Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

w grupie

Dystans całkowity:48403.00 km (w terenie 756.00 km; 1.56%)
Czas w ruchu:1765:29
Średnia prędkość:27.27 km/h
Maksymalna prędkość:92.00 km/h
Suma podjazdów:546056 m
Maks. tętno maksymalne:205 (103 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:1005146 kcal
Liczba aktywności:533
Średnio na aktywność:90.81 km i 3h 21m
Więcej statystyk

Trening 58

Środa, 24 maja 2017 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 81.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:37 km/h: 30.96
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: 185185 ( 94%) HRavg 151( 77%)
Kalorie: 1634kcal Podjazdy: 600m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Planowałem trening w grupie, za wiele z tego nie wyszło. Wyjechałem pół godziny wcześniej by trochę rozkręcić nogi. Byłem jakoś dziwnie słaby, pomimo tego faktu pojechałem pod Twomark. Pojawiło się około 10 osób. Początek znośnym tempem, w planie było ćwiczenie jazdy po zmianach. Z każdym kilometrem jechaliśmy szybciej, nikt nie mówił, że będzie się to odbywać przy prędkości ponad 40 km/h. W dalszym ciągu mam uraz po kraksie i trzymam sie trochę dalej od koła poprzednika. W Jasienicy już tempo dochodziło do 40 km./h. W Rudzicy przyszła kolej na moją zmianę, trzymałem dosyć dobrą prędkość, zaczął się pierwszy krótki podjazd, komuś się paliło i mnie wyprzedził, zjechałem na bok i podkręcenie tempa było na tyle duże, że nie byłem w stanie złapać koła schodząc ze zmiany. Przytkało mnie, noga dzisiaj kompletnie nie podawała, nie było mocy. Grupa sie oddalała a ja próbowałem gonić. Zaczął się trudniejszy podjazd i straciłem kolejne 30 sekund, na zjeździe pod wiatr nie byłem w stanie nic zyskać, na szczęście czekali na mnie w Landeku. Dałem jeszcze jedną zmianę i tyle z mojej jazdy w grupie. Nie próbowałem nawet gonić, jechałem równym tempem do Strumienia i tam lekko przyśpieszyłem. Jechałem cały czas równo i w Wiśle Wielkiej złapałem Grześka który odpadł od grupy. Od tego momentu jazda po zmianach do Łąki i na skróty omijając Pszczynę do Goczałkowic. Strata była za duża by dogonić grupę i do Międzyrzecza już lżejszym tempem. Tam się rozdzieliliśmy, Grzesiek pojechał prosto, ja w prawo na Jasienicę i jeszcze mocno pojechałem pod górę i w dół. Przez Jaworze już luźnym tempem do domu. Byłem dzisiaj słaby i tyle, nie przejmuję się głupimi komentarzami i odzywkami innych, niech spróbują wjechać poniżej 17 minut na Równicę lub przejechać 20 kilometrową czasówkę poniżej 30 minut, wtedy pogadamy. Jutro wolne a w piątek jakaś tlenowa runda. Jeżeli nogi nie wrócą do dobrego stanu do w sobotę nie jadę na Lysą Horę, nie będzie miało to sensu,a jechać by wjechać powyżej 40 minut to mi się nie chce.
https://www.strava.com/activities/1003768304

Trening 57

Wtorek, 23 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 70.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:32 km/h: 27.63
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 182182 ( 93%) HRavg 133( 68%)
Kalorie: 1677kcal Podjazdy: 973m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Wyjazd dopiero o 17:30. Po ciekawym etapie Giro i przy krążących po okolicy chmurach burzowych zastanawiałem się czy jechać. Miałem nadzieję, że nie zmoknę i nie brałem nawet kurtki, było ciepło więc na krótko. Po wyjeździe nogi kompletnie nie kręciły jak powinny, niby nie bolą mnie po Radkowie w przeciwieństwie do pozostałych mięśni ale mocy jakoś mniej. Zupełnie zapomniałem o zwężeniu i robotach drogowych w Jaworzu i wkopałem się w korek. Trochę czasu straciłem i przy dużym ruchu samochodowym skręciłem w pierwszą boczną drogę w Grodźcu. Jest tam ciekawy podjazd w kierunku Górek Wielkich, niby nie długi ale 10% pokazało. Z Górek w stronę Brennej i w prawo skrótem do Lipowca. Zaczęło padać, mimo to jechałem dalej i deszcz nie popuścił aż do Ustronia. Pod Równicą też padało ale postanowiłem jechać. Rozpocząłem dosyć szybko i mocno jak na mnie i to mogło mieć wpływ na dalszą jazdę. Czas na końcu kostki był obiecujący, równe 6 minut. Później niestety było gorzej, miałem nadzieję na czas poniżej 17 minut. Nie mogłem złapać odpowiedniego rytmu i ciągle zmieniając przełożenia męczyłem się z podjazdem. W końcówce już wrzuciłem co mogłem i tragedii nie było, w sumie w maju nigdy tak szybko nie wjechałem. Na lepszym rowerze, przy świeżej nodze powinienem urwać sporo czasu. Czas wyszedł dobry, 17:03, biorąc pod uwagę niezbyt równą jazdę i niezbyt dobrze kręcącą nogę jestem zadowolony. Mogło być dużo gorzej. Na szczycie też mokro i padało, zjazd kompletnie odpuściłem i wolnym tempem dotarłem do Jaszowca. Krótka pętla na Polanie i dwupasem na Skoczów. Zorientowałem się, że będzie pod silny wiatr i chciałem równym tempem przejechać ten odcinek. Zrobiłem jeden zryw 30 sekundowy i dalej spokojnie. Za światłami dołączył do mnie jakiś kolarz  i po równych zmianach jechaliśmy razem do Skoczowa. Przed wiaduktem postanowiłem zrobić sprint, akurat była moja zmiana i pomimo już dosyć długiej jazdy na czele podkręciłem tempo, po jakimś czasie udało się zerwać współtowarzysza i byłem pierwszy na wiadukcie. Zjazd do świateł i każdy w swoją stronę. Do domu dojechałem już spokojnie, po drodze zahaczając jeszcze o parę górek. Fajny trening przed jutrzejszą grupową jazdą.
https://www.strava.com/activities/1002198221

Trening 56

Niedziela, 21 maja 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 101.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:18 km/h: 23.49
Pr. maks.: 59.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 2094kcal Podjazdy: 1700m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Zastanawiałem się czy jest sens jechać na trening. Ostatecznie pojechałem lecz trochę źle sobie obliczyłem czas potrzebny na dojazd i wyjechałem przed 8:20, jakieś 5-10 minut za późno. Jechałem najkrótszą drogą do Trzyńca, po drodze sporo podjazdów. Nie jechałem mocno i po jednym postoju po drodze na rondzie byłem o 9:35. Myślałem, że grupa jeszcze nie jechała, ale znając ich "spokojne" tempo wszystkiego się mogłem spodziewać. Jechałem dalej wolno, dwa razy się zatrzymałem po około 5 minut. Niepotrzebnie czekałem i jechałem wolno, bo tak bym ich złapał przed podjazdem. Nie miałem dużej straty, przy czasie rzędu 27 minut minęliśmy się na około 1 kilometr do szczytu. Po wjeździe na górę ubrałem się na zjazd i zjechałem, niezbyt szybko bo zimno i zanieczyszczona droga. Czekali na mnie na dole i dalej jechaliśmy razem. Przed Kozińcem  się rozdzieliliśmy. Część osób pojechała na górę a część miała czekać. Ruszyłem jako jeden z ostatnich z dużą stratą do pierwszych. Jechałem tylko po to by wjechać na górę, wjeżdżając do lasu reszta była daleko z przodu. Jechałem równo i zbliżałem się do nich, wyprzedziłem trzy osoby i na szczycie byłem 4, tuż za Andrzejem, Angeliką i Marcinem. Czas 11:53. Po szybkim zjeździe jechaliśmy wolno w kierunku Trzyńca. Za rondem czekaliśmy na resztę, jak dojechali to zrobiły się 2 grupy. Jechałem na końcu 2 i w końcu się zjechaliśmy, szarpały takie osoby które były słabszymi w grupie. Jechałem cały czas na końcu grupki do Cieszyna i później już luźnym tempem do domu. Czułem w ciele wczorajszy wysiłek i gdybym miał jechać te górki mocniej to różnie mogłoby to wyglądać. Cieszy fakt, że wszyscy wokół jadą w trupa a ja swobodnie w podobnym tempie. Zeszły tydzień był luźny to w nastepnym muszę coś mocniej pojeździc. We wtorek planuję Równicę i jazdę o jak najlepszy czas.

Klasyk Radkowski 2017

Sobota, 20 maja 2017 Kategoria 100-200, Maraton, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 195.00 Km teren: 0.00 Czas: 06:49 km/h: 28.61
Pr. maks.: 69.00 Temperatura: 13.0°C HRmax: 178178 ( 91%) HRavg 154( 78%)
Kalorie: 4768kcal Podjazdy: 3550m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny start w tym sezonie. Tym razem przyszła kolej na Klasyk Radkowski. Impreza zaliczana do cyklu Pucharu Polski w Supermaratonach Szosowych 2017 oraz do Klasyfikacji Górskiej. Jestem zadowolony z formy, jazdy oraz wyniku. Największy minus to znowu brak szczęścia i dawka pecha. 
Przed startem pojechałem na krótką rozgrzewkę, z rowerem wszystko w porządku i mogłem ustawić się na stracie. Przez omyłkę załączyłem licznik dwie minuty szybciej. Powinno być nas 10 ale ostatecznie w grupie startowało 9 osób. Na początku lekko zostałem z tyłu, wszystkie Jas-Kółki startowały razem. Już po starcie mocniejsze pociągnięcie i dwójka lekko odjechała. Paweł znalazł się z przodu, ja jakoś odruchowo szarpnąłem i zacząłem spawać grupę. W całym tym zamieszaniu zgubiliśmy Andrzeja i nie mógł dogonić nas. Zostało nas 5, jeden zawodnik dał jedną zmianę i spłynął i było nas 4, Zdzisław Kalinowski nie dawał zmian, ze względu na szacunek do niego nie przeszkadzało mi to i we 3 współpraca się układała dobrze. Na pierwszym podjeździe lekko odskoczyłem ale po asekuracyjnym zjeździe straciłem trochę do kolegów. Zaczął się podjazd pod Batorów, dosyć długi ze spokojnym początkiem i trudniejszą końcówką. Paweł po chwili został, wolał jechać swoim tempem niż się szarpać, Artur Paterek jakoś się trzymał. Na nieco trudniejszym fragmencie odjechałem na jakieś 30 sekund. Wypatrywałem numeru 27 lub 25 i nie zauważyłem. Na horyzoncie widziałem dwóch zawodników, nie mogłem się zbliżyć więc musieli to być Łukasz Łaszczuk i Remigiusz Ornowski. Przed końcem podjazdu powiedziano mi o niecałych 2 minutach straty do prowadzącej dwójki. Kilka sekund nadrobiłem na pierwszych 18 kilometrach. Zaczął się zjazd, jechałem wolno i asekuracyjnie. Po pierwszej sekcji dziur zauważyłem latająca klamkomanetkę, zatrzymałem się na nieco lepszej nawierzchni, szukałem imbusa w kieszeni, nie znalazłem, z mijających nikt nie posiadał i dopiero Paweł mnie poratował. Dwie minuty stałem bezczynnie. Nerwowo zabrałem się do pracy, zerwałem niepotrzebnie owijkę i zdjąłem gumę z klamkomanetki, dokręciłem i na szybko i byle jak założyłem gumę i owijkę. Zauważyłem też wyłamany koszyk na bidon, szybkie przepakowanie kieszonek i jeden bidon wylądował w kieszeni. W międzyczasie sporo osób mnie minęło. Nie zauważyłem Andrzeja, okazało sie, że złapał kapcia trochę wcześniej.  Ruszyłem dalej, nie ujechałem 100 metrów i wpadłem w dziurę, podbiło mi koło i poczułem obręcz, po chwili nie było powietrza w przednim kole. Na szczęście nie jechałem szybko i mogłem się szybko zatrzymać, chwilę się mocowałem ze zdjęciem opony i szybko wymieniłem dętkę, nie było dziury w oponie i nawet bez problemów udało się założyć oponę. Miałem pompkę na naboje CO2, ale tylko z jednym nabojem, bojąc się o kolejny defekt, trochę powietrza napompowałem ręcznie i około pół naboju wykorzystałem. Oba defekty zabrały mi 15 minut. Spora strata, dwie grupy z Mega przejechały i trafiłem tak, że musiałem jechać sam. Po zjeździe było kilka spokojniejszych odcinków, nogi przez ten postój zrobiły się twarde, miałem nadzieję, że popuszczą później i nadrobię trochę czasu. Pierwsze miejsce już odjechało ale o drugim mogłem realnie myśleć, brakowało kogoś do współpracy, jeżeli do kogoś dojeżdżałem to za chwilę zostawał z tyłu, dojechałem do bufetu. Był tam wóz serwisowy i skorzystałem z pompki i dopompowałem koło. Wypiłem kubek wody i ogień dalej. Stojąc na bufecie minęła mnie 2 zawodników. Jedną koszulkę poznałem i wiedziałem, że jest to mocny zawodnik. Zjechałem do Kudowy a tam trochę inaczej poprowadzona trasa niż w ubiegłym roku. Zaczął się podjazd tzw. Drogą Stu Zakrętów w kierunku Karłowa. Pojechałem dosyć mocno i dogoniłem tych 2 zawodników a dodatkowo wyprzedziłem kilka osób. Na zjeździe zostałem, nie chciałem ryzykowac zbytnio, za duży ruch i koledzy odjechali a ja zablokowany przez samochody wlekłem się do samego Radkowa. Pierwszą rundę przejechałem w nieco ponad 2 godziny i 10 minut, dodając czas stracony na defekty i bufet było to 2:26. Najwolniejsze okrążenie, niestety byłem sam i miałem spory odcinek czasówki. W Wambierzycach zatrzymała mnie pielgrzymka. W Chocieszowie dogoniłem kogoś i chwile na kole. Na podjeździe pod Batorów dogoniłem sporą grupę i z nimi przejechałem prawie całe okrążenie. Straty na zjazdach odrabiałem na podjazdach, dałem kilka zmian by odciążyć kolegów, większość czasu spędziłem jednak z tyłu odpoczywając przed 3 okrążeniem. Przed bufetem dogoniłem Krzyśka Kubika, już miałem tylko dwie minuty straty do drugiego miejsca. Na bufecie lekko zostałem z tyłu i dopiero na podjeździe byłem w podzielonej już grupie, jechałem swoim tempem i wszyscy zostawali w tyle. W połowie góry dogoniłem Pawła, dopingował mnie i jechałem dalej. Zjazd znowu samotny i wjazd na 3 okrążenie. Jechało się dalej dobrze, trochę zaczęły boleć nogi. Na moje oko byłem gdzieś jako 10 z Giga i miałem szansę trochę podgonić. Nie jechałem za szybko, z przodu nikogo, z tyłu nikogo, w Chocieszowie ktoś się pojawił ale złapałem go dopiero na podjeździe pod Batorów. Dogoniłem Szymona Koziatka i jakoś dojechałem do szczytu. Miałem chwilowy kryzys, dobrze, że był zjazd, postanowiłem trochę ryzykować na zjazdach, najgorsze były te długie niezbyt strome odcinki, brakowało kogoś do współpracy. Dojechałem do bufetu. Podobno tylko 4 z Giga było z przodu. Trochę dychnąłem, wypiłem izo, zabrałem pół bidonu wody i dwa banany, zostawiłem drugi bidon i zbędne rzeczy z kieszonek i ruszyłem na ostatnie 23 kilometry. Już w Kudowie spory ruch, spowolnienia i strata cennego czasu. Cały podjazd wjechałem równym tempem, nie chciałem jechać na maksa, jechało się lepiej niż przez pierwszą część okrążenie, minąłem dwóję z Giga i wiedziałem, że muszę szybko zjechać by być prawdopodobnie 4 w OPEN. Dojechałem do szczytu i tam czas 6:48. Założenie było by zejść poniżej 7:05. Już przed Karłowem wlekłem się przez samochody, jeden prawie wyrzucił mnie z drogi, bez kierunkowskazu skręcił w prawo. Za Karłowem trafiłem na autobus który sobie chyba wyznaczył cel, nie jechać więcej niż 25 km/h. Długo się wlekłem za nim i w końcu nie wytrzymałem i na jedej z serpentyn go wyprzedziłem. Od tej pory już był ogień do mety. Jakieś 3 minuty straciłem na tym zjeździe i udało się dowieźć 4 miejsce w OPEN i 2 w M2. Nie byłem jakoś szczególnie zmęczony, trochę czułem w nogach dystans i przewyższenie ale byłem zadowolony. Koledzy też dobrze pojechali, Paweł pojechał równym tempem a Andrzej miał czasówkę i ostatecznie też źle nie wypadł. Może będzie okazja do rewanżu, kiedyś ktoś musi objechać Remigiusza Ornowskiego. To był jego 5 z rzędu wygrany Klasyk Radkowski. Organizacja maratonu na plus. Może kiedyś uda się polepszyć jakość dróg bo to chyba jedyna zła rzecz która mi przychodzi do głowy. Kolejny start w tym cyklu to prawdopodobnie Klasyk Kłodzki. Chciałbym być na podium OPEN w Klasyfikacji Górskiej tego cyklu w tym sezonie. W maju już więcej nie startuję, za tydzień w sobotę jest czasówka na Pradziada, w niedzielę kilka ciekawych imprez tylko wtedy nie mogę jechać, więc najbliższy start to Rajcza Tour. Z tą formą i odrobiną szczęścia jestem w stanie przyjechać bardzo wysoko.
https://www.strava.com/activities/997676391

Trening 49

Środa, 3 maja 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 93.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:21 km/h: 27.76
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: 181181 ( 92%) HRavg 134( 68%)
Kalorie: 2297kcal Podjazdy: 1050m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny grupowy trening, tym razem pojechałem z kolegami z klubu zobaczyć podjazd którego nie znałem. W pośpiechu wyjechałem z domu, zapomniałem bidonów i trochę ciepło się ubrałem. Niby było mokro i niezbyt ciepło ale tylko w Bielsku. Byłem pewny, że kolega pojedzie i we dwóch po zmianach szybko dojedziemy do Skoczowa. Jeszcze chwilę czekałem i później miałem 25 minut na dojazd do Skoczowa. Jechałem z wiatrem i po pokonaniu pagórkowatego odcinka w Grodźcu mogłem zwolnić. Spokojnie dojechałem do Skoczowa i byłem idealnie na czas. Zjechaliśmy się na skrzyżowaniu i od początku zgodnie, spokojnie po zmianach jechaliśmy w kierunku Ustronia, Wisły. Lekkie zwolnienie po zjeździe z dwupasmówki i później szybkie ułożenie i współpraca. Okazało się, że zapomniałęm bidonów i Sebastian mi użyczył swój bidon. Po drodze postój na przejeździe kolejowym i dojazd do podnóża Kubalonki. Początek podjazdu podzielił grupę na 2 czteroosobowe grupki. Początkowo współpracowaliśmy a kiedy przyszła kolej na moją zmianę do do końca podjazdu jechałem już na czele. Jechałem równym tempem i po chwili byłem trochę przed resztą, zwolniłem lekko i po pierwszym łuku dojechał Darek i cały podjazd przejechaliśmy we dwóch. Nie jechałem na maksa i w każdej chwili mogłem przyśpieszyć lecz nie zrobiłem tego i Darek też nie próbował dać mi zmiany i tak się skończył podjazd. Tak dla odmiany zmierzyłem sobie czas od skrętu na Łabajów i 14:05 jest dobrym wynikiem, od mostu wyszło 11:08, minutę brakło do rekordu. Zjazd Zameczkiem w dół fatalny, sporo dziur i innych przeszkód i na dole czekanie na resztę grupy. Po drodze sporo kolarzy nas minęło, były mniejsze lub większe grupki ale nie większe niż 5 osób. Po skompletowaniu grupki pojechaliśmy w kierunku Czarnego, szukanie właściwej drogi na Cieńków i wspólny początek podjazdu. Trzymałem się z tyłu i kiedy zrobiło się stromiej jakoś odruchowo przesunąłem się na przód. Po drodze była jedna droga w którą mogłem skręcić ale pojechałem za główną, po 500 m od początku stromego podjazdu skończył się asfalt i pojawiły się płyty. Miałem w pewnym momencie  problem z utrzymaniem równowagi ale się udało nie upaść. Krótki odcinek płyt i dobrej jakości asfalt pod restaurację. Na szczycie byłem po nieco ponad 6 minutach podjazdu, pojechałem kawałek dalej by zobaczyć czy jeszcze gdzieś nie ma podjazdu, droga już zaczęła lekko opadać i zawróciłem. Kiedy wszyscy dotarli na górę to krótki odpoczynek i zjazd w dół. Przed płytami zszedłem z roweru, nie byłem jedyny i 50 metrów przeszedłem z buta, dalej jechałem i nawet udało się zjechać bez rozgrzania obręczy. Od tego momentu jazda była zgrana, po zjechaniu z zapory w Czarnem i trochę nerwowym odcinku do ronda, później już jechaliśmy po zmianach. Nie były one całkiem równe ale tak się nie da, nie wszyscy są na równym poziomie i im szybsza i mocniejsza jazda tym bardziej widać różnicę między nami. Po drodze dwa zwolnienia przez Obchody Konstytucji 3 Maja. Na dwupasmówce dołączyły 3 osoby i próbowali nawet dawać zmiany. Niepotrzebne przyśpieszenie na wiadukcie i ja z ostatniego miejsca przeskoczyłem na 3. Była okazja, to się przepaliłem. W Skoczowie odbiłem w prawo i złapałem jednego z tych kolarzy. Jechał na kole do Pogórza, widziałem, że ledwo daje radę i gdy zaczął się podjazd to został. Pojechałem prawie na maksa, wiatr w twarz, trochę zbyt twarde przełożenie i zbyt krótki rozpęd sprawił, że pod koniec mnie trochę brakło ale przepalenie zrobione. Mocnej jazdy było dokładnie 2 minuty. Spokojnie dojechałem do Jaworza i tam ostatni test. Ponad kilometrowy podjazd z momentami po 16%. Rozpędziłem się dobrze i już na starcie musiałem hamować, samochód mnie wyprzedził na skręcie i zamiast 25 km/h jechałem 20 km/h. Wiedziałem, że tego braknie i na dosyć płaskim początku już trochę straciłem. Gdy zaczęło się stromo musiałem ominąć grupę pieszych i trochę podbiło mi koło na rynience. Przytkało mnie i dopiero na wypłaszczeniu złapałem rytm. Mogłem zrzucić ząbek niżej i może bym jeszcze urwał kilka sekund. Końcówka już w dobrym tempie i dobry czas 2:55, poprzedni najlepszy 2:59, myślę, że mogę spokojnie jeszcze poprawić to osiągnięcie. Na szczycie byłem trochę ujechany, o to mi chodziło w dzisiejszym dniu, by wrócić zmęczony do domu. Forma jest dobra i w sobotę ogień a później zobaczymy, jak się uda utrzymać to do Klasyka Radkowskiego to będzie bardzo dobrze.
https://www.strava.com/activities/968875755

Trening 47

Niedziela, 30 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 97.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:47 km/h: 25.64
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 5.0°C HRmax: 177177 ( 90%) HRavg 140( 71%)
Kalorie: 2817kcal Podjazdy: 1870m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny trening w górach odhaczony. Pogoda znowu dawała o sobie znać, zimno, mokro, wietrznie i przelotne deszcze. Pomimo to wziąłem lepszy rower. Na czas byłem pod sklepem Twomark, tym razem inni się spóźnili. Wyruszyliśmy w 9 osobowej grupce z kilkoma mocnymi zawodnikami. Po drodze dołączyły jeszcze 2 osoby i w grupie ruszyliśmy w kierunku Równicy. Opłotkami przez Górki, Lipowiec do Zawodzia. Na pierwszy ogień poszła Równica. Jeszcze przed podnóżem podjazdu zrobiły się 2 grupy. Początek razem i po kolei następowała selekcja od tyłu. W końcu odjechał Janek i zrobiła się różnica, ja nie reagowałem, chciałem równym tempem wjechać na szczyt. Długo jechałem na drugiej pozycji ale na lekkim wypłaszczeniu zostałem wyprzedzony przez Remika i Michała. W takiej kolejności wjechaliśmy na szczyt. Z ciekawości zmierzyłem sobie czas od kostki do szczytu i wyszło 13:07, nie ma źle jak na spokojny wjazd. Na szczycie chwila przerwy aż wszyscy wjadą i zimny zjazd do Jaszowca. Dalej fajna jazda po zmianach do Wisły i podjazd na Kubalonkę. Jeszcze przed podjazdem zostałem lekko z tyłu i później podganiałem. Janek znowu odjechał i nikt go nie gonił. Przez moment jechałem na drugiej pozycji ale nie trwało to długo. Kilka ataków, brak mojej reakcji i jadąc równym tempem byłem 6 na szczycie. Na tym skończyła się moja spokojna jazda pod górę. Po zjeździe Zameczkiem do Wisły i spokojnym dojeździe do podnóża Salmopolu, wyszedłem na zmianę i zyskałem kilka metrów przewagi. Gdy reszta zorientowała się, że nie mam zamiaru zwolnić to zaczęła się akcja pogoni. W pogoń ruszył Janek a za nim Remik. Jechałem równym tempem ale już nie spokojnie. Rezerwa jeszcze była i mogłem przyśpieszyć. Nie zrobiłem tego i po 3 kilometrach podjazdu Remik dojechał do mnie. Nie dał zmiany tylko czekał na finisz. Na ostatnim zakręcie się zerwał, ja już go nie goniłem i kilka sekund za nim wjechałem. Od zajezdni wjeżdżałem 16:49. Rekord już coraz bliżej ale jeszcze brakło 21 sekund. Na szczycie znowu czekanie na resztę. Było zimno i na zjeździe przemarzłem. W Szczyrku zostaliśmy we dwóch za grupą, chwila mocniejszej jazdy i dogoniliśmy resztę. Już wtedy były 2 grupy, jedna pojechała prosto do Bielska a druga w lewo na Biłę i Orle Gniazdo. Mocna jazda pod górę, Remik i Janek się oddalili, jechałem dosyć mocnym tempem i prawie dogoniłem Janka gdy się zorientowałem, że odkręciła mi się korba. Siłowa jazda oraz chyba nieuważne dokręcenie korby po ostatnim czyszczeniu i musiałem zejść z roweru. Dokręciłem korbę i jechałem dalej, byłem 5 na górze a czas samej jazdy wyszedł 2, za Remikiem. Uważny zjazd w dół po dziurach, parę bidonów poleciało. Po zjechaniu na dół jazda już spokojna nie była, szarpnięcia i mocne tempo. Do Mesznej wytrzymałem później odpuściłem. Znowu zostaliśmy we dwóch i przy mocniejszej jeździe przez Bielsko dołączyliśmy do grupki. Miała miejsce niebezpieczna sytuacja z Policją. Bałem się mandatu a skończyło się na szczęście bez problemów. Powodem była oczywiście jazda drogą a nie ścieżką rowerową. Spokojnie głównymi drogami do Hulanki i później ja pojechałem na Lotnisko. Spotkałem Wojtka który odłączył się wcześniej i jechał bocznymi drogami. Po zjeździe na dół, rozdzieliliśmy się i każdy pojechał do domu. Ostatni kilometr już na zupełnym luzie. Jestem zadowolony ze swojej aktualnej dyspozycji. Jutro zasłużony odpoczynek a we wtorek jakiś trening na pagórkowatej trasie a w środę znowu góry. 
https://www.strava.com/activities/963967796

Dojazd, rozgrzewka i powrót

Sobota, 22 kwietnia 2017 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 104.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:45 km/h: 27.73
Pr. maks.: 53.00 Temperatura: 8.0°C HRmax: 181181 ( 92%) HRavg 150( 76%)
Kalorie: 2900kcal Podjazdy: 450m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze

Trening 40

Niedziela, 16 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 57.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:12 km/h: 25.91
Pr. maks.: 64.00 Temperatura: 5.0°C HRmax: 164164 ( 84%) HRavg 131( 67%)
Kalorie: 1490kcal Podjazdy: 890m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Tego chyba treningiem nazwać nie można. Tętno trochę niższe niż być powinno i armagedon pogodowy na trasie co spowodowało skrócenie treningu. Wyjeżdżając o 9:30 z domu były suche drogi i dosyć pogodne niebo, nic nie zapowiadało opadów deszczu. Jedynym problemem był wiatr i niska temperatura. Pojechałem na Cube i dosyć spokojnym tempem dotarłem pod Orlen przy Żywieckiej. Chwilę czekałem i pojawił się Jarek a po chwili Alexey i Piotr Jasiński. Było dosyć chłodno, zimniej niż w Wapienicy a oni w krótkich spodniach i bez kurtek. Dosyć spokojnym tempem ruszyliśmy i jechaliśmy razem na szczyt. Po drodze na chwilę Jarek odstał ale lekkie zwolnienie i już wrócił. Wjechałem cały podjazd w 3 strefie, lub momentami w 4 i na szczycie zatrzymałem się by zapiąć kurtkę i straciłem trochę dystans. Na szczycie było 0 stopni i sypał drobny śnieg. Mimo to zjechaliśmy do Międzybrodzia, złapałem kolegów zaraz po wyjeździe z lasu, w przeciwną stronę jechał Przemek Szlagor. W Międzybrodziu cieplej, całe 2 stopnie i lekki deszcz. Zadecydowaliśmy, że nie jedziemy na Żar tylko na Zarzecze i tak zrobiliśmy. Po drodze na zmianę świeciło słońce i padał deszcz. Temperatura maksymalnie pokazała 7 stopni. W Wilkowicach jeszcze jeden podjazd i zaczęło padać na dobre. Szybkim tempem dojechaliśmy do Bielska. Alexey narzucił takie tempo, że pod koniec puściłem koło. Padało coraz mocniej i temperatura spadała, nie czułem już palców u rąk i nóg a kolana i niedawne szlify już zaczynały o sobie dawać znać. Rozdzieliliśmy się, koledzy z Ukrainy do domu, jarek pojechał główną drogą a ja skierowałem się w kierunku Kamienicy. Nogi totalnie nie chciały kręcić, nie było nic widać, deszcz, grad, śnieg i 2 stopnie na termometrze. Jakoś dowlekłem się do Wapienicy i ostatnie 2 km już w słońcu i wyższej temperaturze. Rower totalnie uwalony błotem, przy najbliższej okazji wymieniam opony, przyczepność tych opon na mokrym jest dużo gorsza niż Michelinów. Dobrze, że udało się chociaż tyle pojeździć. Kolejny trening grupowy zaliczony. Może za tydzień w niedzielę się uda pojechać na Żar. W domu dobre pół godziny dochodziłem do siebie, dobrze, że miałem kurtkę bo chociaż miałem coś suchego na sobie. Kurtka przetrwała nawet tak obfite opady deszczu. Jutro odpoczynek bez względu na pogodę. W tym tygodniu treningi będą już krótsze, zacznę ww wtorek treningiem siły, później być może trening z Twomark i jeden trening wytrzymałościowy a w sobotę pierwszy oficjalny start w tym sezonie. Rower szybko wyczyściłem, gdybym wiedział, że takie załamanie pogody będzie to albo bym nie wychodził z domu albo pojechałbym na gorszym sprzęcie. Ta pogoda już powoli doprowadza człowieka do szału a w następnym tygodniu ma być jeszcze gorzej o ile to jest możliwe.
https://www.strava.com/activities/944445869
Mapka z całego tygodnia:

Trening 37

Środa, 12 kwietnia 2017 Kategoria 100-200, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 102.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:21 km/h: 30.45
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 10.0°C HRmax: 178178 ( 91%) HRavg 145( 74%)
Kalorie: 2456kcal Podjazdy: 1030m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Trening składający się z dwóch części. Na początek pojechałem sam by trochę się rozkręcić przed treningiem grupowym. Jechałem głównie w 2 strefie ale zrobiłem jedną długą tempówkę w 3 strefie i dwa krótkie podjazdy w 4 strefie. Kręciło się dobrze tylko jakoś nie mogłem wejść w strefę 5. Czułem jeszcze rezerwy ale nie mogłem ich wykorzystać. Po niecałych 2 godzinach pojechałem do domu trochę zmienić ubiór, zabrałem przygotowany wcześniej bidon i ruszyłem pod Twomark. Na miejscu było 8 osób i jedna dołączyła w trakcie. Po dosyć spokojnym dojeździe do Jasienicy od razu poszło mocne tempo. Na początku wszyscy jechali razem do pierwszego większego podjazdu. Wojtek narzucił mocne tempo i z przodu było 5 osób. Ja miałem problem, nie mogłem złapać rytmu i w efekcie na szczyt wjechałem już z niewielką stratą. Później koledzy zwolnili i wszystko się zjechało. Bardzo dobrze się współpracowało, w 5-6 osób dawaliśmy równe i mocne zmiany i przed drugim podjazdem w Międzyrzeczu uformowała się 6 osobowa grupa. Miałem to szczęście, że na podjazd wjechałem na zmianie, jadący za mną Janek podkręcił tempo i w efekcie znowu trochę straciłem, ale na wypłaszczeniu złapałem grupkę i nastąpiło lekkie rozluźnienie. Po zjeździe i przejechaniu najgorszego odcinka z dużym ruchem wjechaliśmy na drugą rundę. Po początkowej współpracy przed podjazdem znowu będąc na zmianie, poszedł atak, tym razem to kolega na ostrym kole podkręcił tempo. Na podjeździe miałem znów lekkie problemy ale jakoś wjechałem zaraz za czołówką. Dwóch Wojtków już miało lekkie problemy z utrzymaniem tempa. Nudny odcinek do Międzyrzecza był dosyć spokojny a dalej już ładna jazda po zmianach. Po drodze lekkie zwolnienie z powodu przejazdu pojazdów służb specjalnych i na podjazd wjechałem na pierwszej pozycji i zaraz na początku Janek wyszedł na czoło. Znowu miałem lekkie problemy ale starta nie była duża i przed zjazdem byłem w 6 osobowej grupie. Jazda poz zmianach do Rudzicy i znowu ogień pod górkę. Tym razem wjechałem na szczyt z Wojtkiem kilka sekund za grupą. Przed zjazdem wyszedłem na zmianę i podkręciłem tempo i zrobiła się nawet lekka dziura. Był moment gdy Janek z Wojtkiem przyśpieszyli jakby chcieli nam odjechać. Nie trwało to długo i znowu grupa się połączyła. Po lekkim zwolnieniu Wojtek dał ostatnią zmianę i przyszła moja kolej. Zaczynałem podkręcać tempo i jechałem długo na czele. Dopiero przed szczytem podjazdu zjechałem na tył 4 osobowej grupki. Kolega na ostrym kole naciągnął trochę grupę i zostałem parę metrów z tyłu. Na zjeździe trochę straciłem ale jechałem jako 3. Po zjeździe rozpędziłem się do 40 km/h i jechałem tak prawie do mety. Na mecie byłem 10 sekund za Jankiem a tuż za Sławkiem. Trochę dłuższa trasa a może byłoby 2 miejsce. Nie jest źle, brakuje wytrzymałości siłowej, za mało jeździłem w strefach 4,5 i wszystko dzisiaj wyszło. Trasa jest bardzo dobra, trochę dziur i jeden nerwowy odcinek. Długość 14 km też odpowiednia. Jest potencjał na naprawdę dobre ściganie, przyjedzie więcej osób i będzie więcej mniejszych grup oraz większe różnice. Czasy wyszły zbliżone do siebie, ok.24:30. Jak potrenuję więcej w wyższych strefach to nie będę miał problemów utrzymać wysokie tempo na podjazdach. Następnym razem może pojadę na Cube i już powinno być lepiej. Na jutro planuję objazd czasówki w Orzeszu. Jak będzie pogoda i siły to spróbuję pojechać na czas. A w weekend tylko góry. 
https://www.strava.com/activities/939330003

Trening 35

Niedziela, 9 kwietnia 2017 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2017, w grupie
Km: 91.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:11 km/h: 28.59
Pr. maks.: 68.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: 181181 ( 92%) HRavg 139( 71%)
Kalorie: 2343kcal Podjazdy: 1430m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Bardzo dobry trening z dwoma konkretnymi podjazdami. Od rana czułem się dobrze, myślałem, że będzie dużo gorzej po wczorajszej jeździe. Wyjechałem z domu i zrobiłem krótką pętelkę po okolicy i pojechałem na spotkanie z Jarkiem. Czekał już na mnie i wyruszyliśmy w kierunku Skoczowa. Tam trochę czekaliśmy na grupę. W międzyczasie dołączyli do nas kolarze ze Skoczowa i kiedy dojechały dwie grupy z Jastrzębia to było nas około 30 osób. Tempo zgodnie z założeniami było umiarkowane a nawet spokojne i nikt się nie wyrywał. Po dojeździe do Ustronia krótka przerwa i ruszyliśmy na Równicę. Miałem problem z licznikiem i czas podany przez Stravę wyszedł zaniżony o około 30 sekund. Na początku już tradycyjnie większość osób ruszyła do przodu, kilku dobrych zawodników jednak jechało z tyłu i ja od razu jechałem swoim tempem. Była w nim spora rezerwa i stopniowo wyprzedzałem kolejnych kolarzy. W międzyczasie dojechał Alexy i minął nas, nie próbowałem go gonić i różnica się powiększała. Po przejechaniu kostki zostałem sam, jechałem dalej równym tempem na dosyć wysokiej kadencji, ostatnie treningi na podjazdach zaczynają przynosić efekty. Przed lekkim wypłaszczeniem przed wyjazdem z lasu dogoniłem Darka i przez chwilę jechał na moim kole, szybko jednak został i wiedząc już, że mam dobry czas odpuściłem końcówkę podjazdu. Po około 18 minutach byłem na szczycie, nie znam dokładnego czasu. Na dokładkę wjechałem na Skibówkę, ostatnie 100 metrów jest ciekawe. Najważniejsze, że nie byłem zmęczony tym podjazdem i mogłem myśleć o kolejnym podjeździe. Po krótkiej przerwie wraz z kilkoma osobami ruszyliśmy w dół do Jaszowca. Było trochę zimno ale szybko zjechałem, spory progres w tej kwestii od zeszłego roku. Kiedy wszyscy się zjechali to jechaliśmy do Wisły. Tempo stopniowo rosło, dobrze współpracowaliśmy do czasu gdy Alexy wyszedł na zmianę i narzucił takie tempo, że pod skocznią zostało nas 3. Później trochę popuściliśmy ale reszta nie dołączyła do nas i spotkać się mieliśmy na szczycie. Do podnóża podjazdu dojechaliśmy razem, Jarek odpuścił na początku a Alexy o dziwo jechał na moim kole. Wychodząc na zmianę nie podkręcił tempa i później jeszcze jedną zmianę mu dałem, po 3 km niepotrzebne przyśpieszenie i już nie goniłem tylko wjechałem swoim tempem, miałem go cały czas w zasięgu wzroku ale różnica się powiększała. Przed szczytem zluzowałem lekko i w sumie nie straciłem dużo a czas poniżej 17 minut w kwietniu jest bardzo dobry. Alexy nie czekał na nas i sam zjechał. Po dojechaniu wszystkich szybki zjazd do Szczyrku. Zjechałem wraz z kolegami, po zjeździe czekaliśmy na Andrzeja który gdzieś został z tyłu. Przez Szczyrk trochę dziurawo ale dało się przejechać. Do Bielska szybkim tempem po zmianach i później bocznymi drogami do Wapienicy. Jarek odłączył się po drodze a ja odprowadziłem kolegów do granicy z Jaworzem i pojechałem do domu. Super trening. U kolegów też widać postęp. W tym tygodniu kolejna dawka treningu. Od wytrzymałości przez próbną czasówkę w Orzeszu , tempówki po górskie podjazdy. W planie 4-5 treningów. Jutro wolne.
https://www.strava.com/activities/934557221

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 7779 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 9586 km
Evo 2 7927 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum