu na dłuższe analizy czy myślenie o teście czy wynikach tylko zająłem się innymi sprawami które pozwoliły zapomnieć o rowerze. Wieczorem Świat który ostatnio zaczął stawać się bardziej kolorowy znowu stał się czarny, śmierć bliskiej mi osoby zmieniła wiele spraw w moim i nie tylko życiu i pozwoliła docenić bardziej to co mam i zrozumieć co jest najważniejsze.