Kolejny dobry trening. Udało się zrobić zaplanowane interwały, na skutek własnej pomyłki skróciłem okres odpoczynku po drugim interwale z 5 do 4 minut ale to już trudno. Dawałem z siebie prawie maksa przy każdym powtórzeniu i fajnie to wszystko weszło w nogi. Po interwałach spokojny dojazd do domu. Średnia z treningu wyszła niska, ale średnia nic nie mówi, wszystko i tak zweryfikuje wyścig a gdybym miał się przejmować średnią i według tego trenować to już dawno musiałbym dać sobie spokój z tym sportem. Kolejne treningi w weekend, znowu ma padać, przynajmniej jeden trening muszę zrobić chociażby w deszczu.
Pierwszy start w tym sezonie za mną. Forma nie najlepsza ale udało się poprawić czas z ubiegłego roku o 41s. Jechałem cały czas równo mocno z paroma zwolnieniami na nawrotach, ciasnych zakrętach i gdy wyjechał samochód na drogę tuż przede mną. Wyprzedziłem jednego kolarza i też jeden mnie wyprzedził tuż za pierwszym nawrotem. Czasowcem nigdy raczej nie będę, czasy jakie kręci czołówka to jest kosmos. W moim przypadku brakuje przede wszystkim siły. Nastawiam się na góry i taki wynik na czasówce jest dla mnie w pełni zadowalający, i tak dużej ilości punktów w tym sezonie nie będę zdobywał ale chciałbym zbliżyć się do czołówki. Kolejny start to jazda parami.
Krótki trening, początkowo aura sprzyjała i myślałem, że uda się chociaż zrobić 5 rund przez Jaworze, już pod koniec pierwszej rundy zaczął sypać śnieg i z każdą chwilą się nasilał, po kilku kilometrach już niewiele widziałem i byłem już mokry, dobrze że, ubrałem kilka warstw ubrań i nie wszystkie przemokły. Po dwóch rundach odpuściłem i zjechałem do domu. Noga podawała, szkoda tylko że znowu tylko godzinę pojeździłem, wieczorem znowu dokręcę na trenażerze. Najbardziej denerwuje mnie to że, w innych rejonach Polski rywale kręcą setki i więcej w dobrej pogodzie a ja jak zwykle nie mogę przejechać 50 km, a później leją mnie równo na wyścigach. Coraz bardziej zastanawiam się nad odpuszczeniem startów w tym sezonie, skoro nawet nie mogę się dobrze do nich przygotować, nawet dużo szybsze zjazdy w moim wykonaniu bez odpowiedniej mocy na podjazdach mi nie pomogą. Nie jestem zawodowcem by wszystko rzucić bo rower najważniejszy, a później mam wygrywać z ludźmi co cały rok trenują, wyjeżdżają na zgrupowania za granicę i później zgrywają cwaniaków. W sumie do pierwszego oficjalnego startu w zawodach zostało 3 tygodnie, z moją formą nie jest najgorzej ale dobrze też nie, nie będę się już przejmował innymi bo to nie ma sensu. Na jutro głoszą już bez opadów ale ja tam w to nie wierzę i pewnie i tak będzie wiało i waliło śniegiem, szosę zostawiam jeszcze w trenażerze na wszelki wypadek a ewentualny trening przeprowadzę na zimówce.
Krótki test roweru przed jutrzejszą czasówką na Rozpoczęcie Sezonu. Nowe opony, łańcuch i klocki hamulcowe. Opony są super niosą jak żadne z tych które już używałem, z łańcuchem trochę gorzej, czasem przeskakuje przy mocniejszym depnięciu ale przy miękkiej jeździe nic nie przeskakuje, założyłem też lemondkę w trochę innej pozycji niż zazwyczaj i po jednej jeździe większej różnicy nie zauważyłem, wszystko wyjdzie podczas czasówki. Na konkretny wynik się nie nastawiam, co ma być to będzie.
Planowałem cztery godziny jazdy po płaskim, przed południem plany się zmieniły i planowałem już tylko 2,5 godziny przed obiadem. Po 15 km "odcięło mi prąd" i po 20km zawróciłem i dojechałem do domu, dalej mocno wiało przynajmniej powrót miałem z wiatrem który mi lekko pomagał lub nie przeszkadzał.