Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 176758.50 km (w terenie 619.00 km; 0.35%) |
Czas w ruchu: | 6527:23 |
Średnia prędkość: | 26.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1954597 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 3659879 kcal |
Liczba aktywności: | 2604 |
Średnio na aktywność: | 67.88 km i 2h 31m |
Więcej statystyk |
Calpe Trening Camp 6
Poniedziałek, 28 lutego 2022 Kategoria 100-200, Calpe Trening Camp 2022, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 147.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:48 | km/h: | 25.34 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 4091kcal | Podjazdy: | 2770m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nowy tydzień w Calpe zaczął się pogodnie ale chłodno. Z czasem jednak zrobiło się cieplej więc ruszyliśmy w górę, z zamiarem wjazdu na Port de Tudons położone na wysokości 1024 m.n.p.m. Wyjechaliśmy we 4 z Calpe a już za miasteczkiem zrobił się większy peleton z dwoma mocnymi Duńczykami na czele. Tempo było konkretne i oczywiście miałem nie małe problemy aby utrzymać się w grupie. Udawało się to jednak i nawet szybka jazda między samochodami nie odseparowała mnie od grupy. Młodzi kolarze zaciągli nas aż do Benidormu gdzie mieliśmy małe problemy lokalizacyjne ale szybko udało się trafić na właściwą szosę w kierunku Senji. Po wjeździe na szeroką szosę prowadzącą pod Port de Tudons czekało nas 17 kilometrów drogi prowadzącej w większości pod górę. Na podjeździe jechałem swoim tempem, zacząłem spokojnie by później stopniowo podkręcać tempo. Podjazd wcale mi się nie dłużył a wyprzedzający mnie co jakiś czas kolarze uświadamiali mnie, że wcale mocno nie jadę. Przełomowy moment na podjeździe nastąpił jak wyprzedziła mnie ta mocna dwójka Duńczyków, postanowiłem się do nich dokleić, dałem nawet jedną zmianę ale jazda z mocą około 350 Wat była dla mnie zbyt mocna i po 5 minutach mocnej jazdy puściłem koło. Aby się utrzymać musiałbym znowu dołożyć watów a na to stać mnie już nie było. Mocno jechałem jednak do końca podjazdu co pozwoliło na całkiem niezły czas na ostatnich 5 kilometrach podjazdu.

Na szczycie było jednak zimno więc ubrałem się szybko i zjechałem 1500 metrów w dół. Tam chwila postoju i powrót na szczyt już w spokojniejszym tempie dostosowanym do najspokojniej jadącego zawodnika z naszej grupy. Zjazd z przełęczy był dosyć szybki i przyjemny ale w moim przypadku wyglądało to dosyć słabo. Szybko po zjeździe nastąpił następny podjazd, kilka kilometrów wspinaczki ze stromymi fragmentami pokonałem już dużo spokojniej i na szczucie już tyle nie czekałem na towarzyszy.
Zjazd to oczywiście powiększanie straty do grupki. Uratował mnie postój na kawę gdzie mogłem nieco odpocząć ale nie spodziewałem się, że po postoju będzie bardzo szybki i techniczny odcinek. Zostałem już na samym początku i nie miałem szans dojść więc zmieniłem trasę i wróciłem przez Cal de Rates. Na podjeździe pod Taudernę zrobiłem jedną tempówkę na 90 % FTP długości około 15 minut i już spokojnie jechałem dalej. Na Cal de rates było dosyć chłodno, założyłem co mam i zjechałem w dół poprawiając swój czas na zjeździe o 30 sekund.

Wracając do Calpe jechałem bezpośrednio do Benissy i zjechałem główną drogą omijając Fusterę. Zjazd był szybki ale nieco czasu straciłem w samym Calpe szukając otwartego sklepu rowerowego. Nic nie udało się zlokalizować więc wróciłem na kwaterę. Prawie 150 kilometrów i 2700 metrów pionu było na ten moment najlepszym wynikiem podczas pobytu w Calpe. Królewski etap czekał mnie już następnego dnia.

Na szczycie było jednak zimno więc ubrałem się szybko i zjechałem 1500 metrów w dół. Tam chwila postoju i powrót na szczyt już w spokojniejszym tempie dostosowanym do najspokojniej jadącego zawodnika z naszej grupy. Zjazd z przełęczy był dosyć szybki i przyjemny ale w moim przypadku wyglądało to dosyć słabo. Szybko po zjeździe nastąpił następny podjazd, kilka kilometrów wspinaczki ze stromymi fragmentami pokonałem już dużo spokojniej i na szczucie już tyle nie czekałem na towarzyszy.


Wracając do Calpe jechałem bezpośrednio do Benissy i zjechałem główną drogą omijając Fusterę. Zjazd był szybki ale nieco czasu straciłem w samym Calpe szukając otwartego sklepu rowerowego. Nic nie udało się zlokalizować więc wróciłem na kwaterę. Prawie 150 kilometrów i 2700 metrów pionu było na ten moment najlepszym wynikiem podczas pobytu w Calpe. Królewski etap czekał mnie już następnego dnia.
Calpe Trening Camp 5
Niedziela, 27 lutego 2022 Kategoria 50-100, Calpe Trening Camp 2022, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 71.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:24 | km/h: | 20.88 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 138138 ( 70%) | HRavg | 108( 55%) |
Kalorie: | 1818kcal | Podjazdy: | 1230m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po trzech dniach na długich trasach organizm potrzebował nieco luzu więc spokojnym tempem ruszyłem z grupą w kierunku Morajry na kawę. Wyjechałem nieco szybciej i sprawdziłem jedną drogę prowadzącą w górę Calpe wzdłuż drogi N332. Ciekawy teren ale nie na spokojną jazdę. Nie miałem też zbyt wiele czasu i na większym skrzyżowaniu na tej drodze odbiłem w kierunku drogi N332 i na czas dojechałem w miejsce spotkania. Dobrze znany i oklepany odcinek z Calpe w kierunku Fustery przejechaliśmy spokojnie, podjazd sobie odpuściłem luźno kręcąc na tyle grupy, robiąc postój na zdjęcia. Na zjeździe znowu miałem delikatne problemy przez które straciłem kontakt wzrokowy z grupą przed Teuladą. Tam skróciłem sobie drogę jadąc bezpośrednio do Morajry gdzie spotkałem się z resztą. Tam sporo czasu szukaliśmy wolnego stolika a później czekaliśmy na jedzenie. Mimo słońca nie było zbyt ciepło więc później ciężko było ruszyć.

Do Calpe wróciłem już sam wybierając możliwie górzystą trasę. Miałem jeszcze czas, siły i ochotę więc na koniec dołożyłem sobie 2 podjazdy pod Fusterę ćwicząc przy okazji zjazd. Spokojny wyjazd pozwolił mi naładować akumulatory przed kolejnymi dniami treningowymi.

Do Calpe wróciłem już sam wybierając możliwie górzystą trasę. Miałem jeszcze czas, siły i ochotę więc na koniec dołożyłem sobie 2 podjazdy pod Fusterę ćwicząc przy okazji zjazd. Spokojny wyjazd pozwolił mi naładować akumulatory przed kolejnymi dniami treningowymi.
Calpe Trening Camp 4
Sobota, 26 lutego 2022 Kategoria 100-200, Calpe Trening Camp 2022, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 147.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:23 | km/h: | 27.31 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 156156 ( 80%) | HRavg | 122( 62%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1640m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trzeci poranek w Calpe był pochmurny, zapowiadano przelotne opady deszczu więc zabrałem się z grupą na płaską trasę. To był błąd bo jeszcze w Calpe miałem problem by utrzymać się w grupie. Pierwsze kilometry przetrzymałem aby na dłuższym zjeździe odpaść i zostać daleko z tyłu. Później udało się jeszcze doskoczyć i kilka kilometrów utrzymać na kole ale szybki, płaski odcinek prowadzący do Pego załatwił mnie ostatecznie. Jadąc swoim równym tempem nie miałem szans na dociągnięcie do grupy. Nie wiedziałem dokładnie jak jechać więc z Pego odbiłem w kierunku Denii. Wiele kilometrów walki z wiatrem kosztowało mnie sporo sił więc zatrzymałem się w centrum na kawę. Po przerwie ruszyłem niezłym tempem, pogoda się poprawiła więc ruszyłem w góry. Najpierw musiałem jednak przejechać kilka kilometrów po płaskim. Im bliżej gór tym jechało się lepiej i w końcu trafiłem na drogi które znałem z poprzednich dni. Najpierw malowniczy wąwozik a później nieco szybszy odcinek do Xialo skąd zaczyna się podjazd na Bernię. Ponad 10 kilometrów podjazdu zleciało szybko. Znowu miałem ułatwione zadanie widząc tabliczki z dystansem do końca i średnim nachyleniem na kolejnych kilometrach. Podjazd na papierze wyglądał inaczej niż w rzeczywistości. Fragmentami droga nieco opadała by później zaskoczyć nieco wyższym nachyleniem, wdrapałem się jednak dosyć szybko na szczyt gdzie zrobiłem przerwę na zdjęcia i ubranie się na zjazd.

Podczas zjazdu jeszcze kilka razy zatrzymywałem się robić zdjęcia. W końcu jednak zjechałem w dół, zrobiło się późno i chłodno więc po dojechaniu na Fusterę zjechałem najkrótszą drogą na kwaterę. Zjazd momentami był stromy i niebezpieczny ale udało się bezpiecznie dojechać do celu.

Zdecydowanie najłatwiejsza trasa okazała się dla mnie wyzwaniem, brakuje mnie jeszcze na płaskim i w grupie ale jest to kwestia rozjeżdżenia, po długiej przerwie od szosy i treningów po kilka godzin ciężko mi złapać odpowiedni rytm i stąd te problemy.

Podczas zjazdu jeszcze kilka razy zatrzymywałem się robić zdjęcia. W końcu jednak zjechałem w dół, zrobiło się późno i chłodno więc po dojechaniu na Fusterę zjechałem najkrótszą drogą na kwaterę. Zjazd momentami był stromy i niebezpieczny ale udało się bezpiecznie dojechać do celu.

Zdecydowanie najłatwiejsza trasa okazała się dla mnie wyzwaniem, brakuje mnie jeszcze na płaskim i w grupie ale jest to kwestia rozjeżdżenia, po długiej przerwie od szosy i treningów po kilka godzin ciężko mi złapać odpowiedni rytm i stąd te problemy.
Calpe Trening Camp 3
Piątek, 25 lutego 2022 Kategoria 100-200, Calpe Trening Camp 2022, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 146.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:44 | km/h: | 25.47 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 163163 ( 83%) | HRavg | 123( 63%) |
Kalorie: | 3758kcal | Podjazdy: | 2320m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi dzień w Caple przywitał nas nieco gorszą pogodą. Udało się wyjechać o podobnej porze jak wczoraj ale trzeba było ubrać się cieplej. Przez cały dzień mogły pojawiać się przelotne deszcze więc pelerynka znalazła się w kieszonce. Wyjechaliśmy w 3 osoby w kierunku Morairy, z wiaterkiem przyjemnie się jechało po zmianach. Tempo było spokojne, nie znając okolicy nie wyrywałem się do przodu. Po kilkunastu kilometrach ruchliwymi szosami wjechaliśmy w bardziej boczne drogi a w dalszej kolejności w bardzo przyjemny wąwóz między górami. Tam trochę odstałem od grupki ale trzymałem cały czas zbliżony dystans. Po godzinie jazdy zaczęło kropić ale nie na tyle aby zmoknąć. Po 40 kilometrze trasy wjechaliśmy już w drogi które znałem z pierwszego dnia. W grupce utrzymałem się do Fustery a na technicznym zjeździe już odpadłem i jechałem swoim rytmem. Zjazd do Caple nie był zbyt dobrym wyborem bo musiałem albo zawrócić albo przejechać całe Calpe i ruszyć w kierunku Altei. Druga opcja wydawała mi się ciekawszą bo tam jeszcze nie byłem. Niestety musiałem jechać bardzo ruchliwą główną drogą do Altei. Tam po niecałych 80 kilometarch zatrzymałem się na kawę. Wpadł mi do głowy pomysł aby wrócić górami do Calpe.

Tak też zrobiłem i ruszyłem na zachód, cały czas podjeżdżając dojechałem do miejsca skąd odbiłem na Col de Rates. Z głównej szosy zjechałem w boczną dróżkę, tak prowadził mnie GPS. Podjazd wąską dróżką był ciekawy, szczególnie z powodu nachylenia rzędu 15 % które towarzyszyło mi na dłuższym odcinku. Na końcu dojechałem do głównej drogi i hopkami dotarłem na opustoszałe Col de Rates. Zjazd z góry wolny, chodny i asekuracyjny i powrót do Caple znaną już drogą. Ostatnim wyzwaniem dnia była Fustera skąd mogłem zjechać bezpośrednio na kwaterę ale znowu przeoczyłem skręt i musiałem przejechać przez Calpe.

W sumie wyszedł ciekawy trening, w niepewnej pogodzie, noga kręciła lepiej niż pierwszego dnia ale nie nie było żadnego przepalenia więc odczucia nie są zbyt obiektywne.

Tak też zrobiłem i ruszyłem na zachód, cały czas podjeżdżając dojechałem do miejsca skąd odbiłem na Col de Rates. Z głównej szosy zjechałem w boczną dróżkę, tak prowadził mnie GPS. Podjazd wąską dróżką był ciekawy, szczególnie z powodu nachylenia rzędu 15 % które towarzyszyło mi na dłuższym odcinku. Na końcu dojechałem do głównej drogi i hopkami dotarłem na opustoszałe Col de Rates. Zjazd z góry wolny, chodny i asekuracyjny i powrót do Caple znaną już drogą. Ostatnim wyzwaniem dnia była Fustera skąd mogłem zjechać bezpośrednio na kwaterę ale znowu przeoczyłem skręt i musiałem przejechać przez Calpe.

W sumie wyszedł ciekawy trening, w niepewnej pogodzie, noga kręciła lepiej niż pierwszego dnia ale nie nie było żadnego przepalenia więc odczucia nie są zbyt obiektywne.
Calpe Trening Camp 2
Czwartek, 24 lutego 2022 Kategoria 100-200, Calpe Trening Camp 2022, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 135.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:03 | km/h: | 26.73 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 186186 ( 95%) | HRavg | 142( 72%) |
Kalorie: | 3502kcal | Podjazdy: | 2010m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy wyjazd w Calpe. Bez wprowadzenia ruszyłem w długą trasę. Na starcie miałem spory dylemat, jak się ubrać. Ostatecznie ubrałem się na około 15 stopni a było kilka więcej. Nie musiałem dokonywać korekt w ustawieniach roweru i mogłem skupić się na jeździe i czerpaniu przyjemności.

Na pierwszy rzut oka pomiar mocy wydawał się nieco zaniżać wskazania ale może to tylko moje złudzenie. W mieście spory ruch i kilka niebezpiecznych sytuacji. Po ponad 4 miesiącach przerwy od szosy nie czułem się całkiem pewnie na rowerze i podczas jazdy w grupie. Gdy tylko zaczął się podjazd od razu poczułem się jak ryba w wodzie. Noga się powoli rozkręcała, nie znając okolicy nie zakładałem tempa w jakim chcę jechać i dostosowałem się do grupy. Pierwsze 30 kilometrów prowadziło pagórkami a później rozpoczął się pierwszy konkretniejszy podjazd. Postanowiłem wjechać go możliwie mocno aby sprawdzić pomiar, nogę oraz ewentualnie zweryfikować strefy mocy. Ponad 6 kilometrów, równej i mocnej jazdy nie wystarczyło aby zaliczyć pełny 20 minutowy test. Zabrakło półtorej minuty a w końcówce musiałem nieco spuścić z tonu na trudnym technicznie odcinku. Przez ponad 18 minut utrzymałem super moc, równe 5 W/kg więc wydaje się, że pomiar dobrze działał na podjeździe a strefy nieco się zmieniły na korzyść. Regularność w treningach w ostatnim czasie przyniosła efekty w postaci mocniejszej nogi. Po podjeździe zjechałem jeszcze 2 kilometry w dół i już spokojniej wjechałem po raz drugi na Col de Rates. Test wypompował mnie konkretnie i gdy po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę męczyłem się niemiłosiernie. Na podjeździe jakoś dawałem radę ale zjazdy czy płaskie odcinki to była straszna męczarnia, miałem problem z utrzymaniem koła. Stawałem na rzęsach aby się utrzymać i walczyłem sam ze sobą. Tętno było wysokie ale nie przywiązywałem do tego większej wagi. Po ponad 20 kilometrach zjazdu zatrzymaliśmy się na kawę w restauracji. Przerwa zrobiła mi bardzo dobrze i lepiej mi się później jechało. Jako najmłodszy w grupie dostałem zadanie do wykonania i przez dłuższy czas prowadziłem grupę, tempo dostosowałem do innych, na podjazdach nie szalałem a na płaskim dokręcałem utrzymując podobną moc. Ślad GPS w Garminie prowadził nas wąskimi a nieraz drogami w które wjechać się nie dało. W sumie musieliśmy nadrobić z tego powodu 5 kilometrów. Nudno na pewno nie było, w Polsce na znanych mi trasach na pewno odczucia byłyby inne a tutaj krajobraz robi swoje i aż chciało się kręcić i poznawać kolejne drogi. Po 125 kilometrach domknęliśmy pętlę i do Calpe było już niemal cały czas w dół. W nagrodę za efektywny trening pojechaliśmy do przyjemnej restauracji położonej nad samym morzem skąd rozprzestrzeniał się widok na centrum Calpe a także otwarte morze.

Po godzinie regeneracji czekało nas jeszcze 5 kilometrów w tym wymagający podjazd przy resturacji. Po 2 godzinach w słońcu i na krótko ubrałem wiatrówkę która spełniła swoje zadanie na ostatnich kilometrach. Warto było tutaj przyjechać, przyjemność z jazdy jest ogromna. Długa przerwa od szosy zrobiła swoje i teraz jazda jest czystą poezją, nawet wiatr, spory ruch na głównych szosach i pożyczony rower nie są utrudnieniem. Jak na pierwszy raz mogę być zadowolony z jazdy. Solidny początek zapowiada całkiem efektywne treningi w kolejnych dniach i solidna podstawę pod treningi podporządkowane już wyścigom jakie planuję już realizować w marcu.

Na pierwszy rzut oka pomiar mocy wydawał się nieco zaniżać wskazania ale może to tylko moje złudzenie. W mieście spory ruch i kilka niebezpiecznych sytuacji. Po ponad 4 miesiącach przerwy od szosy nie czułem się całkiem pewnie na rowerze i podczas jazdy w grupie. Gdy tylko zaczął się podjazd od razu poczułem się jak ryba w wodzie. Noga się powoli rozkręcała, nie znając okolicy nie zakładałem tempa w jakim chcę jechać i dostosowałem się do grupy. Pierwsze 30 kilometrów prowadziło pagórkami a później rozpoczął się pierwszy konkretniejszy podjazd. Postanowiłem wjechać go możliwie mocno aby sprawdzić pomiar, nogę oraz ewentualnie zweryfikować strefy mocy. Ponad 6 kilometrów, równej i mocnej jazdy nie wystarczyło aby zaliczyć pełny 20 minutowy test. Zabrakło półtorej minuty a w końcówce musiałem nieco spuścić z tonu na trudnym technicznie odcinku. Przez ponad 18 minut utrzymałem super moc, równe 5 W/kg więc wydaje się, że pomiar dobrze działał na podjeździe a strefy nieco się zmieniły na korzyść. Regularność w treningach w ostatnim czasie przyniosła efekty w postaci mocniejszej nogi. Po podjeździe zjechałem jeszcze 2 kilometry w dół i już spokojniej wjechałem po raz drugi na Col de Rates. Test wypompował mnie konkretnie i gdy po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę męczyłem się niemiłosiernie. Na podjeździe jakoś dawałem radę ale zjazdy czy płaskie odcinki to była straszna męczarnia, miałem problem z utrzymaniem koła. Stawałem na rzęsach aby się utrzymać i walczyłem sam ze sobą. Tętno było wysokie ale nie przywiązywałem do tego większej wagi. Po ponad 20 kilometrach zjazdu zatrzymaliśmy się na kawę w restauracji. Przerwa zrobiła mi bardzo dobrze i lepiej mi się później jechało. Jako najmłodszy w grupie dostałem zadanie do wykonania i przez dłuższy czas prowadziłem grupę, tempo dostosowałem do innych, na podjazdach nie szalałem a na płaskim dokręcałem utrzymując podobną moc. Ślad GPS w Garminie prowadził nas wąskimi a nieraz drogami w które wjechać się nie dało. W sumie musieliśmy nadrobić z tego powodu 5 kilometrów. Nudno na pewno nie było, w Polsce na znanych mi trasach na pewno odczucia byłyby inne a tutaj krajobraz robi swoje i aż chciało się kręcić i poznawać kolejne drogi. Po 125 kilometrach domknęliśmy pętlę i do Calpe było już niemal cały czas w dół. W nagrodę za efektywny trening pojechaliśmy do przyjemnej restauracji położonej nad samym morzem skąd rozprzestrzeniał się widok na centrum Calpe a także otwarte morze.

Po godzinie regeneracji czekało nas jeszcze 5 kilometrów w tym wymagający podjazd przy resturacji. Po 2 godzinach w słońcu i na krótko ubrałem wiatrówkę która spełniła swoje zadanie na ostatnich kilometrach. Warto było tutaj przyjechać, przyjemność z jazdy jest ogromna. Długa przerwa od szosy zrobiła swoje i teraz jazda jest czystą poezją, nawet wiatr, spory ruch na głównych szosach i pożyczony rower nie są utrudnieniem. Jak na pierwszy raz mogę być zadowolony z jazdy. Solidny początek zapowiada całkiem efektywne treningi w kolejnych dniach i solidna podstawę pod treningi podporządkowane już wyścigom jakie planuję już realizować w marcu.
Rozjazd 2
Piątek, 18 lutego 2022 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa, teren, Zima, Zima 2022, Regeneracja
Km: | 14.00 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 00:48 | km/h: | 17.50 |
Pr. maks.: | 31.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 347kcal | Podjazdy: | 220m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po ćwiczeniach siłowych ruszyłem w spokojną rundkę. Nie ubierałem się nawet w kolarskie ciuchy tylko pojechałem w zwykłym ubraniu. Nie udało mi się zbyt wiele pokręcić ale prawie godzina wpadła. Pogoda bardziej przypominała tą z początku tygodnia niż wcześniejszych 2 dni. Powoli mam dość już tej huśtawki pogodowej która po prostu mi nie służy.
Trening 9
Wtorek, 15 lutego 2022 Kategoria Samotnie, Szosa, teren, Trening 2022, Zima, Zima 2022
Km: | 53.00 | Km teren: | 7.00 | Czas: | 02:32 | km/h: | 20.92 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1387kcal | Podjazdy: | 440m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny wyjazd na rowerze MTB., już drugi dzień udało się pokręcić na zewnątrz. Ruszyłem więc bocznymi dróżkami w kierunku Pierśca a następnie Skoczowa i Ustronia. Jechało się dosyć ciężko ale chyba nieco lepiej jak w ostatnich dniach. Nie potrafię przyzwyczaić się do zimna a zdrowie znowu ostatnio daje o sobie znać więc muszę być zadowolony z tego, że noga jakoś podaje mimo tego, że mocy w niej za bardzo nie ma. Wracając zrobiło się nieco cieplej ale nie na tyle aby było mi za gorąco w zimowych ciuchach.
Rozjazd 1
Poniedziałek, 14 lutego 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, teren, Regeneracja
Km: | 15.00 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 14.29 |
Pr. maks.: | 37.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 510kcal | Podjazdy: | 440m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po ponad 2 tygodniach ograniczeń związanych z kontuzją nadgarstka wreszcie mogłem go obciążyć i zdecydowałem się na krótką przejażdżkę. Rowery szosowe na razie muszą jeszcze poczekać, jeden nie obudził się jeszcze z zimowego snu a drugi stoi wpięty w trenażer. W tej sytuacji pojechałem na rowerze MTB zahaczając o teren. Warunki do jazdy w lesie dosyć dobre, zmarznięta ziemia w wielu miejscach pozwalała na szybszą jazdę i nie było czuć wiatru który hulał po polach i drogach aż miło. Z czasem jednak zrobiło się niebezpiecznie, pojawiło się sporo błota a im bliżej gór tym więcej lodu który w połączeniu z tabunem pieszych oznaczał kłopoty. Około 200 metrów przejechałem be problemu ale później gdy ludzi było tyle, że nie dało się ich ominąć zacząłem zwiedzać pobliskie krzaki co nie było dobrym pomysłem. Obyło się jednak bez start w ciele ale pozbyłem się tylnego błotnika który gdzieś się zakantował i pękł na pół. Odechciało mi się dalszej jazdy w terenie i pojechałem w kierunku Jaworza różnej jakości drogami. Miałem do czynienia zarówno z podmuchami wiatru jak i oblodzeniami nawierzchni, minąłem kilku rowerzystów ale żadnego na tradycyjnym rowerze. Wszyscy wyprzedzali mnie jak chcieli ale jak nie skończyłem treningu w rowie dobrze oceniając stan nawierzchni. Chciało się szpanować to poniosło się tego konsekwencje. W swoim tempie kontynuowałem jazdę ale czasu nie miałem za dużo więc już po godzinie dotarłem do domu. Przed jazdą nie zakładałem nic dłuższego więc jechałem w zwykłych ciuchach zabierając jedynie kask, wielu rowerzystów których mijałem zapomniało o ochronie głowy ale to nie był mój problem. Skupiłem się na sobie, poczułem wreszcie wiatr we włosach i chociaż na moment opuściłem jaskinię treningową.
Trening 6
Niedziela, 2 stycznia 2022 Kategoria Samotnie, Szosa, teren, Trening 2022, Zima, Zima 2022
Km: | 73.00 | Km teren: | 9.00 | Czas: | 03:00 | km/h: | 24.33 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 154154 ( 78%) | HRavg | 120( 61%) |
Kalorie: | 723kcal | Podjazdy: | 340m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda znowu zachęcała do wyjścia z domu więc ruszyłem w kolejną trasę. Przed jazdą nie miałem żadnego planu poza tym aby było przyjemnie więc ruszyłem znowu tam skąd wiało czyli na zachód. Nie chciało mi się korzystać z głównych dróg więc możliwe szukałem bocznych którymi dało się dojechać jak najbliżej Skoczowa. Walka z wiatrem nie była przyjemnością ale nie musiałem dzisiaj zmagać się ze słabymi nogami więc jakoś to wyglądało. Po niecałej godzinie wjechałem na moment na główniejszą drogę ale szybko z niej zjechałem. Jedyny postój na trasie zrobiłem tuż przed wjazdem na Wiślaną Trasę Rowerową której trzymałem się przez najbliższe 40 kilometrów. Trasa prowadziła głównie asfaltem ale zdarzyły się odcinki kamieniste czy nawet gęste błoto ale jadąc na rowerze MTB nie było żadnego problemu z przejazdem. Trasa jest bardzo ciekawie poprowadzona, w większości dało się ją przejechać szosą, ale chyba bym się nie zdecydował na taki wybór. Jazda na rowerze MTB zimą daje same plusy, można wjechać niemal w każdą drogę, prędkości przelotowe są inne i można popracować nad techniką, np. ćwicząc efektywne wchodzenie w ciasne zakręty na bocznych drogach. W Zabrzegu już sobie darowałem dalszą jazdę WTR, od tego momentu walczyłem z silnym wiatrem, który wcześniej nie był tak odczuwalny. Najprostszą z możliwych dróg wróciłem do domu, po drodze kolejna kąpiel błotna, jakoś przejechałem ale koła zatopiły się w błocie na około 10 centymetrów i opór był duży, cienienie w oponach miałem niskie więc to też pomogło w tym momencie. Szum opon na asfalcie był duży ale nie może być inaczej, nie widzę sensu kupować slicków aby obniżyć opory toczenia. Zimą musi być ciężko aby latem było lekko. Cały czas czerpałem przyjemność z jazdy, dobrze rozpocząłem Nowy Rok i udaje się ten trend kontynuować.
Trening 5
Piątek, 31 grudnia 2021 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, teren, Zima, Zima 2022
Km: | 63.00 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 02:54 | km/h: | 21.72 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 146146 ( 74%) | HRavg | 118( 60%) |
Kalorie: | 677kcal | Podjazdy: | 470m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni dzień 2021 roku był na tyle pogodny, że zdecydowałem się na wyjazd w plener. Warunki co prawda trudne, mokro i silny, zachodni wiatr ale w gorszych się jeździło więc nie ma na co narzekać. Początkowo jechało się ciężko ale później było tylko lepiej. Przełom pojawił się w momencie gdy wjechałem w teren, nawet nie było tak miękko jak się spodziewałem i nawet przez moment nie straciłem przyczepności, momentami przestawałem kręcić i nie było płynności ale całkiem szybko pokonałem teren i wjechałem znów na asfalt. W głowie pojawił się pomysł by pojechać do Wisły, nie wziąłem wielu rzeczy pod uwagę i później lekko się zdziwiłem. W zasadzie im bliżej Wisły tym gorsze warunki do jazdy, błoto przechodzące w zmrożony śnieg i w końcu lód, układ komunikacyjny w Wiśle po remoncie drogi jest równie słaby jak był wcześniej, kilka arzy musiałem się zatrzymać i długo czekać na przejazd przez drogę lub włączenie się do ruchu. Swój grosz dołożyli też piesi na ścieżce rowerowej których minąć się nie dało, zrezygnowałem więc z jednego odcinka ścieżki i kawałek pokonałem jezdnią. Zatrzymałem się na moment w centrum, zrobiło się nagle chłodniej, całe 5 stopni niż w Bielsku. Powrót już dużo szybszy ale również z atrakcjami, remont drogi załatwił wiele spraw, np. zwiększył bezpieczeństwo pieszych, droga jest równa i nawet na przejazdach kolejowych nie trzeba zwalniać ale korki są nadal i mimo jazdy drogą szybciej nie pokonałem 5 wiślańskich kilometrów. W Ustroniu krótki, przymusowy postój, na szczęście z dala od centrum i już tranzyt do domu. Mimo tego, że robiło się ciemno temperatura była stała, ubrany byłem idealnie do warunków, gdy widziałem innych rowerzystów w krótkich spodenkach miałem w głowie różne myśli ale zostawię je dla siebie. Jak nigdy nie mam celów w postaci długości treningu, przewyższenia czy dystansu tak dzisiaj chciałem przejechać minimum 63 kilometry, tyle brakowało mi do zaliczenia Raphy 500. W tym celu zdecydowałem się na powrót przez Grodziec i dołożyłem odcinek bocznymi drogami w Jasienicy i to wystarczyło. Udało się ukończyć tą rywalizację mimo tego, że normalnie chodziłem do pracy i miałem bardzo mało czasu na trenowanie. Oceniając ten trening mogę powiedzieć, że był lepszy niż cały kończący się rok więc jest spora nadzieja, że 2022 będzie dla mnie pod wieloma względami lepszy.