Wpisy archiwalne w kategorii
Samotnie
Dystans całkowity: | 168642.50 km (w terenie 3271.00 km; 1.94%) |
Czas w ruchu: | 6299:29 |
Średnia prędkość: | 26.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1926964 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 3577516 kcal |
Liczba aktywności: | 2631 |
Średnio na aktywność: | 64.10 km i 2h 25m |
Więcej statystyk |
Trening 53
Piątek, 12 maja 2017 Kategoria Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 97.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:09 | km/h: | 23.37 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 201201 (103%) | HRavg | 145( 74%) |
Kalorie: | 3177kcal | Podjazdy: | 2040m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi i ostatni trening w pięknych okolicach Jesenników. Jako główny cel obrałem Pradziada, najwyższy szczyt w okolicy. Pogoda rano nieciekawa ale pomimo tego wyjechałem. Było dosyć ciepło ale na górze głosili zaledwie 3 stopnie. Chmury i mokre drogi nie zachęcały do jazdy, wybrałem najkrótszą z wielu wariantów tras dojazdowych. Po drodze kilka podjazdów, wjechałem je spokojnym tempem i w sumie po ponad godzinie byłem w miejscowości Vrbno pod Pradeadem skąd już cały czas pod górę. Łącznie 18 kilometrów i ponad 900 metrów przewyższenia. Połowa drogi to dojazd do właściwego podjazdu. Kawałek prowadził po kostce brukowej ale większość bo dobrej jakości asfalcie. Do podnóża podjazdu minęło mnie łącznie około 10 samochodów. Przed podjazdem rozebrałem się, zostawiłem tylko rękawki ale to też był błąd, miałem szczęście, że nie było ruchu i nie musiałem mijać szlabanu bokiem i mogłem się rozpędzić lekko i od początku dosyć mocnym tempem. Po chwili ściągnąłem rękawki, czułem się jak w Alpach, po bokach drogi śnieg, jezdnia mokra i mgła, że nie było widać na 50 metrów. Jechałem cały czas równo i mocno, miałem ambitny plan, pobić najlepszy czas 34:47 i spróbować wjechać poniżej 30 minut. Nie wiedziałem ile dokładnie jest do wypłaszczenia, mgła nie pozwoliła na orientację więc musiałem sugerować się czasem i prędkością. Po około 20 minutach wyjechałem z lasu, kawałek dalej się wypłaszczyło, za Owczarnią nawet kawałek zjazdu i ujrzałem wieżę i krajobraz wokół. Czułem dobry czas i po zjeździe jechałem jeszcze mocniej, dawno tak mocno nie pracowałem, ten odcinek na szczyt jest bardzo zdradliwy. Są lekkie wypłaszczenia i wystromienia. Widok wieży motywował ale sił już brakowało i na względnie łatwych końcowych 500 metrach ujrzałem tętno 200, jechałem tam niezbyt szybko jak na finisz ale byłem już strasznie ujechany, czas leciał i w końcu dojechałem na szczyt. Trochę później wyłączyłem stoper i pokazał czas 28:50. Według GPS na Stravie mam czas 28:27, jak na 9 km podjazd z ponad 600 metrów przewyższenia to bardzo dobry wynik. Chwilę dochodziłem do siebie, na szczycie słońce i 5 stopni, na starcie było 15. Zjazd pokonałem zupełnie na luzie, chociaż tutaj można nieźle poszleć i gdy na moment puściłem klamki to od razu 70 km/h pojawiło się na liczniku. Trochę wymarzłem na zjeździe. Wrócić postanowiłem inną drogą i pojechałem w kierunku Videl, na rozwidleniu prosto i kolejny podjazd. Kiedyś tam już jechałem i kojarzyłem, że ten podjazd nie jest długi. Dosyć szybko wjechałem na górę i później długi zjazd przez Vidly do Vrbna pod Pradeadem, mogłem jechać na Jesennik ale jakoś tak skręciłem. Zjazd skończył się w centrum tej miejscowości i później cały czas lekko w górę do Hermanowic. Znowu miałem dwie opcje w prawo lub prosto, obie drogi prowadziły do Zlatych Hor. Skręciłem w prawo i później znowu w prawo i po krótkiej wspinaczce i zjeździe znalazłem się w Petrovicach. Na deser został podjazd na Biskupią Kopę, czułem już trochę nogi i ten podjazd już poszedł słabo. Wturlałem się na górę i zacząłem zjeżdżać, na dole znowu strzeliła szprycha w tylnym kole. Muszę chyba kupić nowe koła treningowe, stare wszystkie już wyeksploatowane, jakoś udało się dojechać i trening mogę zaliczyć do udanych. Z ciekawości sprawdzilem sobie czasy innych na Stravie i wyszedł wynik w 20 na ponad 1000 osób. Pierwsza 15 to zawodnicy z licencjami. Muszę wrócić tam na lepszym rowerze. Szkoda, że znowu przespałem zapisy na zawody bo byłaby szansa na zwycięstwo OPEN. Kiedyś muszę tutaj przyjechać na 2-3 dni i zrobić treningi po 120-150 km by zaliczyć wszystkie górki. To była tylko namiastka. W ciągu dwóch dni minęło mnie tyle samochodów co mija mnie średnio na 5 km trasy w moich okolicach. Jest znacznie bezpieczniej, nikt nie wymusza pierwszeństwa a i drogi są w znacznie lepszym stanie. Po takich 2 treningach w niedzielę czasówka płaska w Bohuminie.
https://www.strava.com/activities/982513148
https://www.strava.com/activities/982513148
Trening 52
Czwartek, 11 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 70.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:39 | km/h: | 26.42 |
Pr. maks.: | 68.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 192192 ( 98%) | HRavg | 141( 72%) |
Kalorie: | 1916kcal | Podjazdy: | 1140m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy dłuższy trening w okolicach Jesenników. Dawno tutaj nie byłem a zawsze w tych okolicach mi się podobało. Miałem wyjechać zaraz po śniadaniu czyli o 8:00 ale jeszcze miałem coś do zrobienia i było zimno. W ciągu niecałej godziny ogrzało się z 9 do 15 stopni. Wyjechałem punkt 9:00 i skierowałem się na Czechy. Chciałem sprawdzić czy da się bezpośrednio dojechać do Czech nie robiąc pętli przez Głuchołazy. Po kilometrze już byłem za granicą. Jedyną informacją był znak, po kilku minutach byłem już na głównej drodze. Przejechałem przez Zlate Hory i na dzień dobry postanowiłem wjechać na Biskupią Kopę. Początek względnie spokojny ale od ostatniej serpentyny zrzuciłem dwa ząbki niżej i mocno do końca. Tak mocno to chyba jechałem tylko w Orzeszu na czasówce. Trochę ujechany wjechałem na szczyt. Ubrałem kamizelkę i szybki zjazd, dobra droga, zero samochodów i dobra widoczność. Był to chyba najszybszy zjazd w tym roku, po zjeździe do Petrovic skręciłem w prawo. Początkowo po płaskim a im dalej tym stromiej. Końcówka podjazdu to już ponad 10%, po mocnym początku końcówkę odpuściłem. Nawierzchnia w tym miejscu pozostawiała wiele do życzenia, jednak porównując ją do naszych rejonów to była podobna. Przed szczytem lekkie wypłaszczenie i krótki zjazd w dół do głównej drogi. Chwila zawahania i skręciłem w lewo. Lekko w dół do kolejnego skrzyżowania w Hermanovicach i po skręcie w prawo. Kolejny podjazd, wjechałem go spokojnym tempem i na szczycie chwila oddechu i założenie kamizelki. Na zjeździe trochę wiało ale bardziej w plecy. Przed Zlatymi Horami odbiłem na Rejviz. Był znak o jakiś robotach drogowych. Jechałem ale żadnych remontów nie widziałem. Po kilku kilometrach podjazdu byłem na szczycie i tam dopiero jakiiś 100 metrowy odcinek bez nawierzchni, jeden pas był dopuszczony do przejazdu i mogłem jechać dalej. To był ostatni długi podjazd na trasie. Czekał mnie względnie płaski i pozornie nudny odcinek główną drogą do Głuchołaz. Równa szeroka droga i wiatr w boczny lub w plecy. Po drodze krótki odcinek w góre ale wjechałem go za samochodem, jechał moim tempem i spokojnie mogłem się go trzymać. Szybko dojechałem do Mikulovic, po drodze dwie hopki, wiadukt nad torami kolejowymi i lekki podjazd do centrum. Skręciłem w prawo na Zlate Hory, spodziewałem sie jakiegoś podjazdu a był tylko krótki dosyć stromy odcinek na przejazd kolejowy a tak to cały czas lekko w górę ale pod wiatr. Ze Zlatych Hor wróciłem do polski tą samą drogą. Fajna trasa idealna na rozgrzewkę przed piątkowym Pradziadem.
https://www.strava.com/activities/981062431
https://www.strava.com/activities/981062431
Trening 51
Środa, 10 maja 2017 Kategoria 0-50, Samotnie, Trening 2017
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 25.33 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | 171171 ( 87%) | HRavg | 144( 73%) |
Kalorie: | 488kcal | Podjazdy: | 440m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Udało się po drodze zaliczyć jeden podjazd. Miałbym czas nawet na zjazd w drugą stronę i podjazd ale pogoda była niezbyt ciekawa i zrezygnowałem. Przyjechałem od strony Ołomuńca i wystartowałem z parkingu w Kohutach nad Desnou. Na starcie 8 stopni i sporo chmur. Ruch bardzo mały i sucha droga. Nie jechałem od tej strony bo tą drogę remontowali chyba z 6 lat. Sporo serpentyn i jeszcze nie skończony remont ale jeździć już można. Nie byłem rozgrzany i nie planowałem mocnej jazdy. Właściwy podjazd na Cervenohorskie Sedlo zaczyna się na moście przed pierwszą serpentyną i od tego momentu jest 7,6 km podjazdu o średnim nachyleniu 5 %. Porównać można ten podjazd do Krowiarek od Zawoji, równo trzyma cały czas, pierwszy kilometr łatwy a później już 6-9% cały czas. Jechałem równym tempem i cały wjazd zajął mi dokładnie 26:04. Mogło być lepiej i nie jest to dobry czas. Na szczycie resztki śniegu i 2 stopnie. Zjechałem jakieś 50 metrów w drugą stronę i tam jaśniejsze chmury. Po nawrocie niezbyt szybki zjazd w dół. Ostatnie 2 kilometry w deszczu. Nie zmokłem bardzo, dobrze, że miałem kurtkę. Później drugi raz samochodem wjechałem na przełęcz i zjechałem w stronę Jesenika. Tam było sucho, cieplej i nie padało. Jutro jakaś 3 godzinna pętla. Zaskoczył mnie bardzo mały ruch pojazdów w tych okolicach a także drogi, szerokie z dobrą nawierzchnią, nie trzeba szukać bocznych dróg tylko można jeździć głównymi.
https://www.strava.com/activities/979736519
https://www.strava.com/activities/979736519
Trening 50
Wtorek, 9 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 28.70 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 953kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny trening, jechało się tak jak dzisiejsze warunki czyli źle. Noga coś nie podawała, do tego sporo utrudnień na drodze. Przemilczę temat pogody bo to już jest powoli nie do wytrzymania. Samo ubieranie się na trening zabiera sporo czasu a i tak ciężko jest się dobrze ubrać. Dzisiaj brakło grubych rękawic. Przy okazji przetestowałem napęd po wymianie łańcucha. Nie przeskakuje czyli jest dobrze. Trochę źle obrałem kierunek bo spora część trasy była pod wiatr. Na koniec lekko przyśpieszyłem i jechałem tak przez 6 minut. Pod koniec jazdy już nie czułem palców u rąk i miałem problem ze zmianą biegów. Jutro mam w planie zaliczyć jeden podjazd po drodze. Myślałem o Dlouhe Strane ale nie będę miał tyle czasu bo to ponad 12 km podjazdu i ponadto sporo śniegu leży na podjeździe i w okolicy zbiornika na szczycie. Zaliczę go innym razem a bardziej realne jest zaliczenie Cervenohorskiego Sedla, 9 km łatwiejszego podjazdu szeroką drogą i z mniejszą ilością śniegu.
https://www.strava.com/activities/978431611
https://www.strava.com/activities/978431611
Rozjazd
Niedziela, 7 maja 2017 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 41.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 23.88 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 779kcal | Podjazdy: | 330m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny rozjazd po wczorajszym treningu. Nie czułem żadnego zmęczenia i spokojnie mogłem dzisiaj jechać dłużej ale nie chciałem. Dokładnie sobie przeanalizowałem wczorajszy wyścig i wyszło na to, że ostatni podjazd do mety pokonałem szybciej niż 2 zawodnik OPEN. Z rozmów z osobami jadącymi cały czas w pierwszej grupie wynikło, że tempo wcale nie było takie mocne, jeżeli ktoś pociągnął mocniej to tylko na chwilę a ogólnie ścigano się jak zwykle na zjazdach. Decydujący atak poszedł na 5 rundzie przed bufetem, a dokładnie to samochód oddzielił 6 zawodników od reszty i ta 6 dogoniła samotnie uciekającego Rafała Wrożynę. Mocniejsze tempo na podjeździe podzieliło grupę na dwie. Dwie ostatnie rundy nasza grupa przejechała wolno bo strata urosła z 3 do 6 minut. Mogłem zdecydować się jeszcze na jeden atak ale dosyć dużo krwii i nerwów popsułem rywalom podkręcając tempo i atakując. Nie mogli się do mnie przyczepić bo na 3 ostatnich rundach regularnie dawałem zmiany i byłem z tej grupki najmocniejszy. Zobaczyłem czasy ostatniego podjazdu zawodników z którymi przegrałem i były gorsze od 20 sekund do nawet 3 minut na 2,5 kilometrowym podjeździe. W prawdziwych górach już będzie decydować tylko forma i jak ktoś jest słaby pod dłuższe podjazdy to nie znajdzie się w czołówce. Jeden z celów na wyścig zrealizowałem i z tego jestem zadowolony. Kolejne starty powinny być lepsze.
Kolejny tydzień będzie zależał głównie od pogody a także od ilości wolnego czasu. W środę wyjeżdżam na szkolenie z pracy i potrwa ono do piątku. Z planu wynika, że czas wolny będzie między 8 a 13 więc może coś się uda pojeździć, rower zapakuję do samochodu i przy okazji torbę ciuchów na każde warunki. Wyjazd połączę także z wypoczynkiem i przedłużę sobie go do soboty. Szkolenie pierwotnie miało być w okolicy Łodzi a ostatecznie będzie w okolicy Głuchołazów. Bliżej i lepsze tereny do wypoczynku i jazdy. Oby tylko dopisała pogoda. Podładuję akumulatory przed niedzielną czasówką w Bohuminie.
https://www.strava.com/activities/975471366
Kolejny tydzień będzie zależał głównie od pogody a także od ilości wolnego czasu. W środę wyjeżdżam na szkolenie z pracy i potrwa ono do piątku. Z planu wynika, że czas wolny będzie między 8 a 13 więc może coś się uda pojeździć, rower zapakuję do samochodu i przy okazji torbę ciuchów na każde warunki. Wyjazd połączę także z wypoczynkiem i przedłużę sobie go do soboty. Szkolenie pierwotnie miało być w okolicy Łodzi a ostatecznie będzie w okolicy Głuchołazów. Bliżej i lepsze tereny do wypoczynku i jazdy. Oby tylko dopisała pogoda. Podładuję akumulatory przed niedzielną czasówką w Bohuminie.
https://www.strava.com/activities/975471366
Klasyk Annogórski 2017
Sobota, 6 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 80.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 33.10 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 158( 81%) |
Kalorie: | 2320kcal | Podjazdy: | 1120m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy wyścig w tym roku. Na początek sporo uwag organizacyjnych ale pewne rzeczy chyba już się nigdy nie zmienią i zawsze będą równi i równiejsi. Nie wiedziałem jak się ubrać, siąpiało i było dosyć chłodno, wybór padł na krótki strój i rękawki. Dosyć dobrze się rozgrzałem i byłem na starcie dokładnie na otwarcie sektora. Byłem w miarę z przodu ale po wjechaniu okazało się, że spora część osób już sobie zajęła miejsce w drugim sektorze i wjazd do pierwszego był utrudniony. Byłem gdzieś w 5 rzędzie ale część osób wogóle nie zajęła miejsce w sektorze tylko obok i na ulicy, trochę mniejsi cwaniacy i spóźnialscy przeskakiwali przez barierki by wejść do sektora. Było tak ciasno, że nie mogłem się prawie ruszać. Już na dzień dobry czekaliśmy na decyzje Policji. Wyścig mógł się nie odbyć. Po zabezpieczeniu trasy wyruszyliśmy z prawie 30 minutowym opóźnieniem. Sporo osób nie stojących w sektorze wryło się do przodu i już były pierwsze zgrzyty. Dawno nie jechałem w takim peletonie i po ostatniej kraksie chyba mam jakiś uraz i jakoś świadomie przepuszczałem kolejne osoby do przodu. Przed Górą Świętej Anny byłem w ogonie peletonu. Na podjeździe byłem skutecznie blokowany i nie mogłem sie przesuwać do przodu. Wszyscy wokół już ledwo dychali a ja nie jechałem nawet w 4 strefie. Jarek i Marcin byli daleko z przodu. Na szczycie byłem w rozciągniętej pierwszej grupie. Na zjeździe uważałem było strasznie ślisko i bałem się gleby. Nie straciłem wiele i po zjeździe mogłem powoli przesuwać się do przodu. Wyprzedziłem kilkanaście osób i gdy zaczął się pierwszy stromy podjazd w Porębie to ktoś się wypiął i musiałem się zatrzymać. Gdy ruszyłem to do poprzednich zawodników miałem jakieś 100 metrów starty a do czuba już pewnie dużo więcej. Szybko wjechałem i złapałem kilka osób. Jakaś większa grupka była niedaleko ale mając za sobą kilka osób nie bardzo widziałem szansę złapania. Przed autostradą złapałem Krzyśka Kubika z Interkolu i próbował chwilę pojechać na kole. Nikt nie dawał zmian i cały czas jechałem 50 metrów za grupą 2 w której jechał Jarek. Wiedziałem, że jestem w stanie złapać ich na podjeździe, ruszyłem mocno od początku . Dogoniłem grupkę a 150 metrów z przodu była czołowa grupa. Z rozpędu wyprzedziłem wszystkich i nikt nie złapał koła, dystans do czołówki się zmniejszał i przed szczytem złapałem i nawet przesunąłem się kilka miejsc do przodu. Zaczął się zjazd, mógł to być dla mnie ostatni zjazd. Trochę się zagapiłem, było mokro i ślisko i zbyt szybko wjechałem w zakręt i uślizgło mi się przednie koło, szybko odbiłem w lewo i ratowałem się by się utrzymać, nie wiem jak mi się to udało ale byłem cały i mogłem jechać dalej, oczywiście pierwsza grupa odjechała a mnie minął samotny kolarz który ruszył za mną na podjeździe. Od tego momentu jechałem już zachowawczo, wszystkie zjazdy odpuszczałem. Zwolniłem strasznie i mijałem już pierwsze osoby które jechały na końcu wyścigu. Poczekałem na drugą grupę i dalej jechałem już z nimi. Różnie to bywało ale sporo osób nie chciało dawać zmiany, ja się starałem pracować i nawet to wychodziło. Pod wiatr szło ciężej i nawet dublowane osoby się podpinały. Na podjeździe pod Górę Świętej Anny dałem dosyć mocną zmianę i kilka najsłabszych osób odpadło. Nie bardzo miałem już o co walczyć, kolejna ucieczka nie miała sensu i ograniczyłem się do dawania regularnych zmian. Dwie kolejne rundy szybko przeleciały. Jedynie na zjazdach lekko odstawałem ale później bez problemu doskakiwałem. Byłem zły, że nie jadę w pierwszej grupie i do tego jeszcze samochód pojawił się na wąskiej drodze. Zamiast jechać to się zatrzymał, znowu trochę zostałem z tyłu a Jarek nawet się przewrócił. Czułem się mocny i wcześniej ustaliliśmy, że każdy jedzie ile może do mety. Szybko dogoniłem grupę i przed ostatnim podjazdem wyszedłem na zmianę. Dogoniła nas 3 osobowa czołówka z kategorii C. Jarek też dołączył i było nas 20 osób. Początek podjazdu jechałem z tyłu ale po chwili wyszedłem na czoło i narzuciłem mocne tempo i po jakimś czasie było nas 7, 5 aż w końcu zostało nas 2. Rozprowadziłem Mariusza Piaseckiego i zafiniszował. Ostatni podjazd pojechałem w tempie czołówki a ostatni kilometr nawet szybciej niż większość osób z czołówki. Nawet dłuższy podjazd w tym tempie bym wytrzymał. Szkoda, forma jest bardzo dobra, gdyby nie te pechowe sytuacje i słabe tempo na pierwszej rundzie to przyjechałbym dużo wyżej i nawet 10 OPEN była dzisiaj realna. Przegrałem z wieloma anonimowymi i słabszymi zawodnikami. W Radkowie będzie inaczej, mniejszy tłok, tempo i dłuższy dystans. Po przejechaniu tych 80 km czułem się bardzo dobrze, jak zobaczyłem średnie tętno z wyścigu to się uśmiałem, takie tętno to ja miałem na Klasyku Kłodzkim czy Liczyrzepie a w poprzednich latach na tym wyścigu przynajmniej o 10 wyższe. Ja się chyba jednak nie nadaję do ścigania.
https://www.strava.com/activities/973913530/segmen...
https://www.strava.com/activities/973913530/segmen...
Przepalenie nogi
Piątek, 5 maja 2017 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 9.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:22 | km/h: | 24.55 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 190190 ( 97%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 197kcal | Podjazdy: | 140m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bardzo krótka jazda, jej celem było sprawdzenie roweru a przy okazji sprawdziłem nogę na krótkim podjeździe. Wyjechałem o 20 i było na tyle ciepło, że jechałem na krótko. Początek bardzo spokojny i dopiero na podjeździe trochę mocniejsza jazda. Pierwszy i drugi podjazd szybko przeleciał i po zjeździe na którym lekko zmarzłem rozpędziłem się dobrze bo ten podjazd trzeba jechać z rozpędu. Początek płaski a później coraz stromiej, po drodze trochę wybiła mnie z rytmu kratka ściekowa. Wytrzymałem tempo do końca a nawet miałem jeszcze z czego przyśpieszyć. Po tym krótkim minutowym zrywie do domu dojechałem na luzie w zapadających ciemnościach. Jutro będzie ogień, jadę tam głównie na trening, jak dobrze pójdzie to jest szansa na dojechanie w pierwszej grupie. Dobrze, że starty są rozdzielone, bo prawie wszyscy maruderzy i " fizyczni emeryci" którzy zawsze pchali się do przodu by później odpaść i spowodować podzielenie peletonu startują później. Trasa też w tym roku trudniejsza i dla mnie lepiej, im więcej górek tym lepiej.
https://www.strava.com/activities/972354844
https://www.strava.com/activities/972354844
Trening 49
Środa, 3 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: | 93.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:21 | km/h: | 27.76 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 2297kcal | Podjazdy: | 1050m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny grupowy trening, tym razem pojechałem z kolegami z klubu zobaczyć podjazd którego nie znałem. W pośpiechu wyjechałem z domu, zapomniałem bidonów i trochę ciepło się ubrałem. Niby było mokro i niezbyt ciepło ale tylko w Bielsku. Byłem pewny, że kolega pojedzie i we dwóch po zmianach szybko dojedziemy do Skoczowa. Jeszcze chwilę czekałem i później miałem 25 minut na dojazd do Skoczowa. Jechałem z wiatrem i po pokonaniu pagórkowatego odcinka w Grodźcu mogłem zwolnić. Spokojnie dojechałem do Skoczowa i byłem idealnie na czas. Zjechaliśmy się na skrzyżowaniu i od początku zgodnie, spokojnie po zmianach jechaliśmy w kierunku Ustronia, Wisły. Lekkie zwolnienie po zjeździe z dwupasmówki i później szybkie ułożenie i współpraca. Okazało się, że zapomniałęm bidonów i Sebastian mi użyczył swój bidon. Po drodze postój na przejeździe kolejowym i dojazd do podnóża Kubalonki. Początek podjazdu podzielił grupę na 2 czteroosobowe grupki. Początkowo współpracowaliśmy a kiedy przyszła kolej na moją zmianę do do końca podjazdu jechałem już na czele. Jechałem równym tempem i po chwili byłem trochę przed resztą, zwolniłem lekko i po pierwszym łuku dojechał Darek i cały podjazd przejechaliśmy we dwóch. Nie jechałem na maksa i w każdej chwili mogłem przyśpieszyć lecz nie zrobiłem tego i Darek też nie próbował dać mi zmiany i tak się skończył podjazd. Tak dla odmiany zmierzyłem sobie czas od skrętu na Łabajów i 14:05 jest dobrym wynikiem, od mostu wyszło 11:08, minutę brakło do rekordu. Zjazd Zameczkiem w dół fatalny, sporo dziur i innych przeszkód i na dole czekanie na resztę grupy. Po drodze sporo kolarzy nas minęło, były mniejsze lub większe grupki ale nie większe niż 5 osób. Po skompletowaniu grupki pojechaliśmy w kierunku Czarnego, szukanie właściwej drogi na Cieńków i wspólny początek podjazdu. Trzymałem się z tyłu i kiedy zrobiło się stromiej jakoś odruchowo przesunąłem się na przód. Po drodze była jedna droga w którą mogłem skręcić ale pojechałem za główną, po 500 m od początku stromego podjazdu skończył się asfalt i pojawiły się płyty. Miałem w pewnym momencie problem z utrzymaniem równowagi ale się udało nie upaść. Krótki odcinek płyt i dobrej jakości asfalt pod restaurację. Na szczycie byłem po nieco ponad 6 minutach podjazdu, pojechałem kawałek dalej by zobaczyć czy jeszcze gdzieś nie ma podjazdu, droga już zaczęła lekko opadać i zawróciłem. Kiedy wszyscy dotarli na górę to krótki odpoczynek i zjazd w dół. Przed płytami zszedłem z roweru, nie byłem jedyny i 50 metrów przeszedłem z buta, dalej jechałem i nawet udało się zjechać bez rozgrzania obręczy. Od tego momentu jazda była zgrana, po zjechaniu z zapory w Czarnem i trochę nerwowym odcinku do ronda, później już jechaliśmy po zmianach. Nie były one całkiem równe ale tak się nie da, nie wszyscy są na równym poziomie i im szybsza i mocniejsza jazda tym bardziej widać różnicę między nami. Po drodze dwa zwolnienia przez Obchody Konstytucji 3 Maja. Na dwupasmówce dołączyły 3 osoby i próbowali nawet dawać zmiany. Niepotrzebne przyśpieszenie na wiadukcie i ja z ostatniego miejsca przeskoczyłem na 3. Była okazja, to się przepaliłem. W Skoczowie odbiłem w prawo i złapałem jednego z tych kolarzy. Jechał na kole do Pogórza, widziałem, że ledwo daje radę i gdy zaczął się podjazd to został. Pojechałem prawie na maksa, wiatr w twarz, trochę zbyt twarde przełożenie i zbyt krótki rozpęd sprawił, że pod koniec mnie trochę brakło ale przepalenie zrobione. Mocnej jazdy było dokładnie 2 minuty. Spokojnie dojechałem do Jaworza i tam ostatni test. Ponad kilometrowy podjazd z momentami po 16%. Rozpędziłem się dobrze i już na starcie musiałem hamować, samochód mnie wyprzedził na skręcie i zamiast 25 km/h jechałem 20 km/h. Wiedziałem, że tego braknie i na dosyć płaskim początku już trochę straciłem. Gdy zaczęło się stromo musiałem ominąć grupę pieszych i trochę podbiło mi koło na rynience. Przytkało mnie i dopiero na wypłaszczeniu złapałem rytm. Mogłem zrzucić ząbek niżej i może bym jeszcze urwał kilka sekund. Końcówka już w dobrym tempie i dobry czas 2:55, poprzedni najlepszy 2:59, myślę, że mogę spokojnie jeszcze poprawić to osiągnięcie. Na szczycie byłem trochę ujechany, o to mi chodziło w dzisiejszym dniu, by wrócić zmęczony do domu. Forma jest dobra i w sobotę ogień a później zobaczymy, jak się uda utrzymać to do Klasyka Radkowskiego to będzie bardzo dobrze.
https://www.strava.com/activities/968875755
https://www.strava.com/activities/968875755
Trening 48
Wtorek, 2 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 81.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:51 | km/h: | 28.42 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 172172 ( 88%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 1868kcal | Podjazdy: | 900m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dosyć dobry trening udało się zrobić. Pogoda odrobinę lepsza niż w ubiegłym tygodniu, nie padało, było trochę cieplej ale mocniej wiało. Obrałem taki kierunek by wracać z wiatrem. Początkowo jechałem spokojnie i tak do Wilkowic. Pierwsze szarpnięcie po skręcie na Huciska. Planowałem jechać od początku do podnóża podjazdu na Magurkę mocnym tempem. Po chwili już się musiałem zatrzymać przez autobus i mocniej pojechałem tylko ostatnie 500 metrów. Dalsza jazda też niezbyt równa, zjazd i później pofałdowaną drogą wśród pieszych, podjazdów, dziur, żwiru i innych przeszkód do Zarzecza. Tam dopiero zorientowałem się jak mocno wieje. Po przejechaniu odcinka do zapory skręciłem w prawo i drugą stroną do Międzybrodzia. Po drodze dwa segmenty kostki brukowej. Kolejny odcinek był pod silny wiatr, za Międzybrodziem na krótkim trudniejszym fragmencie zrobiłem krótki zryw i nawet nieźle wyszło. Do ronda w Kobiernicach było teoretycznie cały czas w dół, ale wiatr nie pozwalał na szybką jazdę. Jakoś dokulałem się do Kęt i tam znowu popis kierowcy. Skręciłem w lewo na Wilamowice a jadący w dosyć dużej odległości od strony Kęt po skręcie zaczął się rzucać o to, że nie miałem tam pierwszeństwa i powinienem się zatrzymać mając za sobą sporo samochodów by przepuścić jeden wypasiony samochód, bezpieczniej było szybko skręcić i nie tamować ruchu. Trochę mnie to zdenerwowało. Powoli zaczynałem jechać z wiatrem i od razu jakoś lepiej. Postanowiłem zrobić finisz przed rondem. Rozpędzałem się i brakło dystansu, nie rozpędziłem się na maksa i już musiałem hamować. Spokojnie dojechałem do Bestwiny i w lewo na Janowice. Cały podjazd wjechałem z blatu, wiatr trochę przeszkadzał i nagle zrobiło się kilka stopni chłodniej i naciągnęły ciemniejsze chmury. Przed wjazdem do Bielska znowu wymuszono na mnie pierwszeństwo. Miałem trzy opcje do wyboru, uderzyć w samochód, wjechać do nie wiadomo jak głębokiego rowu, lub hamować i wjechać w kupę szkła rozrzuconego na poboczu i jezdni. Odruchowo wjechałem w szło i po chwili już jechałem na obręczy. Obie opony miały pełno drobinek szkła powbijanych, jedna z nich zrobiła dziurę w tylnej oponie, malutka ale wystarczyła by przebić dętkę. Zdenerwowałem się strasznie i zabrałem się do wymiany dętki. Jakoś topornie szło, nie mogłem zrzucić opony, po chwili szarpania się udało się i na wszelki wypadek podłożyłem kawałek dętki pod tą małą dziurę i założyłem nową dętkę. Po wymianie znowu problemy z założeniem opony. Nie było łatwo i niebyt równo opona była ułożona w obręczy i nie sprawdziłem tego dokładnie i napompowałem. Prawie cały nabój poszedł i ruszyłem, czułem, że opona bije i znowu postój, spuściłem powietrze i poprawiłem to i napompowałem. Było lepiej i dało się normalnie jechać. Nie mogłem się rozkręcić, nogi jakieś twarde i w dodatku po kilku kilometrach zaczęło padać. Niefajnie, znowu w deszczu, kiedy to ostatni raz padało podczas jazdy, już nie pamiętam. Po jakimś czasie opona się dopasowała i już nie bije na boki. Po drodze do domu jeszcze dwa podjazdy udało się podjechać. Pierwszy luźnym tempem a na drugim mocne przyśpieszenie i bardzo dobra jazda. Może coś z tego będzie w sobotę, tam najgorsze będzie pierwsze okrążenie i ostatni podjazd na metę. Myślę, że jak się utrzymam w czołówce na pierwszej rundzie to dojadę z nią do końca. Forma nie jest wcale taka zła i może nawet na takim wyścigu uda się pojechać dobrze. Ostatni odcinek po podjeździe już typowo spokojny. Jutro jeszcze jakiś trening z jakimś podjazdem i odpoczynek do soboty.
https://www.strava.com/activities/967262335
https://www.strava.com/activities/967262335
Trening 46
Sobota, 29 kwietnia 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:57 | km/h: | 25.32 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 141( 72%) |
Kalorie: | 2990kcal | Podjazdy: | 2060m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wreszcie lepsza pogoda to można było pojechać w góry. Na dzisiaj wybrałem Beskid Mały. W planie miałem 4-6 podjazdów, ostatecznie skończyło się na 5. Nie wiedziałem jak się ubrać i ubrałem się trochę za ciepło przez co cierpiałem na podjazdach. Spokojnie dojechałem do pierwszego wzniesienia i niewiele mocniej wjechałem na Przegibek. Po zjeździe skręt w lewo na Porąbkę. Koło zapory więcej wody niż na górskich szosach. Drugim podjazdem był Beskidek Targanicki. Żeby na niego wjechać musiałem przejechać Wielką Puszczę. Odcinek tez można uznać za podjazd bo cały czas jest pod górę i momentami nawet 7 %. Ostatnie 500 metrów jest sztywne. Nie potrafiłem wjechać spokojnie i był to jeden z szybszych moich wjazdów na tą górę. Końcówka to normalna rzeka, wody do pół obręczy. Zjazd po fatalnym asfalcie, dobrze, że nic nie jechało z przeciwka. Przyszła kolej na Przełęcz Kocierską. Podjazd od strony Targanic należy do jednych z moich ulubionych. Nie napinałem się na czas, chciałem tylko wjechać równym tempem. Tempo nie było najwyższe a czas wyszedł dobry: 14:42. Spora rezerwa jest na tym odcinku. Dwie minuty gorzej niż rekord a najwyższej formy jeszcze nie ma. Jest potencjał na czas poniżej 12 minut. Zjazd znowu spokojny, momentami mokro i w dolinie już wiatr zaczął dawać o sobie znać. Miałem kilka opcji do wyboru, jazda na Łysinę, Żar lub prosto na Przegibek. Wybór padł na Żar, z możliwością wjazdu tylko do pierwszego wierzchołka. Przed Żarem zrzuciłem kurtkę którą dotąd tylko rozpinałem na podjazdach. Trochę ciągło i już nie było tak ciepło jak wcześniej. Czas zacząłem mierzyć przy skrzyżowaniu i początek dosyć szybki jak na mnie. Przed stacją kolejki zobaczyłem kilku kolarzy w takich samych strojach. To grupa juniorów z Konina będąca tutaj na Zgrupowaniu. Mijałem ich kolejno i dopiero dwójka jadąca z przodu jechała mniej więcej moim tempem, dojechałem ich na trochę trudniejszym odcinku. Dalej jechaliśmy razem rozmawiając, patrzyłem na nachylenie i sam się zdziwiłem, co chwila fragmenty z nachyleniem 10-15 % a byłem pewny, że tam mniej więcej jest równe nachylenie 7-8 %. Dosyć szybko byliśmy przed zjazdem i koledzy zawrócili a ja postanowiłem jechać na szczyt. Po zjeździe trochę mocniej pojechałem końcówkę i czas wyszedł dobry: 25:44. Jak na jazdę byle wjechać to kolejny powód do optymizmu. Ubrałem się na zjazd, szybka fota i w dół. Zjazd znowu sobie odpuściłem, za dużo wody i kamieni by szaleć. Nawet udało się zjechać bez zatrzymywania i na deser pozostał Przegibek. W Międzybrodziu Bialskim ciekawa sytuacja, z przeciwka jechał samochód, dwa samochody go wyprzedziły i po chwili w samochodzie załączył się kogut. Był to nieoznakowany pojazd Policji, wyprzedzili go na zakręcie ze zbyt dużą prędkością i nie wiem czy nie na ciągłej linii. Przed Przegibkiem już lekko czułem nogi ale nie na tyle by mieć problem z podjazdem. Odcinek dojazdowy odpuściłem i gdy zrobiło się stromo to podkręciłem tempo. Podjazd z tej strony jest sztywniejszy niż ze Straconki i znowu nie jechałem na maksa. Przed szczytem wyprzedziłem jakiegoś kolarza i na szczycie nawet się nie zatrzymywałem tylko od razu w dół do Straconki i bocznymi drogami do domu. Pod koniec treningu już dosyć zimno. Jutro trening z Twomark Sport a później dzień odpoczynku.
https://www.strava.com/activities/963103607/segments/23575385226
https://www.strava.com/activities/963103607/segments/23575385226