Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 88148.50 km (w terenie 1623.50 km; 1.84%) |
Czas w ruchu: | 3226:42 |
Średnia prędkość: | 26.64 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 936418 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (89 %) |
Suma kalorii: | 1801136 kcal |
Liczba aktywności: | 1288 |
Średnio na aktywność: | 68.44 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Trening 59
Wtorek, 11 czerwca 2019 Kategoria 0-50, 50-100, blisko domu, Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:07 | km/h: | 25.04 |
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 170170 ( 87%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 875kcal | Podjazdy: | 990m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po intensywnym pod wieloma względami weekendzie musiałem odpocząć. Nie wiem czy jeden dzień wolnego wystarczył bo przed treningiem czułem wyraźne zmęczenie. Wyjechałem po 7 i było jeszcze przyjemnie chłodno. Przejazd przez miasto bez większego problemu chociaż zaplanowanej rozgrzewki nie zrealizowałem w 100 %. Siedziałem, że będzie ciężko ale mimo to przystąpiłem do realizacji założeń treningowych. Plan minimum zakładał pięć 5 minutowych powtórzeń w 5 strefie mocy. Trening realizowałem po raz kolejny na podjeździe pod Przegibek. Pierwszy raz nie by najlepszy a kolejne wyglądały już solidniej. Ostatnie powtórzenie było jak zazwyczaj najlepsze. Później wyjechałem na szczyt przełęczy i postanowiłem zjechać jak najlepiej potrafię. Ruszyłem mocno i początek był obiecujący chociaż nie najszybszy. Gdy nachylenie wzrosło to i szybkość była większa. Na jednym z łuków miałem chwilę zawahania I wytraciłem nieco prędkości. Odbiło się to na dalszej części zjazdu gdzie dodatkowo walczyłem z podmuchami wiatru. Jeden z ostatnich zakrętów również nie wyglądał najlepiej. Cisnąłem do końca zjazdu i w efekcie poprawiłem najlepszy czas o prawie 20 sekund. Był to najlepszy zjazd w moim wykonaniu od lat a na tym odcinku jeszcze są rezerwy. Myślę, że przy sprzyjających okolicznościach da się zjechać o 10 sekund szybciej. Po szaleńczym zjeździe wróciłem już spokojniejszym tempem do domu. Pod koniec zaczęło się robić gorąco.
Informacje o podjeździe:
Informacje o podjeździe:
Trening 56
Piątek, 7 czerwca 2019 Kategoria 50-100, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:12 | km/h: | 26.36 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 153153 ( 78%) | HRavg | 131( 67%) |
Kalorie: | 969kcal | Podjazdy: | 820m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny krótki wyjazd. Wyjechałem nieco wcześniej i dlatego byłem ograniczony czasowo ale przynajmniej pogoda była pewna. Obrałem standardowy ostatnio kierunek i dosyć szybko wydostałem się z miasta. Za Bielskiem trochę problemów, m.in. długie oczekiwanie na zielone światło w Wilkowicach. Gdy już się udało przejechać to zaczął się pierwszy dłuższy podjazd tego dnia. Noga podawała dosyć dobrze i szybko znalazłem się na szczycie wzniesienia. Zjazd był szybki głównie dzięki sprzyjającym podmuchom wiatru. Pagórkowaty odcinek do Międzybrodzia dał mi popalić, nie wróżyło to dobrze przed podjazdem na Przegibek. Sam podjazd poszedł dosyć sprawnie a na zjeździe trochę sobie poszalałem. Moja technika zjazdu jest już na tyle dobra, że mogę próbować zjeżdżać szybciej. Udało się dosyć szybko zjechać a przez miasto nie było dużych spowolnień i zatrzymać się musiałem dopiero przy Żywieckiej. Bez większych problemów dojechałem do domu. Był to jeden ze spokojniejszych treningów w ostatnim czasie.
Trening 55
Środa, 5 czerwca 2019 Kategoria 50-100, blisko domu, Cube 2019, Samotnie, Trening 2019, w grupie
Km: | 78.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 32.28 |
Pr. maks.: | 71.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 177177 ( 90%) | HRavg | 142( 72%) |
Kalorie: | 1280kcal | Podjazdy: | 680m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Udało się zarezerwować prawie 3 godziny czasu wieczorem. Idealnie zgrało się to z cotygodniowym treningiem z TwomarkSport. Do tej pory albo nie miałem czasu, albo nie było pogody lub założenia treningowe nie pozwalały na pojawienie się na wspólnym kręceniu. W ramach rozgrzewki zrobiłem krótkie 20 sekundowe sprinty w 7 strefie mocy. Nie byłem w stanie dawać z siebie więcej a układ trasy i czas pozwolił na zrobienie pięciu powtórzeń. Później pojechałem jeszcze kawałek Doliną Wapienicy gdzie było chłodniej i przyjemniej. Po dojeździe pod Twomark zauważyłem, że jest sporo osób, większości z nich nie znałem i nie wiedziałem jaki prezentują poziom. Gdy ruszyliśmy to chciałem aby nie padało. Na razie nie zanosiło się na załamanie pogody. Tempo było dosyć spokojne, mimo to trzymałem się z tyłu peletonu. Gdy na podjeździe w Rudzicy poszedł mocniejszy zaciąg nie byłem w stanie odpowiedzieć i gdy grupa się rozjechała zostałem w drugiej części i tak zaczął się pierwszy zjazd. Liczyłem na spokojniejsze tempo a szedł dosyć mocny gaz i musiałem się nieźle namęczyć aby nie zostać z tyłu. Udało się utrzymać ale grupa już była poszarpana. Po skręcie w prawo ruszyłem mocno, nikt nie był w stanie ze mną jechać i powoli zbliżałem się do zawodników jadących z przodu. Mocna jazda cały czas nie była wskazana i gdy zauważyłem dużą dziurę pomiędzy około 7 osobową czołówką i mniejszą 5 osobową grupką to popuściłem. Z tyłu nie było nikogo i najlepszą opcją było doskoczenie do tej grupki. Jechałem cały czas ich tempem, około 50 metrów z tyłu aż do ronda. Za rondem doskoczyłem i od razu wyszedłem na czoło. Po drodze złapaliśmy jeszcze jednego zawodnika. Moja zmiana była za długa, odpuściłem dopiero przed podjazdem. Tam już grupka uszczuplała o jedną osobę a tempo nadawałem na przemian z jednym zawodnikiem. Pierwsza runda nie była tak szybka jak wskazywał początek i na drugiej znowu szybki zjazd. Jakoś utrzymałem się za towarzyszami mającymi dużo lepsze predyspozycje do zjazdów i na płaskim znowu nadawałem tempo. Zmiany dawało kilka osób i w miarę to wyglądało, po drodze złapał nas lekki deszcz który odpuścił w Międzyrzeczu. Jak się okazało nie na długo. Przed podjazdem złapaliśmy dwie osoby z czołówki i zaczęła się krystalizować grupa w której dobrze współpracowało. Po wjeździe na trzecią rundę zaczęło padać. Prawdziwy armagedon przyszedł po zjeździe, było nas wtedy 5 w grupie i jakoś nikt nie był chętny do mocniejszej jazdy. Przed Bronowem podkręciłem tempo i jakoś udało się rozkręcić. Niewiele było widać, wszędzie pełno wody, ciuch maksymalnie nasiąknięte, w butach chlupie ale nie można się poddawać. Gdy zostało nas 4 to trochę zwolniło aż w końcu przestało padać. Na ostatni podjazd wjechaliśmy już we trzech. Po wypłaszczeniu dałem ostatnią krótką zmianę i do ronda dojechaliśmy w małej grupce. Mocniejsi koledzy z przodu, ja na doczepkę. Krótki odpoczynek i wymiana wrażeń a później powrót do domu. Zrobiło się chłodniej, przyjemniej i pomimo zmęczenia dosyć dobrze dojechałem w grupie do Bielska. Później wjechałem na ścieżkę a po jakimś czasie zrobili to wszyscy. Na koniec kilka minut zupełnie luźniej jazdy i w domu zameldowałem się równo o 20. Rower cały do mycia, ciuchy brudne i mokre, buty do suszenia. Na dzisiejszym treningu zawiodła trochę taktyka oraz mały kryzys w Rudzicy który spowodował, ze znalazłem się z tyłu w momencie gdy poszedł mocny zryw i nie byłem w stanie odpowiedzieć. Cieszy równa i dobra jazda na zmianach oraz to, że jestem w stanie szybciej przejeżdżać rundy które jak dotąd mi nie pasowały. Może następnym razem utrzymam tempo najlepszych chociaż na jednej rundzie.
Trening 54
Wtorek, 4 czerwca 2019 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 77.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:41 | km/h: | 28.70 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 176176 ( 90%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 1295kcal | Podjazdy: | 1180m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po intensywnym weekendzie potrzebowałem odpoczynku.
Poniedziałek nie był całkiem wolny od wysiłku ale udało się dosyć dobrze
zregenerować. Wyjechałem z myślą o powtórzeniach na progu FTP. Nie wiedziałem
jak będę się czuł ale do podjazdu na którym chciałem trenować było dosyć daleko
i miałem czas aby sprawdzić nogę. Okazało się, że nogi kręcą dobrze a powtórzenia
30 sekundowe nie do końca to potwierdzały. Było bardzo ciepło i przed dojazdem
do Równicy opróżniłem już jeden bidon. Drugi musiał wystarczyć na dwukrotne
zdobycie Równicy. Wiatr bardziej pomagał niż przeszkadzał i dlatego szybko
znalazłem się w Ustroniu. Dojazd do Jaszowca z małymi problemami i krótki
postój. Ruszyłem zaraz za mostem na Wiśle i na początku był zjazd i musiałem się
mocno rozpędzić aby ruszyć z optymalnego pułapu mocy. Początek prowadził
stosunkowo płaskim odcinkiem i musiałem się mocno motywować aby nie jechać za
lekko. Gdy zrobiło się stromiej szło dużo łatwiej. Noga podawała bardzo dobrze
i cały czas się pilnowałem aby nie jechać za mocno. Czas szybko leciał i nawet
nie wiem kiedy znalazłem się na szczycie. Na sam koniec znowu łatwiejszy
fragment i próba dobrania optymalnego przełożenia. Udało się równo przejechać cały
podjazd. Chyba nigdy nie wjechałem tak równym tempem na Równice. Zjazd słaby,
sporo samochodów w tym jeden który nie przekraczał 35 km/h. Gdy zrobiło się luźniej
to udało mi się wyprzedzić zawalidrogę i druga cześć zjazdu już lepsza.
Zaskoczeniem była połatana i równiejsza droga co dało lepszy komfort podczas
zjazdu. Drugi wjazd zacząłem spokojniej i dopiero gdy nachylenie wzrosło złapałem
odpowiedni rytm. Podjazd poszedł jeszcze lepiej niż pierwszy. Tym razem
musiałem dojechać w tempie aż do parkingu przy schronisku. Na zjeździe miałem więcej
swobody i mogłem zjechać bardziej odważnie. Strasznie wiało i aby jechać szybciej
musiałem cały czas pedałować a za bardzo mi się nie chciało. Technika zjazdu
dobra i na tym teraz się skupiam. W bidonach już było pusto i musiałem zatankować.
Szybki postój pod sklepem i powrót do domu w dobrym tempie. Po drodze jeszcze
trzy krótkie akcenty i na luzie do domu.
Całkiem dobry trening zaliczony, nie miałem problemów z jazdą w upale, jadłem i piłem regularnie a nogi pracowały jak należy. Osiągnąłem poziom który mnie zadowala. Jestem w stanie przejechać kilka podjazdów w dobrym tempie i w tej sytuacji mogę myśleć o walce na wyścigach.
Całkiem dobry trening zaliczony, nie miałem problemów z jazdą w upale, jadłem i piłem regularnie a nogi pracowały jak należy. Osiągnąłem poziom który mnie zadowala. Jestem w stanie przejechać kilka podjazdów w dobrym tempie i w tej sytuacji mogę myśleć o walce na wyścigach.
Trening 52
Sobota, 1 czerwca 2019 Kategoria 50-100, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 69.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:37 | km/h: | 26.37 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 186186 ( 95%) | HRavg | 146( 74%) |
Kalorie: | 1394kcal | Podjazdy: | 1340m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny dzień w którym nie miałem zbyt dużo czasu na trening. Nie chciałem robić płaskiego tlenu wiec do wyboru miałem trasę z pagórkami lub dłuższymi podjazdami. Wyjechałem dosyć wcześnie i było przyjemnie chłodno. Noga nie podawała zbyt dobrze ale liczyłem, że się to zmieni. Zdecydowanym plusem był bardzo mały ruch na drogach i szybko przedostałem się przez Bielsko. O ostatecznej formie treningu miał zdecydować podjazd na Przegibek. Już na dojeździe czułem, że będzie ciężko, podjazd zacząłem względnie spokojnie, trzymałem się odpowiedniej strefy mocy i kadencji i tak powoli zbliżałem się do końca podjazdu. Tempo na podjeździe nie było zadowalające i odrzuciłem pierwotny pomysł czterokrotnego zaliczenia Przegibka z mocą progową. Początek zjazdu znowu wolny, skupiłem się na uzupełnieniu kalorii a dalej pojechałem bardziej odważnie i technicznie. Gdyby tak nie wiało to byłoby o wiele przyjemniej. W Międzybrodziu złapałem fajny rytm i walczyłem z przeciwnymi podmuchami wiatru. Wszystko wyglądało nieźle aż naprzeciwko pojawił się jakiś idiota który postanowił skręcić w lewo przecinając mój tor jazdy. Nacisnąłem z całych sił klamki, zablokowałem tylne koło i zrobiłem fajny kilkumetrowy ślad na jezdni. Nie wiem jak udało się uniknąć gleby ale w oczach już miałem śmierć. Właśnie teraz gdy zacząłem na nowo czerpać przyjemność ze zjazdów i lepiej zjeżdżać musiało stać się takie coś co mogło spowodować, że wrócę do punktu wyjścia. Skończyło się na strachu a tętno skoczyło do ponad 160 i trochę trwało zanim wróciło do normy. Dalej jechało się jakby lepiej i wtedy pojawił się pomysł zrobienia minimum 15 minutowej tempówki w 5 strefie mocy. Podjazd na Górę Żar idealnie się do tego nadawał. Przed mostem na Sole zrobiłem krótki postój i ruszyłem dosyć spokojnie. Odcinek dojazdowy miał być wprowadzeniem i tak też było. Chcąc walczyć o jak najlepszy czas musiałbym ten fragment pojechać dużo mocniej. Gdy zrobiło się stromo to ruszyłem mocno. Trzymałem założoną moc a jedynie na nieco łatwiejszych fragmentach nie mieściłem się w 5 strefie mocy. Noga podawała dużo lepiej niż na podjeździe pod Przegibek i było widać tego efekty. Im bliżej końca tym jechałem równiej i z czasem miałem obawy czy 17 minut tempa skończy się na podjeździe czy na odcinku zjazdu. Ostatecznie skończyłem mocną jazdę po 16 minutach zaraz przed początkiem zjazdu. Potem zluzowałem a na zjeździe nie rozpędziłem się na maksa. Siłą rozpędu zacząłem ostatni odcinek na szczyt. Samą końcówkę pojechałem bardzo mocno. Na Górze nie było żywej duszy, zwykle jak tam byłem top były tłumy. Zbyt długo tam nie zabawiłem i spokojnie ruszyłem w dół. Na zjeździe nie dokręcałem a wszystkie zakręty pokonałem technicznie i moje wcześniejsze obawy nie potwierdziły się. Miałem całkiem niezły czas i nie musiałem się zbytnio śpieszyć. Teoretycznie wracałem z wiatrem i dlatego powinno być lżej ale czy tak faktycznie było to bym się kłócił. Swoje trzeba jechać aby wjechać pod Przegibek. Nie zaginałem się a tempo jakim jechałem nie było takie złe. Podjazd poszedł jako tako ale o szybkim zjeździe mogłem zapomnieć. Akurat pojawił się sznurek samochodów i musiałem dostosować do nich tempo. Przejazd przez Bielsko toporny, jakoś nie było motywacji do szybszej jazdy. Ostatni odcinek już na luzie. Całkiem dobry trening zaliczony. Zaczynam łapać automatyzm a gdy zmotywuję się do mocniejszej jazdy to i generowana moc wygląda całkiem dobrze co z kolei zaczyna przekładać się na czasy podjazdów. Nigdy nie umiałem dobrze wjechać na Żar, zwykle miałem jakiś kryzys a podjazd mi nie podchodził. Poprawienie czasu było następstwem tempówki a zarówno na początku i końcu straciłem dosyć sporo, nie nastawiam się na rekordy. Nawet na tym podjeździe da się wjechać około minutę szybciej. Atakowanie po kolei rekordów miałoby sens gdybym szykował się do czasówek gdzie trzeba pojechać raz a dobrze. Podczas wyścigu trzeba umieć pojechać kilka podjazdów tym samym tempem które jest nieco słabsze niż maksymalne.
Informacje o podjazdach:
Informacje o podjazdach:
Trening 50
Wtorek, 28 maja 2019 Kategoria 50-100, blisko domu, Cube 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 52.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 24.96 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 176176 ( 90%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 890kcal | Podjazdy: | 980m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy mocny trening od ponad tygodnia. Pogoda bardzo niepewna, deszcz wiszący w powietrzu i nieoptymistyczne prognozy przywiały trochę wątpliwości ale wyjechałem tak jak planowałem. Przejazd przez Bielsko spokojny, z kilkoma 30 sekundowymi akcentami. Po dojeździe do ulicy Żywieckiej chciałem sprawdzić jedną drogę będącą alternatywnym dojazdem do Straconki. Niestety dłuższy fragment nie ma dobrej nawierzchni. Próbując zrobić tam 30 sekundowy sprint, walczyłem z samochodami, dziurami i żwirem który powodował ślizganie się kół. Jakoś przejechałem ale chyba na razie zostanę przy standardowej trasie.
Zaplanowałem interwały w 5 strefie mocy z kadencją 70-80 i po dojeździe do mostu w Straconce ruszyłem mocno. Starałem się jechać równo, nie bardzo wychodziło a czas jakoś dłużył się. Przetrwałem jakoś 5 minut i już musiałem wprowadzić drobne korekty. Zacząłem za późno i powtórzenie kończyłem na łuku i wypłaszczeniu. Spokojnie zjechałem i zacząłem drugie powtórzenie. Wyszło bardzo podobnie ale zmęczenie narastało. Przy trzecim razie musiałem zwolnić na kilka sekund przez kolumnę pieszych która pojawiła się na drodze. Tak się złożyło, że każde kolejne powtórzenie było mocniejsze a pod koniec ostatniego miałem już dość. Później wpadłem na niezbyt dobry pomysł i wjechałem na szczyt Przegibka. Zjazd znowu był techniczny i dosyć szybki. Powrót do domu już nerwowy, uciekałem przed deszczem który zaczął padać 5 minut po powrocie do domu.
Ujechałem się nieźle i o to chodziło.
Zaliczony podjazd:
Zaplanowałem interwały w 5 strefie mocy z kadencją 70-80 i po dojeździe do mostu w Straconce ruszyłem mocno. Starałem się jechać równo, nie bardzo wychodziło a czas jakoś dłużył się. Przetrwałem jakoś 5 minut i już musiałem wprowadzić drobne korekty. Zacząłem za późno i powtórzenie kończyłem na łuku i wypłaszczeniu. Spokojnie zjechałem i zacząłem drugie powtórzenie. Wyszło bardzo podobnie ale zmęczenie narastało. Przy trzecim razie musiałem zwolnić na kilka sekund przez kolumnę pieszych która pojawiła się na drodze. Tak się złożyło, że każde kolejne powtórzenie było mocniejsze a pod koniec ostatniego miałem już dość. Później wpadłem na niezbyt dobry pomysł i wjechałem na szczyt Przegibka. Zjazd znowu był techniczny i dosyć szybki. Powrót do domu już nerwowy, uciekałem przed deszczem który zaczął padać 5 minut po powrocie do domu.
Ujechałem się nieźle i o to chodziło.
Zaliczony podjazd:
Rozjazd 11
Poniedziałek, 27 maja 2019 Kategoria 50-100, blisko domu, Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa
Km: | 31.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 24.80 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 129129 ( 66%) | HRavg | 110( 56%) |
Kalorie: | 420kcal | Podjazdy: | 280m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najcieplejszy poranek w tym roku trzeba było wykorzystać. Po weekendzie nogi były zmęczone i nie pozostało nic innego jak rozjazd. Pojechałem po raz kolejny na dobrze znana mi trasę przez Skoczów. Dosyć mocno wiało i tak się złożyło, że większą część trasy walczyłem z czołowymi lub bocznymi podmuchami. Pod koniec nogi puściły i kręciły dużo lepiej.
Trening 49
Niedziela, 26 maja 2019 Kategoria 50-100, Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 95.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:52 | km/h: | 24.57 |
Pr. maks.: | 68.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1692kcal | Podjazdy: | 1610m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wczorajszym wyścigu należał się spokojny rozjazd. Bardzo dobra pogoda nakłoniła mnie do zmiany planów i pojechałem na około 4 godzinny trening z trzema podjazdami. Nie był to najlepszy pomysł, nogi ciężkie, zmęczone, nie zregenerowane a trasa wymagająca. Przeziębienie znowu dało o sobie znać i organizm zamiast walczyć ze zmęczeniem walczył z objawami infekcji.
Wyjechałem po 8 i było przyjemnie ciepło. Przejazd przez Bielsko spokojny, wolny, bez problemów. Następnie chciałem jechać trochę mocniej a nie wychodziło to zbyt dobrze. Za Bielskiem wjechałem na ścieżkę rowerową, musiałem uważać aby nie uszkodzić kół i szytek. W pewnym momencie na ścieżce pojawił się samochód, chcąc go minąć na mojej drodze pojawiła się gałąź. Na szczęście jechałem dosyć wolno i uderzenie zostało zamortyzowane przez kask. Dalsza droga już bez problemów. Po skręcie na Szczyrk zaczęło się jechać odrobine lepiej. Im bliżej Salmopola tym szło ciężej, tradycyjnie ostatni odcinek był pod wiatr. Podjazd zacząłem spokojnie i trzymałem w miarę równe tempo. Bez przeszkód dotarłem na szczyt i po krótkiej przerwie zacząłem zjazd. Skupiłem się na technice i wyszło bardzo dobrze, zabrakło trochę szybkości, ale było mokro, wiało i ruch pojazdów utrudniał szybkie pokonywanie zakrętów. Dosyć szybko dotarłem do ronda gdzie skręciłem w lewo na Istebną. Po minięciu krótkiego zwężenia złapałem rytm który utrzymałem aż do samej przełęczy. Luźna jazda nie sprawiała problemów a nagrodą był dłuższy postój w bufecie. Udało się skorzystać pomimo zamkniętego dla gości lokalu i trochę odpocząć. Po postoju jechało się odrobine lepiej i było to widać na ostatnim podjeździe dnia. Na szczycie nawet się nie zatrzymywałem i zacząłem kolejny dobry zjazd. Znowu starałem się skupić na technice i pod tym względem nie mam zastrzeżeń. Musze nauczyć się dokręcać na prostych i kolejny progres na zjazdach powinien stać się faktem. Zjazd przez dziurawy i zatłoczony Szczyrk nie należał do przyjemnych a dalej tez nie było lepiej. Przejazd przez Bielsko odpuściłem. Wolnym i spokojnym tempem dojechałem do domu. Kolejne podjazdy zaliczone, zjazdy bardzo dobre i miło spędzony czas bez żadnych konkretnych założeń treningowych.
Informacje o podjazdach:
Wyjechałem po 8 i było przyjemnie ciepło. Przejazd przez Bielsko spokojny, wolny, bez problemów. Następnie chciałem jechać trochę mocniej a nie wychodziło to zbyt dobrze. Za Bielskiem wjechałem na ścieżkę rowerową, musiałem uważać aby nie uszkodzić kół i szytek. W pewnym momencie na ścieżce pojawił się samochód, chcąc go minąć na mojej drodze pojawiła się gałąź. Na szczęście jechałem dosyć wolno i uderzenie zostało zamortyzowane przez kask. Dalsza droga już bez problemów. Po skręcie na Szczyrk zaczęło się jechać odrobine lepiej. Im bliżej Salmopola tym szło ciężej, tradycyjnie ostatni odcinek był pod wiatr. Podjazd zacząłem spokojnie i trzymałem w miarę równe tempo. Bez przeszkód dotarłem na szczyt i po krótkiej przerwie zacząłem zjazd. Skupiłem się na technice i wyszło bardzo dobrze, zabrakło trochę szybkości, ale było mokro, wiało i ruch pojazdów utrudniał szybkie pokonywanie zakrętów. Dosyć szybko dotarłem do ronda gdzie skręciłem w lewo na Istebną. Po minięciu krótkiego zwężenia złapałem rytm który utrzymałem aż do samej przełęczy. Luźna jazda nie sprawiała problemów a nagrodą był dłuższy postój w bufecie. Udało się skorzystać pomimo zamkniętego dla gości lokalu i trochę odpocząć. Po postoju jechało się odrobine lepiej i było to widać na ostatnim podjeździe dnia. Na szczycie nawet się nie zatrzymywałem i zacząłem kolejny dobry zjazd. Znowu starałem się skupić na technice i pod tym względem nie mam zastrzeżeń. Musze nauczyć się dokręcać na prostych i kolejny progres na zjazdach powinien stać się faktem. Zjazd przez dziurawy i zatłoczony Szczyrk nie należał do przyjemnych a dalej tez nie było lepiej. Przejazd przez Bielsko odpuściłem. Wolnym i spokojnym tempem dojechałem do domu. Kolejne podjazdy zaliczone, zjazdy bardzo dobre i miło spędzony czas bez żadnych konkretnych założeń treningowych.
Informacje o podjazdach:
Trening 48
Wtorek, 21 maja 2019 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube 2019, No Limited 2019, Samotnie, Szosa, Trening 2019
Km: | 54.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 31.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przez ostatnie ciągłe zmiany pogody złapałem jakieś przeziębienie które pojawiło się zaraz po weekendzie. Po całkowicie wolnym poniedziałku postanowiłem zrobić spokojną rundkę. Z katarem i kaszlem nie był to najlepszy pomysł a kolejna okazja do jazdy na zewnątrz może pojawić się dopiero w weekend. Po sobotnich problemach z kołami nie zdążyłem jeszcze się im dokładnie przyjrzeć i nie miałem innego wyjścia jak jazda na wyścigowych stożkach z szytkami.
Wyjechałem około 16 na dobrze znaną mi trasę do Ustronia i s powrotem. Wybór kierunku jazdy był uwarunkowany od pogody. Niebo na południowym zachodzie było najjaśniejsze a dookoła ciemne chmury. Początkowo myślałem o pętli przez Przegibek i Zarzecze, później po głowie chodził objazd Goczałkowic a ostatecznie wybrałem trasę która pod względem trudności znajduje się pomiędzy dwoma wyżej wymienionymi. Zachodni wiatr nie pozwalał na szybką jazdę, przed Skoczowem dwa razy zaczęło kropić ale nie przerodziło się to w większy deszcz. Na jednym ze zjazdów coś przykleiło mi się do szytki i tarło o ramę, zatrzymałem się, pozbyłem się problemu, sprawdziłem dokładnie oba koła i ruszyłem dalej. Pomimo lekkiego osłabienia i ciągłego sięgania do kieszonki po chusteczki jechało się nieźle. Po skręcie w lewo na Ustroń walczyłem z bocznym wiatrem który nieznacznie zmieniał kierunek i w efekcie jazda nie była zbyt równa. W całkiem dobrym czasie dojechałem do nawrotu i tym samym teoretycznie trudniejszą cześć trasy miałem za sobą. Szybko zorientowałem się, że nie będzie tak łatwo jak myślałem. Wiatr wiał bardziej z północy i miał wpływ na jazdę. Trzymałem równą moc, noga podawała i dosyć szybko przejechałem przez Ustroń i dotarłem do Skoczowa. Szybką jazdę kontynuowałem do podjazdu na którym zwolniłem aby jechać w 3 strefie. Pagórkowaty odcinek do Jaworza poszedł bardzo dobrze i po dojechaniu do ronda wjechałem w korek. Myślałem, że za chwile się to rozładuje i będę mógł jeszcze kawałek jechać fajnym tempem. Gdy zorientowałem się, że nic z tego to zwolniłem a gdy zobaczyłem spory sznur podjazdów za sobą to zjechałem na pobocze i puściłem wszystkich. Gdy zrobiło się luźniej to ruszyłem na ostatnie 2 kilometry w spokojniejszym już tempie. Do pojazdów tworzących korek dojechałem na rondzie przy wjeździe do Bielska. Znowu zaczęło kropić, do domu blisko i nie chciałem zmoknąć. Moment w którym musiałem się zatrzymać wykorzystałem na skasowanie licznika i już w bardzo wolnym tempie dojechałem do domu. Nie minęło ani 5 minut jak lunęło. Miałem idealne wyczucie czasu. Na trasie którą często jeździłem i notowałem czasy poprawiłem najlepszy wynik o ponad 5 minut. Zwykle traciłem 2-3 minuty na skrzyżowaniach a tym razem odliczyć mógłbym zaledwie 30 sekund co i tak daje najlepszy czas. Na ten fakt złożył się dobrze przygotowany sprzęt, warunki na trasie oraz dyspozycja dnia. Był to także najszybszy przejazd w tym roku. Podobna dyspozycja w weekend bardzo by mnie ucieszyła.
Wyjechałem około 16 na dobrze znaną mi trasę do Ustronia i s powrotem. Wybór kierunku jazdy był uwarunkowany od pogody. Niebo na południowym zachodzie było najjaśniejsze a dookoła ciemne chmury. Początkowo myślałem o pętli przez Przegibek i Zarzecze, później po głowie chodził objazd Goczałkowic a ostatecznie wybrałem trasę która pod względem trudności znajduje się pomiędzy dwoma wyżej wymienionymi. Zachodni wiatr nie pozwalał na szybką jazdę, przed Skoczowem dwa razy zaczęło kropić ale nie przerodziło się to w większy deszcz. Na jednym ze zjazdów coś przykleiło mi się do szytki i tarło o ramę, zatrzymałem się, pozbyłem się problemu, sprawdziłem dokładnie oba koła i ruszyłem dalej. Pomimo lekkiego osłabienia i ciągłego sięgania do kieszonki po chusteczki jechało się nieźle. Po skręcie w lewo na Ustroń walczyłem z bocznym wiatrem który nieznacznie zmieniał kierunek i w efekcie jazda nie była zbyt równa. W całkiem dobrym czasie dojechałem do nawrotu i tym samym teoretycznie trudniejszą cześć trasy miałem za sobą. Szybko zorientowałem się, że nie będzie tak łatwo jak myślałem. Wiatr wiał bardziej z północy i miał wpływ na jazdę. Trzymałem równą moc, noga podawała i dosyć szybko przejechałem przez Ustroń i dotarłem do Skoczowa. Szybką jazdę kontynuowałem do podjazdu na którym zwolniłem aby jechać w 3 strefie. Pagórkowaty odcinek do Jaworza poszedł bardzo dobrze i po dojechaniu do ronda wjechałem w korek. Myślałem, że za chwile się to rozładuje i będę mógł jeszcze kawałek jechać fajnym tempem. Gdy zorientowałem się, że nic z tego to zwolniłem a gdy zobaczyłem spory sznur podjazdów za sobą to zjechałem na pobocze i puściłem wszystkich. Gdy zrobiło się luźniej to ruszyłem na ostatnie 2 kilometry w spokojniejszym już tempie. Do pojazdów tworzących korek dojechałem na rondzie przy wjeździe do Bielska. Znowu zaczęło kropić, do domu blisko i nie chciałem zmoknąć. Moment w którym musiałem się zatrzymać wykorzystałem na skasowanie licznika i już w bardzo wolnym tempie dojechałem do domu. Nie minęło ani 5 minut jak lunęło. Miałem idealne wyczucie czasu. Na trasie którą często jeździłem i notowałem czasy poprawiłem najlepszy wynik o ponad 5 minut. Zwykle traciłem 2-3 minuty na skrzyżowaniach a tym razem odliczyć mógłbym zaledwie 30 sekund co i tak daje najlepszy czas. Na ten fakt złożył się dobrze przygotowany sprzęt, warunki na trasie oraz dyspozycja dnia. Był to także najszybszy przejazd w tym roku. Podobna dyspozycja w weekend bardzo by mnie ucieszyła.
Trening 46
Sobota, 18 maja 2019 Kategoria Trening 2019, Szosa, Samotnie, Cube 2019, 50-100
Km: | 92.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:52 | km/h: | 23.79 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 184184 ( 94%) | HRavg | 143( 73%) |
Kalorie: | 1867kcal | Podjazdy: | 2170m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Koniec tygodnia przyniósł poprawę pogody. Niestety wraz z tym zjawiskiem po raz kolejny przyplątała się do mnie jakaś infekcja. Katar i kaszel nie pozwalają na normalne funkcjonowanie organizmu a brak czasu spowodował, że musiałem po raz kolejny zrobić krótszy i intensywniejszy trening. Rano nie chciało mi się wstawać z łóżka, gdy już się zmotywowałem to nie miałem zbyt dużo czasu na normalne śniadanie. Zjadłem lekki posiłek i przygotowałem się do jazdy. Wyjechałem o 7:15 w zupełnie letnim stroju. Na wszelki wypadek spakowałem do kieszonki kurtkę aby na zjazdach nie było zimno. Już po kilku minutach luźnej jazdy było mi za ciepło w rękawkach a na termometrze zaledwie 14 stopni. Jechało się dosyć ciężko i przez miasto przejechałem spokojnie. Po wyjeździe z Bielska chciałem przepalić nogę i zbiegło się to z zupełnie niecodzienną sytuacją. Wyprzedzający mnie z impetem samochód po chwili zderzył się z sarną, części uszkodzonej przedniej części samochodu były wszędzie a kierowca zdołał się zatrzymać dopiero 500 metrów dalej. Udało się ominąć wszystkie przeszkody i mogłem jechać dalej. Nie jechało się dobrze a ruch był spory wiec gdy zaczęła się ścieżka rowerowa to od razu na nią wjechałem. Kawałek dalej pojawiło się zwężenie i kolejne roboty drogowe. Dojazd do kolejnych podjazdów jest utrudniony. Wjazd do Szczyrku bez problemów i przyszedł czas na pierwszy tego dnia podjazd. Zamierzałem jechać spokojnie i udało się to bez problemów. Dzięki temu pobiłem swój „rekord” na tym podjeździe. Nigdy tak wolno i spokojnie nie pokonałem tego odcinka. Po krótkim postoju rozpocząłem zjazd w kierunku Biły. Niestety było bardzo mokro i wyczyszczony rower już był cały zasyfiony. Dosyć wolno zjechałem i już wtedy wiedziałem, że dalej będzie ciężko. Jazda w kierunku Salmopola była mecząca, jechałem wolno a czułem się jakbym jechał co najmniej jedną strefę wyżej. Przed właściwym podjazdem zatrzymałem się za potrzebą i byłem świadkiem kolejnej nietypowej sytuacji. Kierowca ciężarówki próbował pokonać stromy podjazd jadąc tyłem. Dwie pierwsze próby były nieudane a na kolejne już nie czekałem. Mając w planie 15 minut jazdy na progu FTP musiałem podkręcić tempo jeszcze przed Soliskiem. Wiedziałem, że warunki są dobre, forma w ostatnim czasie idzie do góry i przy trzymaniu właściwej mocy spodziewałem się czasu poniżej 15 minut. Rozpocząłem w takim miejscu, że przy ulicy Malinowej miałem już 90 sekund za sobą. Początek był dosyć szybki a gdy zrobiło się stromiej to miałem już problem z doborem odpowiedniego przełożenia i biorąc pod uwagę fakt, że lepiej czuje się na wyższych kadencjach to trzymałem się w zakresie 85-95. Były moment, że jechałem bardziej twardo ale krótkie. Zmienne nachylenie wymuszało częste zmiany przełożeń i powodowało wahania mocy. Niestety za bardzo skupiłem się na patrzeniu w licznik i w ostatniej chwili zauważyłem jedną z wielu dziur i z impetem w nią wpadłem. Czułem, że jedzie się ciężej ale nie zatrzymywałem się. Mocną jazdę skończyłem w miejscu w którym zostało około 30 sekund do szczytu. Ostatni fragment wjechałem już spokojniej i zatrzymałem się na szczycie. Niestety ucierpiało tylne koło i musiałem jechać z popuszczonym tylnym hamulcem i od czasu do czasu korygować ułożenie koła aby nie tarło o widelec i nie niszczyło ramy. Zjazd był mokry i bardzo zimny, nie chciało mi się ubierać kurtki i trochę cierpiałem. Zjechałem poniżej zajezdni autobusowej i nawróciłem. Drugi podjazd jechało się trochę lepiej. Często musiałem korygować przełożenia i momentami szarpałem trochę tempo. Aktualna forma, warunki oraz sprzęt spowodowały, że 15 minutowe powtórzenie skończyłem około 300 metrów do szczytu. Ostatni fragment podjazdu już spokojniej i ubieranie się na zjazd. Jezdnia trochę przeschła ale wciąż była dosyć mokra i o szybkim zjeździe nie było mowy. Ostatnie powtórzenie na progu FTP rozpocząłem w tym samym momencie co poprzednie. Starałem się jechać równo i wyszło lepiej niż podczas dwóch pierwszych podjazdów. Chciałem pojechać trochę mocniej i chyba trochę przesadziłem, straciłem sporo sił a moc wyszła zbliżona. Na szczycie długo nie czekałem i rozpocząłem zjazd do Szczyrku. Musiałem uważać aby nie wpaść w jedną z wielu dziur. Jeździłem po wielu drogach i zdarzały się gorsze nawierzchnie. Zjazd do Wisły ponad 10 lat temu był gorszy, o Kubalonce przed 2009 rokiem czy zjeździe z przełęczy Jugowskiej nawet nie wspominam bo tam nawierzchnie były jeszcze gorsze. Przetrwałem zjazd i skręciłem w prawo w ulice Malinową. Na mapie wyglądała ciekawie i taka też była. Zaczęła się nachyleniem ponad 10 ?odatkowym utrudnieniem były poprzeczne rynienki odprowadzające wodę. Nawierzchnia była dobra i podjeżdżało się całkiem dobrze. W środkowej części pojawiło się wypłaszczenie a w końcówce znowu było trudniej. Po około 2 kilometrach wspinaczki skończył się asfalt i musiałem zawrócić. Zjazd wolny, ostrożny i czułem oznaki zbliżającej się bomby. Zjadłem resztę jedzenia, w bidonach było już sucho i zatrzymałem się w pierwszym napotkanym sklepie. Zatankowałem, uzupełniłem zapasy energii i ruszyłem w kierunku ostatniego tego dnia podjazdu. Czekał na mnie ponad 2 kilometrowy odcinek z nachyleniem nie spadającym poniżej 10 %. Ostatnio nieźle mi takie podjazdy wychodzą i dlatego nie odpuściłem. Początek to dobrze znany mi podjazd na Orle Gniazdo od Biły. Ruszyłem spokojnie ale gdy zrobiło się stromo to tętno poszło do góry i nie chciało zejść. Jechałem na przełożeniu 36x32 trzymając kadencję ponad 70. Nie miałem zupełnie ochoty na siłową jazdę i robiłem wszystko aby kadencja cały czas była wyższa niż 70. Aby tak było musiałem dawać z siebie prawie maksa, wydawało mi się, że jadę wolno, nieefektywnie i pokonanie całego podjazdu zajmie mi około 15 minut. Do szczytu dotarłem szybciej niż mi się wydawało, byłem nieźle ujechany ale nie mogę powiedzieć, że nie byłbym w stanie urwać kilkunastu sekund z czasu podjazdu. Mając w nogach już 5 podjazdów z wysoką mocą oraz ogólny stan organizmu na tym etapie treningu to mogę powiedzieć, że dałem z siebie więcej niż oczekiwałem. Zjazd był szybki i bezpieczny, nie musiałem zbyt mocno hamować i wymijać samochodów. Ostatnie 20 kilometrów było ciężkie. Nie było już sił a ruch na drogach był spory. Znowu zatrzymało mnie zwężenie w Buczkowicach oraz spora ilość samochodów w Bystrej. Po wjeździe do Bielska od razu wjechałem na ścieżkę rowerową i zjechałem z niej w boczną drogę. Trzy ostatnie podjazdy bolały bardzo i byłem zadowolony, że szczęśliwie dotarłem do końca treningu. Miałem jeszcze 15 minut ale nie wydłużałem już jazdy. Bardzo ciężki trening zaliczony, pomimo problemów oraz opadnięcia z sił w końcówce jazdy udało się zrealizować wszystkie założenia. Jedynie trasa uległa lekkim modyfikacjom. Po trzykrotnym podjechaniu pod Salmopol myślałem o zaliczeniu Magurki, ostatecznie jeden 3400 metrowy podjazd zastąpiłem dwoma po około 2 kilometry. Oba jechałem pierwszy raz i myślę, że nie ostatni. Po treningu musiałem jeszcze bardziej przyłożyć się do regeneracji aby w następny dzień zrealizować kolejny trening.
Zaliczone podjazdy:
Moja forma idzie do góry i zaczyna to znajdować odzwierciedlenie w osiąganych czasach. Zbliżam się coraz bardziej do życiowych wyników a żadnego z podjazdów nie jechałem na maksa. Większość rekordów czasowych osiągałem podczas maksymalnej jazdy na danym odcinku.
Zaliczone podjazdy:
Moja forma idzie do góry i zaczyna to znajdować odzwierciedlenie w osiąganych czasach. Zbliżam się coraz bardziej do życiowych wyników a żadnego z podjazdów nie jechałem na maksa. Większość rekordów czasowych osiągałem podczas maksymalnej jazdy na danym odcinku.