Drugi krótki wyjazd sprawdzający rower. Tym razem były lepsze warunki, cieplej, słonecznie i mniejszy wiatr. Sprawdziłem wszystkie elementy roweru i jedyne do czego mogłem mieć zastrzeżenia to praca tylnej przerzutki.
Początek tygodnia przyniósł dobrą pogodę. Jedynym problemem był silny wiatr. Nie byłem pewny czy uda się wyjechać na trening i byłem gotowy na trenażer. Kiedy wstałem rano i zobaczyłem ponad 5 stopni na termometrze i suchą drogę to szybko się zebrałem i byłem gotowy do jazdy. Nie miałem dużej ilości czasu i byłem zmuszony kręcić się niedaleko domu. Godzina wyjazdu nie była najlepsza i przez pierwsze kilkanaście minut towarzyszyła mi duża ilość samochodów. Po drodze zdarzyły się dwie sytuacje w których mimo pierwszeństwa musiałem gwałtownie hamować i zatrzymać się. W końcu dojechałem do Jasienicy, udało się dobrze rozgrzać co było kluczową sprawą. Warunki do treningu były idealnie, droga prowadząca do góry i wiatr w twarz. Ruszyłem dosyć gwałtownie i pierwszy sprint był sprawdzeniem nogi i doboru odpowiedniego przełożenia. Długi czas odpoczynku to znowu mieszanie przełożeniami. Kolejne sprinty dobrze wchodziły w nogi. Nie dojechałem do końca podjazdu i zdecydowałem się zawrócić. Zjazd był szybki i nie wystarczył na odpoczynek. Kolejne dwie serie to dłuższe sprinty w 6 strefie mocy. Podjazd okazał się idealny, pierwszą serię zakończyłem kilkanaście metrów przed nawrotem. Pojechałem dalej aż skończył się asfalt i zwróciłem. Po dojeździe do skrzyżowania na moment musiałem się zatrzymać. Ostatnia seria powtórzeń to walka z koncentracją. Nie umiałem się skupić i powtórzenia były strasznie nierówne i szarpane. Przy ostatnim już odliczałem sekundy do końca. Nogi były ubite a jeszcze musiałem wrócić do domu. Nie byłbym sobą gdybym nie utrudnił sobie trasy. Dołożyłem jeden podjazd na którym nie umiałem złapać rytmu, kilka razy musiałem zwalniać i przepuszczać samochody. Chciałem być o 9 w domu i byłem około minutę przed czasem. Fajny trening w wiosennych warunkach, trochę słońca, trochę deszczu i wiatr. Zupełnie inaczej czułem się w wiosennych ciuchach niż zimowych.
Krótki wyjazd w celu sprawdzenia roweru. Po chwili zaczęło padać i z każdą chwilą padało coraz mocniej. Test utrudniał wiatr wiec nie udało się całkowicie sprawdzić roweru. Przerzutki chodzą płynnie, hamulce hamują pewniej niż poprzedni zestaw jaki używałem. Opona też są szybsze niż w treningowym rowerze. Po drodze zrobiłem dwa postoje, pierwszy by poprawić zacisk koła a drugi na fotki. Nie chciałem ubrudzić roweru wiec szybko wróciłem do domu.
Kolejny trening na szosie. Rano
miałem trochę pracy w domu, można powiedzieć, że część treningu siłowego w ten
sposób zrealizowałem. Dokładnie o 12 byłem gotowy do jazdy, było nieco
chłodniej niż w środę i nieco zmodyfikowałem zestaw ciuchów i było idealnie. W
planie był trening siłowy i dlatego wybrałem się do Jaworza na idealnie
nadający się do takiego treningu. Początek był z mocnym wiatrem w plecy wiec
było szybko. Dopiero po skręcie na południe zaczęła się walka z czołowym
wiatrem. Gdy dojechałem do momentu w którym droga zaczyna się wyraźniej piąć w
górę przystąpiłem do właściwego treningu. Pierwsze powtórzenie było na
rozpoznanie, początkowo mieszałem biegami, gdy wybrałem optymalny to na moment
było dobrze a później przez rosnące nachylenie jeszcze musiałem korygować
przełożenie. Po wypłaszczeniu zwiększyłem kadencje i po chwili zawróciłem. Na
zjeździe starałem się kręcić i trzymałem kadencje ponad 90. Nie potrafiłem
dobrać optymalnego przełożenia i podczas każdego powtórzenia zbyt często
zmieniałem biegi. Szło zadziwiająco łatwo i szybko przeleciała pierwsza seria.
Po ostatnim akcencie dojechałem do końca podjazdu i zjechałem aż do
skrzyżowania w Jasienicy. Okres spokojnej jazdy trwał dokładnie 15 minut i
powtórka. Podczas dwóch powtórzeń spróbowałem jazdy na kadencji poniżej 50.
Było to odczuwalne dla nóg i dlatego ostatnie powtórzenie było znów na nieco wyższej
kadencji. Po treningu wróciłem najkrótszą drogą do domu.
Aura w dalszym ciągu zaskakuje. Pogoda bardziej przypomina wiosnę
niż późną jesień wiec trzeba tą sytuacje najlepiej wykorzystać. Trafił się także
lepszy dzień jeżeli chodzi o moje samopoczucie. Jedynym problemem była rzeczywista
temperatura. Co innego było w prognozach, co innego na termometrze a jeszcze co
innego w rzeczywistości. Zdecydowałem się na cieplejsze ciuchy i to był
właściwy wybór. Ruszyłem dosyć szybko po lekkim obiedzie i noga całkiem nieźle
podawała mimo braku odpowiedniej regeneracji po niedzielnej górskiej trasie.
Wybrałem dosyć wymagającą rundę z kilkoma podjazdami. Przez całą drogę
odczuwalny był wiatr a temperatura spadała z każdą chwilą i wróciłem do domu
jak było tylko 5 stopni. Na koniec niemiła niespodzianka w postaci zamkniętej drogi
i konieczności włączenia się do ruchu na ruchliwym skrzyżowaniu. To sprawiło,
że musiałem włączyć oświetlenie. Za dwa tygodnie popołudniem już chyba nie uda się
wyjechać a i na weekendowe wyjazdy też już nie bardzo można liczyć. Realizacja założeń
treningowych wymaga odpowiednich warunków i nie oczekuje, że w grudniu takie będą.