Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

w grupie

Dystans całkowity:48403.00 km (w terenie 756.00 km; 1.56%)
Czas w ruchu:1765:29
Średnia prędkość:27.27 km/h
Maksymalna prędkość:92.00 km/h
Suma podjazdów:546056 m
Maks. tętno maksymalne:205 (103 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:1005146 kcal
Liczba aktywności:533
Średnio na aktywność:90.81 km i 3h 21m
Więcej statystyk

Road Trophy 3

Niedziela, 4 września 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: 100.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:53 km/h: 25.75
Pr. maks.: 72.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1886kcal Podjazdy: 1700m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatni już etap, najkrótszy bo 78km. Wyjechałem o 8:00 z OSP. Na Zagroniu byłem około 8:10. Dopompowałem powietrza do 8 bar i sprawdziłem czy wszystko w porządku z rowerem. Napełniłem bidony i stanąłem na starcie na pierwszej lini. Po odprawie nastąpił start.

O 9:00 ruszyliśmy z Zagronia w kierunku Koniakowa, jak zwykle traciłem na samym początku, po 2km bardzo spokojnej jazdy nastąpił zryw, próbowałem skoczyć o przodu ale było ciężko, jak się okazało, hamulec tarł o obręcz i to mnie hamowało. Musiałem stanąć i poprawić, zrobiłem i pojechałem, byłem ostatni ale już na pierwszym podjeździe przed Koniakowem złapałem ostatnich zawodników i przesuwałem się do przodu, podjazd na Koniakowską poszedł mi dobrze, wyprzedziłem sporo osób, na zjeździe do Kamesznicy uważałem i zjechałem bezpiecznie, na kolejnym podjeździe nadrobiłem znowu kilka miejsc i samotnie zacząłem zjeżdżać do Milówki. Po zjeździe złapała mnie dwójka kolarzy i razem przejechaliśmy kilka kilometrów do Nieledwi. Podjazd na Kotelnicę wykończył mnie strasznie i dalej jechało się źle, nikogo nie wyprzedziłem na podjeździe, zjechałem bardzo spokojnie i jechałem wolno, nie potrzebnie bo mogłem dociągnąć do grupki przede mną a nie czekać. Przed Jaworzynką postanowiłem że jednak stanę na bufecie. W połowie drogi przez las zobaczyłem przed sobą grupę, było pod górkę to złapałem ich na 100m, na zjeździe znowu straciłem i dojechałem do nich dopiero na podjeździe do Jaworzynki.

Na bufet wpadłem około minutę minutę przed grupą,napełniłem bidon, wziąłem banany, zjadłem arbuza i ruszyłem z grupą w kierunku Hyrczawy. Przed granica zostałem ponieważ samochody zablokowały drogę i musiałem hamować do 0. Potem na żwirku jechałem wolno i zablokowali mnie ludzie idący do kościoła. Wjechałem do lasu i złapał mnie kryzys i myślałem że grupy już nie dogonię, udało się ich złapać na samym dole w Mostach. Kawałek przejechaliśmy razem a potem musiałem się zatrzymać, myślałem że mam kapcia a to okazało się że opona jest już zużyta i trochę bije i grupa odjechała, złapałem ich dopiero na granicy a na podjeździe pod Ochodzitą odjechałem i wpadłem na metę około 5 minut przed grupą.

Posiedziałem chwilę na bufecie, potem poszliśmy na colę do restauracji. Chwilę posiedzieliśmy i zjechałem do OSP wziąść prysznic, coś zjeść i spakować rzeczy. Po 14:00 ruszyłem do Zagronia na dekorację. Okazało sie ze brakło jedzenia, dobrze że byłem pojedzony. Po dekoracji wzięliśmy się za sprzątanie a o 17 nastąpiło spotkanie z Bikeholikami. O 19:30 ruszyliśmy z Michałem w kierunku Bielska. W domu byłem o 20:45. Impreza super, godna polecania.

Road Trophy 1

Piątek, 2 września 2011 Kategoria 100-200, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: 102.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:35 km/h: 28.47
Pr. maks.: 71.00 Temperatura: 24.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1846kcal Podjazdy: 1700m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Długo oczekiwany start stał się faktem. Mimo niezbyt dobrego przygotowania wystartowałem i ukończyłem ten wymagający wyścig.

Do Istebnej przyjechałem w czwartek wieczorem. Była piękna lecz chłodna noc, rano wstałem o 6:30 wypoczęty i spokojny. Szybkie śniadanie i przygotowania i około 8:00 zaczęli zjeżdżać się kolarze na start.

O 12:00 na starcie stanęło około 100osób. Ruszyliśmy na rundę przez Połom, jak zwykle zostałem z tyłu. Wyprzedziło mnie sporo osób a ja dopiero zacząłem przesuwać się do przodu przed Stecówką, na Stecówkę wjechałem spokojnie, wyprzedzając około 30 osób. Dojazd na Kubalonkę był szybki, nikt mnie nie wyprzedził, dojechałem do grupki z którą zacząłem zjazd. Na Kubalonce miałem już prawie 3 minuty straty do czołówki. Spokojnie zjeżdżałem i dogoniło mnie kilka osób. Pod Kubalonką zjechała się fajna grupa, w zasadzie dwie po około 8 osób. Do ronda jechaliśmy wspólnie po zmianach, dałem dwie krótkie i niezbyt mocne zmiany. Na rondzie zostałem, grupa jechała przez stacje a ja normalnie, tam też musiałem się zatrzymać, ponieważ traciłem panowanie nad rowerem i to był jedyny sposób na uniknięcie gleby, oczywiście grupa pojechała i przez Wisłę jechałem sam. Przed skocznią dogoniłem kolarza i razem dociągnęliśmy do grupy.

Zaczął się podjazd na Salmopol, mój ulubiony. Na początku jechałem równo 16km/h aż do momentu kiedy zobaczyłem Tomka(Ślimaka), powiedział mi że Andrzej jest niedaleko i przyspieszyłem i do końca jechałem już 20km/h. Zjazd zacząłem sam, znowu spokojnie jechałem, dopiero koło wyciągu złapał mnie Andrzej z jakimś kolarzem, nie miałem sił jechać ich tempem i zostałem i samotnie jechałem do Godziszki. Tam złapała mnie grupa trzyosobowa, Tomek i dwóch innych i razem jechaliśmy do Lipowej. Na bufecie nawet nie stawałem. Za bufetem dwójka odjechała i razem z Tomkiem jechaliśmy dalej, była kiepska nawierzchnia drogi i bałem się jechać na kole i zostawałem z tyłu za Tomkiem.

Przez Radziechowy przejechaliśmy razem, w Przybędzy na podjeździe odjechałem a w Cięcinie znowu razem. Odjeżdżam na podjeździe pod forty, fajny podjazd, jechałem tam dopiero trzeci raz. W Węgierskiej Gorce łapie mnie grupa i razem jedziemy aż do Kamesznicy.

Na podjeździe wszystko się dzieli i dojeżdżam jako pierwszy z naszej grupy. Podjazd trudny, wjechałem na 39x28 bez wstawania. Miejsce 23/33 w kategorii A z czasem 3:00:35. Jestem bardzo zadowolony z jazdy, pierwszy, najlepszy etap, potem było już coraz gorzej.

Posiedziałem chwilę na bufecie i razem z Tomkiem zjechaliśmy do Istebnej a następnie pojechaliśmy do OSP, zwieźć rzeczy, umyć się, przebrać i wróciliśmy do Zagronia coś zjeść i obejrzeć dekorację. Do OSP wróciliśmy z Łukaszem.
Chwilę posiedziłem

Jesenniki

Środa, 24 sierpnia 2011 Kategoria 100-200, Szosa, w grupie
Km: 183.00 Km teren: 0.00 Czas: 06:38 km/h: 27.59
Pr. maks.: 71.00 Temperatura: 30.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 3238kcal Podjazdy: 1710m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Wyjazd zaproponował mi nowo poznany kolarz z Bielska-Irek. Umówiliśmy się na środę i wyjazd wypalił w 100%.
Przed 7:00 wyjechaliśmy z Bielska i o 9:00 byliśmy w Piotrowicach Wielkich. Naszym celem był Pradziad. Na rowery wsiedliśmy parę minut po 9. Jechało się fajnie i pomimo wczesnej godziny już było gorąco-ok.30 stopni. Do granicy dojechaliśmy ze średnią ponad 30km/h i średnia rosła aż do Krnova. Od Krnova było trochę pod górkę i tempo było spokojne. W Bruntalu uzupełniliśmy bidony i w drogę w kierunku Pradziada. U podnóża podjazdu byliśmy o 12:30. W okolicy szalała burza, mimo tego postanowiliśmy wjechać na szczyt, było strasznie gorąco, do Ovczarni fajnie, w lesie i bez ludzi a potem masakra. Podjazd poszedł gorzej niż za pierwszym razem. Chwila przerwy na górze i zjazd, w środku lasu Pogotowie zbierało jakiegoś starszego kolarza z ulicy. Do Bruntala było prawie cały czas z góry, kolejny raz uzupełniamy bidony i w drogę w kierunku Krnova. Po kliku kilometrach złapaliśmy się za traktor i jechaliśmy ~40km/h przez 10km. Kolejne kilometry poszły szybko i nie wiem kiedy dojechaliśmy do Pietrowic. Fajny trening, dziękuję Irkowi za jazdę.
Pradziad od szlabanu: 0:37:17

Super górski trening-GMJ

Niedziela, 21 sierpnia 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 183.00 Km teren: 0.00 Czas: 06:55 km/h: 26.46
Pr. maks.: 77.00 Temperatura: 27.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 2996kcal Podjazdy: 2720m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Bielsko-Jasienica-Grodziec-Górki Wielkie-Górki Małe-Ustroń-Wisła-Przełęcz Kubalonka-Istebna-GMJ(Zaolzie-Połom-Leszczyna-Zaolzie-Andziołówka-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Nowa Osada-Czarne-Zameczek-Stecówka-Zaolzie-Koniaków-Przełęcz Koniakowska-Koczy Zamek-Ochodzita-Koniaków-Jaworzynka-Zapasieki-Wyrch Czadeczka-Laliki-Kiczora-Tarliczne-Laliki-Szare-Kamesznica-Przełęcz Koniakowska-Koczy Zamek)-Laliki-Milówka-Węgierska Górka-Przybędza-Wieprz-Żywiec-Łodygowice-Wilkowice-Bielsko
Wyjechałem z domu trochę późno 6:40 i kierowałem się spokojnym tempem w stronę Istebnej odpuściłem Salmopol na początek i pojechałem w kierunku Skoczowa. Było chłodno i założyłem rękawki ale w Ustroniu już je zdjąłem. Pod Kubalonkę wjechałem bardzo spokojnie i wyszedł bardzo słaby czas. Zjeżdżałem główną drogą i musiałem bardzo uważać na dziury. Dojechałem o 8:35 pod Ośrodek Zagroń. Przywitałem się z wszystkimi i czekaliśmy na resztę rozmawiając o różnych sprawach, dojechała reszta i na starcie stanęło 10 osób: 8 JAS-KÓłEK i 2 osoby z RMT. Start nastąpił parę minut po 9:00 i na początek przejechaliśmy wspólnie Rundę Honorową przez Połom, dobrze znaną z PB. Start ostry nastąpił przy Zagroniu. Początkowo zostałem z tyłu i spokojnie kręciłem w kierunku głównej drogi. Zaczął się podjazd na czele stawki był Paweł a za nim Darek, Andrzej i Tomek, byłem pewny że ich nie dogonię i będę w najlepszym wypadku czwarty. Na Kubalonce zameldowałem się jako trzeci z nowym rekordem czasowym. Na zjeździe zostałem i wyprzedził mnie Tomek którego minąłem na podjeździe. Przejazd przez Wisłę to tragedia, pełno ludzi, samochodów, musiałem uważać. Za rondem złapałem kolarza który siadł mi na koło i się wiózł aż do Czarnego, za Nową Osadą doczepiło się kolejnych 8 ale na krótkim podjeździe przed Zaporą ich urwałem i sam podążałem w kierunku Zameczka. Na podjeździe wyprzedziłem Pawła i Tomka i dogoniłem czołówkę, do rekordu brakło 9s. Na przejeździe przez Stecówkę i zjeździe do Zaolzia straciłem kontakt z Andrzejem i Darkiem i sam jechałem już praktycznie do końca. Pierwszy gorszy podjazd w Konikowie spokojnie wjechałem na 39x24, pod Koczy Zamek było ciężko ale się udało. Na szczycie zlokalizowany był bufet, zabrałem tylko wodę do bidonu i kawałem ciasta i pojechałem dalej, zjazd był szybki, kolejne krótkie podjazdy w Jaworzynce wziąłem z blatu, zagapiłem się i skręciłem nie tam gdzie trzeba i musiałem czekać bo jechały samochody, znalazłem właściwy skręt i jazd, bardzo szybki zjazd w dół, uważałem i zjechałem a potem kolejny fajny podjazd pod Zapasieki i tutaj znowu wjechałem na 39x24, szkoda że łańcuch nie chciał wskoczyć na ostatnią zębatkę i trochę przepychałem.
Na szczycie odcięło mi prąd i wlekłem się do samej mety. W Lalikach zobaczyłem Darka, rozwalił oponę, szkoda, nie chciał pomocy to jechałem dalej. Za Kamesznicą na podjeździe znowu było ciężko ale jakoś się dowlekłem na szczyt, miejscami jechałem 5km/h. Metę osiągnąłem 5minut i 31 sekund po Andrzeju na 2 miejscu. Trasa fajna, udany trening w górach wyszedł. Na mecie byłem około 12:40 a wyjechałem z Koczego Zamku o 16:10, do domu dojechałem o 17:50.
Przełęcz Kubalonka z Wisły:00:12:00
Przełęcz Kubalonka z Istebnej: 0:12:10
Przełęcz Szarcula ,"Zameczek":0:09:08
Koczy Zamek z Kamesznicy:0:13:25
Koczy Zamek z Koniakowa:0:15:51
Przełęcz Koniakowska z Kamesznicy:00:11:11
Przełęcz Koniakowska z Koniakowa:00:12:56
Zapasieki z Jaworzynki:00:12:07

Rajcza Tour

Sobota, 6 sierpnia 2011 Kategoria 100-200, Maraton, Samotnie, Szosa, w grupie, avg>30km\h
Km: 177.00 Km teren: 0.00 Czas: 05:49 km/h: 30.43
Pr. maks.: 80.00 Temperatura: 26.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 2666kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny start w sezonie zaliczony. Z wyniku jestem zadowolony, prawie całą trasę przejechałem sam, w grupie na pewno byłoby lepiej.

Do Rajczy przejechałem w piątek wieczorem, pomogłem trochę przy rozkładaniu biura, itp. Wieczorem dojechało kilka osób i spędziliśmy wieczór razem a następnie rozłożyliśmy się do spania w sali GOK w Rajczy. Rano pobudka 6:30 i rozstawianie bramy startowej i reklam sponsorów. Na starcie pojawia się coraz więcej osób. Szybkie przygotowania, rozmowy ze znajomymi i rozgrzewka.

Na rozgrzewkę przejechałem około 6km. W sektorze ustawiłem się z tyłu i po starcie trzymałem się tyłu grupy. Przy dojeździe do Milówki peleton rozbił się na dwie grupy i musiałem przedostać się z jednej do drugiej. Grupę złapałem przed Nieledwią. Na podjeździe wystrzeliłem do przodu i wyprzedziłem około 100osób, czołówki nie doszedłem. Szybki zjazd do Kiczory i jedziemy sporą grupą w kierunku Lalik, skręcamy na Tarliczne, trzymam się w środku grupy, pod koniec podjazdu wpadam w dziurę, gubię bidon i łapię kapcia.

Zmieniam dętkę, pompuję, bidonu nie szukałem, podjeżdża motocykl i dopompowujemy koło do 8bar i można jechać dalej. Byłem na szarym końcu i o dobrym wyniku można było zapomnieć. Zacząłem gonić, szybki zjazd do Milówki, ponad 70km/h, nikogo nie widać. Do Węgierskiej Górki ciągnę ~40km/h, wyprzedzam kilku kolarzy bez numerów. W Węgierskiej Górce zatrzymuję się, najpierw przez światła a następnie przez korek. Skręcam na Cięcinę, w bidonie już brakuje wody, jem banana i jadę w kierunku Juszczyny, na przejeździe kolejowym muszę się zatrzymać, przejeżdża lokomotywa i mogę jechać dalej. Na podjeździe pod Poloka łapię ostatnich zawodników. Na bufecie zatrzymuj się, napełniam bidon, biorę kubek z wodą, jem arbuz, pakuję banany do kieszonki i w drogę.

Zjazd do Sopotni bardzo szybki, przekraczam 70km/h, trzeba uważać bo na końcu jest znak stop. Do Jeleśni dojeżdżam sam, w Pewli Wielkiej wyprzedzam jakiegoś kolarza i jadę w kierunku Stryszawy. Na jednym z krótkich podjazdów wyprzedzam Dobrego i znowu sam jadę do Lachowic. Łapie mnie Dobry i razem jedziemy do Stryszawy. Na podjeździe pod Przysłop łapię kolejnych kolarzy, zjazd bardzo kręty ale szybki, zrobiłem postęp i lepiej zjeżdżam, w Zawoji wyprzedzam kolejnych kolarzy, w tym Michała i Pawła i dalej samotnie podążam w kierunku Krowiarek. Podjazd bardzo łatwy, myślałem że będzie stromiej, na podjeździe wyprzedzam Mirka i Przemka i dojeżdżam na bufet. Napełniam bidon, jem owoce i chowam banany do kieszonek i zaczynam zjazd.

Razem z Mirkiem i Przemkiem zjeżdżamy do Zubrzycy, Mirek zostaje z tyłu, jak się później okazało złapał kapcia. Nad Podhalem wisiały czarne chmury, jak najszybciej było trzeba uciekać. Na jednym z "podjazdów" odjeżdżam Przemkowi i sam jadę w kierunku Lipnicy Wielkiej. Za Lipnicą zatrzymuję się na siku i na horyzoncie widzę Przemka, siadam na rower i spokojnie jadę czekając na niego, w końcu widząc że czekanie nie ma sensu pojechałem dalej. Za granicą fajny podjazd, pokonuję go na blacie. Do Zubrohlavy dojeżdżam sprawnie. Kolejne kilka kilometrów to zjazd do Namestova. W mieście sporo ludzi i ciężko jest przejechać, kiedy wyjeżdżam z miasta widzę jakiegoś kolarz a na horyzoncie, w bidonie kończy się woda, bufet za 10km. Jadę spokojnie 27-31km/h w kierunku Dolnego Kubina a następnie Zakamennego, wiedziałem że nikogo już nie złapię i nie śpieszyłem się bardzo. Przed bufetem wyprzedzam Krzyśka z Bikeholików. Na bufecie nalewam wody do bidonu, jem arbuza, biorę banana do kieszonki i w drogę.

Do granicy teoretycznie jest pod górkę, jadę powyżej 30km/h i nawet nie wiem kiedy znalazłem się na przełęczy Glinka. Bardzo szybki zjazd do Rajczy, przekraczam 80km/h. Na zjeździe nikogo nie złapałem. Przez Ujsoły przejechałem, było ciężko, pełno ludzi i samochodów na drodze. Jechałem cały czas 30km/h, przyspieszyłem dopiero na finiszu.

Start udany, gdyby nie kapeć to spokojnie jechałbym w grupce i szybciej bym był na mecie. Czas brutto:6:26:57.
Impreza świetna, organizacja na 5. Dziękuję wszystkim.

Tour de Pologne

Środa, 3 sierpnia 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 144.00 Km teren: 0.00 Czas: 05:18 km/h: 27.17
Pr. maks.: 70.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 2236kcal Podjazdy: 2540m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Bielsko-Bystra-Buczkowice-Szczyrk-Przełęcz Salmopolska-Wisła-2xRunda TDP:(Wisła-Wisła Czarne-Zameczek-Przełęcz Kubalonka-Wisła)-Przełęcz Kubalonka-Istebna-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Przełęcz Salmopolska-Szczyrk-Buczkowice-Bystra-Bielsko
Wyjechałem z domu przed 12:00. Pojechałem do Wisły i zaliczyłem dwie rundy TDP, czasy:38:54 i 40:25. Następnie zaliczyłem podjazd na Kubalonkę z Wisły a po przejechaniu kolarzy także z Istebnej. Zmagania na dwóch rundach oglądnąłem z podjazdu na Zameczek z ekipą z Bielska. Po przejechaniu kolarzy pognaliśmy w kierunku Wisły a następnie pojechaliśmy na Salmopol. Byłem pierwszy na górze, tam też pożegnałem się z resztą i samotnie wróciłem do domu. Fajny trening. Dobrze że pojechałem, nudno by było oglądać kolarzy na rundach w Cieszynie z telewizora. Jutro coś spokojnego, w piątek wolne a w sobotę maraton w Rajczy.

III Karpacki ,,Maraton" Rowerowy

Sobota, 30 lipca 2011 Kategoria 50-100, Maraton, Samotnie, Szosa, teren, w grupie
Km: 80.00 Km teren: 4.00 Czas: 03:29 km/h: 22.97
Pr. maks.: 63.00 Temperatura: 14.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 1336kcal Podjazdy: m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Długo zastanawiałem się nad startem w tym maratonie. Bardzo chciałem wystartować we wszystkich imprezach z cyklu RM w tym sezonie to nie miałem wyjścia. W grę wchodził jeszcze start w Tatry Tour, lecz ze względu na brak formy odpuściłem.

W Beskid Sądecki przyjechałem już w piątek wieczorem z kolegami z drużyny: Wieśkiem i Mirkiem. Mirek załatwił dla nas nocleg w Łabowej. Pogoda wieczorem była fajna, pochmurno, bez deszczu i ciepło ok.17 stopni.

Rano wstałem o 7:00, za oknem lało, co tutaj robić, spakowałem rzeczy, zjadłem śniadanie, wziąłem prysznic i do Sącza pojechaliśmy samochodem. Na miejscu byliśmy ok.8:30, było już sporo osób. Odszukaliśmy Tomka(Ślimaka) i Bikeholików i obgadaliśmy kilka spraw, odebraliśmy pakiety startowe:mapy, numery, chipy. Kiedy przyszła pora to poszliśmy się przygotować. W międzyczasie dojechało jeszcze sporo osób, m.in. Michał, Karol, Mikołaj, Adam, Kacper, Marek. Organizatorzy zadbali o to że na miejscu był prysznic i przebieralnia. Przebraliśmy się i przygotowaliśmy do drogi. Parę minut przed 10 odbyła się odprawa.

Start nastąpił nieoczekiwanie i szybko i zanim się pozbierałem to czołówka już odjechała. Goniłem przez miasto ale nie doszedłem czołowej grupy, średnia za miastem 35km/h. Ledwo wyjechaliśmy z miasta i już koniec asfaltu, szlaban i przejazd przez Lasek Chełmicki, jechałem bardzo ostrożnie, każde mocniejsze naciśniecie na pedały kończyło się poślizgiem, aż w połowie lasku na podjeździe strzelił mi łańcuch, dobrze że wziąłem skuwacz i awarię szybko naprawiłem, byłem jako jeden z ostatnich i odpuściłem walkę o czołowe lokaty i jechałem sobie spokojnie. Przed Tęgoborzem pojawił się fajny podjeździk i tam narobiłem kilka pozycji, czołówka była daleko z przodu, na szczycie tego podjazdu był punkt kontrolny, zaliczam go i zaczyna się zjazd do Świdnika i tam niewiele straciłem. Kolejną grupkę złapałem na kolejnym podjeździe za torami, podjazd bardzo mi się podobał, było trochę stromo i znowu kogoś wyprzedziłem, na szczycie podjazdu asfalt się skończył i dalej jechaliśmy polną drogą, wszystko by było fajnie gdyby to było po płaskim a nie z górki, jechałem wolno, na jednym z wertepów wybiło mnie do góry i przeleciałem przez kierownicę, dalej już szedłem pieszo aż do następnego punktu kontrolnego.

Za punktem kontrolnym jest przejazd przez główną drogę, Sącz-Brzesko, oznaczeń zero, łatwo można było wpaść pod samochód, jakoś się udało przejechać i zaczęliśmy zjazd w kierunku Tabaszowej, jechałem w czteroosobowej grupce i współpracowaliśmy przez kilka km, do następnego podjazdu który zaprowadził nas nad jezioro Czchowskie, zostałem sam i na szczycie złapałem kogoś i razem zjechaliśmy do Roztoki, tam był Punkt Żywieniowy i kładka którą przeszliśmy na drugą stronę Jezioro Rożnowskiego. Zauważyłem kolarza który złapał kapcia, pożyczyłem mu pompkę i pojechałem. Dołączyłem eis do grupki czteroosobowej i w 5 jechaliśmy po zmianach w kierunku Rożnowa, na kolejnym podjeździe odjechałem sam i goniłem kolejnych zawodników. W okolicach Przydonicy był kolejny Punkt Kontrolny. Kolejne kilometry to najpierw zjazd a potem długi podjazd na ostatni już punkt kontrolny, myślałem że się zgubiłem bo nikogo nie widziałem, zaliczyłem punkt i zacząłem zjeżdżać w kierunku mety. Przed ostatnim podjazdem wbiłem coś do opony i musiałem stanąć.

Zmieniłem dętkę, nie miałem pompki i czekałem, pożyczyłem dwie pompki ale nie mogłem napompować. W końcu ktoś mi pomógł i mogłem jechać dalej, czekałem około 35minut. Po 5km jazdy znowu kapeć, co chwilę pompowałem i jakoś dojechałem do mety, po drodze zgubiłem się w Nowym Sączu, brak oznaczeń wprowadził mnie w maliny. Jakoś dotarłem do mety, okazało się ze sporo osób zgubiło drogę i nie byłem ostatni na mecie. Czas to około:4:25 i 11 miejsce w kategorii.

Start znowu nieudany, żałuje że nie wziąłem MTB, zamiast tych chipów, mogli zabezpieczyć i lepiej oznaczyć trasę. Tereny są piękne nadające się na maraton szosowy, tylko trasa źle poprowadzona.

W Rajczy musi pójść lepiej.

Słowacja w grupie

Sobota, 16 lipca 2011 Kategoria 200-300, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 252.00 Km teren: 1.00 Czas: 08:59 km/h: 28.05
Pr. maks.: 72.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 4142kcal Podjazdy: 2200m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Opis i fotki wieczorem.
Bielsko-Wilkowice-Łodygowice-Żywiec-Świnna-Pewel Mała-Jeleśnia-Krzyżowa-Korbielów-SK:Oravska Polhora-Rabca-Zubrohlava-Namestovo-Oravska Jasenica-Oravske Vesele-Mutne-Benadovo-Zakamenne-Oravska Lesna-Nova Bystrica-Stara Bystrica-Klubina-Zborov nad Bystricou-Oscadnica-Cadca-Svrcinovec-CZ:Mosty u Jablunkova-Hrcava-PL:Jaworzynka-Istebna-Koniaków-Istebna-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Ustroń-Skoczów-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
Wyjazd zaplanowany n szybko, miałem jechać sam, jednak znalazło się 2 chętnych do jazdy. Jest to jeden z najlepszych treningów w tym sezonie.
Wyjechałem o 7:30 z domu, z kolegami Adamem i Michałem spotkałem się w Bielsku pod hotelem Vienna o 8:00. Obraliśmy kierunek Słowacja, wybór padł na przejście graniczne w Korbielowie. Poranek był chłodny ok.15stopni, jednak jechałem na krótko, koledzy też. Jechaliśmy za GPS kolegi i prowadził nas najlepszą drogą. W grupie jedzie się szybciej i sprawniej i do Korbielowa docieramy przed 10:00. Na przełęcz każdy jedzie swoim tempem i ja na szczycie jestem pierwszy i czekam na kolegów i razem zjeżdżamy do Namestova. Tam GPS wyprowadza nas w pole i zamiast jechać w kierunku Dolnego Kubina i odbić na Zakamenne to jedziemy na Oravską Jasenicę. Droga fajna, mały ruch i płasko, za płasko, ale jest dalej i w Mutnem pojawia się podjazd 12% i znowu odjeżdżam i na szczycie czekam na kolegów i znowu razem po zmianach dojeżdżamy do podnóża podjazdu na Kysucką Vyrhovinę, robimy sobie piknik, zjadamy część zapasów i zaliczamy podjazd. Droga jest super, podjazd krótki, ale zjazd to marzenie, piękna szeroka droga, ładne widoki i jedzie się cały czas 60km/h. Kolejny odcinek do Krasna nad Kysuczą jest prawie płaski i jedziemy cały czas ~40km/h. W mieście rozdzielamy się ja jadę w kierunku Czech a koledzy na Zwardoń. Przed podjazdem do Jaworzynki zaczyna brakować sił i w trakcie podjazdu robię postój, zjadam zapas jedzenia i jadę do Jaworzynki a potem Koniakowa. Odbieram zostawione ostatnio po maratonie okulary i jadę do domu. W Istebnej w sklepie tankuję bidony i podjeżdżam na Kubalonkę, pobiłem rekord o ponad 2minuty i spokojnie dojeżdżam do domu. W domu zawitałem o 17:45. Bardzo udany wyjazd, forma wraca, coraz bardziej oswajam się i przekonuję do jazdy w grupie.
Zaliczone podjazdy:
Przełęcz Glinne z Korbielowa: 0:09:11
Kysucka Vyrchovina z Oravskiej Lesnej: 0:10:05
Hrcava z Mostów u Jablunkova: 0:24:24
Przełęcz Kubalonka z Istebnej: 0:13:27
Foty:
https://picasaweb.google.com/109557030304982368360/SOwacja?authkey=Gv1sRgCJ_ElM_8leTDag

?131083974534479

Trening szosowy Katowice

Środa, 13 lipca 2011 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 189.00 Km teren: 0.00 Czas: 06:41 km/h: 28.28
Pr. maks.: 66.00 Temperatura: 27.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 3323kcal Podjazdy: 1120m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Bielsko-Kozy-Pisarzowice-Hecznarowice-Wilamowice-Stara Wieś-Czechowice Dziedzice-Goczałkowice Zdrój-Pszczyna-Piasek-Kobiór-Wyry-Mikołów-Katowice-Mikołów-Łaziska Górne-Wyry-Tychy-Katowice(pociąg)-Bielsko Biała-Wilkowice-Łodygowice-Buczkowice-Bystra-Bielsko Biała-Jaworze-Jasienica-Bielsko
Wyjazd przed 15:00. Początkowo miałem jechać do Katowic i tam kręcić przed treningiem lecz wypadek na głównej drodze na Katowice i zakorkowane pół miasta zmusiły mnie do zmiany planów i pojechałem na wioski ale tam też remonty dróg, korki i światła i musiałem uważać. Dopiero za Wilamowicami mogłem normalnie jechać. Trochę czasu straciłem i bałem się że się spóźnię, nie chciałem cisnąć bo potem bym tego żałował. Przez Pszczynę przejechałem sprawnie i potem już 1 w kierunku Katowic, w Kobiórze odbijam na Mikołów i kręcę spokojnym tempem, mocniej tylko za Wyrami na górkach. Z Mikołowa wyjeżdżam za kolarzem który skręca potem na Rudę Śląską a ja kręcę. Do centrum dojeżdżam o 17:55, postanawiam się zatrzymać na rondzie na Mikołowskiej i czekam na grupę. Peleton składał się dzisiaj z 50 osób, fajnie to musiało wyglądać. W peletonie jest kilku znajomych, m.in Michał z RMT i Karol. Początkowo tempo ,,spokojne" i idzie utrzymać się w peletonie, z początku troszkę odstawałem ale później przesunąłem się do środka i było dobrze, w Piotrowicach odpadłem i już mogłem pomarzyć o dojechaniu do Mikołowa w czubie. Na podjeździe w kierunku Mikołowa wyprzedziłem sporo osób ale złapały mnie światła i musiałem stać i reszta dojechała i razem ruszyliśmy w kierunku Łazisk, na podjeździe odstawiłem grupę i na czele dojechałem do Łazisk ale na zjeździe do Wyr wyprzedziły mnie trzy osoby. Nie zdołałem ich dojść i na skrzyżowaniu odjechali i zgubiłem drogę, nawrót i jadę w kierunku Tych, po drodze wyprzedzają mi ściganci i kiedy przejechała druga grupka to siadłem im na koło i jechałem kilka km, lecz przed Tychami stchórzyłem ponieważ z dwóch stron jechały samochody a inni pchali się przede mnie i puściłem koło i już nie zdołałem złapać nawet kolejnych grupek i ścigałem resztę aż na Podlesie, w Kostuchnie doszedłem dwóch kolarzy którzy odpadli i w trójkę dojechaliśmy do Katowic, dwa razy zgubiliśmy drogę, przed metą koledzy osłabli a ja dojechałem n metę w połowie stawki. Średnia z treningu 33km/h. Odpocząłem, chwilę porozmawiałem z kolarzami i w drogę na dworzec. O 20:40 wsiadłem w pociąg. O 21:45 wysiadłem na dworcu w Bielsku i ruszyłem jeszcze dokręcić kilka km, pojechałem do Łodygowic a potem przez Buczkowice do Bielska i rundka w okolicy i w domu byłem o 23:15. Udany trening. Już lepiej jeździ mi się w grupie ale jeszcze muszę potrenować. Dzięki wszystkim za jazdę.


Maraton ,,Pętla Beskidzka"

Sobota, 9 lipca 2011 Kategoria 100-200, Maraton, Szosa, w grupie
Km: 166.00 Km teren: 0.00 Czas: 06:24 km/h: 25.94
Pr. maks.: 67.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 2977kcal Podjazdy: 3500m Sprzęt: Cross Peleton Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny maraton za mną, trasa trudna ale taka miała być. Cały sezon trenowałem pod ten maraton, ale formy jak zwykle nie ma, udało się dotrzeć do mety, sporo osób zrezygnowało.
Kiedy rano wstałem było przyjemnie ale zapowiadało się na upał i tak było. Od kliku lat na Pętli jest dobra pogoda i ciepło, temperatury dochodziły do 30 stopni. Kilka dni temu bałem się ze dalej będzie zimno i brzydka pogoda.
O 8:30 wyjechałem w kierunku Istebnej, na początek lekki podjazd w Koniakowie i jechało się fajnie, zatrzymałem się w sklepie po napoje i przekąski. Chciałem jechać do Istebnej drogą którą prowadzi końcówka trasy dla 160km, ale pomyliłem skręty i zjechałem w dół w ślepą drogę i potem musiałem wracać, podjazd miał na oko 25% nachylenia. Już wiedziałem że końcówka będzie bardzo ciężka i bałem się czy to przetrwam. Dojechałem do głównej drogi łączącej Istebną z Koniakowem i zjechałem do centrum Istebnej i wjechałem do Amfiteatru pod Skocznią gdzie było Biuro Zawodów.
W Biurze czekały na mnie nowe opony które miałem założyć na start, pomogli mi chłopcy z Dobrych Sklepów Rowerowych i oponki założyliśmy. Zrobiłem krotką przejażdżkę by je sprawdzić i dobrze się jeździ.
Przed startem była jeszcze chwila by porozmawiać ze znajomymi i o 9:50 ustawiliśmy się na linii startu.
Odcinek do Kubalonki miał charakter Rundy Honorowej, przed peletonem jechał samochód Wieśka Legierskiego. Na samym początku zostałem trochę z tyłu, jakoś nie miałem sił kręcić. Najbardziej bałem się odcinka przez Połom, wąsko żwir i tlum kolarzy, jednak sprawnie udało sie przejechać i przed Stecówką zacząłem odrabiać.
Zjazd do Czarnej Wisełki nieciekawy ale jakoś zjechałem i niewiele straciłem. Podjazd pod Zameczek poszedł mi słabo, noga nie podawało i czas 10minut i 40sekund, wyprzedziłem tylko 5 osób. Zjazd z Kubalonki do Wisły, doskonale mi znany poszedł też słabo przez sznury samochodów jadące z dwóch stron i trochę osób mnie doszło ale wiele nie straciłem. Na zjeździe wykręciłem maksa 67km/h. Całą Wisłę przejechałem w grupce dostosowanej do moich możliwości jakie miałem tego dnia. Dopiero na podjeździe pod Salmopol odjechałem tej grupce i wyprzedzałem kolejne osoby, czas wyszedł całkiem dobry 18minut i 45 sekund. Na szczycie był pierwszy bufet, nie zatrzymałem się i zacząłem zjeżdżać razem z Pawłem i zostałem i przyłączyłem się do trzyosobowej grupki która jechała za mną i razem jechaliśmy aż do Lipowej, po drodze dołączyło kilka osób. Podjazd pod forty w Węgierskiej Gorce dał mi po dupie ale wyjechałem, na szczycie był bufet i tam z tej grupki już nic nie zostało. Zatrzymałem się na bufecie, wypiłem napój, napełniłem bidony i włożyłem banany do kieszonek i ruszyłem. Do Milówki jechało się bardzo dobrze i średnia w Milówce wynosiła ponad 28km/h. Podjazd na Kotelnicę dal mi ostro w dupę, wyprzedziłem dwie osoby ale wlekłem się 8-10km/h na przełożeniu 39x25. Zjazd poszedł sprawnie nikt mnie nie wyprzedził i udało się złapać kogoś i we dwójkę jechaliśmy w kierunku Tarlicznego, tam doszliśmy Andrzeja, mijałem go już kilka razy. Zjazd do Milówki wziąłem bardzo spokojnie, prawie zgubiłem numer z pleców i przy skręcie do Kamesznicy zatrzymałem się na skrzyżowaniu i przyczepiłem go lepiej i ruszyłem dalej, oczywiście wyprzedziło mnie kilku zawodników, w tym część z dystansu 100km. W Kamesznicy spotkałem Dobrego który przyjechał turystycznie a nie startować i razem jechaliśmy aż do granicy czesko-polskiej.
Podjazd z Kamesznicy był ciężki, łańcuch nie chciał mi wskoczyć na ostatnia zębatkę i jechałem na 39x25 do czasu kiedy na drodze pojawił się traktor. Z jednym z zawodników zeszliśmy na bok ale potem nie szło ruszyć i kawałek podprowadziliśmy i dopiero można było jechać, pod koniec udało się wrzucić łańcuch na ostatnią zębatkę i wjechałem, na zjeździe nie miałem siły jechać dalej, do Lalik jakoś dojechałem, na kolejnym podjeździe w kierunku Zwardonia minąłem Mikołaja z Katowic. W Pewnym momencie droga skręca w prawo w las i prawie przeoczyłem skręt i ledwo wyrobiłem. Kolejne kilkanaście kilometrów jadę znowu z Andrzejem, dopiero na podjeździe w Jaworzynce odjeżdżam. W Jaworzynce spotykam Krzyska z Bikeholików i wskazuję mu drogę na Ochodzitą. Dobrze ze przed granica był bufet, moim zdaniem odległość między 2 a 3 bufetem była za duża. Średnia na bufecie 27km/h, trochę czasu tracę, uzupełniam bidon, napełniam kieszonki, jem owoce i piję napój. Z bufetu ruszyłem z Dobrym i Mikołajem, jeszcze przed granicą Mikołaj odpadł i jedziemy we dwójkę. Przejazd przez Czechy poszedł szybko i wiele średni nie spadła, po drodze mijamy kolarzy który miał już 3 defekt na trasie, jednak przed granicą nas wyprzedza. Na ostatnim podjeździe w Czechach 12% Dobry zostaje i jedzie prosto na Ochodzitą, zaraz za granicą wyprzedza mnie jakiś kolarz i jedziemy razem do Istebnej, an podjeździe znowu odjeżdżam i sam kręcę w kierunku Koniakowa. Do kościoła jakoś dojechałem a na kolejnym stromym podjeździe mnie odcięło i musiałem zejść z roweru. Ostatni zjazd na trasie i ostateczny podjazd na Koczy Zamek. Początek stromy po płytach jakoś wjechałem potem kolejna ścianka i wypłaszczenie, zjazd. Kolejna ścianka pod Koniakowską którą już ledwo wjechałem, nóg już nie czułem i kiedy zobaczyłem ze Andrzej schodzi z roweru tez zszedłem , na 100% bym nie wjechał. Na wypłaszczeniu wsiadamy na rowery i razem przekroczyliśmy linię mety.
Bylem tak wyczerpany że nie miałem sił utrzymać roweru, posiedziałem chwilę na bufecie i ruszyłem na obiad i pod prysznic. Obiad smakował, prysznic trochę postawił mnie na nogi. Spakowałem rzeczy i pojechałem na dekorację do Istebnej, obyło się bez schodzenia z roweru i po kilkunastu minutach bylem w Amfiteatrze. Odebrałem koszulkę i wrzuciłem numer do losowania. Nic nie wylosowałem. Po dekoracji kolega odwiózł mnie i rower do bielska. W domu bylem przed 21:00.
Świetna impreza, super z organizowana, dziękuję wszystkim co przyczynili się do jej organizacji, podziękowania dla policji i straży pożarnej za zabezpieczenie trasy, da się zatrzymywać samochody a nie kolarzy jak miało to miejsce w Ustroniu. Za rok muszę pojechać lepiej, trzeba mniej jeździć a intensywniej pod konkretny maraton i nie przemęczać organizmu.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 7779 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 9586 km
Evo 2 7927 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum