Wpisy archiwalne w kategorii
Samotnie
Dystans całkowity: | 168642.50 km (w terenie 3271.00 km; 1.94%) |
Czas w ruchu: | 6299:29 |
Średnia prędkość: | 26.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1926964 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 3577516 kcal |
Liczba aktywności: | 2631 |
Średnio na aktywność: | 64.10 km i 2h 25m |
Więcej statystyk |
III Karpacki ,,Maraton" Rowerowy
Sobota, 30 lipca 2011 Kategoria 50-100, Maraton, Samotnie, Szosa, teren, w grupie
Km: | 80.00 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 03:29 | km/h: | 22.97 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1336kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Długo zastanawiałem się nad startem w tym maratonie. Bardzo chciałem wystartować we wszystkich imprezach z cyklu RM w tym sezonie to nie miałem wyjścia. W grę wchodził jeszcze start w Tatry Tour, lecz ze względu na brak formy odpuściłem.
W Beskid Sądecki przyjechałem już w piątek wieczorem z kolegami z drużyny: Wieśkiem i Mirkiem. Mirek załatwił dla nas nocleg w Łabowej. Pogoda wieczorem była fajna, pochmurno, bez deszczu i ciepło ok.17 stopni.
Rano wstałem o 7:00, za oknem lało, co tutaj robić, spakowałem rzeczy, zjadłem śniadanie, wziąłem prysznic i do Sącza pojechaliśmy samochodem. Na miejscu byliśmy ok.8:30, było już sporo osób. Odszukaliśmy Tomka(Ślimaka) i Bikeholików i obgadaliśmy kilka spraw, odebraliśmy pakiety startowe:mapy, numery, chipy. Kiedy przyszła pora to poszliśmy się przygotować. W międzyczasie dojechało jeszcze sporo osób, m.in. Michał, Karol, Mikołaj, Adam, Kacper, Marek. Organizatorzy zadbali o to że na miejscu był prysznic i przebieralnia. Przebraliśmy się i przygotowaliśmy do drogi. Parę minut przed 10 odbyła się odprawa.
Start nastąpił nieoczekiwanie i szybko i zanim się pozbierałem to czołówka już odjechała. Goniłem przez miasto ale nie doszedłem czołowej grupy, średnia za miastem 35km/h. Ledwo wyjechaliśmy z miasta i już koniec asfaltu, szlaban i przejazd przez Lasek Chełmicki, jechałem bardzo ostrożnie, każde mocniejsze naciśniecie na pedały kończyło się poślizgiem, aż w połowie lasku na podjeździe strzelił mi łańcuch, dobrze że wziąłem skuwacz i awarię szybko naprawiłem, byłem jako jeden z ostatnich i odpuściłem walkę o czołowe lokaty i jechałem sobie spokojnie. Przed Tęgoborzem pojawił się fajny podjeździk i tam narobiłem kilka pozycji, czołówka była daleko z przodu, na szczycie tego podjazdu był punkt kontrolny, zaliczam go i zaczyna się zjazd do Świdnika i tam niewiele straciłem. Kolejną grupkę złapałem na kolejnym podjeździe za torami, podjazd bardzo mi się podobał, było trochę stromo i znowu kogoś wyprzedziłem, na szczycie podjazdu asfalt się skończył i dalej jechaliśmy polną drogą, wszystko by było fajnie gdyby to było po płaskim a nie z górki, jechałem wolno, na jednym z wertepów wybiło mnie do góry i przeleciałem przez kierownicę, dalej już szedłem pieszo aż do następnego punktu kontrolnego.
Za punktem kontrolnym jest przejazd przez główną drogę, Sącz-Brzesko, oznaczeń zero, łatwo można było wpaść pod samochód, jakoś się udało przejechać i zaczęliśmy zjazd w kierunku Tabaszowej, jechałem w czteroosobowej grupce i współpracowaliśmy przez kilka km, do następnego podjazdu który zaprowadził nas nad jezioro Czchowskie, zostałem sam i na szczycie złapałem kogoś i razem zjechaliśmy do Roztoki, tam był Punkt Żywieniowy i kładka którą przeszliśmy na drugą stronę Jezioro Rożnowskiego. Zauważyłem kolarza który złapał kapcia, pożyczyłem mu pompkę i pojechałem. Dołączyłem eis do grupki czteroosobowej i w 5 jechaliśmy po zmianach w kierunku Rożnowa, na kolejnym podjeździe odjechałem sam i goniłem kolejnych zawodników. W okolicach Przydonicy był kolejny Punkt Kontrolny. Kolejne kilometry to najpierw zjazd a potem długi podjazd na ostatni już punkt kontrolny, myślałem że się zgubiłem bo nikogo nie widziałem, zaliczyłem punkt i zacząłem zjeżdżać w kierunku mety. Przed ostatnim podjazdem wbiłem coś do opony i musiałem stanąć.
Zmieniłem dętkę, nie miałem pompki i czekałem, pożyczyłem dwie pompki ale nie mogłem napompować. W końcu ktoś mi pomógł i mogłem jechać dalej, czekałem około 35minut. Po 5km jazdy znowu kapeć, co chwilę pompowałem i jakoś dojechałem do mety, po drodze zgubiłem się w Nowym Sączu, brak oznaczeń wprowadził mnie w maliny. Jakoś dotarłem do mety, okazało się ze sporo osób zgubiło drogę i nie byłem ostatni na mecie. Czas to około:4:25 i 11 miejsce w kategorii.
Start znowu nieudany, żałuje że nie wziąłem MTB, zamiast tych chipów, mogli zabezpieczyć i lepiej oznaczyć trasę. Tereny są piękne nadające się na maraton szosowy, tylko trasa źle poprowadzona.
W Rajczy musi pójść lepiej.
W Beskid Sądecki przyjechałem już w piątek wieczorem z kolegami z drużyny: Wieśkiem i Mirkiem. Mirek załatwił dla nas nocleg w Łabowej. Pogoda wieczorem była fajna, pochmurno, bez deszczu i ciepło ok.17 stopni.
Rano wstałem o 7:00, za oknem lało, co tutaj robić, spakowałem rzeczy, zjadłem śniadanie, wziąłem prysznic i do Sącza pojechaliśmy samochodem. Na miejscu byliśmy ok.8:30, było już sporo osób. Odszukaliśmy Tomka(Ślimaka) i Bikeholików i obgadaliśmy kilka spraw, odebraliśmy pakiety startowe:mapy, numery, chipy. Kiedy przyszła pora to poszliśmy się przygotować. W międzyczasie dojechało jeszcze sporo osób, m.in. Michał, Karol, Mikołaj, Adam, Kacper, Marek. Organizatorzy zadbali o to że na miejscu był prysznic i przebieralnia. Przebraliśmy się i przygotowaliśmy do drogi. Parę minut przed 10 odbyła się odprawa.
Start nastąpił nieoczekiwanie i szybko i zanim się pozbierałem to czołówka już odjechała. Goniłem przez miasto ale nie doszedłem czołowej grupy, średnia za miastem 35km/h. Ledwo wyjechaliśmy z miasta i już koniec asfaltu, szlaban i przejazd przez Lasek Chełmicki, jechałem bardzo ostrożnie, każde mocniejsze naciśniecie na pedały kończyło się poślizgiem, aż w połowie lasku na podjeździe strzelił mi łańcuch, dobrze że wziąłem skuwacz i awarię szybko naprawiłem, byłem jako jeden z ostatnich i odpuściłem walkę o czołowe lokaty i jechałem sobie spokojnie. Przed Tęgoborzem pojawił się fajny podjeździk i tam narobiłem kilka pozycji, czołówka była daleko z przodu, na szczycie tego podjazdu był punkt kontrolny, zaliczam go i zaczyna się zjazd do Świdnika i tam niewiele straciłem. Kolejną grupkę złapałem na kolejnym podjeździe za torami, podjazd bardzo mi się podobał, było trochę stromo i znowu kogoś wyprzedziłem, na szczycie podjazdu asfalt się skończył i dalej jechaliśmy polną drogą, wszystko by było fajnie gdyby to było po płaskim a nie z górki, jechałem wolno, na jednym z wertepów wybiło mnie do góry i przeleciałem przez kierownicę, dalej już szedłem pieszo aż do następnego punktu kontrolnego.
Za punktem kontrolnym jest przejazd przez główną drogę, Sącz-Brzesko, oznaczeń zero, łatwo można było wpaść pod samochód, jakoś się udało przejechać i zaczęliśmy zjazd w kierunku Tabaszowej, jechałem w czteroosobowej grupce i współpracowaliśmy przez kilka km, do następnego podjazdu który zaprowadził nas nad jezioro Czchowskie, zostałem sam i na szczycie złapałem kogoś i razem zjechaliśmy do Roztoki, tam był Punkt Żywieniowy i kładka którą przeszliśmy na drugą stronę Jezioro Rożnowskiego. Zauważyłem kolarza który złapał kapcia, pożyczyłem mu pompkę i pojechałem. Dołączyłem eis do grupki czteroosobowej i w 5 jechaliśmy po zmianach w kierunku Rożnowa, na kolejnym podjeździe odjechałem sam i goniłem kolejnych zawodników. W okolicach Przydonicy był kolejny Punkt Kontrolny. Kolejne kilometry to najpierw zjazd a potem długi podjazd na ostatni już punkt kontrolny, myślałem że się zgubiłem bo nikogo nie widziałem, zaliczyłem punkt i zacząłem zjeżdżać w kierunku mety. Przed ostatnim podjazdem wbiłem coś do opony i musiałem stanąć.
Zmieniłem dętkę, nie miałem pompki i czekałem, pożyczyłem dwie pompki ale nie mogłem napompować. W końcu ktoś mi pomógł i mogłem jechać dalej, czekałem około 35minut. Po 5km jazdy znowu kapeć, co chwilę pompowałem i jakoś dojechałem do mety, po drodze zgubiłem się w Nowym Sączu, brak oznaczeń wprowadził mnie w maliny. Jakoś dotarłem do mety, okazało się ze sporo osób zgubiło drogę i nie byłem ostatni na mecie. Czas to około:4:25 i 11 miejsce w kategorii.
Start znowu nieudany, żałuje że nie wziąłem MTB, zamiast tych chipów, mogli zabezpieczyć i lepiej oznaczyć trasę. Tereny są piękne nadające się na maraton szosowy, tylko trasa źle poprowadzona.
W Rajczy musi pójść lepiej.
Szosowa runda interwałowa
Czwartek, 28 lipca 2011 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 84.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:01 | km/h: | 27.85 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1321kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Czechowice Dziedzice-Kaniów-Bestwina-Stara Wieś-Wilamowice-Hecznarowice-Kęty-Czaniec-Porąbka-Kobiernice-Bujaków-Kozy-Bielsko-Jaworze-Bielsko
Wyjazd o 8:45. Przez Bielsko przejechałem szybko i sprawnie, w Czechowicach najechałem na kawałek metalu i złapałem gumę, nieźle się namęczyłem by usunąć ciało obce z opony, ale się udało i opona jest cała, nagimnastykowałem się nieźle ale dętkę wymieniłem i napompowałem i straciłem 30minut. Przejechałem przez miasto i jeszcze przed Kaniowem zacząłem trenować interwały: 5minut szybkiej i ostrej jazdy, 5-7minut spokojnej jazdy i tak udało się osiem razy i potem już spokojnie do domu. Wariactwo na drogach, kierowca jak widzi kolarza to trąbi i pcha się do wyprzedzania nie zwracając uwagi czy ktoś jedzie z przeciwka czy nie, kilka razy cudem udało się bez gleby i spotkania z samochodem. Jutro wolne a w sobotę start w IIIKMR.
Wyjazd o 8:45. Przez Bielsko przejechałem szybko i sprawnie, w Czechowicach najechałem na kawałek metalu i złapałem gumę, nieźle się namęczyłem by usunąć ciało obce z opony, ale się udało i opona jest cała, nagimnastykowałem się nieźle ale dętkę wymieniłem i napompowałem i straciłem 30minut. Przejechałem przez miasto i jeszcze przed Kaniowem zacząłem trenować interwały: 5minut szybkiej i ostrej jazdy, 5-7minut spokojnej jazdy i tak udało się osiem razy i potem już spokojnie do domu. Wariactwo na drogach, kierowca jak widzi kolarza to trąbi i pcha się do wyprzedzania nie zwracając uwagi czy ktoś jedzie z przeciwka czy nie, kilka razy cudem udało się bez gleby i spotkania z samochodem. Jutro wolne a w sobotę start w IIIKMR.
W końcu na szosie
Sobota, 23 lipca 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: | 115.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:22 | km/h: | 26.34 |
Pr. maks.: | 71.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1721kcal | Podjazdy: | 1700m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Bystra-Buczkowice-Szczyrk-Przełęcz Salmopolska-Wisła-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Ustroń-Równica-Ustroń-Brenna-Górki Wielkie-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
W Końcu poprawiła się pogoda i można było wyjechać na trening, od razu powstało pytanie: Gdzie podziała się forma? W planach było zaliczenie trzech podjazdów: Orlego Gniazda, Przełęczy Salmopolskiej i Tokarni, plany się zmieniły kiedy w Szczyrku przegapiłem skręt na Orle Gniazdo. Od rana strasznie wiało i to utrudniało jazdę i przez Szczyrk jechało się bardzo ciężko, sam podjazd na Biały Krzyż(Przełęcz Salmopolska, Salmopol) poszedł tragicznie. Na szczycie się zatrzymałem i odpocząłem chwilę i zacząłem zjeżdżać, strasznie zimno było na zjeździe, w Wiśle malowali linie na jezdni i kierowcy nie mogli wyprzedzać i jechałem sobie środkiem pasa. Kolejnym akcentem dzisiejszego dnia był podjazd na Kubalonkę przez Zameczek. Jechało się bardzo źle ale wyszedł super czas. Zjazdy bardzo szybkie i przez Wisłę jechało się źle, ciągłe hamowanie i zwalnianie by przepuścić pieszych którzy wpadali na jezdnię prosto pod koła samochodów, przy wyjeździe z miasta minąłem grupkę kolarzy jadących w przeciwnym kierunku i pojechałem do Ustronia i zdobyłem Równicę. Podjazd poszedł szybko, dalej ciężko się jechało. Szybki zjazd i ruszam do domu zahaczając o Brenną. W drodze powrotnej zrobiłem kilka interwałów. Nie wiem co będzie dalej, za tydzień maraton, mam nadzieję że pójdzie mi dobrze i coś zrobię do soboty.
Podjazdy:
Przełęcz Salmopolska ze Szczyrku(Solisko):0:15:17(słabo)
Przełęcz Szarcula(Zameczek)-(2.4km):0:09:20(rekord)
Przełęcz Kubalonka z Zapory przez Zameczek:0:13:50(dobrze)
Równica z Ustronia Polany:0:19:21(nieźle)
?131143034834302
W Końcu poprawiła się pogoda i można było wyjechać na trening, od razu powstało pytanie: Gdzie podziała się forma? W planach było zaliczenie trzech podjazdów: Orlego Gniazda, Przełęczy Salmopolskiej i Tokarni, plany się zmieniły kiedy w Szczyrku przegapiłem skręt na Orle Gniazdo. Od rana strasznie wiało i to utrudniało jazdę i przez Szczyrk jechało się bardzo ciężko, sam podjazd na Biały Krzyż(Przełęcz Salmopolska, Salmopol) poszedł tragicznie. Na szczycie się zatrzymałem i odpocząłem chwilę i zacząłem zjeżdżać, strasznie zimno było na zjeździe, w Wiśle malowali linie na jezdni i kierowcy nie mogli wyprzedzać i jechałem sobie środkiem pasa. Kolejnym akcentem dzisiejszego dnia był podjazd na Kubalonkę przez Zameczek. Jechało się bardzo źle ale wyszedł super czas. Zjazdy bardzo szybkie i przez Wisłę jechało się źle, ciągłe hamowanie i zwalnianie by przepuścić pieszych którzy wpadali na jezdnię prosto pod koła samochodów, przy wyjeździe z miasta minąłem grupkę kolarzy jadących w przeciwnym kierunku i pojechałem do Ustronia i zdobyłem Równicę. Podjazd poszedł szybko, dalej ciężko się jechało. Szybki zjazd i ruszam do domu zahaczając o Brenną. W drodze powrotnej zrobiłem kilka interwałów. Nie wiem co będzie dalej, za tydzień maraton, mam nadzieję że pójdzie mi dobrze i coś zrobię do soboty.
Podjazdy:
Przełęcz Salmopolska ze Szczyrku(Solisko):0:15:17(słabo)
Przełęcz Szarcula(Zameczek)-(2.4km):0:09:20(rekord)
Przełęcz Kubalonka z Zapory przez Zameczek:0:13:50(dobrze)
Równica z Ustronia Polany:0:19:21(nieźle)
?131143034834302
Słowacja w grupie
Sobota, 16 lipca 2011 Kategoria 200-300, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 252.00 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 08:59 | km/h: | 28.05 |
Pr. maks.: | 72.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 4142kcal | Podjazdy: | 2200m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Opis i fotki wieczorem.
Bielsko-Wilkowice-Łodygowice-Żywiec-Świnna-Pewel Mała-Jeleśnia-Krzyżowa-Korbielów-SK:Oravska Polhora-Rabca-Zubrohlava-Namestovo-Oravska Jasenica-Oravske Vesele-Mutne-Benadovo-Zakamenne-Oravska Lesna-Nova Bystrica-Stara Bystrica-Klubina-Zborov nad Bystricou-Oscadnica-Cadca-Svrcinovec-CZ:Mosty u Jablunkova-Hrcava-PL:Jaworzynka-Istebna-Koniaków-Istebna-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Ustroń-Skoczów-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
Wyjazd zaplanowany n szybko, miałem jechać sam, jednak znalazło się 2 chętnych do jazdy. Jest to jeden z najlepszych treningów w tym sezonie.
Wyjechałem o 7:30 z domu, z kolegami Adamem i Michałem spotkałem się w Bielsku pod hotelem Vienna o 8:00. Obraliśmy kierunek Słowacja, wybór padł na przejście graniczne w Korbielowie. Poranek był chłodny ok.15stopni, jednak jechałem na krótko, koledzy też. Jechaliśmy za GPS kolegi i prowadził nas najlepszą drogą. W grupie jedzie się szybciej i sprawniej i do Korbielowa docieramy przed 10:00. Na przełęcz każdy jedzie swoim tempem i ja na szczycie jestem pierwszy i czekam na kolegów i razem zjeżdżamy do Namestova. Tam GPS wyprowadza nas w pole i zamiast jechać w kierunku Dolnego Kubina i odbić na Zakamenne to jedziemy na Oravską Jasenicę. Droga fajna, mały ruch i płasko, za płasko, ale jest dalej i w Mutnem pojawia się podjazd 12% i znowu odjeżdżam i na szczycie czekam na kolegów i znowu razem po zmianach dojeżdżamy do podnóża podjazdu na Kysucką Vyrhovinę, robimy sobie piknik, zjadamy część zapasów i zaliczamy podjazd. Droga jest super, podjazd krótki, ale zjazd to marzenie, piękna szeroka droga, ładne widoki i jedzie się cały czas 60km/h. Kolejny odcinek do Krasna nad Kysuczą jest prawie płaski i jedziemy cały czas ~40km/h. W mieście rozdzielamy się ja jadę w kierunku Czech a koledzy na Zwardoń. Przed podjazdem do Jaworzynki zaczyna brakować sił i w trakcie podjazdu robię postój, zjadam zapas jedzenia i jadę do Jaworzynki a potem Koniakowa. Odbieram zostawione ostatnio po maratonie okulary i jadę do domu. W Istebnej w sklepie tankuję bidony i podjeżdżam na Kubalonkę, pobiłem rekord o ponad 2minuty i spokojnie dojeżdżam do domu. W domu zawitałem o 17:45. Bardzo udany wyjazd, forma wraca, coraz bardziej oswajam się i przekonuję do jazdy w grupie.
Zaliczone podjazdy:
Przełęcz Glinne z Korbielowa: 0:09:11
Kysucka Vyrchovina z Oravskiej Lesnej: 0:10:05
Hrcava z Mostów u Jablunkova: 0:24:24
Przełęcz Kubalonka z Istebnej: 0:13:27
Foty:
https://picasaweb.google.com/109557030304982368360/SOwacja?authkey=Gv1sRgCJ_ElM_8leTDag
?131083974534479
Bielsko-Wilkowice-Łodygowice-Żywiec-Świnna-Pewel Mała-Jeleśnia-Krzyżowa-Korbielów-SK:Oravska Polhora-Rabca-Zubrohlava-Namestovo-Oravska Jasenica-Oravske Vesele-Mutne-Benadovo-Zakamenne-Oravska Lesna-Nova Bystrica-Stara Bystrica-Klubina-Zborov nad Bystricou-Oscadnica-Cadca-Svrcinovec-CZ:Mosty u Jablunkova-Hrcava-PL:Jaworzynka-Istebna-Koniaków-Istebna-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Ustroń-Skoczów-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
Wyjazd zaplanowany n szybko, miałem jechać sam, jednak znalazło się 2 chętnych do jazdy. Jest to jeden z najlepszych treningów w tym sezonie.
Wyjechałem o 7:30 z domu, z kolegami Adamem i Michałem spotkałem się w Bielsku pod hotelem Vienna o 8:00. Obraliśmy kierunek Słowacja, wybór padł na przejście graniczne w Korbielowie. Poranek był chłodny ok.15stopni, jednak jechałem na krótko, koledzy też. Jechaliśmy za GPS kolegi i prowadził nas najlepszą drogą. W grupie jedzie się szybciej i sprawniej i do Korbielowa docieramy przed 10:00. Na przełęcz każdy jedzie swoim tempem i ja na szczycie jestem pierwszy i czekam na kolegów i razem zjeżdżamy do Namestova. Tam GPS wyprowadza nas w pole i zamiast jechać w kierunku Dolnego Kubina i odbić na Zakamenne to jedziemy na Oravską Jasenicę. Droga fajna, mały ruch i płasko, za płasko, ale jest dalej i w Mutnem pojawia się podjazd 12% i znowu odjeżdżam i na szczycie czekam na kolegów i znowu razem po zmianach dojeżdżamy do podnóża podjazdu na Kysucką Vyrhovinę, robimy sobie piknik, zjadamy część zapasów i zaliczamy podjazd. Droga jest super, podjazd krótki, ale zjazd to marzenie, piękna szeroka droga, ładne widoki i jedzie się cały czas 60km/h. Kolejny odcinek do Krasna nad Kysuczą jest prawie płaski i jedziemy cały czas ~40km/h. W mieście rozdzielamy się ja jadę w kierunku Czech a koledzy na Zwardoń. Przed podjazdem do Jaworzynki zaczyna brakować sił i w trakcie podjazdu robię postój, zjadam zapas jedzenia i jadę do Jaworzynki a potem Koniakowa. Odbieram zostawione ostatnio po maratonie okulary i jadę do domu. W Istebnej w sklepie tankuję bidony i podjeżdżam na Kubalonkę, pobiłem rekord o ponad 2minuty i spokojnie dojeżdżam do domu. W domu zawitałem o 17:45. Bardzo udany wyjazd, forma wraca, coraz bardziej oswajam się i przekonuję do jazdy w grupie.
Zaliczone podjazdy:
Przełęcz Glinne z Korbielowa: 0:09:11
Kysucka Vyrchovina z Oravskiej Lesnej: 0:10:05
Hrcava z Mostów u Jablunkova: 0:24:24
Przełęcz Kubalonka z Istebnej: 0:13:27
Foty:
https://picasaweb.google.com/109557030304982368360/SOwacja?authkey=Gv1sRgCJ_ElM_8leTDag
?131083974534479
Trening szosowy Katowice
Środa, 13 lipca 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 189.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:41 | km/h: | 28.28 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 3323kcal | Podjazdy: | 1120m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Kozy-Pisarzowice-Hecznarowice-Wilamowice-Stara Wieś-Czechowice Dziedzice-Goczałkowice Zdrój-Pszczyna-Piasek-Kobiór-Wyry-Mikołów-Katowice-Mikołów-Łaziska Górne-Wyry-Tychy-Katowice(pociąg)-Bielsko Biała-Wilkowice-Łodygowice-Buczkowice-Bystra-Bielsko Biała-Jaworze-Jasienica-Bielsko
Wyjazd przed 15:00. Początkowo miałem jechać do Katowic i tam kręcić przed treningiem lecz wypadek na głównej drodze na Katowice i zakorkowane pół miasta zmusiły mnie do zmiany planów i pojechałem na wioski ale tam też remonty dróg, korki i światła i musiałem uważać. Dopiero za Wilamowicami mogłem normalnie jechać. Trochę czasu straciłem i bałem się że się spóźnię, nie chciałem cisnąć bo potem bym tego żałował. Przez Pszczynę przejechałem sprawnie i potem już 1 w kierunku Katowic, w Kobiórze odbijam na Mikołów i kręcę spokojnym tempem, mocniej tylko za Wyrami na górkach. Z Mikołowa wyjeżdżam za kolarzem który skręca potem na Rudę Śląską a ja kręcę. Do centrum dojeżdżam o 17:55, postanawiam się zatrzymać na rondzie na Mikołowskiej i czekam na grupę. Peleton składał się dzisiaj z 50 osób, fajnie to musiało wyglądać. W peletonie jest kilku znajomych, m.in Michał z RMT i Karol. Początkowo tempo ,,spokojne" i idzie utrzymać się w peletonie, z początku troszkę odstawałem ale później przesunąłem się do środka i było dobrze, w Piotrowicach odpadłem i już mogłem pomarzyć o dojechaniu do Mikołowa w czubie. Na podjeździe w kierunku Mikołowa wyprzedziłem sporo osób ale złapały mnie światła i musiałem stać i reszta dojechała i razem ruszyliśmy w kierunku Łazisk, na podjeździe odstawiłem grupę i na czele dojechałem do Łazisk ale na zjeździe do Wyr wyprzedziły mnie trzy osoby. Nie zdołałem ich dojść i na skrzyżowaniu odjechali i zgubiłem drogę, nawrót i jadę w kierunku Tych, po drodze wyprzedzają mi ściganci i kiedy przejechała druga grupka to siadłem im na koło i jechałem kilka km, lecz przed Tychami stchórzyłem ponieważ z dwóch stron jechały samochody a inni pchali się przede mnie i puściłem koło i już nie zdołałem złapać nawet kolejnych grupek i ścigałem resztę aż na Podlesie, w Kostuchnie doszedłem dwóch kolarzy którzy odpadli i w trójkę dojechaliśmy do Katowic, dwa razy zgubiliśmy drogę, przed metą koledzy osłabli a ja dojechałem n metę w połowie stawki. Średnia z treningu 33km/h. Odpocząłem, chwilę porozmawiałem z kolarzami i w drogę na dworzec. O 20:40 wsiadłem w pociąg. O 21:45 wysiadłem na dworcu w Bielsku i ruszyłem jeszcze dokręcić kilka km, pojechałem do Łodygowic a potem przez Buczkowice do Bielska i rundka w okolicy i w domu byłem o 23:15. Udany trening. Już lepiej jeździ mi się w grupie ale jeszcze muszę potrenować. Dzięki wszystkim za jazdę.
Wyjazd przed 15:00. Początkowo miałem jechać do Katowic i tam kręcić przed treningiem lecz wypadek na głównej drodze na Katowice i zakorkowane pół miasta zmusiły mnie do zmiany planów i pojechałem na wioski ale tam też remonty dróg, korki i światła i musiałem uważać. Dopiero za Wilamowicami mogłem normalnie jechać. Trochę czasu straciłem i bałem się że się spóźnię, nie chciałem cisnąć bo potem bym tego żałował. Przez Pszczynę przejechałem sprawnie i potem już 1 w kierunku Katowic, w Kobiórze odbijam na Mikołów i kręcę spokojnym tempem, mocniej tylko za Wyrami na górkach. Z Mikołowa wyjeżdżam za kolarzem który skręca potem na Rudę Śląską a ja kręcę. Do centrum dojeżdżam o 17:55, postanawiam się zatrzymać na rondzie na Mikołowskiej i czekam na grupę. Peleton składał się dzisiaj z 50 osób, fajnie to musiało wyglądać. W peletonie jest kilku znajomych, m.in Michał z RMT i Karol. Początkowo tempo ,,spokojne" i idzie utrzymać się w peletonie, z początku troszkę odstawałem ale później przesunąłem się do środka i było dobrze, w Piotrowicach odpadłem i już mogłem pomarzyć o dojechaniu do Mikołowa w czubie. Na podjeździe w kierunku Mikołowa wyprzedziłem sporo osób ale złapały mnie światła i musiałem stać i reszta dojechała i razem ruszyliśmy w kierunku Łazisk, na podjeździe odstawiłem grupę i na czele dojechałem do Łazisk ale na zjeździe do Wyr wyprzedziły mnie trzy osoby. Nie zdołałem ich dojść i na skrzyżowaniu odjechali i zgubiłem drogę, nawrót i jadę w kierunku Tych, po drodze wyprzedzają mi ściganci i kiedy przejechała druga grupka to siadłem im na koło i jechałem kilka km, lecz przed Tychami stchórzyłem ponieważ z dwóch stron jechały samochody a inni pchali się przede mnie i puściłem koło i już nie zdołałem złapać nawet kolejnych grupek i ścigałem resztę aż na Podlesie, w Kostuchnie doszedłem dwóch kolarzy którzy odpadli i w trójkę dojechaliśmy do Katowic, dwa razy zgubiliśmy drogę, przed metą koledzy osłabli a ja dojechałem n metę w połowie stawki. Średnia z treningu 33km/h. Odpocząłem, chwilę porozmawiałem z kolarzami i w drogę na dworzec. O 20:40 wsiadłem w pociąg. O 21:45 wysiadłem na dworcu w Bielsku i ruszyłem jeszcze dokręcić kilka km, pojechałem do Łodygowic a potem przez Buczkowice do Bielska i rundka w okolicy i w domu byłem o 23:15. Udany trening. Już lepiej jeździ mi się w grupie ale jeszcze muszę potrenować. Dzięki wszystkim za jazdę.
Regeneracja
Wtorek, 12 lipca 2011 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 25.78 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 836kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Górki Wielkie-Brenna-Górki Wielkie-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
Kolejny dzień regeneracji. Znowu źle się czuję bo do czasu uzyskanego na Pętli Beskidzkiej dodano mi 15minut i są tacy co się ze mnie śmieją a sami by nawet tej trasy nie przejechali.
AVG CAD:88
Kolejny dzień regeneracji. Znowu źle się czuję bo do czasu uzyskanego na Pętli Beskidzkiej dodano mi 15minut i są tacy co się ze mnie śmieją a sami by nawet tej trasy nie przejechali.
AVG CAD:88
Regeneracja
Poniedziałek, 11 lipca 2011 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 50.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:01 | km/h: | 24.79 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 912kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Ustroń-Brenna-Górki Wielkie-Grodziec-Jasienica-Bielsko
Drugi dzień regeneracji, jazda cały czas na małej tarczy. Końcówka w desczu ale nie zmokłem.
AVG CAD:76
Drugi dzień regeneracji, jazda cały czas na małej tarczy. Końcówka w desczu ale nie zmokłem.
AVG CAD:76
Regeneracja
Niedziela, 10 lipca 2011 Kategoria 0-50, Samotnie
Km: | 20.00 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 29.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 321kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Ital Bike | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótka przejażdżka na rozruszanie nóg. Znowu upał i nie wiem jak będzie dalej. Zastanawiam się czy nie zrezygnować ze startu w kolejnych maratonach, czuję że wczorajsza jazda sprawiła problemy kilku osobom i wiem że było to nie w porządku.
Wisła
Środa, 6 lipca 2011 Kategoria Szosa, Samotnie, avg>30km\h, 50-100
Km: | 81.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:33 | km/h: | 31.76 |
Pr. maks.: | 75.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1296kcal | Podjazdy: | 440m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Ustroń-Wisła-Ustroń-Skoczów-Grodziec-Jasienica-Bielsko
Miałem jechać do Katowic na trening ale zrezygnowałem, czułem żebym odpadł na samym początku i pojechałem sobie do Wisły, ciągnęło mnie strasznie w góry ale postanowiłem dzisiaj tam nie jechać, dopiero w piątek będę w górach. Przed Skoczowem brakło mi wody i złapał mnie kryzys i wlekłem się do domu. Jutro pewnie będą zakwasy.
AVG CAD:80
Miałem jechać do Katowic na trening ale zrezygnowałem, czułem żebym odpadł na samym początku i pojechałem sobie do Wisły, ciągnęło mnie strasznie w góry ale postanowiłem dzisiaj tam nie jechać, dopiero w piątek będę w górach. Przed Skoczowem brakło mi wody i złapał mnie kryzys i wlekłem się do domu. Jutro pewnie będą zakwasy.
AVG CAD:80
Rundka
Wtorek, 5 lipca 2011 Kategoria 0-50, avg>30km\h, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:56 | km/h: | 32.14 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 496kcal | Podjazdy: | 220m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bielsko-Jasienica-Rudzica-Wieszczęta-Łazy-Biery-Jaworze-Bielsko
W końcu udało się wyskoczyć chociaż na chwilę, forma jest stabilna i jestem spokojny o start w Istebnej.
W końcu udało się wyskoczyć chociaż na chwilę, forma jest stabilna i jestem spokojny o start w Istebnej.