Wpisy archiwalne w kategorii
w grupie
Dystans całkowity: | 48935.00 km (w terenie 762.00 km; 1.56%) |
Czas w ruchu: | 1783:47 |
Średnia prędkość: | 27.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 553776 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 1017819 kcal |
Liczba aktywności: | 540 |
Średnio na aktywność: | 90.62 km i 3h 20m |
Więcej statystyk |
Zakończenie sezonu a.d. 2012
Sobota, 3 listopada 2012 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Road Maraton Team, w grupie
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:38 | km/h: | 27.52 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 191191 ( 96%) | HRavg | 148( 74%) |
Kalorie: | 3021kcal | Podjazdy: | 640m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening
Środa, 26 września 2012 Kategoria 50-100, w grupie, Trening 2012, Szosa, Samotnie
Km: | 52.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 27.13 |
Pr. maks.: | 49.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 173173 ( 87%) | HRavg | 134( 67%) |
Kalorie: | 1456kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Velo Carpathica 2012
Sobota, 22 września 2012 Kategoria Road Maraton 2012, Maraton, 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 125.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:16 | km/h: | 29.30 |
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 188188 ( 94%) | HRavg | 154( 77%) |
Kalorie: | 3511kcal | Podjazdy: | 1600m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni start w tym sezonie. Tradycyjnie sezon Road Maraton kończy się w Bieszczadach. Dojazd w Bieszczady jest męczący. Z domu wyjechałem o 7:45 a w Ustrzykach Dolnych byłem o 18:30. Zakwaterowałem się wspólnie z Teamem w pięknie położonym ośrodku noclegowym, potem szybka kolacja i odebranie numerów startowych. Późne rozmowy do późna i sen.
Sobota przywitała nas lekką mgłą i niska temperaturą. Po niezbyt obfitym śniadaniu, pojechałem na rozgrzewkę. Ostatnie dni nierowerowe nie wrożyły niczego dobrego. Start nastąpił o 9:05. Tempo nie było jakos szczególnie zabójcze, peletonik stopniowo malał, po wyjechaniu z Ustrzyk Dolnych ktoś wjechał mi w koło, udało sie wypiąć i zatrzymać bez gleby. Koło czałe, przerzutka cała, jadę dalej. Po kilku minutach gonitwy łapię peletonik. Na jednej z hopek zostałem z tyłu, peletonik się podzielił, znowu gonitwa, zjazdy, trochę płaskiego i ostatecznie przed kolejnym podjazdem doszedłem grupę. Niestety po chwili złapał mnie kryzys, musiałem się zatrzymać, rozważałem rezygnację, odetchnąłem, zdjąłem kurtkę, było już cieplej i ruszyłem dalej. Dogoniłem jakąś dwójkę i jechaliśmy dalej w trzech. Niestety tempo było spacerowe ~20km/h, brak współpracy spowodował że urwalem tą dwójke i szybko doskoczyłem do kolejnej dwójki, podobna sytuacja jak poprzednio i znowu się urywam. Przed Ustrzykami Dolnymi dojechałem do jakiejś czwórki z dziewczyną na czele. Zacząłem ciągnąć, znowu nikt nie chcial współpracować, kolejny atak i zostawiłem resztę w tyle. Przez kolejne kilometry jadę sam, na szczycie następnego podjazdu zatrzymałem sie wysmarkać nos i jechałem dalej. Na zjeździe gdzie rok temu odpadłem z czołówki tym razem nic sie nie dzieje. W okolicy Cisnej zrobilo się niebezpiecznie, na liczniku 40km/h, droga zablokowana, klamki na maksa i udało się zatrzymać. Jak można wyprzedzać na łuku drogi? Dalsza jazda do bufetu bez przygód. Na bufecie wziąłem banany do kieszonki i ruszyłem dalej. Dogoniłem dwójkę, dziewczynę z Nutraxxa i jej towarzysza i jechaliśmy dalej razem, ciągnąłem na podjazdach, na zjazdach tzrymalem koło i tak w kółko. Przed Polańczykiem dochodzimy grupę z Ewą, uszkodzone koło Ewy sparwiło że przegrała rywalizację z Sylwią. Grupę urwałem w Polańczyku i dalej jechałem już sam do mety.
Maraton bardzo nie udany jak dla mnie, ostatnie miejsce w kategorii i połowa stawki open. Po maratonie szybko się pozbierałem i późnym wieczorem byłem już w domu.
Wynik:
6/6H
23/43 OPEN
Sobota przywitała nas lekką mgłą i niska temperaturą. Po niezbyt obfitym śniadaniu, pojechałem na rozgrzewkę. Ostatnie dni nierowerowe nie wrożyły niczego dobrego. Start nastąpił o 9:05. Tempo nie było jakos szczególnie zabójcze, peletonik stopniowo malał, po wyjechaniu z Ustrzyk Dolnych ktoś wjechał mi w koło, udało sie wypiąć i zatrzymać bez gleby. Koło czałe, przerzutka cała, jadę dalej. Po kilku minutach gonitwy łapię peletonik. Na jednej z hopek zostałem z tyłu, peletonik się podzielił, znowu gonitwa, zjazdy, trochę płaskiego i ostatecznie przed kolejnym podjazdem doszedłem grupę. Niestety po chwili złapał mnie kryzys, musiałem się zatrzymać, rozważałem rezygnację, odetchnąłem, zdjąłem kurtkę, było już cieplej i ruszyłem dalej. Dogoniłem jakąś dwójkę i jechaliśmy dalej w trzech. Niestety tempo było spacerowe ~20km/h, brak współpracy spowodował że urwalem tą dwójke i szybko doskoczyłem do kolejnej dwójki, podobna sytuacja jak poprzednio i znowu się urywam. Przed Ustrzykami Dolnymi dojechałem do jakiejś czwórki z dziewczyną na czele. Zacząłem ciągnąć, znowu nikt nie chcial współpracować, kolejny atak i zostawiłem resztę w tyle. Przez kolejne kilometry jadę sam, na szczycie następnego podjazdu zatrzymałem sie wysmarkać nos i jechałem dalej. Na zjeździe gdzie rok temu odpadłem z czołówki tym razem nic sie nie dzieje. W okolicy Cisnej zrobilo się niebezpiecznie, na liczniku 40km/h, droga zablokowana, klamki na maksa i udało się zatrzymać. Jak można wyprzedzać na łuku drogi? Dalsza jazda do bufetu bez przygód. Na bufecie wziąłem banany do kieszonki i ruszyłem dalej. Dogoniłem dwójkę, dziewczynę z Nutraxxa i jej towarzysza i jechaliśmy dalej razem, ciągnąłem na podjazdach, na zjazdach tzrymalem koło i tak w kółko. Przed Polańczykiem dochodzimy grupę z Ewą, uszkodzone koło Ewy sparwiło że przegrała rywalizację z Sylwią. Grupę urwałem w Polańczyku i dalej jechałem już sam do mety.
Maraton bardzo nie udany jak dla mnie, ostatnie miejsce w kategorii i połowa stawki open. Po maratonie szybko się pozbierałem i późnym wieczorem byłem już w domu.
Wynik:
6/6H
23/43 OPEN
Rajcza Tour 2012
Sobota, 15 września 2012 Kategoria 100-200, Maraton, Road Maraton 2012, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 111.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:04 | km/h: | 27.30 |
Pr. maks.: | 69.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 191191 ( 96%) | HRavg | 153( 77%) |
Kalorie: | 3423kcal | Podjazdy: | 1200m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny maraton zaliczony. Mój występ lepiej przemilczeć. Zamiast leżeć z łóżku męczyłem sie na trasie. Niestety jazda z grypą to zły pomysł.
W Rajczy zjawiłem się o 8:00. Było trochę zimno-8 stopni. O 10:00 zrobiłem krótką rozgrzewkę i ustawiłem się na starcie. Stanąłem z tyłu, ponieważ nie lubię przepychanki jaka była w czubie i ruszyliśmy na trasę. Po około 2 kilometrach już pierwsze ofiary leżały na asfalcie i zostałem przyblokowany, ledwo ich wyminąłem, o zatrzymaniu nie było mowy, gnałem dalej, peleton już był mocno rozciągnięty, do Nieledwi dojechałem w ogonie i pod Kotelnicę cisnąłem i udało się nadrobić kilka pozycji, na stromym i krętym zjeździe w kierunku Tarlicznego znowu trochę odstałem, po drodze znowu kilka ofiar, stało na poboczu. Tam skończyło się dobre, dalsza jazda była już męcząca, nie mogłem wejść na normalne obroty, tętno skakało. Do Milówki dojechałem z Przemkiem z Krakowa a dalej jechałem sam przez większosć trasy. Zjazd w kierunku Węgierskiej Gorki poszedł fatalnie, cały czas zaledwie 25-30km/h. Kolejne odcinki to już tylko wolniej i wolniej. Trochę odżyłem na podjeździe pod Poloka. Na zjeździe dwa razy hamowałem ponieważ ktoś leżał na asfalcie i dalsza jazda była już podobna. Do Korbielowa dojechałem sam i tam w 3 wjechaliśmy na bufet i ruszyliśmy dalej goniąc jeszcze jedna osobę, znowu gleba kolarza przy moim zejściu ze zmiany i dalej we trzech gnamy w kierunku Namiestowa. W Połowie zjazdu zostaję sam, jeden złapał kapcia a drugi odjechał. przez Namiestowo jechaliśmy we dwóch a potem zostałem sam i zaczekałem na dwójkę. We trzech zgodnie współpracujac dojechaliśmy do Nowota, tam jeszcze kogoś złapaliśmy i razem dojechaliśmy prawie do mety. Przed kreska mija nas czołówka z GIGA z Kamilem Majem na czele, rozpocząłem sprint i wjechałem tuz za Kamilem do mety.
Chwila odpoczynku, bufet i zjazd w towarzystwie dużo lepszych kolarzy do Rajczy.
Makaron trochę postawił mnie na nogi, wypiłem kilka herbat i wróciłem do domu.
W Rajczy zjawiłem się o 8:00. Było trochę zimno-8 stopni. O 10:00 zrobiłem krótką rozgrzewkę i ustawiłem się na starcie. Stanąłem z tyłu, ponieważ nie lubię przepychanki jaka była w czubie i ruszyliśmy na trasę. Po około 2 kilometrach już pierwsze ofiary leżały na asfalcie i zostałem przyblokowany, ledwo ich wyminąłem, o zatrzymaniu nie było mowy, gnałem dalej, peleton już był mocno rozciągnięty, do Nieledwi dojechałem w ogonie i pod Kotelnicę cisnąłem i udało się nadrobić kilka pozycji, na stromym i krętym zjeździe w kierunku Tarlicznego znowu trochę odstałem, po drodze znowu kilka ofiar, stało na poboczu. Tam skończyło się dobre, dalsza jazda była już męcząca, nie mogłem wejść na normalne obroty, tętno skakało. Do Milówki dojechałem z Przemkiem z Krakowa a dalej jechałem sam przez większosć trasy. Zjazd w kierunku Węgierskiej Gorki poszedł fatalnie, cały czas zaledwie 25-30km/h. Kolejne odcinki to już tylko wolniej i wolniej. Trochę odżyłem na podjeździe pod Poloka. Na zjeździe dwa razy hamowałem ponieważ ktoś leżał na asfalcie i dalsza jazda była już podobna. Do Korbielowa dojechałem sam i tam w 3 wjechaliśmy na bufet i ruszyliśmy dalej goniąc jeszcze jedna osobę, znowu gleba kolarza przy moim zejściu ze zmiany i dalej we trzech gnamy w kierunku Namiestowa. W Połowie zjazdu zostaję sam, jeden złapał kapcia a drugi odjechał. przez Namiestowo jechaliśmy we dwóch a potem zostałem sam i zaczekałem na dwójkę. We trzech zgodnie współpracujac dojechaliśmy do Nowota, tam jeszcze kogoś złapaliśmy i razem dojechaliśmy prawie do mety. Przed kreska mija nas czołówka z GIGA z Kamilem Majem na czele, rozpocząłem sprint i wjechałem tuz za Kamilem do mety.
Chwila odpoczynku, bufet i zjazd w towarzystwie dużo lepszych kolarzy do Rajczy.
Makaron trochę postawił mnie na nogi, wypiłem kilka herbat i wróciłem do domu.
IX Rajd na Równicę
Niedziela, 9 września 2012 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: | 69.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:27 | km/h: | 28.16 |
Pr. maks.: | 75.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 195195 ( 98%) | HRavg | 141( 71%) |
Kalorie: | 2078kcal | Podjazdy: | 680m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny już rajd na Równicę. Drugi rok z rzędu postanowiłem pojechać. Czekało mnie trudne zadanie, obrona tytułu z zeszłego roku. Wyjechałem z domu o 7:15 i spokojnym tempem dojechałem do Skoczowa. Tam krótki postój i w grupie dojechaliśmy do Ustronia. Na starcie stanęło 17 osób, od startu poszedł taki ogień że zostałem w tyle. Nadrabiałem pozycje cały czas i ostatecznie wjechałem jako czwarty na Równicę. Po postoju w grupie dojechałem do Skoczowa i potem już samotnie do domu.
Most-Równica(4,7km):00:18:29(15,26) 383(8,3%) 182(91%)
Most-Równica(4,7km):00:18:29(15,26) 383(8,3%) 182(91%)
Infrasettimanale Classico
Środa, 5 września 2012 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: | 164.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:34 | km/h: | 29.46 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 205205 (103%) | HRavg | 141( 71%) |
Kalorie: | 3867kcal | Podjazdy: | 750m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po raz drugi wybrałem się na IC do Katowic. Celem wyjazdu było potrenowanie jazdy w grupie i się udało. Wyjechałem z domu o 14:00 i spokojnym tempem dojechałem do Katowic, z wieloma utrudnieniami po drodze. Na placu IC pojawiłem się o 16:40. Powoli zjeżdżali się kolarze. O 17:10 wyruszyliśmy w około 70 osobowym składzie. Podobnie jak ostatnio przejazd przez Katowice był utrudniony przez korki w centrum i na obrzeżach. Peleton się tak podzielił, że w Podlesiu już były grupki. Podjazdy jeszcze bardziej nas podzieliły i do Mikołowa dojechałem sam, grupa do której dojechałem cudem uniknęła spotkania z tirami jadącymi po DK44, wolałem zaczekać i przejechać bezpiecznie na zielonym. Było nas 6 i w takim składzie jechaliśmy przez Łaziska gdzie praktycznie byliśmy 100 metrów za grupą, zjazd do Wyr znowu zwiększył odległość. Jazda po zmianach przez Wilkowyje i Podlesie pozwoliła nam myśleć o dogonieniu grupy. Przed Kostuchną zostaliśmy we dwóch, w oddali widać było grupę. W Murckach doszliśmy grupę, musieliśmy stanąć na przejeździe kolejowym i dalej już do kreski dojechaliśmy w grupie. Na metę wpadłem około 7 miejsca z naszej grupy.
Po krótkim odpoczynku pojechałem na PKP, dla odmiany do Tychów. Tam trochę pojeździłem i wróciłem PKP do Bielska. Z PKP do domu.
Po krótkim odpoczynku pojechałem na PKP, dla odmiany do Tychów. Tam trochę pojeździłem i wróciłem PKP do Bielska. Z PKP do domu.
Infrasettimanale Classico
Środa, 29 sierpnia 2012 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2012, w grupie
Km: | 142.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:40 | km/h: | 30.43 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 189189 ( 95%) | HRavg | 145( 73%) |
Kalorie: | 3136kcal | Podjazdy: | 900m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjazd na ten cotygodniowy środowy trening chodził po głowie mi już od dłuższego czasu. Zwykle coś nie pasowało i dopiero teraz udało się znaleźć czas i pojechać. Pierwsza część to dojazd na Plac IC w Katowicach. Dojazd zajął 2 godziny po których zrobiłem bufet w Parku Kościuszki. Na Placu IC pojawiłem się około 17:30.
Start honorowy nastąpił ok.18:10. W spokojnym tempie ruszyliśmy w dużym peletonie przez zatłoczone ulice Katowic w kierunku Brynowa i Ligoty. Momentami było ciasno, nie lubię takich warunków i dosyć szybko zostałem w tyle. Po starcie ostrym na jednej z uliczek spadł mi łańcuch i musiałem zakładać, potem goniłem grupę aż do Podlesia. Na hopkach doszedłem dosyć sporą grupę, w oddali widać było czołówkę, w Mikołowie stanęliśmy na światłach i było po ptokach. Część na czerwonym przeleciała ale ja byłem wśród tych którzy nie ryzykowali i czekaliśmy. W Tej grupce doleciałem aż do Łazisk zgarniając po drodze kilka osób. Na zjazdach do Wyr spadł mi łańcuch i jechałem bez kręcenia i trochę odstałem, doszedłem grupę dopiero w Wyrach. Dotrwałem w grupie do Wyr i tam klapa, kolejny raz spadł mi łańcuch i po nałożeniu nie mogłem wrzucić blatu, grupa pojechała a ja mieliłem. W Podlesiu stałem na zamkniętym przejeździe kolejowym i udało mi się wrzucić blat. Gnałem ile sił w nogach i w końcu w okolicy Murcek złapałem grupę i razem dojechaliśmy w mocnym tempie do mety. Strata około 10 minut do czołówki. Średnia prawie 35km/h. Po dojechaniu na plac IC pojechałem jeszcze pozwiedzać Katowice, rozjazdowo na małej traczy. Potem na dworzec, byłem przed czasem a na pociąg ledwo zdążyłem. Na koniec jeszcze z dworca do domu. Za tydzień powtórka z rozrywki.
Start honorowy nastąpił ok.18:10. W spokojnym tempie ruszyliśmy w dużym peletonie przez zatłoczone ulice Katowic w kierunku Brynowa i Ligoty. Momentami było ciasno, nie lubię takich warunków i dosyć szybko zostałem w tyle. Po starcie ostrym na jednej z uliczek spadł mi łańcuch i musiałem zakładać, potem goniłem grupę aż do Podlesia. Na hopkach doszedłem dosyć sporą grupę, w oddali widać było czołówkę, w Mikołowie stanęliśmy na światłach i było po ptokach. Część na czerwonym przeleciała ale ja byłem wśród tych którzy nie ryzykowali i czekaliśmy. W Tej grupce doleciałem aż do Łazisk zgarniając po drodze kilka osób. Na zjazdach do Wyr spadł mi łańcuch i jechałem bez kręcenia i trochę odstałem, doszedłem grupę dopiero w Wyrach. Dotrwałem w grupie do Wyr i tam klapa, kolejny raz spadł mi łańcuch i po nałożeniu nie mogłem wrzucić blatu, grupa pojechała a ja mieliłem. W Podlesiu stałem na zamkniętym przejeździe kolejowym i udało mi się wrzucić blat. Gnałem ile sił w nogach i w końcu w okolicy Murcek złapałem grupę i razem dojechaliśmy w mocnym tempie do mety. Strata około 10 minut do czołówki. Średnia prawie 35km/h. Po dojechaniu na plac IC pojechałem jeszcze pozwiedzać Katowice, rozjazdowo na małej traczy. Potem na dworzec, byłem przed czasem a na pociąg ledwo zdążyłem. Na koniec jeszcze z dworca do domu. Za tydzień powtórka z rozrywki.
Rozgrzewki i rozjazdy Road Trophy
Niedziela, 12 sierpnia 2012 Kategoria 0-50, Szosa, w grupie
Km: | 36.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 28.80 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 151151 ( 76%) | HRavg | |
Kalorie: | 696kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Road Trophy 2012 Etap 3
Niedziela, 12 sierpnia 2012 Kategoria Maraton, Road Maraton 2012, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 97.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:29 | km/h: | 27.85 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 188188 ( 94%) | HRavg | 152( 76%) |
Kalorie: | 2430kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni etap miał prowadzić przez Słowacje, tak się cieszyłem bo lubię tam jeździć, niestety warunki pogodowe zmusiły do zmiany trasy, do pokonania mieliśmy 5 rund po 17km z podjazdem na Zameczek.
Rano wstałem wcześnie, ubrałem się, przebiegłem jedno kółeczko na rozgrzewkę, zjadłem śniadanie, przebrałem sie i ustawiłem się na starcie.
Start nastąpił o 9:00, mocne tempo na początku dyktowali kolarze DSR, NUTRAXX i Bikeholicy, prędkości dochodziły do 40km/h, mimo trzymania koła traciłem kontakt z czołówką, na Stecówkę wjechałem w 5 grupce ze stratą około 3 minut do czołówki. Na zjeździe trzymałem koło grupy i po mocnych zmianach dojechalismy do początku podjazdu pod Zameczek, tam udało się uciec i wylądować na czele kolejnej grupy z którą potem dojechałem do mety. Na zjeździe udało się utrzymać w grupie i do kolejnego podjazdu dojechaliśmy razem. Na podjeździe się oderwałem i wjechałem tuż za rzobitkami grupy przed nami, na bufecie wziąłem prowiant na kolejną rundę i pojechalem dalej sam. Pod Kubalonką złapała mnie grupa i znowu razem po zmianach dojechaliśmy do podjazdu pod Zameczek. Tam udało sie zrobić niezłą przwewagę, postój na bufecie i jazda, dojechałem aż do Nowej Osady gdzie mnie dopadła grupa. Kolejny podjazd pod Zameczek trochę odpuściłem i wjechałem w 4 osobowej grupce, znowu bufet i sam jadę dalej, na zjeździe dochodzi mnie grupa już mniej liczna i razem ciągniemy dalej. Złapalismy kilka osób z przodu i 3 osoby zostały zdublowane, pod Nową Osadą dzieli się grupa na 3 części, pierwsza odjeżdża, druga jedzie 20 metrów przed nami, jechalem z Dorotą z Bikeholików, ponieważ już nie wytzrymywała szarpanego tempa, razem dojechalismy do podjazdu pod Zameczek.Ostatni podjazd poszedł nieźle i na metę wjechałem w dobrej dyspozycji. Dzisiejsza trasa nie sprzyjała ucieczkom, jak wjechałeś na pierwszą rundę tak skończyłeś wyścig.
Na mecie wypiłem herbatę, chwilę postalem, znowu zaczżeło lać i zjechałem do biura.
Szybki prysznic, obiad, pakowanie i dekoracja. Ukończyłem wyscig.
Ta impreaz ma jedyny w swoim rodzaju klimat, tam trzeba być by go poczuć.
Wynik:03:30:05
3/4 H +00:27:06
63/106 OPEN +00:28:05
Końcowe:09:46:32
3/3 H +01:50:42
62/80 OPEN +01:59:15
Fotki:




Rano wstałem wcześnie, ubrałem się, przebiegłem jedno kółeczko na rozgrzewkę, zjadłem śniadanie, przebrałem sie i ustawiłem się na starcie.
Start nastąpił o 9:00, mocne tempo na początku dyktowali kolarze DSR, NUTRAXX i Bikeholicy, prędkości dochodziły do 40km/h, mimo trzymania koła traciłem kontakt z czołówką, na Stecówkę wjechałem w 5 grupce ze stratą około 3 minut do czołówki. Na zjeździe trzymałem koło grupy i po mocnych zmianach dojechalismy do początku podjazdu pod Zameczek, tam udało się uciec i wylądować na czele kolejnej grupy z którą potem dojechałem do mety. Na zjeździe udało się utrzymać w grupie i do kolejnego podjazdu dojechaliśmy razem. Na podjeździe się oderwałem i wjechałem tuż za rzobitkami grupy przed nami, na bufecie wziąłem prowiant na kolejną rundę i pojechalem dalej sam. Pod Kubalonką złapała mnie grupa i znowu razem po zmianach dojechaliśmy do podjazdu pod Zameczek. Tam udało sie zrobić niezłą przwewagę, postój na bufecie i jazda, dojechałem aż do Nowej Osady gdzie mnie dopadła grupa. Kolejny podjazd pod Zameczek trochę odpuściłem i wjechałem w 4 osobowej grupce, znowu bufet i sam jadę dalej, na zjeździe dochodzi mnie grupa już mniej liczna i razem ciągniemy dalej. Złapalismy kilka osób z przodu i 3 osoby zostały zdublowane, pod Nową Osadą dzieli się grupa na 3 części, pierwsza odjeżdża, druga jedzie 20 metrów przed nami, jechalem z Dorotą z Bikeholików, ponieważ już nie wytzrymywała szarpanego tempa, razem dojechalismy do podjazdu pod Zameczek.Ostatni podjazd poszedł nieźle i na metę wjechałem w dobrej dyspozycji. Dzisiejsza trasa nie sprzyjała ucieczkom, jak wjechałeś na pierwszą rundę tak skończyłeś wyścig.
Na mecie wypiłem herbatę, chwilę postalem, znowu zaczżeło lać i zjechałem do biura.
Szybki prysznic, obiad, pakowanie i dekoracja. Ukończyłem wyscig.
Ta impreaz ma jedyny w swoim rodzaju klimat, tam trzeba być by go poczuć.
Wynik:03:30:05
3/4 H +00:27:06
63/106 OPEN +00:28:05
Końcowe:09:46:32
3/3 H +01:50:42
62/80 OPEN +01:59:15
Fotki:

Road Trophy 2012© Piotrek92

Road Trophy 2012© Piotrek92

Road Trophy 2012© Piotrek92

Road Trophy 2012© Piotrek92

Road Trophy© Piotrek92
Road Trophy 2012 Etap 2
Sobota, 11 sierpnia 2012 Kategoria 50-100, Maraton, Road Maraton 2012, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 83.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:13 | km/h: | 25.80 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | 174174 ( 87%) | HRavg | 138( 69%) |
Kalorie: | 1867kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Cross Peleton | Aktywność: Jazda na rowerze |
Sobota przywitała nas deszczem i niską temperaturą. Start był o 9:00 więc było mało czasu, bo szybkim śniadaniu, krótkiej rozgrzewce i szybkim przebraniu stanąłem na starcie. Okazało się że ponad 30 osób zrezygnowało z jazdy w dzisiejszym etapie, w tym jeden rywal z kategorii więc miałem łatwe zadanie, dojechać do mety.
Na samym starcie odpuściłem, pod Stecówkę wjeżdżałem jako jeden z ostatnich. Na Kubalonce złapałem sie do grupki i razem zjeżdżaliśmy, zjeżdżałem bardzo wolno, było starsznie ślisko. W Głębcach grupa podzieliła się na dwie części, jechałem w tej drugiej pilnując dziewczyny z Nutraxxa. W tej grupce spokojnym tempem dojechaliśmy do podnóża podjazdu na Slamopol i tam grupa sie podzieliła, dojechałem do kolejnej grupki prowadzonej przez Gienka i Kasię Szukających Sponsorów i razem jechaliśmy dalej, w Szczyrku część osob się zagapiła i skręciła w prawo a dzisiaj jechaliśmy przez rondo w Buczkowicach, był to skrót ponieważ dalej wyprzedziliśmy osoby które zostały za nami pod Salmopolem. W tej grupce dojechałem do bufetu i tam się zatrzymałem. Po długim około 15 minutowym postoju ruszyłem dalej, do Lipowej jechałem samotnie, tam doszedłem i wyprzedziłem jednego Bikeholika. W Radziechowych pojechałem w kierunku Wieprza bo tak prowadziła trasa, jak się okazało byłem jednym z nielicznych którzy tam pojechali a reszta skracała przez Przybędzę. Samotnie dotarłem do Węgierskiej Górki, tam trochę postałem, zablokowane drogi i chodniki. Za Węgierską Górką złapałem dziewczynę z Nutraxxa i razem jechaliśmy dalej. Za Milówką wyprzedziłem kolejne osoby które były z tyłu i mnie nie wyprzedzały. Spokojnie dojechaliśmy do mety.
Ciepła herbata dobrze mi zrobiła i razem z Łukaszem zjechałem do biura. Ciepły prysznic, obiad, czyszczenie sprzętu trwające ponad 2 godziny. Dekoracja i wieczorne spotkanie przebiegło w miłej atmosferze. Szybko położyłem się spać. Dzisiejszy etap całkowice odpusciłem, nie było co się wysilać, warunki nie pozwalały na szaleństwa.
Wynik:03:27:47
3/3 H +00:56:21
74/84 OPEN +00:57:19
Fotki:


Na samym starcie odpuściłem, pod Stecówkę wjeżdżałem jako jeden z ostatnich. Na Kubalonce złapałem sie do grupki i razem zjeżdżaliśmy, zjeżdżałem bardzo wolno, było starsznie ślisko. W Głębcach grupa podzieliła się na dwie części, jechałem w tej drugiej pilnując dziewczyny z Nutraxxa. W tej grupce spokojnym tempem dojechaliśmy do podnóża podjazdu na Slamopol i tam grupa sie podzieliła, dojechałem do kolejnej grupki prowadzonej przez Gienka i Kasię Szukających Sponsorów i razem jechaliśmy dalej, w Szczyrku część osob się zagapiła i skręciła w prawo a dzisiaj jechaliśmy przez rondo w Buczkowicach, był to skrót ponieważ dalej wyprzedziliśmy osoby które zostały za nami pod Salmopolem. W tej grupce dojechałem do bufetu i tam się zatrzymałem. Po długim około 15 minutowym postoju ruszyłem dalej, do Lipowej jechałem samotnie, tam doszedłem i wyprzedziłem jednego Bikeholika. W Radziechowych pojechałem w kierunku Wieprza bo tak prowadziła trasa, jak się okazało byłem jednym z nielicznych którzy tam pojechali a reszta skracała przez Przybędzę. Samotnie dotarłem do Węgierskiej Górki, tam trochę postałem, zablokowane drogi i chodniki. Za Węgierską Górką złapałem dziewczynę z Nutraxxa i razem jechaliśmy dalej. Za Milówką wyprzedziłem kolejne osoby które były z tyłu i mnie nie wyprzedzały. Spokojnie dojechaliśmy do mety.
Ciepła herbata dobrze mi zrobiła i razem z Łukaszem zjechałem do biura. Ciepły prysznic, obiad, czyszczenie sprzętu trwające ponad 2 godziny. Dekoracja i wieczorne spotkanie przebiegło w miłej atmosferze. Szybko położyłem się spać. Dzisiejszy etap całkowice odpusciłem, nie było co się wysilać, warunki nie pozwalały na szaleństwa.
Wynik:03:27:47
3/3 H +00:56:21
74/84 OPEN +00:57:19
Fotki:

Road Trophy 2012© Piotrek92

Road Trophy 2012© Piotrek92

Road Trophy 2012© Piotrek92