Po weekendzie dałem organizmowi czas na regenerację a następnie
przystąpiłem do testu nowego rozwiązania które ma wpłynąć na poprawę techniki
mojej jazdy w terenie – sztycy regulowanej. Już jakiś czas temu przymierzałem
się do zakupu tego wynalazku ale dopiero BAM w Tarnowskich Górach gdzie miałem
problemy na technicznych odcinkach w dół przekonał mnie do zakupu innowacyjnej
sztycy. Kilka godzin męczyłem się z założeniem sztycy a konkretnie schowaniem
linki z pancerzem w ramie. Ostatecznie się udało i wieczorem ruszyłem na test
terenowy. Uświadomiłem sobie, że w tym roku jeszcze nie byłem na Błatniej więc
w tym kierunku ruszyłem. Wybrałem najbardziej łatwy wariant podjazdu od Willi
Relax w Jaworzu, nie miałem motywacji do mocnej jazdy więc poza trudnymi
fragmentami podjazdu jechałem po prostu wolno. Im bliżej Błatniej tym mocniej
pracowałem, już niewiele mi zabrakło aby wjechać na szczyt bez schodzenia.
Krótki kamienisty odcinek przed schroniskiem jest jednak dla mnie na razie zbyt
dużym wyzwaniem. Po wdrapaniu się na szczyt na chwilę złapałem oddech i
ruszyłem w dół żółtym szlakiem, na odcinku od rozwidlenia szlaków do parkingu
przy wiacie w Jaworzu poprawiłem swój czas z jesieni o blisko 3 minuty, to jest
przepaść, sporo w tym zasługi sztycy, obniżyłem sobie wysokość położenia siodła
przed zjazdem i dużo lepiej i pewniej mi się zjeżdżało. Po zjeździe z Błatniej
dołożyłem jeszcze kilka technicznych odcinków w Jaworzu i Wapienicy i wszystkie
pokonałem szybciej niż kiedykolwiek. Postęp w technice jest już zauważalny ale
wciąż mam nad czym pracować. Kolejny sprawdzian już w weekend w Raciborzu.
Wyjazd o którym nie ma co nawet pisać. Wyjechałem z domu to już zaczęły się problemy a konkretnie duży ruch nawet na wąskich dróżkach osiedlowych. Następnie bardzo szarpana jazda przez Bielsko, z silnym wiatrem w plecy na zjazdach nie mogłem puścić klamek hamulca i jechałem dużo wolniej niż przy pustych drogach bez pomocy wiatru. Zanim dojechałem do Straconki już straciłem sporo czasu i ochoty na jazdę. Podjazd pod Przegibek poszedł gładko, po zjeździe do Międzybrodzia gdzie też nie wykorzystałem potencjału wiatru nieco lepiej wyglądała moja jazda na powrocie. Znowu wróciłem przez centrum Bielska tracąc na tym kolejne minuty cennego czasu. Następnym razem dwa razy się zastanowię czy warto jechać podczas spokojnego treningu na Przegibek, chyba więcej bym potrenował jadąc na Cieszyn.
Kolejny wyjazd zakończony awaryjnym powrotem do domu z powodu deszczu. Wyjeżdżałem już przy niepewnej pogodzie ale według prognoz miałem jakieś 90 minut na trening. Nie planowałem trudnej trasy ale oczywiście wyszło jak zwykle. Na początek jednak kręciłem polnymi drużkami, następnie wjechałem w las w Jaworzu Górnym i jadąc już w stronę Bielska odbiłem w prawo na szlak, wdrapałem się na Borowinę bardzo sztywnym zboczem, momentami miałem problemy z przyczepnością ale nie zszedłem z roweru. Niebo robiło się coraz ciemniejsze ale mimo to zdecydowałem się na zaliczenie jeszcze 2 zjazdów przedzielonych podjazdem. Przed ostatnim zjazdem zaczęło już padać a im bliżej domu tym padało mocniej. W ciągu kilku minut bardzo zmokłem ale nie dostałem nawet kataru więc z moją odpornością jest już chyba dobrze. Trening mogę uzna za udany chociaż zauważyłem kilka drobiazgów które odbierają mi przyjemność z jazdy, zwłaszcza na zjazdach i muszę nad nimi popracować.
Z braku czasu pokręciłem po bezpośredniej okolicy w bardzo spokojnym tempie po startowym weekendzie. Nogi nie były przesadnie zmęczone ale przed kolejnymi treningami warto nieco pokręcić.
Kilka razy w roku trafia się trening którego bardzo nie lubię ale poprawia wydolność organizmu w beztlenie i warto go robić. Aby dobrze się rozgrzać wybrałem dłuższy wariant dojazdu do Straconki. Jadąc tradycyjną drogą miałbym problem aby przeprowadzić dokładną rozgrzewkę, a wybierając wariant przez Lipnik miałem na to sporo czasu. Nie czułem się jakoś szczególnie dobrze a byłem wręcz zmęczony przed jazdą ale nie mogę zbyt łatwo rezygnować z treningów więc po solidnej rozgrzewce ruszyłem z kopyta pod Przegibek. Zacząłem zbyt mocno a później miałem problem aby utrzymać założoną moc na powtórzeniach, starałem się jak mogłem ale zdarzyły się powtórzenia na których nie utrzymałem założonej mocy. Sporo problemów sprawił sprzęt a konkretnie przednia przerzutka która czasami nie chciała wrzucić na blat. Druga seria powtórzeń na większym zmęczeniu była jeszcze trudniejsza. Tutaj znowu problemy z utrzymaniem mocy ale jakoś udało się wytrzymać 12 powtórzeń po których mogłem już spokojniej jechać w kierunku domu. Dołożyłem sobie kilka podjazdów na trasie i nieco ujechany dojechałem do domu. Bałem się tego treningu i cieszę się, że mam już go za sobą.
Początek tygodnia okazał się czasem na trening techniczny w
terenie. Po raz pierwszy w tym roku wjechałem
na Szyndzielnie skąd ruszyłem ścieżką Rock and Rolla w dół. Jadąc tam w
listopadzie miałem duże problemy a także złapałem gumę w końcówce. Od tego
czasu nieco podszkoliłem swoje umiejętności i dużo lepiej zjeżdżam. Początek
jednak wyglądał słabo, później zdecydowałem się przepuścić szybciej i pewniej
zjeżdżających rowerzystów i dopiero w połowie poczułem się pewniej, końcówka
już wyglądała znacznie lepiej. Bez zastanowienia zaliczyłem także zjazd
Bystrym, pierwsza styczność z tą ścieżką oznaczała dla mnie sprowadzanie
roweru, dlatego byłem zadowolony, że pewnie zjechałem w dół. Na podjeździe
jednak nieco mnie brakło i kawałek wypychałem rower pod stromy fragment.
Ostatni zjazd okazał się dla mnie zbyt trudny technicznie, ledwie połowę
przejechałem na rowerze a drugą z rowerem u boku. Na koniec już łatwy odcinek
przez Dębowiec i leśne ścieżki w okolicy. Wracając do domu żałowałem, że nie
udało się dłużej pokręcić w terenie.
Krótka przejażdżka
przed wyjazdem do Krakowa. Myślałem o tym aby pierwszy raz w tym roku wdrapać się
na Błatnią ale ostatecznie brakło czasu.
Noga nie podawała zbyt dobrze wiec męczyłem się z podjazdami w okolicy zapory w
Wapienicy. Na początek rundka nad zaporą a następnie podjazd trawersem w
kierunku Jaworza i zjazd technicznym odcinkiem z kilkoma korzeniami po drodze. Technicznie
wyglądało już to lepiej ale chyba bez zakupu regulowanej sztycy się nie obędzie
bo wielu odcinków nie jestem w stanie pokonać dobrze technicznie przez złe
położenie środka ciężkości.