Wpisy archiwalne w kategorii
Samotnie
Dystans całkowity: | 168642.50 km (w terenie 3271.00 km; 1.94%) |
Czas w ruchu: | 6299:29 |
Średnia prędkość: | 26.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1926964 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 3577516 kcal |
Liczba aktywności: | 2631 |
Średnio na aktywność: | 64.10 km i 2h 25m |
Więcej statystyk |
Super górski trening-GMJ
Niedziela, 21 sierpnia 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 183.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:55 | km/h: | 26.46 |
Pr. maks.: | 77.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2996kcal | Podjazdy: | 2720m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Górki Wielkie-Górki Małe-Ustroń-Wisła-Przełęcz Kubalonka-Istebna-GMJ(Zaolzie-Połom-Leszczyna-Zaolzie-Andziołówka-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Nowa Osada-Czarne-Zameczek-Stecówka-Zaolzie-Koniaków-Przełęcz Koniakowska-Koczy Zamek-Ochodzita-Koniaków-Jaworzynka-Zapasieki-Wyrch Czadeczka-Laliki-Kiczora-Tarliczne-Laliki-Szare-Kamesznica-Przełęcz Koniakowska-Koczy Zamek)-Laliki-Milówka-Węgierska Górka-Przybędza-Wieprz-Żywiec-Łodygowice-Wilkowice-Bielsko
Wyjechałem z domu trochę późno 6:40 i kierowałem się spokojnym tempem w stronę Istebnej odpuściłem Salmopol na początek i pojechałem w kierunku Skoczowa. Było chłodno i założyłem rękawki ale w Ustroniu już je zdjąłem. Pod Kubalonkę wjechałem bardzo spokojnie i wyszedł bardzo słaby czas. Zjeżdżałem główną drogą i musiałem bardzo uważać na dziury. Dojechałem o 8:35 pod Ośrodek Zagroń. Przywitałem się z wszystkimi i czekaliśmy na resztę rozmawiając o różnych sprawach, dojechała reszta i na starcie stanęło 10 osób: 8 JAS-KÓłEK i 2 osoby z RMT. Start nastąpił parę minut po 9:00 i na początek przejechaliśmy wspólnie Rundę Honorową przez Połom, dobrze znaną z PB. Start ostry nastąpił przy Zagroniu. Początkowo zostałem z tyłu i spokojnie kręciłem w kierunku głównej drogi. Zaczął się podjazd na czele stawki był Paweł a za nim Darek, Andrzej i Tomek, byłem pewny że ich nie dogonię i będę w najlepszym wypadku czwarty. Na Kubalonce zameldowałem się jako trzeci z nowym rekordem czasowym. Na zjeździe zostałem i wyprzedził mnie Tomek którego minąłem na podjeździe. Przejazd przez Wisłę to tragedia, pełno ludzi, samochodów, musiałem uważać. Za rondem złapałem kolarza który siadł mi na koło i się wiózł aż do Czarnego, za Nową Osadą doczepiło się kolejnych 8 ale na krótkim podjeździe przed Zaporą ich urwałem i sam podążałem w kierunku Zameczka. Na podjeździe wyprzedziłem Pawła i Tomka i dogoniłem czołówkę, do rekordu brakło 9s. Na przejeździe przez Stecówkę i zjeździe do Zaolzia straciłem kontakt z Andrzejem i Darkiem i sam jechałem już praktycznie do końca. Pierwszy gorszy podjazd w Konikowie spokojnie wjechałem na 39x24, pod Koczy Zamek było ciężko ale się udało. Na szczycie zlokalizowany był bufet, zabrałem tylko wodę do bidonu i kawałem ciasta i pojechałem dalej, zjazd był szybki, kolejne krótkie podjazdy w Jaworzynce wziąłem z blatu, zagapiłem się i skręciłem nie tam gdzie trzeba i musiałem czekać bo jechały samochody, znalazłem właściwy skręt i jazd, bardzo szybki zjazd w dół, uważałem i zjechałem a potem kolejny fajny podjazd pod Zapasieki i tutaj znowu wjechałem na 39x24, szkoda że łańcuch nie chciał wskoczyć na ostatnią zębatkę i trochę przepychałem.
Na szczycie odcięło mi prąd i wlekłem się do samej mety. W Lalikach zobaczyłem Darka, rozwalił oponę, szkoda, nie chciał pomocy to jechałem dalej. Za Kamesznicą na podjeździe znowu było ciężko ale jakoś się dowlekłem na szczyt, miejscami jechałem 5km/h. Metę osiągnąłem 5minut i 31 sekund po Andrzeju na 2 miejscu. Trasa fajna, udany trening w górach wyszedł. Na mecie byłem około 12:40 a wyjechałem z Koczego Zamku o 16:10, do domu dojechałem o 17:50.
Przełęcz Kubalonka z Wisły:00:12:00
Przełęcz Kubalonka z Istebnej: 0:12:10
Przełęcz Szarcula ,"Zameczek":0:09:08
Koczy Zamek z Kamesznicy:0:13:25
Koczy Zamek z Koniakowa:0:15:51
Przełęcz Koniakowska z Kamesznicy:00:11:11
Przełęcz Koniakowska z Koniakowa:00:12:56
Zapasieki z Jaworzynki:00:12:07
Wyjechałem z domu trochę późno 6:40 i kierowałem się spokojnym tempem w stronę Istebnej odpuściłem Salmopol na początek i pojechałem w kierunku Skoczowa. Było chłodno i założyłem rękawki ale w Ustroniu już je zdjąłem. Pod Kubalonkę wjechałem bardzo spokojnie i wyszedł bardzo słaby czas. Zjeżdżałem główną drogą i musiałem bardzo uważać na dziury. Dojechałem o 8:35 pod Ośrodek Zagroń. Przywitałem się z wszystkimi i czekaliśmy na resztę rozmawiając o różnych sprawach, dojechała reszta i na starcie stanęło 10 osób: 8 JAS-KÓłEK i 2 osoby z RMT. Start nastąpił parę minut po 9:00 i na początek przejechaliśmy wspólnie Rundę Honorową przez Połom, dobrze znaną z PB. Start ostry nastąpił przy Zagroniu. Początkowo zostałem z tyłu i spokojnie kręciłem w kierunku głównej drogi. Zaczął się podjazd na czele stawki był Paweł a za nim Darek, Andrzej i Tomek, byłem pewny że ich nie dogonię i będę w najlepszym wypadku czwarty. Na Kubalonce zameldowałem się jako trzeci z nowym rekordem czasowym. Na zjeździe zostałem i wyprzedził mnie Tomek którego minąłem na podjeździe. Przejazd przez Wisłę to tragedia, pełno ludzi, samochodów, musiałem uważać. Za rondem złapałem kolarza który siadł mi na koło i się wiózł aż do Czarnego, za Nową Osadą doczepiło się kolejnych 8 ale na krótkim podjeździe przed Zaporą ich urwałem i sam podążałem w kierunku Zameczka. Na podjeździe wyprzedziłem Pawła i Tomka i dogoniłem czołówkę, do rekordu brakło 9s. Na przejeździe przez Stecówkę i zjeździe do Zaolzia straciłem kontakt z Andrzejem i Darkiem i sam jechałem już praktycznie do końca. Pierwszy gorszy podjazd w Konikowie spokojnie wjechałem na 39x24, pod Koczy Zamek było ciężko ale się udało. Na szczycie zlokalizowany był bufet, zabrałem tylko wodę do bidonu i kawałem ciasta i pojechałem dalej, zjazd był szybki, kolejne krótkie podjazdy w Jaworzynce wziąłem z blatu, zagapiłem się i skręciłem nie tam gdzie trzeba i musiałem czekać bo jechały samochody, znalazłem właściwy skręt i jazd, bardzo szybki zjazd w dół, uważałem i zjechałem a potem kolejny fajny podjazd pod Zapasieki i tutaj znowu wjechałem na 39x24, szkoda że łańcuch nie chciał wskoczyć na ostatnią zębatkę i trochę przepychałem.
Na szczycie odcięło mi prąd i wlekłem się do samej mety. W Lalikach zobaczyłem Darka, rozwalił oponę, szkoda, nie chciał pomocy to jechałem dalej. Za Kamesznicą na podjeździe znowu było ciężko ale jakoś się dowlekłem na szczyt, miejscami jechałem 5km/h. Metę osiągnąłem 5minut i 31 sekund po Andrzeju na 2 miejscu. Trasa fajna, udany trening w górach wyszedł. Na mecie byłem około 12:40 a wyjechałem z Koczego Zamku o 16:10, do domu dojechałem o 17:50.
Przełęcz Kubalonka z Wisły:00:12:00
Przełęcz Kubalonka z Istebnej: 0:12:10
Przełęcz Szarcula ,"Zameczek":0:09:08
Koczy Zamek z Kamesznicy:0:13:25
Koczy Zamek z Koniakowa:0:15:51
Przełęcz Koniakowska z Kamesznicy:00:11:11
Przełęcz Koniakowska z Koniakowa:00:12:56
Zapasieki z Jaworzynki:00:12:07
Tragedia
Piątek, 19 sierpnia 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: | 174.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:31 | km/h: | 26.70 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2656kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Czechowice Dziedzice-Goczałkowice Zdrój-Pszczyna-Piasek-Kobiór-Wyry-Mikołów-Ruda Śląska-Paniówki-Przyszowice-Gliwice-Zabrze-Przyszowice-Gierałtowice-Knurów-Czerwionka Leszczyny-Stanowice-Żory-Warszowice-Pawłowice-Strumień-Chybie-Landek-Iłownica-Rudzica-Jasienica-Bielsko
Początkowo planowałem wyjazd do Krakowa przez Oświęcim, Chrzanów i Krzeszowice a powrót przez Alwernię i Oświęcim ale wiejący rano wiatr zmusił mnie do zmiany planów i pojechałem w kierunku Katowic.
Wyjazd o 7:00, strasznie wieje, dojazd do Bielska super bo z wiatrem i średnia ponad 30km/h, przez Bielsko przejechałem okrężną drogą i pojechałem w kierunku Katowic, z wiatrem leciało się ponad 30km/h i strasznie szybko dojechałem do Mikołowa. Za Mikołowem już jechałem pod wiatr, jednak 30km/h dało się jechać, dojechałem do Gliwic i odbiłem w kierunku Zabrza, znowu jechałem z wiatrem i szybko dojechałem do Zabrza, przejechałem koło stadionu Górnika i potem odbiłem w prawo na Makoszowy i do Przyszowic, musiałem stanąć na przejeździe kolejowym i stałem i stałem, przejechał towarowy i pojechałem dalej, rozśmieszył mnie znak przed drewnianym mostkiem, znak mówił że jest podjazd 10%, nic takiego nie zauważyłem. Drugi raz stanąłem na przejeździe w Przyszowicach, znowu towarowy. Za przejazdem zrobiłem pierwszy postój po 100km. Po zjedzeniu kanapki i banana ruszyłem w kierunku Knurowa, mimo wiatru jechało się fajnie i szybko dojechałem do Żor. Za Zorami wyprzedziłem gościa na MTB i siadł mi na koło i starałęm sie go urwać, w końcu się udało ale zauważyłem brak powietrza w tylnym kole, jak na złość pompka odmówiła posłuszeństwa i klapa, zmieniłem dętkę i ruszyłem z buta w kierunku stacji benzynowej, na stacji dopompowałem do 1,5bara i klapa, trzeba iść dalej szukać jakiegoś serwisu rowerowego. Ruszyłem w kierunku Pawłowic po drodze zaczęło padać i padało, przestawało, padało. Znalazłem trzy serwisy Pawłowicach, jeden 4km, drugi 300m, trzeci 2km, jak na złość sprawdziłem dwa które były bliżej i oba zamknięte, straciłem już prawie 2h i dalej nic, zdenerwowałem się i napompowałem tą pompką do 3bar i ruszyłem ale po chwili strzeliła mi szprycha w tylnym kole i kolejny problem, na szczęście koło nie biło mocno i jakoś dojechałem. Po drodze złapała mnie ulewa i wypadł mi bidon i się rozleciał. Do domu dotarłem o 16:00, takiego pecha dawno nie miałem.
Początkowo planowałem wyjazd do Krakowa przez Oświęcim, Chrzanów i Krzeszowice a powrót przez Alwernię i Oświęcim ale wiejący rano wiatr zmusił mnie do zmiany planów i pojechałem w kierunku Katowic.
Wyjazd o 7:00, strasznie wieje, dojazd do Bielska super bo z wiatrem i średnia ponad 30km/h, przez Bielsko przejechałem okrężną drogą i pojechałem w kierunku Katowic, z wiatrem leciało się ponad 30km/h i strasznie szybko dojechałem do Mikołowa. Za Mikołowem już jechałem pod wiatr, jednak 30km/h dało się jechać, dojechałem do Gliwic i odbiłem w kierunku Zabrza, znowu jechałem z wiatrem i szybko dojechałem do Zabrza, przejechałem koło stadionu Górnika i potem odbiłem w prawo na Makoszowy i do Przyszowic, musiałem stanąć na przejeździe kolejowym i stałem i stałem, przejechał towarowy i pojechałem dalej, rozśmieszył mnie znak przed drewnianym mostkiem, znak mówił że jest podjazd 10%, nic takiego nie zauważyłem. Drugi raz stanąłem na przejeździe w Przyszowicach, znowu towarowy. Za przejazdem zrobiłem pierwszy postój po 100km. Po zjedzeniu kanapki i banana ruszyłem w kierunku Knurowa, mimo wiatru jechało się fajnie i szybko dojechałem do Żor. Za Zorami wyprzedziłem gościa na MTB i siadł mi na koło i starałęm sie go urwać, w końcu się udało ale zauważyłem brak powietrza w tylnym kole, jak na złość pompka odmówiła posłuszeństwa i klapa, zmieniłem dętkę i ruszyłem z buta w kierunku stacji benzynowej, na stacji dopompowałem do 1,5bara i klapa, trzeba iść dalej szukać jakiegoś serwisu rowerowego. Ruszyłem w kierunku Pawłowic po drodze zaczęło padać i padało, przestawało, padało. Znalazłem trzy serwisy Pawłowicach, jeden 4km, drugi 300m, trzeci 2km, jak na złość sprawdziłem dwa które były bliżej i oba zamknięte, straciłem już prawie 2h i dalej nic, zdenerwowałem się i napompowałem tą pompką do 3bar i ruszyłem ale po chwili strzeliła mi szprycha w tylnym kole i kolejny problem, na szczęście koło nie biło mocno i jakoś dojechałem. Po drodze złapała mnie ulewa i wypadł mi bidon i się rozleciał. Do domu dotarłem o 16:00, takiego pecha dawno nie miałem.
Interwały
Wtorek, 16 sierpnia 2011 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 51.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:49 | km/h: | 28.07 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 797kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Pierściec-Roztropice-Wieszczęta-Jasienica-Biery-Jaworze-Bielsko
Miałem jechać na Równicę lub Górę Żar, zmieniłem plan i zrobiłem krótką rundkę z interwałami.
Miałem jechać na Równicę lub Górę Żar, zmieniłem plan i zrobiłem krótką rundkę z interwałami.
Ochodzita i Kubalonka
Niedziela, 14 sierpnia 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: | 110.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:10 | km/h: | 26.40 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1727kcal | Podjazdy: | 1110m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Bystra-Buczkowice-Godziszka-Słotwina-Lipowa-Radziechowy-Przybędza-Węgierska Górka-Milówka-Szare-Laliki-Kamesznica-Ochodzita-Koniaków-Istebna-Olecki-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Ustroń-Skoczów-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
Wyjazd o 8:30. Piękna pogoda, dawno takiej nie było, szkoda ze formy nie ma i jechało się niezbyt dobrze. Przez Bielsko przejechałem sprawnie, bez zbędnego stawania. Za Bielskiem ruch samochodów się zwiększył, dużo aut kierowało się w stronę Szczyrku i Żywca. Za Buczkowicami już spokojniej. A za Godziszką to już zupełnie bez samochodów, pierwszy postój zrobiłem za Lipową, musiałem się wysikać. Z Węgierskiej Górki do Milówki wlekłem się, pełno ludzi i samochodów na drodze. Potem było już spokojniej, brak formy trochę dawał się we znaki i ciężko się jechało. W kierunku Ochodzitej wybrałem się przez Szare, nigdy tamtędy nie jechałem, zaskoczony byłem płytami pod koniec drogi. Droga z Szarego do Lalik przypominała trochę Koczy Zamek, jest podobnie stromo i wąsko. Na początku płyt musiałem się zatrzymać, jechał samochód i musiałem podejść kilka metrów potem wsiadłem i jakoś dojechałem do końca płyt, potem kawałek asfaltu i koniec, wyjechałem w Lalikach przy ekspresówce i zacząłem wjeżdżać na Ochodzitą. Podjazd poszedł szybko, szybki zjazd do Istebnej i wjazd na Kubalonkę bokami, przez Olecki, miejscami stromo ale fajnie, końcówka nerwowa, ludzie na MTB jechali całą szerokością drogi i ledwo tam wjechałem. Z Kubalonki przez Ustroń i Skoczów do domu, mogłem jechać przez Salmopol ale korek w Wiśle w kierunku Szczyrku odstraszył mnie i dojechałem krótszą drogą. Ruch na drogach spory, szczególnie w kierunku Wisły, duzo rowerzystów na trasie.
Wyjazd o 8:30. Piękna pogoda, dawno takiej nie było, szkoda ze formy nie ma i jechało się niezbyt dobrze. Przez Bielsko przejechałem sprawnie, bez zbędnego stawania. Za Bielskiem ruch samochodów się zwiększył, dużo aut kierowało się w stronę Szczyrku i Żywca. Za Buczkowicami już spokojniej. A za Godziszką to już zupełnie bez samochodów, pierwszy postój zrobiłem za Lipową, musiałem się wysikać. Z Węgierskiej Górki do Milówki wlekłem się, pełno ludzi i samochodów na drodze. Potem było już spokojniej, brak formy trochę dawał się we znaki i ciężko się jechało. W kierunku Ochodzitej wybrałem się przez Szare, nigdy tamtędy nie jechałem, zaskoczony byłem płytami pod koniec drogi. Droga z Szarego do Lalik przypominała trochę Koczy Zamek, jest podobnie stromo i wąsko. Na początku płyt musiałem się zatrzymać, jechał samochód i musiałem podejść kilka metrów potem wsiadłem i jakoś dojechałem do końca płyt, potem kawałek asfaltu i koniec, wyjechałem w Lalikach przy ekspresówce i zacząłem wjeżdżać na Ochodzitą. Podjazd poszedł szybko, szybki zjazd do Istebnej i wjazd na Kubalonkę bokami, przez Olecki, miejscami stromo ale fajnie, końcówka nerwowa, ludzie na MTB jechali całą szerokością drogi i ledwo tam wjechałem. Z Kubalonki przez Ustroń i Skoczów do domu, mogłem jechać przez Salmopol ale korek w Wiśle w kierunku Szczyrku odstraszył mnie i dojechałem krótszą drogą. Ruch na drogach spory, szczególnie w kierunku Wisły, duzo rowerzystów na trasie.
Cieszyn i 100000km
Sobota, 13 sierpnia 2011 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 67.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 27.72 |
Pr. maks.: | 68.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1023kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Międzyświeć-Ogrodzona-Cieszyn-Cesky Tesin-Cieszyn-Ogrodzona-Skoczów-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
Z planów znowu nic nie wyszło. Pojechałem do Cieszyna, rodzina samochodem a ja rowerem. Najpierw jechałem z wiatrem, wracałem po mokrym. Mam nadzieje że forma wróci bo za 3 tygodnie Road Trophy. Dzisiaj pękła granica 100000km od czasu kiedy zacząłem przygodę z rowerkiem.
Z planów znowu nic nie wyszło. Pojechałem do Cieszyna, rodzina samochodem a ja rowerem. Najpierw jechałem z wiatrem, wracałem po mokrym. Mam nadzieje że forma wróci bo za 3 tygodnie Road Trophy. Dzisiaj pękła granica 100000km od czasu kiedy zacząłem przygodę z rowerkiem.
Zmiana planów
Piątek, 12 sierpnia 2011 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 33.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 27.89 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 500kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Jasienica-Rudzica-Roztropice-Wieszczęta-Łazy-Jasienica-Biery-Jaworze-Bielsko
W planach miałem objazd jeziora Goczałkowickiego, plany się zmieniły i wyszła krótka interwałowa pętelka. Jutro w planach dłuższy wypad.
W planach miałem objazd jeziora Goczałkowickiego, plany się zmieniły i wyszła krótka interwałowa pętelka. Jutro w planach dłuższy wypad.
W końcu na szosie
Czwartek, 11 sierpnia 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: | 115.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:11 | km/h: | 27.49 |
Pr. maks.: | 74.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1711kcal | Podjazdy: | 1070m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Ustroń-Cisownica-Leszna Górna-Trinec-Ropice-Hnojnik-Dolni Tosanovice-Sobiesovice-Havirov-Terlicko-Cesky Tesin-Cieszyn-Ogrodzona-Kisielów-Międzyświeć-Skoczów-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
W końcu udało się gdzieś pojechać, formy brak ale sądzę że wróci po paru dniach jazdy. Trasa wyszła dość spontanicznie, jechałem tak by wracać z wiatrem i udało się. Jestem zadowolony z jazdy, mogło być lepiej ale nie jest źle.
W końcu udało się gdzieś pojechać, formy brak ale sądzę że wróci po paru dniach jazdy. Trasa wyszła dość spontanicznie, jechałem tak by wracać z wiatrem i udało się. Jestem zadowolony z jazdy, mogło być lepiej ale nie jest źle.
Rozjazd
Niedziela, 7 sierpnia 2011 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 32.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 24.62 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 511kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Mazańcowice-Międzyrzecze-Jasienica-Jaworze-Bielsko
Rajcza Tour
Sobota, 6 sierpnia 2011 Kategoria 100-200, Maraton, Samotnie, Szosa, w grupie, avg>30km\h
Km: | 177.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:49 | km/h: | 30.43 |
Pr. maks.: | 80.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2666kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny start w sezonie zaliczony. Z wyniku jestem zadowolony, prawie całą trasę przejechałem sam, w grupie na pewno byłoby lepiej.
Do Rajczy przejechałem w piątek wieczorem, pomogłem trochę przy rozkładaniu biura, itp. Wieczorem dojechało kilka osób i spędziliśmy wieczór razem a następnie rozłożyliśmy się do spania w sali GOK w Rajczy. Rano pobudka 6:30 i rozstawianie bramy startowej i reklam sponsorów. Na starcie pojawia się coraz więcej osób. Szybkie przygotowania, rozmowy ze znajomymi i rozgrzewka.
Na rozgrzewkę przejechałem około 6km. W sektorze ustawiłem się z tyłu i po starcie trzymałem się tyłu grupy. Przy dojeździe do Milówki peleton rozbił się na dwie grupy i musiałem przedostać się z jednej do drugiej. Grupę złapałem przed Nieledwią. Na podjeździe wystrzeliłem do przodu i wyprzedziłem około 100osób, czołówki nie doszedłem. Szybki zjazd do Kiczory i jedziemy sporą grupą w kierunku Lalik, skręcamy na Tarliczne, trzymam się w środku grupy, pod koniec podjazdu wpadam w dziurę, gubię bidon i łapię kapcia.
Zmieniam dętkę, pompuję, bidonu nie szukałem, podjeżdża motocykl i dopompowujemy koło do 8bar i można jechać dalej. Byłem na szarym końcu i o dobrym wyniku można było zapomnieć. Zacząłem gonić, szybki zjazd do Milówki, ponad 70km/h, nikogo nie widać. Do Węgierskiej Górki ciągnę ~40km/h, wyprzedzam kilku kolarzy bez numerów. W Węgierskiej Górce zatrzymuję się, najpierw przez światła a następnie przez korek. Skręcam na Cięcinę, w bidonie już brakuje wody, jem banana i jadę w kierunku Juszczyny, na przejeździe kolejowym muszę się zatrzymać, przejeżdża lokomotywa i mogę jechać dalej. Na podjeździe pod Poloka łapię ostatnich zawodników. Na bufecie zatrzymuj się, napełniam bidon, biorę kubek z wodą, jem arbuz, pakuję banany do kieszonki i w drogę.
Zjazd do Sopotni bardzo szybki, przekraczam 70km/h, trzeba uważać bo na końcu jest znak stop. Do Jeleśni dojeżdżam sam, w Pewli Wielkiej wyprzedzam jakiegoś kolarza i jadę w kierunku Stryszawy. Na jednym z krótkich podjazdów wyprzedzam Dobrego i znowu sam jadę do Lachowic. Łapie mnie Dobry i razem jedziemy do Stryszawy. Na podjeździe pod Przysłop łapię kolejnych kolarzy, zjazd bardzo kręty ale szybki, zrobiłem postęp i lepiej zjeżdżam, w Zawoji wyprzedzam kolejnych kolarzy, w tym Michała i Pawła i dalej samotnie podążam w kierunku Krowiarek. Podjazd bardzo łatwy, myślałem że będzie stromiej, na podjeździe wyprzedzam Mirka i Przemka i dojeżdżam na bufet. Napełniam bidon, jem owoce i chowam banany do kieszonek i zaczynam zjazd.
Razem z Mirkiem i Przemkiem zjeżdżamy do Zubrzycy, Mirek zostaje z tyłu, jak się później okazało złapał kapcia. Nad Podhalem wisiały czarne chmury, jak najszybciej było trzeba uciekać. Na jednym z "podjazdów" odjeżdżam Przemkowi i sam jadę w kierunku Lipnicy Wielkiej. Za Lipnicą zatrzymuję się na siku i na horyzoncie widzę Przemka, siadam na rower i spokojnie jadę czekając na niego, w końcu widząc że czekanie nie ma sensu pojechałem dalej. Za granicą fajny podjazd, pokonuję go na blacie. Do Zubrohlavy dojeżdżam sprawnie. Kolejne kilka kilometrów to zjazd do Namestova. W mieście sporo ludzi i ciężko jest przejechać, kiedy wyjeżdżam z miasta widzę jakiegoś kolarz a na horyzoncie, w bidonie kończy się woda, bufet za 10km. Jadę spokojnie 27-31km/h w kierunku Dolnego Kubina a następnie Zakamennego, wiedziałem że nikogo już nie złapię i nie śpieszyłem się bardzo. Przed bufetem wyprzedzam Krzyśka z Bikeholików. Na bufecie nalewam wody do bidonu, jem arbuza, biorę banana do kieszonki i w drogę.
Do granicy teoretycznie jest pod górkę, jadę powyżej 30km/h i nawet nie wiem kiedy znalazłem się na przełęczy Glinka. Bardzo szybki zjazd do Rajczy, przekraczam 80km/h. Na zjeździe nikogo nie złapałem. Przez Ujsoły przejechałem, było ciężko, pełno ludzi i samochodów na drodze. Jechałem cały czas 30km/h, przyspieszyłem dopiero na finiszu.
Start udany, gdyby nie kapeć to spokojnie jechałbym w grupce i szybciej bym był na mecie. Czas brutto:6:26:57.
Impreza świetna, organizacja na 5. Dziękuję wszystkim.
Do Rajczy przejechałem w piątek wieczorem, pomogłem trochę przy rozkładaniu biura, itp. Wieczorem dojechało kilka osób i spędziliśmy wieczór razem a następnie rozłożyliśmy się do spania w sali GOK w Rajczy. Rano pobudka 6:30 i rozstawianie bramy startowej i reklam sponsorów. Na starcie pojawia się coraz więcej osób. Szybkie przygotowania, rozmowy ze znajomymi i rozgrzewka.
Na rozgrzewkę przejechałem około 6km. W sektorze ustawiłem się z tyłu i po starcie trzymałem się tyłu grupy. Przy dojeździe do Milówki peleton rozbił się na dwie grupy i musiałem przedostać się z jednej do drugiej. Grupę złapałem przed Nieledwią. Na podjeździe wystrzeliłem do przodu i wyprzedziłem około 100osób, czołówki nie doszedłem. Szybki zjazd do Kiczory i jedziemy sporą grupą w kierunku Lalik, skręcamy na Tarliczne, trzymam się w środku grupy, pod koniec podjazdu wpadam w dziurę, gubię bidon i łapię kapcia.
Zmieniam dętkę, pompuję, bidonu nie szukałem, podjeżdża motocykl i dopompowujemy koło do 8bar i można jechać dalej. Byłem na szarym końcu i o dobrym wyniku można było zapomnieć. Zacząłem gonić, szybki zjazd do Milówki, ponad 70km/h, nikogo nie widać. Do Węgierskiej Górki ciągnę ~40km/h, wyprzedzam kilku kolarzy bez numerów. W Węgierskiej Górce zatrzymuję się, najpierw przez światła a następnie przez korek. Skręcam na Cięcinę, w bidonie już brakuje wody, jem banana i jadę w kierunku Juszczyny, na przejeździe kolejowym muszę się zatrzymać, przejeżdża lokomotywa i mogę jechać dalej. Na podjeździe pod Poloka łapię ostatnich zawodników. Na bufecie zatrzymuj się, napełniam bidon, biorę kubek z wodą, jem arbuz, pakuję banany do kieszonki i w drogę.
Zjazd do Sopotni bardzo szybki, przekraczam 70km/h, trzeba uważać bo na końcu jest znak stop. Do Jeleśni dojeżdżam sam, w Pewli Wielkiej wyprzedzam jakiegoś kolarza i jadę w kierunku Stryszawy. Na jednym z krótkich podjazdów wyprzedzam Dobrego i znowu sam jadę do Lachowic. Łapie mnie Dobry i razem jedziemy do Stryszawy. Na podjeździe pod Przysłop łapię kolejnych kolarzy, zjazd bardzo kręty ale szybki, zrobiłem postęp i lepiej zjeżdżam, w Zawoji wyprzedzam kolejnych kolarzy, w tym Michała i Pawła i dalej samotnie podążam w kierunku Krowiarek. Podjazd bardzo łatwy, myślałem że będzie stromiej, na podjeździe wyprzedzam Mirka i Przemka i dojeżdżam na bufet. Napełniam bidon, jem owoce i chowam banany do kieszonek i zaczynam zjazd.
Razem z Mirkiem i Przemkiem zjeżdżamy do Zubrzycy, Mirek zostaje z tyłu, jak się później okazało złapał kapcia. Nad Podhalem wisiały czarne chmury, jak najszybciej było trzeba uciekać. Na jednym z "podjazdów" odjeżdżam Przemkowi i sam jadę w kierunku Lipnicy Wielkiej. Za Lipnicą zatrzymuję się na siku i na horyzoncie widzę Przemka, siadam na rower i spokojnie jadę czekając na niego, w końcu widząc że czekanie nie ma sensu pojechałem dalej. Za granicą fajny podjazd, pokonuję go na blacie. Do Zubrohlavy dojeżdżam sprawnie. Kolejne kilka kilometrów to zjazd do Namestova. W mieście sporo ludzi i ciężko jest przejechać, kiedy wyjeżdżam z miasta widzę jakiegoś kolarz a na horyzoncie, w bidonie kończy się woda, bufet za 10km. Jadę spokojnie 27-31km/h w kierunku Dolnego Kubina a następnie Zakamennego, wiedziałem że nikogo już nie złapię i nie śpieszyłem się bardzo. Przed bufetem wyprzedzam Krzyśka z Bikeholików. Na bufecie nalewam wody do bidonu, jem arbuza, biorę banana do kieszonki i w drogę.
Do granicy teoretycznie jest pod górkę, jadę powyżej 30km/h i nawet nie wiem kiedy znalazłem się na przełęczy Glinka. Bardzo szybki zjazd do Rajczy, przekraczam 80km/h. Na zjeździe nikogo nie złapałem. Przez Ujsoły przejechałem, było ciężko, pełno ludzi i samochodów na drodze. Jechałem cały czas 30km/h, przyspieszyłem dopiero na finiszu.
Start udany, gdyby nie kapeć to spokojnie jechałbym w grupce i szybciej bym był na mecie. Czas brutto:6:26:57.
Impreza świetna, organizacja na 5. Dziękuję wszystkim.
Tour de Pologne
Środa, 3 sierpnia 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 144.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:18 | km/h: | 27.17 |
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2236kcal | Podjazdy: | 2540m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Bystra-Buczkowice-Szczyrk-Przełęcz Salmopolska-Wisła-2xRunda TDP:(Wisła-Wisła Czarne-Zameczek-Przełęcz Kubalonka-Wisła)-Przełęcz Kubalonka-Istebna-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Przełęcz Salmopolska-Szczyrk-Buczkowice-Bystra-Bielsko
Wyjechałem z domu przed 12:00. Pojechałem do Wisły i zaliczyłem dwie rundy TDP, czasy:38:54 i 40:25. Następnie zaliczyłem podjazd na Kubalonkę z Wisły a po przejechaniu kolarzy także z Istebnej. Zmagania na dwóch rundach oglądnąłem z podjazdu na Zameczek z ekipą z Bielska. Po przejechaniu kolarzy pognaliśmy w kierunku Wisły a następnie pojechaliśmy na Salmopol. Byłem pierwszy na górze, tam też pożegnałem się z resztą i samotnie wróciłem do domu. Fajny trening. Dobrze że pojechałem, nudno by było oglądać kolarzy na rundach w Cieszynie z telewizora. Jutro coś spokojnego, w piątek wolne a w sobotę maraton w Rajczy.
Wyjechałem z domu przed 12:00. Pojechałem do Wisły i zaliczyłem dwie rundy TDP, czasy:38:54 i 40:25. Następnie zaliczyłem podjazd na Kubalonkę z Wisły a po przejechaniu kolarzy także z Istebnej. Zmagania na dwóch rundach oglądnąłem z podjazdu na Zameczek z ekipą z Bielska. Po przejechaniu kolarzy pognaliśmy w kierunku Wisły a następnie pojechaliśmy na Salmopol. Byłem pierwszy na górze, tam też pożegnałem się z resztą i samotnie wróciłem do domu. Fajny trening. Dobrze że pojechałem, nudno by było oglądać kolarzy na rundach w Cieszynie z telewizora. Jutro coś spokojnego, w piątek wolne a w sobotę maraton w Rajczy.