Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2023
Dystans całkowity: | 118.00 km (w terenie 54.00 km; 45.76%) |
Czas w ruchu: | 22:37 |
Średnia prędkość: | 8.95 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.00 km/h |
Suma podjazdów: | 2730 m |
Maks. tętno maksymalne: | 182 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 155 (79 %) |
Suma kalorii: | 10755 kcal |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 29.50 km i 1h 53m |
Więcej statystyk |
Trening 1
Czwartek, 2 listopada 2023 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa, teren, Zima 2024, Trening 2024
Km: | 40.00 | Km teren: | 9.00 | Czas: | 01:46 | km/h: | 22.64 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1167kcal | Podjazdy: | 410m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rozruszanie
nogi po przerwie. Rower szosowy już zapadł w sen zimowy więc pojechałem na MTB.
Zahaczając o teren topiłem się w błocie więc znowu cały uwalony wróciłem. Noga
nie zapomniała jak się kręci ale moc też już mnie opuściła i wróci pewnie na
wiosnę gdy termometry wskażą jakieś 15 stopni. Pokręciłem jednak co nieco po
znanych mi ścieżkach i wróciłem do domu.
T#1 - Zabawa z wiatrem | Ride | Strava
T#1 - Zabawa z wiatrem | Ride | Strava
Góry 1
Środa, 1 listopada 2023 Kategoria Inne
Km: | 25.00 | Km teren: | 21.00 | Czas: | 04:56 | km/h: | 5.07 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 146146 ( 74%) | HRavg | 110( 56%) |
Kalorie: | 2020kcal | Podjazdy: | 1140m | Aktywność: Wędrówka |
Po powrocie z
wakacji w Egipcie szybko musieliśmy się zaaklimatyzować w niższych
temperaturach. Już następnego dnia ruszyliśmy pieszo na Klimczok. Do przejścia
było około 25 kilometrów więc nawet żona nie miała problemów z założeniem
wygodnych i odpowiednich w teren butów. Ogólnie strój dobraliśmy perfekcyjnie,
rezygnując z kurtek na rzecz kamizelek, ubraliśmy się na czarno więc wychodząc
wcześnie zabraliśmy ze sobą także czołówki i elementy odblaskowe. W lesie wiatr
nie był tak odczuwalny jak na bardziej otwartym terenie. Szło się całkiem
fajnie i nawet w dobrym tempie po długim bezruchu na wczasach. Po kilkunastu
kilometrach rozleciał mi się kijek a kawałek dalej dosyć duży kamień wpadł do
buta. Trochę na tym czasu straciliśmy ale widok z Klimczoka wynagrodził
wszelkie trudy wspinaczki. Dzielna żona nie marudziła na kolano więc nie
musieliśmy łagodzić narzuconego tempa. Na zejściu zrobiło się naprawdę ciepło
więc i kamizelki nie były potrzebne. W domu byliśmy o 11 więc spokojnie było
dużo czasu na przygotowanie i zjedzenie obiadu.