Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

w grupie

Dystans całkowity:48672.00 km (w terenie 756.00 km; 1.55%)
Czas w ruchu:1775:55
Średnia prędkość:27.26 km/h
Maksymalna prędkość:92.00 km/h
Suma podjazdów:550606 m
Maks. tętno maksymalne:205 (103 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:1012432 kcal
Liczba aktywności:535
Średnio na aktywność:90.98 km i 3h 21m
Więcej statystyk

Trening 72

Niedziela, 22 lipca 2018 Kategoria 100-200, Szosa, Trening 2018, w grupie
Km: 149.00 Km teren: 0.00 Czas: 05:27 km/h: 27.34
Pr. maks.: 72.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: 182182 ( 93%) HRavg 148( 75%)
Kalorie: 3103kcal Podjazdy: 2480m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny bardzo ciężki dzień. Po raz pierwszy od Pętli Beskidzkiej pojechałem na lepszym sprzęcie. Udało się trochę zregenerować i po wyjeździe jechało się całkiem dobrze. Normalnej mocy nie było i o jakiś mocnych akcentach nie mogło być mowy. Na początek dobra jazda pagórkowatym odcinkiem do Cieszyna i dalej w kierunku Frydka. Po drodze małe utrudnienia w Cieszynie i ostatecznie spory zapas czasowy w Dobrej. Było ciepło ale nad głowami ciemne chmury z których mógł spaść deszcz. Po dojeździe Jas-Kółek ruszyliśmy dosyć dobrym tempem w kierunku Łysej. Tempo nie było na tyle spokojne by dojechać razem i przed Krasną wszystko się rozjechało. Na szczęście odcinek z brakiem nawierzchni skrócił się do kilkuset metrów i jechało się przyjemniej niż miesiąc temu. Po dojechaniu do podnóża podjazdu chwila rozluźnienia i nadeszła chwila prawdy. Wszyscy ruszyli dosyć mocno, ja się ociągałem i za mną wystartował tylko Marcin. Zacząłem na tyle oszczędnie, że nie zbliżałem się na początku do najlepszych. Po pierwszym lekkim wypłaszczeniu dojechaliśmy z Marcinem do 7 osobowej grupki i kolejny trudniejszy fragment zaczął rozciągać stawkę. Marcin ruszył do przodu i zyskiwał przewagę, blisko za nim jechał Jarek a ja trzymałem się raczej z tyłu, pierwszy swój rytm złapał Bastek i nie próbował za wszelką cenę jechać tempem reszty. Do krótkiego zjazdu dojechaliśmy w zwartej grupce a później już zaczynało się dzielić. Marcin zrobił już dużą przewagę, za nim był Jarek a później mała luka. Gdy zrobiło się nieco trudniej to już się porozbijaliśmy i jechałem swoim tempem z podążającym za mną jak cień Otfinem. Jechało się o dziwo dobrze, tempo jak na ten dzień zadowalające i co najważniejsze równe. Jechałem na tyle dobrze, że zacząłem zmniejszać dystans do Jarka i Marcina. Na około 1500 metrów do szczytu dojechałem do Jarka i mając nieco wyższą prędkość wysunąłem się na 2 miejsce w tym małym wyścigu. Otfin też został minimalnie z tyłu a ja mając w głowie jeszcze drugi podjazd nie podkręciłem tempa, Marcin wjechał na szczyt około 30 sekund przede mną a ja też miałem minimalny zapas nad Jarkiem i Otfinem. Przy takiej jeździe i dyspozycji czas ponad 35 minut nie jest zły i ląduje pośrodku listy moich wyników. Co najważniejsze nie brakło mi sił jak zwykle na końcówkę, a przy jeździe na maksimum możliwości mógłbym wjechać szybciej na szczyt. Na szczycie chwila na złapanie oddechu i od razu zjazd w dół. Zjechałem około 3500 metrów i zaczekałem na Otfina. Dosyć trudną cześć tego podjazdu z nachyleniem 10 % wjechałem 2 raz około minutę wolniej niż ten sam odcinek za pierwszym razem. Mogłem nieco podkręcić tempo ale nie o to chodziło. Poza mną tylko Otfin zdecydował się na drugi wjazd, szkoda by mi było tej jazdy ponad 70 kilometrowej tylko dla jednego 8 kilometrowego podjazdu. Na szczycie kofola i dobry zjazd w dół, nie czułem się zbyt pewnie i miałem problem ze składaniem się w zakręty ale dosyć szybko zjechałem. Droga do Prażma szybka, prawie cały czas w dół i bez większych utrudnień. Postój w sklepie był konieczny i po uzupełnieniu bidonów powrotna droga była już ciężka. Po drodze niespodzianka w postaci podjazdu na Kohutkę. Początek poszedł nieźle a w końcówce, ściganci mi odjechali. W dalszej kolejności kolejne ścigania i zrywy, takie rzeczy trzeba pokazywać na wyścigach, na treningach to wygląda zupełnie inaczej. Przez te akcje znowu wszystko się porozrywało i dobrych kilka kilometrów musieliśmy czekać na wszystkich. Dopiero przez Trzanowicami udało się złączyć w jedną grupę i tam się rozdzieliliśmy. Od tego momentu walczyłem o przetrwanie, nie było już mocy a jazda wyglądała tragicznie. Dawno tak źle nie było. Do Cieszyna szło jeszcze w miarę dobrze, po za tym , że zgubiłem batona na zjeździe to nic ciekawego się nie wydarzyło. Przez Cieszyn też dobrze przejechałem ale później już strzeliłem i na około 2 kilometrowym odcinku Jarek dołożył mi minutę. Później już się pilnowałem i jakoś przetrwałem ostatnie 20 kilometrów. Trening na pewno nie był dobry, sam nigdy bym tak nie jechał, jak nie ma sił to trzeba zwolnić a nie jechać na siłę. Już nigdy więcej takiego tygodnia, przez 6 dób spałem tyle co normalnie w 3, do tego lekkie przeziębienie i sporo innych spraw na głowie przez co regeneracji praktycznie nie ma. Możliwości mam spore ale bez odpoczynku nie jestem w stanie ich potwierdzić. Ten tydzień będzie lżejszy niż miał być, może braknąć kilku treningów przed Road Trophy, ale trudno zawodowcem nie jestem i musze skupić się na odpoczynku. Startów ostatnio było mało, wypadają kolejne, dwie fajne czasówki zostały odwołane i w kalendarzu pojawiły się kolejne luki.




Trening 70

Czwartek, 19 lipca 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018, w grupie
Km: 60.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:04 km/h: 29.03
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 15.0°C HRmax: 185185 ( 94%) HRavg 144( 73%)
Kalorie: 1101kcal Podjazdy: 730m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Wreszcie pojawiło się okno pogodowe, przestało padać na około 90 minut przed wyjazdem i drogi były jeszcze mokre. Przeciągałem wyjazd na tyle długo, że wyjechałem około 20 minut później niż planowałem. Zamierzałem potrenować trochę w tempie wyścigowym i dlatego wybrałem się na Jas-Kółkowy trening. Nie byłem pewny jak warunki w tamtym rejonie, w przypadku gorszej pogody miałem plan B czyli trening na miejscu w Jaworzu. Jechałem dobrym tempem cały czas i myślałem, że złapie grupę w Iskrzyczynie. Dojeżdżając do Iskrzyczyna zaczęło kropić a drogi były całkiem mokre, nieźle tam musiało popadać, pewnie dlatego na treningu był tylko Irek. Złapałem go w Dębowcu i wspólnie objechaliśmy jedną rundę, tempo było dobre ale nie wyścigowe i po jednej rundzie każdy pojechał w swoją stronę. Sprawdziłem drogę którą ostatnio pomyliłem i nie należy do najciekawszych, dopiero ostatnie znane mi już 800 metrów ma lepszą nawierzchnię. Żeby trening nie był nijaki to postanowiłem odpalić kilka zapałek, na początek krótki 30 sekundowy wysiłek z bardzo dobrą mocą, na finisz to byłoby mało ale i tak jest lepiej niż jeszcze jakiś czas temu. Na zjeździe hamulce nie chciały już hamować, klocki zdarte niemal do zera. Jakoś zjechałem bezpiecznie i bez problemu przejechałem Skoczów. Pagórki w Grodźcu pojechałem w dobrym tempie, na ostatnim zrobiłem 1 minutowy sprint z dosyć dobrą mocą, w tym czasie miałem już lepsze wyniki. Po dojechaniu do Jaworza na deser zostawiłem sobie 3 minutowy podjazd. Początek stromy i na mokrym momentami koło ślizgało się, musiałem jechać na siedząco i przez to trochę straciłem, później samochód i kolejna starta, mocna jazda w końcówce poprawiła mój wynik ale mogłem wycisnąć więcej. Mokry zjazd nie należał do super przyjemnych, udało się bezpiecznie dojechać do domu. Po treningu wyglądałem jak po jeździe na MTB w terenie, rower brudny, buty brudne a na ciuchach nie było widać rzeczywistych kolorów.





Trening 68

Niedziela, 15 lipca 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018, w grupie
Km: 84.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:15 km/h: 25.85
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 190190 ( 97%) HRavg 147( 75%)
Kalorie: 1740kcal Podjazdy: 1300m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Po sobotnim krótkim treningu nastał czas na kolejny test FTP. Po ostatnich testach na Równicy, zdecydowałem się zmienić podjazd na Salmopol. Nie wiedziałem jak się ubrać i wyjechałem na ubierany i po chwili już było mi za ciepło. Po dojechaniu do Skoczowa i krótkim postoju, dalej jechałem już w grupie. Tempo było umiarkowane, z wiatrem jechaliśmy dosyć szybko. Wspólnie dojechaliśmy do początku podjazdu na Równice i tam nastąpił podział na 2 grupy. Pierwsza jechała przez Skalicę i Tokarnię a druga prosto na Salmopol. Ja oczywiście byłem w tej pierwszej grupie. Na początku podjazdu wszyscy mi odjechali, jechałem swoim założonym tempem i z dosyć dużą stratą dojechałem do końca kostki brukowej. Na zjeździe też nie szalałem i nie widziałem nikogo przed sobą . Zbliżył się do mnie Tomek którego zdołałem wyprzedzić na podjeździe. Dojazd do Dobki również umiarkowany, dopiero po skręcie na właściwy podjazd pod Tokarnie musiałem zwiększyć moc. 5 minut mocniejszego wysiłku posłużyło idealnie jako rozgrzewka przed testem. Zjazd nie należał do przyjemnych, udało się bezpiecznie dotrzeć do skrzyżowania. Po kilkuminutowym postoju podczas którego rozebrałem jeszcze jedną warstwę ubrań jechaliśmy spokojnie przez Wisłę. Za rondem fajna, równa jazda po zmianach do skoczni. Tam odpuściłem i zostałem za grupką. Wszystko było zamierzone i przez pierwsze 1500 metrów straciłem sporo do reszty. Ostatnie 7 kilometrów musiało wystarczyć na 20 minutowy test. Ruszyłem dosyć mocno i trzymając stała moc podążałem w kierunku początku właściwego 5 kilometrowego podjazdu. Dojechałem do Jas-Kółek i jechałem dalej, nachylenie wzrosło, moc była dalej stała. Na nieco łatwiejszych fragmentach miałem problem z utrzymaniem właściwej mocy a nadrobić nie bardzo było jak. Pracowałem cały czas równo i tradycyjnie po około 15 minutach już było ciężko. Zacisnąłem zęby i dawałem z siebie ile mogłem. Na koniec nie miałem już z czego przyśpieszyć a test zakończyłem niemal na samym szczycie, perfekcyjnie oszacowałem miejsce początku testu. Wynik wyszedł gorszy niż miesiąc temu, waga poszła nieco w dół, mniej treningu i lekki spadek mocy na progu. Nie jest to powód do niepokoju, utrzymanie cały czas wysokiej formy nie jest taką łatwą sprawą, wole teraz być słabszy a na ważnych wyścigach które są przede mną dać z siebie więcej. Sam 5 kilometrowy podjazd wjechałem niewiele wolniej niż mój najlepszy czas. Jadąc na lżejszym rowerze ten czas byłby lepszy. Wiem ile straciłem na sprzęcie bo miesiąc temu jadąc na lepszym rowerze w podobnym czasie potrzebowałem prawie 7 % mniej mocy przy tej samej kadencji. Czas nie zawsze jest najważniejszy. Po wjechaniu na szczyt zjechałem kawałek w dół i ledwo wjechałem na szczyt. Starciem sporo sił, ale wiem, że przez te 20 minut dałem z siebie wszystko. Po odpoczynku ruszyłem w stronę Szczyrku z zamiarem wjechania na Orle Gniazdo. Zjazd nawet dobry, mało samochodów i pewna jazda, niestety nie do końca. Jadąc ponad 60 km/h nagle przede mną zatrzymał się samochód, zacząłem hamować , zablokowało mi tylne koło i jakoś się obroniłem wjeżdżając na przeciwny pas, dobrze, że nic nie jechało bo byłoby nie ciekawie. Odechciało mi się dalszej jazdy. Podjazd zacząłem bez przekonania, zapomniałem jak tam jest stromo, jechałem dosyć mocno ale z rezerwą, w głowie chodził mi jeszcze drugi fragment podjazdu do Osiedla Podmagura. Po wjechaniu do Sanktuarium już dalej nie myślałem jechać, sporo ludzi i zablokowany wjazd w lewo na dalszy podjazd. Zjechałem w dół dziurawą drogą i już spokojnym tempem do Bielska. Ścianki idą jako tako, musze trochę nad nimi popracować by później w takich momentach szukać swoich szans.
Wynik testu:






Rozgrzewka i Rozjazd

Niedziela, 1 lipca 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 12.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:28 km/h: 25.71
Pr. maks.: 55.00 Temperatura: 7.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 230kcal Podjazdy: 160m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze

Rozgrzewka i Rozjazd

Sobota, 30 czerwca 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 23.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:50 km/h: 27.60
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 11.0°C HRmax: 174174 ( 89%) HRavg 131( 67%)
Kalorie: 450kcal Podjazdy: 120m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze

Pętla Beskidzka 2018

Sobota, 30 czerwca 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 86.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:51 km/h: 30.18
Pr. maks.: 85.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: 185185 ( 94%) HRavg 165( 84%)
Kalorie: 2693kcal Podjazdy: 1650m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Już połowa roku minęła, więc przyszedł czas na Pętlę Beskidzką. Ten maraton zawsze dla mnie był sentymentalny, od tego maratonu w 2009 roku zacząłem amatorsko startować w imprezach amatorskich i nie wiem czy bym w ogóle wrócił do startów gdyby nie ten maraton.
Kilka razy szykowałem najlepszą formę na ten dzień i nie inaczej było w tym roku. Jak się nastawiałem na wynik to zawsze coś stawało na przeszkodzie, w tym roku znowu nie wszystko zagrało jak powinno. Od dłuższego czasu miałem problemy ze zdrowiem. Przy dłuższym mocniejszym wysiłku brakowało mnie, nie był to problem z mocą a z oddechem, brakowało mi tlenu. Jest to skutek nieco zmienionych w ostatnim czasie warunków pracy a także zmiennych warunków atmosferycznych i słabej regeneracji. Wizyta u lekarza potwierdziła wszystko i zalecono mi oszczędzanie się i zmniejszenie wysiłku.
Nie miałem zamiaru rezygnować ze startu w Pętli ale w dzień startu miałem spory dylemat. Rano czułem się źle, nie byłem w stanie zjeść normalnego śniadania a temperatura powietrza nie zachęcała do wyjścia na zewnątrz. Jedyną słuszną decyzją była zmiana dystansu na jedną rundę, bałem się, że nie podołam dłuższej trasie a 6 godzin w ciągu dnia w tym roku jeszcze nie jechałem. Była to chyba słuszna decyzja i wcale jej nie żałuję.
Na rozgrzewce nic nie wskazywało na dobrą jazdę i jedynym światełkiem w tunelu był fakt, że zjadłem normalny posiłek przed startem. Po kilku decyzjach o ubiorze zdecydowałem się na krótki strój i rękawki. Na start przyjechałem dosyć późno i nie miałem dobrej pozycji startowej. W moim przypadku to jest kluczowe, nie jestem w stanie przepychać się do przodu a jadąc na czele peletonu jestem w stanie utrzymać w miarę równe tempo. Udało mi się wystartować z nieco lepszej pozycji ale po starcie już zacząłem tracić i kilka razy było niebezpiecznie, im bliżej startu ostrego tym więcej było zrywów i kilka razy trzeba było hamować, te stary honorowe są bardzo niebezpiecznie i nie wiem czy lepi nie byłoby od razu puścić peletonu i zacząć ściganie dużo wcześniej. Pierwszy krótki podjazd przed zaporą poszedł mi fatalnie, w ogóle nie byłem w stanie kręcić swoim tempem i nic nie zyskiwałem. Przed Zameczkiem byłem już za peletonem i nie bardzo wierzyłem w to, że zaliczę dobry wyścig. Na początku Zameczka zacząłem nadrabiać, spory tłum trochę to utrudnił ale później stopniowo szło coraz lepiej, czas wyszedł bardzo przeciętny ale nadrobiłem sporo. Czołówka była daleko z przodu ale do drugiej grupy załapać się mogłem. Na zjeździe oczywiście straciłem, ale nie dużo i dogoniło mnie tylko kilka osób. Po zjeździe do Istebnej jechaliśmy we 4 a zmiany dawałem tylko ja i Marcin Wróbel. Przed Koniakowem pracowaliśmy we trzech ale to nic nie dało i dogoniło nas sporo osób. Nie wiem ile nas było dokładnie, trzymałem się z przodu i tak dojechaliśmy do Koczego Zamku. Niecałą minutę przed nami była spora grupa, ale dogonić nie było szans. Jechałem dosyć mocno i udało mi się zrobić niewielką przewagę na podjeździe. Na stromym zjeździe nie straciłem wiele i miałem zapas. Po około 2 kilometrach musiałem wyhamować z około 50 km/h do 20, nie wiem jakim cudem uniknąłem zderzenia z wjeżdżającym z pobocza dostawczakiem i wtedy dogoniła mnie grupa i jakimś cudem złapałem koło. Trzymałem się środka i jakoś jechałem. Im bliżej Milówki tym spływałem do tyłu i na rondo wjechałem na ostatniej pozycji. Zaczął się znienawidzony przeze mnie odcinek do Węgierskiej Górki . Tutaj wyszła cała prawda o poszczególnych zawodnikach. Współpracy nie było a jazda po zmianach była szarpana i chaotyczna. Ja starałem się jechać na tyle mocno jak potrafię ale nie wychodziło to tak jak powinno. Za bufetem znowu towarzystwo się rozluźniło i prowadziliśmy praktycznie we dwóch, w okolicy Lipowej zaczynałem trochę tracić, na zjazdach zostawałem za grupą, na podjazdach dojeżdżałem i tak aż do Buczkowic. Tam siłą woli zjadłem żela i widząc, że tempo jest niemal wycieczkowe przesunąłem się na przód. Po wjeździe na główną drogę w Szczyrku podkręciłem nieco tempo, nie było one na tyle mocne, że mogliśmy nadrobić cokolwiek do czołówki. Jakoś nikt nie był chętny do współpracy i jechałem cały czas na przodzie grupy aż do Soliska. Jak zaczął się podjazd na Salmopol to nie podkręciłem tempa i jeszcze grupa była w całości. Po kilkuset metrach zrobiła się przerwa, dojechał do mnie jeden zawodnik i wspólnie wjechaliśmy na szczyt. Blisko było kilka osób a reszty grupy nie było widać. Początek zjazdu nie należał do najszybszych, sporo samochodów przez które nie można było jechać z dobrą prędkością, druga część zjazdu już dużo szybsza, o dziwo nikt mnie nie wyprzedził. Dopiero w Wiśle Malince dojechały do mnie 3 osoby i po zmianach jechaliśmy na tyle ile się dało. Przed Zameczkiem wyprzedziliśmy dwie osoby które odpadły z lepszej grupy. Ostatni podjazd wjechałem już na 90 %, wiedziałem, że nikogo już nie dogonię, a towarzysze jechali kilka metrów za mną. W równym tempie dojechałem do mety. Nie wiedziałem dokładanie jak mi poszło, po sprawdzeniu wyników okazało się, że bardzo dobrze pojechałem, nieduża starta do najlepszych i dobre miejsce. Biorąc pod uwagę, fakt, że nie byłem w pełni sił a warunki nie należały do moich ulubionych oraz słaby początek to lepiej być nie mogło. Poziom który prezentowałem przez ostatni miesiąc utrzymany i kolejny start bez pecha, oby tak dalej.







Trening 59

Środa, 20 czerwca 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2018, w grupie
Km: 65.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:08 km/h: 30.47
Pr. maks.: 61.00 Temperatura: 24.0°C HRmax: 181181 ( 92%) HRavg 137( 70%)
Kalorie: 1527kcal Podjazdy: 530m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy od dawna trening z TwomarkSport. Chciałem się sprawdzić na rundach i oczywiście nie wszystko wyszło jak powinno. Dojazd do rund spokojny w grupie a po wjeździe na rundę od razu gaz, nie złapałem dobrego rytmu i zacząłem tracić, po chwili znalazłem się na samym końcu, za osobami które jechały bardzo dziwnie, nerwowo, zmieniając tor jazdy przez co prawie liznąłem koło a na jednej z wyrw wybiło mnie z rytmu i nie wiem jakim cudem nie wyglebiłem. Wszyscy oczywiście mi odjechali i nie miałem już kogo gonić. Za rondem wyprzedziłem kilka osób ale najlepsi oddalali się. Jechałem sam, straciłem sporo i nawet na podjeździe nikogo nie widziałem. Miałem plan by pojechać mocno jedną rundę a drugą spokojnie i do domu. Z planu nic nie wyszło i na drugą rundę wjechałem mocnym tempem i mocno jechałem dalej. Widziałem kogoś przed sobą, ale nie dogoniłem bo ten zawodnik skręcił w skrót. Jechałem cały czas swoim tempem i byłem w stanie utrzymać to tempo przez 4 rundy. Po drodze wyprzedziłem 4 osoby i w sumie nie dużo straciłem do kilkuosobowej grupki która chociaż 1 rundę przejechała z czołówką. Po rundach dosyć spokojnie dojechaliśmy w grupie do Bielska. Ciężko jest się pozbierać po kraksach i o dobrej jeździe w grupie na razie mogę pomarzyć. Zostaję za grupą szybciej niż dużo słabsi zawodnicy i nic z tym nie mogę zrobić.



Rozgrzewki i Rozjazdy

Niedziela, 17 czerwca 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 55.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:26 km/h: 22.60
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1090kcal Podjazdy: 440m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze

Rozgrzewki i Rozjazdy

Niedziela, 3 czerwca 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 85.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:00 km/h: 21.25
Pr. maks.: 50.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1690kcal Podjazdy: 150m Aktywność: Jazda na rowerze

Lubelska Vuelta 2018 Etap 3

Sobota, 2 czerwca 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, w grupie, Wyścig
Km: 73.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:56 km/h: 37.76
Pr. maks.: 48.00 Temperatura: 21.0°C HRmax: 174174 ( 89%) HRavg 150( 76%)
Kalorie: 1753kcal Podjazdy: 80m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Sobota przywitała nas deszczem i jadąc na start jeszcze kropiło. Było mokro i po piątkowym upale nie było śladu. Przed starem przeszła konkretna ulewa i rozgrzewka była bardzo krótka. Ustawiłem się z tyłu, po starcie mieliśmy spokojnie wyjechać poza teren miasta i dopiero podkręcić tempo. Spokojna jazda trwała kilka sekund i za pierwszym zakrętem już poszedł ogień. Próbowałem przebić się do przodu i zapłaciłem za to wypchaniem z zakrętu. Za rondem nie było sensu gonić, wszystko było porozrywane a czołówki nie było widać. Jechałem bardzo mocno i łapałem kolejnych zawodników, nikt nie próbował mi dać zmiany, dopiero gdy w zasięgu wzroku pojawiła się kilkuosobowa grupa to współpracując udało się dołączyć. Początkowo był lekki chaos i współpraca nie była wzorowa. W grupie jechało kilka osób które nie miały większego pojęcia o współpracy w grupie i psuło to trochę szyk. W pewnym momencie zauważyłem problem w tylnym kole Izy. Strzeliła szprycha i dalsza jazda była trochę nerwowa. Od tego momentu sporo czasu jechałem w ogonie pilnując by Iza nie została z tyłu. Od czasu do czasu dawałem zmiany a i tak byłem jednym z najczęściej jadących na czele grupy zawodników. Ostatnie około 20 kilometrów było walką z wiatrem. Tempo trochę siadło, mógłbym próbować się oderwać ale nie widziałem w tym sensu i ograniczyłem się do dawania dłuższych i mocniejszych zmian. Na finisz się nie napalałem, na zakręcie i byłem na 5-6 pozycji i tak też wjechałem na metę. Nasza grupa straciła niecałe 15 minut do czołówki i 4 do 2 grupy. Przy równej i mocnej współpracy te 4 minuty były spokojnie do nadrobienia.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 8666 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 10946 km
Evo 2 8421 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum