Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:168642.50 km (w terenie 3271.00 km; 1.94%)
Czas w ruchu:6299:29
Średnia prędkość:26.37 km/h
Maksymalna prędkość:750.00 km/h
Suma podjazdów:1926964 m
Maks. tętno maksymalne:205 (179 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:3577516 kcal
Liczba aktywności:2631
Średnio na aktywność:64.10 km i 2h 25m
Więcej statystyk

Trening

Sobota, 10 września 2011 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, avg>30km\h
Km: 55.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:49 km/h: 30.28
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 20.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 926kcal Podjazdy: 280m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Ustroń-Skoczów-Grodziec-Jasienica-Jaworze-Bielsko
Trening po przerwie, jechało się całkiem fajnie tylko pod koniec brakowało sił.

Road Trophy 3

Niedziela, 4 września 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: 100.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:53 km/h: 25.75
Pr. maks.: 72.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1886kcal Podjazdy: 1700m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatni już etap, najkrótszy bo 78km. Wyjechałem o 8:00 z OSP. Na Zagroniu byłem około 8:10. Dopompowałem powietrza do 8 bar i sprawdziłem czy wszystko w porządku z rowerem. Napełniłem bidony i stanąłem na starcie na pierwszej lini. Po odprawie nastąpił start.

O 9:00 ruszyliśmy z Zagronia w kierunku Koniakowa, jak zwykle traciłem na samym początku, po 2km bardzo spokojnej jazdy nastąpił zryw, próbowałem skoczyć o przodu ale było ciężko, jak się okazało, hamulec tarł o obręcz i to mnie hamowało. Musiałem stanąć i poprawić, zrobiłem i pojechałem, byłem ostatni ale już na pierwszym podjeździe przed Koniakowem złapałem ostatnich zawodników i przesuwałem się do przodu, podjazd na Koniakowską poszedł mi dobrze, wyprzedziłem sporo osób, na zjeździe do Kamesznicy uważałem i zjechałem bezpiecznie, na kolejnym podjeździe nadrobiłem znowu kilka miejsc i samotnie zacząłem zjeżdżać do Milówki. Po zjeździe złapała mnie dwójka kolarzy i razem przejechaliśmy kilka kilometrów do Nieledwi. Podjazd na Kotelnicę wykończył mnie strasznie i dalej jechało się źle, nikogo nie wyprzedziłem na podjeździe, zjechałem bardzo spokojnie i jechałem wolno, nie potrzebnie bo mogłem dociągnąć do grupki przede mną a nie czekać. Przed Jaworzynką postanowiłem że jednak stanę na bufecie. W połowie drogi przez las zobaczyłem przed sobą grupę, było pod górkę to złapałem ich na 100m, na zjeździe znowu straciłem i dojechałem do nich dopiero na podjeździe do Jaworzynki.

Na bufet wpadłem około minutę minutę przed grupą,napełniłem bidon, wziąłem banany, zjadłem arbuza i ruszyłem z grupą w kierunku Hyrczawy. Przed granica zostałem ponieważ samochody zablokowały drogę i musiałem hamować do 0. Potem na żwirku jechałem wolno i zablokowali mnie ludzie idący do kościoła. Wjechałem do lasu i złapał mnie kryzys i myślałem że grupy już nie dogonię, udało się ich złapać na samym dole w Mostach. Kawałek przejechaliśmy razem a potem musiałem się zatrzymać, myślałem że mam kapcia a to okazało się że opona jest już zużyta i trochę bije i grupa odjechała, złapałem ich dopiero na granicy a na podjeździe pod Ochodzitą odjechałem i wpadłem na metę około 5 minut przed grupą.

Posiedziałem chwilę na bufecie, potem poszliśmy na colę do restauracji. Chwilę posiedzieliśmy i zjechałem do OSP wziąść prysznic, coś zjeść i spakować rzeczy. Po 14:00 ruszyłem do Zagronia na dekorację. Okazało sie ze brakło jedzenia, dobrze że byłem pojedzony. Po dekoracji wzięliśmy się za sprzątanie a o 17 nastąpiło spotkanie z Bikeholikami. O 19:30 ruszyliśmy z Michałem w kierunku Bielska. W domu byłem o 20:45. Impreza super, godna polecania.

Road Trophy 2

Sobota, 3 września 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Wyścig
Km: 162.00 Km teren: 0.00 Czas: 06:35 km/h: 24.61
Pr. maks.: 74.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 3032kcal Podjazdy: 2500m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Rano wstałem po 6:00. Zjadłem śniadanie, przygotowałem sprzęt i ruszyłem w kierunku Biura Zawodów na Zagroniu. Było bardzo zimno więc wziąłem Windstoper. Pojechałem trochę naokoło bo pod Stecówkę a potem Leszczyną na Zaolzie. Dojechałem na start, sprawdziłem czy ze sprzętem wszystko w porządku. Szybkie przygotowania do startu, pilnowanie sklepu, itp. O 8:45 była Odprawa Techniczna, dzisiejszy etap jest najdłuższy ze wszystkich i chyba najbardziej wymagający. Stanąłem dla odmiany na samym końcu w towarzystwie tomka i Łukasza.

O 9:00 nastąpił start, rund honorowa prowadziła znowu przez Połom. Od początku ruszyłem mocno, na tyle ile dałem rady i przesunąłem się około 40 pozycji w przód, dalej było ciasno i nie dałem rady przesunąć się bliżej przodu, przed Połomem na podjeździe przesunąłem się trochę do przodu i starałem się nie stracić na zjeździe, za bardzo mi to nie wyszło i do Zaolzia straciłem kilka pozycji. Na kolejnym podjeździe pod Koniaków przesunąłem się trochę w przód i nadrabiałem pozycje aż do Ochodzitej, tam miałem ponad minutę straty do czołówki. Załapałem się do pięcioosobowej grupki i zaczęliśmy zjeżdżać, odpadłem na bruku i zacząłem gonić grupę, nie udało mi się i przed Milówką dołączyłem do kolejnej grupy z Andrzejem na czele, byłem w środku grupy i nagle zauważyłem kapeć w przednim kole. Znowu miałem pecha i uświadomiłem sobie że o dobrym wyniku mogę zapomnieć.

Zmieniłem dętkę, założyłem oponę i zacząłem pompować. Moja pompka zacinała się i trochę się zmęczyłem ale napompowałem 3,5bara i postanowiłem szukać jakieś stacji z kompresorem. W międzyczasie wyprzedzili mnie prawie wszyscy uczestnicy. Kiedy poradziłem sobie z awarią ruszyłem bardzo ostrożnie do Milówki i dalej. Za rondem zauważyłem coś dziwnego w rowerze. Przednie koło latało jak oszalałe. Stanąłem i wziąłem się za robotę, musiałem dokręcić piastę, straciłem dobre 45minut, kiedy już ruszyłem to zjechałem na stację i dobiłem do 6,5bara i jechałem dalej, już samotnie do samego końca. Do Węgierskiej Górki jechałem cały czas wśród samochodów i zaliczałem wszystkie czerwone światła i skrzyżowania. Jechałem cały czas spokojnie bez szarpania. Nikogo nie widziałem przed sobą, byłem ostatni. Kolejny podjazd z Juszczyny do Trzebini pokonałem spokojnie, dawno tam nie jechałem i nie pamiętałem jak on wygląda, był krótki. Zjazd za to był dziurawy. W połowie zjazdu omijając dziurę na ulicy pojawił się samochód dostawczy, musiałem gwałtownie odbić w lewo, gdybym tego nie zrobił na pewno bym już tego nie pisał. Przewróciłem się, na szczęście ze mną i z rowerem wszystko w porządku, mama lekko obtarte kolano i brudne spodenki. Chwilę stanąłem i czekałem a kiedy ruszyłem to jechałem spokojnie bo kolano trochę bolało. W pewnym momencie myślałem że się zgubiłem, droga prowadziła wśród pól i domów a kończyła się w Świnnej. Wjechałem na główna drogę i jechałem w kierunku Korbielowa. Kolejny podjazd był z Pewli Małej w kierunku Rychwałdku. Jechałem swoim tempem i kiedy wyjechałem na górę rozkoszowałem się widokami. Zjechałem do Łękawicy i dojechałem na bufet. Tam zjadłem, zabrałem banany do kieszonki, napełniłem bidon. Power-rada już nie było, zadzwoniłem do Michała że jadę i jestem ostatni.

Ruszyłem z bufetu, w rowach i poboczach pełno było butelek z Power-rada. W Kocierzu stała Straż i dwóch kolarzy którzy chyba zrezygnowali. Jazda doliną Kocierzanki była przyjemna, zawsze fajnie się tam jedzie, główne danie czekało na mnie w Kocierzu. Podjazd ul.Widokową. Na początku podjazdu minąłem Olę, i nie byłem już ostatni. Jedyną przeszkodą na tym podjeździe były przejeżdżające samochody których naliczyłem 12. Podjazd poszedł mi w miarę szybko, co to dało, starty były ogromne. Na zjeździe wyprzedziłem kilku kolarzy bez numerów i wjechałem na Targanice, przy Widokowej ten podjazd to pikuś. Na zjeździe przez Wielką Puszczę wyprzedziłem kolarza Z HTC który też startował, jechał na kapciu. Kolejny odcinek jest bardzo nudny. Do Łodygowic dojechałem sprawnie a potem złapał mnie kryzys i było ciężko. Do Szczyrku jakoś dojechałem a podjazd na Orle Gniazdo poszedł mi bardzo słabo, wyprzedziłem dwie osoby,w tym Łukasza. Na bufecie jeszcze widziałem kilak osób. Na bufecie spędziłem trochę czasu. Zdziwił mnie widok Oli, okazało się ze miała defekt i zrezygnowała, szkoda.

Kiedy się najadłem i zatankowałem ruszyłem na ostatnie 40km. Dojazd do Salmopola zajął mi dużo czasu, po drodze minąłem Michała z Bikeholików i jeszcze kogoś. Podjazd poszedł mi bardzo słabo ale pod koniec trochę odżyłem, wyprzedziłem jedną osobę na szczycie. Zjechałem bardzo ostrożnie i zatrzymałem się przed Zameczkiem.
Podjazd poszedł mi w miarę dobrze, znowu dogoniłem kolarza. Praktycznie razem dojechaliśmy pod Koniaków gdzie na podjeździe odjechałem. Podjazd zajął mi trochę więcej czasu niż rano, na koniec wyprzedziłem jeszcze jednego kolarza i z czasem 7:06:18

Etap kompletnie nie udany, zająłem ostatnie miejsce w kategorii i padłem na ostatnie miejsce w kategorii generalce, z minimalnymi szansami na awans. Szkoda, znowu będę uważany za cieniasa.

Kraków

Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 Kategoria 200-300, Samotnie, Szosa
Km: 220.00 Km teren: 0.00 Czas: 08:06 km/h: 27.16
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 21.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 3656kcal Podjazdy: 940m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Bielsko-Pisarzowice-Wilamowice-Bielany-Grójec-Oświęcim-Libiąż-Chrzanów-Trzebinia-Wola Filipowska-Krzeszowice-Zabierzów-Modlniczka-Kraków-Kryspinów-Liszki-Kaszów-Czernichów-Przeginia Narodowa-Przeginia Duchowna-Brodła-Alwernia-Kwaczała-Babice-Żarki-Libiąż-Oświęcim-Brzeszcze-Jawiszowice-Wilamowice-Pisarzowice-Bielsko
Wyjechałem dosyć późno, o 7:20. Rano było chłodno i zdecydowałem się zabrać rękawki i to był bardzo dobry pomysł. Korki w mieście trochę mnie przytrzymały i z Bielska wyjechałem dopiero o 8:00. Przed Oświęcimiem była straszna mgła i bałem się ze będę musiał zawracać. Pierwszy krótki postój na sikanie zrobiłem przed Libiążem po 50km. W Chrzanowie nie mogłem znaleźć oznaczenia na Trzebinię i się zgubiłem i pojechałem na Balin. Kiedy się zorientowałem to wyciągnąłem mapę którą zabrałem i jakoś trafiłem na właściwą drogę. Za Krzeszowicami trafiłem na remontowany most i straciłem kolejne 15 minut na stanie w korkach do świateł, kiedy przebrnąłem dalej to bez przygód dojechałem do Krakowa. Przy wjeździe też jakieś remonty, budowy wiaduktów itp. W okolicach centrum, rynku, Wawelu pełno ludzi więc długo nie stałem i uszyłem w drogę powrotną standardową drogą na Kryspinów. Przy wyjeździe z miasta zrobiłem postój na jedzenie i tankowanie bidonów. Kiedy ruszyłem dalej to zaczęło mocniej wiać, wiało centralnie w twarz lub lekko z boku i dalsza jazda była pod wiatr. Za Liszkami trafiłem na objazd przez wioski, ciekawe dlaczego zamknięto główną drogę, przecież była równa jak stół. Po wjeździe na główną drogę minęła mnie grupka kolarzy, siadłem im na koło i na liczniku było cały czas 45-50km/h, odpuściłem, po co się zajeżdżać. W Babicach zatankowałem bidony, zjadłem dwie kanapki i ruszyłem dalej. Przed Oświęcimiem zaczęły mnie boleć nogi i źle się jechało, do tego doszły jeszcze korki w mieście i do domu dotarłem dopiero o 16:40. Wyjazd udany. Jutro wolne, w środę krótki rozjazd a w piątek pierwszy etap Road Trophy, może uda się powalczyć o jakiś dobry wynik, choć czarno to widzę.
Przed Chrzanowem © Piotr92

Zmiana planów

Niedziela, 28 sierpnia 2011 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 74.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:30 km/h: 29.60
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1223kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Ustroń-Wisła-Ustroń-Skoczów-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
Planowałem wyjazd na Rajd Wokół Tatr, ewentualnie wyjazd na Łysą Horę, obudziłem się o 4:30, leje to poszedłem spać dalej, wstałem o 8:30, o 13:00 musiałem być w domu i musiałem zrobić coś krótkiego więc o 10:00 ruszyłem w kierunku Wisły, nie jechałem przez Bukową, bo nie chciałem szaleć z podjazdami po wczorajszych problemach żołądkowych. Jechało się całkiem fajnie, pod koniec brakło sił i nie utrzymałem średniej 30km/h.

Zły dzień

Sobota, 27 sierpnia 2011 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 50.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:09 km/h: 23.26
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 32.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 781kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Bielsko-Bystra-Buczkowice-Szczyrk-Orle Gniazdo-Szczyrk-Buczkowice-Bystra-Bielsko
W planie miałem zaliczyć kilka wzniesień,musiałem zrezygnować w Szczyrku bo nie dałem rady jechać, dopadły mnie problemy żołądkowe i nie mogłem wejść na normalne obroty, podjazd na Orle poszedł bardzo ciężko, z Szczyrku do domu wlekłem się niemiłosiernie i chyba dobrze zrobiłem że nie pojechałem dalej, czuję się jakiś słaby i zmęczony a w ostatnich dniach nie szalałem bardzo i robiłem krótkie trasy. Jutro jak dobrze pójdzie to jadę na Łysą Horę.
Orle Gniazdo ze Szczyrku ul.Wczasową:0:07:31(do hotelu), 0:08:57(do sanktuarium)

I znowu awaria

Piątek, 26 sierpnia 2011 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 33.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:17 km/h: 25.71
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 32.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 553kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Bielsko-Jasienica-Łazy-Wieszczęta-Roztropice-Rudzica-Jasienica-Jaworze-Bielsko
Planowałem jechać rano i zaliczyć Salmopol i Kubalonkę, nie wyszło, brak czasu i upał. Wyjechałem po 17:00 i chciałem pokręcić się po okolicznych wioskach, w Roztropicach rozleciał się pancerz od tylnej przerzutki i wróciłem do domu. Ciężko było jechać na 39x13 ale udało się dojechać do domu. Jak się okazało w domu, uszkodzona jest także linka, jak na złość nie mam linki w domu a sklepy pozamykane, jutro rano muszę podjechać i kupić, a miałem jechać wcześnie rano i zrobić 300km, trudno, pech mnie w tym roku nie opuszcza, ma nadzieję ze szczęśliwie i bez awarii uda się ukończyć RT w przyszłym tygodniu.

Spokojnie po płaskim

Czwartek, 25 sierpnia 2011 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 65.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:18 km/h: 28.26
Pr. maks.: 68.00 Temperatura: 28.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1077kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Ochaby-Zbytków-Pawłowice-Strumień-Chybie-Iłownica-Rudzica-Jasienica-Bielsko
Miałem jechać na Kocierz, pojechałem gdzie indziej, jechało się fajnie, wypiłem ponad 1l wody.

Ustroń Polana

Wtorek, 23 sierpnia 2011 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 60.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:03 km/h: 29.27
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 29.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 946kcal Podjazdy: 310m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Ustroń-Skoczów-Grodziec-Jasienica-Bielsko
Krótki wyjazd popołudniowy, pojechałem się trochę poruszać przed jutrzejszymi górami, trasa prosta, trochę wiatr przeszkadzał, jechałem spokojnym tempem z kilkoma mocniejszymi akcentami. Formy jak nie było, tak nie ma.
#lat=49.73291&lng=18.88412&zoom=11&type=2

Płaska runda z pechowym końcem

Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 67.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:21 km/h: 28.51
Pr. maks.: 51.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1056kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Bielsko-Jasienica-Rudzica-Iłownica-Landek-Chybie-Strumień-Wisła Mała-Wisła Wielka-Łąka-Goczałkowice Zdrój-Zabrzeg-Ligota-Międzyrzecze-Jasienica-Jaworze-Bielsko
Wyjechałem po 7:30. Ciepło i bezchmurne niebo, jechało się trochę ciężko przez całą drogę. W Jaworzu wyprzedził mnie kolarz i nie miałem siły jechać za nim. Większość drogi było pod wiatr i w Międzyrzeczu bylem już bardzo zmęczony a na podjeździe pod Jasienicę odcięło mi prąd i wlekłem się do domu. Za Jasienicą zauważyłem panę w przednim kole, dopompowałem powietrza i jakoś dojechałem do domu. Fajnie się jechało tylko znowu problemy techniczne.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 10148 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 12644 km
Evo 2 8629 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum