Wpisy archiwalne w kategorii
0-50
Dystans całkowity: | 38107.50 km (w terenie 3213.00 km; 8.43%) |
Czas w ruchu: | 1592:41 |
Średnia prędkość: | 23.16 km/h |
Maksymalna prędkość: | 1414.00 km/h |
Suma podjazdów: | 416728 m |
Maks. tętno maksymalne: | 199 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 185 (93 %) |
Suma kalorii: | 796898 kcal |
Liczba aktywności: | 1206 |
Średnio na aktywność: | 31.60 km i 1h 21m |
Więcej statystyk |
Rura na Kocierz 2022
Niedziela, 10 kwietnia 2022 Kategoria 0-50, Cube '22, Samotnie, Szosa, Zawody 2022
Km: | 11.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 26.40 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 485kcal | Podjazdy: | 360m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy start sezonu 2022 okazał się dla mnie totalnym niewypałem. Zanotowałem falstart jakiego nie spodziewałem się nawet w najgorszych snach. Moje ponad 10 letnie doświadczenie nie zaprocentowało i popełniłem masę błędów. Przez ostatnie lata świetnie sobie radziłem w jeździe indywidualnej na czas więc trasa Rury na Kocierz powinna mi odpowiadać, ale sobie z nią nie poradziłem.
Przyczyny słabej dyspozycji to przede wszystkim problemy zdrowotne oraz temperatura. Już sam fakt, że będąc naubierany i cały czas jeżdżąc nie byłem w stanie się rozgrzać i mimo jazdy w grubych ciuchach marzłem. Ostatnie dni przed startem były walką z bólem mięśni i stawów i ogólnym osłabieniem co miało swój udział w słabej jeździe. Już na płaskim straciłem do najlepszych 2 minuty i miałem problemy by utrzymać 300 Wat a jeszcze tydzień wcześniej byłem w stanie utrzymać 330 Wat przez 30 minut.
Podjazd na Widokową to już prawdziwy dramat i seria nieszczęść, najpierw wypadł mi drogi telefon z kieszeni i nawet nagroda za zwycięstwo nie miała dla mnie takiej wartości więc się zatrzymałem by go podnieść z drogi, następnie musiałem minąć się z samochodem a po żałosnej walce ze ścianą i brakiem przełożeń przytkało mnie na tyle, że stanąłem i cudem uniknąłem gleby, byłem już tak zrezygnowany, że nie chciało mi się nawet szybko iść pod górę, gdy się tylko dało a organizm przyjął już nieco tlenu siadłem na rower i dojechałem do mety. To nie jest normalne aby taki zawodnik jak ja nie poradził sobie z podjazdem. Mogę powiedzieć, że była to jedna z moich najgorszych czasówek w życiu, przytrafiła się akurat na początek sezonu, przy pierwszych zawodach w poważnej kategorii wiekowej.
Zawsze staram się szukać pozytywów więc i tym razem taki znalazłem, udało się rozpocząć sezon najwcześniej od 2016 roku i w końcu wystartować w zawodach bo 2 wcześniejsze starty z powodów zdrowotnych postanowiłem odpuścić. Jak tylko zdrowie i czas pozwolą na treningi to będą kolejne starty w zawodach. Na razie mam inne priorytety a męczarnia na rowerze zamiast czerpania z tego przyjemności mija się dla mnie z celem. Z czysto statystycznego punktu widzenia, liczby z czasówki prezentują się następująco:
Dystans: 10,7 km
Czas: 0:25:44 ( 40 sekund postoju i jakieś 50 sekund z buta )
Moc: 300 Wat ( 4,63 W/kg )
Wynik : 21/80 Open 11/23 M30 ( normalny poziom to TOP 10 Open )
Przyczyny słabej dyspozycji to przede wszystkim problemy zdrowotne oraz temperatura. Już sam fakt, że będąc naubierany i cały czas jeżdżąc nie byłem w stanie się rozgrzać i mimo jazdy w grubych ciuchach marzłem. Ostatnie dni przed startem były walką z bólem mięśni i stawów i ogólnym osłabieniem co miało swój udział w słabej jeździe. Już na płaskim straciłem do najlepszych 2 minuty i miałem problemy by utrzymać 300 Wat a jeszcze tydzień wcześniej byłem w stanie utrzymać 330 Wat przez 30 minut.
Podjazd na Widokową to już prawdziwy dramat i seria nieszczęść, najpierw wypadł mi drogi telefon z kieszeni i nawet nagroda za zwycięstwo nie miała dla mnie takiej wartości więc się zatrzymałem by go podnieść z drogi, następnie musiałem minąć się z samochodem a po żałosnej walce ze ścianą i brakiem przełożeń przytkało mnie na tyle, że stanąłem i cudem uniknąłem gleby, byłem już tak zrezygnowany, że nie chciało mi się nawet szybko iść pod górę, gdy się tylko dało a organizm przyjął już nieco tlenu siadłem na rower i dojechałem do mety. To nie jest normalne aby taki zawodnik jak ja nie poradził sobie z podjazdem. Mogę powiedzieć, że była to jedna z moich najgorszych czasówek w życiu, przytrafiła się akurat na początek sezonu, przy pierwszych zawodach w poważnej kategorii wiekowej.
Zawsze staram się szukać pozytywów więc i tym razem taki znalazłem, udało się rozpocząć sezon najwcześniej od 2016 roku i w końcu wystartować w zawodach bo 2 wcześniejsze starty z powodów zdrowotnych postanowiłem odpuścić. Jak tylko zdrowie i czas pozwolą na treningi to będą kolejne starty w zawodach. Na razie mam inne priorytety a męczarnia na rowerze zamiast czerpania z tego przyjemności mija się dla mnie z celem. Z czysto statystycznego punktu widzenia, liczby z czasówki prezentują się następująco:
Dystans: 10,7 km
Czas: 0:25:44 ( 40 sekund postoju i jakieś 50 sekund z buta )
Moc: 300 Wat ( 4,63 W/kg )
Wynik : 21/80 Open 11/23 M30 ( normalny poziom to TOP 10 Open )
Trening 25
Środa, 6 kwietnia 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '22, Ćwiczenia, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 43.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 25.80 |
Pr. maks.: | 71.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1107kcal | Podjazdy: | 890m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dniu przerwy gdy nie miałem ani czasu ani głowy do tego by nawet spojrzeć na rower ruszyłem na mocniejszy trening na podjeździe pod Przegibek. Jechało się całkiem nieźle ale ogólnie czułem się zmęczony, przede wszystkim tą zmienną pogodą która tym razem pozwoliła założyć nieco lżejszy strój. Jadąc spokojnie przez Bielsko dwa razy byłem bliski zderzenia z samochodem, za każdym razem jechałem drogą z pierwszeństwem a kierowca nie zachował ostrożności. Na szczęście zachowałem zimną krew i za każdym razem udało mi się zmniejszać prędkość. Rozgrzałem się odpowiednio ale przy mocniejszej jeździe czułem jak brakuje mi tlenu. Nie przejmowałem się tym zbytnio bo taki stan towarzyszy mi już dłuższy czas i da się z tym trenować. Pierwszy podjazd na Przegibek, z wiatrem zacząłem zbyt mocno, przez 3 minuty starałem się ustabilizować kadencję i oddech ale nie wyszło to zupełnie, po sprincie jaki nastąpił po 3 minutach mocnej jazdy już bliżej było do stabilizacji kadencji ale wciąż nie wyglądało to jak należy, podjazd znowu okazał się za krótki i trzeci z planowanych sprintów rozpocząłem już po 2 minutach równej jazdy. Byłem nieco zmęczony tym podjazdem i zapomniałem o tym by przyjąć dawkę węglowodanów i dopiero po kilku minutach zjazdu kapnąłem się i nadrobiłem zaległości. Było już na to za późno co odbiło się zadyszką na początku drugiego podjazdu, czułem się znacznie gorzej i tylko siłą woli dojechałem w założonym tempie do przełęczy. Miałem problem ze stabilizacją i doborem obciążenia więc podjazdy wyszły za mocne. Płuca nie pozwalają obecnie na więcej a nogi coraz częściej idą z nimi w parze. Pora zacząć coś robić w kierunku poprawy wydolności układu oddechowego zanim będzie na to za późno. Po mocnych podjazdach już spokojnym tempem wróciłem do domu. Robiło się chłodniej więc nie traciłem czasu na dodatkowe postoje. Trening udało się zaliczyć i to jest zjawisko jak najbardziej pozytywne. Napęd po raz pierwszy od jakiegoś czasu działał płynnie a bateria od Di2 trzyma na razie bez dziwnych spadków energii. Muszę popracować nad wydolnością bo podczas zawodów nie będzie miejsca na żadne kalkulacje.
Rozjazd 6
Czwartek, 31 marca 2022 Kategoria 0-50, B"twin '22, Regeneracja, Samotnie, Szosa
Km: | 26.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 24.38 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 111( 56%) |
Kalorie: | 683kcal | Podjazdy: | 330m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda uległa pogorszeniu
więc w rowerze treningowym wylądowały błotniki i ruszyłem na krótką przejażdżkę
po okolicy. Jechało się ciężko w tych warunkach a żeby było ciekawie to tym
razem czujnik tętna miał słabą baterię co wiązało się z tym, że pokazywał stałe
wartości mimo tego, że na podjazdach jechałem mocniej a na zjazdach odpuszczałem.
Po dniach w których temperatura przekraczała 10 stopni podczas jazdy, dobre
kilka stopni mniej było bardzo nieprzyjemne. Po godzinnej przejażdżce i pętli
po najbliższej okolicy, na mokrych drogach i przy lekkim deszczu byłem tak wyziębnięty,
że w domu wszedłem pod ciepły koc. Coś niedobrego się ze mną dzieje, kiedyś lepiej
znosiłem niskie temperatury a teraz poniżej 5 stopni mój organizm nie
funkcjonuje jak trzeba i dopiero przy 15 wskakuję na właściwe obroty. Staram się
z tym walczyć ale na razie nic z tego nie wychodzi.
Trening 19
Czwartek, 24 marca 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Cube '22, Ćwiczenia, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 45.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:48 | km/h: | 25.00 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 128( 65%) |
Kalorie: | 1190kcal | Podjazdy: | 910m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trzeci wyjazd z rzędu. Tym razem szybciej się ogarnąłem po pracy i pojechałem na Przegibek aby w końcu zrobić jakiś konkretniejszy trening. Po ostatnich powtórzeniach w okolicy progu czy siłowych akcentach w 5 strefie mocy zafundowałem sobie coś czego nie lubię czyli sprinty w 6 strefie. Już przed jazdą zauważyłem, że miernik nie działa poprawnie i kalibracja nie wychodzi. Po kilku próbach to olałem i wyjechałem z zamiarem jazdy na wyczucie. Po drodze zrobiłem kilka akcentów na dobrym poziomie ale nogi jakoś specjalnie nie pracowały. Pierwsza seria powtórzeń też nie wyglądała dobrze, może to wina miernika a może jestem taki słaby, udało się zaliczyć aż 12 powtórzeń podczas 1 podjazdu na Przegibek, liczyłem na więcej ale podjazd się skończył, zwykle po 12 minutach jeszcze nie byłem na szczycie a moce wyraźnie lepsze. Nie przejmowałem się tym zbytnio i od razu ruszyłem w dół do Międzybrodzia. Drugi podjazd już był męczący, udało się ponownie zaliczyć 12 powtórzeń, mięsnie były już zmasakrowane więc na trzeci podjazd się nie zdecydowałem. Wracając do domu zaliczyłem jeszcze dodatkowy podjazd w Olszówce i już przy zapadających ciemnościach wróciłem do domu. Coraz gorzej działa mój miernik mocy, przestaję mu ufać i coraz więcej powtórzeń muszę opierać na odczuciach. O nowym na razie nie myślałem ale chyba trzeba będzie zacząć aby miało to jakieś ręce i nogi. Wbrew temu co pokazuje miernik czuję, że na tym etapie sezonu jestem w niezłej dyspozycji ale ze sporymi rezerwami które mam nadzieję wykorzystać.
Trening 17
Wtorek, 22 marca 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, teren, Trening 2022
Km: | 14.00 | Km teren: | 11.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 11.83 |
Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 164164 ( 84%) | HRavg | 129( 66%) |
Kalorie: | 628kcal | Podjazdy: | 510m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po kilku wymagających treningach na szosie dałem organizmowi nieco odpocząć i na kolejny trening wybrałem się w teren. Zakładałem zaliczenie dwóch podjazdów i zjazdów ale w trakcie oczywiście mi się odwidziało. Warunki do jazdy były zupełnie różne, na początek sporo suchego terenu, następnie kałuże i małe błotne ogniska a po wjeździe w las i rozpoczęciu podjazdu na Dębowiec także głębokie błoto, lód i śnieg. Dosyć dobrze sobie poradziłem z tym i postanowiłem jechać dalej aż na Cyberniok. Za Dębowcem już było znacznie trudniej, po suchym jakoś szło a w najbardziej trudnych momentach musiałem walczyć dodatkowo z pieszymi i innymi rowerzystami i z dobrego tempa jakim jechałem już dłuższy czas musiałem zrezygnować. Przed Cyberniokiem już nie było warunków do jazdy więc zszedłem z roweru. Na szczycie nie było widoków, poza zamglonym Bielskiem więc nie zatrzymywałem się i ruszyłem trudniejszą drogą w dół, tylko dwa razy zatrzymałem się nie mogąc złapać przyczepności w błocie, jest nieco lepiej niż jesienią ale wciąż muszę pracować nad jazdą w dół. Drugi podjazd pokonałem mocno ale momentami musiałem niemal się zatrzymywać przez błoto czy pieszych. Robiło się już ciemno więc technicznym zjazdem gdzie znowu miałem trochę problemów dostałem się do Jaworza i po kilku minutach byłem w domu. Na nic więcej nie mogłem sobie pozwolić, jednak godzina mocniej jazdy w terenie wystarczyła aby się zmęczyć. Trochę mi tego brakowało przez zimę.
Trening 10
Piątek, 11 marca 2022 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa, teren, Trening 2022, Zima, Zima 2022
Km: | 47.00 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 02:03 | km/h: | 22.93 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 1.0°C | HRmax: | 147147 ( 75%) | HRavg | 116( 59%) |
Kalorie: | 959kcal | Podjazdy: | 370m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po tygodniu odpoczynku i spokojnych jazd, pora ruszyć tyłek i pojechać na normalny trening. Warunki do jazdy typowo marcowe, czyli zimno i wietrznie więc postawiłem po raz kolejny na rower MTB i miałem nieco większe pole manewru w wyborze dróg jakimi mogłem się poruszać. Postawiłem jednak na główne szosy z łącznikami w postaci słabych nawierzchni czy delikatnego terenu. Wiatr był strasznie uciążliwy a jego kierunek, siła i odczucie jakie powodował wskazywało na jedno, że wieje od strony Syberii. W ostatnim czasie zwłaszcza, z tego kierunku nic dobrego nie przywiało więc pojechałem naprzeciw temu draniowi. Po kilku minutach słabo kręcącej nogi pojawił się trudniejszy podjazd gdzie się odblokowałem i już jechało się lżej. Pod wiatr, mimo jazdy w dół nie jechałem szczególnie szybko, remont dróg w okolicy spowodował większy ruch w Międzyrzeczu i ciężarówki z urobkiem na drodze z obciążeniem do 7,5 tony, odkształcenia nowej nawierzchni sugerowały, że ciężki transport porusza się tą drogą już dłuższy czas. Jako pracownik resortu budownictwa jestem bardzo uczulony na to i w głowie zaczynają pojawiać się różne myśli, czy coś w projekcie lub wykonawstwie poszło nie tak i dlatego droga wygląda jak wygląda ale niewłaściwe użytkowanie ma również wyraźny wpływ na proces niszczenia dróg. Kiedyś wjeżdżając w boczne drogi miedzy Bronowem a Zabrzegiem mogłem liczyć na to, że samochody będą pojawiać się tam bardzo rzadko a teraz było ich całkiem sporo. Trochę znudziła mi się jazda po asfalcie na terenowych oponach z niskim ciśnieniem i ogromnymi oporami toczenia więc skręciłem w teren i lasem dojechałem do zapory w Goczałkowicach. Tam wiatr był najbardziej odczuwalny i miałem delikatny kryzys który minął dopiero po postoju i przejechaniu przez centrum Goczałkowic. Wtedy też podjąłem decyzję o powrocie przez Czechowice i centrum Bielska. Remont linii kolejowej trwa w najlepsze i wszystkie okoliczne drogi są rozkopane lub nieprzejezdne więc wydawało mi się to rozsądnym wyjściem. Nie przewidziałem tylko jednego, wiatr który utrudniał mi jazdę w pierwszej części, w miastach był mniej odczuwalny i jego pomoc była znikoma. Udało się jednak sprawnie przejechać przez Czechowice i Bielsko, dawno nie jechałem tą drogą, zwykle wracałem albo przez Bestwinę albo Ligotę. W Bielsku znowu złapał mnie kryzys ale do domu było już blisko i sprawnie dojechałem. Chyba pora wyciągnąć szosę z garażu, 5 miesięcy od ostatniej polskiej jazdy to wystarczający czas, widząc jak noga kręci po obozie w Hiszpani przyjemność z jazdy będzie ogromna.
Rozjazd 1
Poniedziałek, 14 lutego 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, teren, Regeneracja
Km: | 15.00 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 14.29 |
Pr. maks.: | 37.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 510kcal | Podjazdy: | 440m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po ponad 2 tygodniach ograniczeń związanych z kontuzją nadgarstka wreszcie mogłem go obciążyć i zdecydowałem się na krótką przejażdżkę. Rowery szosowe na razie muszą jeszcze poczekać, jeden nie obudził się jeszcze z zimowego snu a drugi stoi wpięty w trenażer. W tej sytuacji pojechałem na rowerze MTB zahaczając o teren. Warunki do jazdy w lesie dosyć dobre, zmarznięta ziemia w wielu miejscach pozwalała na szybszą jazdę i nie było czuć wiatru który hulał po polach i drogach aż miło. Z czasem jednak zrobiło się niebezpiecznie, pojawiło się sporo błota a im bliżej gór tym więcej lodu który w połączeniu z tabunem pieszych oznaczał kłopoty. Około 200 metrów przejechałem be problemu ale później gdy ludzi było tyle, że nie dało się ich ominąć zacząłem zwiedzać pobliskie krzaki co nie było dobrym pomysłem. Obyło się jednak bez start w ciele ale pozbyłem się tylnego błotnika który gdzieś się zakantował i pękł na pół. Odechciało mi się dalszej jazdy w terenie i pojechałem w kierunku Jaworza różnej jakości drogami. Miałem do czynienia zarówno z podmuchami wiatru jak i oblodzeniami nawierzchni, minąłem kilku rowerzystów ale żadnego na tradycyjnym rowerze. Wszyscy wyprzedzali mnie jak chcieli ale jak nie skończyłem treningu w rowie dobrze oceniając stan nawierzchni. Chciało się szpanować to poniosło się tego konsekwencje. W swoim tempie kontynuowałem jazdę ale czasu nie miałem za dużo więc już po godzinie dotarłem do domu. Przed jazdą nie zakładałem nic dłuższego więc jechałem w zwykłych ciuchach zabierając jedynie kask, wielu rowerzystów których mijałem zapomniało o ochronie głowy ale to nie był mój problem. Skupiłem się na sobie, poczułem wreszcie wiatr we włosach i chociaż na moment opuściłem jaskinię treningową.
Trening 8
Środa, 12 stycznia 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, teren, Trening 2022, Zima, Zima 2022
Km: | 21.00 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 01:07 | km/h: | 18.81 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | -4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 661kcal | Podjazdy: | 250m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pracy nad techniką ciąg dalszy. Mimo fatalnej pogody, niskiej temperatury, śliskich dróg i silnego wiatru ruszyłem w teren popracować trochę nad techniką i wyzwolić nieco adrenaliny. Aby było ciekawiej wyjechałem już po zmroku, mając za sobą niemal 11 godzin pracy. Ten wyjazd był potrzebny także dla głowy i nie żałuję, że pojechałem. Była to jedna z najbardziej ekstremalnych decyzji jakie podjąłem w ostatnim czasie, była czysto spontaniczna. Jak się okazało w lesie warunki były nieco lepsze niż w otwartym terenie, mniej wiało, było jakby cieplej a brak samochodów powodował większą swobodę przy wyborze optymalnego toru jazdy. Pokręciłem nieco po lesie między powiatem bielskim a cieszyńskim i zaliczyłem kilka bocznych dróg, kilka razy zdecydowałem się na nieco mocniejsze depnięcia i dwukrotnie przejechałem przez potoki znajdujące się na trasie, raz musiałem mocno zwolnić a drugi nie zrobiłem tego i trochę się zmoczyłem ale było blisko do domu więc nie poczułem tego zbytnio na skórze. Jakby moje jazdy w terenie wyglądały tak jak ta to bez zastanowienia stanąłbym już na starcie maratonu, wiem jednak, że czeka mnie jeszcze trochę pracy nad techniką ale jestem przekonany, że postępy przyjdą już w najbliższym czasie.
Trening 7
Czwartek, 6 stycznia 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, teren, Trening 2022
Km: | 14.00 | Km teren: | 11.00 | Czas: | 00:59 | km/h: | 14.24 |
Pr. maks.: | 29.00 | Temperatura: | 1.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 461kcal | Podjazdy: | 420m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dawno nie śmigałem w terenie, taka myśl pojawiła się u mnie rano, jak się obudziłem. Spojrzałem za okno a tam sucha szosa ale i mocny wiatr i niska temperatura. To idealne warunki na to by schować się w lesie. Tak wiec wyjechałem około 8:30 zaledwie na godzinę ale to wystarczyło aby pośmigać w terenie. Odwiedziłem dzisiaj lasek w którym za dzieciaka się jeździło, wiele przez niemal 20 lat się nie zmieniło. W sumie w terenie nie było tak mokro jak można się było spodziewać. Na otwartym terenie było bardzo zimno a wiatr robił swoje i wjeżdżając w las poczułem ulgę. Trasa w lesie okazała się bardzo krótka, ledwie 150 metrów i trzeba było zawrócić, dróżek było jednak kilka więc pojawiło się kilka wariantów przejazdu. Mogłem spróbować przejechać na drugą stronę strumienia lub w okolice byłej strzelnicy myśliwskiej ale zostałem przy tej trasie. Na początku miałem trochę problemów, zaliczyłem nawet jedną niegroźną glebę i dwa razy się zatrzymałem nie mając odpowiedniej prędkości przelotowej. Im dłużej śmigałem w terenie tym czułem się bardziej pewnie, po kilkunastu minutach, żadne muldy, korzenie czy błoto przykryte liśćmi nie stanowiło dla mnie problemu. Starałem się dostosować prędkość do warunków, d warzy się to nie udało i musiałem gwałtownie hamować. Po około 25 minutach w lesie pogoda znacznie się pogorszyła, zaczął sypać śnieg więc ulotniłem się w kierunku domu. Po drodze też miałem problem z dostosowaniem prędkości, na starcie urwał mi się uchwyt od licznika więc Garmin Edge 830 został w domu i mogłem wreszcie przetestować w terenie zegarek Vivoactive 3. Sprawdził się w tych trudnych warunkach, nawet tętno brane z nadgarstka nie było tak wysokie jak się spodziewałem. W lesie przy technicznej jeździe wyzwoliłem sporo adrenaliny i czułem się jak na wyścigu, było to bardzo pozytywne uczucie i teraz będzie już łatwiej wybrać się z domu na techniczny trening. Ostatnio brakowało na to motywacji ale warunki pogodowe jak dla mnie były bardzo niesprzyjające.
Trening 1
Niedziela, 7 listopada 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, teren, Zima, Zima 2022
Km: | 21.00 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 8.81 |
Pr. maks.: | 33.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 162162 ( 83%) | HRavg | 124( 63%) |
Kalorie: | 1152kcal | Podjazdy: | 710m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dokładnie 7 dniach udało się znowu wyjechać w teren, zaplanowałem zaliczenie dwóch ścieżek w rejonie Szyndzielni czy Koziej Górki i na początek czekał mnie wiec podjazd na Szyndzielnię aby dostać się na ścieżkę. Jechałem spokojnie ale całkiem przyjemnie się podjeżdżało, po drodze wyprzedziło mnie kilka osób ale wszyscy ze wspomaganiem, niektórzy w połowie musieli się zatrzymać by coś zjeść. Po dojechaniu na górę pojawiła się spora grupa rowerzystów, wszyscy dostali się na szczyt kolejką a niemal połowa miała rowery elektryczne. Puściłem więc ich przodem bo wiedziałem, że będę zjeżdżał znacznie wolniej od nich, początek zjazdu był dla mnie koszmarny, gdzieś w połowie wszystko zaczęło wyglądać lepiej i w końcówce pokonywałem już nawet trudne przeszkody, dotychczas przy większych trudnościach kapitulowałem a teraz nic takiego miejsca nie miało. Już planowałem wydłużenie jazdy gdy poczułem miękki tył, znowu guma złapana w najmniej odpowiednim momencie. Żeby było ciekawiej, miałem dętkę, pompkę, łatki, łyżki ale klucza do odkręcenia sztywnej osi już nie więc czekał mnie 7 kilometrowy spacer do domu, nie miałem butów SPD więc w zwykłych było wygodniej, po drodze nikt nie miał potrzebnego mi klucza, przy zapadającym zmroku, rozładował mi się telefon, licznik też dogorywał a światła przestały działać około 1,5 kilometra przed domem. Złośliwość rzeczy martwych znowu mnie dopadła, pechem bym tego nie nazwał.