Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 88148.50 km (w terenie 1623.50 km; 1.84%) |
Czas w ruchu: | 3226:42 |
Średnia prędkość: | 26.64 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 936418 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (89 %) |
Suma kalorii: | 1801136 kcal |
Liczba aktywności: | 1288 |
Średnio na aktywność: | 68.44 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Trening 18
Sobota, 27 marca 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 85.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:20 | km/h: | 25.50 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 179179 ( 91%) | HRavg | 143( 73%) |
Kalorie: | 2587kcal | Podjazdy: | 1670m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj pojawiła się prawdziwie wiosenna pogoda ale nie miałem czasu jej wykorzystać. Ruszyłem więc z samego rana. Czekałem na weekend cały tydzień bo wiedziałem, że wtedy będę mógł po raz pierwszy pojechać w góry. Od rana jednak mocno wiało i nie bardzo wiedziałem jak się ubrać, postawiłem na cieplejsze ciuchy bo w górach zwykle jest kilka stopni mniej niż w Bielsku. Ruszając byłem optymistycznie nastawiony, pierwszy podjazd zawsze mówi prawdę i tym razem ta prawda okazała się brutalna, noga nie podawała. W takich sytuacjach zwykle miało to różne skutki, albo puszczało po jakimś czasie, nic nie zmieniało się po drodze lub kończyło się spektakularną bombą. Olałem jednak ten temat zostawiając wszystko przypadkowi. Przejazd przez Bielsko ogólnie był walką z wiatrem, nieco dłużej niż zakładałem zajął mi dojazd do Straconki. Pierwszy Przegibek sobie odpuściłem i trzymałem około 90 % FTP i kadencję około 90. Na tym podjeździe mementami czułem, że nogi zaczynają pracować lepiej. Ostatnie metry podjazdu próbowałem pojechać nieco mocniej ale nie wyszło to jak powinno. Przed zjazdem ubrałem kurtkę, zjeżdżałem wolno, momentami sporo syfu i wody na drodze. Druga część zjazdu była z kolei walką z przeciwnym wiatrem, starałem się cały czas trzymać rytm ale momentami puszczałem korby. Po zjeździe zatrzymałem się tylko po to aby rozebrać kurtkę, w Międzybrodziu po raz pierwszy poczułem wiatr w plecy ale nie na długo. Jechało się coraz ciężej i chwilę później już wiedziałem, że konieczny będzie kolejny postój. W tym roku jeszcze nie złapałem kapcia na szosie i przyszedł właśnie ten pierwszy raz. Powietrze zeszło do pewnego momentu i trochę zostało ale jechać na tym ciśnieniu się nie dało. Szukanie dziury w dętce to jak szukanie igły w stogu siana. Dobre kilka minut szukałem dziury i ostatecznie zorientowałem się, że dętka była łatana i ta łata po napompowaniu 8 barów puściła, nie musiałem więc szukać dziury ani ciała obcego w oponie. Od tego momentu szybko się uwinąłem z wymianą, napompowałem tyle powietrza na ile pozwoliła ręczna pompka czyli około 6 bar, dużo pary mam w rękach ale pompka ma swoje ograniczenia i nie dało się napompować więcej. Jak już ruszyłem to z tyłu głowy miałem to, że muszę uważać aby nie dobić opony na dziurze. Jechałem więc ostrożnie, ochoty do jazdy już nie było a mocy też jakby mniej. Męczyłem się niemiłosiernie ale jechałem dalej swoje. Przejazd przez Wielką Puszczę zawsze mi się dłuży i tak też było tym razem. Postanowiłem przepalić nieco nogę i płuca na ostatnich 700 metrach, zacząłem jednak zbyt zachowawczo a później pilnowałem aby nie wskoczyć do 7 strefy mocy, końcówka podjazdu już na stojąco z niską kadencją, w takich wypadkach nie ma innego wyjścia jak jazda siłowa i muszę do tego przywyknąć. Sam podjazd poszedł całkiem nieźle, rezerw chyba już nie było ale gorzej też być mogło. Na zjeździe znowu blokada i asekuracyjna jazda przed krótkim postojem przed najtrudniejszym podjazdem dnia. Po postoju nic się nie zmieniło, nogi nie puściły co zapowiadało walkę o przetrwanie na podjeździe. Walczyłem nie tylko z własnymi słabościami ale i sprzętem który nie chciał działać, co jakiś czas na trzech koronkach które najbardziej mi pasowały przeskakiwał co jakiś czas. Jechałem na mocy odpowiadającej FTP a wydawało mi się jakbym jechał co najmniej strefę wyżej, nie miałbym już z czego dołożyć. Jazda była strasznie szarpana, im wyżej tym więcej syfu na jezdni, utrzymałem tempo do samej przełęczy ale nie byłem zadowolony z jazdy mimo dobrej mocy na segmencie. Zjazd znowu nie najszybszy ale już lepszy technicznie, w końcówce nieco strachu bo jacyś kierowcy urządzili sobie wyścigi zostawiając mi tylko kilkanaście centymetrów, poradziłem sobie jednak w tej trudnej sytuacji. Kolejne kilometry to walka z przeciwnym wiatrem i niedyspozycją. Jak wiatr zaczął pomagać to pojawiły się krótkie podjazdy które mnie wykańczały bardziej niż dłuższy odcinek pod wiatr. Wiatr nie pozwalał się nudzić, co chwilę zmieniał kierunek, walczyłem też z dziurami w drodze oraz samochodami który było trochę więcej. Szybko znalazłem się u podnóża przełęczy Przegibek. Nigdy nie lubiłem tego długiego, nudnego dojazdu do Przełęczy od Międzybrodzia, zawsze łapie mnie tam kryzys. Tym razem kryzys trwał już od dłuższego czasu i na tym odcinku była jego kontynuacja. Ostatnie 3 kilometry podjazdu pokonałem znowu mocniej, nie byłem zadowolony ze swojej jazdy ale moc wyszła dobra a czas całkiem niezły. Na Przegibku się nawet nie zatrzymywałem a zjazd odpuściłem. Przejazd przez Bielsko był już walką o dotarcie do domu, mimo to wróciłem najtrudniejszą trasą. Nie był to mój najlepszy dzień, było wszystko co zawsze negatywnie wpływało na ocenę mojej jazdy, trudne warunki, wymiana dętki, słaba dyspozycja i kilka sytuacji które mogły się źle dla mnie skończyć. Mimo to jestem chociaż trochę zadowolony bo wiem, że może być już tylko lepiej. Przy obecnej wadze na lepsze czasy nie mogę liczyć, jak na pierwszy raz było całkiem nieźle ale jest nad czym pracować.
Trening 17
Czwartek, 25 marca 2021 Kategoria 50-100, Cube '21, Samotnie, Szosa, Trening 2021
Km: | 59.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:04 | km/h: | 28.55 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 148148 ( 75%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 1688kcal | Podjazdy: | 850m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy dłuższy wyjazd na najlepszym sprzęcie, długo czekałem na ten dzień. Pogoda była jeszcze
lepsza niż w środę a drogi niemal całkowicie wyschły. Miałem do wyboru kilka
wariantów tras, płaskie odrzuciłem w przedbiegach i wybrałem około 60
kilometrową trasę z wieloma krótkimi podjazdami. Już pierwsze minuty jazdy były
przyjemne, początek jechałem spokojnie a później powoli się rozkręcałem. Byłem
pewny, ze przesiadka na korbę 175 będzie odczuwalna i przyniesie zmniejszenie
kadencji. Okazało się jednak, że nie było czuć różnicy i nawet łatwiej było
kręcić z wyższą kadencją. Pierwsze podjazdy na trasie wyjaśniły mnie
całkowicie. Spośród brakujących elementów układanki najbardziej odczuwalna jest
waga która wciąż pokazuje za dużo. Przy okazji kapnąłem się, że jadę z
wyłączonym GPS i zdecydowałem się zatrzymać i skorygować ustawienie licznika. Na
trasie bawiłem się w liczenie, najpierw samochodów które wymuszały na mnie
pierwszeństwo, było ich jednak tak dużo, że po około 20 straciłem rachubę.
Kolejny cel to liczenie dziur w drodze ale i ich było za dużo, później chciałem
sprawdzić czy rzeczywiście jadę z taką kadencją jaką pokazuje licznik ale i w
tym się pogubiłem. Łatwiej by było gdybym przepychał 50-70 obrotów na minutę
niż 90-100. Egzaminu na koncentrację na wskazanym celu nie zdałem. Po wielu
godzinach pracy jednak ciężko się skupić. Podczas jazdy regularnie jadłem,
piłem i ci jakiś czas wstawałem z siodełka, tyłek już się przyzwyczaił do twardszego
„ poddubka”. Przy okazji miałem możliwość sprawdzenia sztywności roweru, na tej
korbie dużo łatwiej przyśpieszyć i utrzymać
tempo niż na Ultegrze. Nie byłbym sobą gdybym na koniec nie dołożył
przynajmniej jednego dodatkowego podjazdu. Trening był całkiem dobry, na
podjazdach wciąż radzę sobie najwyżej średnio a zjazdy z reguły odpuszczałem
dając odpocząć trochę nogom. Następna jazda już w prawdziwie górskim terenie i
w mocniejszym tempie. Liczę na przełamanie w górach bo sezon już się zaczyna i
czasu na poprawę coraz mniej.
Miasto 11
Poniedziałek, 15 marca 2021 Kategoria 50-100, blisko domu, Miasto, Zima, Zima 2021
Km: | 83.00 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 04:00 | km/h: | 20.75 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1650kcal | Podjazdy: | 1180m | Sprzęt: Hercules | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miasto 10
Poniedziałek, 8 marca 2021 Kategoria 50-100, Miasto, Zima, Zima 2021
Km: | 67.00 | Km teren: | 19.00 | Czas: | 03:29 | km/h: | 19.23 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 0.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1355kcal | Podjazdy: | 570m | Sprzęt: Hercules | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 8
Środa, 3 marca 2021 Kategoria Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima 2021, 50-100
Km: | 76.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:38 | km/h: | 28.86 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 138( 70%) |
Kalorie: | 1783kcal | Podjazdy: | 510m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po bardzo chłodnym poranku
temperatura szybko zaczęła rosnąć i wyjechałem już po 9 bo miałem wyraźnie
ograniczony czas. Ubrałem się tak, że na początku trochę marzłem ale na koniec
było mi za ciepło. Ciężko wybrać odpowiedni strój na dzień w którym występuje
duża amplituda temperatury, zwłaszcza jak można jeździć tylko w konkretnych
godzinach nie mając żadnego marginesu. Mimo tego, że miałem wszystko
przygotowane wcześniej dosyć długo zbierałem się do jazdy. Stwierdziłem, że
pogoda jest idealna na test nowych okularów które nabyłem już jakiś czas temu. W
poprzednich pękła mi soczewka której nie da się już dokupić więc jedynym
rozwiązaniem był zakup nowych. Jedyna opcja jaką brałem pod uwagę to fotochromy
które najlepiej spełniały moje oczekiwania. Okulary świetnie leżą na twarzy i
co najważniejsze pasują do kasku. Wszystkie czynniki jakie brałem pod uwagę
spełniały Ekoi PersoEvo 7. Postanowiłem nie brać bidonów i zabrałem plecak z
bukłakiem dzięki czemu miałem picie cały czas pod ręką i w zasadzie nie
musiałem odrywać rąk od kierownicy. Przed jazdą przyjąłem większą ilość
węglowodanów aby po 2 godzinach nie pojawiły się pierwsze oznaki kryzysu. Jednak
nic to nie dało i znów po 2 godzinach równej jazdy tętno poszło wyraźnie do
góry, szczególnie na podjazdach. Trasę wybrałem niezbyt dobrą i szybką, po
drodze 7 miejsc z ruchem wahadłowym. Na każdym musiałem się zatrzymać i nie
tylko traciłem czas ale i wypadałem z rytmu. Na całej trasie niewiele było
odcinaków z wiatrem w plecy, z reguły wiało w twarz lub z boku. Próbując
utrzymać stałą moc i założoną kadencję musiałem często zmieniać przełożenia ale
jakoś dawałem sobie z tym radę. W pewnym momencie musiałem zmienić trasę z
powodu zamknięcia kolejnej drogi w okolicy Międzyrzecza. Musiałem zaliczyć
trudniejszy podjazd na którym brakowało mi przełożenia, 36x25 to jednak za mało
nawet na krótkie podjazdy w okolicy. Nie chciało mi się wracać ścieżką rowerową
i pojechałem inną drogą. Na koniec rozładował mi się licznik. Noga całkiem
nieźle podawała ale czegoś brakowało abym był w stu procentach zadowolony.
Miasto 9
Poniedziałek, 1 marca 2021 Kategoria 50-100, Miasto, Zima, Zima 2021
Km: | 61.00 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 03:05 | km/h: | 19.78 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 949kcal | Podjazdy: | 630m | Sprzęt: Hercules | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 7
Niedziela, 28 lutego 2021 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 92.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 03:35 | km/h: | 25.67 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 143( 73%) |
Kalorie: | 2560kcal | Podjazdy: | 530m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na koniec miesiąca zafundowałem sobie wymagającą trasę na rowerze zimowym. Pogoda była do tego idealna, po deszczu, zimno i ciężkie chmury na niebie. Sporo czasu straciłem na próbie wgrania trasy na licznik, ostatecznie się nie udało i jechałem bardziej na oko. Przed wyjazdem jeszcze sprawdziłem rower aby potem nie było niespodzianek na trasie, zrobiłem to chyba niezbyt dokładnie. Brak możliwości przykręcenia koszyka na bidon spowodował, że miałem jeden dylemat mniej, musiałem wybrać plecak z bukłakiem dzięki czemu miałem cały czas ciepłą wodę do picia. Wyjechałem w sumie z ponad 30 minutowym opóźnieniem ale nie byłem ograniczony czasowo na tyle aby skracać trasę. Wziąłem więcej jedzenia jakby do głowy przyszedł mi pomysł o wydłużeniu jazdy do 4 godzin. W sumie bardzo dużo czasu straciłem na przygotowanie do jazdy. To chyba najbardziej nielubiany przeze mnie element kolarskiej układanki, nawet latem zajmuje to pewną ilość czasu i nie należy do przyjemności. Przed wyjazdem załączyłem światła w rowerze aby być bardziej widocznym przy tej niepewnej pogodzie. Przez chwilę myślałem, że źle dobrałem ciuchy ale już po kilku kilometrach doszedłem do wniosku, że na tym polu błędów żadnych nie popełniłem. Co nie znaczy, że nie pojawiły się inne. Początek jazdy wyglądał obiecująco, noga całkiem nieźle podawała. Na głównej drodze było trochę samochodów ale gdy zjechałem w bardziej boczne drogi przez wiele kilometrów nie minął mnie żaden samochód. Miałem okazję powspominać stare czasy gdy na drogach było mniej samochodów. Jedynym przerywnikiem jaki się pojawił to problemy z łańcuchem, nie chciało mi się regulować przedniej przerzutki i musiałem z wyczuciem operować manetką z czym czasami był problem. Kilka razy miałem problem z nawigacją i musiałem modyfikować trasę, jeden skręt przegapiłem ale nie wpłynęło to na długość trasy. Kolejne dwie modyfikacje były łatwiejsze do wyłapania ale popełniłem tam błędy. Na trasie było sporo bardzo dziurawych odcinków i miejsc z dużą ilością wody. Rower w takich sytuacjach sprawdził się na medal. Kilka razy musiałem się awaryjnie zatrzymać. Pierwszy raz na przejeździe w Chybiu, kolejny przed Zabrzegiem. Po około 2 godzinach tętno osiągało wyraźnie wyższe wartości, już kolejny raz powtarza się ten problem. Mimo tego trzymałem założoną moc i próbowałem utrzymać kadencję co nie do końca mi wyszło. W Czechowicach omyłkowo musiałem w niebezpiecznym miejscu przekroczyć dwupasmówkę, ruch był na szczęście niewielki i bez problemu przejechałem przez drogę. Za wszelką cenę nie chciałem znaleźć się na ulicy Mazańcowickiej ale tak się stało. Na tej drodze doszło do dwóch bardzo niebezpiecznych sytuacji, raz prawie wylądowałem w rowie a drugi na czyimś płocie. Jazda główną drogą też nie była przyjemna. Wtedy też zorientowałem się, że nie mam już jedzenia i picia, miałem zapas nawet na dodatkową godzinę. Typowej bomby głodowej nie było ale musiałem się oszczędzać. Tętno już było bardzo wysokie ale nie przejmowałem się tym. W najbardziej nieodpowiednim miejscu gdy przedzierałem się przez błotnistą drogę musiałem minąć się z samochodem na łuku. Niewielki błąd mógł skończyć się upadkiem. Dojechałem jednak bezpiecznie do drogi asfaltowej. Ostatnie kilometry już spokojniejsze ale tętno nie chciało spaść do strefy pierwszej. Był to dobry trening ale zasiał ziarno niepewności przed sezonem.
Trening 5
Środa, 24 lutego 2021 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2021, Zima, Zima 2021
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:06 | km/h: | 29.05 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 155155 ( 79%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 1359kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po najdłuższym tegorocznym dniu w pracy który trwał 13 godzin nie miałem siły na nic, specjalnej ochoty na trening nie było ale pogoda zachęcała do jazdy więc po obiedzie podjąłem decyzję o tym by jednak jechać. Zaplanowałem jedną ze standardowych tras zahaczającą o Chybie czy Pierściec ale już po wyjeździe musiałem ją wyraźnie skorygować. Wybrałem dosyć ciepły strój mimo wysokich wskazań temperatury która jednak o tej porze roku jest bardzo zdradliwa i lepiej przegrzać się niż zmarznąć. Ostatecznie wybrany zestaw ciuchów okazał się bardzo optymalny na panujące warunki. Po raz kolejny przekonałem się, że popołudniowe wyjazdy mają coraz mniejszy sens ze względu na dużą ilość samochodów na drogach i spore utrudnienia które wpływają w dużym stopniu na bezpieczeństwo. Już po pierwszym kilometrze zdecydowałem się na zmianę trasy, kolejny raz wprowadzono ruch wahadłowy na ulicy Cieszyńskiej i utworzył się spory korek więc postanowiłem od razu skręcić w boczną drogę co oznaczało zmianę trasy. Przez moment miałem trochę spokoju ale po około minucie już pojawiło się kilka samochodów. Boczne dróżki bywają strasznie zdradliwe i w dwóch miejscach trafiłem na spore kałuże i mimo zwolnienia ubrudziłem rower. Po kilku kilometrach bocznych i mniej głównych dróg znalazłem się na trasie w kierunku Strumienia. Tutaj dało się już jechać szybciej a samochody mimo dużej ilości nie były uciążliwe. Podjazd przy wyższej wadze szedł znowu bardzo topornie ale do połowy udało się wjechać z rozpędu po zjeździe. Następnie mimo odczuwalnego, przeszkadzającego wiatru jechało się całkiem przyjemnie, nie miałem problemów z utrzymaniem kadencji, moc momentami była za niska, momentami za wysoka ale starałem się opanować ten problem i ustabilizować wskazania na poziomie 190 – 210 Wat. Nieco szczęścia miałem w Chybiu gdzie trafiłem na otwarty przejazd kolejowy czego się nie spodziewałem. Zatrzymał mnie za to sygnalizator przed mostem na Wiśle w Strumieniu. Kiedyś tam wahadła nie było ale od tego czasu jest kilka razy więcej samochodów na drogach i pewnie nie jedna kolizja by miała tam miejsce gdyby nie sygnalizacja świetlna. Postój nie trwał jednak zbyt długo, ruszyłem spokojnie i wolno ponieważ jechałem za radiowozem który jednak w Strumieniu skręcił w lewo a ja skierowałem się na Pszczynę. Nie planowałem tej trasy ale jakoś samo tak wyszło. Czułem , że jadę z wiatrem więc momentami było bardzo szybko. Zauważyłem, że ścięte drzewa przy drodze powoli znikają ale prace postępują wolno i takim tempem to sprzątanie tego pobojowiska potrawa dłużej niż miesiąc. Gdzieś po drodze wyłączyło mi się myślenie i zamiast jechać przez rondo w Pszczynie i tamę w Goczałkowicach skręciłem w boczną drogę przez pola w Łące która okazała się być rzeką. Mimo wolnej jazdy cały byłem brudny a dodatkowo trafiłem na sporą ilość samochodów. Na ścieżce w Goczałkowicach musiałem użerać się z wolno jadącymi rowerzystami do których nie trafiały żadne uwagi i dopiero po 300 metrach udało się ich wyprzedzić. Miałem spory zapas czasowy wiec postanowiłem jechać przez centrum Goczałkowic, w tym celu skręciłem w pierwszą ulicę w lewo i trafiłem na kolejne miejsca z dużą ilością wody. Byłem już cały brudny więc specjalnie nie zwalniałem. Trochę żałowałem, że wybrałem akurat tą drogę ale gdy dojechałem do tunelu pod torami i przedostałem się na drugą stronę to zauważyłem, że przejazd kolejowy jest zamknięty i musiałbym czekać a tak mogłem jechać dalej. Chyba jedyny plus jaki przyniosła wyższa waga to lepsza niż zwykle jazda po kostce brukowej. Szybko i pewnie pokonałem cały 500 metrowy odcinek, gdyby na końcu dostawczak nie wymusił na mnie pierwszeństwa a później nie wlekł się 20 km/h to byłoby naprawdę dobrze. Jeszcze mało głupich rzeczy zrobiłem tego dnia więc dołożyłem kolejną. Zamiast cierpliwie czekać na otwarcie przejazdu kolejowego skręciłem w boczną drogę która przechodzi pod torami. Zapomniałem o jednym, że w zeszłym roku cała linia kolejowa była remontowana a znak droga bez przejazdu nie dał mi do myślenia. Wpakowałem się po uszy, nie chciało mi się wracać i postanowiłem krótki odcinek bez asfaltu pokonać pieszo. Gdy podniosłem rower aby nie nabiło się błota we wszystkie newralgiczne miejsca w rowerze, zanurzyłem się na kilka centymetrów w błocie, momentami było lepiej ale musiałem prowadzić rower aby błoto i woda nie wlały mi się do butów od góry. Musiałem się zatrzymać po pokonaniu tego toru przeszkód, chwilę trwało oczyszczenie bloków abym w ogóle mógł się wpiąć. Nowy smar do łańcucha spowodował, że jechałem dużo wolniej a sama jazda była toporna. Liczyłem na to, że uda się przejechać trasę w 2 godziny. Niestety zabrudzony sprzęt oraz wymagający podjazd na trasie skutecznie mi to utrudniły ale z całej jazdy mogę być zadowolony. Pierwsze oznaki wiosny wykorzystane w możliwy sposób, pracując po 12 godzin już któryś tydzień z rzędu ciężko znaleźć motywację do treningów w domu i taki przerywnik sprawdził się idealnie.
Miasto 8
Poniedziałek, 22 lutego 2021 Kategoria 50-100, Miasto, Zima, Zima 2021
Km: | 70.00 | Km teren: | 21.00 | Czas: | 03:14 | km/h: | 21.65 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 1.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1515kcal | Podjazdy: | 520m | Sprzęt: Hercules | Aktywność: Jazda na rowerze |