Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

100-200

Dystans całkowity:59511.00 km (w terenie 254.50 km; 0.43%)
Czas w ruchu:2164:55
Średnia prędkość:27.27 km/h
Maksymalna prędkość:90.00 km/h
Suma podjazdów:675554 m
Maks. tętno maksymalne:205 (179 %)
Maks. tętno średnie:198 (101 %)
Suma kalorii:1256018 kcal
Liczba aktywności:481
Średnio na aktywność:123.72 km i 4h 31m
Więcej statystyk
  • DST 162.00km
  • Czas 06:35
  • VAVG 24.61km/h
  • VMAX 74.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 3032kcal
  • Podjazdy 2500m
  • Sprzęt Cross Peleton
  • Aktywność Jazda na rowerze

Road Trophy 2

Sobota, 3 września 2011 · dodano: 05.09.2011 | Komentarze 0

Rano wstałem po 6:00. Zjadłem śniadanie, przygotowałem sprzęt i ruszyłem w kierunku Biura Zawodów na Zagroniu. Było bardzo zimno więc wziąłem Windstoper. Pojechałem trochę naokoło bo pod Stecówkę a potem Leszczyną na Zaolzie. Dojechałem na start, sprawdziłem czy ze sprzętem wszystko w porządku. Szybkie przygotowania do startu, pilnowanie sklepu, itp. O 8:45 była Odprawa Techniczna, dzisiejszy etap jest najdłuższy ze wszystkich i chyba najbardziej wymagający. Stanąłem dla odmiany na samym końcu w towarzystwie tomka i Łukasza.

O 9:00 nastąpił start, rund honorowa prowadziła znowu przez Połom. Od początku ruszyłem mocno, na tyle ile dałem rady i przesunąłem się około 40 pozycji w przód, dalej było ciasno i nie dałem rady przesunąć się bliżej przodu, przed Połomem na podjeździe przesunąłem się trochę do przodu i starałem się nie stracić na zjeździe, za bardzo mi to nie wyszło i do Zaolzia straciłem kilka pozycji. Na kolejnym podjeździe pod Koniaków przesunąłem się trochę w przód i nadrabiałem pozycje aż do Ochodzitej, tam miałem ponad minutę straty do czołówki. Załapałem się do pięcioosobowej grupki i zaczęliśmy zjeżdżać, odpadłem na bruku i zacząłem gonić grupę, nie udało mi się i przed Milówką dołączyłem do kolejnej grupy z Andrzejem na czele, byłem w środku grupy i nagle zauważyłem kapeć w przednim kole. Znowu miałem pecha i uświadomiłem sobie że o dobrym wyniku mogę zapomnieć.

Zmieniłem dętkę, założyłem oponę i zacząłem pompować. Moja pompka zacinała się i trochę się zmęczyłem ale napompowałem 3,5bara i postanowiłem szukać jakieś stacji z kompresorem. W międzyczasie wyprzedzili mnie prawie wszyscy uczestnicy. Kiedy poradziłem sobie z awarią ruszyłem bardzo ostrożnie do Milówki i dalej. Za rondem zauważyłem coś dziwnego w rowerze. Przednie koło latało jak oszalałe. Stanąłem i wziąłem się za robotę, musiałem dokręcić piastę, straciłem dobre 45minut, kiedy już ruszyłem to zjechałem na stację i dobiłem do 6,5bara i jechałem dalej, już samotnie do samego końca. Do Węgierskiej Górki jechałem cały czas wśród samochodów i zaliczałem wszystkie czerwone światła i skrzyżowania. Jechałem cały czas spokojnie bez szarpania. Nikogo nie widziałem przed sobą, byłem ostatni. Kolejny podjazd z Juszczyny do Trzebini pokonałem spokojnie, dawno tam nie jechałem i nie pamiętałem jak on wygląda, był krótki. Zjazd za to był dziurawy. W połowie zjazdu omijając dziurę na ulicy pojawił się samochód dostawczy, musiałem gwałtownie odbić w lewo, gdybym tego nie zrobił na pewno bym już tego nie pisał. Przewróciłem się, na szczęście ze mną i z rowerem wszystko w porządku, mama lekko obtarte kolano i brudne spodenki. Chwilę stanąłem i czekałem a kiedy ruszyłem to jechałem spokojnie bo kolano trochę bolało. W pewnym momencie myślałem że się zgubiłem, droga prowadziła wśród pól i domów a kończyła się w Świnnej. Wjechałem na główna drogę i jechałem w kierunku Korbielowa. Kolejny podjazd był z Pewli Małej w kierunku Rychwałdku. Jechałem swoim tempem i kiedy wyjechałem na górę rozkoszowałem się widokami. Zjechałem do Łękawicy i dojechałem na bufet. Tam zjadłem, zabrałem banany do kieszonki, napełniłem bidon. Power-rada już nie było, zadzwoniłem do Michała że jadę i jestem ostatni.

Ruszyłem z bufetu, w rowach i poboczach pełno było butelek z Power-rada. W Kocierzu stała Straż i dwóch kolarzy którzy chyba zrezygnowali. Jazda doliną Kocierzanki była przyjemna, zawsze fajnie się tam jedzie, główne danie czekało na mnie w Kocierzu. Podjazd ul.Widokową. Na początku podjazdu minąłem Olę, i nie byłem już ostatni. Jedyną przeszkodą na tym podjeździe były przejeżdżające samochody których naliczyłem 12. Podjazd poszedł mi w miarę szybko, co to dało, starty były ogromne. Na zjeździe wyprzedziłem kilku kolarzy bez numerów i wjechałem na Targanice, przy Widokowej ten podjazd to pikuś. Na zjeździe przez Wielką Puszczę wyprzedziłem kolarza Z HTC który też startował, jechał na kapciu. Kolejny odcinek jest bardzo nudny. Do Łodygowic dojechałem sprawnie a potem złapał mnie kryzys i było ciężko. Do Szczyrku jakoś dojechałem a podjazd na Orle Gniazdo poszedł mi bardzo słabo, wyprzedziłem dwie osoby,w tym Łukasza. Na bufecie jeszcze widziałem kilak osób. Na bufecie spędziłem trochę czasu. Zdziwił mnie widok Oli, okazało się ze miała defekt i zrezygnowała, szkoda.

Kiedy się najadłem i zatankowałem ruszyłem na ostatnie 40km. Dojazd do Salmopola zajął mi dużo czasu, po drodze minąłem Michała z Bikeholików i jeszcze kogoś. Podjazd poszedł mi bardzo słabo ale pod koniec trochę odżyłem, wyprzedziłem jedną osobę na szczycie. Zjechałem bardzo ostrożnie i zatrzymałem się przed Zameczkiem.
Podjazd poszedł mi w miarę dobrze, znowu dogoniłem kolarza. Praktycznie razem dojechaliśmy pod Koniaków gdzie na podjeździe odjechałem. Podjazd zajął mi trochę więcej czasu niż rano, na koniec wyprzedziłem jeszcze jednego kolarza i z czasem 7:06:18

Etap kompletnie nie udany, zająłem ostatnie miejsce w kategorii i padłem na ostatnie miejsce w kategorii generalce, z minimalnymi szansami na awans. Szkoda, znowu będę uważany za cieniasa.




  • DST 102.00km
  • Czas 03:35
  • VAVG 28.47km/h
  • VMAX 71.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1846kcal
  • Podjazdy 1700m
  • Sprzęt Cross Peleton
  • Aktywność Jazda na rowerze

Road Trophy 1

Piątek, 2 września 2011 · dodano: 05.09.2011 | Komentarze 0

Długo oczekiwany start stał się faktem. Mimo niezbyt dobrego przygotowania wystartowałem i ukończyłem ten wymagający wyścig.

Do Istebnej przyjechałem w czwartek wieczorem. Była piękna lecz chłodna noc, rano wstałem o 6:30 wypoczęty i spokojny. Szybkie śniadanie i przygotowania i około 8:00 zaczęli zjeżdżać się kolarze na start.

O 12:00 na starcie stanęło około 100osób. Ruszyliśmy na rundę przez Połom, jak zwykle zostałem z tyłu. Wyprzedziło mnie sporo osób a ja dopiero zacząłem przesuwać się do przodu przed Stecówką, na Stecówkę wjechałem spokojnie, wyprzedzając około 30 osób. Dojazd na Kubalonkę był szybki, nikt mnie nie wyprzedził, dojechałem do grupki z którą zacząłem zjazd. Na Kubalonce miałem już prawie 3 minuty straty do czołówki. Spokojnie zjeżdżałem i dogoniło mnie kilka osób. Pod Kubalonką zjechała się fajna grupa, w zasadzie dwie po około 8 osób. Do ronda jechaliśmy wspólnie po zmianach, dałem dwie krótkie i niezbyt mocne zmiany. Na rondzie zostałem, grupa jechała przez stacje a ja normalnie, tam też musiałem się zatrzymać, ponieważ traciłem panowanie nad rowerem i to był jedyny sposób na uniknięcie gleby, oczywiście grupa pojechała i przez Wisłę jechałem sam. Przed skocznią dogoniłem kolarza i razem dociągnęliśmy do grupy.

Zaczął się podjazd na Salmopol, mój ulubiony. Na początku jechałem równo 16km/h aż do momentu kiedy zobaczyłem Tomka(Ślimaka), powiedział mi że Andrzej jest niedaleko i przyspieszyłem i do końca jechałem już 20km/h. Zjazd zacząłem sam, znowu spokojnie jechałem, dopiero koło wyciągu złapał mnie Andrzej z jakimś kolarzem, nie miałem sił jechać ich tempem i zostałem i samotnie jechałem do Godziszki. Tam złapała mnie grupa trzyosobowa, Tomek i dwóch innych i razem jechaliśmy do Lipowej. Na bufecie nawet nie stawałem. Za bufetem dwójka odjechała i razem z Tomkiem jechaliśmy dalej, była kiepska nawierzchnia drogi i bałem się jechać na kole i zostawałem z tyłu za Tomkiem.

Przez Radziechowy przejechaliśmy razem, w Przybędzy na podjeździe odjechałem a w Cięcinie znowu razem. Odjeżdżam na podjeździe pod forty, fajny podjazd, jechałem tam dopiero trzeci raz. W Węgierskiej Gorce łapie mnie grupa i razem jedziemy aż do Kamesznicy.

Na podjeździe wszystko się dzieli i dojeżdżam jako pierwszy z naszej grupy. Podjazd trudny, wjechałem na 39x28 bez wstawania. Miejsce 23/33 w kategorii A z czasem 3:00:35. Jestem bardzo zadowolony z jazdy, pierwszy, najlepszy etap, potem było już coraz gorzej.

Posiedziałem chwilę na bufecie i razem z Tomkiem zjechaliśmy do Istebnej a następnie pojechaliśmy do OSP, zwieźć rzeczy, umyć się, przebrać i wróciliśmy do Zagronia coś zjeść i obejrzeć dekorację. Do OSP wróciliśmy z Łukaszem.
Chwilę posiedziłem




  • DST 183.00km
  • Czas 06:38
  • VAVG 27.59km/h
  • VMAX 71.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 3238kcal
  • Podjazdy 1710m
  • Sprzęt Cross Peleton
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesenniki

Środa, 24 sierpnia 2011 · dodano: 24.08.2011 | Komentarze 0

Wyjazd zaproponował mi nowo poznany kolarz z Bielska-Irek. Umówiliśmy się na środę i wyjazd wypalił w 100%.
Przed 7:00 wyjechaliśmy z Bielska i o 9:00 byliśmy w Piotrowicach Wielkich. Naszym celem był Pradziad. Na rowery wsiedliśmy parę minut po 9. Jechało się fajnie i pomimo wczesnej godziny już było gorąco-ok.30 stopni. Do granicy dojechaliśmy ze średnią ponad 30km/h i średnia rosła aż do Krnova. Od Krnova było trochę pod górkę i tempo było spokojne. W Bruntalu uzupełniliśmy bidony i w drogę w kierunku Pradziada. U podnóża podjazdu byliśmy o 12:30. W okolicy szalała burza, mimo tego postanowiliśmy wjechać na szczyt, było strasznie gorąco, do Ovczarni fajnie, w lesie i bez ludzi a potem masakra. Podjazd poszedł gorzej niż za pierwszym razem. Chwila przerwy na górze i zjazd, w środku lasu Pogotowie zbierało jakiegoś starszego kolarza z ulicy. Do Bruntala było prawie cały czas z góry, kolejny raz uzupełniamy bidony i w drogę w kierunku Krnova. Po kliku kilometrach złapaliśmy się za traktor i jechaliśmy ~40km/h przez 10km. Kolejne kilometry poszły szybko i nie wiem kiedy dojechaliśmy do Pietrowic. Fajny trening, dziękuję Irkowi za jazdę.
Pradziad od szlabanu: 0:37:17


Kategoria 100-200, Szosa, w grupie


  • DST 183.00km
  • Czas 06:55
  • VAVG 26.46km/h
  • VMAX 77.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 2996kcal
  • Podjazdy 2720m
  • Sprzęt Cross Peleton
  • Aktywność Jazda na rowerze

Super górski trening-GMJ

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 0

Bielsko-Jasienica-Grodziec-Górki Wielkie-Górki Małe-Ustroń-Wisła-Przełęcz Kubalonka-Istebna-GMJ(Zaolzie-Połom-Leszczyna-Zaolzie-Andziołówka-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Nowa Osada-Czarne-Zameczek-Stecówka-Zaolzie-Koniaków-Przełęcz Koniakowska-Koczy Zamek-Ochodzita-Koniaków-Jaworzynka-Zapasieki-Wyrch Czadeczka-Laliki-Kiczora-Tarliczne-Laliki-Szare-Kamesznica-Przełęcz Koniakowska-Koczy Zamek)-Laliki-Milówka-Węgierska Górka-Przybędza-Wieprz-Żywiec-Łodygowice-Wilkowice-Bielsko
Wyjechałem z domu trochę późno 6:40 i kierowałem się spokojnym tempem w stronę Istebnej odpuściłem Salmopol na początek i pojechałem w kierunku Skoczowa. Było chłodno i założyłem rękawki ale w Ustroniu już je zdjąłem. Pod Kubalonkę wjechałem bardzo spokojnie i wyszedł bardzo słaby czas. Zjeżdżałem główną drogą i musiałem bardzo uważać na dziury. Dojechałem o 8:35 pod Ośrodek Zagroń. Przywitałem się z wszystkimi i czekaliśmy na resztę rozmawiając o różnych sprawach, dojechała reszta i na starcie stanęło 10 osób: 8 JAS-KÓłEK i 2 osoby z RMT. Start nastąpił parę minut po 9:00 i na początek przejechaliśmy wspólnie Rundę Honorową przez Połom, dobrze znaną z PB. Start ostry nastąpił przy Zagroniu. Początkowo zostałem z tyłu i spokojnie kręciłem w kierunku głównej drogi. Zaczął się podjazd na czele stawki był Paweł a za nim Darek, Andrzej i Tomek, byłem pewny że ich nie dogonię i będę w najlepszym wypadku czwarty. Na Kubalonce zameldowałem się jako trzeci z nowym rekordem czasowym. Na zjeździe zostałem i wyprzedził mnie Tomek którego minąłem na podjeździe. Przejazd przez Wisłę to tragedia, pełno ludzi, samochodów, musiałem uważać. Za rondem złapałem kolarza który siadł mi na koło i się wiózł aż do Czarnego, za Nową Osadą doczepiło się kolejnych 8 ale na krótkim podjeździe przed Zaporą ich urwałem i sam podążałem w kierunku Zameczka. Na podjeździe wyprzedziłem Pawła i Tomka i dogoniłem czołówkę, do rekordu brakło 9s. Na przejeździe przez Stecówkę i zjeździe do Zaolzia straciłem kontakt z Andrzejem i Darkiem i sam jechałem już praktycznie do końca. Pierwszy gorszy podjazd w Konikowie spokojnie wjechałem na 39x24, pod Koczy Zamek było ciężko ale się udało. Na szczycie zlokalizowany był bufet, zabrałem tylko wodę do bidonu i kawałem ciasta i pojechałem dalej, zjazd był szybki, kolejne krótkie podjazdy w Jaworzynce wziąłem z blatu, zagapiłem się i skręciłem nie tam gdzie trzeba i musiałem czekać bo jechały samochody, znalazłem właściwy skręt i jazd, bardzo szybki zjazd w dół, uważałem i zjechałem a potem kolejny fajny podjazd pod Zapasieki i tutaj znowu wjechałem na 39x24, szkoda że łańcuch nie chciał wskoczyć na ostatnią zębatkę i trochę przepychałem.
Na szczycie odcięło mi prąd i wlekłem się do samej mety. W Lalikach zobaczyłem Darka, rozwalił oponę, szkoda, nie chciał pomocy to jechałem dalej. Za Kamesznicą na podjeździe znowu było ciężko ale jakoś się dowlekłem na szczyt, miejscami jechałem 5km/h. Metę osiągnąłem 5minut i 31 sekund po Andrzeju na 2 miejscu. Trasa fajna, udany trening w górach wyszedł. Na mecie byłem około 12:40 a wyjechałem z Koczego Zamku o 16:10, do domu dojechałem o 17:50.
Przełęcz Kubalonka z Wisły:00:12:00
Przełęcz Kubalonka z Istebnej: 0:12:10
Przełęcz Szarcula ,"Zameczek":0:09:08
Koczy Zamek z Kamesznicy:0:13:25
Koczy Zamek z Koniakowa:0:15:51
Przełęcz Koniakowska z Kamesznicy:00:11:11
Przełęcz Koniakowska z Koniakowa:00:12:56
Zapasieki z Jaworzynki:00:12:07




  • DST 174.00km
  • Czas 06:31
  • VAVG 26.70km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 2656kcal
  • Sprzęt Cross Peleton
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tragedia

Piątek, 19 sierpnia 2011 · dodano: 19.08.2011 | Komentarze 4

Bielsko-Czechowice Dziedzice-Goczałkowice Zdrój-Pszczyna-Piasek-Kobiór-Wyry-Mikołów-Ruda Śląska-Paniówki-Przyszowice-Gliwice-Zabrze-Przyszowice-Gierałtowice-Knurów-Czerwionka Leszczyny-Stanowice-Żory-Warszowice-Pawłowice-Strumień-Chybie-Landek-Iłownica-Rudzica-Jasienica-Bielsko
Początkowo planowałem wyjazd do Krakowa przez Oświęcim, Chrzanów i Krzeszowice a powrót przez Alwernię i Oświęcim ale wiejący rano wiatr zmusił mnie do zmiany planów i pojechałem w kierunku Katowic.
Wyjazd o 7:00, strasznie wieje, dojazd do Bielska super bo z wiatrem i średnia ponad 30km/h, przez Bielsko przejechałem okrężną drogą i pojechałem w kierunku Katowic, z wiatrem leciało się ponad 30km/h i strasznie szybko dojechałem do Mikołowa. Za Mikołowem już jechałem pod wiatr, jednak 30km/h dało się jechać, dojechałem do Gliwic i odbiłem w kierunku Zabrza, znowu jechałem z wiatrem i szybko dojechałem do Zabrza, przejechałem koło stadionu Górnika i potem odbiłem w prawo na Makoszowy i do Przyszowic, musiałem stanąć na przejeździe kolejowym i stałem i stałem, przejechał towarowy i pojechałem dalej, rozśmieszył mnie znak przed drewnianym mostkiem, znak mówił że jest podjazd 10%, nic takiego nie zauważyłem. Drugi raz stanąłem na przejeździe w Przyszowicach, znowu towarowy. Za przejazdem zrobiłem pierwszy postój po 100km. Po zjedzeniu kanapki i banana ruszyłem w kierunku Knurowa, mimo wiatru jechało się fajnie i szybko dojechałem do Żor. Za Zorami wyprzedziłem gościa na MTB i siadł mi na koło i starałęm sie go urwać, w końcu się udało ale zauważyłem brak powietrza w tylnym kole, jak na złość pompka odmówiła posłuszeństwa i klapa, zmieniłem dętkę i ruszyłem z buta w kierunku stacji benzynowej, na stacji dopompowałem do 1,5bara i klapa, trzeba iść dalej szukać jakiegoś serwisu rowerowego. Ruszyłem w kierunku Pawłowic po drodze zaczęło padać i padało, przestawało, padało. Znalazłem trzy serwisy Pawłowicach, jeden 4km, drugi 300m, trzeci 2km, jak na złość sprawdziłem dwa które były bliżej i oba zamknięte, straciłem już prawie 2h i dalej nic, zdenerwowałem się i napompowałem tą pompką do 3bar i ruszyłem ale po chwili strzeliła mi szprycha w tylnym kole i kolejny problem, na szczęście koło nie biło mocno i jakoś dojechałem. Po drodze złapała mnie ulewa i wypadł mi bidon i się rozleciał. Do domu dotarłem o 16:00, takiego pecha dawno nie miałem.


Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa


  • DST 110.00km
  • Czas 04:10
  • VAVG 26.40km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1727kcal
  • Podjazdy 1110m
  • Sprzęt Cross Peleton
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ochodzita i Kubalonka

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · dodano: 14.08.2011 | Komentarze 0

Bielsko-Bystra-Buczkowice-Godziszka-Słotwina-Lipowa-Radziechowy-Przybędza-Węgierska Górka-Milówka-Szare-Laliki-Kamesznica-Ochodzita-Koniaków-Istebna-Olecki-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Ustroń-Skoczów-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
Wyjazd o 8:30. Piękna pogoda, dawno takiej nie było, szkoda ze formy nie ma i jechało się niezbyt dobrze. Przez Bielsko przejechałem sprawnie, bez zbędnego stawania. Za Bielskiem ruch samochodów się zwiększył, dużo aut kierowało się w stronę Szczyrku i Żywca. Za Buczkowicami już spokojniej. A za Godziszką to już zupełnie bez samochodów, pierwszy postój zrobiłem za Lipową, musiałem się wysikać. Z Węgierskiej Górki do Milówki wlekłem się, pełno ludzi i samochodów na drodze. Potem było już spokojniej, brak formy trochę dawał się we znaki i ciężko się jechało. W kierunku Ochodzitej wybrałem się przez Szare, nigdy tamtędy nie jechałem, zaskoczony byłem płytami pod koniec drogi. Droga z Szarego do Lalik przypominała trochę Koczy Zamek, jest podobnie stromo i wąsko. Na początku płyt musiałem się zatrzymać, jechał samochód i musiałem podejść kilka metrów potem wsiadłem i jakoś dojechałem do końca płyt, potem kawałek asfaltu i koniec, wyjechałem w Lalikach przy ekspresówce i zacząłem wjeżdżać na Ochodzitą. Podjazd poszedł szybko, szybki zjazd do Istebnej i wjazd na Kubalonkę bokami, przez Olecki, miejscami stromo ale fajnie, końcówka nerwowa, ludzie na MTB jechali całą szerokością drogi i ledwo tam wjechałem. Z Kubalonki przez Ustroń i Skoczów do domu, mogłem jechać przez Salmopol ale korek w Wiśle w kierunku Szczyrku odstraszył mnie i dojechałem krótszą drogą. Ruch na drogach spory, szczególnie w kierunku Wisły, duzo rowerzystów na trasie.


Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa


  • DST 115.00km
  • Czas 04:11
  • VAVG 27.49km/h
  • VMAX 74.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1711kcal
  • Podjazdy 1070m
  • Sprzęt Cross Peleton
  • Aktywność Jazda na rowerze

W końcu na szosie

Czwartek, 11 sierpnia 2011 · dodano: 11.08.2011 | Komentarze 0

Bielsko-Jasienica-Grodziec-Skoczów-Ustroń-Cisownica-Leszna Górna-Trinec-Ropice-Hnojnik-Dolni Tosanovice-Sobiesovice-Havirov-Terlicko-Cesky Tesin-Cieszyn-Ogrodzona-Kisielów-Międzyświeć-Skoczów-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
W końcu udało się gdzieś pojechać, formy brak ale sądzę że wróci po paru dniach jazdy. Trasa wyszła dość spontanicznie, jechałem tak by wracać z wiatrem i udało się. Jestem zadowolony z jazdy, mogło być lepiej ale nie jest źle.


Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa


  • DST 177.00km
  • Czas 05:49
  • VAVG 30.43km/h
  • VMAX 80.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 2666kcal
  • Sprzęt Cross Peleton
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajcza Tour

Sobota, 6 sierpnia 2011 · dodano: 07.08.2011 | Komentarze 0

Kolejny start w sezonie zaliczony. Z wyniku jestem zadowolony, prawie całą trasę przejechałem sam, w grupie na pewno byłoby lepiej.

Do Rajczy przejechałem w piątek wieczorem, pomogłem trochę przy rozkładaniu biura, itp. Wieczorem dojechało kilka osób i spędziliśmy wieczór razem a następnie rozłożyliśmy się do spania w sali GOK w Rajczy. Rano pobudka 6:30 i rozstawianie bramy startowej i reklam sponsorów. Na starcie pojawia się coraz więcej osób. Szybkie przygotowania, rozmowy ze znajomymi i rozgrzewka.

Na rozgrzewkę przejechałem około 6km. W sektorze ustawiłem się z tyłu i po starcie trzymałem się tyłu grupy. Przy dojeździe do Milówki peleton rozbił się na dwie grupy i musiałem przedostać się z jednej do drugiej. Grupę złapałem przed Nieledwią. Na podjeździe wystrzeliłem do przodu i wyprzedziłem około 100osób, czołówki nie doszedłem. Szybki zjazd do Kiczory i jedziemy sporą grupą w kierunku Lalik, skręcamy na Tarliczne, trzymam się w środku grupy, pod koniec podjazdu wpadam w dziurę, gubię bidon i łapię kapcia.

Zmieniam dętkę, pompuję, bidonu nie szukałem, podjeżdża motocykl i dopompowujemy koło do 8bar i można jechać dalej. Byłem na szarym końcu i o dobrym wyniku można było zapomnieć. Zacząłem gonić, szybki zjazd do Milówki, ponad 70km/h, nikogo nie widać. Do Węgierskiej Górki ciągnę ~40km/h, wyprzedzam kilku kolarzy bez numerów. W Węgierskiej Górce zatrzymuję się, najpierw przez światła a następnie przez korek. Skręcam na Cięcinę, w bidonie już brakuje wody, jem banana i jadę w kierunku Juszczyny, na przejeździe kolejowym muszę się zatrzymać, przejeżdża lokomotywa i mogę jechać dalej. Na podjeździe pod Poloka łapię ostatnich zawodników. Na bufecie zatrzymuj się, napełniam bidon, biorę kubek z wodą, jem arbuz, pakuję banany do kieszonki i w drogę.

Zjazd do Sopotni bardzo szybki, przekraczam 70km/h, trzeba uważać bo na końcu jest znak stop. Do Jeleśni dojeżdżam sam, w Pewli Wielkiej wyprzedzam jakiegoś kolarza i jadę w kierunku Stryszawy. Na jednym z krótkich podjazdów wyprzedzam Dobrego i znowu sam jadę do Lachowic. Łapie mnie Dobry i razem jedziemy do Stryszawy. Na podjeździe pod Przysłop łapię kolejnych kolarzy, zjazd bardzo kręty ale szybki, zrobiłem postęp i lepiej zjeżdżam, w Zawoji wyprzedzam kolejnych kolarzy, w tym Michała i Pawła i dalej samotnie podążam w kierunku Krowiarek. Podjazd bardzo łatwy, myślałem że będzie stromiej, na podjeździe wyprzedzam Mirka i Przemka i dojeżdżam na bufet. Napełniam bidon, jem owoce i chowam banany do kieszonek i zaczynam zjazd.

Razem z Mirkiem i Przemkiem zjeżdżamy do Zubrzycy, Mirek zostaje z tyłu, jak się później okazało złapał kapcia. Nad Podhalem wisiały czarne chmury, jak najszybciej było trzeba uciekać. Na jednym z "podjazdów" odjeżdżam Przemkowi i sam jadę w kierunku Lipnicy Wielkiej. Za Lipnicą zatrzymuję się na siku i na horyzoncie widzę Przemka, siadam na rower i spokojnie jadę czekając na niego, w końcu widząc że czekanie nie ma sensu pojechałem dalej. Za granicą fajny podjazd, pokonuję go na blacie. Do Zubrohlavy dojeżdżam sprawnie. Kolejne kilka kilometrów to zjazd do Namestova. W mieście sporo ludzi i ciężko jest przejechać, kiedy wyjeżdżam z miasta widzę jakiegoś kolarz a na horyzoncie, w bidonie kończy się woda, bufet za 10km. Jadę spokojnie 27-31km/h w kierunku Dolnego Kubina a następnie Zakamennego, wiedziałem że nikogo już nie złapię i nie śpieszyłem się bardzo. Przed bufetem wyprzedzam Krzyśka z Bikeholików. Na bufecie nalewam wody do bidonu, jem arbuza, biorę banana do kieszonki i w drogę.

Do granicy teoretycznie jest pod górkę, jadę powyżej 30km/h i nawet nie wiem kiedy znalazłem się na przełęczy Glinka. Bardzo szybki zjazd do Rajczy, przekraczam 80km/h. Na zjeździe nikogo nie złapałem. Przez Ujsoły przejechałem, było ciężko, pełno ludzi i samochodów na drodze. Jechałem cały czas 30km/h, przyspieszyłem dopiero na finiszu.

Start udany, gdyby nie kapeć to spokojnie jechałbym w grupce i szybciej bym był na mecie. Czas brutto:6:26:57.
Impreza świetna, organizacja na 5. Dziękuję wszystkim.




  • DST 144.00km
  • Czas 05:18
  • VAVG 27.17km/h
  • VMAX 70.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2236kcal
  • Podjazdy 2540m
  • Sprzęt Cross Peleton
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Pologne

Środa, 3 sierpnia 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 1

Bielsko-Bystra-Buczkowice-Szczyrk-Przełęcz Salmopolska-Wisła-2xRunda TDP:(Wisła-Wisła Czarne-Zameczek-Przełęcz Kubalonka-Wisła)-Przełęcz Kubalonka-Istebna-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Przełęcz Salmopolska-Szczyrk-Buczkowice-Bystra-Bielsko
Wyjechałem z domu przed 12:00. Pojechałem do Wisły i zaliczyłem dwie rundy TDP, czasy:38:54 i 40:25. Następnie zaliczyłem podjazd na Kubalonkę z Wisły a po przejechaniu kolarzy także z Istebnej. Zmagania na dwóch rundach oglądnąłem z podjazdu na Zameczek z ekipą z Bielska. Po przejechaniu kolarzy pognaliśmy w kierunku Wisły a następnie pojechaliśmy na Salmopol. Byłem pierwszy na górze, tam też pożegnałem się z resztą i samotnie wróciłem do domu. Fajny trening. Dobrze że pojechałem, nudno by było oglądać kolarzy na rundach w Cieszynie z telewizora. Jutro coś spokojnego, w piątek wolne a w sobotę maraton w Rajczy.




  • DST 115.00km
  • Czas 04:22
  • VAVG 26.34km/h
  • VMAX 71.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1721kcal
  • Podjazdy 1700m
  • Sprzęt Cross Peleton
  • Aktywność Jazda na rowerze

W końcu na szosie

Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 23.07.2011 | Komentarze 0

Bielsko-Bystra-Buczkowice-Szczyrk-Przełęcz Salmopolska-Wisła-Przełęcz Kubalonka-Wisła-Ustroń-Równica-Ustroń-Brenna-Górki Wielkie-Grodziec-Biery-Jaworze-Bielsko
W Końcu poprawiła się pogoda i można było wyjechać na trening, od razu powstało pytanie: Gdzie podziała się forma? W planach było zaliczenie trzech podjazdów: Orlego Gniazda, Przełęczy Salmopolskiej i Tokarni, plany się zmieniły kiedy w Szczyrku przegapiłem skręt na Orle Gniazdo. Od rana strasznie wiało i to utrudniało jazdę i przez Szczyrk jechało się bardzo ciężko, sam podjazd na Biały Krzyż(Przełęcz Salmopolska, Salmopol) poszedł tragicznie. Na szczycie się zatrzymałem i odpocząłem chwilę i zacząłem zjeżdżać, strasznie zimno było na zjeździe, w Wiśle malowali linie na jezdni i kierowcy nie mogli wyprzedzać i jechałem sobie środkiem pasa. Kolejnym akcentem dzisiejszego dnia był podjazd na Kubalonkę przez Zameczek. Jechało się bardzo źle ale wyszedł super czas. Zjazdy bardzo szybkie i przez Wisłę jechało się źle, ciągłe hamowanie i zwalnianie by przepuścić pieszych którzy wpadali na jezdnię prosto pod koła samochodów, przy wyjeździe z miasta minąłem grupkę kolarzy jadących w przeciwnym kierunku i pojechałem do Ustronia i zdobyłem Równicę. Podjazd poszedł szybko, dalej ciężko się jechało. Szybki zjazd i ruszam do domu zahaczając o Brenną. W drodze powrotnej zrobiłem kilka interwałów. Nie wiem co będzie dalej, za tydzień maraton, mam nadzieję że pójdzie mi dobrze i coś zrobię do soboty.
Podjazdy:
Przełęcz Salmopolska ze Szczyrku(Solisko):0:15:17(słabo)
Przełęcz Szarcula(Zameczek)-(2.4km):0:09:20(rekord)
Przełęcz Kubalonka z Zapory przez Zameczek:0:13:50(dobrze)
Równica z Ustronia Polany:0:19:21(nieźle)
?131143034834302


Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa