Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Szosa

Dystans całkowity:176758.50 km (w terenie 619.00 km; 0.35%)
Czas w ruchu:6527:23
Średnia prędkość:26.84 km/h
Maksymalna prędkość:750.00 km/h
Suma podjazdów:1954597 m
Maks. tętno maksymalne:205 (179 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:3659879 kcal
Liczba aktywności:2604
Średnio na aktywność:67.88 km i 2h 31m
Więcej statystyk

Trening 72

Sobota, 24 czerwca 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 131.00 Km teren: 0.00 Czas: 05:30 km/h: 23.82
Pr. maks.: 63.00 Temperatura: 23.0°C HRmax: 179179 ( 91%) HRavg 135( 69%)
Kalorie: 3967kcal Podjazdy: 3060m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Bardzo dobry ale i pechowy trening. Wyjechałem o 6 z domu i przez Bielsko dosyć sprawnie udało się przejechać. Na dzień dobry czekał mnie podjazd na Przegibek. Tempo spokojne i po niecałych 12 minutach byłem na szczycie. Od razu zjazd do Międzybrodzia i walka z wiatrem. Skierowałem się w kierunku Porąbki i Wielkiej Puszczy. Dogonił mnie jakiś kolarz i chwilę jechaliśmy razem, później się zerwał i odjechał. Na trudniejszym fragmencie pojechałem nieco mocniej i znowu nie zatrzymywałem się na szczycie i zjechałem do Targanic. Przed podjazdem lekko zwolniłem i zdjąłem okulary i rozpiąłem koszulkę. Zacząłem podjazd i po jakimś kilometrze zobaczyłem tego kolarza na poboczu. Okazało się, że ma skurcze, nie mogłem mu pomóc i jechałem dalej. Gdy tylko zrobiło się stromiej podkręciłem dosyć wyraźnie tempo i mocno wjechałem na szczyt. Na dokładkę wjechałem do hotelu na szczycie. Chwila oddechu i zjazd. Nie zajechałem jednak daleko, po niecałym kilometrze poczułem lekkie bicie tylnego koła, myślałem, że to szprycha a jednak kapeć. Zatrzymałem się, wyciągnąłem spory kawałek metalu z opony i wziąłem się za załatanie bardzo małej dziury. Musiałem jeszcze załatać dętkę bo wczoraj wyjąłem dętkę z torebki i zapomniałem schować. Załatanie i napompowanie zajęło około 10 minut. W międzyczasie minęła mnie 2 kolarzy. Jeden zapytał czy w czymś pomóc a drugi mnie obraził, miałem ochotę rzucić tym kołem w niego ale szkoda koła na takiego typa. Mnie już nic nie zdziwi, wiem, że nie jestem lubiany w peletonie, że dla wielu osób nie jestem kolarzem ale ileż można wysłuchiwać takich głupich i nieładnych uwag na swój temat. Odechciało mi się jazdy, ciężko było się zmotywować do dalszej jazdy i zjechałem bardzo wolno do Łękawicy. Straciłem trochę czasu na defekcie i musiałem odpuścić jeden podjazd. Według planu pojechałem na Łysinę, podjazd pojechałem schodkowo, zacząłem spokojnie i stopniowo podkręcałem tempo, do rekordu dużo nie brakło a w bonusie wjechałem aż do punktu widokowego, jest tam fajny fragment z nachyleniem 25 %. Na szczycie musiałem dopompować powietrza i asekuracyjny zjazd w dół. Powoli brakowało wody w bidonach, regularnie jadłem i przed Rychwałdkiem zjadłem żela. Podjazd od strony Łękawicy jest dłuższy i chyba nieco trudniejszy, w średnim tempie wjechałem na górę i zjechałem w dół, przed przejazdem kolejowym nawróciłem. Podjazd od drugiej strony poszedł mi dosyć kiepsko, chwilowy kryzys mnie złapał ale później było lepiej. Zamiast jechać prosto w kierunku Żaru skręciłem po zjeździe w lewo na Moszczenicę. Pagórkowaty odcinek pod wiatr ciągnął mi się strasznie, w końcu znalazłem sklep i na miejscu wlałem do siebie litr płynów i napełniłem bidony. Do Międzybrodzia dojechałem dosyć spokojnym tempem i czekał mnie najdłuższy podjazd na trasie. Postanowiłem jechać oszczędnie i to była dobra decyzja, czas może nie wyszedł rewelacyjny, ale przynajmniej się nie zmęczyłem. Na szczycie ludzi jak mrówek, dodatkowo w okolicy odbywał się jakiś bieg. Długo nie byłem na szczycie i zjazd w dół. Trochę szybciej niż wcześniej zjechałem do Międzybrodzia i na deser pozostał Przegibek. Miałem jechać na zupełnym luzie ale po drodze znowu pechowa sytuacja. Kiedy zaczynałem ostatnie 3 kilometry podjazdu, zdejmowałem okulary i wtedy z przeciwka nadjechał rozpędzony samochód i podmuch wiatru porwał moje okulary i długo ich szukałem w krzakach. Dodatkowo podczas szukania wypadła pompka. Straciłem znowu trochę czasu i jeszcze raz się zatrzymałem tym razem w źródełku po wodę. Podjazd nie wjechałem już spokojnie tylko trochę mocniejszym tempem. Jeszcze jakaś rezerwa była i to cieszy, po prawie 3000 metrach w pionie i 120 km trasy, dobrze to wróży przed Pętlą Beskidzką. Do domu wróciłem już bez spiny. Jutro znowu 6-7 podjazdów, tym razem na lepszym rowerze. Może jakiś rekordzik wpadnie, zobaczymy.
Podjazdy:
I.     Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % )         0:11:53 ( 17,17 ) 151 ( 76 % )
II.    Przełęcz Targanicka od Targanic 0,5 km 70 m ( 14,0 % )         0:03:16 ( 9,68 ) 162 ( 82 % )
III.   Przełęcz Kocierska od Targanic 3,8 km 270 m ( 7,1 % )          0:14:29 ( 15,74 ) 161 ( 81 % )
IV.   Łysina 1,9 km 200 m ( 10,5 % )                                                 0:09:01 ( 12,64 ) 164 ( 83 % )
V.    Przełęcz Rychwałdzka z Rychwałdu 2,5 km 140 m ( 5,6 % )  0:09:00 ( 16,67 ) 153 ( 77 % )
VI.  Przełęcz Rychwałdzka z Pewli Małej 1,6 km 140 m ( 7,5 % )   0:06:35 ( 14,58 ) 156 ( 79 % )
VII. Góra Żar 7,7 km 420 m ( 5,5 % )                                                0:27:14 ( 16,96 ) 156 ( 79 % )
VIII.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:11:33 ( 15,58 ) 155 ( 78 % )

https://www.strava.com/activities/1051457409

Trening 71

Czwartek, 22 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 58.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:26 km/h: 23.84
Pr. maks.: 57.00 Temperatura: 20.0°C HRmax: 179179 ( 91%) HRavg 132( 67%)
Kalorie: kcal Podjazdy: 1400m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Bardzo ciężki trening, pierwszy raz w tym roku trenowałem podjazdy metodą interwałową, taki trening nie jest przyjemny ale daje najlepsze rezultaty. Nie bardzo chciało mi się jechać, zmęczenie chyba większe niż wczoraj, tętno też niższe, był to ostatni dzien na taki trening przed Pętlą Beskidzką. Wyjechałem przed 7 i było chłodno. Nie wziąłem jednak żadnej kurtki a nawet rękawków i to była dobra decyzja, nie były dziś potrzebne. Przez miasto przejechałem na luzie i na dzień dobry musiałem wjechać na Przegibek. Po drodze widziałem znaki informujące o zwężeniu i kawałek dalej samochody i robotników. Wjechałem spokojnie na szczyt i zjazd do Międzybrodzia. Planowałem wjechać 3 razy na szczyt, myślałem, że ten 3 kilometrowy odcinek wystarczy na 10 minut jazdy. Był jednak trochę za krótki. Pierwszy podjazd zacząłem chyba zbyt mocno, tempo prawie 25 km/h na 7 % nachylenia to przesada. Po 2 minutach mocnej jazdy wrzuciłem najlżejsze przełożenie i najwolniej jak umiałem jechałem przez 2 minuty. Po 2 minutach luźnej jazdy znowu przyśpieszyłem. Tym razem było już trudniej i jechałem nieco lżej niż początek. Odpoczynek trafił akurat na najtrudniejszym fragmencie. Ostatnie 2 minuty podjazdu to najmocniejsza jazda. Brakło 100 metrów i musiałem przejechać szczyt by móc zwolnić. Po spokojnym zjeździe powtórka z jedną różnicą, początek pojechałem nieco lżej za to końcówkę mocniej. Znowu musiałem przejechać szczyt i dopiero zawrócić. Trzeci podjazd nie różnił się niczym od drugiego i nawet w identycznym czasie wjechałem na szczyt. Miałem zjechać do Straconki i wjechać jeszcze raz na górę, zjechałem jednak powoli na Międzybrodzie i jeszcze raz wjechałem na szczyt. Tym razem tempo było spokojne, nogi już dosyć wyraźnie czułem a to znaczy, że trening został w nogach i powinien przynieść efekty. Zjazd do Straconki wolny, przez połowę odcinka zwężenie i prace przy nawierzchni. Do domu wróciłem już spokojniejszym tempem. Jutro upragniony dzień wolny od roweru a w weekend góry.
Podjazdy:
I.Przełęcz Przegibek od Straconki 3,4 km 190 m ( 5,6 % ) 0:12:15 ( 16,66 ) 146 ( 74 % )
II.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:53 ( 18,21 ) 157 ( 79 % )
III.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:59 ( 18,03 ) 157 ( 79 % )
IV.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:09:59 ( 18,03 ) 158 ( 79 % )
V.Przełęcz Przegibek od Międzybrodzia 3,0 km 200 m ( 6,7 % ) 0:11:31 ( 15,63 ) 147 ( 74 % )
 https://www.strava.com/activities/1048502246

Trening 70

Środa, 21 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 80.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:44 km/h: 29.27
Pr. maks.: 57.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: 169169 ( 86%) HRavg 124( 63%)
Kalorie: kcal Podjazdy: 470m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny poranny trening. Byłem trochę zmęczony i wszystko nie wyszło dokładnie tak jak myślałem. Tym razem pojechałem przez Jaworze i ominąłem remontowany odcinek na ul. Cieszyńskiej. Do Skoczowa dojechałem na luzie i skręciłem w prawo na Katowice. Ruszyłem mocniej i jechałem tak przez 5 minut. Planowałem co prawda 3 10 minutowe tempówki a zrobiłem 5 po 5 minut. Pierwsza skończyła się przed Ochabami i do Drogomyśla spokojnie. Od świateł znowu rura i ogień przez 5 minut. Warunki sprzyjały, wiatr wiał prosto w twarz i nie było lekko. Zwolnienie było krótkie, w Zbytkowie przejechałem kawałek ścieżką rowerową i po wjeździe na drogę znowu mocniejszym tempem. Przed skrzyżowaniem w Pawłowicach zwolniłem i pojechałem na Pszczynę. Przerwa znowu była krótka i mocno do Studzionki. Na tym odcinku wiatr wiał bardziej z boku i musiałem szybciej jechać. Spokojniejsza jazda była tym razem dłuższa i ostatnia tempówka trafiła na pagórkowaty odcinek w Porębie. Wyszło fajnie i po zwolnieniu do domu wróciłem już praktycznie turystycznym tempem. W Ligocie przez remont jednej z bocznych dróżek pobłądziłem i spory odcinek przejechałem szutrową drogą. Wróciłem przez Stare Bielsko gdzie nieco przyśpieszyłem na podjeździe i później już prosto do domu. Pogoda dzisiaj taka sobie, niezbyt ciepło i pochmurno. Jutro trening podjazdów a w weekend dwie trasy z 3000 metrów przewyższenia każda i później odpoczynek do końca miesiąca.
https://www.strava.com/activities/1046923792/overv...

Trening 69

Wtorek, 20 czerwca 2017 Kategoria Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 87.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:18 km/h: 26.36
Pr. maks.: 63.00 Temperatura: 23.0°C HRmax: 185185 ( 94%) HRavg 131( 67%)
Kalorie: kcal Podjazdy: 1300m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
W planie na dziś był trening z Trek Bielsko. Mogłem jechać tylko rano więc musiałem zmienić plany. Postanowiłem pojechać jedną z moich ulubionych pętli, z podjazdami na Salmopol i Zameczek. Wyjechałem o 6:30 i już było ciepło, prowizorycznie zabrałem kamizelkę do kieszonki. Przez Bielsko strasznie źle się jechało, duży ruch i ciężkie nogi. W pewnym momencie wjechałem na ścieżkę rowerową, nie przejechałem jednak daleko bo na ścieżce stał samochód, nie dało się go ominąć z lewej ani z prawej. Spisałem numery rejestracyjne, dalej jechałem drogą. Za kilometr ktoś na mnie trąbił i mnie opieprzył, że nie jadę ścieżką rowerową, zignorowałem go. Gdy mnie wyprzedzał to zorientowałem się, że to ten samochód który parkował na ścieżce. W końcu się wydostałem z miasta i zaczęła się normalna jazda. Jechałem już 5 minut dłużej niż zwykle. Do Szczyrku zajechałem dosyć szybko i zauważyłem kolarza na poboczu. Pomogłem mu z przerzutką i jechałem dalej. Do podnóża Salmopolu dojechałem sprawnie i już było mi za ciepło. Rozpiąłem koszulkę, zdjąłem okulary i zacząłem podjazd. Bardzo równym tempem wjechałem na górę, pomimo niezbyt mocnej jazdy byłem cały mokry. Niepotrzebnie zabrałem potówkę, ubrałem kamizelkę i zacząłem zjazd. Zjazd był bardzo wolny, sznurek aut w dół i spory ruch w górę. Zjechałem spokojnie i przed końcem zjazdu poczułem chłód. W Malince samochody się rozjechały i sprawnie dotarłem do skrętu na Czarne. Tam się rozebrałem i powoli ruszyłem w kierunku Zameczka. Chciałem podjazd wjechać mocno lecz nie na maksa. Rozpocząłem dosyć dobrze a po chwili nogi odmówiły posłuszeństwa. Pierwszą część już tradycyjnie pojechałem słabo a za górną bramą ruszyłem mocniej. Bardzo mocnym tempem dojechałem do końca podjazdu. Niepotrzebnie 300 metrów przed końcem zmieniłem bieg i miałem trochę za twardo na końcu. Czas wyszedł dobry, ale na czasówce trzeba go poprawić przynajmniej o 30 sekund. Zjazd do Wisły znowu w korku i później już z bocznym wiatrem do ustronia. Tam spotkałem jakiegoś kolarza i równo po zmianach do Skoczowa. Tam towarzysz złapał się za tira i odjechał a ja skręciłem w prawo. Na dwóch krótkich podjazdach  przyśpieszyłem i do domu spokojnie przez Jaworze. Jutro płaska trasa z tempówkami. 
Podjazdy:
I. Przełęcz Salmopolska od Szczyrku 4,4 km 270 m ( 6,1 % ) 0:15:12 ( 16,7 ) 164 ( 83% )
II. Przełęcz Szarcula od Wisły Czarne 2,2 km 180 m ( 8,2 % ) 0:08:04 ( 16,6 ) 173 ( 88% )
https://www.strava.com/activities/1045305464

Dojazd, rozgrzewka i powrót

Niedziela, 18 czerwca 2017 Kategoria 50-100, w grupie, Szosa
Km: 95.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:33 km/h: 26.76
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: 166166 ( 85%) HRavg
Kalorie: 1890kcal Podjazdy: 1100m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze

Rozjazd

Niedziela, 18 czerwca 2017 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 19.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:54 km/h: 21.11
Pr. maks.: 51.00 Temperatura: 21.0°C HRmax: 137137 ( 70%) HRavg 103( 52%)
Kalorie: 425kcal Podjazdy: 210m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Popołudniu wyjechałem na spokojny rozjazd. Wziąłem gorszy rower, jeden bidon i w palnie miałem się zatrzymać na coś do picia na trasie. Pojechałem na Jasienicę a później Jaworze. Tam spotkałem kolarza z grupy Skoczów Cycling Team. Kawałek jechaliśmy razem i w tym czasie zdążył ponarzekać na jednego z kolarzy Jas-Kółek, którego spotkał kiedyś na Salmopolu. Kiedy powiedział na jakim rowerze jeździ to od razu domyśliłem się o kogo chodzi i mu odpowiedziałem "Ten typ tak ma" i na tym koniec tematu. Kończąc temat to osoba o której mowa, narzeka na wszystko a chcąc mu coś doradzić lub pomóc to się obraża. Niech sobie jeździ jak chce i z kim chce ale niech nie opowiada głupot na tematy o których nie ma pojęcia. Nie chcę o nim źle mówić ale z jego podejściem to kolarza z niego nigdy nie będzie. Mi to też nie pozostaje obojętne, to wszytko wpływa na wizerunek drużyny.
Dalszą część trasy jechałem sam, niestety wszystkie miejsca gdzie mógłbym się czegoś napić były całkowicie pełne i duże kolejki więc pojechałem prosto do domu. Jutro odpoczynek a od wtorku kolejne treningi. Do Pętli pozostały dwa tygodnie, tydzień treningów i tydzień odpoczynku.
https://www.strava.com/activities/1042961364/overv...

FORCE SPAC - Tour de Javorovy 2017

Niedziela, 18 czerwca 2017 Kategoria 0-50, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: 8.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:23 km/h: 20.87
Pr. maks.: 36.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: 192192 ( 98%) HRavg 179( 91%)
Kalorie: 404kcal Podjazdy: 500m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Na ten dzień nie szykowałem się jakoś specjalnie. Na starcie kilka niezbyt sprzyjających aspektów, zmieniona godzina startu, "twarde nogi" oraz nienajlepsza pogoda. Po rozgrzewce przyjechaliśmy na start. Sporo ludzi i start prawie z końca. W ostatniej chwili zdjąłem rękawki, okularów już nie zdążyłem i w pośpiechu wystartowaliśmy. Nogi nie pracowały najlepiej ale koło jakoś trzymałem, Jarek przesunął się do przodu, mi to ciężko szło i przed właściwym podjazdem musiałem skorzystać z pobocza, komuś spadł łańcuch, drugi kolarz go omijał i dla mnie brakło miejsca. Nie straciłem na tym wiele, gdy zrobiło się wężej to byłem prawie na końcu. Na szczęście były luki i przesuwałem się do przodu. Kiedy w końcu zaczął się trudniejszy fragment to wszyscy zaczęli zrzucać z blatu. Ja zrobiłem to wcześniej i na początku ścianki wyprzedziłem sporo osób. Jarek od początku jechał swoim tempem, z przodu było jeszcze sporo osób. Jechałem cały czas równo, po drodze wyprzedziłem Kamila Białończyka i po pierwszym trudniejszym fragmencie miałem wyraźną stratę do czołówki. Na wypłaszczeniu uformowała się 4 osobowa grupka i w niej we 2 dawaliśmy zmiany. Jedną z osób wiozących się na kole był kolarz którego pamiętam z jednego treningu z Twomark Sport. Kiedy skręciliśmy w lewo to będąc na zmianie lekko podkręciłem tempo, po chwili byłem są, zaczęły mi przeszkadzać okulary, zdjąłem je i w tym momencie 2 zawodników dojechało. Nie trwało to długo, na następnym wystromieniu znowu odjechałem tym razem na dobre. Z przodu widziałem 5 osób. Trzy z nich wyprzedziłem dosyć szybko. Trzymałem dosyć mocne tempo i okazało się, że nadrabiam do rywali. Przed szczytem stał Wojtek i dopingował, zebrałem się w sobie i postanowiłem pojechać już na maksa. Mając 200 metrów do mety wyprzedziłem 2 osoby i z przodu widziałem kolejną dwójkę. Na ostatniej ściance wrzuciłem ząbek niżej i ogień do mety. Zabrakło 100 może 200 metrów podjazdu i pewnie bym ich wyprzedził. Ich tempo było niższe niż moje. Na finiszu miałem 20 km/h.  Na kreskę wpadłem po niecałych 23 minutach od startu. Czas o ponad minutę lepszy niż w tamtym roku, na górze było 5-6 osób. Do zwycięscy ponad minuta straty a do podium całe 6 sekund. Gdyby to była czasówka to kto wie. Poziom wyższy niż w ubiegłym roku. Na starcie ponad 140 kolarzy i miejsce w 10 OPEN w takiej stawce jest bardzo dobre. 
Na szczycie nie potrzebowałem zbyt dużo czasu by dojść do siebie. Szybko się ubrałem by nie wychłodnąć zbytnio. Dojechał Jarek a później Andrzej i wspólnie stanęliśmy przed kreską by dopingować Angelikę. Była pierwszą z kobiet i dosyć szybko pokonała ostatnią ściankę. Poczekaliśmy aż wszyscy wjadą na górę i powoli zjechaliśmy do biura zawodów. Posiłek i czekanie na dekorację. W tym roku bez przygód z wynikami i szybka i sprawna dekoracja. Na szybko przejrzałem wyniki i z takim czasem byłbym 3 w kategorii B a wystarczył na 5 miejsce w kategorii A i 7 OPEN. Forma dobra, przed Pętlą Beskidzką kilka rzeczy do poprawy i można walczyć. Myślałem, że będzie to spokojny maraton a zapowiada się niezłe ściganie. 

Trening 68

Czwartek, 15 czerwca 2017 Kategoria w grupie, Trening 2017, Szosa, Samotnie, 100-200
Km: 145.00 Km teren: 0.00 Czas: 05:37 km/h: 25.82
Pr. maks.: 66.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 180180 ( 92%) HRavg 138( 70%)
Kalorie: 4127kcal Podjazdy: 3210m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiejszy trening był jednym z najlepszych w tym sezonie. Sporo podjazdów, trochę jazdy w grupie, dobra pogoda a także brak ... pecha. Nie miałem wczoraj czasu zrobić z rowerem więc wziąłem lepszy sprzęt. Różnica jest taka, że przyjemniej się podjeżdżało i bezpieczniej zjeżdżało. Wyjechałem przed 6 i pod Twomarkiem były 2 osoby. Czekaliśmy na "Młodego" i w czterech jazda dalej. Po drodze dołączyły kolejne osoby w tym Jarek i w sumie było nas 10 osób. Dosyć równa i dobra jazda po podwójnych zmianach do Szczyrku. Pierwszym podjazdem był Salmopol. Tempo nie było jakieś szaleńcze i dosyć długo jechaliśmy w 7 osób. Nie zamierzałem podkręcać tempa i jadąc równo wjechałem jako 3 na szczyt. Do rekordu brakło sporo, czas wyszedł najlepszy w tym roku. Na szczycie zimno i podczas czekania na wszystkich trochę zmarzłem. Okazało się, że "Młody" zawrócił i dalej jechaliśmy w 9. Zjeżdżałem wolno i asekuracyjnie na końcu grupy i musiałem się zatrzymać odebrać telefon. Po zjeździe do Malinki podkręciłem tempo i dogoniłem grupkę przed Zaporą w Czarnem. Drugi podjazd to Zameczek. Początek znowu razem a później kolejne osoby odpadały i na górze byłem tuż za Jankiem. Czas też wyszedł najlepszy w tym roku, jednak sporo gorszy od rekordu. Na górze chwila rozluźnienia i po dojechaniu wszystkich zjazd do Istebnej główną drogą. Tam remont drogi i korek. Po przedostaniu się przez wahadło przyszła kolej na Ochodzitą. Nie jechałem od tej strony chyba 5 lat i pomimo dosyć spokojnej jazdy rekord wpadł, wjechałem znowu w czołówce i na szczycie chwila przerwy. Grupa pojechała w stronę Milówki, ja zawróciłem i zjechałem przez Istebną do Zaolzia. Kolejny podjazd na mojej trasie to Koczy Zamek. Jechało się dosyć dobrze i ten podjazd pojechałem mocniej. Końcówka jest sztywna i bardzo mi to pasowało. Wjechałem na Ochodzitą i drugi raz zjechałem główną drogą do Koniakowa i dalej do Jaworzynki. Na rondzie skręt na Istebną i kolejny, krótki ale stromy podjazd. Do świateł dosyć spory korek i postanowiłem czekać na zielone. Kiedy w końcu się zapaliło to szybko przez zwężenie i na chwilę się zatrzymałem w okolicy Amfiteatru pod Skocznią. Zobaczyłem Wieśka, nie miał czasu by ze mną porozmawiać więc jechałem dalej. Na Kubalonkę chciałem wjechać przez Olecki, intuicja jednak mi podpowiedziała by jechać główną. Dobrze zrobiłem, bo droga na Osiedle była zablokowana i musiałbym zawrócić po podjeździe. Po spokojnym wjeździe na szczyt, zjazd pod wiatr do Wisły. Cieżko się jechało a w planie miałem jeszcze trzy podjazdy. Na pierwszy ogień poszedł niezbyt długi podjazd na tzw. Kamienną, jechałem tam bardzo dawno temu i podjazd ciekawy i nie taki łatwy. Przez większą część prowadzi po równej kostce brukowej. Szkoda tylko, że w pewnym momencie jest tablica "Teren Prywatny" I musiałem zawrócić. Zjazd nie był całkiem przyjemny i pośpiesznie przejechałem przez Centrum Wisły i skierowałem sie na Skoczów. Przed drugim podjazdem kolejowym skręciłem sobie w lewo i jechałem tak długo aż nawierzchnia nie stała się żwirowa. Podjazd ciekawy, początek łatwy a później coraz stromiej i momentami płyty. Asfalt kończy się nagle w miejscu gdzie jest 11 % i ciężko zawrócić. Uwagę moją zwróciła jeszcze jedna uliczka odchodząca w bok, następnym razem ją sprawdzę. Na deser została Równica. Myślałem wjechać od Jaszowca po kostce ale gdy zobaczyłem dużą grupę turystów zajmujących prawie całą szerokość drogi skręciłem w prawo i wjechałem asfaltowym podjazdem. Jechałem dosyć spokojnie i przed Skalicą minąłem się z Grzesiem zjeżdżającym z góry. Zwolniłem i przy skrzyżowaniu jechaliśmy już razem. Przez większą część podjazdu jechaliśmy wspólnie, później Grześ trochę odpuścił bo miał wjeżdżać jeszcze raz i samotnie wjechałem na szczyt a następnie na Skibówkę. Chwilka przerwy i wspólny zjazd w dół. Ja pojechałem do mostu a Grześ odbił w lewo na Jaszowiec. Przez Lipowiec i Górki dojechałem do drogi na Bielsko i jechałem nią do Jasienicy. Przez Jaworze dołożyłem sobie jeszcze dwa podjazdy i z przewyższeniem 3210 metrów wróciłem do domu. Na dzisiejszym treningu miałem  problemy z ubiorem i jedzeniem, ubrałem się za ciepło i nie zabrałem bananów. Na taki dystans same batony i żel nie wystarczą. Jutro zasłużony dzień odpoczynku.
Podjazdy:
I.     Przełęcz Salmopolska od Szczyrku 4,4 km 270 m ( 6,1 % )                 0:14:40 ( 18,0 )  162 ( 82% )
II.    Przełęcz Szarcula od Wisły Czarne 2,2 km 180 m ( 8,2 % )                 0:09:16 ( 14,2 )   158 ( 80% )
III.   Ochodzita z Istebnej 5,9 km 250 m ( 4,2 % )                                          0:17:40 ( 20,0 )   147 ( 74% ) - rekord
IV.   Koczy Zamek z Rastoki przez Kliszówkę 1,9 km 120 m ( 6,3 % )        0:06:53 ( 16,6 )   163 ( 82% ) - rekord
V.    Przełęcz Kubalonka od Istebnej 3,8 km 210 m ( 5,5 % )                        0:12:35 ( 18,1 )   154 ( 78% ) 
VI.   Kamienna z Wisły 1,4 km 90 m  ( 6,4% )                                                0:05:15 ( 16,0 )   155 ( 78 % ) - rekord
VII.  Gahura z Wisły 1,8 km 160 m ( 8,9% )                                                   0:06:25 ( 16,8 )   157 ( 79% ) - rekord
VIII. Równica od Jaszowca ul. Wczasową 5,7 km 380 m ( 6,7 % )              0:21:06 ( 16,2 )   155 ( 78% )
       Równica od Skalicy ( koniec kostki brukowej ) 3,2 km 260 m ( 8,1% ) 0:12:57 (14,8 ) 159 ( 80% )
https://www.strava.com/activities/1037557824

Trening 67

Środa, 14 czerwca 2017 Kategoria Trening 2017, Szosa, Samotnie, 50-100
Km: 55.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:21 km/h: 23.40
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: 155155 ( 79%) HRavg 112( 57%)
Kalorie: 1263kcal Podjazdy: 759m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Myślałem, że wyczerpałem już limit pecha, w tej kwestii dal mnie chyba nie ma limitu, nawet w urodziny musiałem mieć przygody na trasie. Wyjechałem przed 7 i spokojnie bez utrudnień przez Bielsko. W Straconce dojechał do mnie kolarz i chwilę jechaliśmy razem, chciałem wjechać na Przegibek i dlatego puściłem go przodem. Jechałem równym tempem cały podjazd i na około kilometr przed szczytem go złapałem, nie miał już sił i dojechał za mną na górę. Zacząłem spokojnie zjeżdżać i po chwili śmignął koło mnie jak burza. Po kilometrze zobaczyłem go zbierającego się z pobocza, tak się kończą szaleńcze zjazdy, nie poważnego mu się nie stało i jechaliśmy dalej, chciał pokazać, że jest mocny a nie wyszło. W Międzybrodziu skręciłem w prawo, on w lewo i dalej jechałem już sam. Coś mi strzeliło w rowerze, myślałem, że to korba ale chyba nie. Dojechałem do Czernichowa i drugą stroną jeziora na zaporę w Tresnej. Na początku bruku coś strzeliło drugi raz i rower zaczął latać na boki. Zatrzymałem się, sprawdziłem korbę, przerzutkę, tylne koło i nic. Problemem było przednie koło, a dokładnie piasta, nie wiem jak to się stało ale się rozkręciła, większość kulek udało się znaleźć i wybrać wszystkie i schować do torebki. Jakiś miesiąc temu serwisowałem to koło i nic się później nie działo, zwykle takie rzeczy wychodzą po pierwszej jeździe. Kombinowałem co zrobić by zmniejszyć bicie koła, po długich kombinacjach wyjąłem porozcinaną dętkę i napchałem gumy i przykleiłem taśmą, koło biło ale nie na tyle by nie mieściło się w widełkach i bardzo wolno ruszyłem dalej. Droga do domu to katorga, bałem się przekroczyć 20 km/h, do tego sporo krótkich podjazdów, dwa lub trzy razy musiałem się zatrzymać i poprawić koło i jakoś dowlekłem się do domu. Miały być dobre lody w Szczyrku a wyszło znowu nic. Może jutro sobie odbiję, w planie pierwszy z trzech długich treningów w górach przygotowujących do Pętli Beskidzkiej.
https://www.strava.com/activities/1035924820

Trening 66

Wtorek, 13 czerwca 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017
Km: 84.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:01 km/h: 27.85
Pr. maks.: 57.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 165165 ( 84%) HRavg 126( 64%)
Kalorie: 1863kcal Podjazdy: 1010m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Spokojny trening, spory ruch na drogach i sporo bardzo wolnych odcinków. Wyjechałem po 7 i znowu odruchowo pojechałem na główną a miałem jechać przez Jaworze. Dojechałem do kolejki samochodów i skręciłem w prawo i bocznymi przedostałem się do Jasienicy. Po drodze zauważyłem kolarza walczącego z dętką, zatrzymałem się i użyczyłem mu pompki. Pojechał w przeciwną stronę. Od Jasienicy do Skoczowa nie było większych utrudnień może poza silnym wiatrem w twarz. W Skoczowie znowu korek i postój. Kolejny odcinek był ciężki, kilka górek i spory odcinek drogi lekko w górę co w połączeniu z wiatrem nie było największą przyjemnością. W Kaczycach skręciłem w lewo na Cieszyn i zaczęło się jechać dużo lepiej. Wiatr też lekko zmienił swój kierunek i jazdy z wiatrem idealnie w plecy nie było zbyt dużo. Bardzo szybki odcinek nową drogą do Cieszyna i tam znowu lekkie utrudnienia. Skręciłem w prawo na rondzie na Ustroń i dosyć sprawnie jechałem pagórkowatym odcinkiem do Goleszowa. Później znowu kilka spowolnień i znalazłem się w Ustroniu. Do domu wróciłem zaliczając jeszcze kilka górek po drodze. Jutro znowu spokojna jazda tylko chyba obiorę inny kierunek, za dużo samochodów i utrudnień jest na drodze w kierunku Skoczowa.
https://www.strava.com/activities/1034204412

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 10148 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 12644 km
Evo 2 8629 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum