Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

teren

Dystans całkowity:7057.50 km (w terenie 3717.50 km; 52.67%)
Czas w ruchu:393:34
Średnia prędkość:17.48 km/h
Maksymalna prędkość:1414.00 km/h
Suma podjazdów:124204 m
Maks. tętno maksymalne:189 (96 %)
Maks. tętno średnie:179 (91 %)
Suma kalorii:187149 kcal
Liczba aktywności:239
Średnio na aktywność:29.53 km i 1h 40m
Więcej statystyk

Trening 69

Poniedziałek, 4 lipca 2022 Kategoria Trening 2022, teren, Romet '22, Góry, 0-50
Km: 34.00 Km teren: 23.00 Czas: 02:30 km/h: 13.60
Pr. maks.: 1414.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: 179179 ( 91%) HRavg 142( 72%)
Kalorie: 1414kcal Podjazdy: 1370m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Na początek nowego tygodnia wybrałem się w góry na MTB. Na początek zaliczyłem podjazd na Błatnią, żółtym szlakiem. Noga nie podawała jak należy, brakowało mocy i już na pierwszym podjeździe wyraźnie mnie przytkało. Po chwili puściło i drugą połowę podjazdu przejechałem już w lepszym tempie. Przed szczytem trochę mnie brakło ale nie był to taki kryzys jak na początku podjazdu. Na szczycie Błatniej zatrzymałem się na moment a następnie rura w dół do Brennej, zjechałem przez Bukowy Groń do głównej drogi i ruszyłem na Karkoszczonkę. Na początku podjazdu, jeszcze na asfalcie znowu mnie przytkało i powtórzyła się sytuacja z Błatniej. Dosyć szybko jednak byłem na Karkoszczonce więc ruszyłem w kierunku Szczyrku i zielonym szlakiem na Klimczok, po płytach z nachyleniem ponad 25 % męczyłem się strasznie, do tego stopnia, że spadłem z roweru w momencie wjazdu w teren, łokieć zdarty, biodro obite ale to jest urok MTB więc jechałem dalej. Szeroką, fajną i przyjemną drogą dojechałem na Klimczok i zjechałem przez Szyndzielnię do Wapienicy. W końcówce już się spieszyłem bo wykorzystałem cały czas jakim dysponowałem. Fajny to był trening mimo problemów z jakimi się zmagałem.

Uphill MTB Czantoria 2022

Niedziela, 26 czerwca 2022 Kategoria Zawody 2022, teren, Samotnie, Romet '22, 0-50
Km: 12.00 Km teren: 9.00 Czas: 00:48 km/h: 15.00
Pr. maks.: 50.00 Temperatura: 28.0°C HRmax: 185185 ( 94%) HRavg 168( 86%)
Kalorie: 725kcal Podjazdy: 750m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Drugi weekendowy start – uphill MTB Beskidy Czantoria. Nie nastawiałem się na walkę o czołowy wynik bo znowu przed startem pojawił się ból stawów. Co jakiś czas się to pojawia i odbiera całą przyjemność z jazdy na rowerze. Zakładałem więc zupełnie turystyczną jazdę, bez pomiaru mocy i z plecakiem. Przed startem przejechałem już ponad 20 kilometrów – Z Ustronia do Wędryni gdzie znajdował się start Uphillu. Specjalnej rozgrzewki nie robiłem więc gdy pojawiłem się na starcie, mięsnie nie były odpowiednio przygotowane do intensywnego wysiłku. Ruszyłem wiec dosyć spokojnie ale już po kilkunastu sekundach mi się odwidziało i po asfalcie jechałem możliwie mocno. Wyprzedziłem kilka osób przed wjazdem w teren ale nie miałem żadnego odniesienia jak jadą mocniejsi ode mnie rywale. Pierwszy odcinek w terenie poszedł mi nieźle ale na zjeździe znowu nie czułem się pewnie i straciłem kolejne sekundy. Interwałowy charakter trasy tym razem mi pasował bo było gdzie złapać oddech w wysokiej temperaturze. W końcu dojechałem do znanej mi drogi w kierunku Nydka skąd da się jechać w kierunku Budzina, właśnie tą drogą prowadziła trasa Uphillu a następnie w prawo w kierunku Czantorii. Najpierw lekkim terenem, później asfaltem i znanym mi podjazdem w lesie w Nydku, na szosie zwykle jechało się tam mocno i dopiero teraz stwierdziłem, że jest tam bardzo stromo, około 20 % momentami się pojawiało. Od zjazdu z asfaltu do mety były niecałe 4 kilometry więc 2/3 trasy miałem już za sobą ale najtrudniejszy odcinek dopiero czekał. Ostatnie 2 kilometry do schroniska to prawdziwa rzeźnia, momentami prawie 25 % i sporo luźnych kamieni, na tym odcinku doszedłem do wniosku, że dopompowanie powietrza do 1,7 bara to nie był dobry pomysł. Szkoda mi było jednak czasu na redukcję ciśnienia i męczyłem się strasznie z tym podjazdem. Później już szło nieco lżej ale nie było już z czego przyśpieszyć. Przy schronisku poczułem ulgę ale do mety jeszcze jakieś 500 metrów po kamieniach, tutaj już mnie brakowało, nie miałem motywacji do mocniejszej jazdy i trochę zrezygnowany wjechałem na metę. Ostatecznie moja nierówna, momentami dobra a momentami słaba jazda wystarczyła na 10 miejsce open i 6 w kategorii. Poziom na tych zawodach jednak był dosyć wysoki i mogę z siebie być zadowolony. Po zawodach sporo płynów wlałem w siebie i zjechałem przez Poniwiec do Ustronia, zjazd znowu był za trudny jak na moje umiejętności ale jakoś dałem radę. Po tych dwóch startach mogę śmiało stwierdzić, że nieźle zacząłem drugą część sezonu składającą się niemal z samych czasówek pod górę.

Uphill MTB Magurka 2022

Sobota, 25 czerwca 2022 Kategoria Zawody 2022, teren, Samotnie, Romet '22, 0-50
Km: 5.00 Km teren: 2.00 Czas: 00:23 km/h: 13.04
Pr. maks.: 36.00 Temperatura: 23.0°C HRmax: 186186 ( 95%) HRavg 174( 89%)
Kalorie: 484kcal Podjazdy: 420m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Sezon na uphille rozpoczęty. Tak się złożyło, że w ciągu 6 kolejnych weekendów odbędzie się 10 czasówek pod górę. Imprez jest tyle, że się pokrywają i już na początku miałem dylemat czy jechać na Magurkę czy Ostry w Czechach z cyklu Uphill MTB Beskidy. Ostatecznie z kilku względów wybrałem Magurkę, która była idealnym przetarciem przed niedzielną Czantorią. Mając blisko na start wybrałem się rowerem robiąc przy okazji rozgrzewkę, noga podawała nieźle ale brakowało mocy. Kręcenie przed samym startem też pozostawiało do życzenia ale już nieraz po słabej rozgrzewce pojechałem dobrą czasówkę więc nie przejmowałem się tym faktem. Kilka minut przed startem pojawiłem się w miejscu gdzie co 10 sekund puszczali kolejnych zawodników. Gdy nastąpił mój start miałem oczywisty problem z wpięciem się w pedały, nie chciało mi się zmieniać korpusów w Garminach i jechałem w szosowych butach, gdy się wpiąłem to dopiero po kilku sekundach miernik mocy zaczął działać. Jechałem mocno od początku ale brakowało mocy pod nogą aby liczyć na dobry czas. Asfaltowy odcinek dłużył mi się strasznie i ostatecznie męczyłem się z nim dłużej niż jesienią o całe 30 sekund. To dużo biorąc pod uwagę długość tego uphillu. W terenie jednak jechało mi się lepiej i jechałem znacznie pewniej i szybciej niż w sierpniu poprzedniego roku. Na zjeździe przed ostatnim fragmentem trasy straciłem nieco czasu ale później znowu jechałem swoje a na ostatnim trudniejszym fragmencie dawałem z siebie już wszystko, Waty były słabe ale na więcej nie było mnie po prostu stać. W końcówce się nieco pogubiłem co sprawiło, że nie zmieściłem się w 23 minutach ale wystarczyło to na 6 miejsce open które przed startem brałem w ciemno. W kategorii wiekowej wskoczyłem na 3 miejsce więc start całkiem udany. Posiłek regeneracyjny na mecie i nagrody za zajęte miejsca również były okazałe więc nie mam czego żałować, że nie pojechałem na Ostry. Mimo niedosytu mój poziom sportowy na tym etapie sezonu jest solidny i stać mnie na lepsze starty.

Trening 63

Środa, 22 czerwca 2022 Kategoria Samotnie, Romet '22, Góry, blisko domu, 0-50, Trening 2022, teren
Km: 37.00 Km teren: 28.00 Czas: 02:48 km/h: 13.21
Pr. maks.: 45.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: 168168 ( 86%) HRavg 135( 69%)
Kalorie: 1266kcal Podjazdy: 1260m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Po dniu wolnym wybrałem się w teren aby zobaczyć jak wygląda szlak z Koziej Górki na Szyndzielnię. W tym celu po raz kolejny wjechałem na Dębowiec i zjechałem do Cygańskiego Lasu. Wybrałem najkrótszy wariant dojazdu na przełęcz Kozią. Początek bardzo przyjemny do jazdy a im dalej w las tym trudniej i trudniej. Po deszczach było mokro więc w końcówce gdy nachylenie przekroczyło 20 % nie dało się jechać. Wydreptałem więc na górę i zjechałem Bystrym, bardzo niepewnie czułem się na ścieżkach więc jechałem wolno, nie odmówiłem sobie także przyjemności z zaliczenia Twistera, tutaj również dosyć asekuracyjna jazda w dół. Krążąc po Cyganie postanowiłem w końcu zaliczyć podjazdową ścieżkę – Daglezjowy. Tutaj również nie szło mi zupełnie, wolna jazda na prostych i fatalne pokonywanie łuków więc nie był to mój dzień. Na Koziej zatrzymałem się przy schronisku i podjąłem decyzję, że wjadę jeszcze Szyndzielnię a następnie zjadę przez Cyberniok do Wapienicy. Jadąc żółtym szlakiem zmieniłem znów zdanie i odbiłem na zielony w kierunku Klimczoka, bardzo przyjemnie się jechało, trzymając się oznaczeń Beskidy MTB Trophy dotarłem na Klimczok i dobrze znaną mi drogą wróciłem na Szyndzielnię. Na koniec treningu zafundowałem sobie prawdziwy wycisk na ścieżkach – Gaciok, Dziabar i Dębowiec, co jedna to trudniejsza, ostatnia jeszcze za trudna na moje umiejętności ale nie zszedłem z roweru więc tragicznie nie było. Czas już mnie gonił więc wróciłem najkrótszą drogą do domu. Taka trasa dała mi sporo radości i wyzwoliła nieco adrenaliny na ścieżkach. Nie mam sprzętu do zjazdów ale umiejętności jakie staram się nabyć w terenie pozwolą mi lepiej radzić sobie na maratonach.

Trening 60

Sobota, 18 czerwca 2022 Kategoria Trening 2022, teren, Samotnie, Romet '22, blisko domu, 0-50
Km: 35.00 Km teren: 27.00 Czas: 02:33 km/h: 13.73
Pr. maks.: 47.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: 173173 ( 88%) HRavg 142( 72%)
Kalorie: 1344kcal Podjazdy: 1180m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Brakuje mi technicznych treningów w terenie i planuję zwiększyć ich ilość więc nie zważając na to, że jest weekend i wczesne popołudnie gdy ludzi na szlakach jest najwięcej ruszyłem w kierunku Cybernioka. Zwykle na Szyndzielnię wjeżdżam przez Dębowiec więc każda alternatywa jest fajnym urozmaiceniem. Na Cyberniok wjechałem bez zejścia z roweru, co prawda z małymi problemami w końcówce ale podjazd jest zarówno stromy jak i kamienisty a dodatkowo dosyć miękki po ostatnich opadach więc szybciej się raczej jechać nie dało a przy bardzo niskich prędkościach pojawiają się u mnie problemy z przyczepnością i utrzymaniem optymalnego toru jazdy. Za Cyberniokiem wjechałem na zielony szlak, początkowo walczyłem dzielnie i próbowałem jechać na stromym podjeździe ale później skapitulowałem. Wypchałem rower do czerwonego szlaku i już sprawnie dostałem się na Szyndzielnię. Tam już ludzi jak mrówek i który szlak bym nie wybrał musiałem jechać slalomem, tym razem pojechałem obok schroniska za którym pokonały mnie kamienie. Celowałem w zaliczenie Klimczoka ale również tutaj szukałem alternatyw, źle się jechało nie znając zamiaru ludzi podążających szlakiem w kierunku Klimczoka. W kilku przypadkach nawet 4-5 sygnałów dzwonkiem nie ruszało ludzi więc zjechałem w czarny szlak gdzie było wyraźnie spokojniej. W końcówce tego łącznika w kierunku Stołowa, Błatniej znowu pojawiło się sporo luźnych kamieni które w połączeniu z wysokim nachyleniem zrzuciły mnie z roweru. Wypchałem rower w kierunku szlaku z Klimczoka na Błatnią i obrałem kurs na schronisko bo już brakowało mi wody. W schronisku jednak spora kolejka więc skorzystałem z automatu gdzie była jeszcze woda więc postój ograniczył się do kilku minut. Dojazd na Szyndzielnię obfitował w dramatyczne przeżycia, najpierw próbując minąć bokiem grupę głuchych pieszych straciłem równowagę na rowerze i cudem uniknąłem gleby a następnie pod koła wbiegł mi pies i w ostatniej chwili wyhamowałem, w gratisie dostałem opieprz w postaci bełkotu od jakiegoś zataczającego się na prawo i lewo gościa, prawdopodobnie właściciela luźno biegającego psa. Z ulgą więc wjechałem na ścieżki enduro którymi jechałem aż do Cygańskiego Lasu. Najpierw zupełnie nie znany mi Gaciok oznaczony jako trudniejszy niż R&R, Bystry czy Twister którymi podążałem później. Moja jazda w końcu jakoś wyglądała, na Gacioku nie czułem się pewnie, nie znając jego charakteru ale zarówno na R&R, Bystrym czy Twisterze poprawiłem swoje czasy z poprzednich zjazdów i to wyraźnie. W Cygańskim Lesie znowu zabrakło mi wody więc zatrzymałem się w ciekawej, rowerowej knajpce i ruszyłem w kierunku domu. Miałem jeszcze raz zaliczyć Kozią ale widząc tłok na Daglezjowym skręciłem na łatwą ścieżkę – Cygankę, gdyby nie to, ze trafiłem na wolniej zjeżdżających byłoby szybko, dynamicznie i pewnie a tak zbyt często musiałem hamować , kilku słabszych dało się wyprzedzić ale nie wszystkich. Przez kilka minut męczyłem się na asfalcie i na koniec zaliczyłem Dębowiec i szybki zjazd do Wapienicy. Bardzo dobry był to trening, zarówno długi, techniczny, z podjazdami, zjazdami o różnym nachyleniu, nawierzchni i charakterze ścieżek. Wszystko co najlepsze w MTB pojawiło się na tym treningu.

Trening 58

Czwartek, 16 czerwca 2022 Kategoria teren, Samotnie, Romet '22, Góry, 0-50, Trening 2022
Km: 43.00 Km teren: 29.00 Czas: 02:42 km/h: 15.93
Pr. maks.: 58.00 Temperatura: 20.0°C HRmax: 181181 ( 92%) HRavg 143( 73%)
Kalorie: 1278kcal Podjazdy: 1590m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Długi czerwcowy weekend jest dla mnie wolny od startów więc wykorzystałem ten czas na ostatnią próbę poszukiwań formy przed sezonem uphillowym. Na początek w szczytnym dla mnie celu wybrałem się na Równicę na leśne nabożeństwo które co roku w dzień Bożego Ciała odprawiane jest w miejscu gdzie w XVI i XVII wieku modlili się wyznawcy mojej wiary. Planowałem jechać przez Błatnią i zjechać przez Czupel do Brennej ale wstałem trochę zbyt późno i zaliczyłem jedynie kilka podjazdów w Jaworzu i terenowy przesmyk z Górek Wielkich do Brennej, w jednym miejscu pomyliłem drogi i zamiast jechać dalej terenem na Łazek zjechałem asfaltem na Barujec, miałem więc dłuższy odcinek szosowy niż planowałem. Przed czasem byłem na skrzyżowaniu z drogą na Lipowski Groń więc zatrzymałem się w Żabce po zapas wody na kolejne godziny. Po postoju jechało mi się ciężko, trawersem Lipowskiego Gronia dojechałem do Ustronia, mogłem wjechać na żółty szlak na Równicę by później zejść od schroniska do kamienia stromym zboczem wśród ludzi a wybrałem stromy podjazd czerwonym szlakiem do kamienia. Podjazd był bardzo trudny a przy mokrym podłożu w zasadzie nie do podjechania. Wjechałem pierwszy trudny fragment, z problemami ale się udało a później już wśród wielu ludzi męczyłem się z naprawdę sztywnym odcinkiem w górę. Już widziałem przed sobą łuk w prawo i słyszałem akompaniament orkiestry z polany od której dzieliło mnie jakieś 200 metrów i nie dałem rady jechać dalej, koła zatopiły się w błocie, licznik pokazywał 26 % nachylenia a przełożeń już brakowało więc bezpieczniej było zejść z roweru. Zlany potem dotarłem do Kościoła jakieś 15 minut przed nabożeństwem. Było mi to bardzo potrzebne bo gdy 90 minut później ruszyłem w drogę powrotną czułem się dużo silniejszy. Powrót nie był usłany różami, najpierw pchanie roweru do schroniska na Równicy, następnie slalom wśród ludzi zielonym szlakiem w kierunku szczytu Równicy a następnie powolny i kamienisty szlak do Brennej. Znowu gdzie pomyliłem drogi i wyjechałem w Spalonej zamiast Leśnicy i musiałem się wracać do zielonego szlaku. Jazda zielonym szlakiem mimo że była wolna i męcząca dała mi nieco przyjemności, w pewnym momencie straciłem przyczepność, musiałem się wypiąć i podjeść jakieś 50 metrów. Trzymając się zielonego szlaku dojechałem do schroniska na Błatniej, ludzi było sporo więc nie zatrzymywałem się nawet na moment. Zjazd mniej popularnym szlakiem wydawał mi się najbardziej rozsądny więc zjechałem przez Przykrą gdzie dobiłem oponę na kamieniu i musiałem się zatrzymać. Miałem tylko jeden nabój do pompki i coś poszło nie tak. Dziura zalepiła się mlekiem ale ciśnienie było zbyt niskie więc bez pompki pozostał mi tylko spacer, napotkany rowerzysta poratował mnie pompką, po zwiększeniu ciśnienia w oponie ruszyłem asekuracyjnie w dół, zaliczyłem jeszcze jeden podjazd i szybki zjazd singlem który znajduje się najbliżej domu, ma w sobie wszystko co może się znaleźć na zjeździe czyli stromy łuk, trochę luźnych kamieni, trochę korzeni, rynnę z wodą, trawiasty fragment i asfalt. Poczułem się bardzo pewnie na tym odcinku i chyba był to mój najlepszy zjazd w terenie. Po takiej jeździe mogłem skupić się wyłącznie na regeneracji.

Bike Atelier Maraton Wisła 2022

Niedziela, 12 czerwca 2022 Kategoria 0-50, Romet '22, Samotnie, Szosa, teren, w grupie, Zawody 2022
Km: 18.00 Km teren: 10.00 Czas: 00:55 km/h: 19.64
Pr. maks.: 54.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: 187187 ( 95%) HRavg 172( 88%)
Kalorie: 818kcal Podjazdy: 570m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy poważny sprawdzian w MTB mam już za sobą. Do wyścigu specjalnie się nie przygotowywałem, do tego stopnia, że zaniedbałem nawet BPS i noga była bardzo słaba już podczas rozgrzewki. Mając zaplanowane już popołudnie i znając realia parkingowe w Wiśle dojechałem do Ustronia na bezpłatny parking i do Wisły ruszyłem rowerem. Miasteczko sprawiało wrażenie uboższego niż zwykle ale może tylko mi się tak wydawało. Jakoś czas szybko leciał więc musiałem zmotywować się do rozgrzewki co nie było łatwe. Ostatecznie skróciłem czas kręcenia przed startem co miało swoje odzwierciedlenie na początku rywalizacji. W porę pojawiłem się w okolicy sektorów startowych i wpadłem na pomysł aby zmniejszyć ciśnienie w oponach z 1,7 na 1,5 bara. Ustawiałem się z przodu sektora w momencie gdy do startu były jeszcze 2 minuty.
Po starcie nogi odmówiły współpracy i zacząłem tracić pozycje, na asfalcie powinienem mieć przewagę ale nie wykorzystałem wieloletniego doświadczenia i traciłem do czołówki. Z przodu uformowała się 5 osobowa grupka, później pojedyncze osoby, więc jechałem w okolicy 10 pozycji Open czyli norma na maratonach ale najtrudniejsze fragmenty jeszcze zostały do pokonania więc gdy droga stała się węższa zrobiło się naprawdę ciekawie. Czołówka Mini wymieszała się z ostatnimi sektorami Hobby i powoli moje nogi pozwalały na mocniejszą jazdę ale straty były spore, nie do odrobienia na krótkim odcinku. W końcu wjechaliśmy w teren gdzie zacząłem więcej nadrabiać, prawdziwej mocy dostałem w momencie gdy zobaczyłem jak wszyscy schodzą z rowerów, łącznie z zarodnikami z czołówki poprzednich maratonów na dystansie Mini. Przez kilka kilometrów droga prowadziła w górę, momentami bardzo stromo ale byłem tak zmotywowany, że parłem mocno do przodu zostawiając w tyle wielu zawodników i niepostrzeżenie wychodząc na prowadzenie na dystansie Mini. Był moment, że jedyne jadące obok mnie osoby korzystały ze wspomagania w rowerach a cała reszta szła z buta. Szybko skończył się podjazd i czekając na kolejny trudny odcinek rozluźniłem się i swobodnie kręciłem do bufetu. Wtedy zorientowałem się, że podjazdu już nie będzie i zacząłem szybciej jechać. Nogi odmówiły mi już posłuszeństwa więc liczyłem tylko na szczęście. Gdy minął mnie pierwszy zawodnik zachowałem spokój i chłodną głowę o nawet nie próbowałem za nim jechać. Trudny odcinek techniczny w dół sprawił mi duży kłopot ale pojechałem jak umiałem i zostałem doścignięty dopiero po wjeździe na płyty już w Wiśle, zachowywałem kontakt wzrokowy z zawodnikiem JBG2 który jechał na 2 pozycji open do momentu aż na mojej ścieżce pojawił się pies aby na niego nie wpaść mocno zwolniłem i miałem już na kole kolejnego zawodnika. Przestałem kalkulować i ostatnie 2 kilometry po wałach nad Wisłą pokonałem już maksymalnie mocno zmniejszając dystans do 2 miejsca. Zebrałem się nawet na finisz co dotychczas mi się nie zdarzało i na mecie podniosłem łokieć do góry ciesząc się z tego, że utrzymałem miejsce na podium. Tego dnia wiele rzeczy nie zagrało i mam nad czym pracować przed Jeleśnią ale coraz bardziej podobna mi się MTB i niekoniecznie muszę walczyć o czołowe pozycje by cieszyć się jazdą w terenie. Po raz kolejny pokazałem charakter na trasie, w kluczowych momentach dałem z siebie wszystko a w kryzysowych zachowałem spokój i bezpiecznie ukończyłem maraton. Pod tym względem spisałem się na medal który 2 godziny później zawisł na mojej szyi. Trochę żałuję, ze kolejny maraton dopiero za 6 tygodni ale do tego czasu będzie okazja pokazać się z dobrej strony na uphillach.

Test roweru

Sobota, 11 czerwca 2022 Kategoria 0-50, blisko domu, Romet '22, Samotnie, Szosa, teren
Km: 19.00 Km teren: 7.00 Czas: 00:54 km/h: 21.11
Pr. maks.: 27.00 Temperatura: 37.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 573kcal Podjazdy: 200m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Po ostatnim nieudanym starcie w Raciborzu zrobiłem generalny przegląd roweru, wymieniłem linki i pancerze, sprawdziłem stan łożysk, wyczyściłem dokładnie napęd i przede wszystkim zmieniłem opony na nieco sztywniejsze i dostosowane do systemu bezdętkowego. Przy montażu opon w tym systemie napotkałem na problemy, przód siadł trochę nierówno a tył nie chwycił za pierwszym razem, udało się jednak wyjść z tej sytuacji z tarczą i znaleźć czas na sprawdzenie sprzętu. Miałem go zrobić dopiero wieczorem ale udało się szybciej wrócić z Krakowa i wyjechać już po 15. Przy okazji sprawdziłem nieco nogę. Pomiar mocy zawyżał mi wartości bo niemożliwe jest abym generował moce ponad 500 Wat przez kilkadziesiąt sekund więc po jeździe reset ustawień i kalibracja po której wartości mocy stały się bardziej realne. Noga całkiem nieźle podaje więc na maratonie może być ciekawie.

Bike Atelier Maraton Racibórz 2022

Niedziela, 5 czerwca 2022 Kategoria 0-50, Romet '22, Samotnie, teren, w grupie, Zawody 2022
Km: 22.00 Km teren: 16.00 Czas: 01:00 km/h: 22.00
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 28.0°C HRmax: 183183 ( 93%) HRavg 165( 84%)
Kalorie: 845kcal Podjazdy: 220m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Czas kolejnego startu nie był dla mnie łaskawy. Co prawda pojawiłem się po raz pierwszy w biurze zawodów na tyle wcześnie aby zrobić dobrą rozgrzewkę i ustawić się na starcie z przodu ale to co wydarzyło się na trasie przeczy celowi w jakim przyjechałem do Raciborza.
Już po starcie tempo było mocne, mi trochę brakowało pod nogą i w dłuższym czasie generowałem niższą moc ale szybko dojechałem do czołówki, najpierw dogoniłem trójkę jadącą za samotnie prowadzącym zawodnikiem, po około kilometrze zespawałem czołówkę, wjechaliśmy w teren, udało się na podjeździe zyskać przewagę a gdy nastąpił zjazd wyprzedzając wolniej jadących zawodników z Hobby najechałem na kamień, dobiłem oponę i po chwili powietrza nie było. Miałem w tym momencie już kilka sekund przewagi nad drugim, kilkanaście nad kolejną 2 i minutę nad kolejnymi, szkoda ale nie miałem czasu na rozmyślanie i wziąłem się za wymianę dętki. Po 8 minutach byłem gotowy do jazdy ale motywacja mi spadła, jechałem ile mogłem, na błocie miałem spore obawy i zbyt asekuracyjnie się zachowywałem i dopiero gdy zrobiło się trudniej zacząłem wyprzedzać, w międzyczasie zgubiłem gdzieś pompkę która później była jeszcze potrzebna. Super pokonywałem podjazdy, bardzo dobrze zjazdy i na końcu ostatniego zjazdu przed wyjazdem z lasu dobiłem na nierówności obie opony i złapałem podwójnego kapcia. To by było na tyle, mając jeszcze szanse na TOP 20 w zawodach pogodziłem się już z myślą o DNF ale do mety nie było tak daleko więc ruszyłem z buta. Po drodze dostałem jedna dętkę, wymieniłem i szedłem dalej do momentu aż 6 kilometrów przed metą uzyskałem drugą dętkę, dopompowałem asekuracyjnie więcej powietrza i w dobrym tempie dojechałem do mety. Czas samej jazdy dawałby miejsce w TOP 5 a skończyłem jako ostatni ze sklasyfikowanych, połowa czasu to postoje i walka ze sprzętem. Moja technika jest już lepsza ale pora popracować nad rowerem aby defekty nie odbierały szans na wysokie lokaty na które mnie stać. Noga podawała bardzo dobrze i z tego mogę być zadowolony.

Rozgrzewka i rozjazd

Niedziela, 5 czerwca 2022 Kategoria 0-50, Romet '22, Samotnie, Szosa, teren
Km: 38.00 Km teren: 8.00 Czas: 01:46 km/h: 21.51
Pr. maks.: 41.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: 170170 ( 87%) HRavg 130( 66%)
Kalorie: 1127kcal Podjazdy: 210m Sprzęt: Evo 2 Aktywność: Jazda na rowerze
Po zawodach miałem okazję przejechać się jeszcze godzinę rowerem i postanowiłem to wykorzystać. Z Goczałkowic dojechałem do domu zaliczając zupełnie mi nieznane wały Wapieniczanki, początkowo jechało się szeroką szutrową drogą by później przedzierać się przez zarośla, na mapie droga była, koleiny również widoczne więc kiedyś jeździło się tym traktem. W pewnym momencie musiałem wjechać na drogę i zaliczyłem jeszcze kilka nieznanych uliczek a następnie główną drogą i znów bocznymi do Bielska. Fajne przekręcenie nogi, zupełnie nie byłem zmęczony ale nie miałem być po czym.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 8666 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 10946 km
Evo 2 8421 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum