Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

blisko domu

Dystans całkowity:41420.00 km (w terenie 3359.00 km; 8.11%)
Czas w ruchu:1289:44
Średnia prędkość:22.48 km/h
Maksymalna prędkość:750.00 km/h
Suma podjazdów:455758 m
Maks. tętno maksymalne:198 (101 %)
Maks. tętno średnie:166 (83 %)
Suma kalorii:846872 kcal
Liczba aktywności:1196
Średnio na aktywność:34.63 km i 1h 18m
Więcej statystyk

Trening 122

Piątek, 2 października 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 18.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:41 km/h: 26.34
Pr. maks.: 48.00 Temperatura: 14.0°C HRmax: 175175 ( 89%) HRavg 135( 69%)
Kalorie: 441kcal Podjazdy: 300m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Krótki wyjazd w celu sprawdzenia nogi i sprzętu przed sobotnią czasówką. Zastanawiałem się czy warto założyć karbonowe koła i lemondke, nie miałem na to czasu. Ustawienie lemondki zwykle zajmowało 1-2 dni a na tej ramie jeszcze z nią nie jechałem i pozostałem przy zwykłych kołach i kierownicy. Nogi ostatnio nie pracowały tak dobrze jak przed Tatra Road Race i nie oczekiwałem cudów. Wyjechałem w kierunku Jaworza bo na Przegibek czasu nie było i trzy razy przepaliłem tłoki. Pierwszy mocny zryw zacząłem mocno i utrzymałem do końca. Przed kolejnym miałem chwile na odpoczynek ale chyba za krótką bo nie byłem w stanie się zregenerować. Drugi podjazd już dłuższy również poszedł nieźle ale znów długo dochodziłem do siebie. Przed ostatnim olejna przerwa ale niewystraczająca. Popełniłem błąd i jechałem za mocno co wpłynęło na samopoczucie Ostatni podjazd był o 30 sekund krótszy niż drugi i tyle samo dłuższy niż pierwszy, moc się zgadzała wiec nie było powodów do narzekań. Sprzęt działał jak należy i specjalnie nie wydłużałem jazdy. Chciałem jeszcze zrobić jeden zjazd ale jak z bocznej wjechał samochód wprost przed je przednie koło to zrezygnowałem. Wracając do domu już określiłem taktykę na sobotnią czasówkę, przyjechać na start, rozgrzać się odpowiednio, wystartować, przejechać i dopiero myśleć o wyniku, zwykle dochodziłem do startu inaczej i zazwyczaj czułem niedosyt.


Trening 121

Wtorek, 29 września 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 28.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:07 km/h: 25.07
Pr. maks.: 51.00 Temperatura: 818.0°C HRmax: 179179 ( 91%) HRavg 145( 74%)
Kalorie: 11kcal Podjazdy: 490m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Krótki wyjazd w przerwie od deszczu. Przed wyjazdem przełożyłem korbę do drugiego roweru zaoszczędzając kilka minut na przekładaniu miernika mocy. Ubrałem się nieodpowiednio bo w ciuchy przeciwdeszczowe w których było bardzo niewygodnie. Na rozgrzewce nie przeszkadzało to ale przed właściwym treningiem rozebrałem nogawki i kurtkę, schowałem do reklamówki i położyłem w niewidocznym miejscu. Przez ponad 20 minut planowałem pokonać kilka jazdy 800 metrowy odcinek w dwóch kierunkach. Byłem dobrze rozgrzany i nie przeszkadzało mi nawet zimno i bardzo trudne warunki na trasie, sporo wody, piachu i błota. Dawno nie miałem okazji jeździć w takich warunkach których za bardzo nie lubię. Planowałem trzymać kadencje około 80 i w miarę stałą moc, liczyłem na 5 powtórzeń i z takim założeniem rozpocząłem pierwsze. Po 5 znalazłem jednak motywacje na jeszcze jedno. Zacząłem bardzo mocno i myślałem, że uda się utrzymać wyższą moc ale brakło. W tych warunkach nie dało się jechać szybciej, w poprzednich latach również trenowałem na tym odcinku i wtedy generowałem minimum 10 Wat mniej ale wjeżdżałem kilka sekund szybciej. Po 6 podjazdach zatrzymałem się i ubrałem, w sumie nie miało to sensu, byłem cały mokry i brudny a rama zmieniła barwę z białej na brązową. Po zjeździe zdecydowałem, że zaliczę jeszcze dwa podjazdy około 90 sekundowe. Pierwszy z nich rozpocząłem mocno ale później wyszło, że wybrałem złe przełożenie i brakowało mnie w końcówce. Ostatni podjazd był bardzo podobny z tą różnicą, że brakło mnie w końcówce i odpuściłem zbyt szybko. Trening był krótki ale bardzo intensywny, gdyby było więcej czasu to dokręciłbym jeszcze do 100 TSS. Ten wyjazd nie miał zbyt dużego sensu, dużo ciuchów do prania i rower do czyszczenia na co musiałem poświęcić ponad godzinę i dlatego był to jedyny wyjazd przy niepewnej pogodzie.


Rozjazd 33

Czwartek, 24 września 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 32.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:25 km/h: 22.59
Pr. maks.: 61.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 511kcal Podjazdy: 530m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Spokojny wyjazd dla rozluźnienia i odstresowania. Znowu pojechałem na Przegibek ale bez żadnego celu, nie skupiałem się na niczym, technice czy szybkości zjazdu ani innych elementach potrzebnych do poprawy efektywności jazdy. Wyjechałem o podobnej porze jak dzień wcześniej i znowu musiałem walczyć z dużym ruchem na drogach. W kilku miejscach musiałem mocno hamować zdzierając resztki okładzin hamulcowych. Jechało się jakby lepiej niż w poprzednich dniach, dużym utrudnieniem oprócz samochodów i pieszych była spora ilość liści czy żołędzi zalegająca na drogach czy chodnikach. Nie czułem się komfortowo na drodze i dlatego z ulgą zjechałem na ścieżkę rowerową, gdzie się tylko dało jechałem ścieżką. Podjazd na Przegibek poszedł mi całkiem sprawnie, w końcówce gdzie tradycyjnie miałem coś zjeść dojechałem do wolno jadącego kolarza, szybko siadł mi na koło i z niego wyszedł wykonując gest jakby ograł mnie na finiszu po zwycięstwo na jakimś wyścigu, do tego nie pasował tylko jeden drobny szczegół, ja się nie ścigałem i jechałem możliwe wolno. Przed zjazdem zaczekałem aż odjedzie by nie mieć z nim styczności na zjeździe. Pojechał na Międzybrodzie i spokojnie mogłem zjechać do Bielska. Na zjeździe nie skupiałem się na technice ale wszystkie zakręty pokonałem z automatu i wyszło całkiem nieźle, gdybym dokręcał na prostych to zjazd byłby naprawdę dobry. W Straconce też nie szalałem w dół i znów zjechałem na ścieżkę rowerową, tam spora ilość rowerów i hulajnóg elektrycznych ale poradziłem sobie z nimi sprawnie i szybko. Wracając do domu obserwowałem zachowanie innych i próżno znaleźć uczestnika ruchu drogowego który nie złamał przynajmniej jednego przepisu, ja również nie byłem wyjątkiem. Pojechałem rozładować stres ale w 100 % się to nie udało. Pora chyba kończyć ten sezon i odpocząć.

Trening 116

Piątek, 18 września 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 22.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:51 km/h: 25.88
Pr. maks.: 47.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 173173 ( 88%) HRavg 135( 69%)
Kalorie: 399kcal Podjazdy: 350m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Krótki wyjazd w dniu którym miałem mało czasu. Planowałem w sumie kolejny Przegibek i około 2 godzinną rundkę ale musiałem zadowolić się krótką jazdą. Wystarczyło to jednak aby sprawdzić nogę. Po wyjeździe wydawało mi się, że nie jest zbyt dobra ale dwa krótkie zrywy potwierdziły to, że wszystko jest w porządku a gorsza dyspozycja na początku a także w końcówce to kwestia popełnionych błędów, m.in. zbyt małej ilości jedzenia i czasu miedzy posiłkiem a wyjazdem z domu. Takie detale mają duże znaczenie i wpływają m.in. na tętno które dzisiaj było wyższe o około 15 bpm niż zwykle przy tym samym obciążeniu. Udało się też zaatakować jeden odcinek i osiągnąć najlepszy czas. To druga taka sytuacja w tym roku. Mam już trzy „KOMy” w Jaworzu, dwa z nich wywalczone raczej przy pomocy wiatru. Nie jestem typem zawodnika który walczy o miano najlepszego na segmentach co nie oznacza, że od czasu do czasu próbuje się i w takiej rywalizacji. W sumie zaliczyłem kilka okolicznych podjazdów, sprawdziłem sprzęt i wróciłem do domu. Więcej emocji przeżywałem podczas przedostatniego etapu TDF który był zarazem moim pierwszym obejrzanym na żywo podczas relacji telewizyjnej. Wyścig w tym roku był bardzo nieprzewidywalny i pełen ciekawych sytuacji i zakończony rozwiązaniem na które po cichu liczyłem, bo po kilku latach dominacji jednego teamu na TDF wreszcie o krok od zwycięstwa jest zawodnik bez mocnej drużyny a uważany za faworyta zawodnik okazał się o klasę gorszy od rodaka i mimo całkiem dobrej jazdy i wysokiego miejsca na etapie jest największym przegranym tego dnia. Rok 2020 jest bardzo nieprzewidywalny a w kolarskim świecie to dopiero początek emocji bo sporo ważnych wyścigów jeszcze przed nami a tegoroczny TDF zapisze się w historii jako unikatowy, sporo faworytów się wycofało lub odpadło z rywalizacji a dominacja Ineos została przerwana w bardzo brutalny sposób. Już sam skład zmieniony w ostatniej chwili dawał dużo do myślenia a późniejsze rozstrzygnięcia potwierdziły, że najlepiej przygotowany zawodnik w teamie to Michał Kwiatkowski, najlepsza nagroda za prace jaką wykonał to wygrany etap, w tym roku jego wysiłek nie pozwolił na wygranie wyścigu jednemu z liderów Ineos ale to co robi Michał na tym i wielu innych wyścigach to coś pięknego, pomocnik z niego świetny i to potwierdza, potrafi wygrać etap a nawet wyścig 7-8 etapowy ale najlepiej czuje się w wyścigach jednodniowych i raczej nie jest typem zawodnika na Wielkie Toury, czegoś mu jednak brakuje do najlepszych.

Rozjazd 32

Poniedziałek, 14 września 2020 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 32.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:24 km/h: 22.86
Pr. maks.: 63.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: 129129 ( 66%) HRavg 107( 54%)
Kalorie: 509kcal Podjazdy: 530m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy wyjazd kontrolny po Tatra Road Race. Pojechałem aby sprawdzić czy plecy znowu będą bolały. Przed wyjazdem nie czułem żadnych dolegliwości. Drugi cel wyjazdu to sprawdzenie czy po sobotnim wyścigu gdzie nie szło mi najlepiej, nie zapomniałem jak się zjeżdża. Przy okazji chciałem zaliczyć kolejny podjazd na Przegibek który był już 89 w tym roku. Już od początku moja jazda wyglądała nieźle pod względem technicznym. Nogi też pracowały nie najgorzej i dopiero pod Przegibkiem pojawiły się problemy. Pilnowałem aby nie jechać w jednej pozycji i często ją zmieniałem. Na moje nieszczęście trafiłem na duży ruch rowerzystów i samochodów, nie umiałem się skupić na jeździe. Bałem się zjazdu, znowu pojawiło się sporo samochodów i byłem pewny, że jedyne co uda się poćwiczyć to hamowanie, nie było jednak tak źle, tylko w dwóch miejscach musiałem przyhamować, zjazd jako całość był dobry, ale zbyt wolny aby na wyścigach nie stracić dystansu do innych. Powrót do domu to walka z kolejnymi przeciwnościami, zmiennym wiatrem, dużą ilością samochodów czy pieszych a także pozycją na rowerze, nie umiałem dobrać takiej w której czułbym się komfortowo. Na siłę ukończyłem sobotni wyścig i teraz za to płacę, na razie nie wiem jaką cenę.

Trening 110

Niedziela, 6 września 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 35.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:22 km/h: 25.61
Pr. maks.: 66.00 Temperatura: 13.0°C HRmax: 183183 ( 93%) HRavg 133( 68%)
Kalorie: 847kcal Podjazdy: 600m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Jak ciężki był początek tygodnia, taki był jego koniec. Nic się nie układało od rana, zaczynając od małej ilości snu kończąc na pogodzie. W takim układzie nie nadawałam się do niczego i odespałem kilka ostatnich nocy. Później czułem się już lepiej. W drugiej części dnia pogoda się poprawiła i wyjechałem sprawdzić nogę. Planowałem trasę przez wioski i kilka skoków na podjazdach. Już po wyjeździe z domu zmieniłem zdanie i postanowiłem sprawdzić się na podjeździe na Przegibek, słaby wiatr uznałem jako sprzyjające warunki. Przyjąłem, że późnym popołudniem nie bezie dużego ruchu na drogach. Samochodów może nie było ale zatrzymały mnie praktycznie wszystkie sygnalizacje świetlne. Po drodze kilka razy przyśpieszyłem, czułem moc pod nogą. Im bliżej Przegibka tym jakoś słabiej szło. Ruszyłem nieco później niż zaczyna się segment. Mój testowy odcinek zaczyna się 300 metrów dalej. Około 100 metrów szybciej ruszyłem z kopyta. Początek był bardzo mocny, dobrze się jechało do patelni gdzie już miałem spory zapas czasu. Później nieco straciłem ale nie umiałem złapać rytmu, w końcówce jechałem już na maksa, nie było szans nic zyskać i tylko utrzymałem to co wypracowałem na pierwszych 3 kilometrach podjazdu. Wygenerowałem niemal identyczną moc jak w czerwcu ale czas był najmniej kilkanaście sekund lepszy a zarazem poprawiłem swój rekord. Nie spodziewałem się takiej mocy i dyspozycji. Poprawa tego rekordu to zwieńczenie dobrego sezonu z życiową formą i wieloma dobrymi rekordami na różnych podjazdach. Po takim wysiłku powinienem być ujechany na maksa ale szybko do siebie doszedłem i wracając do domu dołożyłem kilka podjazdów. Odpuściłem zjazd do Straconki ale i tak nie wyglądał on tragicznie. Kolejne podjazdy poszły nieźle mimo tego, ze jechałem dużo spokojniej. W drodze powrotnej znowu stałem na wielu skrzyżowaniach a na odcinku brukowym w Centrum nawet w korku. Wracając do domu zatrzymałem się w sklepie po napoje regeneracyjne. Ostatni test przed TRR zaliczony. Jestem dobrze przygotowany do tego wyścigu co potwierdzają moce jakie jestem w stanie generować na podjazdach. W lipcu i na początku sierpnia nie byłem w stanie się do nich zbliżyć a waga była podobna choć niższa niż w maju czy czerwcu gdy generowałem życiowe moce.

Trening 109

Sobota, 5 września 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 41.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:36 km/h: 25.62
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: 177177 ( 90%) HRavg 131( 67%)
Kalorie: 967kcal Podjazdy: 760m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Krótki wyjazd na który jakoś wygospodarowałem czas spośród wielu obowiązków. Planowałem równą jazdę w tlenie ale przed samym wyjazdem zmieniłem zdanie i znów wybrałem się na Przegibek. Rok się kończy a do 100 wjazdów jeszcze mi trochę brakuje. Początkowo jechało się ciężko, później stopniowo noga się rozkręcała. Ruch na drogach był spory i postanowiłem ominąć najciaśniejsze punkty na trasie. Wiele dłużej nie jechałem do Straconki. Podjazd na Przegibek zacząłem w dobrym tempie, po chwili jednak musiałem zweryfikować obciążenie bo okazało się za duże. Trzymałem się kadencji 80-90 i na tym się skupiałem, dawno nie trafiłem na dzień w którym podjazd zajmie mi równą ilość minut, bez sekund. Po podjeździe nastąpił zjazd który można podzielić na dwie części, pierwszą, szybką, dobrą technicznie i drugą wolną poświęconą na bezpieczne wymijanie wolniej jadących rowerzystów i kolarzy. Chcąc zawrócić po 3 kilometrach zjazdu musiałem to zrobić w bezpiecznym miejscu dlatego zjechałem około 300 metrów dalej. Drugi wjazd zacząłem podobnie jak pierwszy, tym razem jednak postanowiłem przepalić nogę na najtrudniejszym fragmencie podjazdu. Jechałem równo mocno z dobrą kadencją, trochę brakło aby dojechać do ostatniego łuku w lewo ale nie miało to znaczenia. W konsekwencji postanowiłem nieco odpuścić zjazd, po słabym początku postawiłem na techniczną jazdę w dalszej części zjazdu. Po raz pierwszy od dawna wyprzedziłem samochód na zjeździe, nim to zrobiłem upewniłem się, że jest całkowicie bezpiecznie. W końcówce zjazdu znów więcej utrudnień i odpuściłem wiec ten zjazd był mocno przeciętny. Do domu wróciłem identyczną drogą jak przyjechałem. Trochę się gotowałem ale znów odwykłem od temperatur powyżej 25 stopni, takie będą pojawiać się coraz rzadziej. Trzeba czerpać jak najwięcej z tej pogody nawet jeżeli organizm czasami się buntuje. Fajny trening zaliczyłem, gdyby nie urozmaicenia byłby nudny bo podobnych zrobiłem już kilkanaście w tym roku. Kolejne dwa podjazdy na Przegibek zaliczone, jeszcze 15 i można kończyć sezon.


Rozjazd 31

Piątek, 4 września 2020 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 23.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:01 km/h: 22.62
Pr. maks.: 50.00 Temperatura: 22.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 400kcal Podjazdy: 320m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Spokojna przejażdżka po trzech treningach, nie miałem tyle czasu ile bym chciał i dla odmiany pojechałem w innym kierunku niż zwykle podczas jazd regeneracyjnych. Odpuściłem również ćwiczenie techniki, była to po prostu przejażdżka. Wybrałem niezbyt łatwą orientacyjnie trasę, kręciłem się po okolicznych wioskach. Wystarczyło trochę się rozluźnić i już moja technika wyglądała dużo gorzej. Nie miało to dla mnie znaczenia, cieszyłem się jazdą i dobrą pogodą której w ostatnich dniach brakowało. Żałowałem jak zazwyczaj, że nie miałem większej ilości czasu na jazdę.

Rozjazd 30

Piątek, 28 sierpnia 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 34.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:27 km/h: 23.45
Pr. maks.: 64.00 Temperatura: 25.0°C HRmax: 141141 ( 72%) HRavg 117( 60%)
Kalorie: 694kcal Podjazdy: 540m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Lekki wyjazd po trzech dniach treningowych. Trasa ta sama co zwykle i cele również. Warunki na trasie znowu inne niż dzień wcześniej, nogi również pracowały gorzej. Starałem się jechać spokojnie skupiając się na technice pokonywania zakrętów czy zjazdów. Początek jazdy pod tym względem był dobry ale później zbyt dużo rzeczy mnie rozpraszało i z kilku fragmentów trasy zadowolony być nie mogę, zbyt niepewnie wchodziłem w zakręty na ulicy Gościnnej a ta droga nie jest trudna technicznie. Dużo lepiej wyglądała już jazda na kolejnych odcinkach. Dojeżdżając do najbardziej niebezpiecznego odcinka na trasie zdecydowałem się pojechać inną drogą, nigdy w tym miejscu nie widziałem tylu samochodów i na dostanie się na właściwą drogę musiałbym dłuższą chwile poczekać. Nawet sygnalizacja świetlna nie zatrzymała mnie na zbyt długo i nie straciłem za dużo czasu. Później wróciłem na utarty szlak i jechałem swoje. Bardzo sprawnie manewrowałem miedzy pieszymi do momentu jak dostałem się na ścieżkę rowerową. Tam znów sporo ludzi z hulajnogami i pieszych, gdy tylko mogłem zjechałem z traktu i dalej poruszałem się drogą. Na podjeździe nie umiałem złapać rytmu, męczyłem się praktycznie przez całe 4 kilometry. Tym razem nie zapomniałem o jedzeniu i nie musiałem nadrabiać zaległości na zjeździe. Zjazd rozpocząłem wolno ale już w pierwszy zakręt wszedłem pewnie i bez hamowania, kolejne łuki pokonywałem równie dobrze, nie dokręcając na prostych. Pierwszy raz od dawna nie użyłem hamulców i wszystkie zakręty pokonałem szybko i dobrze technicznie, dokręcając na prostych zjechałabym jeszcze szybciej ale źle nie było. Powrót do domu wyglądał podobnie jak dojazd do Przegibka, wróciłem dokładnie tą samą drogą, momentami moja jazda wyglądała dobrze technicznie a momentami słabo. Cały czas mam nad czym pracować.


Trening 102

Wtorek, 25 sierpnia 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 48.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:54 km/h: 25.26
Pr. maks.: 58.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: 179179 ( 91%) HRavg 133( 68%)
Kalorie: 1181kcal Podjazdy: 1000m Sprzęt: Litening C:62 Pro Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy trening w nowym tygodniu. Po sobotniej wymagającej trasie byłem w stanie szybko się zregenerować. Na tapecie miałem jeden z moich ulubionych ale równocześnie bardzo wymagających treningów czyli powtórzenia w 5 strefie na podjeździe. Byłem bardzo zmotywowany i od strony fizycznej przygotowany. Liczyłem, że płuca pozwolą przyjąć więcej tlenu niż ostatnio, bałem się tylko o bezpieczeństwo na drogach i słusznie. Rozgrzewki nie udało się dokończyć. Pierwsza cześć wyglądała nieźle ale później gdy robiłem ostatnie przepalenie samochód wymusił na mnie pierwszeństwo i musiałem odpuścić 10 sekund szybciej. Wcześniej też było kilka podbramkowych sytuacji i cudem uniknąłem przynajmniej jednego bliskiego spotkania z asfaltem. Taki urok popołudniowej jazdy w pogodny dzień po mieście. W jednym kawałku dojechałem do Straconki, znowu mocno wiało a Przegibek to bardzo zależny od wiatru podjazd i gdy wieje to wydaje się, że z każdego kierunku. Ruszyłem mocno i dopiero po chwili złapałem rytm, chciałem jechać na zmiennej kadencji ale nie układało się to, odruchowo cały czas wrzucałem przełożenie pozwalające na miękką, efektywną jazdę. Cały podjazd wyprzedzałem rowerzystów i kolarzy na wszelakich rowerach, w połączeniu z samochodami było to bardzo uciążliwe ale nie wpłynęło na jakość. Pod koniec podjazdu zauważyłem coś bardzo dziwnego, zwykle po 8 minutach pierwszego podjazdu w tym tempie już czułem nogi a tym razem nic, zacząłem zachowawczo ale bałem się, że padnę po pierwszym podjeździe. Znowu zapomniałem o jedzeniu i całkowicie odpuściłem zjazd aby nadrobić zaległości. Po zjeździe tradycyjnie chwila przerwy i około 2 minuty luźnego kręcenia. Podczas drugiego podjazdu dołożyłem nieco mocy ale w końcówce na wypłaszczeniu nieco spadła wartość średnia. Podjazd pokonałem w czasie zbliżonym do rekordu. Ostatni podjazd tradycyjnie był najmocniejszy. Źle rozłożyłem siły, bardzo mocny początek, słabszy środek i mocna końcówka. Generowałem dokładnie 4 Waty więcej co przełożyło się na 4 sekundy lepszy czas. Założenia zrealizowałem, trzy dobre powtórzenia ze zmiennym rytmem. Ujechałem się nieźle ale taki był cel. Ostatni zjazd dnia również nieco odpuściłem, tym razem wszystkie łuki i zakręty pokonałem dobrze technicznie i bez zbędnego hamowania ale bez wyraźnej szybkości. Wracając do domu zmotywowałem się do mocnego sprintu. Przez 30 sekund wycisnąłem z siebie maksa. Potwierdziło to moje słabe a nawet beznadziejne możliwości sprinterskie. Później zjechałem jeszcze na lody i spokojnie wróciłem do domu.

kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 7779 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 9586 km
Evo 2 7927 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum