Wpisy archiwalne w kategorii
w grupie
Dystans całkowity: | 48403.00 km (w terenie 756.00 km; 1.56%) |
Czas w ruchu: | 1765:29 |
Średnia prędkość: | 27.27 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 546056 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 1005146 kcal |
Liczba aktywności: | 533 |
Średnio na aktywność: | 90.81 km i 3h 21m |
Więcej statystyk |
Road Trophy 2014 Etap 3
Sobota, 16 sierpnia 2014 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: | 105.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:04 | km/h: | 25.82 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 188188 ( 94%) | HRavg | 142( 71%) |
Kalorie: | 2047kcal | Podjazdy: | 2000m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trzeci etap, ustawiłem się z tyłu i na początku jeszcze traciłem, pierwszy podjazd bardzo nerwowo i niestety nogi odmówiły posłuszeństwa, na zjeździe ktoś mi wjeźdża do koła, już wiem kto, spadł mi łańcuch i wypadł bidon, bidon znalazłem a łańcuch nałożyłem i jechałem dalej, starty już spore a na zjazdach się powiększały, do granicy nikogo nie dogoniłem, dopiero jazda na kole jednego z faworytów Road Trophy Damiana Głowni który złapał kapcia i gonił czołówkę, pomogła mi dojechać do kogoś, okazuje się,że był to Rafał z RMT, na bufet wjechaliśmy razem a potem każdy już swoim tempem, większość trasy pokonałem samotnie, w Kamesznicy jak zaczęło padać to zatrzymałem się na dwie minuty na przystanku autobusowym, Koczy Zamek wszedł mocno w nogi, tam wyprzedziłem kilka osób, kolejna runda podobnie, dłuższy postój na bufecie i potem samotnie do mety, dopiero pod Koczy Zamek wyprzedzłem kilka osób i nie zmęczony wjechałem na metę.
Road Trophy 2014 Etap 2
Piątek, 15 sierpnia 2014 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: | 78.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:50 | km/h: | 27.53 |
Pr. maks.: | 68.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 193193 ( 96%) | HRavg | 158( 79%) |
Kalorie: | 2052kcal | Podjazdy: | 1820m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po udanej czasówce, miałem prawo startować z drugiego sektora, ustawiłem się zaraz za pierwszym sektorem z dobrą pozycją startową, początek był lekko pod górę i czołówka jechała mocno, starałem się utrzymać z przodu, udawało się to przez około 1km, potem juz ludzie się rozpychali i w końcu czołówka odjechała, początkowo próbowałem gonić, tracąc sporo sił, na zjeździe z Jaworzynki odstałem od reszty, potem małe zamieszanie, kilka osób leży, parę kapci i zrzuconych łańcuchów, pożyczam pompkę i dwie dętki i jadę dalej, w międzyczasie wyprzedziło mnie sporo osób w tym wszyscy rywale z kategorii, na podjeździe pod Zapasieki sporo podgoniłem, jak tylko zaczął się zjazd to kręcąc z dużą kadencją i tak zostałem z tyłu, niestety zjazdy to w dalszym ciągu moja pięta achillesowa, kolejne rundy przejechałem w dobrym tempie, stopniowo trochę nadrabiając, gdyby nie zjazdy to czas byłby o około 10-12min lepszy a to dałoby mi dobry wynik. Ostatecznie to był najlepszy etap ze startu wspólnego na tym wyścigu w moim wykonaniu.
Dojazdy,rozgrzewki, itp.
Niedziela, 13 lipca 2014 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 50.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 27.27 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 990kcal | Podjazdy: | 150m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Suma z dwóch dni.
Rozgrzewka i rozjazd-Pętla Beskidzka
Sobota, 5 lipca 2014 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 590kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pętla Beskidzka 2014
Sobota, 5 lipca 2014 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: | 96.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:50 | km/h: | 25.04 |
Pr. maks.: | 78.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 197197 ( 98%) | HRavg | 161( 80%) |
Kalorie: | 3032kcal | Podjazdy: | 2560m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejna edycja Pętli Beskidzkiej już przeszła do historii. W tym roku byłem kompletnie bez formy, zdziwiłem się,że aż tyle potrafiłem z siebie wykrzesać. Co do zajętego miejsca to zostawię to bez komentarza.
Pogoda w tym roku była tradycyjna, czyli słońce i wysoka temperatura. Na starcie stanęło prawie 400 osób z czego 250 pojechało dystans PRO a około 130 wybrało dystans MARATON.
Przed startem zrobiłem długą rozgrzewkę i dopiero ustawiłem się w sektorze. Po starcie nadrabiałem pozycje, pod Zameczek jechałem mocnym tempem i znalazłem się gdzieś w połowie stawki, złapałem grupę i razem jechaliśmy w kierunku Stecówki. Pierwszą rundę przejechałem asekuracyjnie tracąc kilka miejsc, na kolejnych już jechałem swoje, o dziwo nie traciłem zbyt wiele na zjazdach. Po każdej rundzie brałem kubek z wodą na bufecie i od razu wypijałem, w bidonach też wody ubywało. Na przedostatniej rundzie na zjeździe z Stecówki, o mały włos nie doszło do kraksy i tam odpadłem od grupki, złapałem ich na Połomiu i dalej znów jechaliśmy razem. Ostatnią rundę przejechałem już samotnie, niestety kilometr przed metą złapał mnie taki skurcz,że prawie spadłem z roweru, co chwilę musiałem stawać i straciłem na tym ponad minutę lub nawet więcej.
W sumie to wyścig można zapisać na plus. Jeżeli byłbym w formie to może byłoby lepiej. Teraz czas na dwie czasówki, trzeba odzyskać podium w klasyfikacji a potem już góry do końca sezonu. Od dzisiaj zaczynam solidnie trenować by za miesiąc była forma.
Pogoda w tym roku była tradycyjna, czyli słońce i wysoka temperatura. Na starcie stanęło prawie 400 osób z czego 250 pojechało dystans PRO a około 130 wybrało dystans MARATON.
Przed startem zrobiłem długą rozgrzewkę i dopiero ustawiłem się w sektorze. Po starcie nadrabiałem pozycje, pod Zameczek jechałem mocnym tempem i znalazłem się gdzieś w połowie stawki, złapałem grupę i razem jechaliśmy w kierunku Stecówki. Pierwszą rundę przejechałem asekuracyjnie tracąc kilka miejsc, na kolejnych już jechałem swoje, o dziwo nie traciłem zbyt wiele na zjazdach. Po każdej rundzie brałem kubek z wodą na bufecie i od razu wypijałem, w bidonach też wody ubywało. Na przedostatniej rundzie na zjeździe z Stecówki, o mały włos nie doszło do kraksy i tam odpadłem od grupki, złapałem ich na Połomiu i dalej znów jechaliśmy razem. Ostatnią rundę przejechałem już samotnie, niestety kilometr przed metą złapał mnie taki skurcz,że prawie spadłem z roweru, co chwilę musiałem stawać i straciłem na tym ponad minutę lub nawet więcej.
W sumie to wyścig można zapisać na plus. Jeżeli byłbym w formie to może byłoby lepiej. Teraz czas na dwie czasówki, trzeba odzyskać podium w klasyfikacji a potem już góry do końca sezonu. Od dzisiaj zaczynam solidnie trenować by za miesiąc była forma.
Dojazdy,rozgrzewki, itp.
Sobota, 14 czerwca 2014 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 25.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Galicja Road Maraton 2014
Sobota, 14 czerwca 2014 Kategoria 100-200, Maraton, Samotnie, w grupie
Km: | 130.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:22 | km/h: | 29.77 |
Pr. maks.: | 82.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 205205 (103%) | HRavg | 167( 83%) |
Kalorie: | 3989kcal | Podjazdy: | 2440m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Długo oczekiwany wyścig, najważniejszy start w pierwszej części sezonu. Długo się szykowałem, próbowałem się dobrze do niego przygotować, niestety przy tej liczbie treningów nie udało się osiągnąć optymalnej formy. Planowany na ten weekend szczyt formy został co prawda osiągnięty czyli plan treningowy zadziałał, ale forma była porównywalna do zeszłorocznej, a miało być nieco lepiej.
Do Nowego Wiśnicza przyjechałem po 8:00, wizyta w biurze, krótka rozmowa ze znajomymi i szykowanie sprzętu. Przed startem przeszła ulewa, akurat wtedy, gdy ruszałem na rozgrzewkę. Zrezygnowałem z dalszej rozgrzewki i po deszczu ustawiłem się na starcie, bylem gdzieś bliżej początku niż końca stawki. Po starcie tempo było od razu wysokie, cały czas jechałem tempem czołówki, nerwówka była duża, bo ciągle ktoś próbował się wcisnąć do przodu. Na pierwszej zmarszczce ci co się pchali zostawili przerwę za czołówką i musiałem gonić, niestety moje próby okazały się nieskuteczne i na premii górskiej traciłem już około minuty do czołówki. Na zjeździe złapałem jakąś grupę i jechałem z nimi dalej, niestety z około 15 osób pracowały 3-4 osoby i szybko na kolejnej górce oderwaliśmy się od reszty. W grupie pozostał m.in. Piotr Wrona i Szymon Sikora. Niestety zaczęły się problemy, poluzowała się klamkomanetka, po ostatniej wymianie linki musiałem ją zbyt lekko dokręcić. Szukałem imbusa w kieszeni, ale niestety zostawiłem je w samochodzie. Niestety dalsza jazda nie była przyjemnością i puściłem koło, minęła mnie jeszcze jedna grupa z którą udało się utrzymać do około 30 kilometra. Tam na podjeździe pożyczyłem imbusa i wziąłem się za dokręcanie klamkomanetki. Niestety trwało to około 5 minut, starta była już spora, w trakcie postoju wyprzedziło mnie z 50 osób. Dalsza jazda to samotna gonitwa pod wiatr, wyszarpałem się nieźle ale nikogo nie dogoniłem, dopiero na podjeździe na bufet dogoniłem kilka osób, ale szybko zostawiłem ich w tyle, dojeżdżając na bufet widziałem przed sobą około 30 osobową grupę, po postoju na bufecie złapałem koło dwóch zawodników i omyłkowo skręciliśmy w lewo a nie w prawo,
po szaleńczym zjeździe około 80 km/h po kilku kilometrach zauważyłem pomyłkę, znaleźliśmy się spowrotem na trasie lecz kilka kilometrów przed bufetem. Wróciliśmy tą samą drogą, spory podjazd był do pokonania na którym urwałem resztę i dojechałem do bufetu. Nadrobiłem 11 km i straciłem prawie 30 minut. Dalsza jazda to gonitwa, mało kto próbował złapać koło, wyprzedzałem pojedynczych kolarzy, dopiero przed 2 bufetem na stromym podjeździe dogoniłem jakąś grupę, szybko ich zostawiłem i dalej jechałem sam, po zjeździe dogonił mnie jeden zawodnik i razem zgodnie współpracując dotarliśmy do mety. Na ostatnim podjeździe wyprzedziłem jeszcze kilka osób i ostatecznie zająłem miejsce 84 w OPEN i 13 w kategorii H. Starta do zwycięzcy to 48minut a do 2m to już tylko 40min. Gdyby nie te moje przygody to spokojnie dojechałbym w drugiej grupie i otarłbym sie o podium w kategorii. Z formy bylem zadowolony, jazda też nie była zła, solo przez połowę trasy i walka z wiatrem. Kolejny wyścig w planach to Pętla Beskidzka, w tym roku jadę dystans PRO, potraktuję go całkowice treningowo.
Do Nowego Wiśnicza przyjechałem po 8:00, wizyta w biurze, krótka rozmowa ze znajomymi i szykowanie sprzętu. Przed startem przeszła ulewa, akurat wtedy, gdy ruszałem na rozgrzewkę. Zrezygnowałem z dalszej rozgrzewki i po deszczu ustawiłem się na starcie, bylem gdzieś bliżej początku niż końca stawki. Po starcie tempo było od razu wysokie, cały czas jechałem tempem czołówki, nerwówka była duża, bo ciągle ktoś próbował się wcisnąć do przodu. Na pierwszej zmarszczce ci co się pchali zostawili przerwę za czołówką i musiałem gonić, niestety moje próby okazały się nieskuteczne i na premii górskiej traciłem już około minuty do czołówki. Na zjeździe złapałem jakąś grupę i jechałem z nimi dalej, niestety z około 15 osób pracowały 3-4 osoby i szybko na kolejnej górce oderwaliśmy się od reszty. W grupie pozostał m.in. Piotr Wrona i Szymon Sikora. Niestety zaczęły się problemy, poluzowała się klamkomanetka, po ostatniej wymianie linki musiałem ją zbyt lekko dokręcić. Szukałem imbusa w kieszeni, ale niestety zostawiłem je w samochodzie. Niestety dalsza jazda nie była przyjemnością i puściłem koło, minęła mnie jeszcze jedna grupa z którą udało się utrzymać do około 30 kilometra. Tam na podjeździe pożyczyłem imbusa i wziąłem się za dokręcanie klamkomanetki. Niestety trwało to około 5 minut, starta była już spora, w trakcie postoju wyprzedziło mnie z 50 osób. Dalsza jazda to samotna gonitwa pod wiatr, wyszarpałem się nieźle ale nikogo nie dogoniłem, dopiero na podjeździe na bufet dogoniłem kilka osób, ale szybko zostawiłem ich w tyle, dojeżdżając na bufet widziałem przed sobą około 30 osobową grupę, po postoju na bufecie złapałem koło dwóch zawodników i omyłkowo skręciliśmy w lewo a nie w prawo,
po szaleńczym zjeździe około 80 km/h po kilku kilometrach zauważyłem pomyłkę, znaleźliśmy się spowrotem na trasie lecz kilka kilometrów przed bufetem. Wróciliśmy tą samą drogą, spory podjazd był do pokonania na którym urwałem resztę i dojechałem do bufetu. Nadrobiłem 11 km i straciłem prawie 30 minut. Dalsza jazda to gonitwa, mało kto próbował złapać koło, wyprzedzałem pojedynczych kolarzy, dopiero przed 2 bufetem na stromym podjeździe dogoniłem jakąś grupę, szybko ich zostawiłem i dalej jechałem sam, po zjeździe dogonił mnie jeden zawodnik i razem zgodnie współpracując dotarliśmy do mety. Na ostatnim podjeździe wyprzedziłem jeszcze kilka osób i ostatecznie zająłem miejsce 84 w OPEN i 13 w kategorii H. Starta do zwycięzcy to 48minut a do 2m to już tylko 40min. Gdyby nie te moje przygody to spokojnie dojechałbym w drugiej grupie i otarłbym sie o podium w kategorii. Z formy bylem zadowolony, jazda też nie była zła, solo przez połowę trasy i walka z wiatrem. Kolejny wyścig w planach to Pętla Beskidzka, w tym roku jadę dystans PRO, potraktuję go całkowice treningowo.
Dojazdy,rozgrzewki, itp.
Sobota, 7 czerwca 2014 Kategoria Road Maraton Team, Samotnie, w grupie
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 25.38 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 1090kcal | Podjazdy: | 200m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Leśnica
Sobota, 7 czerwca 2014 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: | 108.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:27 | km/h: | 31.30 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 202202 (101%) | HRavg | 163( 81%) |
Kalorie: | 3077kcal | Podjazdy: | 1250m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ustroń
Sobota, 17 maja 2014 Kategoria 0-50, Maraton, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 50.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 25.86 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 990kcal | Podjazdy: | 1100m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Długo oczekiwany wyścig. Niestety pogoda tradycyjnie jak na każdym tegorocznym wyścigu była deszczowa. Mokro, zimno i ślisko tak można podsumować warunki jakie panowały na trasie. Długo wahałem się, czy w ogóle startować, ostatecznie zdecydowałem się. Do startu byłem nie przygotowany, nie robiłem rozgrzewki, nie brałem żadnej elektroniki na trasę i planowałem jechać spokojnie.
Na starcie ustawiłem się z tyłu i wolnym tempem jechałem w kierunku Równicy, ci co startowali za mną mnie wyprzedzali kolejno jeden za drugim. Kiedy zaczął się podjazd to trochę zacząłem nadrabiać, chociaż mogłem tam jechać szybciej, na zjeździe znowu sporo tracę, jechałem tam jak dziecko bardzo wolno, podjazd po kostce też odpuściłem, niewiele tam zyskałem. Po dojeździe na rundy każdy podjazd jechałem dobrym tempem nie odbiegającym za bardzo od czołówki a na zjeździe traciłem to co wypracowałem, na drugiej rundzie złapałem jakąś grupę i praktycznie z nią dojechałem do podnóża Równicy. Podjazd wjechałem nieco szybciej i wyprzedziłem jeszcze około 20 kolarzy. Przed szczytem zgubiłem okulary i się po nie wracałem , przez co straciłem około minuty. Na metę wjechałem nie czując żadnego zmęczenia, czyli wysiłek jaki włożyłem w ten wyścig był mały. W dobrych warunkach, czyli bez deszczu i na suchym, na pierwotnie planowanej trasie, jadąc na miarę moich możliwości wynik bylby dużo lepszy, myślę że, ok.35 OPEN.
Na starcie ustawiłem się z tyłu i wolnym tempem jechałem w kierunku Równicy, ci co startowali za mną mnie wyprzedzali kolejno jeden za drugim. Kiedy zaczął się podjazd to trochę zacząłem nadrabiać, chociaż mogłem tam jechać szybciej, na zjeździe znowu sporo tracę, jechałem tam jak dziecko bardzo wolno, podjazd po kostce też odpuściłem, niewiele tam zyskałem. Po dojeździe na rundy każdy podjazd jechałem dobrym tempem nie odbiegającym za bardzo od czołówki a na zjeździe traciłem to co wypracowałem, na drugiej rundzie złapałem jakąś grupę i praktycznie z nią dojechałem do podnóża Równicy. Podjazd wjechałem nieco szybciej i wyprzedziłem jeszcze około 20 kolarzy. Przed szczytem zgubiłem okulary i się po nie wracałem , przez co straciłem około minuty. Na metę wjechałem nie czując żadnego zmęczenia, czyli wysiłek jaki włożyłem w ten wyścig był mały. W dobrych warunkach, czyli bez deszczu i na suchym, na pierwotnie planowanej trasie, jadąc na miarę moich możliwości wynik bylby dużo lepszy, myślę że, ok.35 OPEN.