Wpisy archiwalne w kategorii
0-50
Dystans całkowity: | 38107.50 km (w terenie 3213.00 km; 8.43%) |
Czas w ruchu: | 1592:41 |
Średnia prędkość: | 23.16 km/h |
Maksymalna prędkość: | 1414.00 km/h |
Suma podjazdów: | 416728 m |
Maks. tętno maksymalne: | 199 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 185 (93 %) |
Suma kalorii: | 796898 kcal |
Liczba aktywności: | 1206 |
Średnio na aktywność: | 31.60 km i 1h 21m |
Więcej statystyk |
Roztrenowanie 7
Piątek, 12 października 2018 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 26.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 23.64 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 493kcal | Podjazdy: | 340m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd w
celu sprawdzenia możliwości organizmu przed weekendem. Przy okazji
sprawdziłem rower przed Zakończeniem Sezonu. Zrobiłem kilka
krótkich zrywów w celu sprawdzenia mocy. Pierwszy poszedł
przeciętnie, myślałem, że więcej jestem w stanie z siebie dać.
Długo dochodziłem do siebie po tym krótkim wysiłku. Drugi akcent
był już dłuższy i mocniejszy. W ciągu 2 minut wygenerowałem
bardzo ładną moc i to był mały promyk nadziei przed sobotą. Na
koniec dołożyłem kilka podjazdów, na jednym z nich próbowałem
zafiniszować i dosyć wysoką moc uzyskałem w ciągu kilku sekund.
Pomimo bardzo krótkiej ale intensywnej jazdy czułem zmęczenie po
tej jeździe.
Rozjazd
Niedziela, 30 września 2018 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, szkoła
Km: | 15.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:43 | km/h: | 20.93 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 480kcal | Podjazdy: | 190m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki rozjazd po
sobotnim wyścigu w Rajczy. Czułem się niezbyt dobrze i dlatego
jazda była niezbyt długa. Ubrałem się zbyt lekko i gdy wracałem
już w niższej temperaturze to solidnie zmarzłem. Poranki i
wieczory są już bardzo chłodne co oznacza, że już jest jesień.
Sprawdzenie
Piątek, 28 września 2018 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 12.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 21.82 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 172172 ( 88%) | HRavg | 126( 64%) |
Kalorie: | 237kcal | Podjazdy: | 130m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótka jazda w
celu sprawdzenia sprzętu i małe przepalenie nogi. Trasę wybrałem
nie najlepszą i jazda była bardzo nierówna i nie efektywna. Po
krótkiej rozgrzewce zrobiłem odcinek 30 sekundowy. Trzymałem dobrą
moc i wysoką kadencję przez cały czas, później odpuściłem ale
tętno było dzisiaj wysokie, chyba już poziom adrenaliny podskoczył
do maksimum. Później zrobiłem pętlę wokół lotniska i to był
slalom pomiędzy, pieszymi, rolkarzami, psami i rowerzystami. Dalej
nie było lepiej. Na drugim sprincie musiałem uważać na samochody,
pieszych i jechałem tym razem na niskiej kadencji ze słabą mocą.
Nie wyszło tak jak chciałem ale dalej zrobiłem sobie nieplanowany
krótki sprint będący imitacją finiszu na stromym podjeździe i
wyszła super moc. Na koniec trafiłem na roboty drogowe na ul.
Dębowiec i bardzo wolno udało się przejechać w kierunku
Wapienicy. Później trochę szybszej jazdy i do domu. Jutro
potrzebna mi jest masa szczęścia, noga jest mocna, motywacja bardzo
duża, sprzęt przygotowany do wyścigu, trasa odpowiada moim
predyspozycjom, swoje dołoży też pogoda ale jakoś dam radę.
Rozgrzewka
Sobota, 8 września 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 9.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:18 | km/h: | 30.00 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 168168 ( 86%) | HRavg | 144( 73%) |
Kalorie: | 198kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
ITT Żmigród 2018
Sobota, 8 września 2018 Kategoria 0-50, avg>30km\h, Samotnie, Szosa
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 42.22 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 188188 ( 96%) | HRavg | 179( 91%) |
Kalorie: | 395kcal | Podjazdy: | 10m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po przerwie w startach nie byłem pewien swojej formy.
Ostatnio mam sporo problemów i duże wahania formy. Po kilku treningach
ukierunkowanych na jazdę na czas przyszła pora sprawdzić się na czasówce. Rower
sprawdziłem przed wyjazdem i wszystko było w porządku. Przed samym startem też
zrobiłem dokładne oględziny, napompowałem powietrza do kół i rower chwilę stał.
Niecałą godzinę przed startem wyjechałem na rozgrzewkę. Chciałem się dobrze rozgrzać
bo zwykle mi początki nie wychodzą a będąc rozkręcony zawsze jest łatwiej. Nie
wiem dlaczego nie puszczono zawodników na główną drogę i skierowano mnie na
wąską i zanieczyszczoną żwirem ścieżkę rowerową. Wiedziałem, że później są
jakieś boczne drogi i nie pomyliłem się. Skręciłem w pierwszą możliwą dróżkę i
nie wpadłem na pomysł żeby wjechać na główną i krążyłem po bocznych drogach.
Kiedy byłem już dobrze rozgrzany i zbliżał się czas startu to skierowałem się
na miejsce startu. Nie ujechałem daleko bo po chwili poczułem „Miękki tył”.
Kolejna guma przed czasówką, byłem zły, dętki oczywiście nie miałem, bo waży za
dużo i na czasówce się nie przyda. Miałem mało czasu i małe szansę by zdążyć na
start. Niecałe 4 kilometry pokonałem w ponad 20 minut, sporą część biegłem, nie
nawiedzę biegania, moje kolana też za tym nie przepadają a jakoś nie pomyślałem
o zdjęciu butów. Zraniłem sobie dosyć mocno lewą nogę ale zdążyłem na start przed
startem ostatniego zawodnika. Jakieś 10 minut wcześniej zjadłem żela i byłem
bardzo zły. Na szczęście kolega Darek użyczył mi swoich kół i mogłem wystartować
jako ostatni. Gdybym nie miał takiej możliwości to bym nie wystartował.
Ruszyłem dosyć mocno ale biorąc pod uwagę panujące warunki musiałem zaoszczędzić trochę sił na powrót. Jechałem cały czas równo, koła niosły wspaniale i nie miałem problemu z utrzymaniem mocy. Do nawrotu dojechałem w bardzo dobrym jak na mnie czasie, trochę czasu straciłem na samym nawrocie, te kilka sekund niewiele by mi dało. Od nawrotu jechałem już mocniej a na ostatnich 6 kilometrach walczyłem z mocnym wiatrem i jechałem już bardzo mocno. Udało mi się utrzymać tempo do końca czasówki. Pod koniec wydawało mi się, że osłabłem ale chyba wszyscy mieli podobne odczucia. Na metę wpadłem wyjechany dosyć konkretnie, byłem bardzo zadowolony z jazdy i później okazało się, że pojechałem życiową czasówkę. Trochę czasu zyskałem dzięki lepszym kołom, przed startem straciłem trochę sił i przy braku pecha czas byłby niewiele gorszy. Do najlepszych brakło ale jest to głownie kwestia sprzętu i aerodynamiki, na mocy straciłem niewiele do najlepszych. Pomimo dobrej jazdy nie udało się stanąć na podium i jest to kolejna, trzecia z rzędu czasówka którą kończę na miejscu z 4, na każdej z prób miałem zbliżoną moc a z prędkością było różnie. Jakbym chciał się liczyć w walce o czołowe lokaty to muszę zainwestować w rower czasowy i ustawić idealną pozycję.
Po czasówce byłem już prawie pewny zwycięstwa w Klasyfikacji Nizinnej, sprawę przesądzą wyścigi w Piekoszowie i Suszcu.
Po dokładnym sprawdzeniu koła stwierdziłem, że powodem ostatnich gum była opaska na obręczy. Minimalne przesuniecie się opaski oraz malutki kamyk który zapewne tam tkwił od Road Trophy przy większym ciśnieniu powietrza w oponie dziurawił kolejno dętki. Opona jest cała i żeby zapobiec kolejnym defektom koła założyłem nową grubszą opaskę i zainwestowałem w lepsze dętki. Na tych oponach dojeżdżę do końca sezonu a później jak nie przesiądę się na szytki to zainwestuję w lepsze opony i może przestanę łapać gumy.
✕Powered by BWPlayer✕Powered by BWPlayer
Ruszyłem dosyć mocno ale biorąc pod uwagę panujące warunki musiałem zaoszczędzić trochę sił na powrót. Jechałem cały czas równo, koła niosły wspaniale i nie miałem problemu z utrzymaniem mocy. Do nawrotu dojechałem w bardzo dobrym jak na mnie czasie, trochę czasu straciłem na samym nawrocie, te kilka sekund niewiele by mi dało. Od nawrotu jechałem już mocniej a na ostatnich 6 kilometrach walczyłem z mocnym wiatrem i jechałem już bardzo mocno. Udało mi się utrzymać tempo do końca czasówki. Pod koniec wydawało mi się, że osłabłem ale chyba wszyscy mieli podobne odczucia. Na metę wpadłem wyjechany dosyć konkretnie, byłem bardzo zadowolony z jazdy i później okazało się, że pojechałem życiową czasówkę. Trochę czasu zyskałem dzięki lepszym kołom, przed startem straciłem trochę sił i przy braku pecha czas byłby niewiele gorszy. Do najlepszych brakło ale jest to głownie kwestia sprzętu i aerodynamiki, na mocy straciłem niewiele do najlepszych. Pomimo dobrej jazdy nie udało się stanąć na podium i jest to kolejna, trzecia z rzędu czasówka którą kończę na miejscu z 4, na każdej z prób miałem zbliżoną moc a z prędkością było różnie. Jakbym chciał się liczyć w walce o czołowe lokaty to muszę zainwestować w rower czasowy i ustawić idealną pozycję.
Po czasówce byłem już prawie pewny zwycięstwa w Klasyfikacji Nizinnej, sprawę przesądzą wyścigi w Piekoszowie i Suszcu.
Po dokładnym sprawdzeniu koła stwierdziłem, że powodem ostatnich gum była opaska na obręczy. Minimalne przesuniecie się opaski oraz malutki kamyk który zapewne tam tkwił od Road Trophy przy większym ciśnieniu powietrza w oponie dziurawił kolejno dętki. Opona jest cała i żeby zapobiec kolejnym defektom koła założyłem nową grubszą opaskę i zainwestowałem w lepsze dętki. Na tych oponach dojeżdżę do końca sezonu a później jak nie przesiądę się na szytki to zainwestuję w lepsze opony i może przestanę łapać gumy.
✕Powered by BWPlayer✕Powered by BWPlayer
Trening 93
Środa, 5 września 2018 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 40.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:21 | km/h: | 29.63 |
Pr. maks.: | 48.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 175175 ( 89%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 627kcal | Podjazdy: | 430m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po za tym, że nie miałem dużej ilości czasu to było lepiej niż we wtorek. Chciałem wyjechać już po 6, miałbym więcej czasu na konkretniejszy trening, ale jak zobaczyłem co jest za oknem to stwierdziłem, że lepiej poczekać na poprawę pogody, w takich warunkach jeszcze się najeżdżę. Poprawa pogody przyszła po 8, ale o 9 musiałem być w domu więc wyjechałem dopiero około 9:30. Trening był krótki ale dosyć mocny. Noga nie podawała najlepiej i w sumie to męczyłem się podczas jazdy. Na koniec jak to częśto u mnie bywa było nieco lepiej pomimo wcześniejszych dosyć mocnych akcentów.
Rozjazd
Poniedziałek, 27 sierpnia 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 32.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 25.60 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 141141 ( 72%) | HRavg | 103( 52%) |
Kalorie: | 469kcal | Podjazdy: | 200m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótka przejażdżka w celu rozruszania nóg po najgorszym rowerowo weekendzie od dłuższego czasu. Noga kręciła zupełnie inaczej niż w sobotę. Dzienne wahania formy są w ostatnim czasie bardzo duże i niestety nic z tym na razie nie mogę zrobić. Dobrze, że do końca sezonu już blisko i muszę jakoś przetrwać ten okres a później doprowadzić swój organizm do normalnego stanu by zimowe treningi zacząć już bez żadnych problemów i wahań.
Jechało się dzisiaj bardzo dobrze i nawet wiatr tak nie przeszkadzał. Na podjazdach tętno szło do góry i musiałem się pilnować. Dzisiejszy wyjazd uspokoił mnie trochę, że z formą jest wszystko w porządku i może uda się jeszcze coś pokazać w tym sezonie. Na razie czekają mnie 3 mocne treningi. Na pierwszy ogień idą podjazdy z sumą przewyższeń dochodzącą do 2000 metrów.
Jechało się dzisiaj bardzo dobrze i nawet wiatr tak nie przeszkadzał. Na podjazdach tętno szło do góry i musiałem się pilnować. Dzisiejszy wyjazd uspokoił mnie trochę, że z formą jest wszystko w porządku i może uda się jeszcze coś pokazać w tym sezonie. Na razie czekają mnie 3 mocne treningi. Na pierwszy ogień idą podjazdy z sumą przewyższeń dochodzącą do 2000 metrów.
Rozjazd
Środa, 15 sierpnia 2018 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 21.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 133133 ( 68%) | HRavg | 103( 52%) |
Kalorie: | 386kcal | Podjazdy: | 240m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy wyjazd po etapówce. Nogi zmęczone, tętno strasznie
niskie. Przy okazji sprawdziłem rower po gruntownym czyszczeniu i smarowaniu.
Wszystkie dziwne piski i zgrzyty w bębenku i korbie wyeliminowane. Trochę wody
i już wszystko daje dziwne odgłosy.
Założyłem też nową oponę na tył i mam nadzieję, że kapcie się skończą.
Krótki wyjazd a po jeździe druga część regeneracji w basenie.
Krótki wyjazd a po jeździe druga część regeneracji w basenie.
Road Trophy 2018 Etap 4
Poniedziałek, 13 sierpnia 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 9.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:21 | km/h: | 25.71 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 174( 89%) |
Kalorie: | 299kcal | Podjazdy: | 320m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatnim etapem tegorocznego Road Trophy była jazda
indywidualna na czas. Dobrze się zregenerowałem i byłem zmotywowany do jak
najlepszej jazdy. Dużo przed startem wyjechaliśmy z miejsca zakwaterowania i
bez problemów dojechaliśmy na miejsce startu. Pojechałem od razu sprawdzić
drogę prowadzącą wzdłuż granicy i po około kilometrze nawierzchnia robiła się
coraz gorsza aż w końcu przeszła w zupełny teren i zawróciłem. Przed wyjazdem
na rozgrzewkę znalazł się jeszcze czas na zdjęcia i rozmowy z innymi uczestnikami.
Chciałem zrobić krótką rozgrzewkę, ale nie spodziewałem się, że potrwa całe 30
sekund. Zauważyłem kolejny kapeć w tylnym kole i zamiast się rozgrzewać to
musiałem wymieniać dętkę. Na szczęście miałem do dyspozycji pompkę serwisową i
mogłem napompować odpowiednią ilość powietrza. Zdążyłem jeszcze około minutę
pokrążyć i musiałem ustawić się na starcie. Miernik mocy nie działa poprawnie i
jechałem bardzie na czucie.
Ruszyłem od razu wpinając się w pedały i nie straciłem tym razem nic na starcie. Brak rozgrzewki spowodował, że przez pierwsze dwie minuty nie umiałem złapać odpowiedniego rytmu i męczyłem się strasznie. Kiedy złapałem dobry rytm to moja jazda wyglądała już bardzo dobrze i jechałem bardzo mocno. Na dłuższych prostych widziałem zawodnika z Belgii startującego minutę przede mną. Nie byłem w stanie się do niego zbliżyć a dodatkowo po skręcie w lewo złapał mnie lekki kryzys. Udało mi się go przezwyciężyć i ostatnie 2 kilometry jechałem już ile mogłem. Nie byłem zadowolony ze swojego tempa a okazało się, że jest ono bardzo dobre i sukcesywnie wyprzedzałem zawodników. Udało się prześcignąć trzy osoby i na ostatnie kilkaset metrów wjechałem już nieźle ujechany. Względnie łatwy odcinek do mety poszedł mi średnio ale czas wyszedł niezły. Byłem pewny, że czołówka dołoży mi z 3 minuty a straciłem dużo mniej. Bardzo dobra czasówka w moim wykonaniu dała mi miejsce na podium co uratowało mi ten dosyć pechowy wyścig.
Ostatecznie zająłem 7 miejsce w kategorii wiekowej co zapewnia mi podium w Klasyfikacji Górskiej całego cyklu. Na wyścig przyjechałem przygotowany dobrze, miałem problem z regeneracją i przez to 3 etap nie poszedł mi tak jak bym chciał. Wiem co zrobiłem źle i postaram się to na następną etapówkę poprawić. Na taki stan rzeczy na pewno miało wpływ zmęczenie tym sezonem. Sporo wyścigów za mną, patrząc na czołówkę to ciężko jest tam znaleźć zawodnika z podobną ilością startów. Muszę być zadowolony, że pomimo problemów z oponami i dętkami a także odwodnieniem ukończyłem ten wyścig i to na całkiem niezłym miejscu.
Co roku jestem dobrze przygotowany do tego wyścigu i co roku mam na nim pecha. Albo łapię masę gum albo urywam linki od przerzutki. Może tak musi być i nie mogę pokazać swoich możliwości ale zaczyna mnie to już irytować. Kilka osób już mi powiedziało dlaczego towarzyszy mi taki pech i coś w tym jest. Defekty to nie zawsze moja wina a znajdą się znawcy którzy twierdzą inaczej. Najprawdopodobniej był to mój ostatni udział w Road Trophy.
Ruszyłem od razu wpinając się w pedały i nie straciłem tym razem nic na starcie. Brak rozgrzewki spowodował, że przez pierwsze dwie minuty nie umiałem złapać odpowiedniego rytmu i męczyłem się strasznie. Kiedy złapałem dobry rytm to moja jazda wyglądała już bardzo dobrze i jechałem bardzo mocno. Na dłuższych prostych widziałem zawodnika z Belgii startującego minutę przede mną. Nie byłem w stanie się do niego zbliżyć a dodatkowo po skręcie w lewo złapał mnie lekki kryzys. Udało mi się go przezwyciężyć i ostatnie 2 kilometry jechałem już ile mogłem. Nie byłem zadowolony ze swojego tempa a okazało się, że jest ono bardzo dobre i sukcesywnie wyprzedzałem zawodników. Udało się prześcignąć trzy osoby i na ostatnie kilkaset metrów wjechałem już nieźle ujechany. Względnie łatwy odcinek do mety poszedł mi średnio ale czas wyszedł niezły. Byłem pewny, że czołówka dołoży mi z 3 minuty a straciłem dużo mniej. Bardzo dobra czasówka w moim wykonaniu dała mi miejsce na podium co uratowało mi ten dosyć pechowy wyścig.
Ostatecznie zająłem 7 miejsce w kategorii wiekowej co zapewnia mi podium w Klasyfikacji Górskiej całego cyklu. Na wyścig przyjechałem przygotowany dobrze, miałem problem z regeneracją i przez to 3 etap nie poszedł mi tak jak bym chciał. Wiem co zrobiłem źle i postaram się to na następną etapówkę poprawić. Na taki stan rzeczy na pewno miało wpływ zmęczenie tym sezonem. Sporo wyścigów za mną, patrząc na czołówkę to ciężko jest tam znaleźć zawodnika z podobną ilością startów. Muszę być zadowolony, że pomimo problemów z oponami i dętkami a także odwodnieniem ukończyłem ten wyścig i to na całkiem niezłym miejscu.
Co roku jestem dobrze przygotowany do tego wyścigu i co roku mam na nim pecha. Albo łapię masę gum albo urywam linki od przerzutki. Może tak musi być i nie mogę pokazać swoich możliwości ale zaczyna mnie to już irytować. Kilka osób już mi powiedziało dlaczego towarzyszy mi taki pech i coś w tym jest. Defekty to nie zawsze moja wina a znajdą się znawcy którzy twierdzą inaczej. Najprawdopodobniej był to mój ostatni udział w Road Trophy.
Road Trophy 2018 Etap 1
Sobota, 11 sierpnia 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: | 5.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:13 | km/h: | 23.08 |
Pr. maks.: | 41.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 175( 89%) |
Kalorie: | 221kcal | Podjazdy: | 250m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przed drugim wyścigiem etapowym w tym roku nie byłem pewien
swojej formy, zrobiłem co mogłem aby dobrze się do niego przygotować. Sprzęt
sprawdziłem już trzy dni przed startem i wszystko chodziło idealnie. Wyczyszczony
i nasmarowany rower był gotowy do startu. Nieco gorzej było z moim
przygotowaniem, małe problemy ze zdrowiem jakie mi ostatnio towarzyszyły
postawiły mój start pod znakiem zapytania. Ostatecznie jednak udało się stanąć
na starcie. Na dzień dobry swoje trzy grosze dołożyła pogoda i wyjazd na rozgrzewkę
odkładałem tak długo jak się dało. Ostatecznie wyjechałem w deszczu, noga
podawała bardzo dobrze, jazda po mokrym nie należała do przyjemnych i po kilku
minutach jasny strój już był mokry i brudny. Po dobrej rozgrzewce pojechałem na
start.
Na starcie oczywiście kilka sekund w plecy, nie mogłem się wpiąć. Ruszyłem dynamicznie i mocno i trzymałem mocne tempo cały czas. Po kilkuset metrach zwolniłem lekko i dalej jechałem już równym tempem. Wszystko wyglądało bardzo dobrze do momentu gdy na jednym z łuków musiałem zjechać na pobocze na którym leżała masa żwiru. Dodatkowa wyrwa w asfalcie i mokra jezdnia sprawiły, że ledwo utrzymałem przyczepność. Zjazdu na pobocze by nie było gdyby nie grupka kolarzy zjeżdżająca z mety i ścinająca zakręt. Po tym chwilowym zwolnieniu wróciłem na dobry rytm ale jechało się coraz gorzej. Po 6 minutach podjazdu i 2800 metrach od startu jechałem już na obręczy. Miałem do wyboru trzy opcje, zrezygnować, iść piechotą do mety lub zmienić dętkę. Wziąłem się za wymianę, w tych warunkach nie było to przyjemne. Wymiana szła bardzo topornie a mnie po kolei mijali wszyscy rywale. Nie sprawdziłem dokładnie opony, przejeżdżając dłonią po powierzchni wyciągnąłem tylko kawałek kamienia który wbił mi się w oponę. Napompowałem około 5 bar i chciałem już jechać bo czas leciał. Dodatkowe 30 sekund walczyłem z łańcuchem i wreszcie ruszyłem na ostatnie 2 kilometry czasówki. Osiem minut postoju sprawiło, że nogi były już tak twarde, że jechałem już słabiej. Ostatni odcinek na Pietraszonkę pojechałem dobrze ale nie na miarę mojej obecnej formy. Na mecie byłem po czasie który mi dawał 2 miejsce … od końca. Straty ogromne a szans odrobienia nie było tak dużo. Czas samej jazdy dałby mi 2 miejsce w kategorii i około 10 OPEN. Po przejechaniu przez linię mety od razu zacząłem zjeżdżać. Nie ujechałem jednak daleko i po 800 metrach już byłem bez powietrza z tyłu. Dzięki pomocy wozu serwisowego ekipy z Belgii dostałem się do biura zawodów. Nie dostałem tam dętki i po zjedzeniu makaronu 6 razy dopompowując powietrze jakoś dotarłem na kwaterę. Tak „dobrze” Road Trophy jeszcze nie zacząłem. Siedząc przy makaronie byłem już bliski rezygnacji z dalszej jazdy ale stwierdziłem, że chociażby jeszcze milion kłód rzucono mi pod nogi to ten wyścig ukończę.
Na starcie oczywiście kilka sekund w plecy, nie mogłem się wpiąć. Ruszyłem dynamicznie i mocno i trzymałem mocne tempo cały czas. Po kilkuset metrach zwolniłem lekko i dalej jechałem już równym tempem. Wszystko wyglądało bardzo dobrze do momentu gdy na jednym z łuków musiałem zjechać na pobocze na którym leżała masa żwiru. Dodatkowa wyrwa w asfalcie i mokra jezdnia sprawiły, że ledwo utrzymałem przyczepność. Zjazdu na pobocze by nie było gdyby nie grupka kolarzy zjeżdżająca z mety i ścinająca zakręt. Po tym chwilowym zwolnieniu wróciłem na dobry rytm ale jechało się coraz gorzej. Po 6 minutach podjazdu i 2800 metrach od startu jechałem już na obręczy. Miałem do wyboru trzy opcje, zrezygnować, iść piechotą do mety lub zmienić dętkę. Wziąłem się za wymianę, w tych warunkach nie było to przyjemne. Wymiana szła bardzo topornie a mnie po kolei mijali wszyscy rywale. Nie sprawdziłem dokładnie opony, przejeżdżając dłonią po powierzchni wyciągnąłem tylko kawałek kamienia który wbił mi się w oponę. Napompowałem około 5 bar i chciałem już jechać bo czas leciał. Dodatkowe 30 sekund walczyłem z łańcuchem i wreszcie ruszyłem na ostatnie 2 kilometry czasówki. Osiem minut postoju sprawiło, że nogi były już tak twarde, że jechałem już słabiej. Ostatni odcinek na Pietraszonkę pojechałem dobrze ale nie na miarę mojej obecnej formy. Na mecie byłem po czasie który mi dawał 2 miejsce … od końca. Straty ogromne a szans odrobienia nie było tak dużo. Czas samej jazdy dałby mi 2 miejsce w kategorii i około 10 OPEN. Po przejechaniu przez linię mety od razu zacząłem zjeżdżać. Nie ujechałem jednak daleko i po 800 metrach już byłem bez powietrza z tyłu. Dzięki pomocy wozu serwisowego ekipy z Belgii dostałem się do biura zawodów. Nie dostałem tam dętki i po zjedzeniu makaronu 6 razy dopompowując powietrze jakoś dotarłem na kwaterę. Tak „dobrze” Road Trophy jeszcze nie zacząłem. Siedząc przy makaronie byłem już bliski rezygnacji z dalszej jazdy ale stwierdziłem, że chociażby jeszcze milion kłód rzucono mi pod nogi to ten wyścig ukończę.