Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

w grupie

Dystans całkowity:48935.00 km (w terenie 762.00 km; 1.56%)
Czas w ruchu:1783:47
Średnia prędkość:27.29 km/h
Maksymalna prędkość:92.00 km/h
Suma podjazdów:553776 m
Maks. tętno maksymalne:205 (103 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:1017819 kcal
Liczba aktywności:540
Średnio na aktywność:90.62 km i 3h 20m
Więcej statystyk

Trening 48

Czwartek, 26 maja 2016 Kategoria 100-200, Samotnie, Trening 2016, w grupie
Km: 104.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:54 km/h: 26.67
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 11.0°C HRmax: 182182 ( 93%) HRavg 141( 72%)
Kalorie: 3312kcal Podjazdy: 2140m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Grupowy trening. Pogoda nie zachęcała, kropiący deszcz, mgła i 15 stopni na starcie,później było ok.10 stopni na termometrze. Na starcie było ok.10 osób,kolejne 10 dołączyło później. Od początku dosyć mocne tempo, do czasu gdy Janek zerwał szprychę w tylnym kole. Od tego momentu jechaliśmy trochę spokojniej do Szczyrku a później znowu mocniej. Na Salmopol już poszedł ogień, parę osób od razu ruszyło do przodu, ja jechałem swoje i ostatecznie byłem 2 na szczycie. Na przełęczy było 9 stopni i mgła, trochę zmarzłem zanim się grupa zjechała, po spokojnym zjeździe, pełno piachu i żwiru na drodze było i nie było warto ryzykować. Później przyszła kolej na Kubalonkę, część grupy pojechało przez centrum i główną na szczyt a reszta przez Zameczek. Byłem w tej pierwszej grupce, do ronda dojechaliśmy w większej grupce, od ronda już parę osób pocisło i odjechało. Jechałem swoim tempem w towarzystwie dziewczyny i Wojtka. Do podnóża Kubalonki dojechaliśmy razem, podjazd już każdy swoim tempem. Jechałem niezbyt mocnym ale równym tempem i jeszcze przed szczytem wyprzedziłem wszystkich i byłem pierwszy na szczycie. Kiedy wszyscy dojechali to zjechaliśmy przez Zameczek do Czarnego. Dojechał Janek i razem przez Czarną Wisełkę dojechaliśmy na Stecówkę i ponownie przez Szarculę i Zameczek do Czarnego. Ostatni podjazd to Salmopol. Do podnóża znowu razem a dalej każdy swoim tempem. Jechałem znowu równo i tym razem mocniej ale nie na maksa. Do połowy podjazdu było nas 4 z przodu, później zostało nas 3 i razem dojechaliśmy do ostatniego zakrętu. Tam poszedł ogień, Janek i Michał mi odjechali i byłem trzeci. Miałem w planie jeszcze Przegibek. Po dojechaniu wszystkich zjechaliśmy do Szczyrku. W Buczkowicach złapałem kapcia, znowu mi łatka puściła i musiałem zmienić dętkę. Szybko wymieniłem, ale mi się już bardzo nie chciało jechać i od razu wróciłem do domu. Kostka dalej mnie boli, może to przejdzie do niedzieli. Gdybym miał wolną sobotę to pojechałbym na wyścig na Słowację.
 https://www.strava.com/activities/588378230

Długi rozjazd

Niedziela, 22 maja 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 83.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:01 km/h: 27.51
Pr. maks.: 72.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: 152152 ( 77%) HRavg 115( 58%)
Kalorie: 1964kcal Podjazdy: 880m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Wyjazd z JAS-KÓŁKAmi na Kubalonkę. Cały dystans przejechany spokojnie,musiałem parę razy puścić koło, ale trzeba trzymać się planu bo z szarpanej jazdy nic nie będzie. Do Wisły udało się dojechać spokojnie równym tempem, przed Kubalonką wyprzedził nas jakiś kolarz i od razu część osób ruszyła za nim. Ja sobie odpuściłem i spokojnym tempem wjechałem na Kubalonkę,wyprzedzając jeszcze 2 osoby. Po odpoczynku zjechaliśmy w dół do Wisły i tutaj znowu część osób poszalała i odjechała, czekali na nas w Wiśle i razem jechaliśmy dalej coraz mocniejszym tempem, w Ustroniu postój z powodu kapcia. Po postoju szybkim tempem do Skoczowa, przed wiaduktem puściłem koło i już spokojnie dojechałem do domu. 
https://www.strava.com/activities/584130252

Klasyk Radkowski-Pętla Stołowogórska 2016

Sobota, 21 maja 2016 Kategoria 100-200, Maraton, Samotnie, w grupie
Km: 196.00 Km teren: 0.00 Czas: 06:53 km/h: 28.47
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: 189189 ( 96%) HRavg 159( 81%)
Kalorie: 6028kcal Podjazdy: 3850m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy ważniejszy start w tym sezonie już za mną. Nie ukrywam, że przygotowywałem się do tego maratonu i wszystko wyszło tak jak powinno i od razu pojawił się wynik. Maraton w Radkowie jest całkiem inną imprezą niż zawody z cyklu RM, nie ma ostrego ścigania, zbytniego cwaniactwa,pretensji oraz szpanowania, jacy to wszyscy są super i najlepsi. 
 Na maraton pojechałem trochę zmęczony i nie wyspany, na przyszłość chyba lepiej pojechać z noclegiem niż wstawać o 2 w nocy. Grupa w której startowałem chyba była najsilniejszą z wszystkich grup na dystansie GIGA. Nie wiem czy to było losowanie czy przypadkowe ułożenie grupy, ale wszystkie JAS-KÓŁKI startowały razem. Od startu od razu mocne tempo i jazda po zmianach, pod pierwszą górkę odjechałem z jednym zawodnikiem, na zjeździe nas dogonili i po rozprowadzeniu przez kolegów z drużyny na drugim podjeździe za Chocieszowem pojechałem na maksa, przez chwilę na kole siedział mi zawodnik z numerem 25, pod koniec podjazdu już został i jeszcze wyprzedziłem około 10 kolarzy i zaczął się zjazd, dziurawy zjazd na którym straciłem sporo czasu i te 10 osób mnie wyprzedziło. Dogoniłem ich po zjeździe i jechałem z nimi kawałek, szarpali strasznie i na kolejnym podjeździe już zostali z tyłu. Mijały kolejne kilometry, jechałem sam, na zjeździe dogoniło mnie 2 zawodników, 25 i ktoś z Interkolu. Przed bufetem dogoniliśmy będącego na czele zawodnika z numerem 6 który złapał kapcia. W trzech dojechaliśmy do Kudowy i zaczęliśmy podjazd na Karłów, narzuciłem dobre tempo i po chwili Interkolowiec odpadł a zawodnik z numerem 25 wytrzymał połowę podjazdu, strasznie się szarpał by utrzymać koło. Przez kilka kilometrów jechałem na czele maratonu, z przodu tylko Policja.Przed szczytem podjazdu wyprzedził mnie Bartek Czyż(nr.6) i odjechał. Zaczął się zjazd do Karłowa, jechałem sam aż do krótkiego podjazdu w Karłowie. Dojechało mnie 2 zawodników (nr.25 i 338) i po zmianach jechaliśmy aż do Radkowa gdzie złapaliśmy Bartka. Bardzo mocne zmiany dawane przez rywali zmusiły mnie do puszczenia koła jeszcze przed Chocieszowem. Bartek samotnie odjechał a ja równym tempem dojechałem do dwójki i podjazd zaczęliśmy we trzech. Jechałem swoim tempem i znowu odjechałem od towarzyszy. Na zjeździe o dziwo mnie nie dogonili, tym razem zjechałem szybciej i samotnie jechałem do bufetu. Po 100km brakło wody w bidonach, zjadłem ostatniego banana i na bufecie zatankowałem, zabrałem jeszcze banany i zapomniałem bidonu,wróciłem po niego 50m i w tym czasie dojechało do mnie 4 zawodników, 3 z MEGA i nr.25. Podjazd rozpoczęliśmy mocno, kiedy skończyłem swoją zmianę zaczęła się znowu szarpanina, odpuściłem i jechałem dalej tym samym tempem, cały podjazd jechałem równo i wyprzedziłem 2 zawodników a 2 była jakieś 100 metrów z przodu. Na zjeździe do Radkowa jadąc ponad 50km/h samochód przede mną zahamował i cudem go wyminąłem i zmieściłem się w zakręcie 180 stopni który był 50 metrów dalej. Za zakrętem już domnie dojechał jeden zawodnik i dojechałem z nim do Radkowa,gdzie znowu musiałem się zatrzymać, tym razem na zakręcie zatrzymał się samochód a z przeciwka jechał autobus. Odechciało mi się jechać, byłem pewny, że na trzeciej rundzie stracę całą wypracowaną przewagę nad rywalami, za Radkowem dojechał do mnie Remigiusz Ornowski, zwycięzca maratonu w latach 2013-16. Jechałem z nim do dziurawgo zjazdu. Na podjeździe nawet odstawał trochę ode mnie, na zjeździe próbował mnie wyeliminować z dalszej jazdy i prawie mu się to udało, w ostatniej chwili skręcił a ja już się nie zmieściłem na drodze i na szczęście zatrzymałem się na żwirowym szerokim poboczu i straciłem kontakt z Ornowskim. Kolejne kilometry były kryzysowe, cały czas się nawadniałem i jadłem i nie myślałem o czekającym mnie jeszcze dystansie. Nerwowo obracałem się do tyłu i w końcu dojechałem do bufetu. Chwila przerwy i ostatnie 20km. Na podjeździe za Kudową widziałem przed sobą Bartka,musiał to być on bo jadąc prawie 20km/h nie mogłem go dogonić, to był błąd, niepotrzebnie się szarpałem i końcówkę podjazdu już ledwo jechałem i pewnie na tym straciłem. Na zjeździe też jeszcze straciłem przez samochody, w końcu wjechałem do Radkowa i przekroczyłem metę. Ciężki maraton w niełatwym terenie. Obstawa w tym roku silniejsza niż w poprzednich latach. W zeszłym roku spokojnie wygrałbym w kategorii M2, w tym roku byłem 2 i 3 w OPEN. Do Bartka starciłem niecałe 2 minuty, niedużo,biorąc pod uwagę, że na każdym zjeździe traciłem średnio 1 minutę do najlepszych.
Maraton oceniam bardzo dobrze, wynik wywalczony ciężką pracą i walką do ostatnich metrów, nikt mi tego nie dał w prezencie. Niektórzy będą twierdzić, że przy takiej obsadzie nie jest trudno być wysoko. Jedynym minusem jaki zauważyłem to usytuowanie bufetu, powinien być jakieś 20km wcześniej i byłoby ok. Kolejnym moim wyzwaniem jest czasówka na Koczy Zamek. Jak wszystko będziedobrze to i wynik powinien być dobry. 
https://www.strava.com/activities/583154933

Obóz Bukowina 3

Niedziela, 15 maja 2016 Kategoria 50-100, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: 76.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:01 km/h: 25.19
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 10.0°C HRmax: 175175 ( 89%) HRavg 137( 70%)
Kalorie: 2353kcal Podjazdy: 1590m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatni trening podczas pobytu w Bukowinie. Od rana pogoda łaskawa,nie padało i było sucho. Ustalona trasa była ciekawa i gdyby nie początkowe przygody to mogłoby wszystko wyglądać jeszcze lepiej. Po wyjechaniu z ośrodka w górę jakieś niepokojące sygnały dobiegały z mojego roweru. Poprawiłem najpierw jeden zacisk koła, później drugi, później sprawdziłem czy hamulce nie obcierają obręczy, nic nie stwierdziłem i ruszyłem mocno by dogonić resztę, wtedy usłyszałem trzask i poczułem luz pod nogą, byłem pewny, że to łańcuch. Okazało się, że wypadło kółeczko od tylnej przerzutki, zatrzymałem się i udało się znaleźć najważniejsze elementy. Przy pomocy Dominika i Andrzeja, udało się naprawić usterkę i jechać dalej. Spokojnie jechałem podjazdy by nie zostawić kolegów i trochę mocniej pracowaliśmy na zjeździe i dojeździe do Poronina. Pierwszy dłuższy podjazd to był Ząb, początkowo jechaliśmy razem, później trochę odjechałem i jechałem przed dwójką współtowarzyszy. Zjazd w kierunku Nowego Bystrego pokonaliśmy razem i na kolejnym podjeździe znowu lekko odjechałem i przed szczytem Butorowego zaczekałem. Po szybkim zjeździe do Kościeliska i dojeździe do Zakopanego złapaliśmy resztę drużyny. W Zakopanem się podzieliliśmy, Agnieszka pojechała na Poronin a reszta w kierunku Kuźnic i Głodówki. Przez nerwówkę i trochę zbyt szybką jazdę przez Zakopane gdzieś z tyłu został Piotr i nas już nie złapał. Do Kuźnic dojechaliśmy spokojnie, dalszy odcinek do Cyrhli jeszcze razem, ale już szybszym tempem. Ściganie zaczęło się na zjeździe,mocniej pociągnął Tomek a później poprawił Mały, równe mocne zmiany i zaczął się podjazd na Głodówkę, rozkręciłem mocne tempo i je utrzymywałem do końca podjazdu, najpierw odpadł Mały, później nie wytrzymał Tomek i znowu byliśmy sami z Dominikem. Rondo na Głodówce nas zaskoczyło i nawet nie mieliśmy czasu zafiniszować i zatrzymaliśmy się na rondzie czekając na resztę. Po minucie dojechał Tomek, po kolejnej Mały i później Andrzej, gdybyśmy jeszcze poczekali około 2-3 minut to dojechałby Piotr od strony Bukowiny. Po postoju pojechaliśmy przez Łysą Polanę i Podspady do Jurgowa i na koniec ostatni podjazd pod Bukowinę. Po przekroczeniu granicy w Jurgowie, narzuciłem mocne tempo i koledzy poprawili, z tyłu został Andrzej i poczekałem na niego, taktyka była jedna, koledzy niech się męczą z przodu a na podjeździe będę miał więcej sił. Jednak przed rondem wszystko się zjechało i podjazd pierwszy zaczął Andrzej, nikt nie chciał jechać za nim i zrobiła się przerwa. Później wszystko się potasowało i przez większość podjazdu jechałem na czele z Dominikiem na kole i tak też wjechaliśmy na rondo. Na szczycie poczekaliśmy na resztę i już wspólnie zjechaliśmy do ośrodka. Fajny trening i cały obóz w Bukowinie, brakło mi jednego dnia na zaliczenie podjazdów na Słowacji, szkoda, może innym razem. Ogólnie to wyszło 350km i 6000m przewyższenia.
https://www.strava.com/activities/578047819

Obóz Bukowina 2

Piątek, 13 maja 2016 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 47.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:52 km/h: 25.18
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 10.0°C HRmax: 179179 ( 91%) HRavg 140( 71%)
Kalorie: 1219kcal Podjazdy: 900m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Drugi dzień obozu treningowego w Bukowinie. Od rana padało i było zimno, po wizycie w Termach i obiadokolacji udało się wpasować w okno pogodowe i trochę pojeździć. Z planowanych dwóch pętli wyszła tylko krótsza, dobre i to. Z ośrodka wczasowego tym razem pojechaliśmy w górę, dojechaliśmy do Bukowiny i zjechaliśmy do dolnego ronda. Na pierwszy ogień poszedł podjazd na Rzepiska, ciekawy podjazd z trudną końcówką, tego dnia wszystkie podjazdy jechałem mocno lub bardzo mocno. Po rozpoczęciu trudniejszej części podjazdu zostaliśmy we dwóch z Dominikiem. Na najstromszym fragmencie odjechałem i z przewagą dojechałem prawie do końca, gdybym się nie zatrzymał to może udałoby się dojechać samotnie do końca. Po podjeździe znowu czekaliśmy, nie byliśmy pewni gdzie jechać, po długim zjeździe, dojechaliśmy do miejscowości Łapsze Wyżne. W drodze do Trybsza czekała na nas kolejna przełęcz, niezbyt długi i trudny podjazd znowu podzielił grupę, po zjeździe nie odpuściliśmy i mocno dojechaliśmy do Trybsza w kolejności ja, Dominik, Mały, Piotr i Andrzej. Kolejny podjazd w planie to Czarna Góra. Początek łagodny a na koniec ścianka, zaskoczyło mnie trochę i jechałem na twardym biegu, długo jechaliśmy w trzech, Dominik, Mały i ja. W połowie trudniejszego odcinka Mały trochę odstał i na szczycie znowu byliśmy z Dominikiem na przodzie. Po niebezpiecznym zjeździe zaczekaliśmy na resztę. Mały pojechał główną drogą na Bukowinę a reszta w kierunku Jurgowa a następnie Brzegów. Na deser został nam ciekawy podjazd po niezbyt dobrej nawierzchni. Tym razem pojechałem bardzo mocno końcówkę i zostawiłem wszystkich w tyle. Po podjeździe już spokojnie do Bukowiny i przez Wierch Olszański do ośrodka. Gdyby nie późna pora pojechałbym jeszcze na Gliczarów.
https://www.strava.com/activities/574841659

Obóz Bukowina 1

Czwartek, 12 maja 2016 Kategoria 200-300, Samotnie, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: 231.00 Km teren: 0.00 Czas: 09:10 km/h: 25.20
Pr. maks.: 65.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 177177 ( 90%) HRavg 135( 69%)
Kalorie: 4677kcal Podjazdy: 3690m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy dzień na obozie treningowym. Dystans obejmuje dojazd do Bukowiny i pętlę treningową. Z domu wyjechałem o 5. Pierwsza godzina jazdy była najgorsza. Później już było lepiej, nie obyło się bez przygód, najpierw cudem ominąłem czołówkę z samochodem, później trafiłem na zamknięty most w Rabie i objazd do Ludźmierza, na koniec pobłądziłem w Nowym Targu. Po 5 godzinach jazdy byłem w Bukowinie. Na koniec czekał mnie ponad kilometrowy podjazd z nachyleniem dochodzącym do 15%. Po 10 minutowym złapaniu oddechu wyruszyłem z resztą drużyny na trening. Od razu był podział na dwie grupy, jedna mocniejsza pojechała na 140km, druga na 100km. Pojechałem na 100km z zamiarem spokojnej jazdy. Grupa pierwsza już odjechała na pierwszym podjeździe w Czarnej Górze. W naszej grupie były 3 osoby, Agnieszka, Mały i ja, cały czas jechaliśmy we dwóch po zmianach i drogi powoli ubywało. Najbardziej dłużył się prawie 20km odcinek po słowackiej stronie. Przed podjazdem lekko odjechałem od grupki i na szczyt wjechałem spokojnym tempem przed dwójką współtowarzyszy. Po szybkim zjeździe przejechaliśmy skręt na skrót w kierunku Tatrzańskiej Kotlinki. Wróciliśmy na właściwą drogę i przejechaliśmy przez "cygańską" wioskę. W pełnym składzie dojechaliśmy do podnóża podjazdu na Przełęcz Zdziarską. Podjazd pokonałem równym i spokojnym tempem i na szczycie byłem przed Małym i Agnieszką. Pozostał zjazd i przeprawa przez krótką zmarszczkę do Polski. Pod sklepem przed Bukowiną zrobiliśmy postój i na deser podjazd na Rusiński Wierch. Bolał strasznie po 230km.
https://www.strava.com/activities/573738293

Klasyk Annogórski 2016

Sobota, 7 maja 2016 Kategoria 50-100, avg>30km\h, w grupie, Wyścig
Km: 77.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:18 km/h: 33.48
Pr. maks.: 70.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: 201201 (103%) HRavg 163( 83%)
Kalorie: 2383kcal Podjazdy: 910m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Do końca nie wiedziałem czy pojadę na ten wyścig, ostatnio byłem chory i jeszcze nie doszedłem do pełni sił. Widząc listę startową wiedziałem, że nie ma szans na wysokie miejsce i miałem zamiar jechać mocno cały czas, nie wyszło to tak dobrze jak myślałem ale i tak byłem najbardziej pracującym zawodnikiem z 20 osobowej grupki w której jechałem prawie cały wyścig.
Po rozgrzewce ustawiłem się w sektorze, była 12:25, start o 13, pomimo czekania 35 minut w słońcu, nie miałem dobrej pozycji, wiele ludzi startowało z ulicy i chodników znajdujących się poza sektorem i pomimo pozycji na przodzie sektora wystartowałem w połowie stawki. Ta sytuacja jest kolejnym argumentem dla mnie, że nie ma czego szukać w takich wyścigach,ludzie kombinują jak mogą, nie wystarczy, że mają już wyjeżdżone powyżej 5000km w tym sezonie, wypasione rowery karbonowe, ogolone nogi i inne, to jeszcze wpychają się bezczelnie przed uczciwie czekających na start kolarzy.
Po starcie od razu peleton zajął całą szerokość jezdni, po pierwszym zakręcie musieliśmy się zmieścić na jednym pasie, nie udało się to i pachołki latały po drodze. Droga do autostrady wyglądała cały czas taka samo, gaz, hamulec, gaz, hamulec, itd. Przed wiaduktem kolarze z kategorii E pchający się do przodu już puszczali i robiła się luka, dospawałem jeden raz, do podnóża podjazdu na Górę Świętej Anny spawałem trzy razy. Na zakręcie jeden kolarz zjechał na pobocze i musiałem zwolnić i go mijać, początek podjazdu wolny, nie mogłem gonić czołówki przez motocykl który jechał lewą stroną, kiedy już miałem dużą stratę do jakiejś mocniejszej grupki przyśpieszyłem, cały podjazd pokonałem na maksa wyprzedzając około 100 kolarzy. Do rozciągniętej czołowej grupy miałem jakieś 20 metrów straty, na zjeździe próbowałem gonić, nie miało to sensu i poczekałem na kolejną grupę, dojechali mnie w połowie zjazdu do Leśnicy. Było nas około 10 osób w tym Grześ z JAS-KÓŁEK, współpraca się nie układała, na zmiany wychodziło 5 osób, reszta jak zwykle wiozła się na kole, na pierwszym bufecie nie złapałem kubka z wodą i musiałem sięgać po bidon na zjeździe, przez ten bardziej płaski odcinek jechaliśmy we dwóch po zmianach. Początek Anki znowu szarpanie a później nagłe zwolnienie, wyszedłem na zmianę i sam ciągnąłem grupę, dogoniliśmy kilka osób,m.in Dominika i wjechaliśmy na szczyt, na sam szczyt znowu wszyscy poszli jak na finisz, na zjeździe musiałem mocno dokręcać by się utrzymać i się udało, po zjeździe znowu zostałem z tyłu i z Leśnicy jechałem na końcu grupki. Ogólnie to trzecia runda spokojna, znowu pracowały 3 osoby i na Ankę znowu jechałem cały czas na zmianie. Czwarte okrążenie trochę sobie odpuściłem, złapaliśmy kilka osób i zaczeliśmy już dublować ostatnich kolarzy, najgorzej było na tym krótkim wąskim podjeździe. Złapałem kubek, jedyny na 4 próby i jechaliśmy dalej. W pewnym momencie na płaskim tempo spadło poniżej 30km/h i wyszedłem na zmianę i podkręciłem tempo, później ktoś poprawił i siadłem na koło, zrobiło się 20 metrów różnicy, nie było sensu odjeżdżać i przed Anką znowu byliśmy razem. Podjazd sobie popuściłem i wjechałem w środku grupy, ktoś z Bike Atelier zaatakował, nie był z kategorii A więc nie goniłem i już układałem sobie w głowie finisz na ostatniej rundzie. Ostatnia runda była podobna do czwartej, z tą różnicą, że zjadłem batonika przed tym krótkim podjazdem. Wtedy też spadł mi łańcuch, nałożyłem i wjechałem w środku tej grupki. Do podnóża ostatniego podjazdu dojechałem schowany w środku grupy. Od początku poszło takie tempo, że bałem się, że nie wytrzymam, po chwili znowu zwolnienie i wtedy zacząłem się przesuwać do przodu. Koło kościoła złapaliśmy jeszcze parę osób i wtedy też zdecydowałem się na atak, udało się zaskoczyć rywali i chwilę trwało nim ktoś zaspawał ale grupa była już rozciągnięta, później próby kolejnych ataków, na 500m przed metą poszedł końcowy atak,dwójka pojechała przodem, ja byłem na 5 pozycji i nim się zebrałem to było już kilka metrów różnicy, ruszyłem za nimi ale było już po ptokach.Dowiozłem 3 miejsce z tej grupki i fajnie zakończyłem wyścig.
Ogólnie to nie mogę narzekać, może jakbym był w głównej grupie po pierwszej rundzie to osiągnąłbym coś więcej. To co mogłem zrobić to zrobiłem i jest dobrze. Na wynik nie patrzę, 41 miejsce w kategorii A i 120 w OPEN nie może mnie satysfakcjonować, znowu kategoria A najsilniejsza, co z tego, że w kategorii B czy C było więcej osób jak ten czas dałby mi w tych kategoriach lepsze miejsce. Wyścig wygrał oczywiście zawodnik z licencją ELITY.
Ogólnie to organizacyjnie wypadło bez większych zastrzeżeń, jedynie dałbym przynajmniej kary czasowe zawodnikom startującym z ulicy i chodnika znajdującego się poza wyznaczonym sektorem.
https://www.strava.com/activities/568634948#137891...

Trening 45

Niedziela, 1 maja 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: 93.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:33 km/h: 26.20
Pr. maks.: 52.00 Temperatura: 13.0°C HRmax: 174174 ( 89%) HRavg 137( 70%)
Kalorie: 1892kcal Podjazdy: 890m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiejszy dzień nie zaczął się dla mnie dobrze, obudziłem się z 38,5 stopnia gorączki, wypiłem kilka kubków herbaty i wypociłem od razu. O 8 wstałem z łóżka i gorączki już nie miałem, postanowiłem, że pojadę na Rozpoczęcie Sezonu. Ubrałem się ciepło, pomimo zapowiadanej temperatury w okolicy 15 stopni. Od początku wiedziałem, że dzisiaj dobrze nie pojadę, mocy brakowało, na start jakoś dojechałem głównie z wiatrem a później już było różnie. Przed startem nie robiłem żadnej rozgrzewki i tylko z 5 minut pokręciłem i start. Na początku nie mogłem się wpiąć, kilka sekund w plecy, później się rozkręcałem i już w połowie górki mnie przytkało, męczyłem się okrutnie,tętno ledwo 160, do Pruchnej ciężko się jechało, byłem pewny, że jadę na ostatnie miejsce, czas prawie 9 minut przy wjeździe na drogę w kierunku Cieszyna nie nastrajał optymistycznie, druga część poszła jakby łatwiej, bo z wiatrem. Po zjechaniu z głównej drogi na drugim zakręcie pojawił się samochód,udało się ominąć i dalej już jakoś się jechało, końcówkę zjazdu odpuściłem i dopiero na ostatnim kilometrze pojechałem dobrze, 45 nie schodziło z licznika, brakło jakiegoś podjazdu na koniec. Ogólnie wystarczyło na 5 miejsce, mogło być gorzej. Po czasówce jeszcze spotkanie przy napojach i później powrót pod wiatr do domu. Kawałek przejechałem z Andrzejem i Zbyszkiem, szybko mnie zostawili i przez parę kilometrów jechałem sam, w Kończycach Wielkich złapałem Zbyszka i razem dojechaliśmy do Skoczowa. Dalej już każdy w swoją stronę. Do domu dojechałem spokojnie bez szarpania tempa. Następny tydzień miał być odpoczynkowy i będzie, może uda się wrócić do pełni sił i pokazać moc na wyścigu w Leśnicy. Zobaczymy jak wszystko się ułoży.
https://www.strava.com/activities/561984800

Trening 43

Czwartek, 28 kwietnia 2016 Kategoria 100-200, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 100.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:17 km/h: 30.46
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 9.0°C HRmax: 185185 ( 94%) HRavg 149( 76%)
Kalorie: 2258kcal Podjazdy: 520m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Mocny trening w grupie, trochę bolało ale tak chyba musi być. Zastanawiałem się czy jechać na ten trening czy samotnie pokręcić trochę spokojniej. Ostatecznie pomimo lekkiego zmęczenia i przeziębienia pojechałem. Na początek już niespodzianka, zablokowana droga na Skoczów z powodu śmiertelnego wypadku. Kierowca stracił panowanie nad samochodem i wyleciał z  drogi kasując przy okazji trzy samochody stojące na poboczu, nie miał szans wyjść z tego cało. Pojechałem więc inną drogą, na jedynym podjeździe na trasie w kierunku Pawłowic zrobiłem tempówkę, brakło mnie pod koniec ale i tak ponad połowę podjazdu wytrzymałem na niezłej mocy. Dalsza droga już spokojniejsza, pomimo tego, że wiało cały czas z boku nie jechało się źle, planowałem jechać z Międzyrzecza prosto na Bronów ale i ta droga była zablokowana przez ciężarówkę i pojechałem na rondo w Ligocie i dalej na Landek. Bałem się, że nie zdążę na czas i trochę podkręciłem tempo. W Strumieniu pojechałem skrótem do dwupasmówki i nadrobiłem kilka minut i po godzinie jazdy byłem w Pawłowicach. Jakieś 10 minut czekałem i dojechało 5 osób. W szóstkę jechaliśmy w kierunku Cieszyna. Załączyłem stoper i od razu poszło mocne tempo. Początkowo mnie trochę brakowało, ledwo trzymałem kółko, później już było lepiej i nawet mocne zmiany dawałem. Za Pruchną zostaliśmy we trzech, fajnie się współpracowało, na Babilonie Grześ skręcił na Kaczyce i dalej jechaliśmy z Kamilem we dwóch. Początkowo równe zmiany, później lekko go zaskoczyłem i odjechałem na jakieś 20 metrów, Kamil mnie dogonił i poprawił i na rondzie byłem jakieś 15 sekund za nim. Kamil zwolnił i ja zrobiłem to samo,mogłem jechać, tak by mnie dogonili ale nie od razu. Przed Babilonem znowu jechaliśmy razem, mocne zmiany i najpierw zostaliśmy w czterech a później w trzech.Były próby ataków, moja niestety nie udana, towarzysze czujni i chyba silniejsi ode mnie. Udało się odjechać na 100 metrów i utrzymać tą przewagę przez niecały kilometr. Po koniec zaatakował Kamil, nie byłem w stanie złapać koła i wyrobił takę przewagę, że nikt go już nie dogonił. Przed finiszem jeszcze wyprzedził mnie Andrzej, nie miałem już z czego przyśpieszyć i byłem trzeci na rondzie. Cały dystans wyniósł 36,8km w czasie 59:45 co dało średnią prawie 37km/h. W moim przypadku są jeszcze duże rezerwy, gdybym jechał na moich najlepszychg oponach to byłoby lepiej,gdybym nie był przeziębiony to też pewnie byłoby lepiej, trasa też trochę zbyt płaska,lepiej czuję się w pagórkowatym i górskim terenie. Powrót do domu już w spokojnym tempie, nawet podjazd na Rudzicę przejechałem w "tlenie". Kolejny trening w sobotę.
https://www.strava.com/activities/559321503

Trening 38

Niedziela, 17 kwietnia 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Trening 2016, w grupie
Km: 88.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:24 km/h: 25.88
Pr. maks.: 62.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: 175175 ( 89%) HRavg 143( 73%)
Kalorie: 2665kcal Podjazdy: 1810m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Miał być grupowy trening a wyszło inaczej. Grupa z którą chciałem jechać nie dojechała na czas, czekałem prawie 30 minut, dojechał tylko Marcin i ostatecznie razem pojechaliśmy na Przegibek. Do zajezdni dojechaliśmy razem po zmianach, później już każdy swoim tempem. Na szczyt dojechałem jakieś 40 sekund za Marcinem. Po szybkim zjeździe skierowaliśmy się w kierunku podjazdu na Kocierz. Jechaliśmy po równych zmianach, przed Kocierzem już zostałem z tyłu i w miarę spokojnym tempem wjechałem na szczyt w czasie 13:16, Marcin dołożył mi 1:31. Po spokojnym zjeździe kolejny podjazd pokonaliśmy razem i równo po zmianach do Porąbki i Międzybrodzia gdzie zrobiliśmy postój w sklepie. Ostatnim podjazdem był Przegibek. Kawałek jechaliśmy po zmianach, później już zostałem z tyłu i swoim tempem dojechałem na szczyt, czas wyszedł bardzo dobry i straciłem niecałą minutę do Marcina. Po zjeździe już spokojnym tempem dojechaliśmy do Wapienicy a dalej już każdy w swoją stronę. Bardzo dobry trening, czasami warto trenować z mocniejszym kolarzem. Następny tydzień będzie bardzo ciężki, treningi przed 7 rano i 7 dni w pracy. Nawet w Orzeszu nie wystartuję, może uda się w czasówce ale to jeszcze nie jest pewne,wyścig na 100% odpada.
https://www.strava.com/activities/547967516

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 10148 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 12644 km
Evo 2 8629 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum