Długi spokojny trening w dwóch grupach. Najpierw z jedną grupą do Pszczyny a później z drugą grupą z Jastrzębia-Zdroju do Skoczowa. Piękna, słoneczna pogoda, nic tylko jeździć, jedynym przeciwnikiem był dzisiaj wiatr który przez większość trasy wiał w twarz. Z pierwszą grupą niezbyt dobrze się jechało z drugą znacznie lepiej, jazda była głównie spokojna, chociaż niektórzy szaleli, w moim przypadku na szaleństwa przyjdzie jeszcze czas, forma jest nawet niezła, szkoda mi tylko tego straconego okresu przygotowawczego, bo wtedy było by napewno znacznie lepiej, cieszy mnie to, że zbytnio nie odstaję od reszty. Powrót już był na zmęczeniu, chociaż z wiatrem jakoś przeleciało, kryzys złapał mnie dopiero po 100km. Jutro kolejny trening po płaskim. Góry dopiero w kwietniu, jeszcze trochę za wcześnie aby po nich jeździć.
Miał być trening siły na trenażerze, rano gdy wyjeżdżałem do pracy to zobaczyłem kapcia w tylnym kole i stwierdziłem, że zamiast treningu zrobię generalny przegląd roweru. Prawie trzy godziny roboty i rower był zrobiony. Zrobiłem krótką rundkę dla przetestowania, na razie wszystko dobrze, chociaż w najbliższym czasie będę musiał wymienić łańcuch, klocki hamulcowe i zrobić serwis kół .
Samotny dystans, dobry trening wytrzymałościowy. Kolejne problemy z przerzutką i znowu jazda na blacie całą drogę, Będę musiał wymienić manetkę i wtedy znowu będzie wszystko działało jak trzeba. Ogólnie trening przeprowadzony zgodnie z planem, trasa trochę wymagająca, ale ustalana była tak aby powrót był z wiatrem w plecy. Noga dosyć dobrze podawała, trzymałem równe tempo przez większość trasy, ale jazda na blacie wykańcza strasznie, w sumie w tym roku na tej samej trasie przejechanej 10 minut dłużej niż rok temu włożyłem więcej sił i mocy więc z formą nie jest zbyt dobrze, w przyszły weekend ma być czasówka na Rozpoczęcie Sezonu więc nie ma szans na dobry wynik szczególnie po planowanym na ten tydzień ciężkim treningu siłowym. Na uczelni narazie spokojnie, każdy czwartek i co drugi poniedziałek wolny więc będzie czas na trening i z tego jestem zadowolony, chociaż studia wciąż sa dla mnie najważniejsze. Co będzie to pożyjemy i zobaczymy.
Mała ustawka, we trzech przejechaliśmy się do Brennej, w sumie to we dwóch pracowaliśmy a trzeci kolega z powodu problemów żołądkowych nie dawał zmian. Dobry trening, tego mi brakowało. W grupce jakoś szybciej kilometry uciekają bo nawet nie wiem kiedy znaleźliżmy się w Brennej. Postanowiliśmy wracać drugą stroną rzeki a tam jezioro na drodze, jakoś przeszliśmy bokiem i mogliśmy jechać dalej. W Górkach po podjeździe krótki postój i jazda po zmianach do Świętoszówki i tam się rozstaliśmy, towarysze prosto na Bielsko a ja przez Biery i Jaworze do domu. Po drodze manetka od przedniej przerzutki przestała działać i musiałem jechać większość trasy na blacie.