Wpisy archiwalne w kategorii
Samotnie
Dystans całkowity: | 168642.50 km (w terenie 3271.00 km; 1.94%) |
Czas w ruchu: | 6299:29 |
Średnia prędkość: | 26.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1926964 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 3577516 kcal |
Liczba aktywności: | 2631 |
Średnio na aktywność: | 64.10 km i 2h 25m |
Więcej statystyk |
Rozjazd 4
Środa, 24 marca 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa
Km: | 22.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 20.62 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 132132 ( 67%) | HRavg | 108( 55%) |
Kalorie: | 403kcal | Podjazdy: | 280m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
W końcu pogoda poprawiła się na tyle, że mogłem wyjechać na kolejny test sprzętu. Czekałem na ten moment by sprawdzić nowe siodełko. Wiedziałem, że ustawiłem je na oko i będą konieczne korekty. Pierwsza korekta już na starcie, podniosłem siodło o 5 milimetrów. Po przejechaniu kilkuset metrów stwierdziłem, że czub siodła za bardzo opada w przód. Zatrzymałem się po raz pierwszy i skorygowałem ustawienie siodła, czub poszedł o 5 milimetrów w górę a siodło o centymetr w tył, To był błąd który musiałem później skorygować. Siodełko w tyle wymusiło niewygodną pozycję i znów siedziałem na czubie uciskając newralgiczny punkt ciała. Samo siodło okazało się bardziej wygodnie niż wygląda. Drugi postój na trasie nastąpił po około 5 kilometrach i okazał się ostatnim. Pokręciłem się znowu bocznymi drogami zaliczając sporo nierównych asfaltów, z początku często wstawałem z siodła bojąc się zbyt dużego obciążenia na nierównościach. Z czasem jednak poczułem się bardziej pewnie. Na starcie myślałem, że wrócę czystym rowerem ale kilka kałuż na trasie których nie dało się minąć załatwiło mi nieplanowane czyszczenie sprzętu. Mając już cały brudny rower zdecydowałem się zaliczyć dodatkowy podjazd na trasie, wjechałem najwolniej jak się da, gdy nachylenie przekraczało 5 % brakowało mi przełożenia i walczyłem z chęcią dociśnięcia aby kadencja była bardziej mi odpowiadająca i cały podjazd był bardziej walką z samym sobą ale nie jechałem za mocno. Na zjeździe jeszcze bardziej ubrudziłem rower. Ustawione siodło za 4 razem okazało się najbardziej optymalnym dla mnie i teraz zostaje tylko cieszyć się jazdą.


Trening 16
Wtorek, 23 marca 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 35.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:24 | km/h: | 25.00 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 176176 ( 90%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1114kcal | Podjazdy: | 390m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po labie która trwała całe dwa dni trzeba było ruszyć tyłek. Do wyboru miałem trenażer lub trening po mokrych szosach. Na samą myśl o treningu w garażu mi się odechciało i wpadłem na jeden z głupszych pomysłów w ostatnim czasie. Postanowiłem trening wykonać na ciężkim 14 kilogramowym stalowym rowerze który przynajmniej ma pełne błotniki. Musiałem też wziąć plecak bo rower nawet nie posiada koszyka na bidon. Ubrałem najgorsze ciuchy jakimi dysponuję i ruszyłem do Jaworza na krótki ale wymagający trening. Już po kilku minutach padła bateria w przedniej lampce więc nie byłem już tak dobrze widoczny ale jechałem dalej. Na rozgrzewce przekonałem się, że ten rower nie nadaje się do innych treningów niż spokojne jazdy w 2 strefie. Rozgrzewka na tym sprzęcie nie była dokładna i nie byłem z niej zadowolony. Sam trening też pozostawiał do życzenia, pod noga miałem ogromne pokłady mocy bo n30 sekundowe powtórzenia wchodziły bardzo lekko w nogi ale wydawało mi się, że stoję w miejscu, pewnie połowa mocy szła w błoto ale nie o to chodziło. W trakcie serii powtórzeń zagalopowałem się i zamiast 10 wykonałem aż 30 sprintów na różnej kadencji. Nie byłem zmęczony i zapomniałem nawet o tym, że na początku zjazdu miałem przyjąć porcję węglowodanów. Wsunąłem całego batona który dawał energię na 45 minut jazdy w tlenie, na takim treningu pewnie szybciej trzeba uzupełniać energię ale na szczęście druga seria powtórzeń była ostatnią. Podczas drugiej serii starałem się jechać równiej i nieco spokojniej bo wiele z powtórzeń zaczynałem za mocno, na wiele się to nie zdało i wszystko wyglądało podobnie z jedną różnicą, zdążyłem zrobić 11 sprintów przed końcem podjazdu. Na szosie przy podobnej mocy kończyłem na 8. Druga seria już bardziej weszła w nogi. Planowałem wrócić do domu dłuższą drogą zahaczając o często ostatnio odwiedzane boczne uliczki ale zmuszony byłem jechać główną ze względu na to, że wjazdy w boczne dróżki były zablokowane lub musiałbym się zatrzymać i czekać by dało się bezpiecznie skręcić w lewo. Trening wymagający ale na tym sprzęcie i w tych warunkach nie należał do przyjemnych. Na szczęście lepsze dni nadchodzą i już niedługo nie będę musiał wybierać na jakim rowerze jechać.

Trening 15
Piątek, 19 marca 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 24.19 |
Pr. maks.: | 49.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 178178 ( 91%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 673kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi dzień
testowy wyglądał bardzo podobnie jak poprzedni. Wyjechałem o podobnej porze i
znowu miałem tylko godzinę. To wykluczało wyjazd na Przegibek gdzie pewnie sporo
śniegu przybyło a był to najlepszy podjazd na próbę 12 minutową. Musiałem sobie
radzić i wybrałem chyba jedyny odcinek w okolicy który pozwalał na tak długą
jazdę bez żadnych przeszkód. Warunki były bardziej stabilne, słońce,
maksymalnie 2 stopnie na termometrze i mokre drogi. Nie mogłem zapomnieć o
rozgrzewce która była jak zazwyczaj konkretna i nawet musiałem wydłużyć czas
między rozgrzewką a pierwszą próbą bo był zbyt długi dystans. Do testu 1
minutowego przystępowałem bez ciśnienia, nigdy nie był to mój klimat i
zazwyczaj radziłem sobie słabo lub przeciętnie. Tym razem postanowiłem jechać cały
czas w korbach, wybrałem do tego dosyć wymagający podjazd ale trochę zbyt
twarde przełożenie, pozwoliło to na efektywny początek ale później zacząłem
tracić moc, cisnąłem jednak do końca na twardym obrocie i zluzowałem około 2
sekundy za szybko. Mimo to wygenerowałem życiową moc w tym czasie, dałem z
siebie wszystko i dłuższą chwilę dochodziłem do siebie i planowane 10 minut
luzu przed 12 minutowym testem musiałem wydłużyć aby spokojnie pojechać na
miejsce startu. Doszedłem do siebie przed rozpoczęciem próby. Bałem się, że
samochody lub piesi mogą przeszkodzić w równej jeździe i tak też było. Pierwsze
utrudnienie pojawiło się na jedynym skrzyżowaniu na którym musiałem skręcić w
lewo. Straciłem tam kilka Wat i sekund ale szybko nadrobiłem, tak się nie
powinno robić testów ale za bardzo wyjścia nie miałem. Kolejny newralgiczny
punkt na trasie to parking przed wejściem do lasu w Dolinie Wapienicy. Tam znów
lekkie zwolnienie ale tym razem wyraźnej straty nie zanotowałem. Odcinek leśny
był bardzo zanieczyszczony, jechałem slalomem między pieszymi, utrzymywałem w
miarę stałą moc, na trudniejszym podjeździe brakowało mi przełożenia, jechałem
z niższą kadencją i odrobinę wyższą mocą, później jednak był odcinek niemal
płaski gdzie znowu nie umiałem się zmotywować do mocnej jazdy. Ostatnia minuta
już pod górę i kończyłem test w miejscu gdzie pojawił się śnieg na jezdni, do
końca podjazdu zostało co prawda 200 metrów ale nie miałem ani ochoty ani za
bardzo możliwości dojechania do końca więc zawróciłem. Po wolnym zjeździe
spojrzałem na rower który był cały zabrudzony błotem, ciuchy wyglądały
podobnie. Zjechałem spokojnie do domu licząc na to, że i w sobotę pogoda się nade
mną zlituje chociaż się na to nie zanosi.





Trening 14
Czwartek, 18 marca 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 23.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:55 | km/h: | 25.09 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 173173 ( 88%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 594kcal | Podjazdy: | 290m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nadszedł czas na pierwszy sprawdzian formy. Zwykle sezon rozpoczynałem od testów mocy i tak też jest tym razem. Warunki pogodowe w żaden sposób nie zachęcały do jazdy ale nie wyobrażałem sobie przeprowadzenia tego testu na trenażerze. Miałem dwie opcje, albo jechać o 7 rano, albo o 11 i w każdym wypadku miałem zaledwie godzinę czasu. O 7:00 sypał śnieg i odpuściłem a o 11 było całkiem znośnie, przynajmniej tak to wyglądało z okna. Gdy wyszedłem na zewnątrz to już tak przyjemnie nie było. Już na starcie pojawiły się pierwsze problemy, licznik nie umiał połączyć się z miernikiem mocy. Chwilę się męczyłem ale udało się połączyć i poprawnie skalibrować miernik. Drugi problem to kapeć w tylnym kole, ostatnio gdy kończyłem jazdę wszystko było w porządku, zmieniłem więc szybko koło na takie z bardziej zużytą oponą i kasetą 11x25. Wyjechałem nieco spóźniony i wiązało się to z tym, że miałem mniej czasu. Miałem dokładnie rozpisane obciążenia i na początek czekało mnie 10 minut spokojnej jazdy. Jechałem tak wolno, że marzłem, gdy dojechałem do Jasienicy i skręciłem na Nałęże, zaczął sypać śnieg. Temperatura w momencie spadła z 2 stopni do 0. Warunki były trudne i nawet wiatr wiejący na tym odcinku w plecy mnie nie urządzał. Po rozgrzewce zawróciłem, w międzyczasie przestało sypać, wyszło słońce i pojawiły się 4 stopnie na termometrze, w żaden sposób jednak nie odczuwalne. Zjechałem do skrzyżowania w Jasienicy i po krótkim postoju ruszyłem na pierwszy test. Nie umiałem złapać rytmu, sam start był zbyt słaby a później szarpanie się przez kilkadziesiąt sekund, tylko momentami jechałem równo, podjazd nie ma stałego nachylenia i ciężko utrzymać rytm, trzymałem się założonej kadencji ale na trudniejszych sekcjach jechałem zbyt twardo przez brak przełożenia, nie miałem motywacji aby ostatnie sekundy pojechać na maksa chociaż rezerwy jeszcze były. Wygenerowałem więcej mocy w czasie 6 minut niż się spodziewałem, to jednak była łatwiejsza próba od tej która czekała mnie kilka minut później. Test kończyłem znowu w śniegu i chłodzie a przy końcu podjazdu który pokonałem już spokojnie pojawił się także śnieg na drodze. Po zjeździe na którym zmarzłem mimo bardzo wolnej jazdy zbliżał się czas sprintu, chciałem wykonać go na podjeździe bo wtedy łatwiej docisnąć na maksa. Mój sprint w dalszym ciągu wygląda fatalnie, nie byłem w stanie wyciągnąć więcej niż 700 Wat a w dodatku tylne koło traciło przyczepność na mokrej szosie, poprawiłem wynik sprzed 8 tygodni ale to wciąż bardzo mizerny poziom. Druga próba nie wniosła niczego nowego i znowu skończyło się na 630 Watach, wydawało mi się, że jadę mocniej niż za pierwszym razem a wynik wyszedł słabszy. Trzeciej próby już nie podjąłem bo nie miało to żadnego sensu i wróciłem do domu. Mimo wszystko byłem zadowolony z pierwszego testu. Kolejne jednak były dla mnie ważniejsze.





Rozjazd 3
Wtorek, 16 marca 2021 Kategoria blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa, Zima, Zima 2021
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 23.44 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 404kcal | Podjazdy: | 290m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tydzień regeneracyjny biegnie szybko i po jednym dniu wolnym od jakiejkolwiek aktywności fizycznej ruszyłem na kolejną przejażdżkę na topowym sprzęcie, przy okazji testowałem skorygowane ustawienie bloków w butach. Nie zdążyłem kupić baterii do czujnika tętna więc jechałem bez żadnych danych treningowych, które nie były mi do niczego potrzebne. Znowu wybrałem trasę biegnącą przez okoliczne wioski i tylko część dróg się powtórzyła z ostatnimi jazdami. Warunki do jazdy były trudne ale już przywykłem i na cieplejsze dni cierpliwie czekam. Po drodze okazało się, że poza drobną korektą lewego bloku nie są wymagane dodatkowe zmiany. Podczas kolejnej przejażdżki będę testował nowe siodło i próbował je ustawić.
Rozjazd 2
Niedziela, 14 marca 2021 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa, Cube '21
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 24.19 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 405kcal | Podjazdy: | 240m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd przed zachodem słońca. Nie chciałem za bardzo odjeżdżać od domu i znowu wybrałem trasę po okolicznych wioskach. Znowu miałem okazję jeździć w trudnych warunkach, gdy wyjeżdżałem było 8 stopni a w połowie trasy już tylko cztery. Po raz drugi wziąłem na przejażdżkę najlepszy rower i w zasadzie nie musiałem się wysilać. Jazda była lekka i przyjemna, nie miałem danych o kadencji, mocy czy tętnie ale do niczego nie były mi potrzebne. Nawet na zjazdach nie korzystałem z dużej tarczy która jeszcze nie była używana. Wracając podjechałem jeszcze odebrać paczkę i luźnym tempem do domu. Miłym akcentem zakończyłem wymagający tydzień.

Trening 13
Sobota, 13 marca 2021 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 143.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:10 | km/h: | 27.68 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 3850kcal | Podjazdy: | 1000m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jedna z ciekawszych tras w ostatnim czasie. Taki rok, że dopiero w połowie marca udało się zaliczyć 5 godzinną jazdę. Celem tego treningu oprócz godzin w tlenie była także redukcja wagi która od listopada gdy miałem przymusową przerwę nie spadła nawet o 0,5 kilograma i jest 2 kilo wyższa niż rok temu na wiosnę, źle mi się jeździ z tym balastem i chciałbym się go szybko pozbyć. Warunki pogodowe miały być trudne, silny wiatr z południowego zachodu, normalnie w takiej sytuacji pojechałbym na Czechy ale obecnie jest to bardzo kłopotliwe więc musiałem sobie radzić inaczej. Przynajmniej raz w sezonie wybieram się w okolice Raciborza i dzisiaj był idealny dzień na ten kierunek. Zaplanowałem ciekawą trasę ale wyrysowanie jej w aplikacji umożliwiającej wgranie na licznik trwało bardzo długo, gdyby nie wiało to miałem wariant 10 kilometrów dłuższy i pewnie w podobnym czasie bym go przejechał. Po walce z aplikacją udało się stworzyć ślad który kończył się w Świerklanach, dalszy ciąg trasy znam i nawigacja nie była mi potrzebna. Zbierałem się długo i wyjechałem około 10 minut później niż zamierzałem. Już na starcie czujnik tętna nie złapał sygnału, pojawiła się informacja o słabej baterii, nie był to dla mnie problem bo tętno służy mi wyłącznie do tworzenia danych statystycznych i nie ma żadnego wymiaru treningowego. Ruszyłem więc bez danych o tętnie, początkowo nie umiałem się zorganizować ale gdy tylko wyjechałem na otwarty teren gdzie wiatr hulał niemiłosiernie to skończyła się zabawa a zaczęła ciężka praca, zrezygnowałem z dłuższej jazdy w 1 strefie bo wymagałoby to trzymania niskiej kadencji i utrzymywałem moc na poziomie 160-180 W pod wiatr, ustawiłem sobie mapę na ekranie i widziałem tylko dwa parametry które były mi potrzebne, moc i kadencję. Po 4 kilometrach walki z czołowymi podmuchami mogłem nieco odpocząć, nawet podjazdy jechałem lżej niż zwykle trzymając tylko określoną kadencję na najlżejszym przełożeniu. Pierwszy zjazd na trasie odpuściłem, przyjąłem możliwie aerodynamiczną pozycję ale nie kręciłem wcale, złapanie rytmu po zjeździe chwilę trwało ale jakoś się udało i już po chwili kręciłem z kadencją 95-100. Taki pułap utrzymywałem przez większość trasy, wiatr nie był stały i raz wiał mocniej, raz słabiej i delikatnie zmieniał kierunek, co jakiś czas mijałem wolniej jadących kolarzy i nawet jak złapali na moment koło to szybko zostawali z tyłu, nie urywałem ich siłą czy mocą ale kadencją której poziom pozwalał na dynamiczną jazdę bez nadmiernej utraty prędkości. Nie widząc prędkości czerpałem nawet przyjemność z jazdy, dobierałem przełożenie do warunków a moc i kadencja była względnie stała. Po 50 kilometrach wjechałem w zupełnie nieznaną mi drogę, jej stan pozostawiał do życzenia ale minąłem dzięki temu dwa duże skrzyżowania i odcinek drogi krajowej. Nieznane drogi towarzyszyły mi przez ponad 30 kilometrów, część z nich była ruchliwa a część pusta ale nawierzchnia na niektórych odcinkach była fatalna. Dokładnie w połowie drogi zatrzymałem się aby przepakować kieszonki, rozprostować kości i ruszyłem w dalszą drogę, jechałem już w większości z wiatrem lub bocznym który nieco przeszkadzał ale spodziewałem się, że będzie dużo ciężej. Przy wysokiej kadencji nawet silny wiatr nie jest taki straszny, mimo przejazdu przez kilka mniejszych miast nie musiałem się co chwilę zatrzymywać na skrzyżowaniach. Dopiero przed Rybnikiem gdy musiałem wjechać na drogę krajową pojawiły się problemy na drodze. Szybko jednak opuściłem główną drogę i w niewielkim ruchu dojechałem do Jankowic, gdzie trafiłem na ciekawy skrót i już wiedziałem gdzie jestem, chwilę później byłem już w Żorach. Wtedy też skończył się ślad w liczniku który zawiesił się na ekranie mapy. Zatrzymałem się na moment, sygnał dźwiękowy w liczniku działał ale nic nie dało się zrobić, nawet wyłączyć licznika. Postanowiłem dalej jechać na oko licząc na to, że dane których nie widzę są zapisywane. Motywacja nieco spadła, brakowało mi m.in. podglądu na godzinę według której przyjmowałem kolejne dawki jedzenia. Drogę z Żor na Pszczynę i dalej na Bielsko znam na pamięć i na oko wiedziałem kiedy mam jeść. Gorzej było z trzymaniem odpowiedniej kadencji i mocy, na to już wpływu nie miałem, starałem się jechać z wysoką kadencją ale moc skakała strasznie. Bez postojów przejechałem przez Pszczynę i Goczałkowice, na zaporze był istny slalom między pieszymi i rowerzystami. Krótki przerywnik nastąpił na wahadle w Zabrzegu gdzie na moment wyjąłem telefon i wiedziałem na czym stoję. W tym czasie dojechało do mnie trzech kolarzy, jechali w moim kierunku więc podpiąłem się pod nich. Jazda w grupce z bocznym wiatrem była przyjemniejsza, fajnie się jechało i postanowiłem wydłużyć trasę o 2 kilometry jadąc przez Mazańcowice. Dopiero ostatnie 5 kilometrów pokonałem samotnie walcząc już z przeciwnym wiatrem. Wybrałem taką drogę aby maksymalnie była osłonięta od wiatru, nawet się to udało i w domu byłem dokładnie o takiej porze jaką szacowałem na postoju w połowie trasy. Był to jeden z lepszych treningów w tym roku, noga cały czas podawała, regularnie jadłem i piłem, poćwiczyłem jazdę pod wiatr, dobór przełożeń do warunków oraz osłanianie się przed wiatrem podczas jazdy w grupie. Przy takich warunkach wyższa waga była sprzyjająca ale przy nieco niższej mocy przejechałem tą trasę w dłuższym czasie niż zakładałem. Chyba trzeba w końcu przesiąść się na karbonowy rower gdzie starty mocy są znacznie niższe a jazda mniej „toporna”. Przed jazdą miałem spore obawy, czy sobota jest dobrym wyborem na dłuższą „przelotową” rundę ale w trakcie okazało się, że nie było tak źle i w zasadzie żadna to różnica czy sobota czy niedziela. W inne dni nie mam szans na takie harce a jedna trasa kilkugodzinna na tydzień wystarczy. Sezon coraz bliżej i od najbliższych tygodni zależy jaki będzie. Po jeździe udało się odzyskać plik z aktywności ale zapis wysokości i śladu GPS zakończył się w Żorach gdy licznik się zawiesił. Po analizie okazało się, że jechałem z niższą kadencją ale nieco wyższą mocą, nie było jednak zbyt dużych skoków ani spadków kadencji więc egzamin polegający na jeździe bez patrzenia na dane zdałem bardzo dobrze. Na tym treningu skończył się kolejny cykl treningowy. Kolejny rozpocznę od 3 testów mocy, pierwszych na szosie, może uda się wpasować w okna pogodowe które mają się pojawić w prognozowanym nienajlepszym pogodowo tygodniu.



Trening 12
Piątek, 12 marca 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 48.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:01 | km/h: | 23.80 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 173173 ( 88%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1060m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj gdy szykowałem się na trening spojrzałem za okno i nic nie zapowiadało tego, co zobaczyłem minutę później gdy chciałem już się przebrać w ciuchy rowerowe. Od rana mocno wiało ale zaczął sypać śnieg więc miałem dwie opcje, albo wybrać trenażer albo przełożyć trening na piątek gdy warunki mają być bardziej znośne. Wybrałem drugą opcję traktując trenażer jako ostateczność. Wyjechałem dosyć późno ale mimo wszystko zdecydowałem się na trzykrotne zaliczenie Przegibka. Warunki do tego nie zachęcały ale to jedyny podjazd w najbliższej okolicy nadający się na dłuższe powtórzenia na FTP. Miałem do wyboru także 5 powtórzeń 5 minutowych w 5 strefie mocy ale nie chciałem się katować takimi mocami przed weekendem. Ostatnio nie byłem zadowolony z podjazdów i chciałem zrobić jakiś krok naprzód w tym aspekcie. Zanim jednak dojechałem na Przegibek musiałem przejechać całe miasto. Mimo dosyć niesprzyjającej pory nie było tak źle na drogach. Dzięki wiatrowi wiejącemu w plecy szybko się przedostałem do Straconki. Udało się bardziej dokładnie zrobić rozgrzewkę ale na zbyt wiele to nie pozwoliło. Na podjazdach trzymałem tym razem kadencję wyższą niż 90. Pierwszy podjazd poszedł tak sobie, był zbyt szarpany i nierówny abym mógł być z niego zadowolony. Przed zjazdem musiałem ubrać kurtkę, było naprawdę zimno. Zjazd sobie odpuściłem m.in. z powodu mokrej drogi na całym odcinku do Międzybrodzia. Zjechałem nieco dalej niż zwykle i zakładałem, że od tego momentu pojadę 13 minut do przełęczy. Nie pomyliłem się, dokładnie po 13 minutach pojawiłem się na szczycie, podjazd był równiejszy, zwiększyłem kadencję w porównaniu do pierwszego wjazdu a średnia moc wyszła kilka Wat wyższa. Nie zastanawiałem się długo i po kolejnym postoju zjechałem do Bielska gdyż droga w większości była sucha a tylko w kilku miejscach mokra. Trzeci podjazd zrobiłem na jeszcze wyższej kadencji i podobnej mocy jak drugi. Ostatecznie po trzech dobrych podjazdach nie stwierdziłem żadnego progresu w porównaniu do poprzedniego tygodnia. Złote środki na poprawę czasów na podjazdach to zrzucenie zbędnych kilogramów, przesiadka na lepszy sprzęt który czeka w garażu i poprawa warunków a przede wszystkim temperatury pozwalającej na zrzucenie ciążących warstw ciuchów. Niby nie dużo do poprawy ale nie wszystko jest możliwe w krótkim czasie. Podjeżdżam w tym roku przynajmniej klasę gorzej niż w ubiegłym ale do lata daleko i już z głębszego dna byłem w stanie dostać się na wyżyny możliwości więc nie widzę powodów do zmartwień. Ostatni zjazd z przełęczy do Bielska odpuściłem, jechałem wolno a i tak zmarzłem i do domu dojechałem w kurtce i czterech innych warstwach ubrań pod spodem. Spory odcinek pokonałem ścieżką, bo nie robiło mi różnicy czy jadę 15 km/h pod wiatr drogą czy ścieżką a na drodze zdecydowanie mniej bezpiecznie. Po takim treningu powinienem być ujechany a czułem się całkiem nieźle.




Rozjazd 1
Środa, 10 marca 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, Zima, Zima 2021, Cube '21
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 22.73 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 131131 ( 67%) | HRavg | 108( 55%) |
Kalorie: | 419kcal | Podjazdy: | 270m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy wyjazd na lepszym sprzęcie w tym roku. Nie chciało mi się montować miernika mocy który podczas jazdy regeneracyjnej nie jest do niczego potrzebny. Zamontowałem uchwyt na licznik i lampki bez których się nie ruszam ale zapomniałem o torebce podsiodłowej z zapasową dętką i narzędziami. Nie chciałem odjeżdżać zbyt daleko od domu wiec pojechałem na standardowy objazd wiosek. Drogi którymi jechałem były niesamowicie zanieczyszczone piaskiem który strasznie mnie drażnił. Już po chwili stwierdziłem, że rower jest niesamowicie sztywny, po wymianie korby, mostka czy kierownicy przyśpiesza jeszcze lepiej. Nie miałem za bardzo okazji sprawdzić go na wysokich mocach, gwałtownych przyśpieszeniach czy dłuższym podjeździe ale wrażenia jak najbardziej pozytywne. Po raz pierwszy w tym roku czułem, że moc faktycznie idzie w korby a nie w powietrze. Czerpałem maksymalnie przyjemność z jazdy ale warunki były trudne, kilka razy cudem uniknąłem bliskiego spotkania z samochodem mimo tego, że nie złamałem żadnego przepisu ruchu drogowego po drodze. Po godzinie wróciłem do domu ale przynajmniej pierwsza jazda na topowym sprzęcie zaliczona. Może w weekend uda się go zabrać na dłuższą trasę zanim zacznę na nim robić bardziej intensywne treningi.

Trening 11
Wtorek, 9 marca 2021 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:35 | km/h: | 27.91 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 160160 ( 82%) | HRavg | 138( 70%) |
Kalorie: | 2404kcal | Podjazdy: | 720m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miałem okazję wyjechać nieco wcześniej i zaliczyć dłuższy trening i ją wykorzystałem. Myślałem, że uda się wyjechać nieco wcześniej ale wyjechałem dopiero po 13. Dosyć szybko się zebrałem, ale czas jaki zaoszczędziłem straciłem na przejeździe przez miasto. Nie miałem ochoty kolejny raz jechać tymi samymi drogami i wybrałem inny kierunek ale w obecnej sytuacji to był błąd. W Bielsku straciłem kilka minut, momentami było naprawdę nerwowo i z treningowego punktu widzenia był to czas stracony. Dopiero po wyjeździe z Bielska wskoczyłem na właściwe obroty. Warunki na trasie były co najmniej dziwne, wiało z różnych kierunków, niezbyt mocno ale jednak, samochodów było cały czas dużo a okresami nawet się korkowało. Wybrałem prosty wariant dojazdu do Oświęcimia aby nie wjeżdżać do miasta i uniknąć zwężeń na trasie. W pewnym momencie trafiłem na zupełnie nieznaną mi drogę, wyglądała ciekawie ale ruch na tym odcinku był spory i być może na innej drodze byłoby spokojniej. W Oświęcimiu na teoretycznie najgłówniejszej drodze na trasie było całkiem spokojnie, później wjechałem na ścieżkę rowerową. To spowodowało tylko wybicie z rytmu i kolejne straty czasowe. Za Oświęcimiem znów na moment zrobiło się spokojniej. Po 2 godzinach jazdy już tradycyjnie tętno skoczyło do góry i utrzymywało się na poziomie około 145. Nie jest to jeszcze krytyczny poziom ale wyższy niż być powinien. Wjeżdżając znów do Oświęcimia liczyłem, ze uda się sprawnie przejechać, poza kilkoma idiotami trąbiącymi bez powodu i utrudniającymi później jazdę było całkiem znośnie. Na trasie zatrzymałem się tylko raz bez przymusu i postój trwał kilka minut. Od tego momentu jechałem równym tempem na założonej kadencji. Wiatr cały czas mieszał szyki ale radziłem sobie z tym całkiem nieźle. Kolejne utrudnienia pojawiły się w Czechowicach, najpierw skrzyżowania a później przejazd kolejowy. To jednak nie ostatni postój na trasie. Musiałem się znów zatrzymać na kolejnym wahadle w Zabrzegu. Później już jechałem prosto do domu. Noga cały czas podawała i po raz kolejny jedyny czynnik który nie pasował do reszty to tętno. Mimo przeciwnego wiatru jechałem równym tempem z założoną kadencją. Pod względem treningowym to był kolejny dobry dzień, ogólnie niezbyt dobrze radzę sobie w niskich temperaturach, tym razem wracając do domu temperatura była najniższa. Wyjeżdżając w 5 stopniach było przyjemnie a wracając w okolicy 0 już marzłem. Na szczęście cieplejsze dni nadchodzą i wówczas problemy z regulacją temperatury znikną, najlepiej czuję się w temperaturach powyżej 15 stopni.


