Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:168642.50 km (w terenie 3271.00 km; 1.94%)
Czas w ruchu:6299:29
Średnia prędkość:26.37 km/h
Maksymalna prędkość:750.00 km/h
Suma podjazdów:1926964 m
Maks. tętno maksymalne:205 (179 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:3577516 kcal
Liczba aktywności:2631
Średnio na aktywność:64.10 km i 2h 25m
Więcej statystyk

Road Trophy 2021 Etap 1

Sobota, 14 sierpnia 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021, w grupie, Wyścig
Km: 84.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:50 km/h: 29.65
Pr. maks.: 72.00 Temperatura: 28.0°C HRmax: 189189 ( 96%) HRavg 164( 84%)
Kalorie: 2300kcal Podjazdy: 1890m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
W końcu udało się wystartować w wyścigu. W tym trudnym dla mnie roku, pełnym dziwnych i tragicznych zdarzeń gdy nic się nie układa i brakuje wszystkiego od zdrowia, przez czas po formę rowerową byłem bardzo zadowolony, że pojawiłem się na starcie kolejnej już edycji Road Trophy. Jak dotąd miałem styczność z każdą, w 2010 roku przejechałem turystycznie wszystkie etapy, w latach 2011 – 2018 ukończyłem rywalizację, w 2019 roku miałem możliwość startu tylko w jednym etapie a rok temu zawody miały inną formułę więc nie wypada traktować ich jako Road Trophy. Zwykle przynajmniej jeden etap miałem słabszy z jakiegoś powodu, od 2015 roku gdy byłem co roku dobrze przygotowany zawodził sprzęt więc chciałem przełamać tą niedobrą passę. W tym roku trasy mi pasowały, idealna runda honorowa, selektywny pierwszy podjazd po którym następowały techniczne sekcje. Cały lipiec solidne trenowałem a ostanie trzy tygodnie były najlepsze treningowo od maja więc byłem spokojny przed startem. Zwykle kilka nocy poprzedzających ten wyścig nie mogłem spać a tym razem obudził mnie dopiero trzeci budzik nastawiony i tak ze sporym zapasem. W odróżnieniu od wszystkich edycji które ukończyłem w całości tym razem nie nocowałem w okolicy startu tylko dojeżdżałem na etapy z domu. Powodów było sporo, m.in. praca w której zobowiązałem się pojawić nawet w dniu startu na 3 godziny czy bardzo wysokie ceny noclegów. Nie było to jednak złe rozwiązanie, spałem we własnym łóżku i miałem wszystko pod ręką, wyjeżdżając na kilka dni z domu musiałem pamiętać o tym by wszystkiego starczyło na kilka dni. Już przed startem popełniłem kilka zasadniczych błędów, pierwszy z nich to mała ilość odpoczynku, zwykle na wyścig przyjeżdżałem w trakcie urlopu a nie po 350 godzinach pracy od początku lipca, mogłem więcej uwagi poświecić mięśniom, np. goląc nogi przed wyścigiem. Pierwszego dnia nie czułem się najlepiej przed startem i nawet obawiałem się czy dam radę. Nie przyjechałem do Rajczy po to aby łatwo rezygnować więc po rozmowach z osobami których nie widziałem rok czy dwa ruszyłem na solidną rozgrzewkę. Wyraźnie brakowało mi mocy ale wszystko zrobiłem tak jak zaplanowałem. Kolejny punkt to znalezienie odpowiedniej pozycji na starcie, nie miałem wyjścia i stanąłem z przodu więc po starcie jechałem tuż za samochodem, obok zawodników zajmujących z reguły miejsca w TOP 10 Open większości wyścigów. Starałem się utrzymać z przodu ale jednak głowa robiła swoje i trochę straciłem na rundzie honorowej, pierwszy konkretny podjazd na trasie pojechałem możliwe mocno, w końcówce zaczynało mnie brakować ale zacisnąłem zęby i znalazłem się w kilku osobowej grupie pościgowej za czołówką. Niestety znowu głowa zawodziła i na zjeździe zostałem, już wtedy zastanawiałem się czy dalsze starty w wyścigach szosowych mają sens, przy ponad 70 km/h nie jestem w stanie utrzymać się w grupie, po raz kolejny nie zrozumiałem organizatora który prosił by nie ścigać się na zjazdach, starty ze zjazdów nadrabiałem na dwóch kolejnych podjazdach i dopiero się udało ale miałem coraz większe problemy by utrzymać się w tej grupie. Zacisnąłem jednak zęby i jechałem dalej dając nawet zmiany. Niestety nieco odstałem przed zjazdem i podjazdem na bufet, tam się zatrzymałem by pożyczyć imbusa i grupa pojechała, przez moment jeszcze goniłem ale uznałem, że nie ma to sensu i odpuściłem. Czekając na kolejną grupę złapałem nieco oddechu, gdy dałem się doścignąć przybrałem inną taktykę, nigdy jej nie stosowałem ale przyniosła efekty. Przez blisko dwie rundy nie wychylałem się do przodu, tempo mi pasowało, nawet jak odstawałem na zjazdach czy trudniejszych technicznie odcinkach niwelowałem różnice na podjazdach. Problemów na trasie jednak nie brakowało, zaczęło się doganianie słabszych i próby bezpiecznego wyprzedzania. W pewnym momencie byłem pewny, że odpadnę od grupy bo musiałem hamować nie mając miejsca na szosie. Dogoniłem jednak dosyć pewnie ale już czułem zbliżające się skurcze, dojazd z Lalików do Soli minął na rozciąganiu mięśni i ciągłych zmianach pozycji. Znając ostatni podjazd wiedziałem, że muszę być z przodu. W idealnym momencie znalazłem się na czele grupy i nie zastanawiając się skoczyłem do przodu, początkowo nikt nie pojechał za mną. Nie wytrzymałem jednak własnego tempa, skurcze były już dosyć duże, nie wiedziałem czy lepiej będzie jechać na stojąco czy siedząco. Ostatecznie musiałem odpuścić na 300 metrów do mety i z grupki podzielonej całkowicie na podjeździe wjechałem trzeci na metę. Dałem z siebie wszystko, ujechałem się i zrobiłem konkretny trening. Na wynik się nie nastawiałem ale lekka złość pojawiła się gdy przy swoim nazwisku zobaczyłem cyfrę 4 a trójka była ledwie 5 sekund z przodu. Na ten moment nie stać mnie na więcej, gdyby ten rok wyglądał inaczej mógłbym być zawiedziony, na wszystko spoglądam jednak inaczej i jestem zadowolony z pierwszego dnia rywalizacji.

Test 2

Piątek, 13 sierpnia 2021 Kategoria blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa
Km: 10.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:26 km/h: 23.08
Pr. maks.: 53.00 Temperatura: 24.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 205kcal Podjazdy: 90m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Następny bardzo krótki wyjazd. Byłem bardzo zmęczony i nie bardzo chciało mi się jechać, na TDP się nie wyrobiłem i nie chciałem się pchać w okolice rundy czy mety bojąc się tłumu i znowu pokręciłem w okolicy domu. W nogach było nieco mocy ale czas regeneracji po wysiłku był zbyt długi. Nie wróżyło to dobrze przed weekendem ale liczył się tylko dobry trening więc nie przejmowałem się tym.

Test

Czwartek, 12 sierpnia 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa
Km: 13.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:32 km/h: 24.38
Pr. maks.: 41.00 Temperatura: 20.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 287kcal Podjazdy: 110m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Po kolejnym dniu wolnym który przeznaczyłem na rozebranie i wyczyszczenie i ponowne złożenie roweru pojechałem na krótki test. Strzelanie w suporcie czy sterach które mnie denerwowało w ostatnim czasie znikło, przerzutka też działa nieco lepiej. Nie miałem zbyt wiele czasu na jazdę więc po 30 minutach wróciłem do domu.

Trening 85

Wtorek, 10 sierpnia 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: 51.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:43 km/h: 29.71
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 27.0°C HRmax: 152152 ( 77%) HRavg 131( 67%)
Kalorie: 1200kcal Podjazdy: 530m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Po trzech wymagających tygodniach dałem organizmowi nieco luzu. W dalszym ciągu nie czuję się najlepiej po szczepieniu i każdy wysiłek sprawia mi ból więc nawet nie myślę o mocnych treningach. Planowałem rundę w okolicy Ustronia ale będąc w Górkach Małych postanowiłem jechać do Brennej bo dawno mnie tam nie było. Jechało się ciężko ale jakoś dałem radę, skręcając w boczną drogę dojechałem do szlabanu, po drodze odkryłem kilka ciekawych miejsc na relaks ale nie było czasu aby się zatrzymać. Powrót nieco szybszy ale jak na tak płaską trasę nie było odpowiednich prędkości przelotowych. Lepsza taka jazda niż żadna.

Trening 84

Niedziela, 8 sierpnia 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: 80.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:58 km/h: 26.97
Pr. maks.: 66.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: 184184 ( 94%) HRavg 129( 66%)
Kalorie: 2018kcal Podjazdy: 1320m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
W tym tygodniu ciągle modyfikuję własne plany i niedziela wyglądała podobnie. Planowałem start w czasówce na Lysą Horę aby sprawdzić nogę przed Road Trophy. Pojawiło się jednak kilka przeszkód, największa z nich to nieważny jeszcze certyfikat Covidovy i przy kontroli mógłbym mieć nieprzyjemności, nie czułem się również najlepiej i postanowiłem sprawdzić nogę na podjeździe pod Salmopol. Deszcz opóźnił wyraźnie mój wyjazd z domu ale niczego to nie zmieniło. Całkiem nieźle się jechało chociaż wciąż byłem osłabiony po szczepieniu, po deszczu było bardzo przyjemnie i nawet miejscami mokre drogi nie przeszkadzały. Słusznie bałem się dużego ruchu w Szczyrku, ciężko było przejechać przez Centrum ale później nieco lżej i znowu utrudnienia przed Salmopolem. Podjazd na przełęcz po mokrej drodze, postanowiłem jechać mocniej niż zwykle a w końcówce nawet zbliżyłem się do FTP. Zjazd znowu słaby w moim wykonaniu, mokra szosa, żwir i samochody zrobiły swoje. Wynagrodzone to jednak zostało na podjeździe pod Salmopol gdzie w większości jechałem ze sprzyjającym lub neutralnym wiatrem, rozpocząłem bardzo mocno jeszcze przed zajezdnią autobusową, później włączyłem Virtual Partner w liczniku i gdy stwierdziłem, że jadę na poziomie rekordowego czasu cisnąłem już ile mogłem, w pewnym momencie miałem nawet 12 sekund zapasu ale w końcówce warunki nie pozwoliły na utrzymanie tego stanu, najpierw krótka walka z wiatrem w twarz a następnie bardzo dziurawą drogą gdzie zgubiłem rytm i w końcówce już go nie odzyskałem. Poprawiłem jednak czas o 3 sekundy czego się nie spodziewałem, poprzednie czasy poniżej 15 minut osiągałem przy mocy rzędu 345 – 350 Wat, teraz potrzebowałem kilka % mniej. Nie zastanawiałem się nad tym bo nie ma to sensu i ruszyłem w kierunku domu, zjazd był oczywiście wolny, zachowawczy ale bezpieczny. W Szczyrku przejechałem fragmentem ścieżki rowerowej i postanowiłem wydłużyć trasę i zahaczyłem jeszcze o Huciska. Przez Bielsko już nie chciało mi się jechać, brakło mi wody, jedzenia i czułem, że bomba jest blisko. Zatrzymałem się przy sklepie, wyrównałem braki energetyczne i wróciłem do domu z dwoma przygodami po drodze. Mimo osłabienia po szczepieniu coś pod nogą jest i miesiąc treningów nie poszedł na marnę. Na co to się przełoży w dalszej części sezonu to już czas pokaże.

Trening 83

Sobota, 7 sierpnia 2021 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 62.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:28 km/h: 25.14
Pr. maks.: 74.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: 172172 ( 88%) HRavg 135( 69%)
Kalorie: 1759kcal Podjazdy: 1340m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Po raz pierwszy od dawna musiałem pogodzić się z tym, że dwa dni z rzędu nie mogłem nawet spojrzeć na rower. Miało to związek m.in. ze szczepieniem po którym nie czułem się najlepiej. W końcu jednak postanowiłem się przełamać i pojechałem na objazd trasy Road Trophy. W sumie do przejechania miałem około 60 kilometrów ale ze sporym przewyższeniem. Już pierwszy podjazd był męczarnią, biłem się w pierś decydując się na koło z kasetą 11-28. Jazda na stojąco nie należy do moich ulubionych czynności ale musiałem się tak męczyć niemal na każdym podjeździe. Całkiem nieźle mi się zjeżdżało, na płaskim też dobrze jechało ale mocy pod górę brakowało. Stan dróg nie napawał mnie optymizmem przed wyścigiem ale była nadzieja, że coś przez tydzień poprawią. Trasę przejechałem w sumie szybciej niż myślałem ale to co zyskałem straciłem stojąc w korku w drodze powrotnej do domu.

Trening 82

Środa, 4 sierpnia 2021 Kategoria 50-100, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: 52.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:57 km/h: 26.67
Pr. maks.: 69.00 Temperatura: 21.0°C HRmax: 181181 ( 92%) HRavg 134( 68%)
Kalorie: 1380kcal Podjazdy: 1100m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Plan na ten dzień był ambitny ale musiałem go zweryfikować, życie napisało nowy scenariusz. Zamiast trzech podjazdów na Salmopol musiałem zadowolić się Przegibkiem. Założenia treningowe też zostały skorygowane i w istocie trening był bardziej wymagający. Przed wyjazdem znów walka z miernikiem mocy i kilka prób kalibracji. W końcu dałem sobie spokój, na płaskim miernik pokazywał bzdury ale na podjeździe już mu się odwiedziło i wskazania były bardziej wiarygodne. Rozgrzewka tym razem była niedokładna i chaotyczna. Wiedziałem jednak, że w moim przypadku ma to mniejsze znaczenie niż u innych i nie przejmowałem się tym. Pierwszy podjazd poszedł mi nieźle, zacząłem zbyt mocno, złapałem lekką zadyszkę ale później było tylko lepiej. Miałem problem z doborem przełożeń i jazda była szarpana i nierówna, momentami nie byłem w stanie utrzymać założonej mocy ale ogólnie nie było źle. Kolejne podjazdy na narastającym zmęczeniu nie wyglądały już tak dobrze ale założony poziom minimalny utrzymałem. Wracając do domu zahaczyłem o centrum Bielska, pojechałem jeden odcinek mocniej ale przy zmęczeniu i wietrze w twarz nie mogłem liczyć na wiele. Te dwa treningi kosztowały mnie sporo, szczególnie, że znów mało spałem i miałem dużo na głowie co staje się powoli standardem.

Trening 81

Wtorek, 3 sierpnia 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: 62.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:07 km/h: 29.29
Pr. maks.: 66.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: 156156 ( 80%) HRavg 136( 69%)
Kalorie: 1636kcal Podjazdy: 920m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Postanowiłem znowu nieco odpocząć od gór ale nie miałem ochoty na jazdę po płaskim i pojechałem w kierunku Cieszyna. Postanowiłem jechać nieco mocniej niż zwykle by wreszcie zobaczyć „normalne” Waty na liczniku. Ten tydzień znów jest ciężki ponieważ doszły dodatkowe obowiązki przez które mogę wyjeżdżać z domu dopiero o 11. Ta godzina bardzo mi nie odpowiada, m.in. z powodu ruchu na drogach. Niby nie jest duży ale spowolnienia są w najbardziej kluczowych miejscach gdzie traci się sporo czasu. Przez to nie byłem w stanie jechać równo, walcząc z wiatrem utrzymałem niezłą moc do Cieszyna, w końcu podjazdy szły jak należy, nie męczyłem się pod górę ale byłem w stanie dynamicznie pokonywać wzniesienia, nawet wiatr w twarz nie był tak uciążliwy. W Cieszynie miałem zawrócić ale zrobiłem dodatkową rundę przez Zamarski ograniczając jazdę po mieście do minimum. Powrót był szybki w moim wykonaniu, każdy podjazd pokonałem w niezłym tempie, straciłem nieco czasu na skrzyżowaniach ale nie było źle. Nie miałem możliwości przedłużyć jazdy mimo tego, że miałem na to ochotę.

Trening 80

Niedziela, 1 sierpnia 2021 Kategoria 50-100, avg>30km\h, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: 56.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:44 km/h: 32.31
Pr. maks.: 81.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: 175175 ( 89%) HRavg 148( 75%)
Kalorie: 1591kcal Podjazdy: 770m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Prognoza pogody na ten dzień nie była dobra. Najlepsza pogoda miała być rano ale przez ostanie 6 dni wstawałem bardzo wcześnie i postanowiłem dłużej pospać. Wstałem wypoczęty i wyspany co nie zdarzyło mi się od blisko 2 tygodni. Chciałem dzisiaj przepalić nogę na podjazdach, gdyby ostatnie dni wyglądały inaczej to wstałbym wcześniej i pojechał nawet na trening grupowy. Ostateczną decyzję o formie treningu chciałem podjąć już po wyjeździe z domu. Niebo nie wyglądało zachęcająco więc zrezygnowałem z kilku ścianek w Międzybrodziu i postanowiłem pojechać możliwie mocno pętlę przez Przegibek, Międzybrodzie, Tresną, Zarzecze i Wikowice, nigdy nie jechałem jej mocno a w zasadzie zawiera wszystko, dłuższy podjazd, techniczny zjazd, trochę płaskiego, bruk i sporo hopek. Miałem ambitny cel aby pokonać tą trasę w godzinę. Wiedziałem, że warunki mogą być różne i postanowiłem wykorzystać swoje mocne strony i cisnąć mocno podjazdy i starać się minimalizować starty na zjazdach czy łatwiejszych odcinkach. Już dojazd do pętli nie był całkiem spokojny, pozwoliło to uniknąć postojów na skrzyżowaniach. Tylko 2 razy musiałem się zatrzymać na główniejszych skrzyżowaniach. Wjeżdżając na pętlę musiałem zwolnić i ruszyłem 100 metrów później niż zamierzałem, jechało się dobrze ale pod wiatr i to miało jakiś wpływ na szybkość pokonywania podjazdu. Cały podjazd pokonałem z dużej tarczy, często zmieniałem pozycję, moc wygenerowałem niezłą, słabą jak na jeden podjazd ale dobrą w odniesieniu do długości odcinka testowego. Zjazd po mokrej drodze skopałem po całości, niby było szybko ale technicznie fatalnie, ale do największych „tuzów” kolarstwa którzy nie uczą się na własnych błędach mi daleko ponieważ przynajmniej potrafię dostosować prędkość do warunków panujących na drodze a zjazdy są moją słabą stroną więc cudów oczekiwać nie mogę. Szybko za to pokonałem drugą część zjazdu, po 25 minutach byłem w Międzybrodziu, moc znormalizowana na tym odcinku przekroczyła 300 Wat więc było przynajmniej nieźle. Nieco z tonu spuściłem wzdłuż jeziora wiedząc, że za chwilę będę musiał przedostać się przez krótki fragment z ruchem wahadłowym. Udało się bez zatrzymywania i za wahadłem dołożyłem trochę Watów, dosyć szybko jechałem ale korciło by zrzucić ząbek niżej, nie zrobiłem tego przed krótkim podjazdem pod zaporę w Tresnej. Na podjeździe zrzuciłem z blatu ale podjazd pokonałem na stojąco, początek po kostce brukowej wyglądał nieźle ale im dalej, tym gorzej, w końcówce już tak trzęsło, że skapitulowałem i puściłem korby tracąc sporo prędkości. Pagórkowaty odcinek wzdłuż jeziora poszedł mi dobrze ale mogło być lepiej, wahałem się jeszcze przez moment czy jechać przez Bierną czy łatwiejszym wariantem, czasu na decyzję miałem mało więc pojechałem prosto. Źle się jechało pod wiatr, nie umiałem trzymać równej mocy i kadencji, jechałem jednak na tyle skutecznie, że sprawnie przejechałem przez Wilkowice, na ostatnim podjeździe już mnie brakowało ale zachowywałem jeszcze jakieś rezerwy i nie szedłem na maksa, zaczynało już padać i zjazd pod mokrym do głównej drogi nie był miłym przeżyciem. Dojeżdżając do skrzyżowania minęła godzina od wjazdu na ulicę Górską. Pogoda była już tak niepewna, że postanowiłem jechać prosto do domu, spuściłem z tonu na Żywieckiej a mogłem cisnąć dalej i urwać 30 sekund lub więcej i mieć najlepszy czas na okrążeniu wokół Magurki. Udało się przejechać pętlę w Bardzo dobrym czasie, niezłą moc trzymałem na podjazdach, zjazdy wyglądały nieźle, wszędzie były większe lub mniejsze rezerwy. Noga podawała jak należy, coraz częściej się tak dzieje i co prawda brakuje do poziomu z poprzedniego sezonu ale patrząc na to co działo się ze mną jeszcze jakiś czas temu jest zauważalna poprawa. Niestety nie udało się dojechać na sucho, przez Bielsko również ciąłem mocno i ostatnie 5 kilometrów w mocnym deszczu. Ostatnio podczas każdej jazdy trafiam na deszcz lub mokre drogi, jest to coraz bardziej uciążliwe ale chyba trzeba się do tego przyzwyczaić. Mocnym akcentem rozpocząłem sierpień i mam nadzieję na to, że kolejne treningi będą równie dobre.

Trening 79

Sobota, 31 lipca 2021 Kategoria 100-200, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: 105.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:54 km/h: 26.92
Pr. maks.: 69.00 Temperatura: 24.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 2744kcal Podjazdy: 1650m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Po dniu przerwy którego bardzo potrzebowałem, ruszyłem na kolejny spokojny trening. Jako, że sobota to w pracy byłem tylko 8 godzin i miałem nieco więcej czasu na trening. Mimo niepewnej pogody postanowiłem zaliczyć Pętlę Beskidzką wybierając wersję której dawno nie jechałem i w zasadzie pokrywała się z trasą Pętli Beskidzkiej z 2016 roku gdy meta byłą jeszcze pod Stecówką. Wyjechałem tuż po zdobyciu złota przez Polską sztafetę na IO w Tokio i to chyba dodało mi nieco skrzydeł bo przed jazdą znów nie czułem się najlepiej. Miałem także plan awaryjny czyli klepanie Przegibka i doskonalenie zjazdów ale nie zdecydowałem się na to. Nie umiałem się skupić i kilka razy wracałem się do domu a i tak zapomniałem m.in. czujnika tętna co akurat mi nie przeszkadzało. Mimo nienajlepszej pory sprawnie przejechałem przez miasto, ale w kilku momentach straciłem nieco czasu ale po wyjeździe z Bielska szybko nadrobiłem stracony czas. Dobrze mi zaczęło się kręcić ale po wjeździe do Szczyrku musiałem szybko zejść na ziemię. To był zdecydowanie najtrudniejszy odcinek trasy, przejechanie przez Szczyrk w weekend do łatwych nie należy. Gdy ruch na drodze trochę się rozładował karty rozdawał wiatr, większą część podjazdu na Salmopol walczyłem z silnym wiatrem a dodatkowym utrudnieniem była mokra szosa. Dobrze mi się jechało, noga się rozkręciła po niemrawym początku. Na zjeździe chciałem pokazać się z dobrej strony, na mokrym, wśród samochodów i innych rowerzystów nic z tego nie wyszło a gdy zobaczyłem, że jakiś gość na MTB zjeżdża lepiej zwątpiłem w swoje możliwości. Ciekawe jakby spisał się na podjeździe i czy też byłby w stanie okazać się lepszy niż ja, takich cwaniaków już wielu spotkałem i co z tego, że dobrze zjeżdża, jak pod górę traci przy razy więcej czasu. Na ostatnich 4 kilometrach zjazdu do skoczni odjechałem jednak wyraźnie, nie lubię jazd po mokrym a mniej mokra droga była dopiero za skocznią. Później czekało mnie kilka przygód, najpierw przejazd pojazdów uprzywilejowanych i zjazd na pobocze, później centymetry dzieliły mnie od spotkania z sarną w dolinie Czarnej Wisełki a na zjeździe do Istebnej pękł mi koszyk na bidon. Oczywiście bidon poleciał w krzaki, gdyby nie to, że drugi był już pusty a w tym jeszcze była woda nie szukałbym go, znalazłem go jednak dosyć szybko i mogłem jechać dalej. Przygody nie ominęły mnie także na podjeździe pod Koczy Zamek, przez prawie cały podjazd walczyłem z samochodami, dwa razy musiałem zjechać na pobocze a raz niemal się zatrzymać. Wjechałem jednak w dobrym tempie, mimo twardego przełożenia. Zjazd po mokrym z Koczego Zamku nie należał do przyjemnych, w jednym miejscu znów cudem uniknąłem czołowego zderzenia z samochodem który ścinał zakręt, jechałem wolno wiec miałem czas zareagować. Starałem się równo jechać przez Kamesznicę ale też to nie wyszło, sporo czasu zyskałem za to na odcinku Milówka – Węgierska Górka, po raz pierwszy od dawna jechałem tam z wiatrem w plecy. Opóźniałem postój w sklepie do momentu aż bidony nie były puste, brakło mi picia za Węgierską Gorką i przez ponad 10 minut jechałem bez picia. Po postoju w sklepie nie chciało mi się jechać dalej ale jakoś poszło, w niezłym tempie dojechałem do Buczkowic a później znowu nie szło najlepiej. W Bielsku znowu straciłem sporo czasu wybierając bardzo wąskie drogi gdzie blokowały mnie samochody. Mimo wszystko był to całkiem niezły trening i ostania okazja do dłuższej jazdy w tym tygodniu. Już powoli ma dosyć długich treningów, zaliczyłem ich całkiem sporo w tym roku i pora przestawić się na mocniejsze treningi które przyniosą więcej pożytku w końcówce sezonu.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 10148 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 12644 km
Evo 2 8629 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum