Wpisy archiwalne w kategorii
blisko domu
Dystans całkowity: | 41420.00 km (w terenie 3359.00 km; 8.11%) |
Czas w ruchu: | 1289:44 |
Średnia prędkość: | 22.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 750.00 km/h |
Suma podjazdów: | 455758 m |
Maks. tętno maksymalne: | 198 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 166 (83 %) |
Suma kalorii: | 846872 kcal |
Liczba aktywności: | 1196 |
Średnio na aktywność: | 34.63 km i 1h 18m |
Więcej statystyk |
Rozjazd 28
Piątek, 21 sierpnia 2020 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 31.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 21.88 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 514kcal | Podjazdy: | 520m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyjazd typowo regeneracyjny sprawdzoną trasą. Tradycyjnie starałem się skupić na technice zjazdu czy pokonywaniu zakrętów i ciasnych zaułków na trasie. Mogę powiedzieć, że od samego początku nie układało się. Pierwszy podjazd pokonałem za mocno, w końcówce wyprzedziła mnie koparka. Na pierwszym zjeździe udało się poprawnie technicznie i szybko pojechać ale później musiałem hamować. Kolejne kilometry to ciągła walka z utrudnieniami, na podjeździe wyprzedził mnie rowerzysta na rowerze elektrycznym bez kasku. Na zjeździe już go wyprzedziłem i tyle widziałem. Później to ciągła walka z wiatrem i na zjazdach musiałem dokręcać aby coś z tego było. Gdy cieszyłem się, że przejechałem szybko i bezpiecznie najbardziej niebezpieczny punkt na trasie trafiłem na pieszych blokujących cały przejazd. Przed Przegibkiem chciałem nawet zawrócić, podjazd pokonałem spokojnie i szybko. Liczyłem na bardzo dobry technicznie zjazd, udało się w około 70 %. Początek był dosyć wolny, nie chciało mi się dokręcać, pierwsze techniczne sekcje pokonałem szybko i bez hamowania, pierwszy punkt w którym zwykle traciłem udało się pokonać dużo szybciej niż zwykle. W drugim za to musiałem wyhamować i pojechałem dużo wolniej niż powinienem, później już starałem się jechać poprawnie ale nie wyszło zbyt dobrze. Powrót do domu też niezbyt szybki i słaby technicznie. Jest nad czym pracować, wciąż jestem daleki od tego czego oczekuje. Dobra noga to nie wszystko, zjazdy, technika jazdy również jest bardzo ważna a to ciągle u mnie kuleje.
Trening 98
Wtorek, 18 sierpnia 2020 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 43.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 26.06 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 648kcal | Podjazdy: | 820m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po ostatnich dobrych startach motywacja wróciła i pora wziąć się do roboty. Pierwszy mocny trening to bardzo nielubiane przeze mnie sprinty 40 sekundowe z 20 sekundowymi odpuszczeniami. Chciałem wyjechać wcześnie rano ale nie wyszło, nie byłem w stanie odpowiednio wcześnie wstać z łóżka i przez to musiałem zmagać się z większą ilością utrudnień na trasie. Udało się przeprowadzić właściwą rozgrzewkę ale później same problemy. Ominiecie wąskich ścieżek rowerowych i ciasnych zaułków okazało się bledem, na każdym skrzyżowaniu ze światłami musiałem się zatrzymać i sporo czasu straciłem. Dojazd do Straconki strasznie mi się dłużył i byłem już trochę zrezygnowany. Stresowałem się jak początkujący kolarz a taki trening to norma. Zacząłem zbyt późno i zbyt mocno. Po 2 sprintach już złapałem dobry rytm i kolejne szły już jak w zegarku. Niestety podjazd okazał się za krótki i po 9 sprintach musiałem odpuścić. Warunki były sprzyjające i bardzo szybko pokonałem podjazd, nie doceniłem swoich możliwości i dlatego wyszło jak wyszło. Po spokojnym zjeździe i krótkim odpoczynku ruszyłem na drugi podjazd z myślą o niepopełnieniu drugi raz tego samego błędu. Liczyłem, że 3600 metrów wystarczy, pierwsze sprinty były dobre a później zaczęły się coraz większe schody, po kilku słabszych zmotywowałem się na ostatni, jak się okazało 9 sprint. Znowu szybko pokonałem podjazd mimo tego, że czułem wiatr wiejący w twarz. Zjazd ze względów bezpieczeństwa musiałem odpuścić. Powrót do domu był pełen przeszkód które udało się jakoś pokonać. Byłem ujechany po tym treningu i po części o to chodziło.
Trening 96
Piątek, 14 sierpnia 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 25.00 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 384kcal | Podjazdy: | 340m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatnia przejażdżka przed weekendowymi czasówkami. Zmieniłem opony na nowe, wyczyściłem napęd, naoliwiłem łańcuch i ruszyłem w trasę. Wybrałem się w najbardziej nieodpowiedni momencie, w okolicy chodziła burza a na drogach istny sajgon. Liczyłem, że przeskakiwanie łańcucha ustało całkowicie ale już przy pierwszej zmianie przełożenia łańcuch przeskoczył kilka razy, jadąc na tym samym przełożeniu nic się nie działo. Zmieniając na inne łańcuch przeskakiwał, stwierdziłem, że dzieje się tak na 4-5 koronkach kasety i tylko na małej tarczy z przodu. Bardziej skupiłem się na teście opon, wyjmując je z pudełka wyglądały jak szytki i tak samo po założeniu na obręcze, zaskoczeniem była szerokość, zwykle opony w rozmiarze 25 były w rzeczywistości szersze a zakupione Veloflexy okazały się mieć niespełna 25 milimetrów. Bieżnik na pierwszy rzut oka przypominał opony z najniższej półki ale gdy tylko wyjechałem z domu byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Chyba jeszcze nie miałem opon które niosły tak dobrze jak te. Bardzo pewnie czułem się w zakrętach a na aluminiowych kołach nie bałem się, że w jakiś sposób uszkodzę obręcz. Nie byłem zadowolony z dyspozycji, noga nie podawała zbyt dobrze a potwierdziły to mocniejsze zrywy. Niby zachowałem jakieś rezerwy ale czy były duże to nie wiem. Większej mocy generować nie chciałem bo na czasówkach raczej nie będę w stanie jechać powyżej 400 Wat na dłuższym odcinku a ważniejsze będzie utrzymanie mocy na dłuższym odcinku. Byłoby zbyt pięknie jakbym nie miał przygód. Jadąc sobie pętle wokół lotniska musiałem zawrócić, w kolejnym miejscu w okolicy pojawiły się roboty drogowe. Dokręciłem do jednej godziny po różnej jakości drogach i wróciłem do domu. Tak działający sprzęt musi wystarczyć i nie powinien sprawiać kłopotów. Mogę się skupić na celach które sobie postawiłem i jestem bardzo zmotywowany do działania.
Trening 94
Wtorek, 11 sierpnia 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 39.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 25.71 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 141141 ( 72%) | HRavg | 119( 61%) |
Kalorie: | 753kcal | Podjazdy: | 580m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bardzo nietypowy trening z wieloma elementami technicznej jazdy która u mnie dalej nie wygląda najlepiej. Pogoda była bardzo niepewna wiec kręciłem się blisko domu po bocznych dróżkach. Jakbym się przejechał samochodem z przyczepką i pozamiatał wszystkie drogi to jedna przyczepa by nie wystarczyła, to był główny problem z jakim musiałem sobie poradzić. Starałem się jechać jak najlepiej technicznie, momentami było szybko ale były także momenty, że musiałem jechać na klamkach. Tak naprawdę dobrze przejechałem tylko jeden lub dwa odcinki a na pozostałych mogłem spisać się lepiej. Poza technicznymi sekcjami jechałem zazwyczaj w 1 strefie mocy, liczyłem na to, że uda się uniknąć deszczu ale będąc w okolicy Łazów zaczęło padać. Lekki opad towarzyszył mi przez kilkanaście minut, nie chciałem jechać za bardzo na północ bo tam niebo wyglądało najgorzej i trochę pobłądziłem w wąskich uliczkach Łazów, w końcu trafiłem na właściwy szlak. Szybko znalazłem się w Jasienicy mimo kilku hamowań przed zanieczyszczonymi zakrętami. Później trafiłem jeszcze na rozkopaną drogę a gdy przestało padać dołożyłem kilka kilometrów z dużą ilością technicznych fragmentów. Na koniec niespodzianka i nowa nawierzchnia w kilku miejscach. Ważny trening od strony technicznej ale nie wnoszący kompletnie nic do formy fizycznej. Rower działał podobnie jak w poniedziałek i znowu łańcuch przeskakiwał na niektórych przełożeniach.
Rozjazd 27
Poniedziałek, 10 sierpnia 2020 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa, 0-50
Km: | 32.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:26 | km/h: | 22.33 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 522kcal | Podjazdy: | 520m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny nudny wyjazd podczas którego chciałem poprawić swoje umiejętności techniczne. Trasa na Przegibek idealnie się do tego nadaje, sporo ciasnych zakrętów, zjazdów i innych technicznych miejsc nie sprzyja szybkiej jeździe co akurat nawet na prostych i płaskich trasach mi nie wychodzi. Przed wyjazdem wymieniłem łańcuch na nowy oraz kółeczka w przerzutce na stare. Był to pierwszy, ważny test tego układu napędowego. Gdy tylko wyjechałem już coś nie grało, przy mocniejszym depnięciu łańcuch przeskakiwał, zauważyłem, że najczęściej przeskakuje na spince. Przestałem się tym przejmować, unikałem przełożeń na których łańcuch przeskakiwał. Nie mogłem się skupić na założeniach, warunki nie sprzyjały technicznej jeździe. Zdecydowanie zbyt dużo samochodów było na drogach i pieszych na ścieżkach rowerowych. Na dojeździe do Przegibka nie byłem w stanie znaleźć ani jednego technicznego elementu z którego byłbym zadowolony. Na podjeździe pod Przegibek znowu miałem niewygodny ogon, zgubiłem go dopiero w końcówce a raczej obrócono mnie jak kota ogonem i straciłem do trójki jadącej na moim kole przez ponad 3 kilometry podjazdu. Takie akcje nie robią już na mnie wrażenia, zwłaszcza wtedy gdy jadę na zupełnym luzie a inni w tym czasie wypruwają sobie żyły. Na przełęczy zatrzymałem się na moment, od razu zrobiło mi się dużo cieplej niż podczas podjazdu. Rozpoczynając zjazd zrobiłem bardzo niebezpieczny manewr który miał zapewnić mi pustą drogę na zjeździe. Jadąc blisko środka jezdni jakiś burak wyprzedził mnie na centymetry. Później jechał dosyć szybko ale nie na tyle abym mógł skupić się na technice, musiałem kilka razy hamować. Wyprzedzanie samochodów na trzeciego nie wchodziło w grę wiec grzecznie trzymałem prędkość samochodów jadących przede mną. Zjazd nie wyglądał tragicznie i mimo kilku sporych spowolnień był dosyć szybki. Powrót przez miasto już wyglądał lepiej ale do tego czego oczekuje brakuje jednak sporo. Noga rozkręcona po niedzielnej czasówce ale ze strony technicznej nie zrobiłem żadnego postępu a tego właśnie oczekiwałem.
Rozjazd 26
Sobota, 1 sierpnia 2020 Kategoria Szosa, Samotnie, blisko domu
Km: | 20.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:58 | km/h: | 20.69 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 425kcal | Podjazdy: | 250m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd w celu przetestowana roweru przed niedzielnymi zawodami. Przy okazji podjechałem po korony czeskie. Rower działa jak należy ale przy karbonowym Cube się chowa. Rama jest już stara, aluminium nie posiada już tych właściwości co kilka lat temu i przy każdym zrywie czuć jakby rower pływał. Chcąc coś zmienić musiałbym wymienić m.in. suport czy korbę ale wiele to by nie dało. Po niespełna godzinnej jeździe wróciłem do domu.
Trening 91
Piątek, 31 lipca 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 29.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 24.86 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 171171 ( 87%) | HRavg | 121( 62%) |
Kalorie: | 581kcal | Podjazdy: | 390m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rower nie nadaje się na razie do jazdy. Musiałem przygotować rower treningowy, zajęło mi to trochę czasu i na sam trening miałem około 90 minut. Dawno nie trenowałem w wyższych strefach mocy i chciałem to nadrobić. Miałem duże problemy aby prawidłowo ustawić i skalibrować miernik mocy i nie działał poprawnie wiec wartości mocy musiałem brać z przymrużeniem oka. Już na rozgrzewce wiedziałem, że moc jest dosyć niska. Nie przejmowałem się tym zbytnio bo właściwy trening i sprinty miały dać odpowiedź na pytanie w jakiej właściwie jestem dyspozycji. Czułem się dosyć dobrze i dlatego liczyłem na to, że jeżeli miernik nie działa poprawnie to zaniża wartości. Po rozgrzewce byłem nastawiony pozytywnie. Nie chciałem robić sprintów na podjeździe wiec wybrałem drogę do Nałeża gdzie dopiero w drugiej części pojawia się wyższe nachylenie. Pierwszy sprint był słaby, na rozpoznanie, kolejne coraz lepsze, wszystko zależało od tego kiedy włączyłem i wyłączyłem okrążenie. Przy czwartym już wyglądało to całkiem dobrze technicznie ale brakowało mocy. Ostatni sprint zakończyłem wypchaniem roweru czego jeszcze nigdy nie robiłem. Przed drugą serią 5 sprintów zrobiłem ponad 10 minut przerwy. Musiałem ją wydłużyć i zaczekać aż będzie pusta droga. Technika sprintów drugiej serii wyglądała nieźle, dwa lub trzy razy wypchałem rower do przodu ale mocy znów brakowało, mogło to być spowodowane tym, że ponad 60 % mocy szło z prawej nogi a niecałe 40 % z lewej i tak cały czas. Różnica we wskazaniach to nawet 120 Wat i więcej. Nigdy nie byłem dobry w sprincie i dlatego zwisało mi jakie wartości wyszły, to na czym się skupiłem zrealizowałem i dlatego mogłem wrócić z czystą głową do domu. Idealny trening przed niedzielnym startem w zawodach.
Rozjazd 25
Czwartek, 30 lipca 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 28.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 21.00 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 486kcal | Podjazdy: | 480m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dwóch treningach dałem nogom
odpocząć. Kiedyś bym zafundował jeszcze trzeci trening pod rząd ale obecnie stawiam
na więcej odpoczynku. Długo biłem się z myślami czy jechać po raz kolejny na
Przegibek czy wybrać trasę z pagórkami i krótkimi zjazdami. Wszystkie jazdy
regeneracyjne staram się łączyć z nauką techniki zjazdu która u mnie kuleje i
zwykle wybieram Przegibek z technicznym zjazdem. Po poniedziałkowym pechowym
zjeździe liczyłem na przełamanie, wyjeżdżając z domu miałem jasną wizje zjazdu
a także chciałem na każdym odcinku w dół ćwiczyć technikę. Po pierwszym
podjeździe czułem, że jest to dobry dzień na ćwiczenie zjazdów. Już pierwszy z
nich wyglądał obiecująco i szybko, na końcu musiałem przyhamować ale niewiele
na tym straciłem. Drugi podjazd był szarpany, w połowie musiałem zjechać ze
ścieżki na jezdnie i to wybiło mnie z rytmu. Kolejne zjazdy nie były gorsze niż
ten pierwszy. Momentami brakowało szybkości i kilka razy musiałem zwalniać. Nigdy
tak szybko nie dojechałem do Straconki ale na tym kończą się pozytywy. Podjazd
na Przegibek zacząłem w dobrym tempie, później jechało się coraz ciężej. W
połowie zaczęły się problemy z napędem i w pewnym momencie łańcuch zablokował się,
pociągnął wózek który pękł ostatecznie uszkadzając hak i jazda się skończyła.
Na szczęście rama jest cała i to jedyny pozytyw. Z kołem nic się nie stało,
skróciłem łańcuch, pozbierałem wszystko oprócz resztki łańcucha i ruszyłem
dalej. Postanowiłem dojechać do końca podjazdu, zjeżdżając w dół zatrzymałem się
aby pozbierać resztki łańcucha. Po zjeździe zaczęły się dalsze problemy z napędem,
łańcuch samoczynnie wskoczył na większą zębatkę. Nie działało to najlepiej,
kilka razy zatrzymywałem się by przełożyć łańcuch. Na szczęście na trasie były
podjazdy i zjazdy wiec momentami nie musiałem kręcić. Około 3 kilometry od domu
niezbyt dobrze skuty łańcuch się urwał i postanowiłem dojść do domu pieszo niż
po raz kolejny po łepkach skuwać łańcuch. Byłem mega zły, po raz kolejny
znalazłem się na dnie, mam nadzieje, że jest ono dosyć twarde żeby szybko się z
niego odbić.
Rozjazd 24
Poniedziałek, 27 lipca 2020 Kategoria blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:55 | km/h: | 20.73 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 331kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po niedzielnej jeździe nie byłem specjalnie zmęczony ale postanowiłem dać organizmowi więcej odpoczynku. Wciąż staram się poprawić zjazdy które u mnie wyglądają w dalszym ciągu słabo i dlatego znowu pojechałem na Przegibek. Wyjechałem nieco wcześniej niż ostatnio by sprawdzić czy ruch na mieście będzie mniejszy. Wielkiej różnicy nie było, sporo samochodów i pieszych. Już na początku musiałem kilka razy zwalniać. Później już pojawiły się większe problemy. Dojeżdżając dwa razy do Straconki dobiłem mocno przednie koło. Na szczęście nie złapałem kapcia. Nowe opony nie zawiodły, stare miały już przejechane prawie 10 tysięcy kilometrów, były już spękane, z wieloma małymi dziurami, kilka razy łatane i jedna z opon zaczęła robić się kwadratowa. To najlepszy moment za zmianę, postawiłem na zachwalane przez wszystkich Continental Grand Prix 5000. Nie były to tanie opony a nigdy nie miałem dobrej opinii o tej firmie. Chciałem się przekonać do tej firmy po raz kolejny ale nic mnie nie przekonało. Nie czułem większej różnicy w porównaniu do starych Michelinów Pro 3. Na podjeździe może jechało się lżej, na gorszych nawierzchniach komfort był porównywalny jak nie gorszy. Ostatnim sprawdzianem miał być zjazd. Po niedzielnych deszczach na drodze było pełno żwiru i luźnych kamieni, w kilku miejscach woda płynęła drogą. Nie były to najlepsze warunki ale nie w takich się jeździło. Zjazd zacząłem dosyć szybko, pierwsze zakręty niepewne a później było coraz lepiej. Na jednym z szybszych musiałem ominąć żwir i zwolniłem nieco, później jednak zjazd wyglądał całkiem dobrze. Trochę straciłem w drugiej części, dwa zakręty były bardzo zanieczyszczone ale nie tak jak jedno miejsce na ostatniej prostej przed Straconką. Jechałem bardzo pewnie i wpadłem w kupę kamieni i żwiru, od razu usłyszałem strzał i szybko zaczęło uciekać powietrza z przedniego koła. Zanim się zatrzymałem jechałem już na 2 obręczach. Wymieniłem przód podklejając dziurę łatką, okazało się, że mam dwie dobre dętki ale tylko 2 łatki, tylna opona była całkiem zniszczona, w dziurę byłem w stanie włożyć palec, próbowałem to załatać ale po chwili zauważyłem, że mimo niskiego ciśnienia dętka wychodzi na zewnątrz. Byłem mega zły, gdy walczyłem z naprawą defektów minęło mnie kilkanaście jak nie więcej kolarzy, nikt nawet nie spojrzał w moją stronę. W końcu uświadomiłem sobie, że poległem i musiałem dzwonić po wóz serwisowy. Zanim przyjechał minęło sporo czasu. Kawałek podszedłem piechotą ubijając niepotrzebnie nogi. W pewnym momencie przez nieuwagę rower się przewrócił i oczywiście pojawiło się sporo rys. Źle zaczął się ten tydzień.
Rozjazd 23
Piątek, 24 lipca 2020 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: | 32.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:26 | km/h: | 22.33 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 26.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 520kcal | Podjazdy: | 520m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny luźny wyjazd na Przegibek. Pojechałem niemal dokładnie tą samą trasą, kilkanaście minut później niż w poniedziałek. Sprawdziłem kolejną nieznaną funkcje w liczniku czyli jazda po śladzie i kontrolowałem różnice czasowe. Na początku jechałem niemal dokładnie tak samo z sekundowymi odchyłkami, później zrobiła się prawie minuta straty aby na wjeździe do Straconki było blisko 80 sekund zapasu. Podjazd na Przegibek wyglądał niemal identycznie, warunki wietrzne i temperaturowe bardzo podobne i przy tej samej mocy uzyskałem czas lepszy o 3 sekundy. Na zjeździe wreszcie miałem więcej swobody i wykorzystałem to na dobrą technicznie jazdę, przytrzymało mnie na dwóch zakrętach ale była to kwestia jadących z przeciwka samochodów a nie zjeżdżających wolniej przede mną. Na powrocie do domu zyskałem kolejną minutę mimo tego, że dłuższy odcinek niż zwykle pokonałem ścieżką rowerową. Blisko 3 minuty różnicy to sporo na tej trasie. Pozostałe parametry zbliżone i proces regeneracji przebiegał prawidłowo.