Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

100-200

Dystans całkowity:59511.00 km (w terenie 254.50 km; 0.43%)
Czas w ruchu:2164:55
Średnia prędkość:27.27 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:675554 m
Maks. tętno maksymalne:205 (179 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:1256018 kcal
Liczba aktywności:481
Średnio na aktywność:123.72 km i 4h 31m
Więcej statystyk
  • DST 117.00km
  • Czas 04:18
  • VAVG 27.21km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 182 ( 93%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Kalorie 3265kcal
  • Podjazdy 2070m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 85

Niedziela, 28 sierpnia 2016 · dodano: 28.08.2016 | Komentarze 0

Grupowy trening po górach w okolicy Żywca. Pogoda i towarzystwo dopisało, szkoda, że noga nie podawała jak powinna i to mnie martwi bo po dobrej dotychczasowej części sezonu może przyjść kryzys i ostatnie starty mogą być słabsze a to od razu zrodzi pochopnie wyciągnięte wnioski przez innych.
Start treningu o 6:00, trochę wcześnie ale można do tego przywyknąć. Na dzień dobry Przegibek i tutaj już mocne tempo, na szczęście mnie nie urwali i wjechałem jako jeden z pierwszych na szczyt, na zjeździe trochę zaryzykowałem i nie straciłem zbytnio dystansu ale dalej było różnie, niepotrzebne przyśpieszenia i grupa się porwała na strzępy a później spowolnienie i połączenie grupy w Wielkiej Puszczy. Równa jazda po zmianach do końca dolinki a ostatnie stromsze kilkaset metrów każdy jechał swoim tempem, postanowiłem przepalić nogę i pojechałem na maksa, niestety mocy nie było i pomimo tego, że byłem pierwszy na szczycie to czas wyszedł dosyć słaby. Po zjeździe do Targanic czekał na nas Kocierz, fajny podjazd na równą jazdę, początek jechaliśmy w 4 a później już nastąpiła selekcja aż zostałem sam, nie jechałem na maksa, ale czas wyszedł aż o 2:30 gorszy niż rekord, na szczycie chwilowy postój i spokojny zjazd do Łękawicy. Kolejhnym podjazdem był Rychwałdek, tutaj sobie odpuściłem i straciłem prawie minutę do najlepszych, po zjeździe fajna jazda po zmianach przez Jeleśnię do Sopotni Małej. Podjazd na Przełęcz u Poloka przejechałem średnim tempem i nawet dobrze poszło. Kolejny odcinek do Węgierskiej Górki znowu przejechaliśmy po równych zmianach a później już było różnie. Poznałem nowy fajny podjazd do Przybędzy z nachyleniem ponad 10%, znowu grupka się porwała i nawet dobry czas osiągnąłem, dalsza jazda to już raczej samotna do Godziszki gdzie złapałem Dominika.  Do Buczkowic ciężko się jechało bo był sfrezowany asfalt. Do Bielska dojechaliśmy mocnym tempem po zmianach a od Olszówki już spokojnym tempem i później każdy w swoją stronę. Mam nadzieję, że w Karpaczu będę w lepszej formie, bo narazie to czarno widzę. 
https://www.strava.com/activities/691607089




  • DST 163.00km
  • Czas 05:43
  • VAVG 28.51km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 157 ( 80%)
  • HRavg 131 ( 67%)
  • Kalorie 3467kcal
  • Podjazdy 1400m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 83

Wtorek, 23 sierpnia 2016 · dodano: 23.08.2016 | Komentarze 0

Spokojny trening wytrzymałościowy. Trasa fajna przez Słowację, ruch duży ale dało się przeżyć, kilka miejsc ze zwężeniami i robotami drogowymi, na większości dobrej jakości drogi i przyjemnie się jechało.
Wyjechałem o 7 i było zimno, trochę źle się ubrałem i później tego żałowałem. Teoretycznie przez połowę trasy miałem mieć wiatr w plecy ale nie przewidziałem porannych mgieł i zawirowań powietrza więc tak naprawdę wiatr w plecy miałem na odcinku od Jeleśni do Namiestowa. Początkowo jechało się ciężko i nie wiedziałem jak będzie dalej, później było już lepiej i noga powoli się rozkręcała. Pierwsze zwolnienie przed Żywcem gdzie był korek do ronda, miasto minąłem bokiem i za Żywcem pierwszy bufet, zjadłem banana i w Świnnej zwężenie drogi przez uszkodzony most i znowu postój, kiedy dojechałem do Jeleśni to mgła opadła i temperatura wzrosła do ponad 10 stopni i dalej jechało się już dobrze. Równa spokojna jazda i dystans uciekał i nawet nie wiem kiedy dojechałem do granicy. Na górze niestety kontrola dowodu osobistego i kolejny przymusowy postój. Po drugiej stronie granicy służby porządkowe kosiły pobocza i znowu był korek ale udało się jakoś minąć i mogłem jechać dalej aż do Namiestowa. Tam zwężenie i remont drogi, korzystając z przymusowego postoju napełniłem bidony bo brakowało już picia i jechałem dalej, Za miastem znowu zwolnienie tym razem przez traktor, trochę mnie to już zaczęło denerwować. Po skręcie na drogę w kierunku Orawskiej Leśnej zrobiłem kolejny bufet i zjadłem tym razem batona i żela, na odcinku do Zakamennego nie minął mnie nawet jeden samochód, po skręcie na drogę w kierunku granicy zorientowałem się, że czeka mnie walka z wiatrem do samego domu, masakra. Droga do granicy w niezbyt dobrym stanie, da się jechać ale trzęsie starsznie. Przed granicą zjadłem banana a po przekroczeniu granicy krótki postój przed zjazdem do Rajczy. Na zjeździe nie szalałem i dalej już probówałem jechać jak najrówniejszym tempem bez szarpania, początkowo się to udawało, gdy tylko zaczęły się górki za Węgierską Górką to straciłem rytm i musiałem zwolnić by nie jechać za mocnym tempem. Przed Lipową na zjeździe pszczoła wleciała mi pod rękawiczkę i mnie użądliła, nie miałem się jak zatrzymać i żądło wyciągnąłem dopiero po minucie. Początkowo lała się krew, udało się zatamować i nic się nie działo. W Lipowej zatankowałem bidony i dalej już mi się nie chciało jechać, dojechałem do domu a tam dopiero zorientowałem się, że palec w który zostałem użądlony jest dużo większy niż pozostałe i miałem problem ze zdjęciem rękawiczki. Nic się nie działo do wieczora ale rano gdy wstałem to cała dłoń już była większa niż druga i muszę coś z tym zrobić. Odpuściłem środowy trening w grupie i niedzielny Rajd Wokół Tatr, może do czwartku zejdzie opuchlizna abym mógł coś jeszcze pojeździć przed Karpaczem bo forma jest bardzo niestabilna.
https://www.strava.com/activities/685874018




  • DST 126.00km
  • Czas 04:26
  • VAVG 28.42km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 185 ( 94%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 3636kcal
  • Podjazdy 1570m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 76

Niedziela, 31 lipca 2016 · dodano: 31.07.2016 | Komentarze 0

Dobry trening w grupie JAS-KÓŁEK. Wyjechałem z domu już tradycyjnie spóźniony i musiałem się zmobilizować do mocniejszej jazdy. Nie było jakoś mocy i ciężko się jechało. Po godzinie jazdy byłem w Cieszynie. Dołączyłem do JAS-KÓŁEK i zaczęła się szarpana jazda, miałem problemy by jechać na kole a co dopiero dawać zmiany. Parę razy puściłem koło ale przy zwolnieniach dojeżdżałem. Jakoś dojechaliśmy do Pisku i tam chwila przerwy. Celem był Bahenec, podjazd był mi już znany z czerwcowej czasówki i wiedziałem, że pod koniec jest najtrudniejszy odcinek i trzeba zaoszczędzić trochę sił. Zacząłem podjazd jako jeden z ostatnich i jechałem cały czas równym tempem. Mijałem po koleji kolejnych zawodników do czasu gdy na kole został tylko Dominik. Po skręcie w prawo droga się trochę wypłaszcza i tam jechaliśmy po zmianach, po wypłaszczeniu już po kilkuset metrach zostałem sam, w dosyć dobrym tempie wjechałem na szczyt. Czas 19:45 jest 2 minuty gorszym niż na czasówce, ale forma jest też dużo gorsza i nic z tym nie zrobię, wiele osób z takimi problemami jakie mam obecnie to nawet nie siadło by na rower. Po dojechaniu wszystkich wjechaliśmy jeszcze kilkuset metrowy podjazd za schroniskiem i później zjechaliśmy na dół do restauracji. Po przerwie przyszła pora na kolejny podjazd. Najpierw dojechaliśmy do Polski i tam przerwa przy źródełku na uzupełnienie bidonów. Przez las dojechaliśmy do Istebnej. Początkowo jechałem w grupie ale później mnie zostawili i tyle ich widziałem. Mieliśmy wjechać przez Olecki na Kubalonkę. Jechałem sam trochę inną drogą niż reszta, poza stromymi odcinkami są wypłaszczenia, w drugiej wersji początek jest łagodniejszy ale cały czas pod górę. Przed ostatnim 600 metrowym odcinkiem miałem jakieś 20 sekund przewagi i mocna jazda do końca pozwoliła mi to utrzymać. Do głównej drogi dojechałem spokojnie, tam niestety musiałem się zatrzymać i dojechał do mnie Dominik. Nie dałem się i na Kubalonce byłem przed nim. Na szczycie postój i później zjazd, nawet szybki jak na mnie, chociaż i tak straciłem do reszty sporo czasu. W Wiśle jeszcze postój w sklepie i później znowu w szarpanym tempie do Skoczowa. Po drodze złapał nas deszcz, cały tydzień był taki sam, co trening to musiałem zmoknąć. Od Skoczowa już w spokojniejszym tempie pod wiatr dojechałem do domu. Mógł to być fajny trening ale nie podobało mi się szarpane tempo, wiem niektórzy jeżdżą na średnią prędkość i za wszelką cenę chcą pokazać swoją moc i swoje wychudzone i piękne rowery karbonowe, ale nie o to w tym wszystkim chodzi i co z tego, że umieją jechać mocno, jak wyścig zweryfikuje wszystko. Kolejny tydzień będzie ważny dla mnie, mam nadzieję, że uda się przeprowadzić wszystkie treningi i przygotować dobrą formę na Road Trophy.




  • DST 161.00km
  • Czas 05:36
  • VAVG 28.75km/h
  • VMAX 80.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 186 ( 95%)
  • HRavg 153 ( 78%)
  • Kalorie 4915kcal
  • Podjazdy 3080m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klasyk Kłodzki 2016

Sobota, 23 lipca 2016 · dodano: 24.07.2016 | Komentarze 0

Drugi start z cyklu Supermaratonów, z opowiadań słyszałem, że jest to fajna impreza i tak też było, jednak patrząc na poprzednie lata w tym sezonie przyjechało dużo mocnych zawodników. W mojej grupie startowej był tylko jeden  bardzo dobry zawodnik i chciałem się go trzymać. Przyjazd w piątek był chyba strzałem w dziesiątkę, bo nie czułem zbytniego zmęczenia przed startem. Na start przyjechałem o 8 czyli miałem 4 minuty zapasu. Okazało się, że startują z nami też trzy tandemy olimpijskie i kilku zawodników z dystansu rodzinnego, było ciasno i musiałem stać z tyłu. Po starcie ledwo ruszyliśmy i już ktoś zahamował i musiałem mijać a czołówka napędzana przez tandemy odjechała, fajnie, już na starcie straty. Zacząłem gonić, jazda ponad 50km/h cały czas a nikogo z przodu nie widziałem, odechciało mi się jazdy i wiedziałem, że wyniku nie będzie. Po drodze ktoś do mnie dojechał i kilka osób złapaliśmy i jakoś dojechaliśmy do granicy. Przed pierwszym podjazdem już byłem tylko 50 metrów przed grupą startującą o 8:06, postanowiłem ten podjazd wjechać na maksa, nie potrafiłem wejść na wyższe tętno i tylko się męczyłem, ostatnio ciągle jestem zmęczony pomimo niewielu treningów. Na pierwszym podjeździe wyprzedziłem tylko kilka osób, na zjeździe znowu straciłem i kolejny podjazd wjechałem znowu mocno ale tym razem już mnie ktoś dogonił i ja dogoniłem jeszcze rozbitków z mojej grupy. Na zjeździe znowu trochę straciłem i zaczął się podjazd na bufet, wyprzedziłem Tomka i większość jego grupy, zatrzymałem się na bufecie, uzupełniłem bidony i zapas bananów i jechałem dalej, na zjeździe dogonił mnie tandem, wcześniej mieli defekt i musieli stanąć. Cały podjazd wjechałem razem z nimi doganiając połowę pierwszej grupy z Krzysztofem Kubikiem i jeszcze im dołożyłem. Kiedy zaczął się zjazd, najlepszy na całej trasie to udało mi się rozpędzić do 80km/h, tandem odjechał w siną dal a po chwili złapała mnie 4 osobowa grupka z Kubikiem i jechałem razem z nimi. Nawet dobrze się współpraca układała, w pewnym momencie Krzysiek zaczął rzadziej wychodzić na zmiany więc ustaliliśmy, że na podjeździe go urywamy, przed podjazdem jest jakiś 2 kilometrowy odcinek dziurawej drogi, tam wyszedł na zmianę i ciągnął nas aż do podjazdu, tam zaatakowałem pierwszy a reszta za mną. Odjechałem na jakieś 250 metrów a Krzysiek został z tyłu. Na dziurawym zjeździe się zjechaliśmy i w 4 jechaliśmy po zmianach. Kiedy zaczął się podjazd w kierunku Gniewoszowa znowu zacząłem mocno i odjechałem reszcie próbując nadrobić jak najwięcej czasu. Szybko minęło i pojawił się bufet. Znowu tankowanie bidonów i zabranie bananów i kiedy stałem na bufecie to przemknął Remigiusz Ornowski i tyle go widziałem. Na zjeździe za bufetem złapała mnie 3 osobowa grupka z Tomkiem Grabowym i późniejszym zwycięzcą kategorii M2 Andrzejem Smolińskim. Kawałek z nimi jechałem, ale jazda prawie 50km/h na odcinku kilku kilometrów mnie wykończyła. Przed dziurawym odcinkiem zostałem i od tego momentu już nie miałem sił jechać dalej, nie wiem czym spowodowane jest to osłabnięcie ale wiem, że straciłem na tym sporo czasu. Na podjeździe pomimo średniego tempa odrabiałem do nich ale ich nie dogoniłem, od tego momentu jechałem już tylko po to by dojechać do mety. Na zjeździe  prawie wypadła mi pompka, pomimo tego złapałem jeszcze kilka osób. Odcinek do następnego podjazdu przejechałem w 10 osobowej grupce, nikt nie chciał dawać zmian i na początku podjazdu się urwałem. Ten podjazd to była mordęga, jechałem bardzo wolno, pomimo tego wyprzedzałem innych i złapałem przed bufetem Andrzeja i Tomka Grabowego. Andrzej miał swojego człowieka na bufecie który podał mu bidon i nie musiał się zatrzymywać. Ja zrobiłem to co na każdym bufecie i zacząłem zjeżdżać. Jechałem sam i na tych łatwiejszych odcinkach nie mogłem przekroczyć 30km/h a wcześniej tam jechałem około 40km/h. Pierwszy podjazd wjechałem spokojnie, nikogo z GIGA przed sobą nie widziałem, zjazd też bardzo asekuracyjny i znowu starty czasu. Do podjazdu jakoś dojechałem i wjechałem go trochę mocniejszym tempem łapiąc Mikołaja z którym miałem walczyć o 2 miejsce w M2. Na bufet przyjechałem parę sekund przed nim i kiedy dojechał to wziął już napełniony bidon i jechał dalej a ja czekałem aż mi napełnią i ruszyłem z jakąś 20 sekundową stratą do Mikołaja. Cały czas jechałem jego tempem i nie mogłem go złapać, na zjeździe ledwo uniknąłem kraksy z gościem który skręcał w lewo na rundę a ja jechałem prosto, zamiast trzymać się środka to on szeroko wchodził w zakręt. Mikołaj już odjechał i jechałem dalej samotnie, po drodze jeszcze musiałem kilka razy zwalniać i do mety już ledwo jechałem. Na ostatnim kilometrze jest trochę trudniejszy odcinek i tam jeszcze przyśpieszyłem ile mogłem i wjechałem na metę zaraz za Mikołajem. Czas 5:37:50 wystarczył na 2 miejsce w M2 i 9 w OPEN. Starta 30 minut do zwycięzcy jest spora ale mogło być gorzej. Biorąc pod uwagę ilość treningów w ostatnim tygodniu, sporo zawirowań w moim życiu, lekki spadek formy w ostatnim czasie, trochę pecha oraz ten nagły kryzys na trasie to mogę być zadowolony z wyniku. Starta do 1 miejsca w M2 jest spora Jeszcze jeden start w Supermaratonach mnie czeka w tym sezonie. Może w Karpaczu uda się wygrać, zobaczymy, narazie muszę się więcej trenować i przygotować się jak najlepiej do Road trophy. Kolejny start w Nowym Sączu jako dobry trening przed etapówką.
https://www.strava.com/activities/650476501




  • DST 146.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 27.46km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 184 ( 94%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 3885kcal
  • Podjazdy 2450m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 67

Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 10.07.2016 | Komentarze 0

Początek dnia ciężki, zaspałem, nie zjadłem wartościowego śniadania i wyjechałem spóźniony o 15 minut. Pierwsze 45 kilometrów jechałem pod wiatr, próbowałem trochę nadrobić czasu ale się nie dało, nie mogłem się wkręcić na właściwe obroty i w końcu jakoś dojechałem do Dobrej. Dołączyłem do grupy JAS-KÓŁek i razem jechaliśmy w kierunku Lysej Hory. Tempo miało być spokojne a było inaczej dlatego po kilku kilometrach przestałem dawać zmiany i spokojnie jechałem z tyłu grupki. Kiedy dojechaliśmy do podnóża góry to chwila przerwy na rozebranie się i fotki. Początek jechałem spokojnie, nawet zostałem z tyłu i powoli nadrabiałem dystans do czołówki. Kiedy na czele pozostał tylko Dominik to jechaliśmy razem a kiedy zaczął się krótki zjazd to puściłem Dominika i odjechał mi na kilkadziesiąt metrów. Po zjeździe zaczął się już trudniejszy odcinek i po 500 metrach dojechałem do Dominika i chwilę razem jechaliśmy. Narzuciłem równe i dosyć mocne tempo i po kilkuset metrach już zostałem sam i jechałem cały czas równo. Po tętnie widziałem, że mogłem jeszcze dołożyć ale mając przed sobą jeszcze prawie 5 kilometrów podjazdu postanowiłem jechać dalej tym samym tempem. Bardzo dobrze mi się jechało i miałem dobry czas. Do rekordu brakowało ale wtedy jechałem cały czas na maksa i to po zmianach z innym kolarzem. Przed końcem podjazdu jeszcze przyśpieszyłem i na finiszu miałem prawie 20km/h. Na szczycie byłem po 33 minutach i 50 sekundach, całe 35 sekund gorzej od rekordu. Wyrobiłem sporą przewagę nad resztą i to pozwala optymistycznie patrzyć w przyszłość. Kiedy wszyscy dojechali to poszliśmy do bufetu po napoje i dłuższą chwilę posiedzieliśmy na szczycie. Przed zjazdem się ubrałem i jako ostatni zacząłem zjeżdżać i jechałem dosyć zachowawczo i na dole byłem tuż za większością kolegów. Po krótkim postoju ruszyliśmy w kierunku Dobrej. W okolicy odbywał się wyścig i było pełno kolarzy, zostałem za grupą JAS-KÓŁEK i nawet jadąc mocnym tempem nie mogłem ich dogonić, na wyścigach jak trzeba jechać to zostają a na treningach to wszyscy cisną ile mogą, jechałem spokojnie by się nie przemęczać. Po drodze Tomek zgubił licznik i się wracał a ja dopiero w Raszkowicach dogoniłem grupę. Później długo czekaliśmy na Tomka i kiedy dojechał to jechaliśmy dalej. Jakoś gorzej mi się jechało po tym postoju i na prostszych i łatwiejszych odcinkach znowu odstawałem od grupy. Ostatecznie odpadłem i już samotnie jechałem w kierunku Trzanowic i dalej do Cieszyna. Dobre tempo i fajnie mi się jechało, w Międzyświeciu uzupełniłem bidony i bez przygód dojechałem do domu. Po weekendzie zaczynam mocniejsze treningi. 
https://www.strava.com/activities/636267692




  • DST 116.00km
  • Czas 04:33
  • VAVG 25.49km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 172 ( 88%)
  • HRavg 135 ( 69%)
  • Kalorie 3514kcal
  • Podjazdy 2470m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 66

Piątek, 8 lipca 2016 · dodano: 08.07.2016 | Komentarze 0




  • DST 102.00km
  • Czas 03:37
  • VAVG 28.20km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 174 ( 89%)
  • HRavg 132 ( 67%)
  • Kalorie 2106kcal
  • Podjazdy 910m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 65

Czwartek, 7 lipca 2016 · dodano: 07.07.2016 | Komentarze 0




  • DST 102.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 35.17km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Podjazdy 820m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Opatówki 2016

Niedziela, 26 czerwca 2016 · dodano: 26.06.2016 | Komentarze 0

Bardzo fajny wyścig w okolicach Sandomierza. W tym roku przyciągnął więcej kolarzy niż rok temu, trzy grosze dołożyła pogoda i dla wielu zawodników była to walka o przetrwanie. Pomimo faktu, że nie miałem tego wyścigu w planach postanowiłem jednak pojechać i zrobić mocny trening przed Pętlą Beskidzką. 
Na miejscu w Sandomierzu byliśmy już w sobotę wczesnym popołudniem i był czas na odpoczynek, mecz, zakupy i sprawdzenie sprzętu i organizmu przed wyścigiem. W tym tygodniu i sprzęt i mój organizm uległ uszczerbku i nie wiedziałem czy wogóle pojadę na ten wyścig. Na szczęście ze sprzętem zdążyłem na czas a rany po upadku już nie bolały i mogłem skupić się na jeździe. Po przejażdżce zauważyłem problem z przednią przerzutką który towarzyszył mi do końca wyścigu. Podczas wyścigu doszedł problem z wypinającym się blokiem. Pogoda była niezbyt sprzyjająca do jazdy, ponad 30 stopni i słońce. Dla mnie nie była to duża przeszkoda. Na start dojechaliśmy rowerami w dosyć mocnym tempie co potraktowałem jako pierwszą część rozgrzewki. Przed startem jeszcze szukaliśmy cienia i dopiero 30 minut przed startem pojechałem na rozgrzewkę. Pojechałem w przeciwnym kierunku trasy wyścigu i tak sobie jechałem a czas uciekał, kiedy byłem pewny, że już nie zdążę na start udało się znaleźć szybszą drogę i byłem na około 10 minut przed 11 na miejscu startu. Do sektora wjechałem razem z Krzyśkiem Sikorą, stanąłem uczciwie z tyłu a on jakoś dostał się na przód, to kolejne cwane zagranie z jego strony. 
Startowałem z samego końca peletonu i zaraz po starcie ktoś przede mną leżał i zanim na dobre ruszyłem to czołówka już była na końcu podjazdu. Odechciało mi się ścigania a nawet jazdy, byłem pewny, że będę jednym z ostatnich na mecie. Powoli się rozkręcałem i mijałem, nie zabrałem pulsometru i jechałem na oko, wyprzedzałem kolejnych zawodników, jechałem mocno i w końcu udało sie znaleźć w peletonie. Było nas około 60-70 osób, tempo było strasznie szarpane, miałem problemy by nawet sięgnąć po bidon, przy mocniejszym naciśnięciu na pedały blok mi się wypinał i znowu traciłem. Nie byłem w stanie nawet regularnie sięgać po bidon by nie tracić dystansu. Trzymałem tyły peletonu a przejście do przodu nawet nie wchodziło w grę, po pierwszym kółku już wiedziałem, że będzie ciężko, nie dało się jechać równo cały czas i przez to traciłem sporo sił, jazda na samym końcu nie należy do łatwych. Pod koniec drugiego okrążenia na zjeździe mała kraksa i wtedy odpadłem od peletonu, do końca okrążenia dojechałem w grupie 4 zawodników a ostatnie okrążenie już jechałem sam, jechałem sobie równo i dystans szybko mijał, gdyby nie strażacy to ostatnie 20 kilometrów przejechałbym bez picia. W końcu meta. Ciężki wyścig i warunki ale dobry trening i wynik też wyszedł fajny. Kolejne miejsce w 10 w tym sezonie cieszy. 
Po wyścigu jedzenie, picie, dekoracja i na kwaterę pod prysznic. Powrót do domu bez przygód. Teraz czas na odpoczynek przed Pętlą Beskidzką, czeka mnie dystans PRO i czasówka na Zameczek. Forma jakaś jest i spróbuję powalczyć przynajmniej na czasówce.
Ostatecznie udało się zająć 5 miejsce w kategorii A i 22 w OPEN.
https://www.strava.com/activities/621816606




  • DST 103.00km
  • Czas 03:55
  • VAVG 26.30km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 2050kcal
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 59

Niedziela, 19 czerwca 2016 · dodano: 19.06.2016 | Komentarze 0




  • DST 143.00km
  • Czas 05:42
  • VAVG 25.09km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 2850kcal
  • Podjazdy 1200m
  • Sprzęt Triban 5
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 55

Niedziela, 12 czerwca 2016 · dodano: 12.06.2016 | Komentarze 0

Dojazd na start czasówki, rozgrzewka i powrót. Do domu ciężko się jechało, nie dość, że pod wiatr to jeszcze nie miałem sił. 
https://www.strava.com/activities/606934696
https://www.strava.com/activities/606934688
https://www.strava.com/activities/606935229