Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 90857.50 km (w terenie 1680.50 km; 1.85%) |
Czas w ruchu: | 3331:11 |
Średnia prędkość: | 26.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 967996 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (89 %) |
Suma kalorii: | 1868942 kcal |
Liczba aktywności: | 1331 |
Średnio na aktywność: | 68.26 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Miasto 12
Poniedziałek, 9 maja 2022 Kategoria 50-100, blisko domu, Miasto, Romet '22
Km: | 55.00 | Km teren: | 6.00 | Czas: | 02:52 | km/h: | 19.19 |
Pr. maks.: | 41.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1556kcal | Podjazdy: | 700m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 38
Piątek, 6 maja 2022 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube '22, Samotnie, Szosa
Km: | 76.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 30.40 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 1886kcal | Podjazdy: | 940m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dwóch luźnych dniach treningowych jakie sobie
zafundowałem wyjechałem na dłuższy trening. Dopiero około 17 zrobiła się dobra
pogoda a drogi po deszczach wyschły więc czasu nie miałem za dużo. Wpadłem na
pomysł aby jechać przez Szczyrk na Salmopol i wrócić przez Wisłę, to trasa na niecałe
3 godziny jazdy więc przed zmrokiem miałem nadzieję wrócić. W Bielsku nie straciłem
jednak tyle czasu ile spodziewałem się zostawić na skrzyżowaniach i już po 20
minutach byłem na skrzyżowaniu przy obwodnicy. Dopiero wtedy zacząłem jazdę
treningowym tempem, jechałem z wiatrem wiec szybko uciekały kolejne kilometry
drogi. Przejazd przez Buczkowice, Szczyrk nie był tak kłopotliwy jak w weekendy
gdy nie da się płynnie jechać i trzeba uważnie obserwować otoczenie drogi po co
chwilę pieszy pojawia się na jezdni. Obrany kierunek jazdy wydawał mi się
słuszny bo przejść dla pieszych w Szczyrku jest więcej niż w Wiśle a tempo
jazdy w dół szybsze a w górę wolniejsze i łatwej zareagować na ewentualne
przeszkody pojawiające się w ostatniej chwili na horyzoncie. Kilka razy
musiałem zwolnić ale zatrzymywałem się tylko 2 razy, z wiatrem szybko
przejechałem Szczyrk i w niecałe 17 minut podjechałem od Soliska na Salmopol. Zjazd
całkiem niezły jak na mnie i warunki i później dobre tempo przez całą Wisłę,
trochę pogubiłem się w tunelu gdzie jest kilka dziur i nierównych łat. Turyści
na weekend w Beskidy dopiero się zjeżdżali więc pieszych i samochodów w centrum
Wisły prawie nie było. Aby utrzymać dobre tempo cały Ustroń objechałem
obwodnicą i w podobny sposób postąpiłem przed Skoczowem i dobrze znaną mi drogą
wzdłuż S52 dojechałem do starej drogi na Bielsko. W końcówce dołożyłem już
niemal tradycyjnie jeden podjazd w Jaworzu i po niemal 2 i pół godziny jady byłem
w domu. Był to szybki przejazd, noga całkiem nieźle podawała a warunki
pozwoliły na dobrą jazdę przez cały czas. Moje treningi zaczynają wyglądać
coraz lepiej i forma wyścigowa wydaje się już tylko kwestią czasu niż czymś co
jeszcze jakiś czas temu wydawało się nierealne. Przed weekendem w którym być może
nie siądę na rower taki trening był dla mnie bardzo ważny.
Majówka Camp 1
Sobota, 30 kwietnia 2022 Kategoria Majówka Camp 2022, Tlen, Szosa, Samotnie, Cube '22, 50-100
Km: | 75.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:46 | km/h: | 27.11 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | 129( 66%) | |
Kalorie: | 1850kcal | Podjazdy: | 1270m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy dzień długiego weekendu nie wyglądał tak jak zakładałem. Miałem dużo mniej czasu na jazdę i z ciekawej trasy musiałem zrezygnować. Ostatecznie pojechałem niemal tradycyjnie już na Przegibek, wybierając boczne drogi, wyszedłem na tym jak „Zabłocki na mydle”, zyskałem 50 metrów przewyższenia, przejechałem kilometr więcej ale do Straconki jechałem jakieś 5 minut dłużej niż głównymi przez miasto. Sam podjazd na przełęcz poszedł mi nieźle, ale to co zobaczyłem na Przegibku sprawiło, że włosy na ciele stanęły mi dęba. Tylu samochodów na drodze przed przełęczą jeszcze nie widziałem wiec nawet nie zatrzymywałem się tylko od razu jechałem w dół do Międzybrodzia, na zjeździe nie musiałem hamować ale nie przyjąłem dobrej pozycji i jechałem maksymalnie wyprostowany, to pozwoliło bez zbędnego hamowania bezpiecznie jechać za samochodami, po zjeździe ponownie bez postoju nawróciłem i drugi raz wjechałem na przełęcz, na podjeździe byłem świadkiem ciekawej sceny, najpierw wyprzedziła mnie grupa około 20 osób na jednakowych rowerach elektrycznych, gdy jednemu z nich przestał działać silnik, dwóch innych pchało go na przełęcz, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że te osoby miały po góra 20 lat. Jazda na takim rowerze nie ma nic wspólnego ze sportem a sprzedawcy rowerów wychowują kolejne kaleki którym nawet pod górę nie chce się pedałować siłą własnych nóg i jeszcze na tym zarabiają więc są lepsi niż lekarze w obecnych czasach którzy bezpośrednio nie czerpią zysku z kaleczenia ludzi. Od dłuższego czasu ma w czterech literach to kto na jakim rowerze jeździ, jestem zapatrzony w siebie i mimo tego, że jestem blisko sportowej emerytury nie zamierzam przesiadać się na rower elektryczny. Po dobrym podjeździe nastąpił bardzo wolny zjazd, nie pamiętam kiedy na zjeździe musiałem hamować z 50 do 25 km/h, tak się właśnie stało jak dojechałem do samochodu który był tak dociążony, że tylny zderzak niemal dotykał nawierzchni drogi, udało się tego zawalidrogę wyprzedzić, kątem oka dostrzegłem czterech okrągłych ludzi w samochodzie którzy na Przegibek pojechali tylko po to aby się najeść a przez nich nie mogłem sobie pewnie, szybko i technicznie zjechać w dół, później jeszcze dwa samochody uniemożliwiły mi szybki przejazd ale przy niemal 10 minutowej starcie jaką miałem do średniego czasu przejazdu tej trasy nie miało to już znaczenia. Miałem jeszcze czas więc pojechałem w kierunku Wilkowic, szybki wyjazd z Bielska świadczył wyłącznie o tym, że jadę z wiatrem. W Wilkowicach znowu postałem sobie na światłach i nie byłem w stanie nic odrobić na podjeździe, na zjeździe również ponieważ znowu spadł mi łańcuch i musiałem się zatrzymać aby go założyć na kasetę. Później o dziwo było szybko i bardziej dynamicznie niż się spodziewałem, poprawiłem kilka czasów na segmentach i zaliczyłem wymagający podjazd w Słotwinie. Powrót do Bielska już pod wiatr i z przeszkodami, nie chcąc jechać ścieżką rowerową w Mikuszowicach odbiłem w Bystrej na Wilkowice, w nagrodę czekał mnie postój na przejeździe kolejowym a następnie skrzyżowaniu. Później już bez przygód ale z dokładką w postaci dodatkowego podjazdu. W mieście znowu spory ruch więc mogłem być zadowolony, że sprawnie przejechałem. Na początek weekendu musiało mi to wystarczyć, po jeździe jeszcze czekało na mnie sporo prac w ogrodzie.
Trening 37
Czwartek, 28 kwietnia 2022 Kategoria Trening 2022, Tlen, Szosa, Samotnie, Cube '22, avg>30km\h, 50-100
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 32.04 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 1290kcal | Podjazdy: | 480m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dwóch dniach z mocnymi treningami trafił się jeden lżejszy. Co jakiś czas przychodzi dzień w którym celem jazdy jest kawa. Miesiąc temu byłem na kawie w Międzybrodziu więc tym razem odwiedziłem miejsce gdzie również serwują dobrą kawę a także ciasta znajdujące się w Brennej. Zwykle do Brennej jadę dłuższą drogą a wracam najkrótszą więc znowu zastosowałem ten schemat. Zamiast bezpośrednio na Skoczów pojechałem na Bielowicko, Kowale i Pierściec, odkąd położono nowe nawierzchnie na drogach w Kowalach i Pierśćcu bardzo przyjemnie się tam jeździ. Dobra noga towarzyszyła mi od samego startu więc szybko leciałem kolejne kilometry, nieco czasu straciłem w Skoczowie gdzie dwa razy musiałem się zatrzymać ale później z wiatrem jechałem aż do Brennej, pedałując w równym rytmie miałem czas na kontrolowanie oddechu. Odkąd zażywam specjalne lekarstwa powoli mój układ oddechowy wraca do życia, od razu ma to odzwierciedlenie w wydolności organizmu. Nie spodziewałem się, że w nieco ponad godzinę już będę w Brennej, uznałem, że zasłużyłem na przerwę wiec zatrzymałem się w sprawdzonej kawiarni i zamówiłem kawę oraz szarlotkę na ciepło z lodami. Była równie dobra jak na Ochodzitej ale po niej nie chciało się wracać na rower. Dokładnie 40 minut wracałem do domu walcząc ze stałym oporem przeciwnego wiatru. Udowodniłem sobie, że też potrafię jeździć szybkie trasy, tą mogę uznać za płaską więc średnia 32 km/h nie jest wyczynem, zwłaszcza dla tak wytrenowanego kolarza i przy spokojnej jeździe. Potrzebowałem tego wyjazdu by nabrać sił na weekendowe kręcenie. Planuję majówkowy obóz treningowy by zbudować bazę pod kolejne zawody bo w maju czasu na regularne, długie treningi nie będzie i będę się musiał skupić na krótkich intensywnych sesjach treningowych.
Trening 35
Wtorek, 26 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, Trening 2022, Szosa, Samotnie, Ćwiczenia, Cube '22, blisko domu
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 27.19 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 176176 ( 90%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 1530kcal | Podjazdy: | 1270m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
W końcu udało się zrealizować zaplanowany trening oparty na powtórzeniach. W ostatnim czasie nie było motywacji do takich wyzwań więc już pierwszy plus można wyciągnąć z tego dnia. Miałem ograniczony czas i w zasadzie dwie opcje do wyboru, rower w samochód i jazda do Ustronia by trzy razy wjechać na Równicę lub zaliczenie 4 razy Przegibka. Druga opcja wydawała mi się bardziej sensowna i postawiłem na nią. Noga niby dobrze kręciła ale czegoś brakowało, brakowało nieco mocy bo utrzymanie około 310 Wat już podczas rozgrzewki było wyzwaniem. Pierwszy podjazd na Przegibek szedł bardzo topornie, z trudem utrzymałem wskazane Waty ale czas podjazdu był bardzo dobry więc nie narzekałem. Na zjeździe znalazłem czas na doładowanie energii a także techniczne pokonywanie zakrętów. Po zjeździe bardzo krótki postój i ogień w górę, drugi podjazd mimo tego, że znowu miałem problemy z utrzymaniem Watów to był minimalnie lepszy. Po zjeździe do Bielska ruszyłem trzeci raz w górę, tutaj noga kręciła już całkiem nieźle ale Waty wyszły bardzo podobne jak za wcześniejszymi wjazdami. Zwykle po 3 podjazdach kończyłem taki trening ale musiałem znaleźć siły na czwarty. Jechało się całkiem nieźle pod górę i bez większych problemów utrzymałem Waty. Nie spodziewałem się tego, że dopiero za ostatnim razem noga będzie kręcić najlepiej. Po treningu wróciłem do domu, jak tylko jechałem spokojniej zrobiło mi się zimno. W końcówce walczyłem też z bardzo niestabilnym tętnem, w domu stwierdziłem, ze to wyłącznie wina pulsometru, wziąłem ten rezerwowy bo podstawowy omyłkowo znalazł się w pralce ze sportowymi ciuchami. Po tym treningu mogę stwierdzić, że coś ruszyło do przodu, czas budować formę na Uphille, szans na sprawdzenie nogi na podjazdach w czasie zawodów będzie w tym roku sporo i nie zamierzam na siłę szukać wyścigów aby walczyć na nich o przetrwanie.
Trening 33
Środa, 20 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, blisko domu, Cube '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022, w grupie
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 31.28 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 146( 74%) |
Kalorie: | 1494kcal | Podjazdy: | 630m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po powrocie z pracy znowu brakowało mi motywacji do wyjazdu
na trening. Miałem w głowie kilka opcji, po raz kolejny Przegibek i ćwiczenia w
5 strefie mocy, podjazdy w okolicy Rudzicy lub Jaworza w zmiennym tempie lub sprawdzenie
nogi na środzie z TwomarkSport. Ostatnia opcja okazała się najbardziej sensowna
więc ruszyłem na pierwszy od dawna trening w grupie. Wiedziałem, że noga jest
słaba, że technicznie też odstaję od większości kolarzy ale na takie treningi
jeździ się też po to by coś poprawić. Nie chciało mi się jechać pod sklep,
czekać aż ruszymy i w dużym ruchu jechać do Międzyrzecza więc pojechałem sam
przez Jaworze. Przepaliłem nieco nogę na hopkach ale też zauważyłem problemy z
przednią przerzutką. Reset systemu nie pomógł a nawet pogorszył sprawę bo już
nie mogłem korzystać z 2 najmniejszych zębatek z tyłu. Dojechałem kilka minut
przed grupą ale sporo osób już czekało przed rondem. Kilka minut postoju
wystarczyło aby zacząć marznąć, byłem naubierany podczas gdy pojawiły się osoby
w krótkich spodniach. To już wyjaśniało całą sytuację i dawało do myślenia. Gdy
ruszyliśmy na rundy, początkowo było spokojnie ale gdy pociąg ruszył miałem
coraz większe problemy by się utrzymać, przed rondem niestety puściłem koło,
zrobiło mi się słabo, po prostu mnie przytkało, często się to ostatnio zdarza.
Za rondem starałem się niwelować straty ale nic to nie dawało, ktokolwiek łapał
moje koło długo się na nim nie utrzymywał. Nawet na podjeździe nie byłem w
stanie przeskoczyć wyżej a dodatkowo pojawiły się problemy z rowerem. Udało się
na podjeździe dojechać do Wojtka z którym całą drugą rundę próbowaliśmy złapać
grupę która była niedaleko przed nami. Współpraca była dobra ale brakowało
jeszcze jednej osoby aby zniwelować malejącą różnicę, już po wjeździe na 3
rundę postanowiłem mocniej depnąć i dojechaliśmy. Na gonitwie straciłem sporo
sił i przez kilka minut dochodziłem do siebie na tyle grupy a później już
dawałem zmiany. N podjeździe się oderwałem by na finałową rundę wjechać przed 3
kolarzy z którymi współpracowałem do podnóża ostatniego podjazdu. Tam przednia
przerzutka zrzuciła mi łańcuch poza korbę i szarpałem się dłuższą chwilę by go
nałożyć. Już bez spiny dojechałem do ronda i dołączyłem do reszty osób która
już dłuższą lub chwilę czekała na takich słabeuszy jak ja. W drodze do Bielska
był czas na pogaduchy i kolejną zwiechę przedniej przerzutki. Zostałem sam z
tyłu i już swoim tempem dojechałem do domu. Ten trening był mi potrzebny aby
wiedzieć gdzie jestem, nie jestem ze mną dobrze i chyba pora bardziej przyłożyć
się do treningu bo obecnie sporo mi brakuje także pod względem mocy a w tym
elemencie jeszcze jakiś czas temu miałem przewagę nad innymi ale wszystko się
zmienia jak pojawiają się problemy i brak regularności w treningach. Już zbyt
długo trwa ten stan w jaki wpadłem kilka tygodni temu i pora z niego wyjść.
Trening 30
Sobota, 16 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 59.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:54 | km/h: | 31.05 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 1429kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dniu przerwy i fatalnej pogody ruszyłem na kolejną rundkę. Pogoda w żadnym stopniu nie przypominała tej która cieszyła oko dwa dni wcześniej, było zimno, wietrznie i pochmurno. Wyjechałem późnym popołudniem z zamiarem zaliczeniu kilku podjazdów w okolicy Rudzicy. Już po pierwszym odcinku w dół stwierdziłem, że nie ma to sensu i podjąłem jeszcze bardziej bezsensowna decyzję o zupełnie płaskiej trasie wokół zbiornika w Goczałkowicach. Już po zjeździe z Międzyrzecza przeżywałem prawdziwe katusze, silny wiatr w twarz oraz niska temperatura nie pozwoliły rozwinąć wyższej prędkości niż 25 km/h a moc już dochodziła do 3 strefy. Męczyłem się z wiatrem aż do Goczałkowic, po drodze pokonując masę innych przeszkód. W Łące wiatr już teoretycznie pomagał a rzeczywistości wiał bardziej z boku i wciąż nie dawał uczucia komfortu. Po godzinie już byłem tak zmarznięty, że zacząłem tracić czucie w dłoniach. Walczyłem z zimnem przez kolejne minuty, udało się jechać baz zatrzymywania, nawet w Strumieniu czy Chybiu gdzie zwykle jeden postój jest codziennością. Podjazd pod Rudzicę to kolejna walka, nieco mocniejsze tempo pozwoliło nieco się rozgrzać, spadająca jeszcze temperatura nie miała już czego odbierać, byłem tak skostniały i zziębnięty, że modliłem się o to by bezpiecznie dojechać do domu. Jakoś mi się to udało, powoli ma już dość tej pogody i temperatury. Mój organizm totalnie nie trawi zimna i następnym razem dwa razy się zastanowię czy lepsze będzie marznięcie na dworze czy trenażer.
Trening 29
Czwartek, 14 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 86.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:58 | km/h: | 28.99 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 191191 ( 97%) | HRavg | 147( 75%) |
Kalorie: | 2083kcal | Podjazdy: | 1340m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bardzo
dobrą pogodę jaka się trafiła chciałem jak najlepiej wykorzystać. W planie
treningowym miałem powtórzenia na progu FTP ale postanowiłem zmienić nieco
założenia. Wyjeżdżając z domu myślałem nad tym aby pojechać albo pętlę z dwoma
podjazdami albo hopki z dojazdem do Terlicka. Pierwsza opcja wydawała mi się
bardziej sensowna więc ruszyłem w kierunku Kubalonki i Salmopolu. Jechało się
ciężko, tętno było kosmicznie wysokie, miernik skalibrowałem więc pokazywał
raczej dobre wartości, organizm po prostu tak reagował na obciążenie
treningowe. Stawy i mięśnie wciąż mnie bolały więc z tyłu głowy wciąż miałem
jakieś ograniczenia. W Ustroniu stwierdziłem, że zamiast na Kubalonkę wjadę na
Równicę odpuszczając przez to niewygodny zjazd Zameczkiem lub długi i nudny przejazd
przez Stecówkę bądź łącznik przez Groń w Wiśle. Nie zrobiłem postoju przed
podjazdem ani nawet nic nie zjadłem, był to czysty spontan i podjazd wzięty z
marszu, nie monitorowałem czasu tylko pilnowałem Watów, jechało się nieźle ale
nie na tyle aby było to całkiem przyjemne, temperatura w końcu mi odpowiadała
więc liczyłem na naprawdę efektywny podjazd. Dopiero kilometr przed szczytem sprawdziłem
swój czas i w tym momencie miałem 13 minut, to bardzo dobry wynik więc złamanie
17 minut było formalnością. Nie jechałem na maksa, utrzymałem tylko moc z pierwszej
części podjazdu i po minięciu linii oznaczającej koniec odcinka ubrałem kurtkę
i zjechałem mocno asekuracyjnie w dół do Jaszowca. Tam w końcu coś zjadłem i
rozebrałem kurtkę, mocno wiało z południa więc i mocno jechałem aż do Malinki,
tam wsunąłem żela który pozwolił mi na równie mocną jazdę pod Salmopol. Tutaj
znowu miałem problemy z przerzutką, przód nie chciał mi wrzucić na blat więc
tam gdzie mogłem zyskać dosyć dużo straciłem. W trzecim sezonie użytkowania Di2
zaczynają pojawiać się coraz większe problemy, już nie tylko tylna przerzutka
szwankuje ale i przednia i bateria z którą już też trochę nerwów zjadłem. Mimo
problemów z napędem jechałem swoje pod górę, wiatr wyraźnie mi pomagał co pozwoliło
wykręcić bardzo dobry czas na podjeździe. To naprawdę jest ciekawe, mimo
problemów zdrowotnych i w ostatnim czasie mniejszej ilości treningu wykręcam
czasy jakie dotychczas byłem w stanie osiągać w szczycie sezonu i letniej
pogodzie.
Trening 27
Wtorek, 12 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 66.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:36 | km/h: | 25.38 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | 168168 ( 86%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1721kcal | Podjazdy: | 1370m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Plan na ten dzień zakładał spokojny trening. Nie miałem dokładnego planu na trasę czy nawet założeń treningowych, na początek jednak postanowiłem jechać na Przegibek a później się zobaczy. Nie chciało mi się jechać bocznymi dróżkami więc pojechałem główną szosą z wykorzystaniem ścieżek rowerowych, nie był to zły ruch bo szybciej byłem w Straconce. Podjazd na Przegibek kosztował mnie sporo wysiłku ale w dobrym tempie wkulałem się na przełęcz. Na zjeździe skupiłem się na technice i pod tym względem było dobrze, już w Międzybrodziu musiałem hamować i wtedy stwierdziłem, że jadę dalej, w grę wchodziło katowanie Przegibka w celu ćwiczenia techniki zjazdu ale jakoś mi przeszło. Walka z wiatrem na drugiej części zjazdu nie była niczym przyjemnym, podobnie jak stanie w korku na wahadle w Międzybrodziu, jazda tym odcinkiem w tym momencie mija się z celem, starta czasu na wahadle i jazda dziurawą drogą wśród samochodów nie jest dla mnie niczym przyjemnym więc następnym razem kilka razy się zastanowię nim po raz kolejny tam pojadę. Kolejną szybką decyzję podjąłem w Czernichowie i odbiłem na Górę Żar. Podjazd prawie 30 minutowy był straszną męczarnią, zwykle na tym podjeździe walczę z kryzysami ale ten był wyjątkowo uciążliwy. Nie mogłem uspokoić tętna, przy wolnej i wydawało się spokojnej jeździe tętno dochodziło do 4 strefy. Na szczycie sporo ludzi więc niedługo tam zabawiłem i ruszyłem w powrotną drogę a czas już mnie zaczynał gonić. Na zjeździe znowu dwa razy musiałem mocno hamować, raz z prawie 60 do 0, w końcówce jednak powetowałem sobie i pozwoliłem na bardziej odważną jazdę. Powrót już dosyć szybki, znowu przez miasto, noga jakby nieco lepsza niż na początku ale płuca dalej nie pracują a nogi wciąż bolą, mocy brakuje ale to tylko pokłosie problemów z układem oddechowym.
Trening 26
Niedziela, 10 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, Cube '22, Samotnie, Szosa, Trening 2022
Km: | 94.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:35 | km/h: | 26.23 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2045kcal | Podjazdy: | 900m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z powodu
fatalnej pogody i złego samopoczucia zrezygnowałem ze startu w pierwszym etapie
Rury na Kocierz. Trasa i formuła drugiego były bardziej dla mnie sprzyjające wiec
nie odmówiłem sobie okazji na spróbowanie sił w mojej koronnej konkurencji
czyli jeździe indywidualnej na czas pod górę. Wiedziałem, że nie mogę po sobie
spodziewać się fajerwerków, warunki pogodowe to zupełnie nie moja bajka, problemy
mięśniowo-stawowe dalej towarzyszyły mi na starcie więc walczyłem przede wszystkim
z własnymi słabościami.
Po czasówce miałem więcej czasu i mogłem czekać nawet na dekorację ale gdy stwierdziłem, że ciekawie zapowiada się końcówka wyścigu Amstel Gold Race gdzie w czołówce aktywnie jechał Michał Kwiatkowski miałem motywację aby wrócić do domu przed finiszem. Zebrałem się więc szybko, w telefonie ustawiłem powiadomienia i dlatego na bieżąco na liczniku obserwowałem przebieg wyścigu. Po zjeździe gdzie jeszcze wiało w plecy zaczęły się schody, ciężko było złapać odpowiedni rytm. Czujnik tętna rozładował się już podczas rozgrzewki więc sugerowałem się tylko wskazaniami mocy. Warunki były trudne, cały czas wiał zimny wiatr w twarz więc cały czas musiałem się kontrolować. Nie szukałem już najbardziej optymalnej trasy tylko wróciłem najszybszą drogą, zaskoczony byłem, że z Kocierza do domu wyszło niecałe 40 kilometrów. Przy remontach w Międzybrodziu jedyną sensowną opcją będzie dojazd do Targanic przez Czaniec lub ewentualnie Bukowiec i Wielką Puszczę. W domu finisz wyścigu był bardzo emocjonujący. Powrót Kwiato na szczyt ucieszył mnie bardzo bo byłem jedną z osób które sądziły, że Michał w Klasykach będzie już walczył jedynie o miejsca w TOP 10. Dzięki temu, że wygrał stał się dla mnie inspiracją, że mimo problemów zdrowotnych da się wrócić na szczyt.
Po czasówce miałem więcej czasu i mogłem czekać nawet na dekorację ale gdy stwierdziłem, że ciekawie zapowiada się końcówka wyścigu Amstel Gold Race gdzie w czołówce aktywnie jechał Michał Kwiatkowski miałem motywację aby wrócić do domu przed finiszem. Zebrałem się więc szybko, w telefonie ustawiłem powiadomienia i dlatego na bieżąco na liczniku obserwowałem przebieg wyścigu. Po zjeździe gdzie jeszcze wiało w plecy zaczęły się schody, ciężko było złapać odpowiedni rytm. Czujnik tętna rozładował się już podczas rozgrzewki więc sugerowałem się tylko wskazaniami mocy. Warunki były trudne, cały czas wiał zimny wiatr w twarz więc cały czas musiałem się kontrolować. Nie szukałem już najbardziej optymalnej trasy tylko wróciłem najszybszą drogą, zaskoczony byłem, że z Kocierza do domu wyszło niecałe 40 kilometrów. Przy remontach w Międzybrodziu jedyną sensowną opcją będzie dojazd do Targanic przez Czaniec lub ewentualnie Bukowiec i Wielką Puszczę. W domu finisz wyścigu był bardzo emocjonujący. Powrót Kwiato na szczyt ucieszył mnie bardzo bo byłem jedną z osób które sądziły, że Michał w Klasykach będzie już walczył jedynie o miejsca w TOP 10. Dzięki temu, że wygrał stał się dla mnie inspiracją, że mimo problemów zdrowotnych da się wrócić na szczyt.