Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:168642.50 km (w terenie 3271.00 km; 1.94%)
Czas w ruchu:6299:29
Średnia prędkość:26.37 km/h
Maksymalna prędkość:750.00 km/h
Suma podjazdów:1926964 m
Maks. tętno maksymalne:205 (179 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:3577516 kcal
Liczba aktywności:2631
Średnio na aktywność:64.10 km i 2h 25m
Więcej statystyk

Trening 45

Czwartek, 27 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 80.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:37 km/h: 30.57
Pr. maks.: 53.00 Temperatura: 3.0°C HRmax: 164164 ( 84%) HRavg 142( 72%)
Kalorie: 1937kcal Podjazdy: 280m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Pogoda fatalna, deszcz już przestał mnie ruszać ale w połączeniu z niską temperaturą już nie jest przyjemny. Ubrałem się nawet dobrze, jedynie dłonie i stopy po jakimś czasie przemokły. Warunki nie sprzyjające jeździe na rowerze ale kto wie czy nie jeden maraton czy wyścig przyjdzie jechać w podobnych a ponadto trenować trzeba bo nikogo nie interesuje dlaczego ktoś inny nie trenuje tylko to jak się wypadnie na zawodach. Znam wielu mistrzów treningów dla których szczytem możliwości jest pojechanie kilku pierwszych kilometrów wyścigu na dobrym poziomie a później już coraz gorsza jazda. Mam jasny cel przed sobą i tego się trzymam. Wyjeżdżając z domu nie padało zbyt mocno i myślałem, że jakoś to będzie. Wiało z północy więc pojechałem na płaskie tereny. Początek spokojnie do Skoczowa i tam zaczęło mocniej padać, postanowiłem zrobić 20 minutową tempówkę w okolicy progu. Było pod wiatr i nie musiałem szybko jechać. Przed Zbytkowem zwolniłem i spokojnie do Pawłowic. Myślałem jechać prosto do Pszczyny ale przypomniałem sobie o zamkniętej drodze w Goczałkowicach i za Mizerowem skręciłem w prawo. Zrobiłem drugą tempówkę tym razem 8 minutową. Musiałem trochę deptać by jechać na założonym tętnie i szybko znalazłem się nad Jeziorem. Deszcz zamienił się w śnieg i niewiele widziałem przed sobą. Dalsza droga była już spokojna, miałem chwilowe momenty kryzysowe z wyziębnięcia ale jakoś dało się jechać. Na szczęście nie musiałem się zatrzymywać po drodze i szybko dojechałem do Jasienicy skąd bocznymi drogami do domu. Po jeździe czyszczenie roweru i wymiana klocków hamulcowych. W weekend trening w górach. Szkoda, że z wyjazdu do Żmigrodu nic nie wyszło. Każdy ma inne plany a później jak braknie kilka lub więcej punktów do podium w Drużynówce to będzie wina kapitana. Ja jestem już na to przygotowany.
https://www.strava.com/activities/961531438

Trening 44

Środa, 26 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 52.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:14 km/h: 23.28
Pr. maks.: 51.00 Temperatura: 4.0°C HRmax: 165165 ( 84%) HRavg 130( 66%)
Kalorie: 1367kcal Podjazdy: 1050m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Zastanawiałem się czy jechać. Od rana pogoda do bani, zimno, deszcz i oczywiście wiatr. Taka mieszanka nie sprzyja czerpaniu przyjemności z jazdy. Na moment przestało padać i ostatecznie pojechałem. Postanowiłem w końcu zrobić ten trening siłowy który już kilka razy odwlekałem. Udało się uniknąć utrudnień i dosyć szybko wjechałem pod Aleksandrowice a tam ... zaczęło padać. Skoro już wyjechałem to jechałem dalej. Deszcz padał coraz mocniej dodatkowo w Mikuszowicach musiałem się zatrzymać najpierw na przejeździe kolejowym a później na skrzyżowaniu. Trochę mi się odechciało. Przed Straconką spotkałem Michała Bestwinę i kawałek z nim przejechałem. Na termometrze niecałe 4 stopnie i coraz większa mgła. Zrobiłem co miałem zrobić i już nie padało. Za to cały zjazd w oleju, zjeżdżający traktor z przełęczy był wszystkiemu winien. Skoro przestało padać to spokojnie wjechałem jeszcze na szczyt. Myślałem jeszcze o zjeździe do Międzybrodzia i drugim zdobyciem Przegibka. Zaczęło padać, 2 stopnie i mgła nie zachęcały. Powoli zjechałem i spokojnie jechałem dalej. Po 2 godzinach padł licznik. Nie wiem czemu, chyba zbyt dużo wilgoci pociągnął. Bocznymi drogami wróciłem do domu. Przed domem mała niespodzianka, asfaltują łącznik będący dużym skrótem i nie trzeba jeździć przez zakorkowaną Wapienicę. Jutro lub w piątek trening wytrzymałościowy.
https://www.strava.com/activities/958899351

Trening 43

Wtorek, 25 kwietnia 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 107.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:15 km/h: 25.18
Pr. maks.: 70.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: 177177 ( 90%) HRavg 140( 71%)
Kalorie: 3169kcal Podjazdy: 2060m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Trochę nieplanowany trening. W góry miałem jechać dopiero w weekend, ze względu na dobrą pogodę i prawdopodobny start w czasówce w Żmigrodzie pojechałem. Nie było łatwo, wiatr był bardzo mocny i były momenty w których niemal stawałem w miejscu. Pojechałem w kierunku Szczyrku z myślą o zaliczeniu kilku podjazdów. Chciałem wjechać kilka górek na wysokiej kadencji. Na pierwszy ogień poszło Orle Gniazdo, dosyć trudny podjazd i przy miękkiej jeździe musiałem jechać dosyć mocno. Asfalt na podjeździe fatalny ale końcówka już wyremontowana. Czas wyszedł niezły. Po zjeździe ciągnący się odcinek pod Salmopol. Nieco łagodniejsze nachylenie pozwoliło na spokojniejsza jazdę. W połowie podjazdu już sporo śniegu przy drodze a na szczycie dobre 25 cm. Na szczyt wjechałem w czasie 15:42 czyli minutę wolniej niż dokładnie miesiąc temu. Zjazd był bardzo zimny i pod wiatr. Skręciłem na Wisłę Czarne i tam wiatr nie był tak odczuwalny. Skręciłem do Doliny Czarnej Wisełki, ten podjazd był bardzo spokojny, od połowy droga zanieczyszczona a na najostrzejszym fragmencie nawet zablokowana i był problem z przyczepnością, koło tylne buksowało. Po zjeździe do Istebnej jakieś chwilowe zniechęcenie i podjazd na Kubalonkę. Zacząłem dosyć mocno i po chwili mnie przytkało. Chciałem pojechać mocniejszym tempem, od połowy zaczęło się jechać lepiej i w sumie czas wyszedł dobry, rekord pobity ale myślałem, że będzie lepszy: 11:07 na prawie 4 kilometrowym podjeździe jest dobrym wynikiem. Zjazd do Wisły początkowo odpuściłem a na samym końcu przyśpieszyłem. Wreszcie jechałem z wiatrem, spokojnie dojechałem do Ustronia i na deser został podjazd na Równicę. Wybrałem wariant od Jaszowca. Początek spokojnie a w końcówce trochę mocniej i czas nieco ponad 20 minut. Na szczycie resztki śniegu i jakby mniejszy wiatr. Szybki zjazd na dół i do domu bocznymi drogami przez Lipowiec. Fajny trening, jeszcze trochę pracy mnie czeka by to wyglądało tak jak powinno. Największy problem tkwi w krótkich dynamicznych podjazdach, przed Górą Świętej Anny będę musiał jeszcze popracować nad tym. O Radków się nie boję, tam nie będzie takich odcinków i nawet przy obecnej formie powinno być dobrze. W tym tygodniu jeszcze ze 2-3 treningi chciałbym zrobić, w zależności od pogody.
https://www.strava.com/activities/957273301

Trening 42

Niedziela, 23 kwietnia 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: 100.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:43 km/h: 26.91
Pr. maks.: 50.00 Temperatura: 2.0°C HRmax: 156156 ( 80%) HRavg 130( 66%)
Kalorie: 2375kcal Podjazdy: 870m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiejsza pogoda to naprawdę porażka. Rano zapowiadało się na naprawdę ładny dzień i wyjechałem na wyczyszczonym po wczorajszym dniu Cube. Nie ujechałem 200 metrów i zaczęło padać. Wróciłem i zmieniłem rower, pod Twomark przyjechałem spóźniony. Jakoś nogi nie chciały kręcić i nawet będąc o planowanej 6:40 na Hulance już nikogo nie było. Jechałem swoim tempem i okazało się, że jakieś 2 minuty z przodu była grupa. Ich tempo było wyższe i nawet zawodnicy których w tamtym roku dublowałem na wyścigach się trzymali. Szkoda, że znowu pojechali bez nawet minuty czekania. Byłem trochę zły bo znowu musiałem sam się męczyć. Jakby chociaż raz jechali spokojnie to bym ich złapał, ale średnia prędkość jest ważniejsza. Jechałem w lekkim deszczu do Dankowic a później po suchych drogach. Różnica się powiększyła i już miałem ponad 5 minut straty. Na pagórkach w okolicy Oświęcimia popuściłem i popracowałem trochę nad kadencją. W Polance Wielkiej złapał mnie chwilowy ale mocny opad, nie wiem czy był to śnieg z deszczem czy grad ale w połączeniu z wiatrem w twarz trochę dał popalić. W Osieku już nie padało a kawałek dalej już były suche drogi. Skręciłem na Witkowice i poczułem, że jadę na obręczy, okazało się, że obręcz zrobiła dziurkę przy wentylu i dętka do kosza. Szybka wymiana, odzyskałem czucie w rękach i jazda dalej. Odechciało mi się już całkiem i dalsza jazda była już tylko by dojechać. Po paru kilometrach od wymiany zatrzymałem się i dokręciłem koło, słabo trzymał zacisk. Na wjeździe do Bielska kolejna dawka deszczu. Prawdziwa katastrofa była jednak później. Wyjechałem na szczyt przed zjazdem do Kamienicy i się zaczęło. Znowu jakiś śnieg walił, droga biała i kilka centymetrów śniegu wokół. Strasznie ślisko było i jakoś zjechałem. Dalej było trochę lepiej ale dalej śnieg sypał. Podobno od rana sypie a po drodze były miejsca nawet ze słońcem. Powoli zaczynam tracić nadzieję, że w tym roku będzie normalna pogoda do jazdy. Jak nie jest zimno to pada, jak nie pada to wieje, jak nie wieje to pada i tak w kółko. Ogólnie to ciekawa trasa, odwiedziłem drogi którym nie jechałem już x lat. W najbliższy weekend chyba odpuszczę sobie wszelkie wyścigi i zrobię w końcu kilka treningów w górach. Poprzedni tydzień był przez pogode odpoczynkowy to w tym muszę trochę dołożyć do pieca.
https://www.strava.com/activities/954048510

Dojazd, rozgrzewka i powrót

Sobota, 22 kwietnia 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 104.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:45 km/h: 27.73
Pr. maks.: 53.00 Temperatura: 8.0°C HRmax: 181181 ( 92%) HRavg 150( 76%)
Kalorie: 2900kcal Podjazdy: 450m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze

Prolog Road Maraton Orzesze 2017

Sobota, 22 kwietnia 2017 Kategoria 0-50, avg>30km\h, Samotnie, Szosa
Km: 18.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:28 km/h: 38.57
Pr. maks.: 48.00 Temperatura: 8.0°C HRmax: 193193 ( 98%) HRavg 177( 90%)
Kalorie: 428kcal Podjazdy: 90m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy start w tym sezonie. Chyba po raz pierwszy nie wyczekiwałem z wytęsknieniem na początek sezonu, jakoś nie ciągnie mnie do ścigania. Przed sezonem postawiłem sobie cel i się go będę trzymał. W tym roku nastawiam się na dłuższe dystanse i inne zawody będą tylko treningiem. 
Czasówka była trochę na wariackich papierach. Na skutek zbiegu kilku spraw nie mogłem być w Orzeszu wcześniej i niewiele brakowało a byśmy w ogóle z Jarkiem nie dojechali. Na szczęście się udało i po przyjeździe nie było zbyt dużo czasu. Szybkie zamontowanie numerów i przegryzienie czegoś. Później miła niespodzianka, dostałem kombinezon czasowy jako prezent od Sylwestra Szmyda za postawę i wyniki. Po przyśpieszonej około 30 minutowej rozgrzewce stanąłem na starcie. Planowałem trochę dłużej kręcić przed startem ale nie było na to czasu, mięśnie były jakoś rozgrzane i postanowiłem jednak jechać w nogawkach. Na start dojechałem na styk, Alexy wystartował a ja za nim. Początkowo bez problemów się wpiąłem i do ronda przejechałem w dobrym czasie. Noga kręciła dobrze, był tylko jeden problem, jechałem z wiatrem i na tym odcinku nie zyskałem nic, do nawrotu szło jako tako a sam nawrót zawaliłem, za szybko chciałem wejść i musiałem zjechać na pobocze i utrzymanie równowagi kosztowało mnie trochę czasu. Już wiedziałem że do startujących po mnie Wojtka Matlaka i Filipa Matoszko mam stratę. Po nawrocie jakoś się rozpędziłem i dopóki jechałem w lesie było dobrze, później nagłe uderzenie wiatru i wytracenie prędkości. Przed rondem już mnie wyprzedził Filip Matoszko i się oddalał. Jechałem prawie 45 km/h a on musiał mieć ponad 50km/h. Kawałek za rondem niestety musiałem wyhamować, nie mogłem wyprzedzić zawodnika bo akurat była studzienka i przekroczyłbym linię i wjechał pod koła pędzących kolarzy z przeciwka. Znowu starta kilku sekund. Zakręty jakoś przejechałem bez problemu, przed samym nawrotem miałem mały kryzys i bałem się o końcówkę pod wiatr. Na szczęście po nawrocie wróciłem na właściwe obroty i jakoś szło. Najgorszy był odcinek z bocznym wiatrem, na zakrętach wyprzedził mnie Adam Ostojski startujący chyba 2 minuty później. Ostatnie 5 kilometrów było pod wiatr, nie mogłem wskoczyć na właściwe obroty i przez około kilometr się szarpałem a później już było jednostajne przyśpieszenie i kolejne kilometry jechałem coraz szybciej. Za rondem już 40 km/h nie schodziło z licznika. Zbliżałem się do jakiegoś kolarza ale zbliżyć sie nie mogłem i ostatecznie na metę wjechałem zaraz za nim. Czas dobry:27:35. Patrząc na czasy rywali to w tym roku były gorsze niż rok wcześniej. Ja swój poprawiłem o 21 sekund. Rower na pewno pomógł a forma tez jest lepsza i mam nadzieję, że to zaprocentuje 20 maja. Po przejechaniu mety krótko pokręciłem po Woszycach i pojechałem na posiłek i dekorację a później do domu. W niedzielę jakiś trening grupowy, chyba, że pogoda będzie fatalna. 
https://www.strava.com/activities/953153181

Trening 41

Czwartek, 20 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 69.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:25 km/h: 28.55
Pr. maks.: 54.00 Temperatura: 2.0°C HRmax: 165165 ( 84%) HRavg 137( 70%)
Kalorie: 1671kcal Podjazdy: 360m Aktywność: Jazda na rowerze
Wreszcie udało się wyjechać. Pogoda nieco lepsza, śnieg jeszcze leży ale drogi już były suche. Po dwóch daniach bardzo lekkiej jazdy na trenażerze pojechałem na dłuższy trening tlenowy. Długo się wahałem jaki rower wybrać na sobotnią czasówkę, po przeanalizowaniu kilku wariantów wybór padł na "nowy" rower. Założyłem lemondkę w trochę innej pozycji i pojechałem przetestować. Udało się przejechać długie odcinki w pozycji czasowej i nie widzę potrzeby i konieczności zmian, przyjęta pozycja jest optymalna. Podczas jazdy był dosyć spory ruch, ze względu na silny wiatr północny pojechałem w rejon Czechowic, Pszczyny. Jechało się pomimo walki z wiatrem dobrze i co najważniejsze nie była to szarpana i mocna jazda. Po drodze lekko prószył śnieg ale nie na tyle by zmoczyć drogi. W Goczałkowicach niespodzianka, brak nawierzchni na odcinku do zapory i przełaj. Jakoś przejechałem ten fragment żółwim tempem. Z Zabrzega z wiatrem pojechałem trochę mocniej, niby lekko w górę a spokojnie trzymałem 35 km/h. Po dojeździe do Bielska zwolnienie i bardzo wolnym tempem do domu. Plan na sobotę to porządna rozgrzewka i ogień od startu do mety. Nie liczę na konkretny czas i wynik. Pogoda może być niesprzyjająca, mam nadzieję, że końcówka będzie pod wiatr. Będę jechał raczej jako rezerwowy zawodnik więc żadnego napięcia nie ma, swoje już udowodniłem.
https://www.strava.com/activities/950667766/overvi...

Trening 40

Niedziela, 16 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 57.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:12 km/h: 25.91
Pr. maks.: 64.00 Temperatura: 5.0°C HRmax: 164164 ( 84%) HRavg 131( 67%)
Kalorie: 1490kcal Podjazdy: 890m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Tego chyba treningiem nazwać nie można. Tętno trochę niższe niż być powinno i armagedon pogodowy na trasie co spowodowało skrócenie treningu. Wyjeżdżając o 9:30 z domu były suche drogi i dosyć pogodne niebo, nic nie zapowiadało opadów deszczu. Jedynym problemem był wiatr i niska temperatura. Pojechałem na Cube i dosyć spokojnym tempem dotarłem pod Orlen przy Żywieckiej. Chwilę czekałem i pojawił się Jarek a po chwili Alexey i Piotr Jasiński. Było dosyć chłodno, zimniej niż w Wapienicy a oni w krótkich spodniach i bez kurtek. Dosyć spokojnym tempem ruszyliśmy i jechaliśmy razem na szczyt. Po drodze na chwilę Jarek odstał ale lekkie zwolnienie i już wrócił. Wjechałem cały podjazd w 3 strefie, lub momentami w 4 i na szczycie zatrzymałem się by zapiąć kurtkę i straciłem trochę dystans. Na szczycie było 0 stopni i sypał drobny śnieg. Mimo to zjechaliśmy do Międzybrodzia, złapałem kolegów zaraz po wyjeździe z lasu, w przeciwną stronę jechał Przemek Szlagor. W Międzybrodziu cieplej, całe 2 stopnie i lekki deszcz. Zadecydowaliśmy, że nie jedziemy na Żar tylko na Zarzecze i tak zrobiliśmy. Po drodze na zmianę świeciło słońce i padał deszcz. Temperatura maksymalnie pokazała 7 stopni. W Wilkowicach jeszcze jeden podjazd i zaczęło padać na dobre. Szybkim tempem dojechaliśmy do Bielska. Alexey narzucił takie tempo, że pod koniec puściłem koło. Padało coraz mocniej i temperatura spadała, nie czułem już palców u rąk i nóg a kolana i niedawne szlify już zaczynały o sobie dawać znać. Rozdzieliliśmy się, koledzy z Ukrainy do domu, jarek pojechał główną drogą a ja skierowałem się w kierunku Kamienicy. Nogi totalnie nie chciały kręcić, nie było nic widać, deszcz, grad, śnieg i 2 stopnie na termometrze. Jakoś dowlekłem się do Wapienicy i ostatnie 2 km już w słońcu i wyższej temperaturze. Rower totalnie uwalony błotem, przy najbliższej okazji wymieniam opony, przyczepność tych opon na mokrym jest dużo gorsza niż Michelinów. Dobrze, że udało się chociaż tyle pojeździć. Kolejny trening grupowy zaliczony. Może za tydzień w niedzielę się uda pojechać na Żar. W domu dobre pół godziny dochodziłem do siebie, dobrze, że miałem kurtkę bo chociaż miałem coś suchego na sobie. Kurtka przetrwała nawet tak obfite opady deszczu. Jutro odpoczynek bez względu na pogodę. W tym tygodniu treningi będą już krótsze, zacznę ww wtorek treningiem siły, później być może trening z Twomark i jeden trening wytrzymałościowy a w sobotę pierwszy oficjalny start w tym sezonie. Rower szybko wyczyściłem, gdybym wiedział, że takie załamanie pogody będzie to albo bym nie wychodził z domu albo pojechałbym na gorszym sprzęcie. Ta pogoda już powoli doprowadza człowieka do szału a w następnym tygodniu ma być jeszcze gorzej o ile to jest możliwe.
https://www.strava.com/activities/944445869
Mapka z całego tygodnia:

Trening 39

Sobota, 15 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 92.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:37 km/h: 25.44
Pr. maks.: 58.00 Temperatura: 10.0°C HRmax: 176176 ( 90%) HRavg 141( 72%)
Kalorie: 2737kcal Podjazdy: 1730m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
W końcu jakiś konkretny trening. Zaplanowałem 3 20 minutowe interwały w strefie 4 z 10 minutowym odpoczynkiem. Ostatni raz takie długie interwały robiłem 2 lata temu. Wyjechałem z domu o 7:30 i znowu było szaro, ponuro, niezbyt ciepło i ... wiało. Nie przejmowałem się tym i spokojnie jechałem do Ustronia. Miałem do wyboru Równicę lub Salmopol z Malinki. Zdecydowałem się na Równicę i do Ustronia dojechałem trochę nietypowo, przez Górki i Lipowiec. Nie chciałem zjeżdżać po kostce brukowej więc pojechałem do Jaszowca. Podjazd jest nieco dłuższy z łatwiejszym początkiem. Już przed pierwszym podjazdem porozpinałem się i rozpocząłem zbyt spokojnie. Powinienem szarpnąć by tętno od razu skoczyło a tak to powoli rosło i dopiero po 2 minutach jechałem w 4 strefie. Pilnowałem tętna i kadencji, nie chciałem jechać zbyt twardo i nie patrzyłem na czas. Za pierwszym razem musiałem dojechać kawałek za linię poboru opłat i od razu zacząłem zjeżdżać. Po drodze jedzenie, picie i idealnie 10 minut trwał zjazd i 2 raz na górę. Tym razem znów po 2 minutach tętno wkroczyło do 4 strefy ale musiałem się zatrzymać z powodu natłoku pieszych na jezdni. Jechałem znowu równym tempem i także musiałem przejechać za budkę poboru opłat. Żeby było ciekawie cały podjazd jechałem w lekkim deszczu. Po 10 minutowym zjeździe ostatni raz na górę. Ty razem szarpnąłem mocniej i tętno już po minucie było w 4 strefie i to był najszybszy wjazd bo kończyłem już prawie przy schronisku. Z każdym razem noga się rozkręcała. Tym razem zjeżdżałem trochę dłużej, u podnóża spotkałem dwóch kolarzy, jednym był Krzysztof Grudzień  a drugim Jacek Brzózka. Dalej jechałem spokojnym tempem z bocznym wiatrem. W Skoczowie skręciłem w prawo i  z wiatrem ale wolno, był długi korek, okazało się, że wszystkiemu winny był traktor który później został zatrzymany w Pogórzu przez policję. Kierowca traktora był kompletnie pijany. Dla bezpieczeństwa zjechałem na ścieżkę rowerową a później na brukowany podjazd. Dalsza droga bez przygód, w Jaworzu dołożyłem sobie jeszcze jeden ponad kilometrowy podjazd i już rozjazdowo do domu. Jutro wyjazd na Górę Żar, jeszcze nie wiem czy sam czy w grupie. Jak nie będzie zbyt mokro to wyciągam Cube, w innym przypadku jadę na treningówce. Dzisiaj dobrze mi się jechało, gdyby tak było w czwartek to czas byłby lepszy.
Z ciekawości sprawdziłem sobie czasy:
Jaszowiec-Równica: 5,75 km 378(6,6%):
I:   0:19:33 (17,65) 170(87%)
II:  0:19:29 (17,71) 169(86%)
III: 0:19:09 (18,02) 170(87%)  - REKORD
https://www.strava.com/activities/94282594

Trening 38

Czwartek, 13 kwietnia 2017 Kategoria 100-200, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 106.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:30 km/h: 30.29
Pr. maks.: 54.00 Temperatura: 9.0°C HRmax: 186186 ( 95%) HRavg 141( 72%)
Kalorie: 2473kcal Podjazdy: 480m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Zastanawiałem się czy jechać. Od rana źle się czułem a w dodatku pogoda znowu w kratkę. W końcu zdecydowałem się na wyjazd, pomimo opadów deszczu postanowiłem chociaż przejechać trasę czasówki w Orzeszu. Szybko i byle jak zamontowałem lemondkę i zapomniałem dopompować koła, sprawdzając wcześniej miałem ponad 7 bar a na czasówce powinno się mieć więcej. Ustawienie lemondki było trochę złe bo powinienem mieć ją trochę bardziej z tyłu by mieć optymalną pozycję. Jednak Cube jest większy i tam takie ustawienie pasuje idealnie. Złożyło się tak, że do Pszczyny jechałem z bocznym. Za Zabrzegiem już suche drogi ale mocniejszy wiatr. Biłem się z myślami czy jechać na czas czy tylko się przejechać. Dosyć mocno pojechałem odcinek Pszczyna-Suszec. Dojeżdżając do Woszyc zdecydowałem, że jadę chociaż nie czułem się najlepiej i nogi były ciężkie po wczorajszym treningu. Rozpocząłem dosyć mocno i początek był z wiatrem i szybko byłem na rondzie. Do nawrotu dojechałem bez problemów i pomimo bocznego wiatru nie było tak źle, na nawrocie straciłem kilka sekund bo musiałem przepuścić samochody i odcinek do ronda znowu szybki. Za rondem zaczęły się lekkie schody. Najpierw jeden samochód wyjechał z posesji prosto pod moje koła, odbiłem na szczęście w prawo, wina była tylko i wyłącznie po jego stronie. Jeszcze przed najgorszym odcinkiem w Zgoniu samochód z przeciwka wyprzedzał i musiałem zwolnić by zdążył zjechać na właściwy pas. Później wyprzedziłem jakiegoś niedzielnego rowerzystę.  Zakręty dosyć szybko przejechałem a na skrzyżowaniu niestety musiałem się zatrzymać. Za skrzyżowaniem wiatr już zaczynał przeszkadzać ale jakoś jechałem do nawrotu gdzie musiałem przepuścić sznurek samochodów. Straciłem na tym sporo czasu, po nawrocie rozpędziłem się prawie do 50 km/h i dogoniłem samochód który jechał wolniej i znowu hamowanie i od nowa rozpędzanie. Dalsza droga to już wyłącznie walka z bardzo silnym wiatrem i słabymi nogami. Za zakrętami po wjeździe do lasu zobaczyłem przed sobą tego niedzielnego rowerzystę, jechał całym pasem bym go nie wyprzedził i coś krzyczał. Gdyby nie samochód jadący z przeciwka to pewnie udałoby się bez zwolnienia. Przy drugiej próbie wyprzedzenia go udało się, jednak byłem już przy krawędzi jezdni lewego pasa. Wybiło mnie to z rytmu i jechałem już strasznie ciężko do końca. Ogólnie to czas nie wyszedł zły, odliczyć te wszystkie starty czasowe których na czasówce by nie było i już jest zysk około minutowy. Lepszy rower, świeże nogi i dobra rozgrzewka i czas może być sporo lepszy. Z dzisiejszego 29:49 jestem zadowolony biorąc pod uwagę wszystkie czynniki jakie na niego wpłynęły a jeszcze jakaś rezerwa była. Po przejeździe już w tlenie do domu. Lemondka pomogła bo jechałem trochę szybciej i byłem przed zmrokiem w domu. Jutro odpoczynek a w sobotę 3x20 minut w strefie 4, na podjeździe(Równica lub Salmopol). 
https://www.strava.com/activities/940650835/overvi...

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 10148 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 12644 km
Evo 2 8629 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum