Wpisy archiwalne w kategorii
200-300
Dystans całkowity: | 6531.00 km (w terenie 69.00 km; 1.06%) |
Czas w ruchu: | 235:50 |
Średnia prędkość: | 27.69 km/h |
Maksymalna prędkość: | 87.00 km/h |
Suma podjazdów: | 56705 m |
Maks. tętno maksymalne: | 180 (92 %) |
Maks. tętno średnie: | 142 (72 %) |
Suma kalorii: | 122389 kcal |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 233.25 km i 8h 25m |
Więcej statystyk |
Nowy Targ i Zakopane
Wtorek, 14 czerwca 2011 Kategoria 200-300, Samotnie, Szosa
Km: | 277.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:57 | km/h: | 27.84 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 4499kcal | Podjazdy: | 2430m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Bystra-Wilkowice-Łodygowice-Żywiec-Łękawica-Gilowice-Ślemień-Kocoń-Las-Kurów-Stryszawa-Sucha Beskidzka-Maków Podhalański-Białka-Juszczyn-Osielec-Bystra-Jordanów-Naprawa-Skomielna Biała-Chabówka-Rdzawka-Klikuszowa-Nowy Targ-Szaflary-Biały Dunajec-Poronin-Zakopane-Kościelisko-Witów-Chochołów-Sucha Hora(SK)-Liesek-Trstena-Tvrdosin-Namestowo-Rabca-Orawska Polhora-Przełęcz Glinne-Korbielów-Jeleśnia-Świnna-Żywiec-Pietrzykowice-Kalna-Godziszka-Buczkowice-Bystra-Bielsko
Miałem do załatwienia jedną sprawę w Nowym Targu i zamiast kombinować z dojazdem pojechałem rowerem. Wyjechałem dokładnie o 6:00. Było zimno, ok.13 stopni. Początek był bardzo kiepski, w Bystrej miałem średnią 22km/h i zastanawiałem się czy jechać dalej czy zawrócić. Pojechałem dalej i z każdym kilometrem jechało się lepiej. W Żywcu trafiłem na ruch wahadłowy i kiedy jechałem przed samochodami strasznie wolno to zjechałem by przepuścić pojazdy. Dalej jechało się już dobrze. Do Suchej dojechałem o 8:30, tam trochę postałem bo nie dało się przejechać i ruszyłem w kierunku Rabki. Droga cały czas pnie się w gorę, miejscami nachylenie osiąga 6-7%, jedzie się fajnie bo przecież ja kocham podjazdy. W Skomielnej Białej stoję około 10 minut by wjechać na Zakopiankę. Jazda Zakopianką była w miarę przyjemna, jest pobocze, miejscami go nie ma, ale wtedy jest szersza jezdnia i ruch był umiarkowany, głównie autokary wycieczkowe. Pierwszy postój robię na końcu podjazdu po 104km, potem cały czas zjazdem dojeżdżam do Nowego targu, załatwiam co mam załatwić i ruszam na Zakopane. Musiałem się zatrzymać za potrzebą i jadę dalej. Trochę się rozczarowałem bo było niemal cały czas płasko aż do Zakopanego. Na Krupówkach jestem około 11:30. Odpoczywam i obserwuję tłumy ludzi jakie poruszają się po Krupówkach i potem jadę na przejażdżkę po mieście, byłem pod Wielką Krokwią i pod cmentarzem zasłużonych. Przed powrotem kupuję jeszcze loda i jadę. Droga do Chochołowa jest fajna, cały czas ciągnę około 40km/h. W Witowie uzupełniam bidony i jadę dalej, przed granicą znowu luzuje mi się manetka i muszę się zatrzymać, naprawiam usterkę, załatwiam potrzebę i ruszam przez Słowację w kierunku Namestowa. Ostatni widok na Tatry i jazda, podobał mi się 12% podjazd za Suchą Horą. Droga wzdłuż jeziora Orawskiego jest prawie płaska, niestety po drodze jest ruch wahadłowy i znowu trzeba stać. Objeżdżam prawie całe jezioro i jadę w kierunku Korbielowa, podjazd pod Glinne wydał się banalny, cały czas cisnąłem 25-30km/h. Końcówka trochę stromsza i jechałem 20km/h. Na granicy postój, jem kanapkę, załatwiam potrzebę i zjazd. Pod sklepem uzupełniam bidony i jadę do domu. Wróciłem przed 18:00. Mogłem jechać jeszcze dalej, nic mnie nie boli i czuję się jakbym wogole dzisiaj nigdzie nie jechał. Trasa planowana już dawno, w końcu została zrealizowana.
Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/109557030304982368360/Zakopane?authkey=Gv1sRgCLns1umtzM-TOA
#lat=49.4074&lng=19.60236&zoom=9&type=2
Miałem do załatwienia jedną sprawę w Nowym Targu i zamiast kombinować z dojazdem pojechałem rowerem. Wyjechałem dokładnie o 6:00. Było zimno, ok.13 stopni. Początek był bardzo kiepski, w Bystrej miałem średnią 22km/h i zastanawiałem się czy jechać dalej czy zawrócić. Pojechałem dalej i z każdym kilometrem jechało się lepiej. W Żywcu trafiłem na ruch wahadłowy i kiedy jechałem przed samochodami strasznie wolno to zjechałem by przepuścić pojazdy. Dalej jechało się już dobrze. Do Suchej dojechałem o 8:30, tam trochę postałem bo nie dało się przejechać i ruszyłem w kierunku Rabki. Droga cały czas pnie się w gorę, miejscami nachylenie osiąga 6-7%, jedzie się fajnie bo przecież ja kocham podjazdy. W Skomielnej Białej stoję około 10 minut by wjechać na Zakopiankę. Jazda Zakopianką była w miarę przyjemna, jest pobocze, miejscami go nie ma, ale wtedy jest szersza jezdnia i ruch był umiarkowany, głównie autokary wycieczkowe. Pierwszy postój robię na końcu podjazdu po 104km, potem cały czas zjazdem dojeżdżam do Nowego targu, załatwiam co mam załatwić i ruszam na Zakopane. Musiałem się zatrzymać za potrzebą i jadę dalej. Trochę się rozczarowałem bo było niemal cały czas płasko aż do Zakopanego. Na Krupówkach jestem około 11:30. Odpoczywam i obserwuję tłumy ludzi jakie poruszają się po Krupówkach i potem jadę na przejażdżkę po mieście, byłem pod Wielką Krokwią i pod cmentarzem zasłużonych. Przed powrotem kupuję jeszcze loda i jadę. Droga do Chochołowa jest fajna, cały czas ciągnę około 40km/h. W Witowie uzupełniam bidony i jadę dalej, przed granicą znowu luzuje mi się manetka i muszę się zatrzymać, naprawiam usterkę, załatwiam potrzebę i ruszam przez Słowację w kierunku Namestowa. Ostatni widok na Tatry i jazda, podobał mi się 12% podjazd za Suchą Horą. Droga wzdłuż jeziora Orawskiego jest prawie płaska, niestety po drodze jest ruch wahadłowy i znowu trzeba stać. Objeżdżam prawie całe jezioro i jadę w kierunku Korbielowa, podjazd pod Glinne wydał się banalny, cały czas cisnąłem 25-30km/h. Końcówka trochę stromsza i jechałem 20km/h. Na granicy postój, jem kanapkę, załatwiam potrzebę i zjazd. Pod sklepem uzupełniam bidony i jadę do domu. Wróciłem przed 18:00. Mogłem jechać jeszcze dalej, nic mnie nie boli i czuję się jakbym wogole dzisiaj nigdzie nie jechał. Trasa planowana już dawno, w końcu została zrealizowana.
Wielka Krokiew© Piotr92
Zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/109557030304982368360/Zakopane?authkey=Gv1sRgCLns1umtzM-TOA
#lat=49.4074&lng=19.60236&zoom=9&type=2
Kręcenie się po Śląsku
Sobota, 14 maja 2011 Kategoria 200-300, Road Maraton Team, Szosa
Km: | 223.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:52 | km/h: | 28.35 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 3433kcal | Podjazdy: | 1180m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Ustroń-Górki Małe-Górki Wielkie-Pogórze-Skoczów-Harbutowice-Kisielów-Goleszów-Ustroń-Harbutowice-Skoczów-Ochaby-Bąków-Zbytków-Pawłowice-Warszowice-Żory-Orzesze-Łaziska Górne-Mikołów-Wyry-Gostyń-Kobiór-Piasek-Pszczyna-Poręba-Mizerów-Studzionka-Pawłowice-Golasowice-Zbytków-Strumień-Zabłocie-Chybie-Rudzica-Jasienica-Jaworze-Bielsko
Wyjechałem o 7:30 w kierunku Ustronia. W Ustroniu bylem około 8:20 i spotkałem się z Michałem. We dwóch czekaliśmy na Tomka, Wieśka i Łukasza. Najpierw dojechał Tomek, trochę trwało zanim się rozpakował, potem przyjechał Wiesiek i pojechał do Skoczowa. Kiedy dotarł Łukasz to ruszyliśmy w kierunku Równicy. Najbardziej w kość dal nam podjazd po bruku ul.Turystyczną. Potem ruszyliśmy w kierunku Lipowca i Górek. Następnie pojechaliśmy do Skoczowa i kładką nad Wisłą i przejściem pod dwupasmówka przedostaliśmy się na drugą stronę Wiślanki. Zrobiliśmy postój i Tomek gdzieś pojechał i jak mieliśmy ruszać to go nie było, ruszyliśmy bez niego a potem do nas dojechał. Pojechaliśmy w kierunku Harbutowic i tam spotkaliśmy się z Wieśkiem i zrobiliśmy postój. Wiesiek wrócił do Istebnej a reszta pojechała do Ustronia przez Kisielów i Goleszów. W Ustroniu postój pod Tesco, spotkaliśmy się z Dobrym, Łukaszem i Jarkiem. Zrobiłem zakupy, Tomek i Łukasz pojechali po samochody i wracali, Dobry i jego ekapia pojechali na Kubalonkę a ja i Michał ruszyliśmy w kierunku Katowic. Jechaliśmy po zmianach i 35km/h z licznika nie schodziło. Kilometrów szybko ubywało i sil także, za Łaziskami jechaliśmy już ~25km/h. W Mikołowie pożegnałem się z Michałem który jechał do Katowic i pojechałem w kierunku Pszczyny, jechało się super. W Kobiórze zrobiłem krotki postój, napełniłem bidony napojem i włożyłem banany do kieszonki i ruszyłem dalej. Jechało się dobrze, w Pszczynie uznałem że jadę jeszcze dalej i odbiłem na Jastrzębie. W Pawłowicach odbiłem na Cieszyn a potem Zbytków i przez Strumień dojechałem do Chybia. Zrobiłem ostatni postój po 200km, zjadłem kanapkę i ruszyłem dalej, podjazd pod Rudzicę poszedł sprawnie, jechałem spokojnie. Za Rudzicą odcięło mi prąd i wlekłem się do domu. W domu bylem o 17:15 a po kilkunastu minutach zaczęło lać. Miałem jeszcze jechać kawałek ale odpuściłem. Wyjazd bardzo udany, dzięki wszystkim za jazdę.
Wyjechałem o 7:30 w kierunku Ustronia. W Ustroniu bylem około 8:20 i spotkałem się z Michałem. We dwóch czekaliśmy na Tomka, Wieśka i Łukasza. Najpierw dojechał Tomek, trochę trwało zanim się rozpakował, potem przyjechał Wiesiek i pojechał do Skoczowa. Kiedy dotarł Łukasz to ruszyliśmy w kierunku Równicy. Najbardziej w kość dal nam podjazd po bruku ul.Turystyczną. Potem ruszyliśmy w kierunku Lipowca i Górek. Następnie pojechaliśmy do Skoczowa i kładką nad Wisłą i przejściem pod dwupasmówka przedostaliśmy się na drugą stronę Wiślanki. Zrobiliśmy postój i Tomek gdzieś pojechał i jak mieliśmy ruszać to go nie było, ruszyliśmy bez niego a potem do nas dojechał. Pojechaliśmy w kierunku Harbutowic i tam spotkaliśmy się z Wieśkiem i zrobiliśmy postój. Wiesiek wrócił do Istebnej a reszta pojechała do Ustronia przez Kisielów i Goleszów. W Ustroniu postój pod Tesco, spotkaliśmy się z Dobrym, Łukaszem i Jarkiem. Zrobiłem zakupy, Tomek i Łukasz pojechali po samochody i wracali, Dobry i jego ekapia pojechali na Kubalonkę a ja i Michał ruszyliśmy w kierunku Katowic. Jechaliśmy po zmianach i 35km/h z licznika nie schodziło. Kilometrów szybko ubywało i sil także, za Łaziskami jechaliśmy już ~25km/h. W Mikołowie pożegnałem się z Michałem który jechał do Katowic i pojechałem w kierunku Pszczyny, jechało się super. W Kobiórze zrobiłem krotki postój, napełniłem bidony napojem i włożyłem banany do kieszonki i ruszyłem dalej. Jechało się dobrze, w Pszczynie uznałem że jadę jeszcze dalej i odbiłem na Jastrzębie. W Pawłowicach odbiłem na Cieszyn a potem Zbytków i przez Strumień dojechałem do Chybia. Zrobiłem ostatni postój po 200km, zjadłem kanapkę i ruszyłem dalej, podjazd pod Rudzicę poszedł sprawnie, jechałem spokojnie. Za Rudzicą odcięło mi prąd i wlekłem się do domu. W domu bylem o 17:15 a po kilkunastu minutach zaczęło lać. Miałem jeszcze jechać kawałek ale odpuściłem. Wyjazd bardzo udany, dzięki wszystkim za jazdę.
Maraton ,,Żądło Szerszenia" w Trzebnicy
Sobota, 30 kwietnia 2011 Kategoria 200-300, avg>30km\h, Szosa, w grupie, Maraton
Km: | 265.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:29 | km/h: | 31.24 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 4336kcal | Podjazdy: | 1870m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Obudziłem się o 5:30, poleżałem do 6:30 kiedy trzeba było zacząć się przygotowywać do startu. Przed 7:00 dojechał Łukasz. Przywitaliśmy się i poszliśmy do sklepu po zakupy na śniadanie. Zjedliśmy i przed 8:00 zeszliśmy do biura zawodów. Start pierwszego: pana Janka o 7:58. Pierwszy z naszych: Łukasz wyruszył o 8:12, Mirek, Tomek i Michał o 8:32 i ja o 8:50.
Przez miasto jechaliśmy za motocyklistami i tempo około 30km/h. Za miastem wzrosło do 32-35km/h i jechaliśmy po zmianach. Po 2 kilometrach wyprzedziła nas grupa z dużą ilością osób z FS(forumszosowe.org), doczepiliśmy się do nich i był ogień 42-45km/h, chwilę się utrzymaliśmy i w trójkę odpadliśmy i jechaliśmy dalej swoim tempem 32-36km/h. Po drodze zbieraliśmy kolejne osoby i w 4-5osobowej grupie jechaliśmy przez około 35km. Po 20km od startu, kiedy bylem na zmianie w końcu grupy była kraksa, jeden z naszych przewrócił się i trochę był poobijany, ale zatrzymaliśmy się na kilka minut i kiedy wszystko było w porządku to ruszyliśmy dalej. Dwójka odpadła i jechaliśmy dalej we trzech. Dawaliśmy zmiany po ok. 2 minuty. Po drodze złapaliśmy kolejnego i jechaliśmy we czterech. Dojechaliśmy do skrętu do lasku. Na zakręcie był piasek i jechałem jako pierwszy i zaliczyłem glebę. Znowu 2 minuty do tylu, koledzy pojechali a ja się pozbierałem i wlekłem się przez te 3,8km dziurawej drogi, kiedy zaczął się dobry asfalt to przycisnąłem i jechałem ok.40km/h. Doszedłem grupkę po ok. 2km i dalej jechaliśmy razem do pierwszego podjazdu, kiedy grupka została a mnie złapał kryzys i wlekłem się 25km/h pod górkę. Złapałem parę osób ale dla mnie to bez znaczenia. Po zjazdach były kolejne prostki i niewielkie wzniesienia. Prędkość nie spadała poniżej 30km/h. Przy skręcie do lasu gdzie był bufet na poboczu siedziała pani, złapała kapcia i nikt jej nie chciał pomóc wiec zatrzymałem się i jej pomogłem, straciłem około 10minut ale to nic. Dojechałem razem z panią do bufetu i znowu postój. Zjadłem banana i grześka, wypiłem wodę i nalałem wody do bidonu i zrobiłem siku i w drogę. Miałem ruszać a tu przemknęła grupa około 20osobowa. Doczepiłem się do nich ale ciągnęli 44-48km/h po płaskim i po około 3 km zostałem z tylu i jechałem swoim tempem do podjazdów. Zaczęły się podjazdy i tempo w okolicach 25km/h, najbardziej podobał mi się podjazd o nachyleniu około 15%. Prędkość spadła do 20km/h. Wyprzedziłem sporo osób, część podprowadzała(to co będzie na Pętli Beskidzkiej). Najbardziej dobił mnie brukowany podjazd, krótki ale nie dobrze mi się jechało, potem już cały czas powyżej 30km/h do samej mety pierwszej rundy. Czas po pierwszej rundzie: licznik: 4:22:25 a ogólnie 4:45:12. Chwila postoju dolewam wody do bidonów jem bułeczkę i banana i biorę 2 grześki do kieszonki, zostawiam kurtkę przeciwdeszczową którą wiozłem cale pierwsze okrążenie. Ruszam dalej o 13:45 i sunę około 30km/h przez miasto. za miastem się rozkręcam i mijam kilka osób ale nie otrzymały się i odpadły, dopiero po około 15km za miastem dochodzę do jednego zawodnika i jedziemy razem przez 15km, kiedy złapała nas mocna grupa i pojechaliśmy z nią ale kiedy złapaliśmy kolejną do przyłączyłem się do nich, i trochę odpocząłem po średnie ich tempo nie przekraczało 30km/h, dałem dwie mocne zmiany i podziękowali mi i pojechałem, w tym dziurawym lasku doszedłem Michała i powiedział mi żebym jechał, pojechałem, za laskiem złapałem kilka osób i razem dojechaliśmy do bufetu. Na bufecie byłem o 16:00 i straciłem tam 10minut. Chwilę przede mną pojechała trójka z mojej kategorii i na kolejnych po kilkunastu kilometrach dojechałem do nich i razem jechaliśmy do górek kiedy, odjechałem i samotnie dojechałem do mety. na tym najlepszym podjeździe prędkość spadła do 17km/h. Najgorzej było przed miastem kiedy był boczny wiatr. Przez miasto przemknąłem szybko i o 17:53 zameldowałem się na mecie. Start bardzo udany, nie wiem dokładnie wyników ale jestem zadowolony. Czas ogólny: 9:03:04 Wynik:M2:6/10 OPEN:33/72
Przez miasto jechaliśmy za motocyklistami i tempo około 30km/h. Za miastem wzrosło do 32-35km/h i jechaliśmy po zmianach. Po 2 kilometrach wyprzedziła nas grupa z dużą ilością osób z FS(forumszosowe.org), doczepiliśmy się do nich i był ogień 42-45km/h, chwilę się utrzymaliśmy i w trójkę odpadliśmy i jechaliśmy dalej swoim tempem 32-36km/h. Po drodze zbieraliśmy kolejne osoby i w 4-5osobowej grupie jechaliśmy przez około 35km. Po 20km od startu, kiedy bylem na zmianie w końcu grupy była kraksa, jeden z naszych przewrócił się i trochę był poobijany, ale zatrzymaliśmy się na kilka minut i kiedy wszystko było w porządku to ruszyliśmy dalej. Dwójka odpadła i jechaliśmy dalej we trzech. Dawaliśmy zmiany po ok. 2 minuty. Po drodze złapaliśmy kolejnego i jechaliśmy we czterech. Dojechaliśmy do skrętu do lasku. Na zakręcie był piasek i jechałem jako pierwszy i zaliczyłem glebę. Znowu 2 minuty do tylu, koledzy pojechali a ja się pozbierałem i wlekłem się przez te 3,8km dziurawej drogi, kiedy zaczął się dobry asfalt to przycisnąłem i jechałem ok.40km/h. Doszedłem grupkę po ok. 2km i dalej jechaliśmy razem do pierwszego podjazdu, kiedy grupka została a mnie złapał kryzys i wlekłem się 25km/h pod górkę. Złapałem parę osób ale dla mnie to bez znaczenia. Po zjazdach były kolejne prostki i niewielkie wzniesienia. Prędkość nie spadała poniżej 30km/h. Przy skręcie do lasu gdzie był bufet na poboczu siedziała pani, złapała kapcia i nikt jej nie chciał pomóc wiec zatrzymałem się i jej pomogłem, straciłem około 10minut ale to nic. Dojechałem razem z panią do bufetu i znowu postój. Zjadłem banana i grześka, wypiłem wodę i nalałem wody do bidonu i zrobiłem siku i w drogę. Miałem ruszać a tu przemknęła grupa około 20osobowa. Doczepiłem się do nich ale ciągnęli 44-48km/h po płaskim i po około 3 km zostałem z tylu i jechałem swoim tempem do podjazdów. Zaczęły się podjazdy i tempo w okolicach 25km/h, najbardziej podobał mi się podjazd o nachyleniu około 15%. Prędkość spadła do 20km/h. Wyprzedziłem sporo osób, część podprowadzała(to co będzie na Pętli Beskidzkiej). Najbardziej dobił mnie brukowany podjazd, krótki ale nie dobrze mi się jechało, potem już cały czas powyżej 30km/h do samej mety pierwszej rundy. Czas po pierwszej rundzie: licznik: 4:22:25 a ogólnie 4:45:12. Chwila postoju dolewam wody do bidonów jem bułeczkę i banana i biorę 2 grześki do kieszonki, zostawiam kurtkę przeciwdeszczową którą wiozłem cale pierwsze okrążenie. Ruszam dalej o 13:45 i sunę około 30km/h przez miasto. za miastem się rozkręcam i mijam kilka osób ale nie otrzymały się i odpadły, dopiero po około 15km za miastem dochodzę do jednego zawodnika i jedziemy razem przez 15km, kiedy złapała nas mocna grupa i pojechaliśmy z nią ale kiedy złapaliśmy kolejną do przyłączyłem się do nich, i trochę odpocząłem po średnie ich tempo nie przekraczało 30km/h, dałem dwie mocne zmiany i podziękowali mi i pojechałem, w tym dziurawym lasku doszedłem Michała i powiedział mi żebym jechał, pojechałem, za laskiem złapałem kilka osób i razem dojechaliśmy do bufetu. Na bufecie byłem o 16:00 i straciłem tam 10minut. Chwilę przede mną pojechała trójka z mojej kategorii i na kolejnych po kilkunastu kilometrach dojechałem do nich i razem jechaliśmy do górek kiedy, odjechałem i samotnie dojechałem do mety. na tym najlepszym podjeździe prędkość spadła do 17km/h. Najgorzej było przed miastem kiedy był boczny wiatr. Przez miasto przemknąłem szybko i o 17:53 zameldowałem się na mecie. Start bardzo udany, nie wiem dokładnie wyników ale jestem zadowolony. Czas ogólny: 9:03:04 Wynik:M2:6/10 OPEN:33/72
Trzebnica© Piotr92
Trzebnica© Piotr92
Kraków
Czwartek, 21 kwietnia 2011 Kategoria 200-300, Samotnie, Szosa
Km: | 215.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:49 | km/h: | 27.51 |
Pr. maks.: | 74.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2996kcal | Podjazdy: | 1260m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Kozy-Kęty-Bulowice-Andrychów-Inwałd-Chocznia-Wadowice-Klecza Dolna-Klecza Górna-Barwałd Dolny-Barwałd Średni-Barwałd Górny-Kalwaria Zebrzydowska-Brody-Izdebnik-Krzywaczka-Głogoczów-Mogilany-Kraków-Kryspinów-Cholerzyn-Liszki-Kaszów-Przeginia Duchowna-Alwernia-Babice-Żarki-Libiąż-Bobrek-Oświęcim-Rajsko-Brzeszcze-Jawiszowice-Wilamowice-Pisarzowice-Bielsko
Wyjazd dopiero o 7:45. Jedzie się fajnie, z wiatrem, czuć że będzie ciepło. Jadę w krótkich spodenkach i koszulkach: z krótkim rękawem i z długim rękawem. Przejazd przez miasto poszedł sprawnie. Jechało się coraz lepiej, jakoś przedostałem się przez Kęty gdzie remontują rynek i pojechałem w kierunku Andrychowa. Dotarłem tam przed 9 i przedzierałem się przez zakorkowane miasto około 20minut. Korki w tym mieście to chyba już tradycja. Następnie w Wadowicach znowu w korku aż do ronda na którym skręciłem w kierunku Krakowa. Droga cały czas pofałdowana, lubię taką i jazda jest przyjemna. W Barwałdzie Średnim postój wiadomo na co i jazda dalej. Bez przeszkód przedzieram się przez Kalwarię i docieram do Zakopianki. Droga cały czas pod górkę i muszę się zatrzymać, ściągam koszulkę z długim rękawem i rękawiczki i jadę, prędkość nie spada poniżej 18km/h. Docieram na szczyt, a tam zwężenie i budowa mostu, nagrodą za podjazd jest ładny widok na Kraków. Była godzina 11:00. Nie chce mi się wyciągać telefonu i jadę dalej. Czas na zjazdy aż do Krakowa. Bez przeszkód osiągam ponad 70km/h. Droga z górki i prędkość nie spada poniżej 35km/h. kiedy dotarłem do miasta trochę się po nim pokręciłem. Przejechałem przez rynek i zrobiłem postój pod Wawelem(105km). Nie byłem głodny ale zjadłem kanapkę i o 12:30 pojechałem w kierunku Oświęcimia. Przez Kraków przejechałem sprawnie i w Kryspinowie znowu zwężenie i roboty drogowe. Przedzieram się i jadę objazdem bo zamknięty jest most w Liszkach, objeżdżam zalew w Kryspinowie, strasznie dziurawą drogą. kiedy wracam na DW780 to jedzie się fajnie, cały czas pagórki i widoki na Jurę. W lesie(180km) przed Alwernią znowu postój. W Babicah kupiłem wodę i przelałem ją do bidonów. W Libiążu zagapiłem się i musiałem dwa razy objeżdżać rondo. Przez Oświęcim i Brzeszcze przejechałem dosyć sprawnie i za Wilamowicami(195km) zrobiłem postój. Zjadłem kanapkę i ruszyłem dalej. Do Bielska droga rozkopana i jedzie się kiepsko. W Bielsku nówka asfalt i można ciągnąć ~35km/h. Od centrum miasta do domu w korku, masakra. Wyjazd bardzo udany, nic mnie nie boli i nie czuję zmęczenia, mógłbym jeszcze jeździć aż do wieczora. piękna pogoda i ciepło, czego chcieć więcej. Opaliło mnie. Pierwsze 200km w tym roku za mną.
#lat=50.03465&lng=19.66347&zoom=11&type=2
Wyjazd dopiero o 7:45. Jedzie się fajnie, z wiatrem, czuć że będzie ciepło. Jadę w krótkich spodenkach i koszulkach: z krótkim rękawem i z długim rękawem. Przejazd przez miasto poszedł sprawnie. Jechało się coraz lepiej, jakoś przedostałem się przez Kęty gdzie remontują rynek i pojechałem w kierunku Andrychowa. Dotarłem tam przed 9 i przedzierałem się przez zakorkowane miasto około 20minut. Korki w tym mieście to chyba już tradycja. Następnie w Wadowicach znowu w korku aż do ronda na którym skręciłem w kierunku Krakowa. Droga cały czas pofałdowana, lubię taką i jazda jest przyjemna. W Barwałdzie Średnim postój wiadomo na co i jazda dalej. Bez przeszkód przedzieram się przez Kalwarię i docieram do Zakopianki. Droga cały czas pod górkę i muszę się zatrzymać, ściągam koszulkę z długim rękawem i rękawiczki i jadę, prędkość nie spada poniżej 18km/h. Docieram na szczyt, a tam zwężenie i budowa mostu, nagrodą za podjazd jest ładny widok na Kraków. Była godzina 11:00. Nie chce mi się wyciągać telefonu i jadę dalej. Czas na zjazdy aż do Krakowa. Bez przeszkód osiągam ponad 70km/h. Droga z górki i prędkość nie spada poniżej 35km/h. kiedy dotarłem do miasta trochę się po nim pokręciłem. Przejechałem przez rynek i zrobiłem postój pod Wawelem(105km). Nie byłem głodny ale zjadłem kanapkę i o 12:30 pojechałem w kierunku Oświęcimia. Przez Kraków przejechałem sprawnie i w Kryspinowie znowu zwężenie i roboty drogowe. Przedzieram się i jadę objazdem bo zamknięty jest most w Liszkach, objeżdżam zalew w Kryspinowie, strasznie dziurawą drogą. kiedy wracam na DW780 to jedzie się fajnie, cały czas pagórki i widoki na Jurę. W lesie(180km) przed Alwernią znowu postój. W Babicah kupiłem wodę i przelałem ją do bidonów. W Libiążu zagapiłem się i musiałem dwa razy objeżdżać rondo. Przez Oświęcim i Brzeszcze przejechałem dosyć sprawnie i za Wilamowicami(195km) zrobiłem postój. Zjadłem kanapkę i ruszyłem dalej. Do Bielska droga rozkopana i jedzie się kiepsko. W Bielsku nówka asfalt i można ciągnąć ~35km/h. Od centrum miasta do domu w korku, masakra. Wyjazd bardzo udany, nic mnie nie boli i nie czuję zmęczenia, mógłbym jeszcze jeździć aż do wieczora. piękna pogoda i ciepło, czego chcieć więcej. Opaliło mnie. Pierwsze 200km w tym roku za mną.
Pod Wawelem© Piotr92
Wisła© Piotr92
Piękne miejsce© Piotr92
Piękny las© Piotr92
Mój dzisiejszy wynik© Piotr92
Zamek na Wawelu© Piotr92
#lat=50.03465&lng=19.66347&zoom=11&type=2
Gliwice
Sobota, 13 listopada 2010 Kategoria 200-300, Samotnie, Szosa
Km: | 203.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:12 | km/h: | 28.19 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 4067kcal | Podjazdy: | 690m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Mazańcowice-Ligota-Zabrzeg-Goczałkowice-Pszczyna-Studziennice-Kobiór-Wyry-Mikołów-Paniówki-Gliwice-Zabrze-Przyszowice-Gierałtowice-Ornontowice-Orzesze-Bełk-Czerwionka Leszczyny-Przegędza-Rybnik-Żory-Warszowice-Pawłowice-Strumień-Drogomyśl-Mnich-Chybie-Landek-Rudzica-Jasienica-Jaworze-Bielsko
Wyjazd dopiero o 8:00. Pojechałem w kierunku Pszczyny, cały czas wiatr wiał w plecy i fajnie lekko się jechało. Ciemne chmury wisiały nade mną, ale na szczęście nie padało. Dziwnie szybko dojechałem na wał Zapory w Goczałkowicach i poczułem powiew bocznego wiatru który prawie zrzucił mnie z drogi. Na jeziorze były dziwne fale. Jakoś przedostałem się przez Zaporę i dojechałem do Pszczyny. Na krótko zatrzymałem się na rynku i zadzwoniłem do znajomego, z pytaniem czy się ze mną nie spotka. Ucieszył się i powiedział żebym zadzwonił jak będę dojeżdżał. Po chwili ruszyłem dalej niebieską trasą rowerową w kierunku Studziennic. Do Kobiora wybrałem się drogą wzdłuż rurociągu, droga strasznie dziurawa i na szosowce ciężko się jedzie, gdzieś w połowie tej drogi z lasu wyjechał Nissan Navara i zatrąbił. Zdenerwowałem się i nie zauważyłem dziury w drodze i wpadłem w nią. Jak się później okazało, z dętce była dziura. Dojechałem aż do Gostynia gdzie zmieniłem dętkę i zrobiłem krótki postój.
Po postoju szybko dojechałem do Mikołowa i skręciłem w kierunku Gliwic.
Czeka mnie kilkanaście kilometrów pod wiatr. Jakoś się toczę, miejscami poniżej 20km/h ale jadę. Kiedy dojechałem już do Gliwic, okazało się że muszę zawrócić, bo cel jest blisko ale żeby tam dojechać muszę objechać kilka kilometrów węzłem Sośnica. W końcu o 11:15 dotarłem do celu czyli na prezentację:Dobre Sklepy Rowerowe. Było tam spotkanie przedstawiające nowości sprzętowe na sezon 2011, oraz podsumowujące obecny sezon. Wręczono nagrody za poszczególne miejsca w cyklu Dobre Sklepy Rowerowe Road Maraton w którym też wziąłem udział ale miałem za mało imprez by mnie sklasyfikowano.
Spotkałem tam dużo znajomych z maratonów i poznałem kilka nowych osób O 14:00 ruszyłem w powrotną drogę, pojechałem najpierw do Zabrza, dać znajomemu pożyczony kiedyś klucz do kaset, potem pojechałem już w kierunku Orzesza. Z Zabrza strasznie ciężko się jechało bo pod wiatr. Na zjeździe koło Gierałtowic urwałem linkę tylnego hamulca i zatrzymałem się by wymienić, trochę to trwało, ale się udało, wyciągnąłem jeszcze bułeczkę i w drogę.
Jechałem przygryzając bułeczkę a tu nagle zaczęło kropić. Trochę przyspieszyłem do 27km/h i starałem się tak ciągnąć do Orzesza. W Ornontowicach już nie kropiło i trochę przyspieszyłem. W Orzeszu trochę żle skręciłem i wyjechałem na Górkę Świętego Wawrzyńca i zjechałem do ronda od strony Mikołowa a nie Gliwic. Pojechałem w kierunku Rybnika bo umówiłem się z kolegą w Czerwionce Leszczynach. Jakoś dziwnie szybko trafiłem pod jego dom. Trochę pogadaliśmy i ruszyłem dalej bo za chwilę miało zacząć się ściemniać. Kiedy wracałem z Czerwionki to zatrzymała mnie policja, dlaczego nie jadę ścieżką rowerową.
Ścieżka jest w przebudowie i nie ma jak nią jechać szosówką. Puścili mnie i jechałem dalej, szybko przejechałem przez Rybnik i ciągnąłem 40km/h aż do Żor.
Tam się ściemniło i załączyłem lampki. W Pawłowicach przestała działać tylna lampka. W strumieni kupiłem baterie i wodę. Wymieniłem baterie ale nic to nie dało i lampka dalej nie działała. Więc jechałem dalej bez lampki. Za Chybiem w lesie na drodze pojawiły się dziki. Szybko przeszły przez nią ale ja stałem i czekałem jeszcze chwilkę i dopiero ruszyłem. Pod kopiec szybko się wdrapałem i zacząłem zjazd. Po raz drugi zatrzymała mnie policja, czemu nie mam światła z tyłu. Powiedziałem policjantom że, coś mi się zepsuło w lampce, spisali mnie i pojechali. Ruszyłem dalej, postanowiłem wrócić przez Jaworze bo tam rzadziej jeździ policja niż ul. Cieszyńską, ale się myliłem bo kilometr przed domem złapali mnie kolejny raz i znowu powiedzieli mi, znowu się widzimy a ty dalej bez światła, do domu już. Pojechałem szybko. W domu byłem o 19:00. Sporo było dzisiaj przygód. Wieczorkiem wrzucę kilka fotek.
#lat=50.12718&lng=18.69873&zoom=11&type=2
Wyjazd dopiero o 8:00. Pojechałem w kierunku Pszczyny, cały czas wiatr wiał w plecy i fajnie lekko się jechało. Ciemne chmury wisiały nade mną, ale na szczęście nie padało. Dziwnie szybko dojechałem na wał Zapory w Goczałkowicach i poczułem powiew bocznego wiatru który prawie zrzucił mnie z drogi. Na jeziorze były dziwne fale. Jakoś przedostałem się przez Zaporę i dojechałem do Pszczyny. Na krótko zatrzymałem się na rynku i zadzwoniłem do znajomego, z pytaniem czy się ze mną nie spotka. Ucieszył się i powiedział żebym zadzwonił jak będę dojeżdżał. Po chwili ruszyłem dalej niebieską trasą rowerową w kierunku Studziennic. Do Kobiora wybrałem się drogą wzdłuż rurociągu, droga strasznie dziurawa i na szosowce ciężko się jedzie, gdzieś w połowie tej drogi z lasu wyjechał Nissan Navara i zatrąbił. Zdenerwowałem się i nie zauważyłem dziury w drodze i wpadłem w nią. Jak się później okazało, z dętce była dziura. Dojechałem aż do Gostynia gdzie zmieniłem dętkę i zrobiłem krótki postój.
Znowu kapeć i co tutaj robić© Pieter92
Po postoju szybko dojechałem do Mikołowa i skręciłem w kierunku Gliwic.
Huta Łaziska wydawała się być wszędzie© Pieter92
Czeka mnie kilkanaście kilometrów pod wiatr. Jakoś się toczę, miejscami poniżej 20km/h ale jadę. Kiedy dojechałem już do Gliwic, okazało się że muszę zawrócić, bo cel jest blisko ale żeby tam dojechać muszę objechać kilka kilometrów węzłem Sośnica. W końcu o 11:15 dotarłem do celu czyli na prezentację:Dobre Sklepy Rowerowe. Było tam spotkanie przedstawiające nowości sprzętowe na sezon 2011, oraz podsumowujące obecny sezon. Wręczono nagrody za poszczególne miejsca w cyklu Dobre Sklepy Rowerowe Road Maraton w którym też wziąłem udział ale miałem za mało imprez by mnie sklasyfikowano.
W końcu Gliwice© Pieter92
Spotkałem tam dużo znajomych z maratonów i poznałem kilka nowych osób O 14:00 ruszyłem w powrotną drogę, pojechałem najpierw do Zabrza, dać znajomemu pożyczony kiedyś klucz do kaset, potem pojechałem już w kierunku Orzesza. Z Zabrza strasznie ciężko się jechało bo pod wiatr. Na zjeździe koło Gierałtowic urwałem linkę tylnego hamulca i zatrzymałem się by wymienić, trochę to trwało, ale się udało, wyciągnąłem jeszcze bułeczkę i w drogę.
Kolejna awaria i zaczyna padać© Pieter92
Jechałem przygryzając bułeczkę a tu nagle zaczęło kropić. Trochę przyspieszyłem do 27km/h i starałem się tak ciągnąć do Orzesza. W Ornontowicach już nie kropiło i trochę przyspieszyłem. W Orzeszu trochę żle skręciłem i wyjechałem na Górkę Świętego Wawrzyńca i zjechałem do ronda od strony Mikołowa a nie Gliwic. Pojechałem w kierunku Rybnika bo umówiłem się z kolegą w Czerwionce Leszczynach. Jakoś dziwnie szybko trafiłem pod jego dom. Trochę pogadaliśmy i ruszyłem dalej bo za chwilę miało zacząć się ściemniać. Kiedy wracałem z Czerwionki to zatrzymała mnie policja, dlaczego nie jadę ścieżką rowerową.
To gdzieś w okolicach Ornontowic© Pieter92
Ścieżka jest w przebudowie i nie ma jak nią jechać szosówką. Puścili mnie i jechałem dalej, szybko przejechałem przez Rybnik i ciągnąłem 40km/h aż do Żor.
Droga do Rybnika z Czerwionki© Pieter92
Tam się ściemniło i załączyłem lampki. W Pawłowicach przestała działać tylna lampka. W strumieni kupiłem baterie i wodę. Wymieniłem baterie ale nic to nie dało i lampka dalej nie działała. Więc jechałem dalej bez lampki. Za Chybiem w lesie na drodze pojawiły się dziki. Szybko przeszły przez nią ale ja stałem i czekałem jeszcze chwilkę i dopiero ruszyłem. Pod kopiec szybko się wdrapałem i zacząłem zjazd. Po raz drugi zatrzymała mnie policja, czemu nie mam światła z tyłu. Powiedziałem policjantom że, coś mi się zepsuło w lampce, spisali mnie i pojechali. Ruszyłem dalej, postanowiłem wrócić przez Jaworze bo tam rzadziej jeździ policja niż ul. Cieszyńską, ale się myliłem bo kilometr przed domem złapali mnie kolejny raz i znowu powiedzieli mi, znowu się widzimy a ty dalej bez światła, do domu już. Pojechałem szybko. W domu byłem o 19:00. Sporo było dzisiaj przygód. Wieczorkiem wrzucę kilka fotek.
#lat=50.12718&lng=18.69873&zoom=11&type=2
Wietrzne nabijanie kilometrów
Sobota, 23 października 2010 Kategoria 200-300, Szosa, w grupie
Km: | 256.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:35 | km/h: | 26.71 |
Pr. maks.: | 77.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 5165kcal | Podjazdy: | 3140m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko Biała-Przełęcz Przegibek-Międzybrodzie Bialskie-Tresna-Żywiec-Gilowice-Las-Kurów-Sucha Beskidzka-Maków Podhalański-Juszczyn-Osielec-Jordanów-Naprawa-Rabka Zdrój-Chabówka-Rabka Zdrój-Skomielna Biała-Tenczyn-Lubień-Pcim-Myślenice-Głogoczów-Kraków-Skawina-Zebrzydowice-Kalwaria Zebrzydowska-Wadowice-Inwałd-Andrychów-Roczyny-Czaniec-Porąbka-Międzybrodzie Bialskie-Przełęcz Przegibek-Bielsko Biała
Zaczęło się wszystko w piątek popołudniu kiedy zadzwonił do mnie kolega Paweł, zaproponował wyjazd do Zakopanego na sobotę. Powiedział Ze będzie jeszcze kilka osób. Zgodziłem się chociaż jeszcze miałem kilka innych propozycji, wyjazd z Istebnej na Łysą Górę, samotny trening po okolicy czy wesele kuzynki. Wybrałem wyjazd do Zakopanego. Wstałem o 6:00, ubrałem się, umyłem i przygotowałem bidony i jedzenie. Wyjechałem o 6:45, o 7:00 spotkałem się na BP z Adamem i Kamilem, obaj dojechali z Rudzicy na rowerach. Kilka minut po 7:00 ruszyliśmy w kierunku Międzybrodzia gdzie miał czekać Radek(kolega Pawła ze szkoły). Było trochę chłodno, ale podjazd na Przegibek zleciał szybko i było cieplej, na zjeździe do Międzybrodzia trochę wymarźliźmy. Przed 8:00 docieramy do Międzybrodzia gdzie czeka Radek(20lat) i jego młodszy brat(15lat). W tym pięcioosobowym składzie ruszyliśmy w kierunku Żywca, tempo ok.27km/h. Na Zaporze kolega Radek złapał kapcia, dzwoniłem do Mateusza żeby zaczekał na nas w Oczkowie. Szybka reperacja i jedziemy dalej. Te kilka kilometrów wzdłuż jeziora szybko zlatuje i w momencie jesteśmy w Oczkowie gdzie czeka Mateusz. W 6 osób ruszamy w kierunku Suchej gdzie ma czekać Paweł. Dzwonię do niego, gdzie jest. jest dopiero w Lanckoronie więc umówiliśmy się w centrum Suchej po 9:00. Jedziemy z wiatrem więc na liczniku często pojawiają się prędkości >35km/h, nie tylko na zjazdach. Tą dosyć pagórkowatą trasą docieramy do Stryszawy, gdzie wychodzę na zmianę i ciągnę >45km/h na prostej aż do centrum Suchej. Czekamy 10minut i o 9:35 dojeżdża Paweł i jeszcze jeden kolega, więc jest nas 8 osób. Startujemy w kierunku makowa, jedziemy po zmianach i szybko docieramy do Juszczyna gdzie robimy pierwszy postój na stacji. Na liczniku mam już prawie 80kilometrów. Po króciutki dosłownie postoju jedziemy w kierunku Jordanowa, coraz więcej pagórków aż w końcu ponad kilometrowy podjazd w Jordanowie. Kilka osób zostaje, na szczyt docieram z Radkiem i Mateuszem. Kolejny krótki postój i w drogę do Rabki, kolejne krótkie podjazdy i zjazdy. W Naprawie kończy żywot tylna opona z Mateuszowej Meridy (od kwietnia zrobione ponad 20000km). na szczęście była zapasowa, część grupy pojechała już dalej, spotkaliśmy się z nimi w Skomielnej. Większość grupy chciała jechać Zakopianką i tak zrobiliśmy. W Chabówce postój w celu uzupełnienia zapasów wody i w dalszą drogę. Docieramy pod Obidową i po po około kilometrze na poboczu pojawił się śnieg, im dalej tym śnieg jest na jezdni i trochę ślisko. kiedy zobaczyliśmy ośnieżone Tatry to postanowiliśmy zawrócić i dotrzeć do Krakowa.
Zaczął wiać silny wiatr z południa i przed Chabówką wyciskamy >70km/h. W Chabówce postój na obiad. Po smacznym obiedzie ruszamy w kierunku Krakowa, zahaczając o Rabkę. Po wyjeździe z Rabki o 13:00, rozdzielamy się cztery osoby jadą w kierunku Suchej a my w kierunku Krakowa. Początkowo czeka nas długi zjazd w kierunku Lubienia, bez problemów wyciągam 77km/h a jadę na końcu grupy i zostaję z tyłu. Muszę trochę przycisnąć i łapię resztę w Tenczynie. Przed Lubieniem zjeżdżamy na starą Zakopiankę i jest niemal puściutko na drodze, prawie cały czas plasko więc tempo cały czas >35km/h. Ostrzejszy podjazd dopiero pod Myślenicami. Przejeżdżamy przez miasto gdzie robimy krótki postój. Po 14:00 wyjazd z miasta, trochę zjazdu o stromy podjazd pod Głogoczowem, jeden z kolarzy zostaje z tyłu. Patrzę na licznik-154km. Mateusz patrzy-30066km(w 2010roku). Dopiero sobie uświadomił że zrealizował plan na ten sezon. Szybko docieramy do Krakowa. Rozdzielamy się, Paweł z kolegą po 160km wracają do Krakowa a ja z Mateuszem jadę do Bielska przez Skawinę. Trochę już zmęczony, ale zadowolony dojeżdżam do Kalwari gdzie postój w sklepie po wodę. jest 16:00. Ostatni wspólny postój zrobiliśmy w Wadowicach i już potem ciągnęliśmy do Andrychowa, gdzie standardowo korek. W Roczynach zostaję trochę z tyłu ale w Czańcu już jedziemy razem. Szybki przejazd przez Porąbkę i żegnam się z Mateuszem, który wraca do Żywca. Szybko wspiąłem się na Przegibek, jak zjechałem to było już całkiem ciemno. jakoś przedostałem się przez miasto i przed 19:00 wróciłem do domu. Równe 12godzin mnie nie było. Szybka kąpiel, wsiadłem z siostrą w samochód i do Jaworza na wesele, siostra wróciła do domu Zdziwili się jak mnie zobaczyli, ale się ucieszyli. Posiedziałem do trzeciej, najadłem się jak nigdy, co nieco wypiłem i w domu byłem po 3:00 rano. Spałem do 10:00. Nie czułem zmęczenia po trasie. Szkoda Że nie dojechaliśmy do Zakopanego, w przyszłym roku na pewno się uda.Dzięki wszystkim za wspólną jazdę. Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.
#lat=49.85658&lng=19.77264&zoom=10&type=2
Zaczęło się wszystko w piątek popołudniu kiedy zadzwonił do mnie kolega Paweł, zaproponował wyjazd do Zakopanego na sobotę. Powiedział Ze będzie jeszcze kilka osób. Zgodziłem się chociaż jeszcze miałem kilka innych propozycji, wyjazd z Istebnej na Łysą Górę, samotny trening po okolicy czy wesele kuzynki. Wybrałem wyjazd do Zakopanego. Wstałem o 6:00, ubrałem się, umyłem i przygotowałem bidony i jedzenie. Wyjechałem o 6:45, o 7:00 spotkałem się na BP z Adamem i Kamilem, obaj dojechali z Rudzicy na rowerach. Kilka minut po 7:00 ruszyliśmy w kierunku Międzybrodzia gdzie miał czekać Radek(kolega Pawła ze szkoły). Było trochę chłodno, ale podjazd na Przegibek zleciał szybko i było cieplej, na zjeździe do Międzybrodzia trochę wymarźliźmy. Przed 8:00 docieramy do Międzybrodzia gdzie czeka Radek(20lat) i jego młodszy brat(15lat). W tym pięcioosobowym składzie ruszyliśmy w kierunku Żywca, tempo ok.27km/h. Na Zaporze kolega Radek złapał kapcia, dzwoniłem do Mateusza żeby zaczekał na nas w Oczkowie. Szybka reperacja i jedziemy dalej. Te kilka kilometrów wzdłuż jeziora szybko zlatuje i w momencie jesteśmy w Oczkowie gdzie czeka Mateusz. W 6 osób ruszamy w kierunku Suchej gdzie ma czekać Paweł. Dzwonię do niego, gdzie jest. jest dopiero w Lanckoronie więc umówiliśmy się w centrum Suchej po 9:00. Jedziemy z wiatrem więc na liczniku często pojawiają się prędkości >35km/h, nie tylko na zjazdach. Tą dosyć pagórkowatą trasą docieramy do Stryszawy, gdzie wychodzę na zmianę i ciągnę >45km/h na prostej aż do centrum Suchej. Czekamy 10minut i o 9:35 dojeżdża Paweł i jeszcze jeden kolega, więc jest nas 8 osób. Startujemy w kierunku makowa, jedziemy po zmianach i szybko docieramy do Juszczyna gdzie robimy pierwszy postój na stacji. Na liczniku mam już prawie 80kilometrów. Po króciutki dosłownie postoju jedziemy w kierunku Jordanowa, coraz więcej pagórków aż w końcu ponad kilometrowy podjazd w Jordanowie. Kilka osób zostaje, na szczyt docieram z Radkiem i Mateuszem. Kolejny krótki postój i w drogę do Rabki, kolejne krótkie podjazdy i zjazdy. W Naprawie kończy żywot tylna opona z Mateuszowej Meridy (od kwietnia zrobione ponad 20000km). na szczęście była zapasowa, część grupy pojechała już dalej, spotkaliśmy się z nimi w Skomielnej. Większość grupy chciała jechać Zakopianką i tak zrobiliśmy. W Chabówce postój w celu uzupełnienia zapasów wody i w dalszą drogę. Docieramy pod Obidową i po po około kilometrze na poboczu pojawił się śnieg, im dalej tym śnieg jest na jezdni i trochę ślisko. kiedy zobaczyliśmy ośnieżone Tatry to postanowiliśmy zawrócić i dotrzeć do Krakowa.
Zaczął wiać silny wiatr z południa i przed Chabówką wyciskamy >70km/h. W Chabówce postój na obiad. Po smacznym obiedzie ruszamy w kierunku Krakowa, zahaczając o Rabkę. Po wyjeździe z Rabki o 13:00, rozdzielamy się cztery osoby jadą w kierunku Suchej a my w kierunku Krakowa. Początkowo czeka nas długi zjazd w kierunku Lubienia, bez problemów wyciągam 77km/h a jadę na końcu grupy i zostaję z tyłu. Muszę trochę przycisnąć i łapię resztę w Tenczynie. Przed Lubieniem zjeżdżamy na starą Zakopiankę i jest niemal puściutko na drodze, prawie cały czas plasko więc tempo cały czas >35km/h. Ostrzejszy podjazd dopiero pod Myślenicami. Przejeżdżamy przez miasto gdzie robimy krótki postój. Po 14:00 wyjazd z miasta, trochę zjazdu o stromy podjazd pod Głogoczowem, jeden z kolarzy zostaje z tyłu. Patrzę na licznik-154km. Mateusz patrzy-30066km(w 2010roku). Dopiero sobie uświadomił że zrealizował plan na ten sezon. Szybko docieramy do Krakowa. Rozdzielamy się, Paweł z kolegą po 160km wracają do Krakowa a ja z Mateuszem jadę do Bielska przez Skawinę. Trochę już zmęczony, ale zadowolony dojeżdżam do Kalwari gdzie postój w sklepie po wodę. jest 16:00. Ostatni wspólny postój zrobiliśmy w Wadowicach i już potem ciągnęliśmy do Andrychowa, gdzie standardowo korek. W Roczynach zostaję trochę z tyłu ale w Czańcu już jedziemy razem. Szybki przejazd przez Porąbkę i żegnam się z Mateuszem, który wraca do Żywca. Szybko wspiąłem się na Przegibek, jak zjechałem to było już całkiem ciemno. jakoś przedostałem się przez miasto i przed 19:00 wróciłem do domu. Równe 12godzin mnie nie było. Szybka kąpiel, wsiadłem z siostrą w samochód i do Jaworza na wesele, siostra wróciła do domu Zdziwili się jak mnie zobaczyli, ale się ucieszyli. Posiedziałem do trzeciej, najadłem się jak nigdy, co nieco wypiłem i w domu byłem po 3:00 rano. Spałem do 10:00. Nie czułem zmęczenia po trasie. Szkoda Że nie dojechaliśmy do Zakopanego, w przyszłym roku na pewno się uda.Dzięki wszystkim za wspólną jazdę. Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.
#lat=49.85658&lng=19.77264&zoom=10&type=2
Objazd Rajczy Tour
Poniedziałek, 30 sierpnia 2010 Kategoria avg>30km\h, 200-300, Szosa, w grupie
Km: | 235.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:36 | km/h: | 30.92 |
Pr. maks.: | 87.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 5077kcal | Podjazdy: | 2850m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
W końcu się udało objechać trasę sobotniego maratonu w Rajczy. Wyjechałem z domu o 6:45. Pogoda nie zachwycała ale nie padało. Do Żywca dotarłem o 7:35. Spotkałem się z Mateuszem i jedziemy w kierunku Rajczy. Udało się szybko i sprawnie dojechać. Jechaliśmy przez Trzebinię, Juszczynę, Wieprz, Cięcinę, Węgierską Górkę do Milówki i potem prosto do Rajczy. Docieramy przed 9. Chwila wytchnienia i jedziemy w kierunku Ujsoł. Po kilku kilometrach wzdłuż Soły docieramy do Ujsoł. Kierujemy się w kierunku Glinki. Im bliżej granicy tym stromiej i lepszy asfalt. W Glince zatrzymujemy się i kupujemy wodę, czeka nas ponad kilometrów przez Słowację. Podjazd na Glinkę niby nie trudny ale strasznie było zimno 8'C. Trochę się rozgrzaliśmy. Ostatni kilometr był stromy( prawie cały czas powyżej 10%). W końcu osiągamy szczyt. Narazie 11kilometrów trasy za nami. Teraz nagroda 11kilometrów zjazdów do Zakamenego na Słowacji. Zjazd początkowo stromy( nie tak bardzo jak podjazd z Ujsoł), później w granicach3-4% przez Nowoć do Zakamenego należy do szybszych odcinków na trasie. W Zakamenem skręcamy w prawo w kierunku Czaccy. Droga początkowo płaska zaczyna powoli się wyostrzać.Po 14kilometrach skręcamy w prawo na nową droge do Starej Bystrzycy. Początkowo ścianka a potem płasko i znowu ścianka. W końcu osiągamy szczyt(niecałe950m.n.p.m). Nagroda za podjazd jest ośmiokilometrowy zjazd serpentynami do starej Bystrzycy. Jest to najszybszy odcinek trasy, prędkości dochodzą do 80km/h. Mateusz zaszalał a ja za nim i wyszło prawie 90km/h.Z Nowej Bystrzycy znowu blisko 20kilometrów po płaskim. Dojeżdżamy do Krasna nad Kysuczą. Przejeżdżamy pod drogą ekspresową i skręcamy w prawo i po 200metrach znowu w prawo. Wspinamy się do Oszczadnicy. Za Oszczadnica czeka nas ścianka około 10%. Wyjeżdżamy na nią i zjazd do Skalite. Jest to trochę niebezpieczny odcinek bo jest wąsko i asfalt niezadobry i zasyfiony. W końcu dojeżdżamy do głównej drogi i skręcamy w prawo i wspinamy się na Myto. Ostatni kilometr jest stromy ale w końcu osiągamy granicę i wjeżdżamy spowrotem do Polski. Krótki zjazd i w prawo na rondzie w kierunku Rajczy. Po niecałych 3 kilometrach skręcamy w lewo i wspinamy się do Lalik. Trochę ponad 2kilometrowy podjazd kończymy koło drogi ekspresowej i skręcamy w lewo. Teraz zjazd do Milówki i w prawo na rondzie na Rajczę. Przed torami w prawo na Nieledwie i kierujemy się w kierunku Kaczory. Po kilku kilometrach robi się stromo i osiągamy przełęcz Kotelnice. Szybki zjazd i w prawo na Rajczę. Teraz przez Sól i Rycerkę wjeżdżamy spowrotem do Rajczy. Wyszło 119km w 3godziny i 55minut. Po krótkim odpoczynku jedziemy w kierunku Żywca. Rozdzielamy się w Przybędzy,ja na Radziechowy, Mateusz na Żywiec. Gdyby w Zwardoniu nie zaczęło padać to by było wszystko ok. Do domu docieram o 15:30. Z Mateuszem fajnie się jechało. Ja nie wiem jak on potrafił zrobić w lipcu 5000km.Ja osiągnąłem dzisiaj 14000km w tym sezonie a Mateusz 25000km. Udany wyjazd, trasa ciekawa. Pobiłem znowu rekord prędkości z 83km/h na 87km/h.
Bielsko-Wilkowice-Łodygowice-Żywiec-Trzebinia-Wieprz-Cięcina-Węgierska Górka-Milówka-(Rajcza-Ujsoły-Przełęcz Glinka-Nowoć-Zakamenne-Orawska Leśna-Stara Bystrzyca-Krasno nad Kysuczą-Oszczadnica-Skalite-Myto-Kiczora-Laliki-Milówka-Nieledwia-Przełęcz Kotelnica-Kiczora-Rycerka-Rajcza)-Milówka-Węgierska Górka-Przybędza-Lipowa-Buczkowice-Bielsko
Zaliczyłem kilka podjazdów:
Przełęcz Glinka z Ujsoł:21minut i 18sekund
Serpentyna na Słowacji z Orawskiej Leśnej:6minut i 2 sekundy
Ścianka za Oszczadnicą z Oszczadnicy:18minut i 12 sekund
Myto ze Skalite (od wiaduktu kolejowego):3 minuty i 57 sekund
Laliki z Kiczory:7minut i 47 sekund
Przełęcz Kotelnica z Nieledwi:9minut i 48 sekund
Bielsko-Wilkowice-Łodygowice-Żywiec-Trzebinia-Wieprz-Cięcina-Węgierska Górka-Milówka-(Rajcza-Ujsoły-Przełęcz Glinka-Nowoć-Zakamenne-Orawska Leśna-Stara Bystrzyca-Krasno nad Kysuczą-Oszczadnica-Skalite-Myto-Kiczora-Laliki-Milówka-Nieledwia-Przełęcz Kotelnica-Kiczora-Rycerka-Rajcza)-Milówka-Węgierska Górka-Przybędza-Lipowa-Buczkowice-Bielsko
Zaliczyłem kilka podjazdów:
Przełęcz Glinka z Ujsoł:21minut i 18sekund
Serpentyna na Słowacji z Orawskiej Leśnej:6minut i 2 sekundy
Ścianka za Oszczadnicą z Oszczadnicy:18minut i 12 sekund
Myto ze Skalite (od wiaduktu kolejowego):3 minuty i 57 sekund
Laliki z Kiczory:7minut i 47 sekund
Przełęcz Kotelnica z Nieledwi:9minut i 48 sekund
ROAD TROPHY 2
Sobota, 21 sierpnia 2010 Kategoria 200-300, Szosa, w grupie
Km: | 268.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:04 | km/h: | 29.56 |
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 5818kcal | Podjazdy: | 3800m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj drugi dzień etapówki. Wyjechałem z domu trochę późno bo o 8:00, ale spokojnie zdążyłem do Istebnej na start. O 9:45 byłem już na miejscu i słuchałem tego co organizator mówił na temat dzisiejszej malowniczej trasy. Start o 10:00. Jadę na samym końcu. Trasa prowadzi przez Zaolzie do Koniakowa, na Jasiówce w lewo a nie w prawo jak wczoraj i krótki zjazd do Rastoki. Skręt w prawo i ostry podjazd i jesteśmy koło szkoły. Pod koniec pierwszej najstromszej ścianki(27% nachylenia) spada mi łańcuch i przewracam się. Wstaję naprawiam awarię i zostaję sfotografowany. Wsiadam na rower i jadę pod kolejną ściankę, mijam wielu zawodników idących z buta. Znowu jestem fotografowany. Na szczycie skręt w lewo i zjazd. Na kolejnym rozwidleniu w prawo i krotki lecz stromy podjazd(ale nie to co było). Jesteśmy na przełęczy Koniakowskiej. Następny podjazd to kolejna stroma ścianka pod Koczym Zamkiem. Wyjeżdżam tam, po drodze przepuszczając dwa samochody i wjeżdżam na główną drogę. Zaczyna się długi zjazd do Milówki. Jadę w czteroosobowej grupie(z osobami z którymi jechałem wczoraj) i dojeżdżam samotnie do Milówki i skręt na rondzie w prawo, gdzie mija mnie samochodem organizator Wiesiek Legierski. Doganiam jednego zawodnika z numerem A12 i dojeżdżam z nim do Ujsoł, gdzie on się zatrzymuje a ja jadę dalej w kierunku Glinki. Zaczyna się robić stromo. Kilometr przed przełęcza jest pierwszy bufet. Napełniam bidony, jem pomarańczę i w drogę. Samotnie dojeżdżam na przełęcz Glinkę i zaczynam zjazd. W połowie zjazdu dogania mnie grupa osób które wyprzedziłem na podjeździe. Dołączam się do nich i ciągnę z nimi aż do Orawskiej Leśnej gdzie zaczyna się podjazd na przełęcz. Tam łapie innych zawodników i zaczynami zjazdy pięknymi górskimi serpentynami. Zjazd coś pięknego, dogania nas grupa osób z którymi jechałem od granicy i wspólnie kręcimy przez najbliższe kilkanaście kilometrów do Krasna nad Kysucou i dalej do Oszczadnicy. Tam grupa się rozciąga i jadę sam, droga pnie się pod górkę i w końcu po ostatnim stromym kilometrze wypłaszacza się i jest bufet. Uzupełniam płyny, napełniam bidony, jem owoce i czekam. Kiedy dojechał następny zawodnik to ruszam dalej, szybki zjazd kończy się w Skalite, gdzie po wjeździe na główną drogę łapię kapcia. Szybka zmiana dętki i jadę dalej, droga pnie się pod górkę aż w końcu znowu jest stromo. Osiągam granicę i zjazd, i skręt w lewo w kierunku Jaworzynki. Na tym odcinku dogoniłem zawodników z którymi jechałem przed podjazdem w Oszczadnicy i kręcę w trzyosobowej grupie. Towarzysze jednak odpuścili i zostali na podjedzie w Jaworzynce. Po podjeździe jest krótki zjazd i w prawo na wojewódzką drogę 943 w kierunku Ochodzitej. Ostatni podjazd na którym wyprzedzam kolejne kilkanaście osób i jest w końcu meta. Docieram na Ochodzitą o 15:15. Czyli dokładnie 5godzin i 15 minut na dystansie 140km to jest bardzo dobry wynik. Po krótkim odpoczynku powrót do bielska przez Milówkę, Lipową i Buczkowice, w domu o 17:10.Wypiłem dzisiaj 4,5litra wody, zjadłem 3 batony, 4 banany i pomarańcze oraz kilka ciastek.
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Brenna-Ustroń-Wisła-Przełecz Kubalonka-Przełęcz Szarcula-Stecówka-Istebna-(Zaolzie-Koniaków Jasiówka-Koniaków Rastoka-Przełęcz Koniakowska-Koczy Zamek-Laliki-Rajcza-Ujsoły-Przełęcz Glinka-Nowoć-Zakamenne-Orawska Leśna-Nowa Bystrzyca-Stara Bystrzyca-Krasno nad Kysucou-Oszczadnica-Skalite-Myto-Laliki-Dolina Czadeczki-Jaworzynka-Koniaków-Ochodzita)-Laliki-Milówka-Węgierska Górka-Przybędza-Radziechowy-Lipowa-Godziszka-Buczkowice-Bystra Bielsko.
Podjazdy:
Przełęcz Kubalonka(z mostu w Głębcach):10min.:5s.
Ochodzita z Rastoki:16min.45s.
Przełęcz Glinka z Ujsoł:23min.12s.
Serpentyna na Słowacji z Orawskiej Leśnej:7min.:42s.
Ścianka za Oszczadnicą z Oszczadnicy:18min.42s.
Myto ze Skalite (od wiaduktu kolejowego):4min.2s.
Ochodzita z Jaworzynki:29min.36s.
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Brenna-Ustroń-Wisła-Przełecz Kubalonka-Przełęcz Szarcula-Stecówka-Istebna-(Zaolzie-Koniaków Jasiówka-Koniaków Rastoka-Przełęcz Koniakowska-Koczy Zamek-Laliki-Rajcza-Ujsoły-Przełęcz Glinka-Nowoć-Zakamenne-Orawska Leśna-Nowa Bystrzyca-Stara Bystrzyca-Krasno nad Kysucou-Oszczadnica-Skalite-Myto-Laliki-Dolina Czadeczki-Jaworzynka-Koniaków-Ochodzita)-Laliki-Milówka-Węgierska Górka-Przybędza-Radziechowy-Lipowa-Godziszka-Buczkowice-Bystra Bielsko.
Podjazdy:
Przełęcz Kubalonka(z mostu w Głębcach):10min.:5s.
Ochodzita z Rastoki:16min.45s.
Przełęcz Glinka z Ujsoł:23min.12s.
Serpentyna na Słowacji z Orawskiej Leśnej:7min.:42s.
Ścianka za Oszczadnicą z Oszczadnicy:18min.42s.
Myto ze Skalite (od wiaduktu kolejowego):4min.2s.
Ochodzita z Jaworzynki:29min.36s.
ROAD TROPHY 1
Piątek, 20 sierpnia 2010 Kategoria 200-300, Szosa, w grupie
Km: | 201.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:10 | km/h: | 28.05 |
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 4227kcal | Podjazdy: | 2890m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj pojechałem do Istebnej na start pierwszego etapu ROAD TROPHY. Zdecydowałem się pojechać z zawodnikami i dociągnąłem aż do Kubalonki i pojechałem ku Bielsku.
Wyjechałem z domu o7:15. Dwie godziny później zawitałem w Istebnej. Trochę było zimno na szczęście miałem bluzę i nie czułem tego. Pokręciłem się trochę po Istebnej i o 10:00 start honorowy. Jedziemy z Zaolzia przez Połom i Leszczynę docieramy spowrotem na Zaolzie i kierujemy się do Koniakowa. Trzymię się z tyłu stawki. Przesuwam się do przodu na podjeździe pod Koniaków(25% nachylenia) i Ochodzitą. Po wjechaniu na szczyt zjeżdżam w stronę Milówki, najpierw jechaliśmy we trzech a potem jechałem sam. W Ciścu złapała mnie dosyć liczna grupa z którą dojechałem aż pod Salmopol. Mocne tempo rozwinęliśmy miejscami 45-50km/h na płaskim. Grupa rozciągnęła się na podjeździe pod Biały Krzyż. jechałem z jednym zawodnikiem. Na zjeździe znowu było nas 5. Ostatni podjazd z zawodnikami to Zameczek. O 12:50 dotarłem na szczyt, chwila postoju i w drogę do Bielska.
Bielsko-Buczkowice-Szczyrk-Przełęcz Salmopolska-Wisła-Przełęcz Szarcula-Stecówka-Istebna-(Istebna-Połom-Leszczyna-Zaolzie-Koniaków Jasiówka-Koniaków-Ochodzita-Laliki-Milówka-Węgierska Górka-Radziechowy-Lipowa-Buczkowice-Szczyrk-Przełęcz Salmopolska-Wisła-Przełęcz Szarcula)-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Ustroń-Skoczów--Pierściec-Kowale-Grodziec-Jasienica-Bielsko.
Podjazdy:
Przełęcz Salmopolska(od wyciągu w Salmopolu):12min.47s.
Przełęcz Szarcula (od Zapory w Czarnem):9min.36s.
Ochodzita (z Zaolzia przez Koniaków Centrum:18min.45s.
Przełęcz Salmopolska (od wyciągu w Salmopolu):13min:45s.
Przełęcz Szarcula (od Zapory w Czarnem):10min.22s.
Wyjechałem z domu o7:15. Dwie godziny później zawitałem w Istebnej. Trochę było zimno na szczęście miałem bluzę i nie czułem tego. Pokręciłem się trochę po Istebnej i o 10:00 start honorowy. Jedziemy z Zaolzia przez Połom i Leszczynę docieramy spowrotem na Zaolzie i kierujemy się do Koniakowa. Trzymię się z tyłu stawki. Przesuwam się do przodu na podjeździe pod Koniaków(25% nachylenia) i Ochodzitą. Po wjechaniu na szczyt zjeżdżam w stronę Milówki, najpierw jechaliśmy we trzech a potem jechałem sam. W Ciścu złapała mnie dosyć liczna grupa z którą dojechałem aż pod Salmopol. Mocne tempo rozwinęliśmy miejscami 45-50km/h na płaskim. Grupa rozciągnęła się na podjeździe pod Biały Krzyż. jechałem z jednym zawodnikiem. Na zjeździe znowu było nas 5. Ostatni podjazd z zawodnikami to Zameczek. O 12:50 dotarłem na szczyt, chwila postoju i w drogę do Bielska.
Bielsko-Buczkowice-Szczyrk-Przełęcz Salmopolska-Wisła-Przełęcz Szarcula-Stecówka-Istebna-(Istebna-Połom-Leszczyna-Zaolzie-Koniaków Jasiówka-Koniaków-Ochodzita-Laliki-Milówka-Węgierska Górka-Radziechowy-Lipowa-Buczkowice-Szczyrk-Przełęcz Salmopolska-Wisła-Przełęcz Szarcula)-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Ustroń-Skoczów--Pierściec-Kowale-Grodziec-Jasienica-Bielsko.
Podjazdy:
Przełęcz Salmopolska(od wyciągu w Salmopolu):12min.47s.
Przełęcz Szarcula (od Zapory w Czarnem):9min.36s.
Ochodzita (z Zaolzia przez Koniaków Centrum:18min.45s.
Przełęcz Salmopolska (od wyciągu w Salmopolu):13min:45s.
Przełęcz Szarcula (od Zapory w Czarnem):10min.22s.
Nowy Sącz-Bielsko Biała
Piątek, 6 sierpnia 2010 Kategoria Samotnie, Szosa, 200-300
Km: | 204.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:01 | km/h: | 29.07 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 3567kcal | Podjazdy: | 1245m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Powrót do Bielska rowerem.
Nowy Sącz-Gołkowice-Zabrzeż-Tylmanowa-Ochotnica Górna-Przełęcz Knurowska-Dębno-Nowy Targ-Chabówka-Rabka zdrój-Skomielna Biała-Jordanów-Juszczyn-Maków Podhalański-Sucha Beskidzka(Przejazd kolumny kolarzy na TDP)-Lachowice-Pewel Wielka-Jeleśnia-Świnna-Żywiec-Lipowa-Buczkowice-Bielsko Biała
Na Knurowska wyjechałem w 38minut i 18 sekund.
Trasa niezbyt trudna w domu byłem przed 19. A wyjechałem o 10:15 z Nowego Sącza.
tempo wycieczkowe, momentami mocne.
Nowy Sącz-Gołkowice-Zabrzeż-Tylmanowa-Ochotnica Górna-Przełęcz Knurowska-Dębno-Nowy Targ-Chabówka-Rabka zdrój-Skomielna Biała-Jordanów-Juszczyn-Maków Podhalański-Sucha Beskidzka(Przejazd kolumny kolarzy na TDP)-Lachowice-Pewel Wielka-Jeleśnia-Świnna-Żywiec-Lipowa-Buczkowice-Bielsko Biała
Na Knurowska wyjechałem w 38minut i 18 sekund.
Trasa niezbyt trudna w domu byłem przed 19. A wyjechałem o 10:15 z Nowego Sącza.
tempo wycieczkowe, momentami mocne.