Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 176758.50 km (w terenie 619.00 km; 0.35%) |
Czas w ruchu: | 6527:23 |
Średnia prędkość: | 26.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1954597 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 3659879 kcal |
Liczba aktywności: | 2604 |
Średnio na aktywność: | 67.88 km i 2h 31m |
Więcej statystyk |
Trening 83
Sobota, 7 sierpnia 2021 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 62.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:28 | km/h: | 25.14 |
Pr. maks.: | 74.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 172172 ( 88%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 1759kcal | Podjazdy: | 1340m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po raz pierwszy od dawna musiałem pogodzić się z tym, że dwa dni z rzędu nie mogłem nawet spojrzeć na rower. Miało to związek m.in. ze szczepieniem po którym nie czułem się najlepiej. W końcu jednak postanowiłem się przełamać i pojechałem na objazd trasy Road Trophy. W sumie do przejechania miałem około 60 kilometrów ale ze sporym przewyższeniem. Już pierwszy podjazd był męczarnią, biłem się w pierś decydując się na koło z kasetą 11-28. Jazda na stojąco nie należy do moich ulubionych czynności ale musiałem się tak męczyć niemal na każdym podjeździe. Całkiem nieźle mi się zjeżdżało, na płaskim też dobrze jechało ale mocy pod górę brakowało. Stan dróg nie napawał mnie optymizmem przed wyścigiem ale była nadzieja, że coś przez tydzień poprawią. Trasę przejechałem w sumie szybciej niż myślałem ale to co zyskałem straciłem stojąc w korku w drodze powrotnej do domu.
Trening 82
Środa, 4 sierpnia 2021 Kategoria 50-100, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 52.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 26.67 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 1380kcal | Podjazdy: | 1100m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Plan na ten dzień był ambitny ale musiałem go zweryfikować, życie napisało nowy scenariusz. Zamiast trzech podjazdów na Salmopol musiałem zadowolić się Przegibkiem. Założenia treningowe też zostały skorygowane i w istocie trening był bardziej wymagający. Przed wyjazdem znów walka z miernikiem mocy i kilka prób kalibracji. W końcu dałem sobie spokój, na płaskim miernik pokazywał bzdury ale na podjeździe już mu się odwiedziło i wskazania były bardziej wiarygodne. Rozgrzewka tym razem była niedokładna i chaotyczna. Wiedziałem jednak, że w moim przypadku ma to mniejsze znaczenie niż u innych i nie przejmowałem się tym. Pierwszy podjazd poszedł mi nieźle, zacząłem zbyt mocno, złapałem lekką zadyszkę ale później było tylko lepiej. Miałem problem z doborem przełożeń i jazda była szarpana i nierówna, momentami nie byłem w stanie utrzymać założonej mocy ale ogólnie nie było źle. Kolejne podjazdy na narastającym zmęczeniu nie wyglądały już tak dobrze ale założony poziom minimalny utrzymałem. Wracając do domu zahaczyłem o centrum Bielska, pojechałem jeden odcinek mocniej ale przy zmęczeniu i wietrze w twarz nie mogłem liczyć na wiele. Te dwa treningi kosztowały mnie sporo, szczególnie, że znów mało spałem i miałem dużo na głowie co staje się powoli standardem.
Trening 81
Wtorek, 3 sierpnia 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 62.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:07 | km/h: | 29.29 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 156156 ( 80%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1636kcal | Podjazdy: | 920m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Postanowiłem znowu nieco odpocząć od gór ale nie miałem ochoty na jazdę po płaskim i pojechałem w kierunku Cieszyna. Postanowiłem jechać nieco mocniej niż zwykle by wreszcie zobaczyć „normalne” Waty na liczniku. Ten tydzień znów jest ciężki ponieważ doszły dodatkowe obowiązki przez które mogę wyjeżdżać z domu dopiero o 11. Ta godzina bardzo mi nie odpowiada, m.in. z powodu ruchu na drogach. Niby nie jest duży ale spowolnienia są w najbardziej kluczowych miejscach gdzie traci się sporo czasu. Przez to nie byłem w stanie jechać równo, walcząc z wiatrem utrzymałem niezłą moc do Cieszyna, w końcu podjazdy szły jak należy, nie męczyłem się pod górę ale byłem w stanie dynamicznie pokonywać wzniesienia, nawet wiatr w twarz nie był tak uciążliwy. W Cieszynie miałem zawrócić ale zrobiłem dodatkową rundę przez Zamarski ograniczając jazdę po mieście do minimum. Powrót był szybki w moim wykonaniu, każdy podjazd pokonałem w niezłym tempie, straciłem nieco czasu na skrzyżowaniach ale nie było źle. Nie miałem możliwości przedłużyć jazdy mimo tego, że miałem na to ochotę.
Trening 80
Niedziela, 1 sierpnia 2021 Kategoria 50-100, avg>30km\h, blisko domu, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 56.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:44 | km/h: | 32.31 |
Pr. maks.: | 81.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 175175 ( 89%) | HRavg | 148( 75%) |
Kalorie: | 1591kcal | Podjazdy: | 770m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Prognoza pogody na ten dzień nie była dobra. Najlepsza pogoda miała być rano ale przez ostanie 6 dni wstawałem bardzo wcześnie i postanowiłem dłużej pospać. Wstałem wypoczęty i wyspany co nie zdarzyło mi się od blisko 2 tygodni. Chciałem dzisiaj przepalić nogę na podjazdach, gdyby ostatnie dni wyglądały inaczej to wstałbym wcześniej i pojechał nawet na trening grupowy. Ostateczną decyzję o formie treningu chciałem podjąć już po wyjeździe z domu. Niebo nie wyglądało zachęcająco więc zrezygnowałem z kilku ścianek w Międzybrodziu i postanowiłem pojechać możliwie mocno pętlę przez Przegibek, Międzybrodzie, Tresną, Zarzecze i Wikowice, nigdy nie jechałem jej mocno a w zasadzie zawiera wszystko, dłuższy podjazd, techniczny zjazd, trochę płaskiego, bruk i sporo hopek. Miałem ambitny cel aby pokonać tą trasę w godzinę. Wiedziałem, że warunki mogą być różne i postanowiłem wykorzystać swoje mocne strony i cisnąć mocno podjazdy i starać się minimalizować starty na zjazdach czy łatwiejszych odcinkach. Już dojazd do pętli nie był całkiem spokojny, pozwoliło to uniknąć postojów na skrzyżowaniach. Tylko 2 razy musiałem się zatrzymać na główniejszych skrzyżowaniach. Wjeżdżając na pętlę musiałem zwolnić i ruszyłem 100 metrów później niż zamierzałem, jechało się dobrze ale pod wiatr i to miało jakiś wpływ na szybkość pokonywania podjazdu. Cały podjazd pokonałem z dużej tarczy, często zmieniałem pozycję, moc wygenerowałem niezłą, słabą jak na jeden podjazd ale dobrą w odniesieniu do długości odcinka testowego. Zjazd po mokrej drodze skopałem po całości, niby było szybko ale technicznie fatalnie, ale do największych „tuzów” kolarstwa którzy nie uczą się na własnych błędach mi daleko ponieważ przynajmniej potrafię dostosować prędkość do warunków panujących na drodze a zjazdy są moją słabą stroną więc cudów oczekiwać nie mogę. Szybko za to pokonałem drugą część zjazdu, po 25 minutach byłem w Międzybrodziu, moc znormalizowana na tym odcinku przekroczyła 300 Wat więc było przynajmniej nieźle. Nieco z tonu spuściłem wzdłuż jeziora wiedząc, że za chwilę będę musiał przedostać się przez krótki fragment z ruchem wahadłowym. Udało się bez zatrzymywania i za wahadłem dołożyłem trochę Watów, dosyć szybko jechałem ale korciło by zrzucić ząbek niżej, nie zrobiłem tego przed krótkim podjazdem pod zaporę w Tresnej. Na podjeździe zrzuciłem z blatu ale podjazd pokonałem na stojąco, początek po kostce brukowej wyglądał nieźle ale im dalej, tym gorzej, w końcówce już tak trzęsło, że skapitulowałem i puściłem korby tracąc sporo prędkości. Pagórkowaty odcinek wzdłuż jeziora poszedł mi dobrze ale mogło być lepiej, wahałem się jeszcze przez moment czy jechać przez Bierną czy łatwiejszym wariantem, czasu na decyzję miałem mało więc pojechałem prosto. Źle się jechało pod wiatr, nie umiałem trzymać równej mocy i kadencji, jechałem jednak na tyle skutecznie, że sprawnie przejechałem przez Wilkowice, na ostatnim podjeździe już mnie brakowało ale zachowywałem jeszcze jakieś rezerwy i nie szedłem na maksa, zaczynało już padać i zjazd pod mokrym do głównej drogi nie był miłym przeżyciem. Dojeżdżając do skrzyżowania minęła godzina od wjazdu na ulicę Górską. Pogoda była już tak niepewna, że postanowiłem jechać prosto do domu, spuściłem z tonu na Żywieckiej a mogłem cisnąć dalej i urwać 30 sekund lub więcej i mieć najlepszy czas na okrążeniu wokół Magurki. Udało się przejechać pętlę w Bardzo dobrym czasie, niezłą moc trzymałem na podjazdach, zjazdy wyglądały nieźle, wszędzie były większe lub mniejsze rezerwy. Noga podawała jak należy, coraz częściej się tak dzieje i co prawda brakuje do poziomu z poprzedniego sezonu ale patrząc na to co działo się ze mną jeszcze jakiś czas temu jest zauważalna poprawa. Niestety nie udało się dojechać na sucho, przez Bielsko również ciąłem mocno i ostatnie 5 kilometrów w mocnym deszczu. Ostatnio podczas każdej jazdy trafiam na deszcz lub mokre drogi, jest to coraz bardziej uciążliwe ale chyba trzeba się do tego przyzwyczaić. Mocnym akcentem rozpocząłem sierpień i mam nadzieję na to, że kolejne treningi będą równie dobre.
Trening 79
Sobota, 31 lipca 2021 Kategoria 100-200, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 105.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:54 | km/h: | 26.92 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2744kcal | Podjazdy: | 1650m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dniu przerwy którego bardzo potrzebowałem, ruszyłem na kolejny spokojny trening. Jako, że sobota to w pracy byłem tylko 8 godzin i miałem nieco więcej czasu na trening. Mimo niepewnej pogody postanowiłem zaliczyć Pętlę Beskidzką wybierając wersję której dawno nie jechałem i w zasadzie pokrywała się z trasą Pętli Beskidzkiej z 2016 roku gdy meta byłą jeszcze pod Stecówką. Wyjechałem tuż po zdobyciu złota przez Polską sztafetę na IO w Tokio i to chyba dodało mi nieco skrzydeł bo przed jazdą znów nie czułem się najlepiej. Miałem także plan awaryjny czyli klepanie Przegibka i doskonalenie zjazdów ale nie zdecydowałem się na to. Nie umiałem się skupić i kilka razy wracałem się do domu a i tak zapomniałem m.in. czujnika tętna co akurat mi nie przeszkadzało. Mimo nienajlepszej pory sprawnie przejechałem przez miasto, ale w kilku momentach straciłem nieco czasu ale po wyjeździe z Bielska szybko nadrobiłem stracony czas. Dobrze mi zaczęło się kręcić ale po wjeździe do Szczyrku musiałem szybko zejść na ziemię. To był zdecydowanie najtrudniejszy odcinek trasy, przejechanie przez Szczyrk w weekend do łatwych nie należy. Gdy ruch na drodze trochę się rozładował karty rozdawał wiatr, większą część podjazdu na Salmopol walczyłem z silnym wiatrem a dodatkowym utrudnieniem była mokra szosa. Dobrze mi się jechało, noga się rozkręciła po niemrawym początku. Na zjeździe chciałem pokazać się z dobrej strony, na mokrym, wśród samochodów i innych rowerzystów nic z tego nie wyszło a gdy zobaczyłem, że jakiś gość na MTB zjeżdża lepiej zwątpiłem w swoje możliwości. Ciekawe jakby spisał się na podjeździe i czy też byłby w stanie okazać się lepszy niż ja, takich cwaniaków już wielu spotkałem i co z tego, że dobrze zjeżdża, jak pod górę traci przy razy więcej czasu. Na ostatnich 4 kilometrach zjazdu do skoczni odjechałem jednak wyraźnie, nie lubię jazd po mokrym a mniej mokra droga była dopiero za skocznią. Później czekało mnie kilka przygód, najpierw przejazd pojazdów uprzywilejowanych i zjazd na pobocze, później centymetry dzieliły mnie od spotkania z sarną w dolinie Czarnej Wisełki a na zjeździe do Istebnej pękł mi koszyk na bidon. Oczywiście bidon poleciał w krzaki, gdyby nie to, że drugi był już pusty a w tym jeszcze była woda nie szukałbym go, znalazłem go jednak dosyć szybko i mogłem jechać dalej. Przygody nie ominęły mnie także na podjeździe pod Koczy Zamek, przez prawie cały podjazd walczyłem z samochodami, dwa razy musiałem zjechać na pobocze a raz niemal się zatrzymać. Wjechałem jednak w dobrym tempie, mimo twardego przełożenia. Zjazd po mokrym z Koczego Zamku nie należał do przyjemnych, w jednym miejscu znów cudem uniknąłem czołowego zderzenia z samochodem który ścinał zakręt, jechałem wolno wiec miałem czas zareagować. Starałem się równo jechać przez Kamesznicę ale też to nie wyszło, sporo czasu zyskałem za to na odcinku Milówka – Węgierska Górka, po raz pierwszy od dawna jechałem tam z wiatrem w plecy. Opóźniałem postój w sklepie do momentu aż bidony nie były puste, brakło mi picia za Węgierską Gorką i przez ponad 10 minut jechałem bez picia. Po postoju w sklepie nie chciało mi się jechać dalej ale jakoś poszło, w niezłym tempie dojechałem do Buczkowic a później znowu nie szło najlepiej. W Bielsku znowu straciłem sporo czasu wybierając bardzo wąskie drogi gdzie blokowały mnie samochody. Mimo wszystko był to całkiem niezły trening i ostania okazja do dłuższej jazdy w tym tygodniu. Już powoli ma dosyć długich treningów, zaliczyłem ich całkiem sporo w tym roku i pora przestawić się na mocniejsze treningi które przyniosą więcej pożytku w końcówce sezonu.
Trening 78
Czwartek, 29 lipca 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 72.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:46 | km/h: | 26.02 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 151151 ( 77%) | HRavg | 121( 62%) |
Kalorie: | 1871kcal | Podjazdy: | 1120m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po kilku ostatnich wyjazdach z dłuższymi podjazdami postanowiłem nieco od nich odpocząć i wybrałem się w kierunku Cieszyna, możliwie trudną trasą. Czułem się źle, nie było mocy a zmęczenie było ogromne, po powrocie z pracy i obiedzie wzięła mnie drzemka co normlanie mi się nie zdarza. Postanowiłem więc jechać naprawdę spokojnie, przez większość czasu utrzymując się w 1 i 2 strefie mocy. W drodze do Ustronia zaliczyłem większość możliwych podjazdów i na 21 kilometrach miałem ponad 400 metrów przewyższenia. Później wiele łatwiej nie było, starałem się utrzymywać równe tempo na podjazdach a także skupiałem się na zjazdach. Ostatnio mam bardzo dziwny nawyk i szukam nowych dróg, znalazłem jedną w Dzięgielowie i była co prawda wąska i nierówna ale bez ruchu innych pojazdów co akurat specjalnie mnie nie zmartwiło, na głównej drodze Cieszyn- Ustroń napotkałem na kilka przekopów przez jezdnię i musiałem bardzo uważać. Kolejny podjazd już dobrze znałem i wiedziałem, że dłuży się a tylko dwa fragmenty są trudniejsze. Lepsze to niż jazda przez Goleszów czy Cieszyn. W Ogrodzonej przejechałem sklep i dopiero wtedy zorientowałem się, że w bidonie już resztka wody a drugi dawno był pusty. Najbliższy sklep dopiero w Międzyświeciu a po drodze jeszcze dwa podjazdy, z wiatrem poszły szybko i całkiem lekko się jechało. Postój w sklepie trochę się przedłużył ale i tak nie skróciłem trasy i wróciłem tą samą drogą jak wyjeżdżałem z domu, nabijając maksymalną ilość przewyższenia. Trening może był wolny ale był też spokojny, na trudnej, wymagającej trasie i przy silnym wietrze który w momencie jak zaczął pomagać stracił na sile. Czasami trzeba pojechać spokojniej i odpocząć od gór, szczególnie jak zmęczenie bierze górę nad resztą.
Rozjazd 22
Środa, 28 lipca 2021 Kategoria Cube '21, blisko domu, 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 38.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:46 | km/h: | 21.51 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 134134 ( 68%) | HRavg | 111( 56%) |
Kalorie: | 974kcal | Podjazdy: | 720m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Lekki wyjazd mający trwać maksymalnie 90 minut a wyszło inaczej. Z jednego Przegibka zrobiły się dwa, spokojną jazdę przez miasto w podobnych warunkach jak wczoraj zupełnie inaczej odebrałem, nie zależało mi na tym by szybko dojechać do Straconki. Z niesprawną przerzutką Przegibek musiałem jechać z niską kadencją ale jakoś poszło, tradycyjnie lepiej jechało mi się drugi podjazd a na zjeździe też lepiej pojechałem po drugiej wspinaczce. Na powrocie największą atrakcją był przeciwny wiatr, mimo małej ilości czasu znalazłem chwilę na drugą, bardziej przyjemną część relaksu. Całą drogę powrotną jechałem po mokrej drodze, cały piach z szosy znalazł się na ramie roweru.
Rozjazd 21
Poniedziałek, 26 lipca 2021 Kategoria w grupie, Szosa, Samotnie, Cube '21, 0-50
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 22.22 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 138138 ( 70%) | HRavg | 108( 55%) |
Kalorie: | 163kcal | Podjazdy: | 110m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd regeneracyjny, z przerwą na lody. Jechałem w kilkuosobowej grupce, dla mnie był to wyjazd spokojny, dla innych niekoniecznie.
Trening 76
Niedziela, 25 lipca 2021 Kategoria Trening 2021, Szosa, Samotnie, Cube '21, 50-100
Km: | 64.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:22 | km/h: | 27.04 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 170170 ( 87%) | HRavg | 129( 66%) |
Kalorie: | 1651kcal | Podjazdy: | 1020m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny trening na koniec tygodnia będący również ucieczką przed deszczem. Nie miałem bardzo pomysłu na trasę ale jakoś ciągło mnie do Międzybrodzia więc znów zaliczyłem podjazd na Przegibek. Jechało się po raz kolejny dobrze, wiało tym razem bardziej z południa i jakiś wpływ to miało. Dawno nie jechałem w kierunku Góry Żar i byłem ciekaw postępu prac na odcinku wahadłowym wzdłuż jeziora. Niewiele posunęło się to do przodu ale na razie nie zamknięto całego odcinka dla ruchu, musiałem swoje odstać na czerwonym świetle. Nie chciało mi się jechać na Żar i zaliczyłem podjazd na Kosarzyska, później zaliczyłem jeszcze jedną nieznaną mi drogę ale nie było nic ciekawego. Jeszcze jeden odcinek mam do zaliczenia ale tym razem podarowałem sobie. Myślałem nawet o postoju na kawę ale lokale dopiero się otwierały i musiałbym czekać kilkanaście minut. Wróciłem więc do domu, nie szarpałem na podjazdach i tylko na jednym zjeździe dokręciłem. Brakowało nieco do 1000 metrów przewyższenia i wróciłem trudniejszą trasą do domu. Kilkanaście minut po powrocie zaczęło padać, miałem szczęście, że objechałem na sucho. Był to niezły dzień ale jeszcze brakuje kilku elementów aby być w pełni zadowolonym.
Trening 75
Sobota, 24 lipca 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 90.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:26 | km/h: | 26.21 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 2387kcal | Podjazdy: | 1820m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tak się złożyło, że kolejny trening również był mocny. Miałem za sobą niezłe kombo i powinienem być zmęczony i mieć duże problemy z realizacją założeń. Nie było jednak tak źle jak mogło się początkowo wydawać. Wyjazd z domu nie wyglądał zbyt dobrze, znów kilka minut straciłem na mieście mimo tego, że wybrałem najbardziej bezpośrednią trasę dojazdową do Straconki. Pierwszy podjazd zazwyczaj pokonuję spokojnie, nie zmieniłem nic w tej kwestii. Podjazd poszedł mi nieźle i czułem, że nie będę miał problemów na kolejnych podjazdach. Zjazd dłużył mi się strasznie, wiatr w twarz zrobił swoje. Później też czułem się jakoś nieswojo, dopiero w Wielkiej Puszczy złapałem odpowiedni rytm. Dopiero ostatnie 700 metrów miałem pojechać mocniej. Akurat wtedy pojawiły się przeszkody, najpierw kolejka samochodów, później ludzie z psami a ostatecznie zgubienie rytmu i przemęczenie końcówki podjazdu. Nie mogłem być z niego zadowolony ale czekały mnie jeszcze trzy więc nie przejmowałem się tym. Zjazd odpuściłem sobie jakby nagle pojawiły się samochody na wąskiej drodze. Kolejny podjazd na trasie to dobrze znana mi przełęcz Kocierską od Targanic. Bardzo lubię ten podjazd, jest trudny i zwłaszcza końcówka trzyma równo, jechałem z założoną mocą i szybciej pojawiłem się na przełęczy niż zakładałem. Już drugi raz z rzędu pokonywałem podjazd z wiatrem, kiedyś było to marzenie, do rekordu zabrakło około minuty co bardzo mnie ucieszyło bo to znak, że jestem coraz bliżej stanu zwanego formą. Na przełęczy nie zatrzymywałem się jednak, zjazd sobie odpuściłem ale fragmenty wyglądały nieźle technicznie. Po krótkim postoju ruszyłem w powrotną drogę, tą samą trasą. Podjazd od południowej strony wyglądał równie dobrze jak poprzedni, stromą, trudną pierwszą część pokonałem równym tempem, zmieniałem pozycję na rowerze, kręciłem z różną kadencją a w końcówce nie umiałem złapać rytmu, mimo to utrzymałem poziom na całym podjeździe a czas wyszedł bardzo dobry jak na ten rok i tylko 2 razy wjechałem szybciej. Zjazd w dół znowu spokojny, pod wiatr, momentami niezły technicznie ale bez dokręcania na prostych. Ostatni podjazd który chciałem pokonać mocno zaczął się szybko po zjeździe. Tutaj już jechałem naprawdę mocno i zbliżyłem się do czasu sprzed 2 lat gdy jechałem bardzo podobny trening w wietrznych warunkach ale z przerwami, przy okazji przejazdu TDP przez Beskid Mały. Zjazd z Wielkiej Puszczy znowu odpuściłem ale z wiatrem jakoś szybko znalazłem się w Porąbce. Ostatni podjazd na Przegibek wjechałem już spokojniej skupiając się bardziej na zjeździe. Mimo wielu trudności nie było tak źle jak można by się spodziewać. Powrót do domu przez miasto o tej porze był nawet przyjemny. Z treningu mogę być zadowolony, już dawno nie miałem 2 niezłych treningów z rzędu, jak jeden był dobry to drugi znów okazywał się męczarnią i walką o przetrwanie. Miałem też mało czasu na regenerację przed kolejnym treningiem.