Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2022
Dystans całkowity: | 1598.00 km (w terenie 186.00 km; 11.64%) |
Czas w ruchu: | 68:40 |
Średnia prędkość: | 23.27 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 26630 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 177 (90 %) |
Suma kalorii: | 39717 kcal |
Liczba aktywności: | 35 |
Średnio na aktywność: | 45.66 km i 1h 57m |
Więcej statystyk |
Majówka Camp 2
Niedziela, 1 maja 2022 Kategoria Majówka Camp 2022
Km: | 148.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:12 | km/h: | 28.46 |
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 160160 ( 82%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 3502kcal | Podjazdy: | 2010m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na drugi dzień majówki zaplanowałem dłuższy trening w
tlenie. Bardzo ciągło mnie w stronę gór więc postanowiłem po raz kolejny przejechać
Pętlę Beskidzką ale z ominięciem przejazdu przez Bielsko. Możliwe to było na
kilka sposobów, ja wybrałem te najbardziej oczywisty, start i meta pętli
znajdowały się na rondzie w Wiśle, do tego miejsca miałem dokładnie 33
kilometry z domu więc solidna rozgrzewka przed głównym daniem. Wyjechałem już o
8 rano i dzięki temu miałem pustą drogę do Ustronia i Wisły, nawet w centrach
miast samochodów i ludzi jak na lekarstwo. Zastanawiałem się czy najpierw
jechać na Istebną czy Szczyrk. Z powodu pory dnia wybrałem opcję numer dwa,
dzięki temu przez Szczyrk przejechałem sprawnie i nie stałem nawet w
Węgierskiej Górce. Niestety nóg wystarczyło ledwie na 90 kilometrów trasy,
podjazd na Ochodzitą powiedział prawdę, męczyłem się z nim dosyć długo i nawet
rozważałem postój na Ochodzitej ale czekanie minimum 20 minut na kawę i deser
to lekka przesada więc jechałem dalej. Podjazd na Kubalonkę również był męczący
ale po nim czekały na mnie łatwe odcinki więc z ulgą przejechałem przełęcz. Po
3 godzinach byłem spowrotem w Wiśle na rondzie, w rejonie Kubalonki nieźle
musiało popadać bo na drodze była rzeka i czyściutki rower w momencie był
brudny a w butach woda. Jechałem spokojnie dalej i już za rondem spory korek,
próbowałem minąć go przez rynek ale nic to nie dało. Później się poluzowało i
szybko dojechałem do Ustronia gdzie wreszcie uzupełniłem puste bidony, ponad 10
kilometrów jechałem bez picia. Mimo walki z wiatrem sprawnie pokonywałem kolejne
kilometry. W Jaworzu dołożyłem jeden podjazd i po suchym dojechałem do domu. Deszczem
straszyło przez ostatnie kilkanaście minut jazdy ale naprawdę popadało dopiero
późnym popołudniem. Bardzo zadowolony jestem z tej jazdy, mimo kryzysów
przejechałem trasę w dobrym tempie i aktywnie spędziłem połowę dnia.