Miał być trening siły na trenażerze, rano gdy wyjeżdżałem do pracy to zobaczyłem kapcia w tylnym kole i stwierdziłem, że zamiast treningu zrobię generalny przegląd roweru. Prawie trzy godziny roboty i rower był zrobiony. Zrobiłem krótką rundkę dla przetestowania, na razie wszystko dobrze, chociaż w najbliższym czasie będę musiał wymienić łańcuch, klocki hamulcowe i zrobić serwis kół .
Mała ustawka, we trzech przejechaliśmy się do Brennej, w sumie to we dwóch pracowaliśmy a trzeci kolega z powodu problemów żołądkowych nie dawał zmian. Dobry trening, tego mi brakowało. W grupce jakoś szybciej kilometry uciekają bo nawet nie wiem kiedy znaleźliżmy się w Brennej. Postanowiliśmy wracać drugą stroną rzeki a tam jezioro na drodze, jakoś przeszliśmy bokiem i mogliśmy jechać dalej. W Górkach po podjeździe krótki postój i jazda po zmianach do Świętoszówki i tam się rozstaliśmy, towarysze prosto na Bielsko a ja przez Biery i Jaworze do domu. Po drodze manetka od przedniej przerzutki przestała działać i musiałem jechać większość trasy na blacie.