Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 176758.50 km (w terenie 619.00 km; 0.35%) |
Czas w ruchu: | 6527:23 |
Średnia prędkość: | 26.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1954597 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 3659879 kcal |
Liczba aktywności: | 2604 |
Średnio na aktywność: | 67.88 km i 2h 31m |
Więcej statystyk |
Trening 15
Środa, 20 marca 2019 Kategoria Szosa, Samotnie, blisko domu, Cube 2019, Trening 2019
Km: | 50.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | km/h: | 25.21 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 127( 65%) |
Kalorie: | 820kcal | Podjazdy: | 660m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki trening w dosyć trudnych
warunkach. Na starcie było dosyć zimno, niecałe 3 stopnie a na trening w
wyższej temperaturze szans nie było. Motywacja była tak duża, że nawet nie
pomyślałem o trenażerze. Nie bardzo wiedziałem jaki podjazd wybrać na ćwiczenia
siłowe. Na Przegibek nie chciało mi się jechać, podjazd na którym trenowałem w
zeszłym roku jest na razie zbyt trudny i ma zniszczoną nawierzchnię i
pojechałem na niezbyt trudny podjazd w Jaworzu Nałężu. Dojazd do podjazdu zajął
mi niecałe 20 minut i był bardzo dobrą nawierzchnią. Po dojeździe na miejsce
stwierdziłem, że jest jeszcze zimniej, w najbardziej ekstremalnym momencie
termometr pokazywał 1 stopień powyżej zera. Od razu dobrałem odpowiednie
przełożenie i trzymałem moc w okolicy FTP. Po 2 minutach w miarę równego
podjazdu zrobiło się niemal płasko i musiałem wrzucić dużo twardsze
przełożenie. Utrzymałem odpowiednią moc i kadencje w przedziale 50-60 przez
całe 3 minuty. Kolejne powtórzenia nie różniły się od siebie niczym.
Kombinowałem trochę by zaczynać powtórzenie w innym miejscu ale niewiele to
dało. Po pięciu powtórzeniach pojechałem w kierunku Kapliczki i zjechałem w dół
prawie do skrzyżowania z główną drogą. Nawierzchnia na zjeździe jest dużo
gorsza niż na podjeździe i ćwiczyłem omijanie dziur przy każdym zjeździe. Druga
seria pięciu powtórzeń poszła całkiem dobrze. Trochę przeszkadzały samochody
których sporo się pojawiło na drodze ale udało się wykonać wszystkie założenia.
Później po raz drugi dojechałem do Kapliczki i trochę okrężną drogą wróciłem do
domu. Całkiem solidny trening zaliczony. Mała odmiana od długich treningów
tlenowych.






Trening 14
Wtorek, 19 marca 2019 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Cube 2019, Trening 2019
Km: | 94.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:24 | km/h: | 27.65 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | 157157 ( 80%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1583kcal | Podjazdy: | 520m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po niedzielnych problemach ani śladu i mogłem skupić się na treningu. Przed wyjazdem było bardzo zimno, zaledwie 1 stopień na termometrze i znowu kombinowałem jak się ubrać. W końcu dobrałem odpowiedni zestaw ciuchów i postanowiłem znowu jechać w nowych butach. Wyjechałem nieco później niż mogłem i trafiłem na bardzo spokojny ruch na drogach. Początkowo nie było czuć wiatru który w ostatnich dniach rozdawał karty. Postanowiłem objechać rundę Rozpoczęcia Sezonu w Bziu. Do Jastrzębia dojechałem w większości bocznymi drogami zupełnie bez ruchu samochodów. Najgorzej wyglądał przejazd przez Wieszczęta i Roztropice bo trafiłem na moment w którym zaczynają się lekcje w szkole i był mały zator na drodze. W dosyć dobrym czasie dojechałem do Golasowic gdzie wjechałem na rundę. Sporo piasku i drobnego żwirku znacznie utrudniało jazdę i musiałem bardzo uważać szczególnie na skrzyżowaniu ulic Golasowickiej i Jastrzębskiej. W dalszej części już nie było tak dużo zanieczyszczeń i mogłem skupić się na równej jeździe. Objechanie całej rundy w spokojnym tempie zajęło mi ponad 22 minuty. Miałem jeszcze sporo czasu i pojechałem w kierunku Pszczyny. Od momentu zjazdu z rundy jechałem prawie cały czas z wiatrem i jechało się dużo przyjemniej. Szybko dostałem się do Goczałkowic gdzie nawet na Zaporze było pusto. Wtedy też podjąłem kolejną decyzję o kolejnym wydłużeniu jazdy. Zamiast jechać prosto na Międzyrzecze odbiłem na Bronów i bocznymi drogami dojechałem do Międzyrzecza. Później skręciłem w mało znany mi podjazd z dwoma sekcjami nachylenia ponad 10 %. Całkiem dobrze podjechałem pod górę i szybko znalazłem się w Bielsku. Ominąłem niewygodną ulice Międzyrzecką i przez ostatnie 2 kilometry jechałem już w 1 strefie. Całkiem dobry trening zaliczony. Niewiele brakło do 150 TSS. Podczas następnego treningu popracuje nad siłą a później wrócę do wytrzymałości.








Trening 13
Niedziela, 17 marca 2019 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie, Cube 2019, Trening 2019
Km: | 154.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:40 | km/h: | 27.18 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 167167 ( 85%) | HRavg | 142( 72%) |
Kalorie: | 2699kcal | Podjazdy: | 950m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najdłuższy i najtrudniejszy trening w tym roku. Wyjechałem już po 7 i było dosyć ciepło. Niecałe 10 stopni pozwoliło na wykorzystanie wiosennego zestawu ubrań. Nie zdecydowałem się na jazdę w nowych butach i w zupełnie letnim stroju. Przygotowałem dużo jedzenia i zapas picia i po raz pierwszy wybrałem się na dłuższą trasę na lepszym rowerze. Już po wyjeździe czułem, że nie jest to mój najlepszy dzień ale mimo wszystko nie martwiłem się zbytnio i jechałem w wyznaczonym kierunku i celu. Pierwsze podjazdy poszły słabo i dalej wcale nie było lepiej. Regularnie jadłem i piłem by nie doprowadzić do odcięcia które mogło by bardzo źle wpłynąć na dalszą jazdę. Starałem się jechać równym tempem i nie zawsze wychodziło to jak należy. Czułem duży komfort jazdy na tym sprzęcie, dużo lepiej się jechało niż na topornej treningówce. Po wjeździe do Czech szybko przejechałem przez Karwinę popełniając jeden mały błąd nawigacyjny który spowodował nadrobienie około 200 metrów. Dalej obrałem kierunek Bogumin i wiatr na tym odcinku był bardziej odczuwalny. Przed Boguminem skręciłem w boczną drogę by ominąć centrum miasta. Jechałem z włączoną nawigacją, dzięki temu byłem na bieżąco informowany o zjeździe z wyznaczonego śladu. Po kilku kilometrach walki z silnym wiatrem a także fragmencie ścieżki rowerowej zrobiłem postój. Po krótkiej pauzie ruszyłem dalej, byłem już blisko przejścia granicznego i zmiany kierunku jazdy. Po wjeździe do Polski skręciłem w kierunku Rybnika. Przez moment jazda była bardzo przyjemna, do momentu znaku informującego o zakazie jazdy rowerem. Wolałem nie ryzykować i zjechałem na jak się okazało bardzo szeroką i równą drogę rowerową i nie jechałem wcale wolniej jak po drodze. Ścieżka szybko się skończyła i wróciłem na drogę. Wiało dalej w plecy i jedyną ciekawą rzeczą na trasie były dwa podjazdy które na mnie czekały. Przekroczyłem już aktualne granice możliwości mojego organizmu i tętno przy podobnej mocy było o 10 uderzeń wyższe niż wcześniej. Nie przejmowałem się tym zbytnio i dalej trzymałem się strefy mocy. Dzięki mocnemu wiatrowi w plecy szybko dostałem się do Wodzisławia i skręciłem na Mszanę. Miałem jeszcze trochę czasu na dojazd do Jastrzębia. Jadąc dosyć nierówną i dziurawą drogą do Mszany skręciłem w lewo i dojechałem do głównej drogi w kierunku Jastrzębia. Wypatrywałem gdzieś otwartego sklepu ale nie znalazłem i po wjeździe do Jastrzębia od strony Moszczenicy uzupełniłem bidony na stacji benzynowej. Znalazłem jeszcze czas na szybki bufet i chwile odpoczynku. Po 11 w około 10 osób wyjechaliśmy w kierunku Pawłowic. Przed wjazdem na główną drogę tempo było spokojne. Później już było różnie, ktoś mocniejszy lub niepotrafiący jechać spokojnie tylko mający parcie na średnią przyśpieszył i zaczęło się rwać. Nie planowałem mocnej jazdy i zachowawczo zwolniłem chociaż tętno niebezpiecznie zbliżało się do 4 strefy. Do limitu było daleko ale na tym etapie staram się aby mocnych momentów było jak najmniej, w dodatku miałem już w nogach 100 kilometrów a do domu prawie 40 i dzięki takiej jeździe byłem jednym z najsłabszych ogniw w grupie. Przed Pawłowicami wszystko wyglądało dosyć słabo. Dużo dziur, cześć osób nie potrafiła się odnaleźć w sytuacji a jadący z przodu trochę przesadzali z tempem. Nieco lepiej wyglądała sytuacja po wjeździe na dwupasmówkę. Przez moment jazda była dobra, w miarę równe zmiany, brak dziur w szyku i dobra komunikacja. Kilka osób wolało pokazać swoją „moc” i znowu zaczęło się rwać. Słabsze osoby nie były w stanie współpracować i zrobił się chaos. Po zejściu ze zmiany nie wiedziałem jak się zachować i przez chwile zawahania straciłem kontakt z czołem grupy i nawet w tyle miałem problem się utrzymać. Jakoś przetrwałem do Zbytkowa i po zjeździe z dwupasmówki znowu wszystko się poskładało w logiczną całość. Praktycznie do Landeka udało się po zmianach bez większego szarpania dojechać a później znowu pokaz siły i całkowite rozerwanie grupy. Nie miałem już ochoty n gonitwę i ostałem z tyłu. Później trochę się uspokoiło i słabsi mogli dołączyć do grupy. Po krótkim spokojniejszym odcinku do Ochab odłączyłem się od grupy i bocznymi drogami wróciłem do Pierśćca. Zmęczenie zaczęło narastać i konieczny był kolejny postój. Postanowiłem rozebrać nogawki i poczułem lekką ulgę. Ostatni odcinek do domu był bardzo ciężki. Nie miałem już siły na jazdę.
Mocna i szarpana jazda w grupie nie miała na to większego wpływu. Problem leży gdzie indziej i jest złożony. Nie jestem jeszcze przygotowany na tak długie dystanse oraz na dosyć długie treningi dzień po dniu. Podobne problemy miałem już kilkukrotnie, musze wprowadzić pewne zmiany w kwestii żywienia oraz zwiększyć dawkę witamin i minerałów bo ich niedobór powoduje problemy z mięśniami które pozbawione energii nie są w stanie pracować jak należy. To jest tylko jedna z przyczyn słabszej dyspozycji, po dosyć długiej przerwie od regularnych treningów potrzebuje czasu aby wskoczyć na optymalny poziom. W moim przypadku różnica pomiędzy optymalną formą a poziomem który prezentuje na początku roku jest bardzo duża. Dzięki temu też jestem w stanie utrzymać optymalną formę przez dłuższy czas. Na razie zwiększę ilość przyjmowanych minerałów i witamin i zobaczę czy to pomoże. Jak nie to mam jeszcze kilka innych opcji które mogą pomóc.
Sam trening zaliczam mimo wszystko do udanych, nie miałem typowego odcięcia które pojawia się wtedy gdy jem za mało. Rower po serwisie działa jak należy a mimo wszystko jakąś przyjemność z jazdy miałem i to jest najważniejsze. Lepsza forma powinna przyjść z czasem i tego się będę trzymał.





Mocna i szarpana jazda w grupie nie miała na to większego wpływu. Problem leży gdzie indziej i jest złożony. Nie jestem jeszcze przygotowany na tak długie dystanse oraz na dosyć długie treningi dzień po dniu. Podobne problemy miałem już kilkukrotnie, musze wprowadzić pewne zmiany w kwestii żywienia oraz zwiększyć dawkę witamin i minerałów bo ich niedobór powoduje problemy z mięśniami które pozbawione energii nie są w stanie pracować jak należy. To jest tylko jedna z przyczyn słabszej dyspozycji, po dosyć długiej przerwie od regularnych treningów potrzebuje czasu aby wskoczyć na optymalny poziom. W moim przypadku różnica pomiędzy optymalną formą a poziomem który prezentuje na początku roku jest bardzo duża. Dzięki temu też jestem w stanie utrzymać optymalną formę przez dłuższy czas. Na razie zwiększę ilość przyjmowanych minerałów i witamin i zobaczę czy to pomoże. Jak nie to mam jeszcze kilka innych opcji które mogą pomóc.
Sam trening zaliczam mimo wszystko do udanych, nie miałem typowego odcięcia które pojawia się wtedy gdy jem za mało. Rower po serwisie działa jak należy a mimo wszystko jakąś przyjemność z jazdy miałem i to jest najważniejsze. Lepsza forma powinna przyjść z czasem i tego się będę trzymał.





Trening 12
Sobota, 16 marca 2019 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Zima, Zima2019, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 87.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:15 | km/h: | 26.77 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1459kcal | Podjazdy: | 670m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Weekend wieńczący kolejny tydzień treningowy rozpoczęty. Nie miałem za dużo czasu i sił na jazdę ale mimo wszystko pojechałem i zaliczyłem kolejny wytrzymałościowy trening. Wziąłem jeszcze gorszy rower i nowe buty by sprawdzić skorygowane ustawienie lewego bloku. Pomimo wiejącego wiatru nie było czuć zimna, ten wiatr był cieplejszy, bardziej wiosenny. Na początku jechało się całkiem dobrze ale z czasem komfort był coraz gorszy. Zmienienie ustawienia lewego bloku rozwiązało sprawę ale miałem problem z prawą nogą. Nie potrafiłem dobrze ułożyć stopy i z czasem zacząłem czuć lekki ból. Chyba zbyt mocno ścisnąłem nogę w bucie i dlatego czułem ból. Mam co sprawdzić podczas kolejnej jazdy. Dobrze jechało mi się przez 2 i pól godziny. Później już zaczynało mnie brakować i dosyć asekuracyjnie przejechałem ostatnie 15 kilometrów. Na koniec wydłużyłem nieco czas jazdy w pierwszej strefie. Moja forma jest niezła ale jeszcze brakuje sporo do poziomu przy którym mógłbym zacząć mocniej trenować. Czeka mnie jeszcze ponad tydzień treningów wytrzymałościowych. Jeżeli po nich dalej będę miał problemy przy dłuższych dystansach to będę musiał sięgnąć po dodatkowe środki, jeżeli one nie pomogą to chyba będę zmuszony odpuścić dłuższe dystanse w tym roku. W niedziele kolejny test, dłuższa jazda wytrzymałościowa i pierwszy dłuższy wyjazd na rowerze startowym. Może okazać się, że po przesiadce na lepszy rower będzie dużo lepiej.








Rozjazd 3
Piątek, 15 marca 2019 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa, 0-50, Cube 2019
Km: | 15.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:46 | km/h: | 19.57 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 132132 ( 67%) | HRavg | 105( 53%) |
Kalorie: | 211kcal | Podjazdy: | 120m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po trzech dniach treningowych przyszedł czas na dzień regeneracyjny. Składał się znowu z dwóch części, pierwszą z nich była krótka runda na rowerze połączona z testem nowych butów. Wyjechałem po raz drugi w tym roku na najlepszym rowerze, po ostatniej jeździe zrobiłem małą korektę pozycji, ustawiłem kierownicę tak aby dolny chwyt był niemal równoległy do mostka i jest dużo lepiej. Wiało dużo słabiej niż tydzień temu i mogłem dokładnie stwierdzić czy wszystko w tym rowerze działa jak należy. Nie mam żadnych zastrzeżeń i rower do sezonu przygotowany jest perfekcyjnie. Przed jazdą przykręciłem nowe bloki, w porównaniu do starych mają 4 stopnie luzu a tamte miały 7. Jest to niewielka różnica i nie ma większego wpływu na komfort jazdy. Ustawienie obu bloków było prawie idealne, minimalnej korekty wymagał tylko blok w lewym bucie. Obuwie jest bardzo sztywne, dużo bardziej niż buty Shimano, odczuwalne jest to zwłaszcza na podjazdach gdzie noga pracuje dużo wydajniej niż wcześniej. Trochę czasu minie zanim się dostosuje do nowych butów. Lepszych butów mi na razie nie potrzeba a w dodatku obuwie ładnie komponuje się z rowerem, okularami, kaskiem i strojem. Dobiorę jeszcze bidony i kwestia wyglądu i sprzętu będzie już odhaczona i będę mógł skupić się wyłącznie na budowaniu formy.




Trening 11
Czwartek, 14 marca 2019 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, Zima, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 27.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 25.31 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 149149 ( 76%) | HRavg | 128( 65%) |
Kalorie: | 499kcal | Podjazdy: | 250m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd poprzedzający trening siłowy. Nie był to zbyt dobry pomysł ze względu na panujące warunki pogodowe oraz ruch pojazdów na drogach. Trasę obrałem bardzo niefortunnie. Ciężko znaleźć względnie płaską trasę na około godzinę jazdy bez zbędnych spowolnień oraz walki z wiatrem. Po wyjeździe z domu zapędziłem się w „kozi róg”. Myślałem, że szybko dostane się do Międzyrzecza a zapomniałem, że po 16 jest największy ruch i na dojeździe do dwupasmówki tworzy się korek. Przekonałem się o tym boleśnie i musiałem skorzystać z nieskończonej jeszcze ścieżki rowerowej i zyskałem nieco czasu nie musząc stać w korku. Dopiero po wjeździe do Międzyrzecza zrobiło się luźniej i mogłem zacząć normalny trening. Szybko pokonałem krótki podjazd i z wiatrem jechałem aż do Ligoty. Bez zbędnego zwalniania i hamowania byłem w stanie zyskać trochę straconego czasu. Od Ligoty jechałem już walcząc z silnym wiatrem. Trzymałem dosyć dobre tempo i po raz kolejny nie miałem problemu z doborem przełożenia na podjeździe. Podjazd był bardzo spokojny i później krótki zjazd i kolejna trudność. Podobnie jak w poprzednich dniach często zmieniałem kierunek i na zmianę wiat pomagał lub przeszkadzał. Na koniec tradycyjny rozjazd i lekki opad deszczu. W domu dowiedziałem się, że podczas mojej nieobecności trzy razy padał deszcz ze śniegiem a poza mokrymi drogami w kilku miejscach było w miarę sucho przez cały czas.








Trening 10
Środa, 13 marca 2019 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:07 | km/h: | 27.40 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 157157 ( 80%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1021kcal | Podjazdy: | 420m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi popołudniowy trening. Znowu mocniej wiało z południa i to był jedyny słuszny kierunek jazdy. Standardowo już ominąłem główną drogę do Skoczowa i pojechałem przez Bielowicko. Byłem wypoczęty i jechało się całkiem dobrze pomimo walki z wiatrem. Po wjeździe do Pogórza wiatr był bardziej odczuwalny i musiałem zwolnić by trzymać odpowiednią moc. Jechałem równym tempem i po ponad godzinie jazdy byłem w Ustroniu, najbardziej wysuniętym na południe miejscu podczas treningu. Kiedy wjechałem na dwupasmówkę w kierunku Skoczowa to przez moment jechałem z wiatrem idealnie wiejącym w plecy i prędkość przelotowa była bardzo duża. Im bliżej Skoczowa tym wiatr wiał bardziej z boku niż z tyłu ale w dalszym ciągu gnałem bardzo szybko. W Skoczowie skręciłem na Pierściec i jeszcze przez moment jechałem z wiatrem sprzyjającym. Po skręcie na Kowale już nie było tak dobrze. Zachowałem sporo sił i wybrałem wariant z trudniejszym podjazdem. Później często zmieniałem kierunek jazdy i nawet walka z wiatrem nie była już taka uciążliwa. Na koniec tradycyjnie kilka minut bardzo spokojnej jazdy. Podczas tej aktywności wygenerowałem najlepszą moc podczas treningu w tym roku a dzięki odpowiedniemu dobraniu trasy także przejechałem najszybciej ten dystans.








Trening 9
Wtorek, 12 marca 2019 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Zima, Trening 2019
Km: | 63.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 26.43 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 149149 ( 76%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 972kcal | Podjazdy: | 420m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dobrym tygodniu treningowym i dniu odpoczynku byłem gotowy na kolejne treningi. W tym tygodniu treningi odbywają się po pracy i różnie może być z ich długością. Dzisiaj wszystko udało się tak rozplanować i zorganizować, że już po 15 byłem gotowy do jazdy i miałem prawie 3 godziny czasu na trening. Postanowiłem jednak ograniczyć jazdę do około 2,5 godziny by zostawić sobie zapas czasu na losowe sprawy. Po wyjeździe zorientowałem się, że wieje słabiej niż w ostatnich dniach co sprawiło, że trening miał być trochę przyjemniejszy. Od razu skierowałem się na boczne drogi a będąc w Jasienicy pojechałem w kierunku Strumienia. Cały czas jechałem w 2 strefie, do 3 strefy wszedłem na podjeździe w Rudzicy. Dosyć szybko zjechałem w dół i dalej już pojawił się mocniejszy wiatr. Nie działo się nic ciekawego i nawet przez Chybie przejechałem bez żadnego postoju. Na moment zatrzymałem się w Strumieniu i dalej jechałem już bez żadnych postojów. Na drogach było względnie spokojnie i mogłem skupić się na jeździe. Dosyć szybko dojechałem do Goczałkowic i do domu wróciłem bocznymi drogami z kilkoma podjazdami. Nie miałem żadnych problemów i w domu byłem przed zmrokiem.








Trening 8
Niedziela, 10 marca 2019 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 112.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:13 | km/h: | 26.56 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | 157157 ( 80%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1976kcal | Podjazdy: | 870m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjazd dzisiaj na trening to był jeden z głupszych pomysłów jakie ostatnio przyszły mi do głowy. Temperatura poniżej 3 stopni i silny wiatr potęgujący zimno nie są tym czego mój organizm potrzebuje i jazda w tych warunkach może przynieść także skutki negatywne, np. infekcje z którą będę musiał walczyć przez kilka dni. Miał to być taki rodzaj testu i tylko dlatego zdecydowałem się na trening na zewnątrz. Chwile zastanawiałem się jak się ubrać ale szybko dobrałem odpowiedni zestaw i w drogę. Wyjechałem kilka minut wcześniej niż wczoraj, wiatr był jakby mniej odczuwalny a organizm dosyć dobrze wypoczęty. Po kilku minutach spokojnej jazdy gdy wjechałem na główną drogę to zaczęła się walka z wiatrem. Planowałem często zmieniać kierunek aby odcinki pod wiatr były jak najkrótsze a w samej końcówce nie musieć walczyć z czołowymi podmuchami. Taka taktyka zdała dzisiaj egzamin. Na początku miałem trochę dłuższy odcinek z wiatrem a następnie jechałem z czołowym lub bocznym wiatrem. Cały czas starałem się jechać równym tempem i trzymałem względnie stałą moc. Jechało się całkiem dobrze i nawet nie odczuwałem doskwierającego chłodu. Znowu miałem problem z wyjęciem czegokolwiek z kieszonki i przy każdej próbie wolałem się zatrzymać. Po wjeździe do Czech zrobiło się trochę cieplej, przynajmniej tak wskazywał termometr. Wiatr na otwartej przestrzeni był bardziej odczuwalny ale zbliżałem się do momentu w którym miałem zmienić kierunek jazdy i skorzystać trochę z wiatru wiejącego w plecy. Nie było tak dobrze, przez pewien czas walczyłem jeszcze z wiatrem bocznym a po wjeździe do Karwiny już jechałem z wiatrem. W mieście skorzystałem ze ścieżek rowerowych. Po wjeździe do Polski trochę przekombinowałem i zamiast jechać najprostszą drogą do Pruchnej pojechałem przez Babilon. Nadrobiłem trochę drogi i przy okazji zaliczyłem kilka dodatkowych podjazdów na których moja dyspozycja w dalszym ciągu jest słaba. Później dosyć szybkim tempem dojechałem do Zaborza by zacząć kolejną potyczkę z przeciwnym wiatrem. Czułem zbliżający się kryzys a także nadciągające z południowego zachodu chmury deszczowe. Na wszelki wypadek wciągnąłem żela którego wziąłem profilaktycznie i jechałem dalej. Jechało się ciężej ale mogło być gorzej. Dojeżdżając już do Świętoszówki zaczynało kropić. Z każdą chwilą opady były mocniejsze. W Jaworzu wpadłem na kolejny niezbyt trafny pomysł i skręciłem na rondzie w prawo zamiast jechać najkrótszą drogą. W Jaworzu rozpadało się na dobre. Do końca podjazdu dojechałem w strefie 2 a później odpuściłem. Miałem zrobić jeszcze rozjazd ale pojechałem prosto do domu. Najdłuższy i chyba najtrudniejszy trening w tym roku zaliczony. Mogę powiedzieć, że jest trochę lepiej ale wciąż dużo brakuje do dobrego poziomu. Wydłużyłem już czas aktywności do 4 godzin i na razie nie mam dużych niekontrolowanych kryzysów podczas jazdy. To co mnie spotkało jest procesem zupełnie dla mnie naturalnym. Wyeliminowanie tego problemu powinno nastąpić w ciągu kilku tygodni regularnych treningów. Nie żałuje, że pojechałem na trening, na trenażerze bym się męczył a pomimo wielu obaw nie odczułem żadnych niepożądanych skutków treningu w tych warunkach.








Trening 7
Sobota, 9 marca 2019 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 102.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:52 | km/h: | 26.38 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 1703kcal | Podjazdy: | 650m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Początek weekendu nie przyniósł znacznych zmian pogodowych. W dalszym ciągu mocno wieje, słońca nie widać a na termometrze poniżej 10 stopni. Nie są to idealne warunki do treningu ale lepsze to niż kolejne sesje na trenażerze. Na razie korzystam jeszcze z gorszego sprzętu i tak będzie jeszcze przez przynajmniej tydzień.
Rano miałem pewne opory i dlatego wyjechałem 15 minut później niż zamierzałem. Od 12 zapowiadali opady deszczu i miałem około 4 godziny czasu na trening. Wyjeżdżając nie czułem tak tego wiatru który zaczął wiać mocniej dopiero na bardziej otwartej przestrzeni. Mając dużo sił na początku nie zwracałem na to dużej uwagi i skupiłem się na tym co zwykle czyli trzymaniu odpowiedniej strefy mocy i dosyć dobrze mi to wychodziło. Walkę z wiatrem skończyłem w Ustroniu. Skręciłem na północ i zaczęła się przyjemna jazda z wiatrem przez wiele kilometrów. Jakoś nigdy nie potrafiłem w 100 % wykorzystywać wiatru w plecy i dużo lepiej jeździ mi się w warunkach bezwietrznych niż mocowania się z zmieniającym kierunek wiatrem. Na tym odcinku zyskałem nieco czasu. Nawiązując do ostatnich treningów podczas których wynajdowałem nowe drogi, sprawdziłem nieznany mi odcinek w okolicy Pruchnej. Jechałem dzisiaj bez mapy w Garminie i wszystkie skręty w nieznane drogi były na wyczucie. Podczas jednego manewru zapędziłem się w kozi róg. Trafiłem na zamknięty przejazd kolejowy na którym straciłem trochę czasu a za przejazdem skończył się asfalt i musiałem wrócić na wcześniejsze skrzyżowanie na którym trafiłem na właściwą drogę w kierunku Bąkowa. Później jeszcze raz niezbyt dobrze trafiłem z wyborem drogi i przez to musiałem krótki odcinek przejechać dwupasmówką. W Strumieniu podjąłem kolejną niezbyt trafną decyzję i zamiast skręcić na Jasienicę pojechałem w kierunku Pszczyny. Na całym odcinku wzdłuż Jeziora Goczałkowickiego złapałem wiatr w żagle i szybko przeleciałem ten odcinek. Później już zaczęły się schody. Walka z wiatrem 10 m/2 nie jest przyjemna. Na Zaporze w Goczałkowicach wiało jeszcze mocniej i ledwo posuwałem się do przodu. Fale na wodzie były potężne i czułem się jak nad morzem. Później zmieniałem często kierunek jazdy by ten wiatr był jak najmniej odczuwalny. Nie wyszło to najlepiej. Przy okazji wyszły wszystkie braki i pomimo trzymania dosyć niskiej mocy tętno było wysokie. Nie czułem żadnych oznak kryzysu ani nie czułem mocniejszego bicia serca. W Mazańcowicach na podjeździe nie byłem w stanie jechać odpowiednim tempem, wiatr skutecznie mnie sponiewierał. Później zaczęło jeszcze padać i przyjemność z jazdy spadała z każdą chwilą. Na koniec tradycyjnie zwolniłem i starałem jechać się w pierwszej strefie. Kolejny trening podczas którego karty rozdawał wiatr. Czekam na takie dni gdy będzie można potrenować w równiejszych warunkach Wtedy moje odczucia mogą być inne. Na razie nie jestem w stanie powiedzieć na jakim jestem etapie, stopniowo jestem w stanie wydłużać czas treningu, na razie nie potrafiłem zwiększyć mocy oraz utrzymywać podobnego tempa w dłuższym odcinku czasu. Być może ma to związek z warunkami w których rządzi wiatr a być może potrzebuję czasu na zrobienie postępu. Jak pogoda pozwoli to jutro kolejna 4 godzinna jazda na zakończenie dobrego tygodnia.




Rano miałem pewne opory i dlatego wyjechałem 15 minut później niż zamierzałem. Od 12 zapowiadali opady deszczu i miałem około 4 godziny czasu na trening. Wyjeżdżając nie czułem tak tego wiatru który zaczął wiać mocniej dopiero na bardziej otwartej przestrzeni. Mając dużo sił na początku nie zwracałem na to dużej uwagi i skupiłem się na tym co zwykle czyli trzymaniu odpowiedniej strefy mocy i dosyć dobrze mi to wychodziło. Walkę z wiatrem skończyłem w Ustroniu. Skręciłem na północ i zaczęła się przyjemna jazda z wiatrem przez wiele kilometrów. Jakoś nigdy nie potrafiłem w 100 % wykorzystywać wiatru w plecy i dużo lepiej jeździ mi się w warunkach bezwietrznych niż mocowania się z zmieniającym kierunek wiatrem. Na tym odcinku zyskałem nieco czasu. Nawiązując do ostatnich treningów podczas których wynajdowałem nowe drogi, sprawdziłem nieznany mi odcinek w okolicy Pruchnej. Jechałem dzisiaj bez mapy w Garminie i wszystkie skręty w nieznane drogi były na wyczucie. Podczas jednego manewru zapędziłem się w kozi róg. Trafiłem na zamknięty przejazd kolejowy na którym straciłem trochę czasu a za przejazdem skończył się asfalt i musiałem wrócić na wcześniejsze skrzyżowanie na którym trafiłem na właściwą drogę w kierunku Bąkowa. Później jeszcze raz niezbyt dobrze trafiłem z wyborem drogi i przez to musiałem krótki odcinek przejechać dwupasmówką. W Strumieniu podjąłem kolejną niezbyt trafną decyzję i zamiast skręcić na Jasienicę pojechałem w kierunku Pszczyny. Na całym odcinku wzdłuż Jeziora Goczałkowickiego złapałem wiatr w żagle i szybko przeleciałem ten odcinek. Później już zaczęły się schody. Walka z wiatrem 10 m/2 nie jest przyjemna. Na Zaporze w Goczałkowicach wiało jeszcze mocniej i ledwo posuwałem się do przodu. Fale na wodzie były potężne i czułem się jak nad morzem. Później zmieniałem często kierunek jazdy by ten wiatr był jak najmniej odczuwalny. Nie wyszło to najlepiej. Przy okazji wyszły wszystkie braki i pomimo trzymania dosyć niskiej mocy tętno było wysokie. Nie czułem żadnych oznak kryzysu ani nie czułem mocniejszego bicia serca. W Mazańcowicach na podjeździe nie byłem w stanie jechać odpowiednim tempem, wiatr skutecznie mnie sponiewierał. Później zaczęło jeszcze padać i przyjemność z jazdy spadała z każdą chwilą. Na koniec tradycyjnie zwolniłem i starałem jechać się w pierwszej strefie. Kolejny trening podczas którego karty rozdawał wiatr. Czekam na takie dni gdy będzie można potrenować w równiejszych warunkach Wtedy moje odczucia mogą być inne. Na razie nie jestem w stanie powiedzieć na jakim jestem etapie, stopniowo jestem w stanie wydłużać czas treningu, na razie nie potrafiłem zwiększyć mocy oraz utrzymywać podobnego tempa w dłuższym odcinku czasu. Być może ma to związek z warunkami w których rządzi wiatr a być może potrzebuję czasu na zrobienie postępu. Jak pogoda pozwoli to jutro kolejna 4 godzinna jazda na zakończenie dobrego tygodnia.



